niebieskie_migdały
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez niebieskie_migdały
-
Nie napisałam do Niego...Jeszcze nie..Chociaż nie wiem,jak dlugo jeszcze wytrzymam...ale pewnie nie długo:(Za bardzo tęsknię...
-
też mi smutno jak tam? U mnie chyba coraz gorzej...Dziś cały czas krąży mi po głowie myśl,żeby do niego napisać...Pewnie to byłby kolejny mój sms,który zostałby bez odpowiedzi...ale...Ciągle tylko na zmianę biorę telefon do ręki i odrzucam go ze wstrętem na łóżko.Walczę z tą chęcią ostatkiem sił...Nie chcę,żeby tak jak jest między nami teraz było już zawsze.:(:(
-
\"Migdałki - tak to już jest że gdy ma się jeden poważny problem to się pojawiają kolejne. Kiedyś to się jednak kończy Musi bo oszalejmy inaczej wszyscy\" A MAŁO TO JUŻ LUDZI NA TYM ŚWIECIE OSZALAŁO???ja już nie wierzę w lepsze jutro. Jeszcze do tego dzisiaj jadę na rodzinną imprezę.Zjadą sie siostry z rodzinami,jedna z facetem i wszyscy będą afiszować się swoim szczęściem.I gadanie: Szwagier:\"Kiedy ja będę miał nowego szwagra?chyba muszę wziąć sprawy w swoje ręce\" Siostra1:\"Mogłabyś sobie kogoś w końcu znaleźć.\" Siostra2:\"Ja już dawno poszukałabym sobie kogoś nowego na miejsce tego twojego xxx\" Braciszek:\"No weź,siostra nie pierdol,że ci tak dobrze samej\" ......:(:(
-
'kochający się ludzie nie potrafią bez siebie żyć" no własnie...niestety...:(
-
Witam wszystkich. Bezimienna jak tam??? Popłakałam trochę w poduszkę wczoraj wieczorem i jakoś udało mi się zasnąć...Dla nas-odrzuconych,nic chyba tak naprawdę nie jest dobre.Jednych męczy to,że wszystko się cały czas waha i zmienia,innych dobija to,że nic się nie dzieje,że tkwią w życiowym zastoju (ja napewno zaliczam się do tej drugiej grupy)...\' Dlaczego On milczy??Nie obchodzi Go jak zdałam maturę,na jakie studia się dostałam??Nie,Jego chyba nie obchodzi nic,co mnie dotyczy..Gdyby się tym interesował to zadzwoniłby przecież,prawda??Już nie wiem...:(
-
Ja już jestem w tym stanie prawie 1,5 roku.Długo przed "rozstaniem" (jeśli tak to można nazwać) wszystko zaczęło się pieprzyć,z minuty na minutę,ze spotkania na spotkanie... Jakkolwiek teraz jest...musimy żyć...:(
-
stefaniaharper Mnie nosi od dwóch dni.Mam już dość zastoju...Pół roku to już wystarczająco długo...NIe chcę już czekać...Muszę zrobić cokolwiek!!!!!Niech się coś wreszcie wydarzy!!!!!!!!!!
-
175 dzień bez Niego.Gdzie jest?Czy pamięta mnie jeszcze?Kim dla Niego teraz jestem??Pół roku.Tylko dlatego,że uniosłam się dumą.Przez to zabrakło kogoś,kto łagodzi spory...Podobno wszystko ma swoje granice.Dlaczego moje czekanie nie ma?:( Co u was??Jak się trzymacie??
-
Nie będę tu o tym pisać...Nie mam siły...Może się mylę...Może dorabiam ideologię...Pewnie to mało prawdopodobne...Nie wiem...Jeśli jednak jakimś fatalnym trafem to prawda...To nic już nie ma sensu....
-
Nie wiem,co mam myśleć po tym,co zobaczyłam...Jest mi słabo,niedobrze...Jeśli moje podejrzenia są słuszne (chociaż oczywiście mogę się mylić) to dziś moje życie na zawsze straciło sens...Głowa mi chyba zaraz pęknie....Już nie wiem...Nie mam siły pisać... :(
-
Jutro minie pół roku.Od naszego ostatniego spotkania,kiedy jeszcze było dobrze...Zaraz potem zaczęło się psuć.Najpierw nie pojawiał się dwa miesiące,później już tylko kłótnie,pretensje,moje łzy...Niech się wydarzy cokolwiek,niech ten koszmar się wreszcie skończy!!!!:(Tęsknię za Nim...czy On o tym wie??On pewnie myśli,że już zapomniałam,że poszłam do przodu,że żyję już własnym życiem.... Dziś słonecznie,zaraz wychodzę,bo jestem umówiona z przyjaciółką na mieście.A później??Pewnie długi spacer po mieście,do parku,później bocznymi uliczkami,oglądając śliczne domki dojdę na Jego osiedle i znów będę myśleć o Nim...
-
Wiem, że uważasz, że nie powinnam cię nadal kochać Ani mówić tego. Ale gdybym nie powiedziała, cóż, wciąż bym to czuła Jaki to ma sens? Obiecuję, że nie próbuję utrudnić ci życia Ani wracać, gdzie byliśmy Pójdę na dno z tą łodzią A nie opuszczę rąk i nie poddam się Nie będzie białej flagi u moich drzwi Jestem zakochana i zawsze będę Wiem, że zostawiłam zbyt wielki bałagan i zniszczenie, by wrócić znowu I sprawiłam nic poza kłopotami Zrozumiem, jeśli nie umiesz ze mną znowu rozmawiać Ale jeśli żyjesz według zasad, że „to koniec” Wtedy jestem pewna, że to ma jakiś sens Pójdę na dno z tą łodzią A nie opuszczę rąk i nie poddam się Nie będzie białej flagi u moich drzwi Jestem zakochana i zawsze będę A kiedy się spotkamy Bo na pewno tak będzie Wszystko, co było tam Będzie tu nadal Puszczę to wolno I powstrzymam swój język A ty pomyślisz Że poszłam do przodu… Pójdę na dno z tą łodzią A nie opuszczę rąk i nie poddam się Nie będzie białej flagi u moich drzwi Jestem zakochana i zawsze będę Pójdę na dno z tą łodzią A nie opuszczę rąk i nie poddam się Nie będzie białej flagi u moich drzwi Jestem zakochana i zawsze będę Pójdę na dno z tą łodzią A nie opuszczę rąk i nie poddam się Nie będzie białej flagi u moich drzwi Jestem zakochana i zawsze będę
-
Wiem, że uważasz, że nie powinnam cię nadal kochać Ani mówić tego. Ale gdybym nie powiedziała, cóż, wciąż bym to czuła Jaki to ma sens? Obiecuję, że nie próbuję utrudnić ci życia Ani wracać, gdzie byliśmy Pójdę na dno z tą łodzią A nie opuszczę rąk i nie poddam się Nie będzie białej flagi u moich drzwi Jestem zakochana i zawsze będę Wiem, że zostawiłam zbyt wielki bałagan i zniszczenie, by wrócić znowu I sprawiłam nic poza kłopotami Zrozumiem, jeśli nie umiesz ze mną znowu rozmawiać Ale jeśli żyjesz według zasad, że „to koniec” Wtedy jestem pewna, że to ma jakiś sens Pójdę na dno z tą łodzią A nie opuszczę rąk i nie poddam się Nie będzie białej flagi u moich drzwi Jestem zakochana i zawsze będę A kiedy się spotkamy Bo na pewno tak będzie Wszystko, co było tam Będzie tu nadal Puszczę to wolno I powstrzymam swój język A ty pomyślisz Że poszłam do przodu… Pójdę na dno z tą łodzią A nie opuszczę rąk i nie poddam się Nie będzie białej flagi u moich drzwi Jestem zakochana i zawsze będę Pójdę na dno z tą łodzią A nie opuszczę rąk i nie poddam się Nie będzie białej flagi u moich drzwi Jestem zakochana i zawsze będę Pójdę na dno z tą łodzią A nie opuszczę rąk i nie poddam się Nie będzie białej flagi u moich drzwi Jestem zakochana i zawsze będę
-
Chyba mam dzisiaj Dzień Wspomnień....Niby miło,a jednak tak jakoś smutno:(
-
Witam:)Trzymajcie się cieplutko w ten piękny i słoneczny dzień (przynajmniej u mnie;) ) Odnośnie tego,co pisałeś wczoraj Beren...Tak,mam nadzieję.Po co ją w sobie pielęgnuję??Bo potrzebna mi jest siła,żeby żyć i za każdym razem,gdy powiem sobie,że mam kogoś,kogo naprawdę kocham to dostaję takiego \"pozytywnego kopa\" i czuję,że mogę góry przenosić.Nieważne,czy jest blisko,czy daleko...Ale jest.Umiem kochać.I to jest najważniejsze.Może kiedyś los wynagrodzi mi te cierpienia i łzy i ześle mi jakąś cudowną niespodziankę??:) Wierzę,że zawsze opłaca się kochać kogoś bezinteresownie:):)
-
Znów spotkałam niegdyś naszego wspólnego przyjaciela.chociaż nie wiem,czy to do końca był przypadek.myślę,że on po prostu zobaczył mój samochód i dlatego wszedł do tego samego miejsca,w którym ja byłam...Jak go znam (a znam trochę) to pomyślał,że przywita sie i moze akurat z tej rozmowy wyniknie..Patrzył na mnie tak jakoś dziwnie,ja udawałam,że nie widzę.Byłam ze znajomą,to z nią głównie rozmawiał,bo ja tylko odburknęłam coś pod nosem na jego (na serio życzliwe):\"Cześć koleżanko\" i biegałam to tu,to tam udając,że coś robię,coś załatwiam...No tak cała ja...Niby chcę tej przyjaźni,żeby było tak jak dawniej,a zachowuję sie....ech....:(
-
Beren to jak już nadrobisz zaległości to mi napisz może skąd się ta moja desperacja bierze:( bo ja juz sama nie wiem:(
-
Witam:)Dzień słoneczny,ciepły,choć wieje chłodny wiaterek od czasu do czasu. Tears--nawet nie wiesz,jak chciałabym,żeby Pan Mój-Nie Mój napisał do mnie chociaż tyle...Wiem,że to powoduje,ze setki myśli zaczynają atakować umysł,ciśnienie podnosi się do góry,czasami czujemy się nawet,jakby grunt się walił pod nogami.Ale to daje nadzieję...Może ona jest złudna i niewiele warta,ale daje nadzieję,a ja jej teraz potrzebuję.Moja nadzieja gaśnie,potrzebuje czegokolwiek,co ją teraz podsyci.Bo gdy zgaśnie na zawsze...boję się myśleć,jak czarna będzie rozpacz,w której się wówczas pogrążę...
-
Nie pamiętam kto to powiedział,napewno nie ja:) Myślę,że chodzi tu o to,że mamy po rozstaniu/porzuceniu taki etap,że czujemy się beznadziejni.A ta druga osoba jest taka dobra,bo nigdy nas przecież nie kochała (tak nam się wydaje w pewnych momentach) a mimo to z nami był.Uświadamiamy sobie nasze wady itd.Niewiem,chyba o taką wdzieczność chodzi.Człowiek odrzucony przez kogoś czuje się niegodny tej osoby,a świadomość,że miał szanse być przy tej osobie przez jakiś czas...budzi wdzięczność??Nie wiem....Ja to tak rozumiem..
-
Myślę,myślę,myślę....Ciągle,intensywnie,nieustannie...Nie wiem już co zrobić...Niech wydarzy się cokolwiek między mną a Nim bo już nie zniosę tego zastoju,tego czekania,które nie ma granic...
-
nie wiem po co to robię... A co za różnica,czy dowiem się,że kogoś ma,albo,że się żeni,bo będę chciała wiedzieć,co u Niego,czy powie mi o tym ktoś przypadkowo??Będzie bolało tak samo.Nie wiem,co wtedy zrobię...Próbowałam przyjmować już różne taktyki.Wobec Jego i Jego przyjaciela jestem wredna,oschła,zawzięta,zgrywam obojętność...Ale żal nie mija,a być może to moja postawa spowodowała,że się do mnie nie odzywa..:(
-
no tak,wiem,że nie złośliwie,ale ja naprawdę nie potrafie...On mnie sam odciął od siebie,odciął sie ode mnie,ja już nie muszę tego robić.Nie ma gg i nk,zostaje tylko telefon,który milczy,bo on sie nie odzywa od 4m-cy.Ratują mnie tylko przypadkowe spotkania z Jego rodzicami czy znajomymi,które poprawiają mi trochę humor,bo przynajmniej wiem,co się z Nim dzieje...Kolejny raz przekonuję się,że ból wcale nie zmniejszył się,a wspomnienia nie wyblakły.
-
"to juz obsesja!' chyba wstawię to sobie na stopkę:( Może i nie potrafię....:(Nic na to nie poradzę,walczę z tym od pół roku..
-
Jak to wszystko łatwo powiedzieć...........:(
-
Co mnie podkusiło żeby tam iść????:(Wybrałam się na spacer i przeszłam się pod domem Jego przyjaciela (jeszcze kilka m-cy temu to był także mój przyjaciel)..On chyba u Niego był...Nie zatrzymali mnie,chociaż widzieli mnie na pewno....Niby może to i lepiej,sytuacja między naszą trójką jest dość skomplikowana.....A jednak tak bardzo mi teraz źle....Czy już nic nie da się uratować z tego,co było między nami???Czy to już naprawdę koniec?????:(Wróciłam do domu i piję zimne piwo...Mam nadzieję,że to pomoże...Jeśli nie jedno,to drugie lub trzecie napewno...Mam już tego wszystkiego dość:(