neonerw
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez neonerw
-
Cześć dziewczyny. Żeby walczyć z nerwicą trzeba być fajterem. A być fajterem to znaczy nie poddawać się takim drobnostkom jak niektóre wpisy pomarańczowych. Jeżeli ulegniecie im, to ulegniecie wszystkiemu. Bo co to za problem, że ktoś ma inne zdanie niż wy, a jest na tyle tchórzem, ze nie stać go nawet na czarny nick. Przecież i tak się nie znamy. Może w tej chwili nie pisze do Was baba z nerwicą, tylko 47-letni pedofil. Więc po co się przejomować niektórymi pomarańczami. A teraz meritum. BASIA SERDECZNE, OGROMNIASTE, WIELGACHNE GRATULACJE Z CAŁEGO SERDUCHA!!! Niech wam się szczęści. Dobrej nocy! :)
-
Bianka załamuję ręce. Nic już nie napiszę, bo słów padło wiele. Mam tylko nadzieję, ze to jednak nie był IV stopień. Leki przeciwdepresjne nowej generacji działają też na lęki i stosuje się je w leczeniu nerwicy lękowej, natręctw, bulimii, anoreksji. Ja się odzwyczaiłam od pracy, bo przychodzę bardzo zmęczona. Myślę, że to też wina niedawnej infekcji. Na razie nie przemęczam się więc- herbatka, gazetka i łóżko. Nikitko mi czasem mrowi i cierpnie w okolicy pleców i szyi. Wiesz co, tak sobie pomyślałam, że to co ty odczuwasz ja tez i nie tylko ja czuję. Często coś strzyka, swędzi, piecze i boli. Ty po prostu jesteś bardziej na to wyczulona albo masz obniżony próg bólowy. Powiem ci, że gdybym analizowała wszystkie swoje takie drobne dolegliwości, to pewnie miałabym ich więcej niż ty. :-o No nic. Pozdrawiam was dziewczyny i nie wkręcajcie się niepotrzebnie, a Bianka do GINA!!!
-
Witajcie! Ja jestem w pracy od wczoraj, więc napiszę tak chyłkiem i szybciutko. :) W pracy jest w miarę ok, mam wrażenie, ze trochę dziwnie na mnie patrzą, ale mogę sobie coś wkręcać. Mam i tak plan awaryjny w razie czego- zawsze mogę zmienić pracę. Obywam się bez leków. A co do infekcji-krążą teraz strasznie. Ja przecież też dopiero co się \"wyleczyłam\" z jednej. Jeszcze chodzę i pokasłuję. Życzę wam miłego dnia, trzymajcie się ciepło! :)
-
Witajcie. :) Coś w tym jest, że jak człowiek oderwie się od forum i tematu nerwicy, to zajmuje się czym innym i objawy się zmniejszają. Ale jest też coś w tym, ze grupa ludzi może się wspierać. Niestety przez ingerencję pomarańczowych towarzyszy wspieranie to jest utrudnione. Czasem zdarzają się rzeczowe wypowiedzi, ale tylko czasem. Nikitko a czy ty pomyślałaś o jakimś bardziej prozaicznym powodzie twoich dolegliwości. Ja jestem alergiczką i objawy szczypania, pieczenia i swędzenia skóry mam wtedy, kiedy zjem coś zakazanego. Ogólnie unikam uczulaczy, więc nie musze brać leków, ale czasem sobie odpuszczę. Ostatnio odpuściłam (zjadłam bułkę z ziołami, na które jestem uczulona) i potwornie swędzi mnie i piecze skóra twarzy, karku, dekoltu i pleców. Wiem jednak, że za 2 dni przejdzie. :P Wracam od jutra do pracy, zobaczymy jak to będzie. Mam nadzieję, ze tam oderwę się od problemów nerwicowych. Gdyby jednak układało się nie tak, mam pomysł na inną pracę. Mam zamiar też zacząć psychoterapię w tym tygodniu. Co prawda jeszcze się nie zarejestrowałam i nie wiem czy na pewno uda mi się na ten tydzień, jednak mam taką nadzieję. :) Leków nie biorę i jakoś to idzie. Co prawda mam takie gorsze momenty, ale zaczynam sobie wmawiać, że jest ok, że wszystko się dobrze układa, że nie mam czego się bać. Zajmuję się czymś i mi przechodzi. Bianka napisz jak już coś będziesz wiedziała o stanie swojego zdrowia. Pomarańczowych braci proszę o konstruktywne wypowiedzi, a nie prześladowanie, chociaż mam świadomość, że czasem takie danie kopa, też może pomóc. :) Życzę wam miłego wieczoru i zdrowia. :)
-
Tak, chyba czas nauczyć się wyrażania emocji. Po mnie podobno nic nie widać (tak mówią znajomi i rodzina). Nie widać czy jestem chora, nie widać czy się stresuję czy nie, nie widać zmęczenia. Taka uroda i takie \"zamknięcie\". A ja w środku cała zyję emocjami. Chyba mam o czym rozmawiać z psychoterapeutą. :P Nie wypowiadam się o Poradniach Zdrowia Psychicznego, bo ja chodziłam prywatnie do psychiatry. Dobrze wiem, o co wam chodzi z tym wzrokiem. Czuję to samo. Takie charakterystyczne świdrujące - przeszywające na wylot spojrzenie. A wiecie co, na studiach zdarzyły mi się wykłady z profesorem psychiatrą. I on patrzył na nas - studentów dokładnie tak samo!!! To chyba rzeczywiście jakies zboczenie zawodowe. :) Bianka nie daj sie opanować strachowi. Fakt, czyszczenie nie jest przyjemnie, ale sama kolonoskopia z uspokajaczem- śpi się jak niemowlę. Będzie dobrze. Ja się czuję lepiej, bo nie mam gorączki. Gardło dalej boli, ale myślę że będzie teraz szło ku zdrowieniu. Trzeba brać się w garść i przeć do przodu! Damy radę. :)
-
Hej! Jem czosnek, piję mleko z miodem i się wygrzewam. Mam nawet dobry humor bez leków. :) Może ja potrzebowałam lenistwa? Do pracy wracam od 12, zobaczymy jak to będzie. A ja się nie potrafię kłócić. Skulam się w sobie i cierpię. Może właśnie dlatego siada mi na głowę. Może powinnam płakać, krzyczeć, przeklinać, ale nie potrafię...
-
Witajcie. Ja rozchorowałam się na maksa, ale organicznie. Zapalenie gardła, ból głowy i mięśni, temperatura 39 stopni. Nałykałam się właśnie tabsów p/zapalnych i kładę się do łóżka. Ale zdążyłam dziś rano iść do psychiatry. :) Powiedziała mi, że z tego jak wyglądam i się zachowuję, według niej jest lepiej. Powiedziała mi, zebym nie brała codziennie Afobamu, tylko doraźnie i żebym nie brała niczego na noc. Zgodziła się, że jeżeli czuję potrzebę moge iść na psychoterapię. No zobaczymy jak to będzie bez uspokajaczy. Na razie i tak nigdzie nie wychodze z gorączką... A co do nogi. Kiedyś trochę jeździłam konno. Żeby się wprawić musiałam trzymać taboret między nogami albo ćwiczyć tzw. mięśnie krawieckie. One przy nadwyrężeniu właśnie tak bolą. Często po jeździe miałam zakwasy przez zaciskanie boków konia. A głupie wpisy dziewczyny ignorujcie. Nie ma co sobie ciśnienia podnosić. Po co...:) Dobrej nocy i oby było ok. :)
-
Witajcie. :) Ja też się czuję jakoś niewyraźnie, ale też czuję bardziej jakby mi ciśnienie skakało od tej pogody. Nawet sobie mierzę i skoki są. :-o Ale cały czas stosuję sobie psychoterapię i nastawiam się na wizytę u psychiatry w środę. Zobaczymy jak to będzie. Ja @ dostanę za jakiś tydzień. Przynajmniej mrozu nie ma u mnie takiego silnego, śnieg leży i słonko świeci. :) To mnie cieszy. Trzymajcie się ciepło i nie dajcie zimie ani nerwicy. :)
-
Nerwica lękowa + napady paniki. Cechy nerwicy natręctw też mam. Ale walczę dzielnie. :)
-
Witam wszystkich serdecznie! :) Aurora - podoba mi się. :) Ja też się czuję jakby lepiej. Śnieg u mnie nie pada i ociepliło się - chyba będzie chlapa. Szkoda. Cały czas uczę się racjonalizacji i pozytywnego myślenia. Dziś rano już chciałam oczekiwać na jakiś napad, na jakieś lęki, ale powiedziałam sobie - \"PRZECIEŻ WSZYSTKO JEST W PORZĄDKU\", \"NIE DZIEJE SIĘ NIC ZŁEGO\", \"JEST OK\", \"WSTAŃ BY POWITAĆ Z RADOŚCIĄ NOWY DZIEŃ\". Jakoś obeszłam się bez większego lęku. Trochę ciśnienie mi skoczyło i serce przyspieszyło, ale zaczęłam robić śniadanie, myć się i wszystko się unormowało. Takie powolne pranie mózgu, ale coś tam się zmienia. Oczywiście mimo wszystko idę na wizytę do psychiatry i mam w planie psychoterapię. Czuję, że potrzebuję wygadać się komuś i nie oczekuję cudów, ale wierze w to, ze choćby mówiąc o problemach, spojrzę na to wszystko z boku. Tak bardziej racjonalnie i na luzie. :) Bianka nie denerwuj się zgrywusami na forum, bo im właśnie o to chodzi. Ich posty i tak znikną, a ty się niepotrzebnie zezłościsz. Nie ma po co. :) Agni-s nie dawaj się złym myślom. Powtarzaj sobie, że wszystko będzie dobrze i zrób sobie jakąś przyjemność. Życzę Wam dobrego dnia. :)
-
Widzę, że na kafeterii dobry humor nigdy niektórych nie opuszcza. I dobrze, to też sposób na odreagowanie. :P Trixy a tak na serio - nie poddawaj się. To tylko taki dzień - masz okres, a to na szczęście mija. Jutro już będzie inaczej, a pojutrze znów wróci ci dobry humor. Zobaczysz. :) Dobrej nocy wszystkim.
-
Witajcie w nowym roku 2009. Witam nowych forumowiczów! :) Justah impreza lokalna bardzo się udała, chociaż przed północą wróciłam do domu, bo bałam się napadu lęku przy wystrzałach, ale tez chciałam być o północy z tatą, który na imprezę nie poszedł. Na szczęście większych lęków nie miałam i było ok. Nie najlepiej się czułam przez ostatnie dni, ale raczej nie miało to związku z głową, bo miałam gorączkę, bolała mnie głowa i nie miałam sił. Znajoma, która była u nas na Sylwestra przyjechała z wirusowym zapaleniem gardła i mogłam od niej coś złapać. Na szczęście czuję się już lepiej, chociaż dalej mnie głowa boli. Cały czas staram się myśleć pozytywnie i nakierunkowywać się na fajne tematy. Co prawda w chorobie nie bardzo mi to wychodziło, ale ćwiczę. :) Caps Lock ja chodziłam podobnie jak ty, tylko ze nie miałam świadomości, ze to nerwica. Teraz wiem, jak bardzo ciągły lęk może wymęczyć i rozumiem też twoją chorobę jakby \"bez powodu\". U mnie w sumie też nie było wielkich dramatów - a jednak zaatakowała. Nie wiem jak jest u ciebie, ale mi się wydaje, ze mi to cholerstwo pojawiło się przez te wszystkie lata drobnych smutków, nieszczęść i małych tragedii, zawsze głęboko skrywanych i nie przedyskutowanych oraz długoletniego nieuświadomionego stresu. Teraz wiem, że to pora na zmiany i walkę z cholerstwem! Wierzę, ze mi sę uda! :) Trzymam kciuki za nas wszystkie! :)
-
Dziękuję bardzo za wszystkie życzenia. Bianka - spróbuj właśnie tej maści końskiej albo innej rozgrzewającej. Powinno chociaż trochę ulżyć. Trixy - mam pytanie - jak długo brałaś Asertin? Czytałam o nim trochę i wyszło mi na to, że powinnam go brać. Chcę porozmawiać o tym leku z psychiatrą na przyszłej wizycie. Wyczytałam, że dopiero po 2-4 tygodniach robi sie po nim lepiej, a na początku lęki mogą nawet wzrosnąć. Jak było u ciebie? A ja się chyba wybiorę na tę imprezę Sylwestrową lokalną. Alkoholu pić nie mogę, ale co tam, posiedzę z ludźmi. No właśnie - justah - między ludźmi czuję się lepiej, ale też mam \"fazy\", że zaraz zemdleję, że zwymiotuję - nachodzą mnie lęki, a jakże. Tylko, że dzięki temu, że ktoś tam coś zagada, a ja musze odpowiedzieć albo coś zrobić, czasem rozpraszam lęk na chwilę i jest lepiej. Dlatego tak myślę, żeby tylko wskoczyć sobie dziś na tę imprezkę i wyskoczyć. :) Życzę Wam wszystkim SZCZĘŚLIWEGO, POGODNEGO, WSPANIAŁEGO 2009 ROKU!!! :D
-
Lambo ten utwór Ferry Corsten nie podoba mi się za bardzo, ale jest jeden, którego mogłabym słuchać w nieskończoność i jest dla mnie po prostu PIĘKNY. http://pl.youtube.com/watch?v=vD8KzfPQ9qs Ja dziś przerobiłam odwiedziny kilkunastu różnych ludzi i powiem wam, ze dzięki temu nie myślałam o sobie i było ok. Musi być ok. Będzie dobrze. :) Dobrej nocy. :)
-
Witajcie dziewczynki! Trixy ma rację, ze najgorsze to wstać rano i czekać aż się zacznie. Ja powoli oduczam się tego. Ranki rzeczywiście mam jeszcze gorsze, ale łykam tabletki, zaczynam sobie powtarzać, ze wzystko będzie ok i się rozkręcam powolutku. Nikitka chyba powinnaś dostać jakiś antybiotyk na to dziąsło. Idź do stomatologa - niech ci to obejrzy. Trudno, zdarzyło się, ale przejdzie i będzie dobrze. :) Na mnie naprawdę dobrze działa słońce i praca, więc zmykam z powrotem na zewnątrz, cieszyć się ciepełkiem i poruszać się trochę. :)
-
Odpowiem szybko stres-stop. Nie czuję się dobrze z tym, ze się odezwał. Nie wiem czego chce i nie chcę wiedzieć. Podejrzewam, że albo brakuje mu kasy, albo znowu ma jakieś problemy. Ja mam taką głupią naturę, ze zaraz jak Matka Teresa tulę do serca, opiekuję się, karmię i przewijam. Dlatego nie chcę wiedzieć. A obecnie nie mam nikogo i brakuje mi bliskości, czułości ale i silnej męskiej ręki, na której można by sie oprzeć albo wypłakać. Swoją drogą nie robię też nic, żeby kogoś poznać, ale to inna historia. Jeszcze raz dobrej nocy. :)
-
Justah, szeptolesia macie rację. :) Tylko muszę jakoś w końcu trafić na odpowiedzialnego człowieka. :) Lambo ja sobie ciągle staram stosować jakiś trening motywacyjny albo włączać pozytywne myślenie. Jak wspominałam - czytałam różne książki, w tym i \"Potęgę podświadomości\". Jednak w naprawdę silnym lęku nie jestem w stanie odwrócić swojej uwagi i nakierować się na coś innego, niż strach. Na szczęście, jest i tak dużo lepiej, niż przy pierwszej wizycie u psychiatry. :) Przynam, że naprawdę dużo dały mi leki. Fakt, zmulają i sprawiają, że staję się senna i otępiała, ale dzięki nich zrozumiałam, że LĘK POWSTAJE W MOJEJ I TYLKO MOJEJ GŁOWIE, że LĘK W MOJEJ GŁOWIE DA SIĘ WYŁĄCZYĆ, że skoro wyłączają go leki, to mogę LĘK W MOJEJ GŁOWIE WYŁĄCZYĆ POZYTYWNYM MYŚLENIEM, ODWRÓCENIEM UWAGI, WYSIŁKIEM FIZYCZNYM. Dziś znowu zajęłam się tym ostatnim. Póki słonko na niebie pracowałam fizycznie, pracowałam i jak mantrę powtarzałam to, o czym wspomniałam wcześniej. Nie wiem jaki będzie jutrzejszy dzień, ale gdyby był taki jak dziś, byłabym zadowolona. :) Nikitko według mnie bycie na forum nie musi wiązać się z dawaniem wsparcia. Jeżeli się jest w stanie to można spróbować napisać jakieś pokrzepiające słowa albo dać pomysł na wyjście z trudnej sytuacji. Ja wiem jak to jest, kiedy samemu odczuwa się lęk, a w głowie ma się tylko przerażające czarne czarne myśli. Wtedy nie dość, że nie ma się żadnego pomysłu jak ulżyć komuś czy sobie, to jeszcze nie jest się w stanie nic powiedzieć czy napisać. Więc głowa do góry dziewczyno i nie przejmuj się policzkiem. Mi też zdarzało się pogryźć go aż do krwi. :P Opuchlizna zejdzie ci najdalej za 3 dni, a zagoi się gdzieś do 7 dni. W razie czego kup płyn na afty i będzie ok. :) Życzę wam dobrej nocy. Niech przyniesie wam ukojenie. :)
-
Lepiej wylać z siebie wszystkie żale jeszcze teraz, żeby w Nowy Rok wchodzić z mniejszym obciążeniem. :) Ja się nie przygotowuję jakoś specjalnie do Sylwestra. O ile będę się czuła dobrze, po prostu założę kieckę i pójdę z mamą i naszą wspólną znajomą na imprezę. :) Wspominałam wam już o swoim 4-letnim związku, który zakończyłam jakiś czas temu. Wczoraj mój eks zaczął się oddzywać do mnie - pisał na gadu, że załuje że sknocił to wszystko, że bardzo za mną tęskni, że ma świadomość ogromnej straty, a właściwie straconej szansy, że nigdy nie znajdzie takiej dziewczyny jak ja itd. Ładne słowa i prawdziwe. Bo wszystko robiłam za niego, utrzymywałam go, kupiłam mu samochód, załatawiałam mu szkołę, pracę, godziłam go z ojcem, wspierałam go, podtrzymywałam na duchu, a on? Od niego czasem tylko dostałam jakąś namiastkę uczucia. Nie wyobrażam sobie tego, ze jakoś walczę ze swoją nerwicą i jeszcze jego problemami. Tak bardzo bym chciała, żeby się ktoś mną zaopiekował. Dziś było u mnie piękne słońce. Tak pracowałam sobie przy domu i cały czas powtarzałam, że wszystko będzie dobrze i że wszystko się uda. :) Mam nadzieję - poskutkuje. :)
-
Załamana, jeżeli jesteś ubezpieczona, nie musisz płacić za psychiatrę. Poszukaj Poradni Zdrowia Psychicznego w swoim regionie albo ZOZ-u (przychodni) z psychiatrą. Przyjmują oni na umowę z NFZ. Nie wiesz do kogo trafisz, ale czasem są naprawdę dobrzy lekarze. Nie poddawaj się, moze się okazać, że zwykłe, tanie leki zmienią twoje życie. :)
-
Jak dobrze, że jest nas tu tyle i że się wspieramy. :) Basiu i justah - w mojej pracy i ze mną było podobnie jak z tatą justah. A atmosfera wśród ludzi jest rzeczywiście chora i widzę to tym lepiej, im bardziej jestem od tego z boku. Są tam trzy osoby, z którymi mam dobry kontakt, przy czym pisząc na forum i czytając wasze madre słowa dotarło do mnie, ze ja rzeczywiście jestem i naiwna i łatwowierna. Bo ja chcę ufać ludziom. Zrozumiałam, że jedna z tych osób stała się moją \"koleżanką\", żeby obmawiać mnie za moimi plecami. Podobnie jak do twojego taty justah, do mnie też odezwały się te trzy osoby z pracy, kiedy poszłam na zwolnienie i dopiero teraz zauważyłam różnicę. Dwie były autentycznie zainteresowane, oferowały swoją pomoc, nie pytając (!) o to, co mi właściwie jest. A ta trzecia dzwoniła i wypytywała mnie głównie co się stało, a dlaczego, a gdzie, a jak długo... I dopiero teraz powiązałam to z tym, że wcześniej też wiele z mojej \"prywaty\" wypływało w pracy. Ależ ja jestem głupia...:-o To nie jest moja pierwsza praca, ale wszystkie wcześniejsze były krótkotrwałe i dorywcze. Nie było tam napięć i agresji, ale może też dlatego, że wszyscy traktowali te prace przejściowo. Natomiast w moim obecnym miejscu pracy liczy się sukces, przerób, pieniądze. Ja chyba rzeczywiście dobrze pomyślę nad zmianą tej pracy. Justah - ja już byłam u psychiatry. Od niej mam leki i rozpoznanie choroby, ale szczerze nie jestem z niej zadowolona. Mój lekarz rodzinny wydaje mi się być bardziej kompetentny. Po prostu trafiłam do starszej pani na emeryturze, która nie tylko nie chciała mnie słuchać, to jeszcze opowiadała o tym, jak kupowała sweter na rynku. Serio. Nie twierdzę, ze nie była dobrym psychiatrą, ale wydaje mi się, ze nie powinna już pracować. Namierzyłam za to psychiatrę, który jest jednocześnie psychoterapeutą i w swoim gabinecie zajmuje się głównie psychoterapią. Wybrałabym się do niego, ale musze się jakoś dowiedzieć ile płaci się u niego za spotkanie, bo szczerze nie stać mnie na długie i częste spotkania. Na początku stycznia mam kolejną wizytę u psychiatry w tym ośrodku, w którym byłam wcześniej, ale teraz wybiorę się do kogoś innego. Może chociaż mnie wysłucha do końca. Nikitka - opuchnięty polik przy przygryzieniu to norma. Mi też się to zdarzyło niejednokrotnie. Aż mam z jednej strony taki jakby polip od przygryzania. Pilnuj tylko, żeby nie zrobiła ci się afta i powinno się zagoić w przeciągu paru dni. Natomiast zapewne mdli cię od nerwów - u mnie to jeden z pierwszych objawów. Mdli mnie też często przed samym okresem, czasem aż wymiotuję w pierwszy dzień okresu. Jedno jest pewne - polikiem nie musisz się martwić. Bianka, trixy ma rację. 41 lat to piękny wiek. Możesz swobodnie zacząć żyć. Moja ciotka w wieku 42 wyszła za mąż, a w wieku 44 - urodziła dziecko. Jestem też zwolenniczką zapału bojowego trixy - DAMY RADĘ. MUSI SIĘ UDAĆ. NOWY ROK MUSI PRZYNIEŚĆ JAKIEŚ ZMIANY!!! :)
-
Witajcie. Dopiero dziś przeczytałam drugą część twojej opowieści bianka. Bardzo trudna jest sytuacja, kiedy powinno się od czegoś (kogoś) uciekać, a nie można. Rozumiem, że bardzo dużo wycierpiałaś. Dobrze, że trafiłaś do różnych ośrodków i tam miałaś okazję skonfrontować się z terapeutą. A jeszcze lepiej, że starsza córka cię wspiera i jest przy tobie. :) Ja mam nadzieję, że wszystko zacznie się u ciebie układać. Nowy rok daje nowe nadzieje.:) A ja nie napisałam o jeszcze jednej kwestii - tylko zaczęłam, ale nie pociągnęłam wątku. W nocy się budziłam kilka razy i myślałam, że muszę o tym napisać. Ja bardzo nie lubię mówić o ludziach źle - lepiej w ogóle. Tak mnie nauczył ojciec, ale żeby się oczyścić muszę mówić. W pracy jak wspomniałam otaczają mnie wrogo nastawione osoby. Są to głównie kobiety zazdrosne i zawistne o każdą nową pracownicę. Kiedy przyszłam do pracy i od razu zaczęłam sobie rodzić, najpierw były szepty za plecami, później kółka wspólnej nienawiści, a jeszcze później jawna agresja. Przypisywano mi wszystkie najgorsze cechy i zachowania. Ja mimo wszystko cały czas starałam się być miła, nawet koleżeńska, myśląc że to takie początkowe nastawienie i że to minie. Czara się przelała, kiedy przypisano mi nawet nie romans z szefem (bo gdzie on by tam na mnie spojrzał), tylko to, ze sama siłą chcę wciągnąć go do łóżka. Było to dla mnie bardzo upokarzające oskarżenie. Od tamtej chwili postanowiłam nie przejmować się niczym, odciąć się, po prostu robić swoją pracę i wychodzić. Było jeszcze gorzej - komentarze, że nie dość że ladacznica, to jeszcze snobka itd. Wiecie coraz częściej myślę o tym, że chyba jednak zmienię tę pracę. Powstrzymuje mnie to, że nie chcę rezygnować ze wszystkiego i to, że boję się czy podobnie nie będzie w kolejnej.
-
Napisz bianka co dalej. Historia każdej z nas ma swoje ciernie, blaski i cienie. Co prawda potrzebna jest nam terapia, ale wierze w to, ze pisząc chociaż część własnych bolączek tutaj, coś tam z siebie wyrzucamy i jest lepiej. :) Ja jutro jeszcze napiszę co nieco o swojej chorobie i przeczytam, co Wy napisałyście, ale dzis już kładę się spać. Dobrej nocy.
-
Dzięki justah i aga za wasze posty. Justah ja miałam podobnie. Chociaż młoda - wszystko szło mi jak z płatka, odnosiłam sukcesy. Szkoła, studia, konkursy, nagrody, praca - pasmo pozytywów. Czasem nawet jak coś mi się nie udawało, to radziłam sobie z tym i szłam dalej. Jakieś pół roku temu otrzymałam wyższą pozycję zawodową, ale i dużo większą odpowiedzialność niż wcześniej. Tak bardzo żyłam pracą i tym wszystkim, że zaczęłam mieć pierwsze objawy lęku i chyba depresji. Zrozumiałam, ze nie daję rady i poprosiłam o zdjęcie obowiązku i powrót do wcześniejszego stanowiska. Zostało to przyjęte ze zrozumieniem i życzliwością, ale we mnie pozostało straszne poczucie porażki i bezwartowości. Może nie byłoby tak źle, ale wszędzie naokoło mam wyścig szczurów, więc nie dość że w pracy nie mam życzliwie nastawionych do siebie osób, to wręcz osoby wrogo nastawione. Jakoś sobie do tej pory radziłam z tym, że ktoś tam nie musi mnie lubić, ale to też zaczęło mnie przerastać. Rozsypałam się zupełnie. Z osoby konkretnej, żywiołowej, przebojowej, stałam się zamkniętą w sobie, zalęknioną płaksą - a to dobiło mnie tym bardziej. Najgorsze jest to, ze do swojej pracy musiałam przerobić różne poradniki psychologiczne, książki itd. Czytałam też \"Potęgę podświadomości\" i powiem wam, że nie tylko one mi nie pomogły w mojej opłakanej sytuacji, ale jeszcze tylko unaoczniły ogrom nieszczęścia. Bo mam pełną świadomość na co choruję i jakie to niesie ograniczenia. Wiem, że poczucie własnej wartości wynosi się z domu - a rodzice naprawdę mi je dawali. Na pewno moje poczucie wartości było podkopywane przez to, że całe życie byłam gruba, a ktoś tam się z tego śmiał, myślę jednak że przez lata nauczyłam się i z tym funkcjonować, więc nie szukałabym tu problemu. Problem jest w tym, ze nie potrafię całkowicie odciąć się od oceny na podstawie życiowych dokonań. I nie chodzi mi o kogoś. Ja jestem bardzo wyrozumiała jeżeli chodzi o ludzi, o ich słabości, ja w ogóle bardzo lubię ludzi. Tylko dla siebie jestem katem i mam wysokie wymagania, tylko siebie męczę i sobie stawiam poprzeczki. Mieszkam sama i pracuję, ale to było przed nerwicą. Teraz mam poczucie, że nie dam rady mieszkać sama i do pracy wrócić, ale zobaczymy jak to będzie. Mam nadzieję iść na kolejną wizytę i nie dość, że dostać jakieś happy pills to wziąć się za siebie psychoterapią, ale jakąś konkretną. Bo ja sama naprawdę naczytałam się dużo o psychice i mam się komu wygadać, dlatego zależałoby mi najbardziej na psychiatrze-psychoterapeucie ( o czym już wspominałam) z doświadczeniem ze szpitala. Myślę, że ktoś taki wziąłby mnie w obroty. :P Aga - trochę ci zazdroszczę możliwości nie pracowania. Ja muszę pracować, bo mamy kredyty, o których już wspominałam. A siedzenie w domu i \"nadmiar\" czasu wolnego wiem, ze nie jest fajny, ale póki co nie wyobrażam sobie powrotu do pracy. :-o Też miałam różne dolegliwości z organizmu - dlatego przebadano mnie na okoliczność tysiąca chorób. Też przerobiłam wszelakie lęki i panikę i strach przed wyjściem z mieszkania choćby na klatkę schodową. Także nie byłam w stanie czytać wiadomości w gazetach ani oglądać TV. Notabene martwi mnie konflikt w Izraelu. Podziwiam cię za to, że poradziłaś sobie bez leków. Ja muszę coś łykać, bo naprawdę nie byłam w stanie funkcjonować. Cieszę się bardzo, że przezwyciężyłas to wszystko i że w końcu wracasz do siebie. Stajesz się dawną sobą. :) Też bym bardzo chciała być dawną sobą i naprawdę rozumiem przez co przechodziłaś. Moją wiarą, dążeniem jest obecnie założenie rodziny. Chciałabym być na tyle \"normalna\", żeby móc poznać jakiegoś odpowiedzialnego faceta i urodzić mu dzieci. :) Jeszcze rok temu nie miałam w ogóle instynktu macierzyńskiego, natomiast obecnie bardzo cieszy mnie perspektywa bycia w ciąży i opieki nad dzieckiem. Od jakiegoś czasu strach przed tym, ze zostanę sama i nie zaznam szczęścia rodzinnego, jest jednym z większych strachów. Czytałam ostanio taki artykuł, że wiele osób wypala się przez stres zaraz po trzydziestce. Część z nich ląduje w szpitalu psychiatrycznym. Natomiast stężenia Prozacu w ściekach jest tak wysokie, ze daje się je oznaczyć standardowymi pomiarami. Wiem, ze często sama się nakręcam i że powinnam myśleć tylko pozytywnie - staram się. Jestem jednak tak skonstruowana, ze myśli o tym za co opłacę mieszkanie, za co kupię chleb i co zrobię, kiedy zostane sama, nigdy mnie nie opuszczą, mimo różowych okularów. Bo to jest przecież życie.
-
Cześć. Ja dziś do południa miałam ciężko z głową. Nie miałam lęku - wzięłam tabletkę, ale pojawiły się czarne myśli. Że sobie nie poradzę, że będzie źle, że będę ciężarem dla rodziców, że sobie w ogóle nie poradzę, gdyby rodziców zabrakło itd. Wydaje mi się, że to chyba nie tylko nerwica lękowa mnie męczy, ale też i coś na kształt depresji. Czytałam w opisie leków, które biorę, że po wyelimnowaniu lęku, mogą ujawnić istniejącą już wcześniej depresję. Wybieram się wkrótce na wizytę, żeby sprawdzić jak tam moja głowa i decydować czy mam wracać do pracy, czy jeszcze zostać na zwolenieniu. Muszę o tym wszystkim co się ze mną dzieje, powiedzieć psychiatrze. Aga odpowiedz mi prosze na pytanie czy ty pracujesz? Bo napisałaś, ze wcześniej bylo ok (jak u mnie), a teraz wolnymi kroczkami wracasz do siebie. Ja jakoś na razie baaardzo wolno wracam, o ile w ogóle i jestem ciekawa jak sobie radzisz. A co do ząbka - może poszukaj w swojej okolicy stomatologa 24h/dobę. Co prawda drogo, ale jeżeli ma cię mocno boleć, to warto. Pójdę chyba na spacer póki ciepło. Mam problemy z wolnym czasem. Kiedyś mnie cieszył, teraz jest powodem czarnych myśli. Zawsze byłam pracoholiczką, odkąd praca mnie przerosła i \"odpoczywam\" czuję się bezużyteczna. Na szczęście spacer mnie odpręża.:) Miłego dnia.
-
Oczywiście, że nie podam nazwy, bo powiem ci że zdarzyły mi się już na innym forum o całkowicie innej tematyce przykre niespodzianki. Zresztą nie tylko mi. Wielkiej tajemnicy nie odkryję, jeżeli napiszę ze na codzień mieszkami i pracuję w Szczecinie. Wioska, na której odpoczywam wcale nie ma daleko do województwa lubuskiego. :) Na tym Sylwestrze na pewno będą osoby w różnym wieku, chociaż prawdę mówiąc często lepiej bawię się ze starszymi od siebie osobami, niż z rówieśnikami. Zresztą wszystko zależy od osoby. :) Nie zdziwiłabym się, gdyby się okazało że większość z nas pochodzi z Warszawy i okolic albo zachodniej części kraju. Do tej pory trochę podróżowałam i mam wrażenie, że stolica i zachód są najbardziej stresorodne. Najbardziej pędzą, najbardziej są zajęte zarabianiem pieniędzy, mają największy wyścig szczurów. A swoją drogą to ciekawe, że jeszcze parę miesięcy temu samotnie objeżdżałam Polskę i zagranicę, a teraz boję się nosa wyściubić poza dom bez mamusi i tatusia. Cały czas jestem w zdumieniu, do czego głowa jest zdolna.