Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

_Catherine_

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez _Catherine_

  1. K_K_K_K leżałam na patologii obok dziewczyny, która już w 10tc wiedziała, że to syn. osprzęt jest wcześnie widoczny ;)
  2. jasne, jak nie rzygam codziennie najlepiej do 6 miesiąca włącznie to jest duży problem. uwielbiam takie zabobony i czarnowidztwo. zastanawia mnie w ogóle po co pisać takie rzeczy w miejscu, gdzie każdy pisze jak z ciąży się cieszy i o nią dba. aga to świetnie, cieszę się razem z Tobą, z dobrych wyników :) lekarz miał lepszy humor i odpowiedział na pytania? zakupowo ulżę sobie w poniedziałek bo koleżanka ma planową cesarkę i chcę kupić i wysłać jakiś drobiazg jej małej :)
  3. dziewczyny, które mają już dzieci - powiedzcie mi jak czuć pierwsze ruchy malucha? pewnie sobie ostro to wkręcam ale rano miałam dłuższą serię dziwnych bąbelków w okolicy malucha ale przecież pierwszy dzień 13tc to za wcześnie na takie atrakcje, prawda? całość zrzucam na owsiankę z jogurtem ;)
  4. nie, nie znaleziono przyczyny bo to nie jest coś, czego przyczynę można znaleźć. powodów może być wiele i trudno ustalić, który czynnik wywołuje zbyt duże wyrzuty insuliny. u mnie podejrzewają, że miałam tak już wcześniej a teraz drastycznie zmieniłam dietę na woreczkową i schudłam. ale to nic pewnego bo przecież na dietach też już bywałam i nic się nie działo (oprócz efektu jo-jo :P). jeszcze w poniedziałek idę do diabetologa, która zorganizowała mi walne zgromadzenie lekarzy z całego oddziału. a co do woreczka to w środę idę na konsultację i dopiero będę decydować. a jeśli chodzi o głupią babę to dała mi lek na tarczycę (nie wiem po co, wyniki były w normie, jedynie jeden poniżej normy o 0,03 - czyli nic) przez który wczoraj miałam zmarnowany dzień bo momentalnie poszła reakcja alergiczna. a pytałam się babiszona czy to nie uczula i oburzyła się, że tam nie ma alergenów. ja jeszcze nic nie kupiłam dla dziecka i nie kupię póki nie poznam płci. jedynie w zeszłym tygodniu koleżanka zaproponowała mi przejęcie łóżeczka i przewijaka po jej synu. jeszcze się zastanawiam czy nie chcę sama kupić nowego ;) ze dwa dni temu zauważyłam, że dół brzucha mam już nieporównywalnie twardszy niż górę. znaczy maleństwo się rozpycha ;) zauważyłyście podobny stan u siebie?
  5. wyszłam wczoraj ze szpitala. nie obyło się bez przygód i głupiej baby mówiącej o zabijaniu dziecka i mojej winie (jakbym specjalnie miała niskie cukry i sprawiało mi to radość). generalnie skończyło się na godzinnym płaczu, wizycie u dyrektora i skardze. a ponieważ dyrektor to dusza człowiek a na swoje pacjentki to już w ogóle dmucha i chucha to ochrzan dostała głupia baba, ordynator oddziału, ekspresowo znalazł się dla mnie też diabetolog a położna bała się pobierać mi krew żeby mnie nie bolało i dzwoniła po babkę z bloku operacyjnego (inne skrzydło szpitala). a jeśli chodzi o prenatalne - robi się je między 11 a 13+6tc. z doświadczenia powiem, że nie warto zwlekać i podnosić sobie adrenaliny przez kolejne kilka dni. mi lekarz robiący usg powiedział jedynie, że fajnie je robić rano bo dzieci zazwyczaj wtedy śpią i można je spokojnie mierzyć ;)
  6. Hej dziewczyny! Ja już po usg, zrobili mi w szpitalu. Odetchnęłam z wyraźną ulgą bo wszystkie parametry typu nosek, przezierność, klatka piersiowa itd. są w normie :) Dziecko wielkością idealnie odpowiada wielkości według terminu ostatniej miesiączki. Mój stan powoli się stabilizuje (odpukać w niemalowane) choć insulina nadal szaleje. Dziś był u nas Polsat Cafe nagrywać program o cudzie narodzin ale chyba dużo chętnych na patologii nie znaleźli ;) sam oddział wyremontowany i luksusowy więc nie mam na co narzekać. Nawet jedzenie jest znośne a porcje ogromne. I potem Wam, ze problemy typu mdłości w porównaniu do problemów leżących tu dziewczyn są tak marginalne, że mi samej wstyd, że na nie narzekałam. A żadnej tutaj uśmiech nie schodzi z twarzy. A mnie może już jutro nawet wypiszą
  7. mój ginekolog jutro rano bierze mnie na patologię ciąży do szpitala, któremu dyrektoruje. zobaczą czy mogą coś zrobić. trzymajcie za nas kciuki! Kasik przy 58 to ja już bym chyba odjechała. 74 to moja absolutna granica abym mogła sobie sama jeszcze pomóc. u mnie niestety woreczek wyklucza prawidłową dietę w tym kierunku, stąd muszę pomyśleć o jego wycięciu teraz. a jeśli chodzi o spadki cukru to dziecko ma o 20-30 mniej cukru niż Ty. więc Twoje skrajne niedocukrzenie może oznaczać całkowity brak glukozy dla dziecka a ono głównie nią się żywi. dlatego nie można dopuszczać do zbyt niskich cukrów, podobnie jak do zbyt wysokich. poza tym dziecko zwalcza zbyt wysoki poziom insuliny, który mu serwujemy. jeśli jest tak cały czas to przyzwyczaja się do takiej wojny i jest problem po urodzeniu bo organizm dziecka nadal walczy (już "z zasady") a nie ma z czym. koniecznie pogadaj o tym ze swoim ginekologiem albo idź do diabetologa, który prowadzi kobiety w ciąży.
  8. źle się wyraziłam. cukier to ja mam idealny. zrobiła mi się nadprodukcja insuliny (prawdopodobnie uwarunkowana genetycznie, prezent od babci) co też nie jest dobre i właściwie reguluje się identycznie jak cukier. mam mieć jeszcze 4 konsultacje i wtedy zdecyduję co i jak ale na chwilę obecną skłaniam się ku operacji bo innego wyjścia nie widzę.
  9. lekarze wytłumaczyli mi konsekwencje każdej z decyzji i ostateczny wybór należy do mnie. zapisałam się na kolejną konsultację na bodajże 5 marca a po drodze będę miała jeszcze 4 inne. idąc na operację woreczka potencjalnie narażam dziecko. nie idąc na operację zgadzam się na niemożność uregulowania cukru i narażam siebie (a co za tym idzie - dziecko). a cukier (a raczej insulinę) mogę uregulować jedynie dietą, którą wyklucza woreczek. samo jego usunięcie też może pomóc, choć nie jest to pewne. normalnie dostałabym leki ale te wyklucza ciąża.
  10. limfa dzięki, uspokoiłaś mnie na noc :) zamarudzę z okazji nowego dnia. nie mogę spać więc postanowiłam pooglądać zdjęcia na facebooku. wchodzę na profil koleżanki Tajki a tam co? kilogramy a nawet tony zdjęć jedzenia. ale jakiego jedzenia!!! same pyszności - tajskie, chińskie, japońskie, hinduskie, francuskie, angielskie śniadania, słodkości. osobiście myślę, że upublicznianie tylu zdjęć takiego jedzenia, na dodatek kiedy ja nie mogę go jeść, powinno być karane łagrem. ps. oddam w dobre ręce i relatywnie szybko woreczek żółciowy. jako gratis dorzucam kilka kamyków. chętne?
  11. evvvve bardzo mi przykro. dobrze, że jesteś silna i nie poddajesz się! jak Wam się uda za te kilka miesięcy to koniecznie do nas zajrzyj się pochwalić! trzymaj się i z całego serca życzę powodzenia!
  12. gratuluję nowym dziewczynom :) Aneta wow, bliźnięta :) zatem podwójne gratulacje! powiem szczerze, że sama chciałam dwa za jednym zamachem ale jest jedno. jeśli chodzi o badania to ja za usg płacę 200zł. a co do jedzenia to ze dwa razy miałam takie dni, że mogłam wrzucać w siebie bez opanowania. tak to raczej wykształcił mi się wstręt do jedzenia ale ja muszę jeść nawet w nocy więc nie ma się co dziwić. aga a nie mogłaś ochrzanić i zadać swoich pytań? nie ma się co patyczkować, prawda jest taka, że jak się nie jest twardym to państwowo rzadko kiedy da się uzyskać pełne odpowiedzi. ale trzeba próbować, mam nadzieję, że jak pójdziesz po wyniki to będzie lepiej i rozwiejesz swoje wątpliwości. byłam dziś u endokrynologa i w końcu ktoś mnie raczył wysłuchać. pani zaakceptowała, że cukry mam boskie jak na ciążę ale czuję się do bani bo moja własna norma jest inna. pobadała, wypytała i stwierdziła, że jutro idzie do siebie do szpitala porozmawiać z diabetologią żeby mnie przyjęli na badania bo prawdopodobnie mam niską tolerancję insuliny. to znaczy, że cukier mam dobry ale insuliny za mało. powiedziała też wprost, że insulinę powinnam mieć z palcem w tyłku zbadaną za pierwszym razem kiedy komukolwiek powiedziałam o swoich problemach. a przecież leżałam już 3 dni na innej diabetologii co oznacza, że prawdopodobnie przez lenistwo i brak wiedzy tamtejszych lekarzy niepotrzebnie męczę się od 5tyg. mam tylko nadzieję, że szybko załatwi mi to miejsce w szpitalu i coś ogarną. i na koniec ciekawy artykuł. szkoda, że to nie jest rzeczywistość z każdego szpitala... http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/1,107881,15455609,Gwiazdorski_porod___gdy_pacjentka_staje_sie_klientka.html#BoxLSTxt
  13. Tygrysek każdy ma swój ból. ja nie wymiotuję ale mam woreczek. choć nie powiem, chętnie zamieniłabym się woreczkiem na wymioty i nudności bo te przechodzą a woreczek bez operacji nie przejdzie. a co do wózka to moja koleżanka pracowała przez większość studiów właśnie w wózkach i fotelikach. jako najsolidniejszy poleca wózki Mutsy 4Rider i foteliki Maxi-Cosi. czytałam opinie i mają dobre. sama za wózkiem będę się pewnie rozglądać dużo później ale na pewno wezmę pod uwagę jej sugestie a samo Mutsy podoba mi się jako takie i na chwilę obecną skłaniam się ku temu modelowi.
  14. limfa na każdej stronie mówiącej o dozwolonych ziołach w ciąży o nich jest. potwierdziłam też z ginem, przytaknął i powiedział, że owszem, w dużych ilościach szkodzą tylko dla każdego duża ilość jest inna więc lepiej żebym wcale nie jadła (a ja akurat jadłam je w dużych ilościach). w nocy niestety miałam wizytę na izbie przyjęć, woreczek zaczął mnie boleć jak poleżałam za długo na prawej stronie (pewnie od ucisku) i za nic nie przechodziło. na szczęście ból rozgoniony, woreczek w normie, trafiłam na przemiłą lekarkę, którą znam już z wcześniejszej wizyty. dziś taka piękna pogoda, aż chce się iść na spacer a ja zalegam w łóżku i odsypiam noc. jak aura u Was?
  15. piękną skargę już wysmarowałam i poprosiłam o pisemne poinformowanie jakie kroki zostały podjęte wobec dietetyczki. skargę dostarczę osobiście do dyrekcji. K_K_K_K ja czytałam, że płeć można z dużą dozą pewności określić w 15tc. mam badanie o jeden dzień później niż Ty, to będzie u nie 13+6 i też mam cichą nadzieję na jakieś lekkie rozpoznanie choć wątpię. dziś zostałam wystawiona na gastryczną próbę ostateczną. mama weszła do pokoju z domowej roboty ogórkiem kiszonym. w życiu nie czułam tak kuszącego i zawładającego wszystkimi zmysłami i mózgiem zapac*****ak mi się tego ogórka chciało to wiem tylko ja, aż byłam bliska obłędu. ale dałam radę! wizja skalpela zawsze pomaga.
  16. ale się wkur*****!!! i tym razem już nie daruję. jak wychodziłam ze szpitala dostałam dwie diety - na woreczek i niski indeks glikemiczny. miały być skonstruowane przez szpitalną dietetyczkę tak, aby jedno nie wykluczało drugiego i nie było tam produktów niedozwolonych w ciąży. już raz odkryłam, że baba wpisała mi tam cynamon po którym cukier leci na łeb na szyję (i faktycznie - po ryżu z jogurtem i cynamonem nie mogłam nad cukrem zapanować dwukrotnie aż poczytałam o tej przyprawie). machnęłam ręką i przestałam go używać. ale właśnie czytam, że wpisane w moją dietę tymianek i rozmaryn są absolutnie zakazane w ciąży bo tymianek ma działanie poronne a rozmaryn może prowadzić do przekrwienia narządów w obrębie macicy. no normalnie zaraz coś mnie trafi. i zastanawiam się - iść jutro do dyrekcji i opier***** osobiście czy wysmarować skargę? jak myślicie? bo darować nie daruję, niech wiedzą, że baba jest niekompetentna. mi na szczęście nie zaszkodziło ale komuś może.
  17. gościu to chyba zacznę popijać i popalać aby moje dziecko urodziło się zdrowe tak, jak te 30-40 lat temu. nie wiem tylko jak szybko po alko mój woreczek zapragnie konfrontacji z chirurgiem ale co tam, wszystko dla zdrowia dziecka. osobiście mam 26 lat i nie znam ani jednego astmatyka. za to patrząc na znajomych mojej mamy i jej siostry znajdzie się ich całkiem sporo. a koniec końców każdy ma swój własny rozum i sam będzie odpowiadał za własne dziecko.
  18. dobrze powiedziane K_K_K_K. to tylko kilka miesięcy wyrzeczeń, które mają wpływ na całe życie naszego dziecka. i naprawdę dziewczyny, pomyślcie jakie najgorsze skutki może mieć palenie. nie myślcie, że może nie zaszkodzi bo dużo kobiet pali w ciąży tylko przy każdym papierosie pomyślcie o najgorszym. jak ja myślę o operacji woreczka w 1 (a właściwie którymkolwiek) trymestrze i poronieniu albo wadach, które mogą być skutkiem narkozy to od razu mi się odechciewa smażonego albo ciasta. a też mogłabym pomyśleć, że przecież operacje się robi i bywa dobrze, ale po co ryzykować? wiadomo, że jak czegoś nie można to właśnie tego chce się najbardziej ale od czegoś mamy silną wolę. a co do alkoholu to w ciąży nie ma jego bezpiecznej dawki. jedna bezmyślna baba wypije litr i urodzi zdrowe dziecko a druga kieliszek i będzie tragedia. to naprawdę jedynie 9 miesięcy bez pewnych rzeczy a nie całe życie. ja akurat na alkohol w ciąży jestem uczulona wyjątkowo. normalnie nie piję a w Sylwestra robiłam test aby wiedzieć czy świętujemy dziecko czy pijemy. z testu wyszło, że pijemy więc wypiłam szampana, dwa drinki, kolejnego dnia spróbowałam tyle co umoczyć usta i stwierdzić, że niedobra wódki smakowej. między innymi dlatego jak zbawienia pragnę wyników badań prenatalnych bo w moim przekonaniu tylko one są w stanie rozgrzeszyć moją głupotę. bo niby wynik testu był negatywny ale mogłam nie pić.
  19. to ja na Was pokrzyczę za te fajki. a co! kurde, ani to dobre ani pachnące tylko normalne uzależnienie. święta nie jestem bo sama popalałam ale 5 lat temu zrezygnowałam z dnia na dzień na prośbę narzeczonego. pomyślcie sobie, że macie jakiś bat nad głową i dobrą motywację do rzucenia. ja mam taki bat w postaci woreczka. a też bym chętnie zjadła ciasto, smażonego kurczaka czy nawet zwykłą ogórkową a nie mogę. kusi jak cholera, nie raz mam ochotę ze złości cisnąć czymś w ścianę jak kolejny raz jem gotowanego ziemniaka z gotowaną piersią bez smaku ale znam konsekwencje jeśli dam się ponieść. pomyślcie sobie, że konsekwencje palenia też mogą być nieprzyjemne i może to będzie jakaś motywacja. poza tym kobieta z brzuchem i papierosem w ręku to naprawdę zły widok. także do boju z własnymi słabościami!
  20. jeszcze jedno :D kupiłam sobie książkę (w końcu!) o ciąży. Ciąża. Poradnik dla rodziców. Pod redakcją Anne Deans. polecam serdecznie jeśli któraś jeszcze szuka, bardzo konkretna i rzeczowa publikacja. aga czemu miałby na Ciebie krzyczeć z tego powodu? akurat mojej mamie gin powiedział, że ciąża to doskonałe remedium na mięśniaki, właściwie najlepsze bo najbardziej naturalne i skuteczne. suma sumarum rodzeństwa nie mam a u niej nic się nie powiększa. więc czemu u Ciebie miałby drzeć ryja?
  21. aaaa, a co do tego, że nasze maluchy wiekiem z USG różnią się od wieku z ostatniej miesiączki. jakiś czas temu mój był na USG1 tydzień i 2 dni za OM. wczoraj byłam w 10tyg 6 dniu a maluch wzrostem odpowiadał 10tyg 5 dniu. czyli podgonił i jest teraz modelowo. także nie ma się co martwić. mamy w sobie żywe istotki i rosną sobie swoim rytmem, raz wolniej, a raz szybciej.
  22. Alma jeszcze co do tych kolorów. u mnie w przedszkolu myśleli, że coś jest nie tak bo chciałam rysować tylko lalki i piłki (np. dzieci rysowały najbliższą okolicę a ja maznęłam piłki jak z reklamy Sony Bravia, tylko bez ulicy :D). z tego powodu do 1 klasy przydzielili mnie do C (A była najlepsza, B średnia, C to równia pochyła). jakie było zd***** jak razem z koleżanką wygrywałyśmy wszelkie konkursy matematyczne i polonistyczne a wychowawczyni klasy A nie miała czym się chwalić bo "głąby" z C deklasowały jej pupilków :D ale dopięła swego i przeniesiono mnie do jej stadka "geniuszy". także naprawdę nie ma stresu, dzieci są mądre i często gęsto złośliwe ;) K_K_K_K ja Cię nie zlinczuję bo mam identyczną opinię. nie bylibyśmy w stanie podołać wychowaniu niepełnosprawnego dziecka. poza tym jestem prawnikiem i z zasady powinnam popierać literę prawa, która daje taką możliwość. choć tu nie zawód a poglądy determinują moje poparcie. choć szczerze wierzę, że wszystkie we wrześniu będziemy się cieszyć zdrowymi maluchami! a co do samego badania Pappa to mi powiedziano, że najpierw jest USG a potem ewentualnie lekarz kieruje na badanie krwi. ale nikt z góry mnie na nie nie zapisywał. swoją drogą ile D będziecie miały w końcu swoje USG? byłam wczoraj u diabetologa. diabetolog do kitu bo kazała mi jeść cukierki jak spada cukier (co tam, że to zabójstwo dla woreczka). ale za to zrobili mi USG i kurdeeeeeeeeeeee. niby wiem, że maluch nie wygląda już jak groch tylko jak człowiek ale jak zobaczyłam jak macha rączkami i nóżkami, jak kręc***iruety a na profilu widać nosek i paluszki to momentalnie poczułam jak topnieje mi serce. no nie spodziewałam się, że w moim brzuchu ma miejsce aż tak intensywne życie. tak mi szczęście i niedowierzanie uderzyło do głowy, że aż nie da się tego opisać. na co dzień taka twarda ze mnie baba a tu proszę. 4.12cm rozpuszcza mi serce w mniej niż sekundę :D dali mi nawet wydruk, wysłałam narzeczonemu a w zamian dostałam podziękowanie za najpiękniejszy prezent walentynkowy w jego życiu :)
  23. ale to nie pocieszenie tylko realia. jeden łapie w mig matematykę a drugi języki i nikt nie jest tu gorszy. dlatego trzeba małemu dać czas i ćwiczyć kolory w zabawie, na pewno się nauczy bo czemu nie? widzisz, znam tą teorię, że najpierw język codzienny i język mamy. tylko, że u nas absolutnie się nie sprawdza. do jakiegoś 6-7 miesiąca życia będziemy w Polsce a potem wrócimy do domu. a u nas w domu obowiązującym językiem jest angielski. językiem otoczenia będzie portugalski więc polski pozostaje na pozycji straconej. wszystko pewnie wyjdzie w praniu ale akurat ten temat bardzo mnie ciekawi. z jednej strony dziecko dostaje w pakiecie coś, nad czym ja musiałam ślęczeć i wyuczyć a z drugiej na pewno dla takiego maluszka to też duża praca aby poukładać sobie ten językowy świat.
  24. biedronka 100 lat w pięknie, szczęściu i miłości! mam nadzieję, że będziesz miała udane urodziny :) Alma córka koleżanki też dosyć późno nauczyła się kolorów, bardzo opornie jej to szło a właśnie liczenie i gadanie zaczęła bardzo wcześnie i z talentem. nie martw się, każdy ma swoje tempo :) swoją drogą powiedz mi czy syn łatwo załapał angielski i chętnie się uczy? wiem, że to trochę inna sytuacja ale moje dziecko w pakiecie wstępnym dostaje aż 3 języki i mocno zastanawiam się jak to ogarnie. już przestańcie o tych pierogach bo przez Was mam ochotę na pierogi ze szpinakiem i odsmażane kopytka! dziś wieczorem czeka mnie wizyta u diabetologa, mam nadzieję, że coś mi poradzi bo powoli boję się już kłaść spać bo mam najgorsze myśli :(
  25. faktycznie dziś była noc na sny. ja aż się wstydzę przyznać jakie głupoty mi się śniły, ale kręciły się wokół tyłka Beyonce :D poza tym to jestem wyjątkowo wymęczona. w nocy praktycznie co godzinę spadał mi cukier, rano to i co pół. chyba muszę komuś w tyłek wsadzić papier z badaniami ze szpitala i kazać zdiagnozować się jeszcze raz bo zwyczajnie wykończę się ze zmęczenia. na osłodę z rana dostałam kwiaty od narzeczonego :) Walentynki spędzamy na dwóch różnych kontynentach więc to bardzo miły gest z jego strony :) i tak, nadal jestem w nim szaleńczo zakochana. w listopadzie będziemy świętować 6 rocznicę związku a drugą zaręczyn a ja nadal czuję się jakbym miała 20 lat, spotkała go miesiąc temu i szła na jedną z pierwszych randek. przyjemność sprawia mi nawet kupiony przez niego sok w drodze z pracy do domu nie mówiąc już o buziaku na dzień dobry. z tego, co widzę druga strona ma podobne odczucia no i niezmiennie zachwyca się (chyba nieświadomie) kolczykami, które miałam na sobie jak zobaczyliśmy się po raz pierwszy. ciekawa jestem ile będzie trwał ten stan wiecznie podniesionych endorfin bo jest wyjątkowo miły :) a co do badań to mi w Instytucie Matki i Dziecka powiedzieli, że robi się je max do 13 tygodnia i 6 dnia. także widzę ilu lekarzy tyle wersji. ja swoje będę miała robione w 13tc i 4 dniu.
×