niebieskie_migdały
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez niebieskie_migdały
-
Smutne i w sumie samotne święta.W zapomnieniu.Chyba nie będzie lżej.Chyba już nigdy nie będzie lżej...:(
-
Życie jakoś się toczy...Kolejny raz próbuję stanąć do pionu.Nie wierzę,że się ułoży.Dziwnie,jakbym zatoczyła koło...Siedzę na tej samej kanapie,nawet w tym samym,grubym i ciepłym swetrze,za oknami pada,Jego znów nie ma obok,a ja znów mam to poczucie,że jest dokładnie tak,jak nie powinno być.Wszystko tak jak rok temu.Właśnie to najbardziej mnie przeraża w moim życiu--że zataczam koła i wracam ciągle do tego samego punktu wyjścia.
-
Migotko,tak bardzo cieszę się,że jesteś!! Przykro mi,że u Ciebie bez zmian,że ciągle smutno,ale jednocześnie jakoś tak lżej,że jednak nie tylko ja tak bardzo przeżywam te sprawy. Ja tutaj też już teraz rzadziej piszę,ale ciągle to wszystko jest we mnie.Czasem myślę o Nim częściej,czasem rzadziej,ale On jest ciągle w moim sercu.W ciągu ostatnich dni dopadła mnie chandra,ale to już tak chyba jest,że ten ciągły płacz nic nie zmieni,że za wszelką cenę trzeba budować w sobie spokój,inaczej można oszaleć. Ściskam Cię mocno.
-
Zanurzyć się w datach,godzinach,czynnościach... Niech zaczną się w końcu te cholerne studia,żebym mogła rzucić się w ten wir,żebym nie musiała znów myśleć. Pojawił się znów miesiąc temu,znów zniknął.Wygląda na to,że się wystraszył...Może to ja Go wystraszyłam. To żałosne tak pisać,kolejny i kolejny raz,ten sam scenariusz. Nie ma nikogo innego.Dlatego,że nie chcę,żeby był,przyznaję to. Pozdrawiam was wszystkich,kochan Piszę tu rzadko,ale czytam wątek regularnie,każdą nową wiadomość. Gratuluję tym,którzy mają już najgorsze za sobą.Trzymam kciuki i łączę się z tymi,którzy ciągle jeszcze zmagają się z setkami sprzecznych uczuć i z tymi,którzy stoją w miejscu,jak ja. Migotko,odezwij się.Napisz co u Ciebie.
-
Jeśli chodzi o chęć napisania do niego smsa to wiem,co czujesz.Też tak kiedyś miałam i pewnie każdy z nas tutaj miał. Pewnie Ci sie teraz wydaje,że nie będziesz mogła się powstrzymać itd.... Ale to uczucie mija po kilku lub kilkunastu tygodniach.A później...może i masz ochotę napisać,porozmawiać,ale to już nie jest takie,że musisz i już.Trochę opadają emocje i myślisz sobie:"wytrzymałam już tyle czasu,to wytrzymam drugie tyle". Daj mu szansę ....daj mu szansę się wykazać,daj szansę,żeby o was zawalczył jeśli rzeczywiście w tych słowach o tym,że mu zależy,że się zmieni itd.było choć trochę prawdy,a nie była to czysta manipulacja to kiedyś to zrobi.
-
Odnośnie tego,co napisała farga do zdewastowanej_ napewno prawdą jest,że On już wie,że jesteś niesłowna i wie na jakich strunach zagrać,żeby osiągnąć swój cel.Nawet jeśli Cię kocha,to napewno nie zmieni Go to,że Mu ciągle wszystko wybaczasz. Człowiek,którego kocham też ma trudny charakter i też,tak jak ty,wybaczałam Mu wszystko z obawy przed stratą i tęsknotą.Ale nadszedł moment kiedy powiedziałam dość.Nie mieliśmy ze sobą kontaktu przez 10 miesięcy.Pojawił się nagle,do dziś nie wiem z jakiego powodu,ale zachowywał się podobnie jak kiedyś (dostrzegłam jednak,że nabrał do mnie trochę szacunku),więc znów jasno określiłam czego oczekuję i zamilkłam.Znów nie mamy kontaktu,ostatnio 2 razy delikatnie przypominał mi o sobie,nie wiem,czy to cokolwiek znaczy. Zdewastowana_ powiem Ci tak:Radzę Ci jednak zdecydować się na stanowczość w stosunku do niego.Miej jednak na uwadze to,że nie musi się udać i nie koniecznie przyniesie to efekt.W moim przypadku chyba nie przyniosło.Ale czasami lepiej tak,niż być nieszczęśliwą,wiedząc,że wcale nie chcesz tak żyć i wybaczasz mu trochę wbrew sobie,łamiąc zasady,które masz.Może kiedyś On spojrzy na Ciebie z szacunkiem i to będzie początek CZEGOŚ,a może te rozstanie z Nim uświadomi Ci,czym te uczucia do niego są naprawdę.Trzymaj się,pozdrawiam:)
-
Wróciłam z pracy do pustego mieszkania. Za oknem burza,a ja tak boję się burz...gdyby On był... Nasze ostatnie,przypadkowe spotkania poruszyły mną bardziej niż sama mogłam się tego spodziewać. Od kilku dni zastanawiam się,czy sie do Niego odezwać...Tak bardzo mi Go brakuje:(
-
kocham cierpie Chyba wiem,co czujesz też tak mam...Tylko,że u mnie ten względny spokój trwa do momentu aż Go zobacze,a później okazuje się,że to było złudzenie i znów dochodzę do siebie. Kocham Go mimo,że jest jaki jest...mimo,że nie ma łatwego charakteru.
-
A może do Niego napisać??
-
Kolejne,tym razem nieprzypadkowe spotkanie.NIe wyszłam do Niego,gdy przejeżdżał z kolegą i zatrzymali się przy bramie by pogadać.Rozmawiał z moją mamą kilka chwil,potem pojechali,podobno jego kolega się spieszył. A teraz cisza.Po co On to robi...?Przecież wiem,że nie zadzwoni...więc po co?Nie jesteśmy kolegami,przyjaciółmi...nikim dla siebie nie jesteśmy skoro On nie chce żebyśmy byli razem...Nie ułatwię Mu życia udając czysto koleżeńskie stosunki.Dlaczego to się dzieje?:(
-
Spotkałam Go gdy wracałam z pracy. Zamieniliśmy dosłownie DWA zdania.O niczym.Wykręcił sie,powiedział,że się spieszy. Brak mi słów....poprostu...:(
-
Bezimienna To nie jest żaden dar losu.Nikt z nas tutaj nie chciał rozstawać się z ukochanymi osobami,o czym świadczy chociażby fakt,że piszemy tutaj,niektórzy już bardzo bardzo długo.Więc po co niby szansa na ułożenie sobie życia na nowo? Wiem,to gorzkie słowa,ale to nie jest szansa.Życie poprostu dało nam wszystkim wielkiego kopa w tyłek.Taka jest prawda,moim zdaniem. Są dni,kiedy myślę,że sobie radzę,a gdy znów spotka mnie coś przykrego,coś mi się nie udaje wychodzi cała prawda,cały żal. Potrzebuję Go teraz bardziej niż kiedykolwiek,a Jego nie ma.Nawet znaku życia od prawie 4 m-cy.Może już zapomniał,to już tyle czasu...Obawiam się,że w Nowy Rok widzieliśmy się poraz ostatni.Że już nigdy... :(
-
Prześladują nas dwa słowa: "A jeżeli..."... "A jeżeli..." myślimy każdego dnia setki razy,w wielu sytuacjach.Może dlatego tak cierpimy,może właśnie to jest główną przyczyną naszych łez. A jeżeli...jeżeli przetrwalibyśmy kryzys...jeżeli On pokochałby mnie...jeżeli...jeżeli...jeżeli... Może jednak warto zawalczyć o miłość póki istnieje jeszcze jakaś nadzieja w sercu,póki osoba,którą kochamy ciągle jeszcze śpi w nocy samotnie,póki nie ma nikogo...Bo inaczej te dwa słowa mogą nas prześladować do końca życia. A jeśli to,co minęło,to była miłość?Jeśli to było to szczęście?Nikt nie powiedział,że to przychodzi łatwo,że jest jak w filmach.Już sama nie wiem.
-
zaza Chciałabym mieć taką pewność jak ty,że On będzie pamiętał o mnie... Ale ja takiej pewności nie mam.:(
-
U mnie słonecznie i ciepło już od kilku dni.Pogoda jednak dobrze nastraja. Radzę sobie jakoś.W kółko to sobie powtarzam.Że sobie radzę.Że idę do pracy,ostatnie dwa tygodnie września pewnie wolne,a później znów studia... Brakuje mi Go.Moje życie jest takie puste,takie nijakie. Dziwnie jest jak się na nic nie czeka. Jak u was?? Pozdrawiam wszystkich:)
-
rejsowa nie przejmuj się tak. Może to i głupota,ale mi też się zdarzało tak robić. Gdzieś kiedyś czytałam,że w pewnym etapie po rozstaniu to nawet normalne i wiele osób ma takie "odpały":)Może to wynika właśnie z tęsknoty,którą odczuwamy.Nadchodzi gorszy dzień i przychodzi do głowy myśl,że już ani jednago dnia dłużej nie da się wytrzymać i żeby tylko tego kogoś zobaczyć...Norma.Także głowa do góry,nie ty jedna;)
-
Ech,źle,źle,źle... Myślę o Nim,jak się zachowam,gdy On znów się pojawi,a przecież On się już nigdy nie pojawi. Nie wiem,chyba się zaczęły u mnie jakieś problemy ze zdrowiem,a może to stres...:( Dobrze,że jest to forum i wy jesteście:)Przynajmniej wiem,że nie ja jedna przeżywam,tęsknię,myślę bez przerwy tylko o tej jednej sprawie. Pozdrawiam.
-
Witam wszystkich. Bezimienna... Ja nie błagam Go o uczucie.Nie mamy ze sobą kontaktu od 3 m-cy,właściwie to ja przestałam się odzywać,gdy zobaczyłam,że On nie wykazuje specjalnie inicjatywy... "Jeśli coś kochasz puść to wolno..."-dokładnie te same słowa powiedziałam sobie ponad rok temu,gdy sie tak mocno pokłóciliśmy i gdy postanowiłam zniknąć z Jego życia.I udało mi się.Praktycznie zero kontaktu przez 10 m-cy...Aż tu nagle On staje w drzwiach mojego domu.Po tylu miesiącach...Jak gdyby... "....Jeśli wróci jest Twoje..."-przecież wrócił,a mimo to nie jest mój.Nie sprawdziło się.A kiedyś naprawdę wierzyłam w te słowa.
-
Jest tak dziwnie...Nijak,bez wyrazu.Chyba świat już zupełnie stracił dla mnie barwy. On milczy.Cisza.Już 3 m-ce i 4 dni. Samotność to jednak trudny do udźwignięcia ciężar. Staram się wypełniać sobie czas wolny jak się tylko da.Ale przecież są wieczory,ta chwila zanim zasnę i to jest ten czas,kiedy wracają wspomnienia. Czy można zapomnieć o kimś,kogo nosimy w sercu?Jak zapomnieć,jeśli brak cząstki samej siebie przypomina mi o tym,że ta cząstka jest właśnie przy NIM?Przypomina mi o NIM...
-
Migotko,dobrze że wróciłaś:) Pisałaś nie dawno o liczeniu kropli,ja mam podobnie. Nie pozbierałam się jeszcze,może ten Jego chwilowy powrót rozdrapał rany. Pisz często. Pozdrawiam wszystkich:)
-
"Kiedyś Ci opowiem jak puste były wieczory bez Ciebie.Gdy za towarzystwo robiły muzyka,herbata,koc i Twoje zdjęcie." :(
-
Nie chcę to prawda. Wiele płakałam,cierpiałam przez Niego. Ale było tyle fajnych chwil... Wtedy tak dobrze się czułam...nigdy nie czułam się lepiej. Nie wiem ....po co On się pojawił?? ciągle zadaję sobie to pytanie... :(
-
A u mnie niestety ciągle dołek....żadnych zmian...
-
Bezimienna,a masz jakiś dobry pomysł,żeby oni poczuli ten żal??;) U mnie kiepsko,jak zwykle:(
-
5 tygodni jak się nie odzywa. Sama już nie wiem czy TYLKO czy AŻ.Patrząc na to,że pojawił się u mnie po 10 miesiącach ciszy to chyba tylko... Nie chcę czekać,ale sama już nie wiem,czy czekam czy nie... Skoro każdej środy doliczam kolejny tydzień tej pieprzonej ciszy. Po co On się wtedy pojawił? :(