egz30
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez egz30
-
Hej! A u nas dla odmiany dziś pięknie i słonecznie:) Ale z ciśnieniem coś słabo bo głowa mnie boli od rana.Kochani jak tak czytam te nasze historie to normalnie smutno się na sercu robi, że tyle problemów ludzi spotyka w tak młodym wieku. No bo młode jesteśmy, sympatyczne i urodziwe (:) ) a z taką burzliwą historią-albo zdrowotną albo sercową...No ale nic,trzeba sobie jakoś radzić.Teraz się zahartujemy to później będzie łatwiej:) Ja to w ogóle jestem zdania że skoro przez ostatnie lata tyle się wycierpiałam to starość będę miała cudną, wspaniałą i bezproblemową:) A o moją pracę się nie martwcie-tam tylko parę jest takich osób konfliktowych,którym wiecznie nic nie pasuję i wszystkim koło d... robią,ale reszta jest w porządku i idzie wytrzymać. A co do nowych obowiązków to racja że powinnam się zbuntować, ale po pierwsze ja jako jedyna mam do pewnych rzeczy kwalifikacje a po drugie.. lubię swoją pracę. Tak przynajmniej twierdzę teraz jak jestem wypoczęta po urlopie:) A co będzie za parę miesięcy to nie wiem:) Trzymajcie się kochani, życzę dobrego tygodnia z tylko dobrymi wiadomościami i decyzjami!:)
-
Czesc kochani! Ja tylko na chwilkę bo niestety juz wróciłam w zasadzie do roboty (czytaj harówy ) a wszystko co najgorsze i tak jeszcze przede mną:) Dowiedziałam się że mam w pracy jeszcze więcej obowiązków niż miałam więc już mam nerwa a na dodatek już mnie wkurzyła jedna baba z pracy, za którą nie przepadam od samego początku a ona dziś umocniła mnie w przekonaniu, że nie ze wszystkimi muszę się przyjaźnić:) A mój spokój wobec jej zaczepek działa na nią jak płachta na byka więc nadal olewam ją i się nie przejmuję:) Poza tym podjęłam się jeszcze jednego zadania w ramach "samorozwoju":) ale to Wam napiszę o co chodzi jak już będzie po i wszystko piknie zdam:) No także tyle u mnie, jednym słowem szkoda że już zaraz wrzesień... Guzia- super że jesteś z nami!:) Ja to Cię podziwiam że tak zawsze o każdym z nas pamiętasz, do każdego napiszesz,kochana jesteś! Dlatego wiem,że Twoje problemy zdrowotne i sercowe wkrótce się rozwiążą.Może to trochę potrwa,ale wiem że finał będzie szczęśliwy:) Na pewno czeka na Ciebie super facet, który doceni Cię w pełni. Może ten rozwód, chociaż na pewno nie jest łatwym przeżyciem, wyjdzie Ci na dobre. Mam znajomą która po rozwodzie odżyła,na początku może i nie było łatwo ale jak już się z tego otrząsnęła to normalnie całkiem inna babka,wesoła,zadowolona,zadbana- jak sama mówi zrzuciła balast, złapała wiatr w żagle i cieszy się życiem:) A i nowy facet się pojawił:) Także Guzia skoro piszesz że Twój mąż tak się zachowuje to nie ma co czekać aż się zmieni. A jeśli się rzeczywiście zmieni i przejrzy na oczy kogo stracił to wtedy już zdecydujesz czy dać mu drugą szansę. A co do problemów ze zdrowiem to wierzę że będzie dobrze, zobaczysz co pokaże ten rezonans, może nie trzeba będzie wycinać jajników. Najważniejsze że wzięłaś się porządnie za tę sprawę i systematycznie się badasz. Trzymam za Ciebie mocno kciuki!!!:) A moja siostra czyta nasz topik regularnie,wszystkim nadal mocno kibicuje, ale ma teraz dużo różnych ważnych rzeczy na głowie więc trzeba jej wybaczyć że teraz mniej pisze:)Ale dzięki że o niej pamiętasz!:) Dosia- uważaj na siebie, z nogą już jest ok? Liliawodna- co to za smutny nastrój? Czyżby ciążowe hormony atakowały?:)Trzymam kciuki żeby wszystko się wyprostowało jak najszybciej! amberek-i jak nastroj? Lepszy? Ariss-jak beta??????????? Ja na razie uciekam, muszę uporządkować masę papierów (tak jakbym nie mogła tego w wakacje zrobić..:) ),całusy dla wszystkich!
-
Kiki- ja też miałam dużo leków, teraz nazw nie pamiętam (pamiętam doxyciline- to było właśnie przeciwzapalne, żeby chyba nie było jakiegoś zakażenia w trakcie zabiegu), reszty jakoś nie kojarze. Ale widzę że masz endometrin-to pewnie na poprawienie grubości endo,coś kojarze że Misia to brała i była bardzo zadowolona z wyniku, ja muszę zapytać o ten lek przy najbliższym podejściu, chociaz w Polsce chyba on nie jest stosowany ( z tego co pamiętam Ty Kiki i Misia mieszkacie w USA). Trzymam kciuki za super wyniki podczas biopsji, będzie dobrze!!!
-
Guzia- ja Ciebie też nie puszczę! Absolutnie!:) Nawet jeśli teraz przez jakiś czas nie będziesz myśleć o ciąży itp to tak jak pisała Alicja-zaprzyjaźniłyśmy się z Tobą i bardzo mi zależy żebyśmy były w kontakcie. Nawet jak nie będziesz miała nastroju pisać często to chociaż raz na jakiś czas odezwij się co u Ciebie. Ja czuję się z Tobą jakoś tak osobiście związana przez te problemy nowotworowe..Więc nie waż się zmykać nam stąd!:) Kurcze tak bym chciała żebyś znalazła dobrego lekarza, klinikę,szpital taki w którym dokładnie i kompleksowo przyjrzą się Twojemu przypadkowi...Żeby przestali Cię w końcu zwodzić i co chwile zmieniać terminy ale starannie zabrali się za leczenie.Wiem jaki to komfort jak wiesz że jesteś w dobrych rękach...Ja mogę polecić b.dobrą klinikę ale na północy kraju a z tego co wiem jesteś chyba z południa? Na pewno ważna jest konsultacja u kilku lekarzy i bardzo możliwe że jajników nie trzeba będzie wycinać..A może dałoby radę pójść do jakiegoś dobrego lekarza prywatnie? Wiem że to kasa i to nie mała ale może warto? Nawet jeden raz żeby przekonać się czy to dobry specjalista z pomysłem na leczenie. Chociaż pewnie już byłaś nie raz..Ja często słyszę opowieści (i to z pierwszej ręki) jakie cyrki trzeba przechodzić, jak kombinować, jak ściemniać tylko po to żeby być potraktowanym poważnie przez lekarzy albo przyspieszyć termin badania.I wtedy nie ma mowy o jakiś moralnych wątpliwościach- jak dziecko choruje czy rodzic to wszystko jest się w stanie zrobić! Nawet obchodzić NFZ, skoro jest taki jak każdy widzi:( Guzia dllatego rozpuść wici wśród znajomych a może akurat ktoś ci będzie mógł pomóc w przyspieszeniu rezonansu albo da namiar na dobrego chirurga-onkologa. Bardzo, bardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki i czekam na Twoje wpisy.Mam nadzieję że sprawa rozwodowa pójdzie w miarę bezstresowo ( o ile to możliwe..), a może stanie się tak że odpoczniecie od siebie, Twój mąż przemyśli sobie pewne sprawy i mimo wszystko wrócicie do siebie. trzymaj się!Pozdrawiam gorąco!!!
-
Ariss- to trzymam kciuki!!!!
-
Guzia, przykro mi z powodu tego wyniku Ca i groźby usunięcia jajników:( Mam nadzieję że jednak to nie będzie potrzebne, a jeśli nawet (tfu,tfu odpukać!!) to Twoje zdrowie jest najważniejsze i pamiętaj o tym. I wcale nie zamyka Ci to drogi do macierzyństwa bo swoje komóreczki zawsze możesz zamrozić. Ja żałuję że mi tego nikt nie podpowiedział przed chemią, nawet lekarze i tak może bym dzisiaj nie musiała czekać aż łaskawie moje jajniki zaczną produkować w końcu zdrowe okazałe jajca:) Guzia współczuję Ci tych perypetii ze służbą zdrowia, to straszne że w tej kwestii nic się nie zmienia:( Człowiek nie dość że choruje to czuje się wszędzie jak intruz..Szanuję pracę lekarzy, wiem że często tyrają wiele godzin, ale kurcze czasem tak niewiele wystarczy żeby pacjent poczuł się szanowany i zauważony.To jakaś masakra że Ty czekałaś tyle na ten rezonans i nie dość że nikt Cię nie poinformował że jednak go nie będziesz miała to jeszcze przesuwają go o 2 m-ce!!Normalnie nóż się w kieszeni otwiera! Kochana jeśli masz jakieś znajomości to je wykorzystuj bez skrupułów, nie masz wyboru, skoro takie cyrki się dzieją! uruchamiaj wszystkie kontakty żeby tylko się wyleczyć, mam nadzieję że w końcu trafisz na dobrego lekarza profesjonalistę który się Tobą porządnie zajmie.Życzę Ci powrotu do zdrowia i pamiętaj że nawet gdyby niestety trzeba było dla Twojego zdrowia wyciąć jajniczki (czego oczywiście Ci nie życzę!!!) to jest wyjście z takiej sytuacji. Trzymaj się kochana a ja trzymam za Ciebie kciuki!:) Masz teraz trudny okres ale wiem że dasz radę bo jesteś dzielną mądrą kobitką:) A do tego super laską co widać na zdjęciach:)Pa!
-
Czesc wszystkim! U mnie już w zasadzie koniec cudownego długiego odpoczynku:( Ubolewam nad tym strasznie:( No ale czas do pracy wracać,nie ma wyjścia.Na szczęście na weekend wyjeżdżamy więc to będą takie ostatnie podrygi wolności:) Nika- beta piękna! Czekam teraz na wieści po wizycie u lekarza:) Guzia- trzymaj sie jakoś,na pewno jest Ci teraz bardzo ciężko, ale wierzę że prędzej czy później wszystko się ułoży,jeśli nie z tym mężczyzną to z innym, musi być w końcu dobrze!No a co do służby zdrowia to masakra jakaś..Normalnie ręce opadają jak się słyszy coś takiego, tak jakby ciężko było uszanować pacjenta i jego czas i powiedzieć od razu że rezonans nie działa...Współczuję:( fjolecik- no to trzymam kciuki za działania!:) Niech tam się mąż spisze jak należy:) Ariss- za Ciebie też trzyma kciuki, oby Wasze działania przyniosły upragnione dwie grube krechy!:)A ile czasu się juz staracie? kicza-dzięki za kciuki! Każda ilość się pzyda:) jak będziesz miała czas i ochotę to opisz nam swoją historię, pozdrowienia dla synka! kiki-kiedy skończysz brać tabletki?Bo rozumiem że ciągle bierzesz tabsy anty a potem będzie jakieś wyciszanie (np.diphereliną) no a potem to juz sama stymulacja która bardzo szybko zleci, zaciskam kciuki żeby finał był szczęśliwy!!:) Alicja- fajnie jakbyśmy startowały razem z ivf-oby dla nas obu było tym razem szczęśliwe!!!!:) Pozdrowienia dla reszty,nie zdążę już napisać więcej- muszę już uciekać,pa!:)
-
Guzia-witaj kochana, stęskniłam się za Tobą,ale kurcze nie myślałam że nam takie smutne wieści przyniesiesz..:(:(:( Nic nie da się już zrobić w tej sprawie? Jest jakaś szansa żebyście się pogodzili..? Wiem że decyzję juz podjęłaś, ale może jednak jakoś uda się to posklejać? Każdy ma prawo popełniać błędy - może jeszcze możesz je jakoś naprawić...? Nie znam szczegółów i nie chcę nic Ci radzić w ciemno, pamiętaj tylko że jestem z Tobą,trzymaj się!!
-
Dosia-zgadzam się z Tobą w 100%! Mi się wydaje że tylko komuś bardzo samotnemu lub skrzywdzonemu ciężko uwierzyć że można się ze sobą naprawdę przyjaźnić-nawet jeśli to jest przyjaźń w internecie. Tak jak w każdej przyjaźni są lepsze i gorsze chwile ale ta przyjaźń trwa. Chyba tylko ktoś głęboko nieszczęśliwy albo udający to szczęście nie może uwierzyć,że można się szczerze cieszyć z czyjegoś sukcesu. Ja pamiętam jak Inka podchodziła do drugiego in vitro i czekała na testowania to byłam wtedy na wyjezdzie i nie miałam dostępu do neta. Prosiłam wtedy moją siostrę żeby sprawdzała i dawała mi znać czy już jest wynik bety. I jak się dowiedziałam że beta dodatnia to od razu miałam lepszą wycieczkę:) Mój mąż też się cieszył, nie tylko dlatego że kibicuje forumowiczkom ale dlatego że każde udane in vitro (czy IUI) udowadnia że jest to coraz bardziej skuteczna metoda.Tak samo czekałam z zapartym tchem na każde podejście na naszym forum i szczerze się cieszyłam jak się udawało, a łapałam doła jeśli nie..Nie zapomnę też jak mi serce stanęło po poronieniu żony Georgia... Ja naprawdę szczerze polubiłam to forum ,dostałam tu wiele cennych praktycznych porad jakich żaden lekarz nie ma czasu przekazać i zaprzyjaźniłam się z wieloma osobami, a szczególnie z tymi z którymi piszę tak długo w zasadzie od początku mam dużą więź. Ale skoro ludzie przez interent poznają się i łączą szczęśliwie w mażłeństwa na całe życie to tym bardziej mogą się szczerze przyjaźnić.Jeśli ktoś tego nie rozumie i na siłe szuka w tym fałszu i nieszczerości to tylko mi go żal ...Szkoda tego naszego forum, że przez zawistną, zazdrosną osobę/osoby straciło swój urok, ja ten etap kłótni też chcę przeczekać, może w końcu komuś znudzi się te pieklenie,zajmie się swoim życiem a my wrócimy do dawnego stanu.A jeśli nie to trudno-ja nigdy nie zapomnę tego forum, jak mnie wspierałyście po nieudanych in vitrach,poronionych ciążach, jak wyciągałyście z mega dołów i jak cieszyłyście moim szczęściem. Rany pamiętam te wpisy z gratulacjami jak się udało mi zaciążyć:) To było cudowne, nie raz się poryczałam ze wzruszenia, ja szczerze czułam taki pozytywny przekaz od Was.Spotykam w życiu dobrych ludzi i nie mam powodów nie wierzyć w ich szczerość,a już szczególnie na takim specyficznym topiku gdzie tak wiele osób tak wiele przeszło, a jak ktoś ma z tym problem to naprawdę mu współczuję takiego nieszczęśliwego i podejrzliwego serca..Ja póki co najbardziej myślę o Ince która straciła ukochanego rodzica (wiem jaki to jest niewyborażalny ból) a nie o tych kłotniach..Masz rację Dosia-olej to wszystko,nie możesz się teraz denerwować,za długo czekałaś na tą ciążę żeby teraz jej jakoś zagrozić przez nienawistną smutną kobietę.Mi jest jej trochę żal, siedzi tu na kafe od rana do wieczora i próbuje zwrócić na siebie uwagę. Mogło być tu i dla niej miejsce skoro tego potrzebowała,ale to zepsuła całkowicie.No nic, niech sobie robi ze swoim życiem co chce,nie obchodzi mnie to. A obchodzicie mnie Wy i pisząc "Wy" wiecie o kogo mi chodzi. Za oczekujące na przyjscie dzieci mamuśki zaciskam kciuki żeby wszystko az do porodu i potem szło dobrze, za te które z dziecmi już szaleją na placach zabaw trzymam kciuki żeby dały radę z wychowaniem swoich dzieci na dobrych,ufnych i szczęśliwych ludzi, a nam ciagle walczącym i starającym życzę siły w walce o swoje szczęście, za nas też najmocniej ściskam kciuki:) :):) PS. Nadiewa przez to wszystko Twój wczesniejszy wpis jakoś umknął-gratuluję pierwszych urodzin synka!! Sto lat!:)
-
Sara-właśnie zobaczyłam Twój mail- dzięki za fotki:)Sama słodycz:)
-
Aha, i proponuję nie komentować tych wpisów,ja po prostu omijam to i nawet nie czytam bo szkoda mi czasu i energii. Czytam tylko wpisy tych osób, których zdanie,opinia,starania mnie interesują.Paniom, które wszystko wiedzą najlepiej i wiedzą co my "naprawdę" czujemy prędzej czy później się znudzi to prowokowanie i chora satysfakcja z nie wiadomo czego.Może w końcu przestaną oceniać innych przez pryzmat swojej osobowości.Także to tak ostatni raz w tym temacie.Pozdro:)
-
Nika-gratulacje!!! Super że udało się za pierwszym razem, trzymam teraz kciuki żeby wszystko poszło do końca dobrze:) Georgio- witaj w ojczyźnie:) Mam nadzieję że tym razem na dłużej i jakiś kolejny wyjazd Ci się nie szykuje:) Liliawodna- chłopiec i dziewczynka to po prostu idealnie!:) Chyba lepiej być nie mogło:) Misia- a u Ciebie kiedy będzie coś wiadomo na temat płci?? Ariss- zaciskam kciuki!!!!Musi być dobrze! Guzia- kobieto gdzie Ty się podziewasz?? Ile można się byczyć w podróży poślubnej?:) Wracaj tu i opowiadaj jak było! Inka- ściskam Cię ciepło, napisz chociaż parę słów na maila, martwię się o Ciebie.. Sara-czekam też na maila od Ciebie:) Pozdrowienia dla reszty, przypominam jaki jest tytuł topiku, wszystkich niezainteresowanych odsyłam na inne fora-nie brakuje ich w sieci.
-
Wpadam na ten topik po paru dniach nie obecności z powodu nawału pracy i jestem przerażona tym co tu się dzieje...Naprawdę pomijając wszystko inne, te obelgi i to, że wiele razy obrażono również i mnie między innymi- jako uczestniczki tego forum, najbardziej osobiście zabolało mnie to, że ktoś wypomina Dosi fakt że skorzystała z dawcy nasienia..To jest poniżej jakiegokolwiek poziomu i przyzwoitości...Ja sama rozważałam możliwość skorzystanie z komórek dawczyni i bardzo mnie to boli że z taką pogardą o tym piszecie.Dla ludzi po chemioterapii to często jedyne wyjście. Do adopcji zachęcacie bez problemu ale już skorzystanie z nasienia czy komórki dawcy jest "nienormalne"??? Już ta ciąża się nie liczy, nie jest tak ważna jak tzw.normalna??? Serce boli i zaciska się od tej obłudy, hipokryzji i okrucieństwa...Można kogoś lubić lub nie ale takie teksty są poniżej pasa...Więcej nie piszę, muszę ochłonąć, jest mi osobiście zajeb iście przykro...
-
Cześć wszystkim! Ja w weekend byłam na wyjeździe więc nie miałam jak pisać.U mnie z nowości tylko tyle że w końcu dostałam @, prawie 5 tyg po zabiegu,pierwszy raz cieszę się że już jest... Misia-domyślam się jak bardzo mogło zaniepokoić Cię to krwawienie, ale na szczęście wszystko jest dobrze:) amberek- witaj u nas, mam nadzieję że teraz jak znalazłaś dobrego lekarza Wasze leczenie szybko przyniesie dobre rezultaty! Na razie muszę kończyć, całusy dla wszystkich,pa!!
-
Dzięki zamyślona:) A co do autorki i książek to rzeczywiście słyszałam pozytywne opinie, więc na pewno ich nie ominę:) Niestety wkrótce kończy mi się mój cudowny długi urlop i już nie będzie tyle czasu na książki...
-
Sara- współczuję tej kradzieży:( A nie możesz jakoś odzyskać tej kasy? Bo skoro w domu byłaś tylko Ty i ten pracownik to wiadomo że to on wziął, może warto zgłosić tą sprawę do jakiegoś przełożonego tego pracownika? Postawić sprawę ostro że doszło do kradzieży w Twoim domu podczas remontu i co oni zamierzają z tym zrobić. A może niech Twój mąż sobie z nimi po męsku porozmawia żebyś Ty już nie musiała się stresować? Cieszę się że już po chrzcinach:) Jak było? Jak mała Sara się zachowywała? Jeśli chciałabyś mi przesłać jakieś zdjęcia Twojej córci na maila to ja bardzo chętnie (egz30@wp.pl). I dzięki Sara że tak dodajesz mi otuchy, ja też wierzę w naszego Mrugacza, dzięki niemu byłam bardzo blisko spełnienia marzenia, może uda się następnym razem. Kurcze tylko to tak strasznie daleko...Całusy! Dbaj o siebie i pamiętaj o wypoczynku! Dosia-myślę że z tym kleszczem to na razie nie ma co się tak martwić, obserwuj to miejsce czy się nic nie dzieje, nie każdy kleszcz musi oznaczać coś złego, tym bardziej że go szybko usunęłaś, będzie dobrze! Chociaż ja osobiście też bardzo boję się kleszczy, w dzieciństwie zawsze mnóstwo ich łapałam,wszyscy szli do lasu ale tylko ja wracałam z kleszczem:( Okropne są te małe potwory! Misia- też myślałam że razem będziemy cieszyć się ciążą, tym bardziej że podchodziłyśmy równocześnie, ale trudno..A przed staraniami na pewno zadzwonie do gina i zapytam czy już można:) Ale też myślałam że odczekanie 2-3 m-cy powinno wystarczyć, oczywiście mówię o staraniach naturalnych bo ivf to pewnie na początku przyszłego roku,pozdrawiam! Miłego dnia!
-
Cześć wszystkim! Zrobiłam wczoraj po raz ostatni po zabiegu betę i jest 0.1 więc już wiem na pewno że zaśniad mi nie grozi:) Jest też wynik histopatologiczny po łyżeczkowaniu i potwierdziło się,że byłam w normalnej ciąży...Ta wiadomość jakoś kompletnie mnie dziś rozbiła.Z jednej strony cieszę się że doszło do ciąży co znaczy że organizm po chemii (która skończyła się 3 lata temu!) w końcu doszedł do siebie i mogę produkować zdrowe jajeczka. No i że jest duża szansa że w klinice Bocian w BS mogą mi pomóc bo odpowiednią stymulacją spowodowali że miałam 2 piękne komóreczki ( bo przeciez w poprzedniej klinice moje jajeczka okazały się być bezwartościowe i sugerowano komórki dawczyni). Czyli sam fakt że udało się zajść w ciążę powinien cieszyć. Ale z drugiej strony jest mi tak strasznie smutno że ta ciąża się nie utrzymała:( Byłam tak blisko, beta rosła, te kruszynki zaczynały żyć i rozwijać się aż nagle coś się stało i ciąża tak szybko obumarła, przestała się rozwijać..:( Może to ja coś źle zrobiłam, może za bardzo się stresowałam? Z drugiej strony praktycznie od 10dpt miałam krwawienia.. Teraz to tylko gdybanie, powinnam jakoś zamknąć ten rozdział,ale cholera tak mi strasznie żal że było już tak blisko i mimo wszystko się nie udało...To już 4 nieudana ciąża:( Dobrze że zaraz po łyżeczkowaniu podano mi immunoglobulinę bo mamy z mężem konflikt serologiczny. Teraz ciągle czekam na @, pytalam lekarza i mówił że takie obsunięcie @ po zabiegu może być, powinnam dostać @ tak do 6 tyg od zabiegu, teraz minęły 4 tyg. Zapomniałam się tylko zapytać kiedy możemy podjąć naturalne starania. Pewne nic one nie dadzą, teraz pokładam nadzieje tylko w ivf,ale zawsze na luzie bezstresowo próbować można..A wczoraj w Wyborczej czytałam niewielki artykuł o tym że wcale nie jest dobrze długo odczekiwać po poronieniu, że wbrew pozorom łatwiej jest zajść w następną ciążę i ją szczęśliwie zdrowo donosić gdy nie robi się zbyt długiej przerwy. Przerwa po poronieniu jest bardziej wskazana ze względów psychicznch niż zdrowotnych.Podobno zdrowotnie nie ma przeciwskazań by podjąć starania o ciążę już w następnym cyklu po nadejściu @. Na przebadanych 30tys kobiet więcej kobiet zaszło w zdrową ciążę z happy endem gdy podjęły próby w ciągu 6 m-cy po poronieniu niż te które próbowały po 6m-cach czy po roku. No ale oczywiście nie jest to regułą.Wszystko zalezy od organizmu kobiety. No ale dość o tym. fjolecik- przykro mi że tym razem się nie udało:( Ale nie trać nadziei! Dopóki ją mamy dopóki trzeba walczyć! Bedzie dobrze!! Smutaska-( a wzasadzie juz nie smutaska:) )-jak samopoczucie??Kiedy do lekarza idziesz? Guzia- kiedy Ty z tego honeymoonu wraczasz??:)Czekamy tu na Ciebie i na zdjęcia z wesela! Na pewno wycieczka była udana ale jak już zejdziesz na ziemię to napisz co nieco!:) Dosia-witaj po urlopie, zgadzam się z Tobą że polskie morze jest piękne:) Alicja- i jak ten interes? Wypaliło? Masz kasę na ivf? Inuś-skarbie myślę o Tobie i przytulam cieplutko.... kiki-ja też miałam podobny protokół do Twojego czyli długi z tabletkami anty na wyciszenie przez 3 tyg, na jakim etapie teraz jesteś?? Nika-trzymam kciuki za pozytywny wynik IUI!! Miałaś na cyklu naturalnym więc pewnie był 1 pęcherzyk tak? Georgio-pozdrawiam serdecznie!!!Jak tam Węgry?:) liljawodna,Misia-jak Wasze blizniaki??:) Ariss, Sara, Światełko,Malutka,Nadzieja,Sportsmenka,Moluś i wszyscy pozostali-pozdrawiam serdecznie! A ja Wam chciałam polecić kolejną książkę- "Razem na bieguny" M.Kamińskiego-łyknęłam ją w 2 dni i skończyłam czytać ze ściśniętym ze wzruszenia gardłem:) Dodaje wiary i siły do walki. Każdy ma swój biegun, który musi zdobyć i ja swój zdobędę choćby nie wiem co!:) Całusy!
-
fjolecik- i co zrobiłaś test??? Co u reszty??? Ja ciągle nie mam @, dziś mijają 4 tyg od zabiegu więc kurcze już powinna przyjść, chyba zadzwonię do gina i się zapytam czy to normalne...
-
Boże Inka, normalnie serce mi stanęło jak przeczytałam Twój wpis....Strasznie mi przykro...Po prostu brak słów:(:(:(:( Przyjmij moje najszczersze kondolencje...Niestety wiem co czujesz:(:(:( Przytulam Cię z całego serca i jestem z Tobą...Trzymaj się kochana...Jeśli mogę Ci w jakikolwiek sposób pomóc daj znać, chociaż jedyne co mogę zrobić to pomodlić się za Twojego Rodzica, za Ciebie i za Twoją rodzinę...
-
Witajcie kochani! Ja już nie wiem co pisać, wypowiedziałam się na ten temat wcześniej i pozwolicie że już nie będę do tego wracać... Przykro mi że moja osoba stała się bezwiednie powodem takich dyskusji... Każdy kto chciał wypowiedział się i może zakończmy ten temat. Georgio-witaj znowu w Polsce! Umieram z ciekawości co to za praca gdzie pół świata zwiedzisz:) Może są wolne etaty?:)Ja uwielbiam podróże, trochę już pojeździłam ale to kropla w morzu.Jest tyle pieknych miejsc do zobaczenia że życia nie starczy..Eh:) A jak ogólne samopoczucie? Jak się czuje żona? Pozdrawiam serdecznie! Smutaska- wielkie gratulacje!!! Super że tak szybko się udało!! Smutaska a czy mogłabyś przypomnieć co u Ciebie było problemem? Przepraszam że nie pamiętam,ale tyle osób jest na forum że czasem trudno się połapać. Jeszcze raz gratuluję:) A teraz kiedy do lekarza? Widzisz jednak te zioła to nie taki zły pomysł.Kurcze,ale ja jakoś się ziółek boję..Na onkologii nie raz przychodzili naciągacze i proponowali jakieś magiczne nieznane zioła na zwalczenia raka (oczywiście cena z kosmosu- od 1tys za małe opakowanie!) i o zgrozo niektóre kobiety się na to kusiły:( Wiem,że te zioła na płodność są sprawdzone i ze znanych źródeł ale jakoś tak mam opory. Chociaż Twój przypadek pokazuje jednak że może warto:) Dbaj o siebie! Sara- ile Twoja córcia już ma miesięcy? Widać że daje Ci siły do walki z najróżniejszymi przeciwnościami:) Trzymam kciuki żeby wszystkie remonty się jak najszybciej skończyły i żeby chrzciny wypadły super!:) Ściskam cieplutko! Malutka-super że u onkologa wszystko ok, to najważniejsze! A możesz mi napisać jakie badania robisz? Pewnie poziom bety raz na jakiś czas trzeba z tego co pamiętam, a coś jeszcze? A lekarz wspominał coś kiedy dostaniecie zielone światło na starania? Trzymam kciuki żeby w końcu udało się znaleźć wymarzoną pracę! Mojej siostry narzeczony też długo szukał i już łapał doła a teraz ma bardzo fajną pracę,aż mu zazdroszczę:) Także trzymam kciuki!! ola8583- witaj! Tak jak pisały dziewczyny-wyniki męża nie są takie złe!Mąż będzie brał witaminy i mam nadzieję że wszystko się szybko unormuje i in vitro nie będzie potrzebne. A nawet gdyby było to nie taki diabeł straszny jak go malują:) To naparwdę nie jest aż tak skomplikowana procedura, no niestety tylko trochę kosztuje..Trzymam kciuki!! Nika24347-trzymam kciuki za IUI! To Wasza pierwsza próba? Fajnie że w Niemczech chociaż część jest refundowana, ja za swoje 5 IUI i 2 IVF płaciłam sama w całości,zero refundacji:( Kiki-przypadek naszej Sary pokazuje że nawet z pojedynczymi plemnikami może się udać, także trzymam kciuki za Was i za Wasz program!A jaki będziesz mieć protokół? I czy możesz zdradzić w jakiej klinice się leczysz? Ariss-kurcze jesteś taka młoda i już problemy:( Naprawdę co się dzieje że aż tyle osób walczy z niepłodnością??? Kiedyś facet dobrze kobitki nie dotknał i już była w ciąży a teraz człowiek się stara,stara i nic..Najważniejsze że znalazłaś dobrego lekarza i udało się wywołać owulację, teraz trzymam kciuki żeby dalsze leczenie przebiagało sprawnie i żebyś jak najszybciej zaciążyła!A z niskim endo ja też się zmagam i boję się bardzo że po kolejnym łyżeczkowaniu będzie jeszcze gorsze:( Alicja- kochana coś mi się widocznie pomyliło, myślałam że podchodzisz do ivf pod koniec lata, a to jednak na jesień. Tak czy siak trzymam kciuki!! No i oby ten interes wypalił i udało się nazbierać kasę! A zostajesz w tej samej klinice czy zmieniasz? Ściskam gorąco! Inka-pracusiu pozdrwiam gorąco!!:) Nadiewa-już pierwsze urodziny będą??O rany jak ten czas leci, razem zaczynałyśmy tu pisać a Ty już pierwsze urodziny wyprawiasz synkowi a ja ciągle walczę..Oby jednak prędzej czy później (choc wolę prędzej!) udało się mi tak jak Tobie! Mam nadzieję że problemy z mężem o których wspominałaś to nic poważnego. A co do Twojej propozycji żebyśmy na Naszej Klasie bardziej się poznali to ja niestety nie mam konta:) Nigdy nie miałam,jakoś tak nie przepadam za portalami społecznościowymi typu NK..Także ja póki co prezentuję się przed Wami czysto werbalnie:) a wizualnie może kiedyś też np.na jakimś grupowym spotkaniu:)Ściskam! Sportsmenka- i jak przygotowania do IUI???Już wiesz jak będziesz stymulowana? Misia, Dosia, liliawodna,Światełko, Nadzieja- jak samopoczucie w ciąży??Które tygodnie już Wam mijają?? Guzia- pewnie opalasz się teraz na pieknej kanaryjskiej plaży, popijasz kolorowe drinki z parasolkami i z lubością przytulasz się do męża:)Eh...tylko pozazdroscić:) A jak już wrócisz do Polski to czekamy na relację (nie musi być ze szczegółami:) ) i fotki ze ślubu, całusy!! Siostra Egz- całusy, hihi:) Uff,ale się napisałam...Pozdrawiam wszystkich do których nie zdążyłam napisać, o sobie nie piszę bo nic się nie dzieje w kwestii starań, ciągle czekam na @ i nie mam zielonego pojęcia kiedy przyjdzie, zero przytulanek bo po łyżeczkowaniu jest 2-3 tyg kwarantanna- niestety:) Spadam teraz na spacer-pogoda marzenie:) Pa!
-
Kurcze, trochę się tutaj porobiło i mam wyrzuty sumienia że to przeze mnie...W zasadzie to teraz nie wiem jak mam na to zareagować. Jak tak naprawdę pytałam wcześniej tylko o to czy mi radzicie zapisywanie się do programu "In vitro do skutku" czy też nie. Samo zapisanie nie oznacza że chcialam zaczynać od razu nowy program, bo ja sama dokładnie wiem że muszę poczekać (według mojego gina 3 m-ce,ale ja poczekam więcej) i nie ukrywam że to czekanie jest dobijające..Ja sobie z takim czekaniem nie radzę, bo nie martwię się tylko wtedy kiedy działam albo jak mam jakiś plan działania. A tak jak czekam to cały czas mam w głowie świadomość że zegar biologiczny tyka,że już tyle lat minęło a dziecka nie ma i nie wiadomo czy wogóle będzie.Więc ja najchętniej już od razu zaczełabym nowy program!Teraz jak najszybciej!Oczywiście tego nie mogę zrobić i to mnie frustruje. I nie ukrywam,że wtedy czasem denerwuje mnie jak ktoś mi mówi "czekaj,czekaj", wiem że ta osoba robi to z troski o mnie, bo tak mówi też moja mama czy mąż, bo wiadomo że przerwa jest wskazana żeby organizm doszedł do siebie, ale wtedy ma się ochotę wykrzyczeć że już się nie ma siły czekać, że ja chce mieć dziecko tu i teraz, w tej chwili bo inaczej serce mi pęknie! To jest taka złość na los,a nie na osobę która to mówi.To takie niezależne od nas odczucia,ale one są.Więc absolutnie nie mam żalu do Dosi, bo wiem że chce mojego dobra ale też po części rozumiem odczucia osoby "do egz", bo radzenie uprawiania sportu czy zdrowego odżywiania po tym jak ktoś po raz kolejny stracił szanse na dziecko nie pomaga chociaż intencje są dobre... Dosiu cieszę się że Tobie sport pomógł wytrwać te pół roku,dla mnie teraz te 6 m-cy wydaje się wiecznością i nawet perspektywa uprawiania ciekawego sportu w tej chwili nie pomaga. Ja najpierw muszę sama ze sobą się ogarnąć a potem kto wie może zabiorę się za jakiś sport -typu rower czy biegi bo na siłownie czy fitness nie mam kasy, może to mnie wciągnie i pomoże jakoś przetrwać ten czas czekania a przy okazji schudnę bo po tych stymulacjach sporo przytyłam. Mam nadzieję że nikt tu do nikogo nie będzie miał pretensji, i ze ani Ciebie Dosiu ani nikogo innego nie uraziłam- ja byłam w swoim wpisie naprawdę maksymalnie szczera i mam nadzieję że zrozumiecie. Chciałabym zeby ten topik był nadal pełen życzliwych i wspierających się ludzi,nie tylko tych którze ciągle walczą o dziecko ale także tych którzy tą walkę już wygrali.Cały czas podtrzymuję zdanie że wpisy mamusiek są tutaj jak najbardziej ważne bo dodają otuchy do walki.I każdy-czarny czy pomarańczowy ma prawo do swojej opinii a już tylko od nas zależy czy ją sobie weźmiemy do serca czy nie.No także mam nadzieję że atmosfera nadal będzie ok:) Ja tam jestem zadowolona że beta jest dobra i że nasze starania nie są póki co przekreślone:) Alicja- kiedy Ty podchodzisz do programu? Bo miałaś chyba jakoś w wakacje tak? udało się kasę skombinować? Inka- a co u Ciebie? Kiedy ruszasz do BS? Georgio-jak samopoczucie?Jak w pracy idzie? Guzia-Ty pewnie juz szykujesz się do podróży poślubnej albo właśnie lecisz na Kanary szczęsciaro:) Mam nadzieję że będzie to niezapomniana wycieczka, czekam na relację i zdjęcia! Misia, Dosia,Liliawodna i inne zaciążone-cieszę się że ciąże znosicie dobrze i z dzieciaczkami wszytsko ok! Sportsmenka-czy już wiadomo kiedy będziesz miała IUI? Sara, Nadiewa,Gawit-jak Wasze skarby?Jak sobie radzicie z opieką i domem? Planujecie powrót do pracy? Pozdrowienia dla wszystkich!!
-
Dosia,ja wiem że kolejne in vitro nie teraz,wiem i chcę poczekać dla dobra swojego organizmu. Do tego programu przyjmują zapisy do 4 sierpnia co wcale nie oznacza że muszę od razu podchodzić do in vitro.Mogę zapisać się teraz a próbować dużo później. Jednak i tak wstępnie ustaliliśmy z mężem że chyba się nie zapiszemy, bo nie chcemy ograniczać naszego leczenia do tylko tej jednej kliniki. Także na razie spokój,odpoczywamy i czekamy.Póki co to nie mam pojęcia kiedy dostanę normalnie @, bo przez te wszystkie krwawienia to nic nie wiem. Ostatni normalny @ miałam w maju..
-
Kochani, beta 0.6 czyli jest dobrze:) Co za ironia losu-tyle lat czekam żeby beta rosła pięknie i ciążowo a teraz modliłam się żeby była zerowa..Strasznie sie dzis denerwowałam bo zwykle wynik jest ok.11.00 na stronie interenetowej kliniki a dzis wchodziłam co 15 min od 10 i dopiero po 13 był wynik.No ale najwazniejsze ze wynik jest zerowy, jak leżałam w szpitalu z tym zasniadem to wynik musiał byc 3 razy pod rząd poniżej 1 i wtedy to znaczyło że jest ok. Zaraz zadzwonie do swojego lekarza w BS i przekaże mu dobra nowine, pewnie i tak karze jeszcze za tydz powtórzyc bete dla pewności i jak bedzie dobra to juz naprawde bedę mogła odetchnąć.Pójdę też pewnie na usg,ale juz tu do kliniki na miejscu. Ta klinika w moim miescie ma program "in vitro do skutku" i gwaranatuje 99% skutecznosci, robią tak długo in vitro az uzyskają ciążę. Płaci się 9600 na początku a potem już nie. Ale oczywiscie koszty leków i badań i tak płaci się za każdym podejściem więc to wcale tak kolorowo nie jest. Tak czy siak zastanawiam się czy nie zapisać się do tego programu, najiwekszy plus jest taki ze mam to na miejscu a ta klinika ma naprawde dobre wyniki (od 60-80% skutecznosci), a minus jest taki ze nie lubię tego profesora,ktory prowadzi ivf...Pamiętacie jak pisałam przy pierwszym podejsciu,nic nie wyjasnia a jak sama pytałam to zbywał mnie ironicznym uśmieszkiem, no i nie uzyskano wtedy dobrych komórek (może to przypadek akurat ale zawsze). Natomiast klinika w Bialymstoku bardzo mi odpowiada, uwielbiam tamtego lekarza,który mi zawsze dodaje otuchy,mogę zawsze do niego zadzwonić,wszystko szczegółowo i cierpliwie wyjaśnia no i doszło do transferu...Minus jest taki ze to starsznie daleko (6-7 godz jazdy co nie jest bez znajczenia jak sie wraca do domu po transferze) i trzeba byc tam na miescu ok.10-14dni a ja nie mogę brać co chwilę zwolnienia z pracy...Mam wolne tylko w wakacje a potem nie mam żadnych urlopów, tylko ewentualnie zwolnienie (ostatnio trwało ono aż miesiąc!), więc jest to duży problem..Normalnie bym się nie zastanawiała jeszcze nad kolejnym in vitro bo od poprzedniego minął raptem miesiąc ale do tego programu "In vitro do skutku" zapisują tylko do 4 sierpnia i już sama nie wiem co robić...Co mi doradzacie???
-
Guziu baaaaaardzo się cieszę że impreza się tak udała:) Szkoda że mnie tam nie było, bo razem z mężem jesteśmy mistrzami parkietu w technice free style:) Super że wszystko wyszło tak dobrze pomimo tych nerwów przed weselem.Jest to kolejny dowód na to że wesele wcale nie musi być duże żeby było udane.Jak już odetchniesz i wrócisz z podróży poślubnej to podeślij parę fotek na egz30@wp.pl . Ja niedawno obchodziłam z M 5-tą rocznicę ślubu a nasze wesele do tej pory wspominamy jako fantastyczną zabawę:) Jeszcze raz wszystkiego dobrego droga mężatko!!:) Ja dziś jadę zrobić betę, mam nadzieję że tym razem będzie już 0 i będę mogła w końcu odetchnąć bo poprzedni tydzien cały czas chodziło mi to po głowie.. Dobrze, że miałam gości i duzo się działo, generalnie było bardzo fajnie, i dzięki temu jakoś przetrwałam zeszły tydzień... Pozdrowienia dla wszystkich!
-
Guziu kochana- zyczę Ci wspaniałego i radosnego wesela, a na nowej drodze życia przede wszystkim wiele szczęścia, spełnienia i sukcesów. Niech Wasze marzenia, te duże i ta małe się spełniają a Wasza miłość niech będzie dla Was wsparciem i siłą. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :):):)