

laVita
Zarejestrowani-
Zawartość
3 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez laVita
-
R.I.P. Du guter Mann
-
Jedno co mogę powiedzieć to na pewno nie jest wyrachowaną zołzą, raczej zagubioną nie wierząca w siebie osobą. ooo jesli masz na jej zachowanie tak proste wytlumaczenie to licz sie z tym, ze bedzie ci takie numery wywijac czesciej bo jesli udana rodzina i oddany maz nie podnosi jej wartosci wlasnej i wiary w siebie ...to zrobi to na pewno jakis facet w necie...nawet jak ja olewa (sic!).
-
toz historia wandeli nie ma wiele wspolnego. i jak to sie u was skonczylo? jestescie dalej razem?
-
masz na mysli taka przygode jak wandela?
-
gosciu ooo to powiedz teraz jak na ten watek trafiles? juz zawsze mnie zastanawialo jak to sie dzieje, ze ktos nagle odgrzewa watek, ktory od miesiecy (czasem wrecz od lat) spoczywa sobie gdzies tam z tylu na 100-ej czy jeszcze dalszej stronie. szukales czegos konkretnego, czy jak?
-
jestem szczęśliwa, bo właśnie przeprowadzam się do mojego kochanego mężczyzny ooo wandela, no i jak sie mieszka w nowym miejscu i z kochanym mezczyzna? :-) pozdrawiam!
-
i jeszcze jedno: pojscie do psychiatry nie rozwiazuje problemu. ta kobieta nie byla ani glupia ani schizofreniczna, ani jakos niebezpiecznie zaburzona. ta kobieta byla niepoprawna marzycielka o nucie egoistycznej. ona nie chciala tabletek na swoje marzenia. ona chciala emocji, czyli pokarmu na jej niespelniona dusze.
-
dzieki za twoj tekst. jak najbardziej sie zgadzam z tym co napisalas i oczywiscie nie ma zadnego usprawiedliwienia na takie gierki, ale...zycie nie jest czarno-biale. i to bardzo wyraznie widac w tym filmie. niby byl to dokument ale jestem sobie w stanie wyobrazic, ze facet dopasowal troche swoje reakcje i swoje zachowania do faktu, ze bedzie z tego film. czy tez sobie czasem tak pomyslalas?
-
no niemozliwe 000 czy udalo ci sie zdobyc ten film po polsku? osobiscie uwazam, ze kazdy kto wpuszcza sie w internetowe znajomosci powinien go obejrzec. na mnie wywarl on mieszane uczucia. z jednej strony pomyslalam, co za bezczelnosc aby tak drastycznie bawic sie emocjami innych. z drugiej, bylo mi tej kobiety szkoda. ona tez chciala miec cos od zycia a na inne rozwiazania nie miala mozliwosci (moze ja usprawidliwiam). znalazla sobie proteze emocjonalna w osobie i zainteresowaniu mlodego, atrakcyjnego i inteligentnego faceta. jesli chodzi o faceta to ujal mnie swoim sposobem bycia. drugi to by jej nawrzucal i nawyzywal od idiotek. on probowal sie w nia wczuc i zrozumiec jej zachowanie. taki cieply, kulturalny facet i do tego mega atrakcyjny. ciekawe jest tez jaki wplyw na nasze zainteresowanie ma optyka. gdyby ta kobieta okazala sie mloda, atrakcyjna babka...to pewnie fim by nie powstal. przeciez jego krecil jej sposob pisania, reagowania, tworzenia kontekstow do zauroczenia. czyli jej wnetrze. mozna miec widac interesujace i pociagajace wnetrze, ale to niestety nie wystarcza. psychologicznie, bardzo ciekawy film. a jakie byly twoje odczucia przy ogladaniu go. ciekawa jestem twojego odbioru. pozdrawiam!
-
mnie sie tez czasem ktos przypomina...bo to bylo w pewnym sensie fajne, acz bez zadnej przyszlosci, nawet na stopie kolezenskiej - takowa wymaga pewnych zachowan, ale te nie leza w jego naturze. i co i raz mi sie zdarza, ze uwodzi mnie i kokietuje ten czas...ktory bezpowrotnie minal.
-
Nie czytam regularnie, ale podczytuje ten topik i wiesz co Kasiu w tym wszystkim jest najbardziej przykre, ze to sie stalo po niecalym roku malzenstwa. Obojetnie, jak to sie teraz zakonczy - rozejmem czy rozstaniem, to nie rokuje dobrze na wasze wspolne zycie. Twoj maz, chyba faktycznie jeszcze nie dojrzal do zycia i odpowiedzialnosci za rodzine. Serce mi sie kraje, jak czytam o "chorobie" waszej corki...i o zachowaniu twojego meza. Zamiast trzymac razem i sie wspierac w tak trudnej chwili, twoj egoistyczny maz mysli glownie o sobie. Po 20-30 latach bycia razem to co innego, ale na samym poczatku wspolnego zycia, to powinno byc zakochanie, oddanie, bycie razem szczesliwym, wspieranie sie, pomaganie sobie, a nie takie numery. Nawet jesli uda wam sie z tego teraz wyjsc, to nie wiem, czy twoj maz przy nastepnej "okazji" znowu nie zwatpi w kochanie ciebie. Jak mozna zadawac zonie po roku malzenstwa taki bol. Szkoda mi ciebie, bo robisz wrazenie rozsadnej dziewczyny, ktora jest rozdarta i zagubiona w swoim chwilowym zyciu. Jestes mloda, nie trzymaj niczego na sile. Mozesz tylko w ten sposob stracic i zmarnowac zycie swoje i corki. Pomysl o tym! Serdecznosci!
-
staram sie unikac uogolnien, ale prawda jest, ze inaczej czuje sie uplywajacy czas, w wieku lat 20 czy 30, a inaczej pewnie jak sie skonczy 60-siatke. ania, masz racje - albo woz albo przewoz. ryzyko nalezy do zycia, jak i oddychanie. proboj, moze faktycznie to jest TEN. na co masz niby czekac. z odleglosci, to mozna sobie pomachac. trzeba byc na codzien ze soba blisko, zeby moc poznac drugiego czlowieka. a takie spotykanie sie od swieta a poza tym przez telefon, to jest za malo, zeby podjac ostatecznie decyzje o byciu razem. trzymam kciuki! wandela, napisalas, ze ten "nowy" jakos podobnie gada jak ten poprzedni. znam to zjawisko. tez sie czesto zastanawialam jak to mozliwe...a jednak byly to u mnie zupelnie rozne osoby. nie badz natretna, ale kieruj ta znajomosc do jak najszybszego spotkania sie. i niczego sie nie obawiaj bo tez masz juz swoje doswiadczenia. glowa do gory...i z usmiechem! (nie jestes zadna szara myszka)
-
wandela ...bo pomoc, to sloneczna strona dominacji. Tak jak juz pisalam, wszystko co sie dzieje w naszym zyciu ma jakis konkretny cel. Ciesze sie, ze ty to tez wreszcie poczulas. Bravo!
-
ok, nie wiedzialam jaki macie plan. trzymam kciuki. O Panie, niech sie stanie (sic!)! ( to nastaw sie moze na pare tygodni czekania, haha)
-
no to sprytna z niego bestia (obstawiam, ze to nie przypadek, ze facet o "wszystkim" pomyslal i na pewno nie jest on amatorem kontaktow internetowych. zdjecie czy spotkanie, to moze faktycznie jakies kompleksy z jego strony, ale takie zabezpieczenie sie na wszystkich frontach, zeby nikt nie mogl go zidentyfikowac to juz dla mnie wyzsza szkola jazdy - facet ma jakies "trupki" w piwnicy)
-
wandela pisalas kiedys o jakims znajomym informatyku. myslalam, ze on juz dawno to sprawdzil. nie znam sie na tym, ale miasto to podobno widac natychmiast. trzeba tylko wiedziec gdzie zajrzec. ( wracajac jeszcze do twojej dawnej wypowiedzi: ja chyba faktycznie mam alergie na mlaskajacych przy jedzeniu facetow, haha)
-
wandela, oczywiscie ze nie ma ludzi bez wad, oczywiste jest tez, ze poczatek kazdego kontaktu zdominowany jest przez zauroczenie, fascynacje, ciekawosc, ale...w necie mozesz to pielegnowac miesiacami, latami...zamykasz klape laptopa i masz GO tylko "pachnacego" od swieta. W kontakcie realnym jestes natychmiast konfrontowana z rzeczywistoscia (czasem juz na pierwszym spotkaniu - no nie, ale ten skorczybyk clamie przy jedzeniu, choc ogolnie jest calkiem ok). jest tez bardzo wazna rzecz, ktorej nie nalezy pominac, otoz, rozne wady u roznych ludzi, roznie znosimy. u jednego mlaskanie podczas posilku nas tylko i wylacznie smieszy bo ma przy tym prze-komiczny wyraz twarzy, a przy innym...natychmiast dostajemy wysypki. ale takie niuanse mozna tylko zbadac przy kontakcie "face to face". na zywo, czlowiek szybko "trzezwieje" widzac to i owo w zachowaniu partnera. i nawet jak go przez chwile nie widzi to nie wpada w jakies iluzyjne marzenia...w necie, tak niestety na ogol jest. i to w skrocie byl sens mojej wypowiedzi. a tak na marginesie to tez nie przepadam za grzecznymi, moze dlatego, ze sama jestem nie-grzeczna, haha.
-
*serdecznosci*
-
taka jedna babka poznajecie wasze wady, ale jako, ze nigdy razem nie bedziecie...nie bedziecie tez nigdy z tymi wadami na codzien konfrontowani...a tu sie wlasnie zaczyna prawdziwe zycie. jak by mi facet powiedzial na gg, czy skype, ze niezbyt lubi sie myc,to bym mu pewnie czule odpowiedziala: ty brudasku...i nadal fascynowala sie jego inteligencja, kultura itd...ale moj maz wlasnie nalezy do tych nie-lubiacych sie myc...i mnie to zaczyna doprowadzac do szalu. i co z tego, ze jest panem profesorem? (wandela, cierpliwosci, jestem w trakcie spisywania moich "dziejow")
-
BJ26 rowniez pozdrawiam :) (...tez wszystkie kobiety tu piszace)
-
wandela napisalam ci mail. pozdrawiam!
-
wandela usmiechalam sie...bo sie zaczynasz odkrywac, co jest jak najbardziej pozytywne. masz do nas (tutaj na topiku) jak widac zaufanie. to dobry poczatek. tak trzymaj! ...i pamietaj - bez ryzyka, nie ma zycia...a ty chcesz jeszcze "zyc" i byc szczesliwa. Uwierz w to...i tak bedzie. napisalas: "...potem się odezwie i ma pretensje, że milczę. ale generalnie mam wrażenie, że jest czymś tam zaaferowany" co masz na mysli piszac "zaaferowany"? (mowil, z kim sie na ten urlop wybiera? pozdrawiam!
-
wandela i jak teraz wyglada ten twoj kontakt z nim? wciaz coraz mniej? i jak on na to reaguje? zauwazyl, ze z twojej strony cos sie zmienia (zmienilo). dopytuje sie dlaczego? jak on sie w ogole teraz zachowuje? (widze, ze podalas swoj adres mailowy, bravo, haha)
-
chodzi o ksiazke "Gut gegen Nordwind" autora Daniel Glattauer. Cala ksiazka, to dialog faceta i kobiety ...ale dialog tylko mailowy. On dostal od niej jakis pomylkowy mail...i zareagowal. I tak sie zaczela ich intensywna wymiana mysli...i nie tylko. Umawiaja sie niby na spotkanie, ale mijaja miesiace a do spotkania, nie dochodzi. Dlaczego? Bo raz jedno, a raz drugie wycofuje sie, tlumaczac...(i to jest najciekawsze w tej ksiazce)...ze niby po co sie spotykac. Juz lepiej jak jest, byc nie moze. A po spotkaniu moze sie to bardzo szybko skonczyc, wiec po co psuc ta "fajna zabawe". Tlumaczenia ich ciagna sie czasem stronami, dlatego trudno to tutaj przytoczyc, ale sam sposob ich myslenia jest ciekawy. Niektore aspekty ich tlumaczen zostaly poruszone przez osoby sie tutaj wpisujace. Z ta roznica, ze oni robia to w ksiazce po mistrzowsku. Moze kiedys z nudow ja przetlumacze na polski, haha. Wandela, czy czytalas ta "kultowa" ksiazke "Samotnosc w sieci"?
-
I to jest najlepszy sposob, zeby sie z tego faceta "wyleczyc"-zajac glowe kims innym. Trzymam kciuki, aby Ci sie udalo. Piszesz, ze rozmawiacie coraz mniej. Zakladam wiec , ze on sie o wiecej rozmowy tez juz nie upomina. Czy jak?