Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

egz30

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez egz30

  1. Guziu kochana,Dosia ma racje-nie myśl o zadnych poronieniach,póki co wszystko idzie dobrze,masz znane mi tez objaw (apetyt i wieksze piersi :)) wiec nastaw sie ze krok po kroku,małymi etapami przejdziesz przez ciąze,ja tak robie,zeby nie zwariowac:) To normalne,ze sie boisz,ale niech radosci bedzie wiecej niz obaw! Juz wiesz,ze możesz zajsc w ciaze i teraz uwierz,ze możesz ja utrzymac. Jak dobrze sie czujesz to chodź normalnie do pracy,ale sie nie forsuj, zumbe na razie bym tez odpusciła,przynajmniej do pierwszej wizyty lekarskiej i zobaczysz czy lekarz pozwoli,albo zapiszesz sie na fitness dla ciężarnych:) No i zacznij łykac kwas foliowy albo kup sobie witaminy-ja bralam na poczatku femibion natal 1 -uwazam ze sa b.dobre,nie maja za duzo skladników bo nie ma co przesadzac na poczatku,ale takie podstawowe w sam raz na poczatek.I pomyśl o zapisaniu do lekarza,bo tez swoje przeszłas i powinnas byc pod kontrolą od poczatku.Także kochana ochłoń troche a potem do lekarza:) A przede wszystkim ciesz się ciążą!!:) Odgoń złe myśli i keep smiling:) Własnie zaczyna sie spelniac Twoje marzenie i nic nie moze byc wazniejsze! Ja mocno mocno trzymam kciuki! Tak samo jak Ty trzymalss za mnie i mnie wspierałas,calusy!
  2. Guzia-hura!!!!!:) Boże jak sie ciesze!:) Czekam na maila jak już ochłoniesz:) Zapisalas sie juz do lekarza? jak sie czujesz? Kochana nie raz o Tobie myslałam ,dawno nie mailowałas a tu taka piekna niespodzianka:) Jednak potwierdza sie stara prawda ze to czesto w psychice problem siedzi..Jeszcze raz Gratulacje!!:)Rozumiem Twoj strach i obawy,one bedą przez całą ciąze,ale dasz radę:) Teraz odpoczywaj! Ja naprawde wierze,ze na kazdego przychodzi czas,na jednych predzej a inni musza dluzej poczekac,ale w koncu sie udaje...Teraz czekam jeszcze na Alicję i Inkę i już będę skakac pod niebiosa:):) ale piekny dzien:)
  3. dosia-wiesz ze mozesz miec racje?:)Skoro jak lekarka mowila przy jednym ze na 80% widac (wiec pewnie chlopiec) ale mi w koncu nie powiedziala, a w drugim juz mowila ze chyba chlopiec to kto wie..?:)
  4. dziękuję wszystkim za tak miłe słowa!:) asiulka358-mam nadzieję,że za jakies 5 m-cy będę mogła wysłac Ci te fotki:) Dzieki za wsparcie! A jak tam córeczka? trzymam tez kciuki za Twoje crio! mam dość takiego kraju-dziekuje,że zawsze o mnie pamietasz:) Mi tez po cichu marzy sie parka,ale tak sie ciesze z tych moich Skarbów,ze z wielką miłością przyjmę każdą opcję!Wyobrażam sobie swoją rodzinę w każdej płciowej kombinacji i za kazdym razem jest super:) Pozdrawiam Cie serdecznie i zyczę wszystkiego dobrego! Misia72-kochana ciesze sie,ze sie odezwalas,czesto myślę co u Ciebie.Twoje dzieci juz są takie duze...Jak sobie radzisz? Jak synek? Te moje krwawienie tez takie bylo nie wiadomo skąd,bo na usg wszystko bylo ok,moze krwiaczek jakis wylecial,moze pękla żyłka.Ja wiekszosc czasu leże i wypoczywam,boje sie czy moja macica sobie poradzi,ale wierze ze tak,na usg chodze srednio co 2 tyg.Jesli masz dla mnie jakies porady odnosnie ciązy blizniaczej to chetnie posłucham:) Całusy!
  5. asiulka-wiem,pamietam:) I doceniam :)Calusy! błękitna czerń-dziekuje bardzo!:)
  6. Hej, dopiero wczoraj wieczorem wyszłam ze szpitala i bardzo sie ciesze,bo b.nie lubie szpitali,wystarczająco sie juz w nich należałam w przeszlości.No ale czasem trzeba.Najwazniejsze,że z moimi słoneczkami wszystko dobrze:) W szpitalu zrobili podstawowe badania ,dostalam do tony lekow jakie biore jeszcze nospe 3x2,no i niestety w posiewie z szyjki wyszly bakterie wiec dostalam jeszcze antybiotyk. No i w poniedz.mial mi moj gin zrobic w szpitalu usg genet.,ale kurcze rozchorowal sie:( I to usg zrobiła mi jakas b.mloda lekarka,chyba bez duzegp doswiadczenia...Strasznie mnie wymeczyla,bolesnie brzuch dociskała tą głowicą i w dzieci pukała jak sie nie chcialy odwrócić,myslałam ze jej cos zrobie! Tak mi żal było moich wymeczonych kruszynek...No ale najwazniejsze ze dzieciaczki zdrowe !!:) Lekarka pomierzyła je (mają juz prawie 8cm!),przeziernosci karkowe prawidłowe,serduszka tez,kosc nosowa ok-mam nadzieje ze pomiary zostaly dobrze zrobione,bo jakos nie mialam zaufania do tej lekarki i bardzo żałowałam ze to nie moj gin je robił. No ale jak widziałam jak dzieciaczki słodko fikają to serce mi się radowało:) Tak słodko machały łapkami i do tego takie maciupkie cudne kręgosłupiki:)) Dziewczyny ja oszalałam na punkcie tych moich małych człowieczków:) Jestem w nich absolutnie zakochana! Ciągle nie mogę uwierzyć ze po ponad 7 latach mam brzuszek ciązowy i te dwa małe szczescia....Trzeba wierzyc w marzenia...Tyle osób mówilo zebym sobie odpuscila tą walke, a jednak ...:) Modlę sie codziennie oby do konca było juz dobrze,bo to dopiero 14 tc.No i wstepnie bedzie chlopczyk a drugie jeszcze nie wiadomo:) Lekarka byla raczej niemiła,spieszyla sie-jak pytałam o płec to mowila ze nie ma na to czzasu bo musi inne rzeczy pomierzyc,ze niby na 80% moze powiedziec,ale w koncu podała mi plec tylko jednego bo potem juz gdzies leciała,eh szpitale...za tydz ide do swojego gina to pewnie cos powie. uff,ale sie rozpisalam:)Dzieki za kciuki i całusy dla Was od naszej trójki:) milego dnia!
  7. Czesc,ja miałam miec w czwartek usg genet,ale niestety wylądowałam w szpitalu z krwawieniem:( Strasznie sie wystraszylam ale na szczescie krwawienie po 1 dniu ustalo i teraz mam tylko delikatne plamienie,lekarze w sumie nie wiedza skad to było bo szyjka dluga zamknieta,łożysko sie nie odkleja wiec super,najwazniejsze ze z dziecmi wszystko ok...:) Moze to byl jakis krwiaczek ktory wyleciał,na wszelki wypadek zatrzymali mnie na 4 dni w szpitalu,ale i tak dostaje tylko te leki co bralam w domu,dorzucili tylko nospe 3x2.Jutro moj gin zrobi mi tu w szpitalu usg genetyczne i mam nadzieje ze bedzie wszystko dobrze... anowi32-ja nie pamietam juz jakie leki bralam i w jakiej kolejnosci,dr M ma to w mojej karcie a ja nawet tego chyba nie mam spisanego.A biosteron bralam 25mg na dzien i mi tyle pomoglo-przez 2 m-ce zbilam fsh z chyba 15 na cos ok.4,ale moze u Ciebie potrzeba wiekszej dawki,trzymam mocno kciuki!! Calusy dla wszystkich!
  8. Kochani bardzo dziękuję za kciuki i tak serdeczne słowa-zdecydowanie mnie przeceniacie!:) Ja sama spotkałam tu na forum, i nie tylko, tyle ciepłych i kochanych osób,otrzymałam mnóstwo porad, że nie wiem czy kiedykolwiek spłacę ten dług życzliwości.Żałuję ze nie mogę być czesciej na forum,no ale trzymam sie nakazu leżenia.Za wszystkich potrzebuhących bardzo,bardzo mocno trzymam kciuki!! I życzę udanych walentynek:)
  9. sylviaak-ja tez miałam niskie amh (0,7) i wysokie fsh (które zbiłam biosteronem-polecam!!!) i teraz jestem w 12tc. Na forach internetowych jest mnóstwo dziewczyn,które zaciązyły przy b.niskim amh,a co ciekawe wiele z nich zaciąza naturalnie! ku zaskoczeniu wszystkich :) Na bocianie jest dziewczyna,ktora 5 razy podchodzila do ivf,potem jeszcze 2 razy do ivf z AZ. I po tych wszystkich nieudanych probach zaciazyla naturalnie:) przy niskim amh nie bardzo możemy wplynąc na zwiekszenie ilości komórek,ale mozna wplynąc na jakośc.Cudownie działa ruch,dużo ruchu! Organizm młodnieje,aktywizuje sie.jedna z dziewczyn z amh 0.2 zaszla w ciaze naturalnie po tym jak zaczela regularnie chidzic na fitness.Także polecam chociazby regularne spacery. Do tego dieta bez słodyczy,ktore fatalnie wpływaja na komórki.Ja brałam jeszcze koenzym Q-tez na "odmlodzenie".Na mnie taka kuracja zadziałała-podchodzac do swojego 7go ivf bałam sie ze nie wyhoduje żadnej komórki,bo zawsze sie slabo stymulowalam,a okazało sie ze było ich sporo i pierwszy raz mam mrozaczki i 2 małe bąble pod sercem:) Niezmiernie wazna jest odpowiednia stymulacja-ja polecam klinike Bocian i dr Mrugacza,ktory ma doswiadczenie w leczeniu "trudnych" pacjentek.Nie poddawaj sie,powodzenia!:) A u mnie na razie wszystko ok,chociaz czas baaaardzo sie dluzy do kolejnego usg,jeszcze 10dni...I juz sie troche denerwuje,bo to usg genetyczne,modle sie zeby maluszki byly zdrowe i pieknie rosły. Poza tym leże prawie cały czas,czasm cos zaboli ale wiadomo ze macica sie rozciaga,brzuszek sie zaokragla pomału i codziennie zaraz po przebudzeniu sprawdzam czy jest...:) To dla mnie ciagle niewiarygodne...Gadam do maluchow,kaze im grzecznie siedziec,jeszcze daleka droga przed nami,oby wszystko bylo dobrze... Tyle u mnie:)radość miesza sie z niepokojem,ale zdecydowanie wiecej radości:) Całusy,milego dnia!
  10. Dosia-dzieki za odp,mi dr najpierw zlecil test pappa i dopiero tydz po tescie juz z wynikiem mam przyjsc na usg genetyczne,mam nadzieje,ze bedzie ok:) Dosiu a planujesz kolejbe dziecko? Twój synek ile juz ma? zdrowo rośnie? A Ty wróciłas do pracy? pozdrawiam:)
  11. asiulka-mam nadzieje,że te dolegliwości córeczki to nic powaznego i wszystko bedzie ok.Mała ma już zaraz pół roku-szok,ale ten czas leci:) Szybko planujesz drugie dzieciątko,ale jak czujesz sie gotowa to nie ma na co czekac.Już teraz zaciskam kciuki! A ja mam pytanie do zaciążonych i mamusiek-czy robilyście test Pappa? wiem,ze czesc lekarzy ma mieszane odczucia co do sensu jego robienia. Mój gin mi zalecił zrobić i ide za tydz ze stresem... pozdrawiam,miłego tygodnia!
  12. Czesc wszystkim:) ja juz po usg:):):) Widziłam moje 4cm szczęścia x2:):):) Bąble rosną aż miło:) I są bardzo ruchliwe:) WidZiałam jak podskakują:) Serduszka mocno biją, Boże jestesmy tacy szczesliwi:) Niech tak bedzie do końca!!! Wiem,ze jeszcze daleka droga przed nami,ale coraz bardziej zaczynam wierzyc,że się uda...:) Za tydz.test Pappa,a usg (genetyczne) dopiero za 3 tyg,teraz jestem w końcówce 10tyg,nadal mam leżeć praktycznie cały czas . Za wszystkie osoby starające się trzymam mocno kciuki! Kochani trzeba wierzyć i walczyć....Buzuaki!!:)
  13. hej,wizyta 1.02-dopiero..A czuje sie nadspodziewanie dobrze,aż martwie sie ze może za dobrze.Mdlosci byly krótko,ok.10dni i dawno ich juz nie ma,wiec moge normalnie jesc,ogólnie ok,cały czas leże,tylko spac sie chce,odpływam czasem juz przed 21:)Brzuszek tez sie lekko zaokraglił,czekam z niecierpliwością na usg,bo strach ciagle jest.. Całusy,miłego weekendu! Alicja-myślę o Tobie,trzymaj się,wysłałam maila..
  14. dziekuje kochane:) za dużo nie pisze,bo ciągle mam nakaz leżenia i tak pewnie już bedzie do konca ciąży przez tą macicę.Czuję się ok,od paru dni nie mam mdłosci wiec pomału nadrabiam stracone na poczatku kilogramy.Na kolejną wizytę mam znowu mnóstwo badań do zrobienia.Według wyliczen dzis jest 8t2d ciazy,ale dzieci sa wielkosciowo na 8t4dc. Już ksztaltem przypominają ludziki:) Mają tycie kręgosłupiki:) Boże jak ja je już kocham...i tak się o nie boję..Oby były cały czas dzielne i silne! Całusy dla wszystkich,piszcie co u Was! Miłego weekendu!:)
  15. asiulka-dzieki za pamięć:) na szczęście na usg wszystko ok :):):) Bąble mają już po 2cm,serduszka pięknie biją:) wyniki tez mam w zasadzie ok:) jedyny minus to to,że mój gin nie ma doświadczenia z macicą jednorożną,bo to b.rzadka wada,ale będzie monitorował sytuacje i kazał póki co się tym nie stresować.Kolejna wizyta za 2tyg. Jestem mega szczęśliwa i ciągle powtarzam moim kruszynkom jak bardzo je kocham i że mają sie mnie mocno trzymać,ale strach będzie chyba do końca ciąży i odetchnę jak już je będę miała całe i zdrowe ze sobą:) Pozdrawiam wszystkich baaaaaaardzo gorąco!:))
  16. anowi32-pytałaś jak przygotowywałam się do ivf-a zatem 3 m-ce przed programem zaczełam się dużo ruszać,ruch i wysiłek fizyczny naprawdę działa fenomenalnie na organizm i jakość komórek.Moja koleżanka też długo starała się o dziecko i zaciążyła gdy zaczela uprawiać sport i schudła. Ja akurat nie musiałam schudnąć,ale po regularnych ćwiczeniach czułam sie super.Poza tym praktycznie odstawiłam slodycze,bo cukier źle wplywa na komórki.Ze względu na moją niską rezerwe jajnikową brałam też leki "odmładzające"-koenzym Q,biosteron i wit.E-brałam je ok.2 m-ce wczesniej na własną rękę i np.dzieki biosteronowi FSH spadło mi z 12 na 4,wiec super. Na endometrium brałam wiesiołek i wit.B. Byłam tez i nadal jestem pod opieką immunologa (mam podwyzszone komorki NK) i biorę wiekszą dawkę encortonu.Bałam sie,ze w trakcie stymulacji nie wyhoduję żadnej komórki a było ich całkiem sporo i dobrej jakosci,wiec te przygotowania chyba pomogły:) Oczywiscie jeszcze daleka droga przede mną i jest ciągły niepokój,ale mam wielką nadzieję,że tym razem się uda i to podwójnie:) Pozdrawiam serdecznie!
  17. Dziekuje wszystki za tyle pozytywnych słów i w ogóle za wsparcie:) Mam nadzieje,ze bede mogła Wam pisać tylko same pozytywne relacje z wizyt lekarskich.Postaram sie raz na jakis czas napisac,ale mam nakaz leżenia i nie chce za długo przy kompie siedziec,poza tym mdłosci tez dają sie we znaki.Ale na pewno bede Was informowac o moich "postępach":) asiulka-scratching to takie lekkie zadrapanie endometrium,coraz czesciej stosowane,znacznie ułatwia implantacje,cos na zasadzie zagrabienia ziemi przed posianiem ziaren:) Całusy,miłego dnia!
  18. Dzieki kochane:) Ivf bylo znowu u dr M (fantastyczny czlowiek i lekarz,ktory nigdy nie stracil wiary ze mi sie uda!) na swoich komórkach:),miałam kombinowany protokioł,wszelkie możliwe "dodatki" typu schratching endometrium,nacięcie otoczki,mialam podane 2 zarodki 8A i 5B, a dwa ładne tez zostaly zamroźone (pierwszy raz mam mrozaczki!).Od paru dni mam mdłosci,ale poradze sobie ze wszystki oby dzieciaczki rosły i były silne..Całusy!
  19. Kochani,chciałam się zWami podzielić szczęśliwą wiadomością...Wróciłam własnie z usg i widziałm...2 serduszka...:)))) Jestem w bliźniaczej ciąży po 7 ivf...Na razie wszystko ok,serduszka pięknie biją, ale to dopiero 6 tydz i drże jak to dalej będzie.Wicecie,ze u mnie to daleka droga.Ja mam tą nieszczesną macice jednorożną,gdzie sa problemy przy donoszeniu jednego dziecka,ale mam nadzieje,ze bedzie dobrze i Pan Bóg dopomoże...:) Bardzo sie ciesze i dziękuję Bogu za każdy kolejny dzień ciąży...Czekam na moje dzieci ponad 7 lat,mam nadzieje,że teraz jest w końcu mój czas...Proszę trzymajcie kciukiPozdrawiam wszystkich baaaaaaardzo gorąco ze wszystkich moich 3 serc:)))
  20. Kochani życzę wszystkim wspaniałych,magicznych,radosnych Świąt oraz spełnienia tych najważniejszych marzeń, oby każda z nas doczekała świąt spędzonych radośnie ze swoją rodziną-mężem i dziećmi.... Bardzo dziękuję za kciuki i pamięć,dam znać po Nowym Roku jak już coś będę konkretnie wiedzieć,pa!
  21. asiulka-ależ oczywiście że "nowe" znaczą i to dużo,bo dzięki wam ten topik nadal jakoś istnieje, a do Ciebie nie pisałam tu na forum bo wysłałam Ci wcześniej maila. Kiki-super że się odezwałaś:) Cieszę się ,że i u Ciebie wszystko dobrze i córeczka zdrowo rośnie. Mój mail to egz30@wp.pl, chętnie dowiem się jak leczyłaś problemy z krzepnięciem, ja mam złe wyniki białka S i C i lekarka mówiła że mam przed ivf i po brać większą niż zawsze dawkę clexane na rozrzedzenie krwi, to chyba działa podobnie jak aspiryna.Pozdrawiam serdecznie:) Dosia-dzięki za informacje o Misi,cieszę się że u niej wszytsko dobrze i że synek wyszedł na prostą, bo pamiętam jakie miał problemy zdrowotne na początku.Pozdrów ją ode mnie,uściski dla Ciebie i synka:) Pa!
  22. Witajcie, po bardzo długiej przerwie...Właśnie napisała do mnie asiulka, że jeszcze o mnie tu pamiętacie, to bardzo miłe..Przepraszam, że tu już nie piszę,ale mój czas z tym forum już minął i tak jest lepiej. Poznałam tu cudownych ludzi, z wieloma pisze do tej pory i to forum zawsze bedzie dla mnie ważne, ale teraz już nie czuję że jest to topik dla mnie. Cieszę się jednak bardzo że forum ciągle żyje i mam nadzieję,że ciągle komuś pomaga. Jeśli chodzi o mnie to niestety dzieciaczka się nie doczekałam-macie rację -gdyby tak było to na pewno bym się podzieliła tą wspaniałą (choć dla mnie abstrakcyjną) wiadomością. Na początku roku zapisaliśmy się do ośrodka adopcyjnego,ale kolejki są tak duże że na samo szkolenie czekamy do wiosny. Ten rok czekania postanowiliśmy popróbować jeszcze włąsnych starań.W międzyczasie porobiłam mnóstwo badań, próbowałam nawet ivf z AZ (nie udane). Genetycznie wyszło u mnie wszystko ok (o dziwo!),ale mam parę problemów immunologicznych,mam problemy z krzepnięciem (za gęsta krew-za wolno krąży w macicy). Do tego właśnie wygasają moje jajniki (jestem w sumie młodą osobą,ale chyba niestety liczne stymulacje spowodowały że rezerwa jajnikowa tak szybko się wyczerpała),więc tak ostatnim rzutem próbujemy jeszcze raz ivf (7 próba!),to może być moja ostatnia szansa na własne komórki.Także w listopadzie/grudniu trzymajcie kciuki. Nie mam wielkiego ciśnienia, wiem już że co ma być to będzie.Wszystko co mogłam to zrobiłam,zbadałam.Jak ma się udać to się uda. Na szczescie jestesmy zapisani w ośrodku i tak czy siak dzieciaczek będzie. Mój lekarz we mnie wierzya,ale cudów nie obiecuje. Także staram się podchodzić na spokojnie do całej sprawy,już chyba to całe ciśnienie z posiadaniem dziecka troche ze mnie zeszło,ale oczywiście nadzieja się tli. Za wszystkie starające się trzymam kciuki, mam nadzieję ze Wasza droga nie bedzie tak długa jak moja (juz ponad 7 lat).Dosia-cieszę się że u Ciebie wszystko dobrze!Twój synek to już duży chłopak.Tak samo Megi,trolwena-cieszę się macie dzieciaczki już ze sobą i jesteście szczęśliwe! Trolewna byłam bardzo ciekawa jak Twoja ciąża bliźniacza się rozwijała, tym bardziej że podchodziłyśmy prawie w tym samym czasie u tego samego lekarza-ale ten czas leci... A nie wiecie co u Misi? jak tam jej bliźniaki a szczególnie synek? Pozdrawiam Was bardzo serdecznie,dziękuję że o mnie pamiętacie, życzę wszystkiego dobrego!
  23. Margi-a gdzie Twoi znajomi chodzili na szkolenia? Bo wiem,że jest różnie w różnych częściach kraju, w moim ośrodku też kiedyś było szybciutko,ale przez to ze teraz dużo ośrodków zostało zlikwidowanych (u nas teraz na całe województwo sa tylko 2 ośrodki..) no i przez to że teraz bardzo dużo par ma problemy z płodnością i zgłasza się do ośrodków to kolejka się wydłuża...Babka z naszego ośrodka mówiła,że kiedyś zgłaszała się średnio jedna para na tydz. a teraz nawet po kilka w ciągu jednego dnia...Pozdrawiam gorąco:)
  24. Cześć, chciałam napisać do Was ostatnio raz w tym roku i najprawdopodobniej ostatni raz w ogóle..Przed chwilą wróciłam ze szpitala,niestety u mnie się pokomplikowało,po odstawieniu leków (oczywiście na usg byłam też u innego lekarza żeby się upewnić co do serduszka) czekałam na poronienie naturalnie co wg lekarza byłoby dla mojego organizmu najlepsze.W święta,jedne z najsmutniejszych w moim życiu, było czekanie w stresie czy już się coś zaczyna czy nie, koszmar...:( Po świętach dostałam skierowanie do szpitala na wywołanie poronienia, dostałam tabletki na skurcze które powodowały straszny ból brzucha..cały dzień się męczyłam nie tylko fizycznie ale też psychicznie, to czekanie aż organizm odrzuci moje dziecko było koszmarne...Poroniłam na drugi dzień dopiero, nawet nie chcę pisać jakie to był straszne przeżycie, ten widok mam ciągle przed oczami..Niestety i tak musiałam mieć zabieg łyżeczkowania bo nie wszystko się oczyściło a żeby było mało to niestety jest podejrzenie zaśniadu:(:(:( Boże jeśli okaże się że to znowu to paskudztwo to nie wiem co zrobię...Nie przeżyję znowu tego koszmaru chemioterapii..Teraz leżałam na oddziale sąsiadującym z moim byłym oddziałem onkologicznym,niektóre pielęgniarki mnie nawet poznały,jak zobaczyłam te chudziutkie pacjentki z kroplówkami w chusteczkach na głowach to bolesne wspomnienia wróciły...:( Czekanie 3 tyg na wyniki histopat. będą jedne z najdłuższych w moim zyciu...A żeby tego bólu i cierpienia było jeszcze mało to okazało się że w szpitalu trzeba było wypisać metryczkę naszego dziecka (jakies nowe przepisy) gdzie musieliśmy podać płeć dziecka, a skoro jej jeszcze nie znaliśmy to musieliśmy wymyśleć..podaje się też imię.. trzeba było zdecydować czy pogrzeb na własną rękę czy szpital się tym ma zająć, to jest niezależne od wieku ciąży,nawet w tak wczesnej jak nasza..Naprawdę czułam się jak w jakimś koszmarnym makabrycznym śnie, nie dość że i tak człowiek cierpi to jeszcze to...:(:(:( Trzeba też iść do USC gdzie dostaniemy jakieś potwierdzenie urodzenia dziecka martwego...:(:( Teraz jestem w domu i z pomocą bliskich staram się dojść do siebie...Dziewczyny my już z mężem podjeliśmy decyzję-już nie będziemy się starać o dziecko, to już koniec,żadnego więcej in vitro. To wszystko, te lata intensywnych starań bardzo dużo mnie i męża kosztowały..Wszystko kręciło się wokół tego.. Byłam 5 razy w ciąży, żadna dobrze się nie rozwijała, nie wiadomo czy kiedykolwiek moja ciąża zakończy się sukcesem a nie wyobrażam sobie przechodzenia przez poronienia,szpitale,łyżeczkowania jeszcze raz..Mam dość rozkładania nóg na usg, planowania urlopu tylko pod kątem ivf i wyjazdów do BS, mam dość ciągle pokłutych do bólu żył, wenflonów, badań,czekania w przychodniach,szpitalach.. Nie mam już siły, coś się we mnie wypaliło,coś pękło i czas powiedzieć stop. Przez 6 lat starań wpakowałam w swój organizm tony leków, wątrobe mam pewnie w opłakanym stanie, jajniki pokłute po punkcjach, brzuch cały w siniakach po zastrzykach, psychika w rozsypce..Żebym jeszcze wiedziała że kiedyś się uda, żeby mi to ktoś zagwarantował to nie patrzyłabym na cierpienia i pewnie próbowałabym dalej..Ale nikt gwarancji mi nie da. Wg lekarzy jest jakiś problem genetyczny,bo wszystko inne jest ok, lekami byłam teraz super obstawiona, wyniki które robiłam były idealne, lekarze twierdzą że kiedyś być może trafi się taki zarodek który nie będzie obciążony tym wadliwym genem ale na takie "kiedyś", "być może" ja już nie mam siły ani czasu... Życie i zdrowie mam tylko jedno, są inne ważne rzeczy w życiu, przecież posiadanie dziecka nie jest jedynym celem naszego życia na ziemi. Mam wspaniałego męża, cudowną rodzinę, kochanych przyjaciół,pracę i muszę zacząć doceniać co mam. Niektórzy mają dzieci a brak im miłości w małżeństwie są niespełnieni nieszczęśliwi, niektórzy mają dzieci obłożnie chore i cierpiące, a niektórzy mają dzieci które niestety zapominają o swoich rodzicach na starość..Bardzo chciałam mieć dziecko,walczyłam o nie latami poświęcając cały swój czas, energie,zdrowie,pieniądze temu marzeniu niestety lata przeleciały a dziecka nie ma i nikt mi nie zagwarantuje że jak będę walczyć jeszcze rok, dwa, trzy dziecko kiedyś będzie..A nie chcę się obudzić na starość i myśleć że najlepsze lata swojego życia zmarnowałam na pogoń za mrzonką... Bolesna prawda jest taka że nie każdy kto marzy o dziecku będzie je miał...Skoro nie jest mi dane urodzenie dziecka to muszę to w końcu zaakceptować i się z tym pogodzić...Zawsze byłam bardzo pogodną, wesołą, optymistycznie nastawioną do życia osobą a jak teraz patrzę co się ze mną dzieje to masakra...Muszę odzyskać jakoś radość życia, a przede wszystkim muszę odzyskać zdrowie. Mąż cały czas mi powtarza że to ja jestem dla niego najważniejsza i nie chce mieć dziecka kosztem mojego zdrowia..Może kiedyś pomyślimy o adopcji..Kiedyś byłam przeciwna ale ostatnio o tym coraz częściej myślę,zobaczymy..Na razie muszę dojść do siebie,psychicznie i fizycznie,poczekać na wyniki histopat. i modlić się żeby to nie był zaśniad. Zycie mamy tylko jedno i czasem człowiek staje się szczęśliwszy mówiąc "stop" niż gnając na złamania karku do przodu..Zobaczymy co los przyniesie..Ale póki co wybaczcie ale nie będę już tu pisać, muszę odpocząć od tematu starań, ivf, lekarzy,bety itp. Moje jedno marzenie póki co się nie spełniło a taki jest temat forum...Dziękuję wszystkim za ogromne wsparcie jakie tu dostałam przez te lata, nie raz powtarzałam jak wielkim darem byliście dla mnie, mam nadzieję że i ja mogłam jakoś niektórym z Was czasem pomóc, z wieloma osobami się zaprzyjaźniłam i mam nadzieję będę się ciągle przyjaźnić, trzymam kciuki za wszystkie starające się!! Szczególnie za bardzo, bardzo mi bliskie Inkę i Alicję!!! Dziewczyny z całego serca życzę Wam by 2012 był dla Was szcześliwy!!!!! Asiulka-gratuluję i trzymam kciuki za spokojną i bezproblemową ciążę! Resztę gorąco ściskam i całuję! Gdybym w jakiś sposób mogła komuś pomóc to piszcie na maila egz30@wp.pl (wkrótce odpiszę na maile). Jeszcze raz dziękuję za wszystko i życzę nam wszystkim żeby nasze życie było po prostu szczęśliwe, cokolwiek by miało to szczęście oznaczać...
  25. Serduszko mojego dziecka przestalo bic...Mam dosc wszystkiego,jestem zalamana, dostalam w prezencie gwiazdkoym ból, zal i totalna pustke...Poddaje sie..,nie bede juz walczyc o dziecko,widocznie nie moge go miec,nie bede walczyc z losem, 6 lat podporzadkowalam temu jednemu celowi, 5 razy bylam .w ciazy i zawsze cos szlo nie tak...Nie mam juz sily, nie mam juz sily pytac "dlaczego??" po kazdej porazce,...a ta zabolala mnie najbardziej bo widzialam serduszko....Zegnam wszystkich,ja juz nie bede pisac, nie walcze juz o JEDNO MARZENIE....Dziekuje za wszystko,zycze Wam wszystkiego dobrego..
×