yoona
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez yoona
-
rany dziewczyny...dziekuje:) :* tak bardzo potrzeba uslyszec czasem cos milego, ze ktos wierzy:) ja dzis zakupilam produky do mojej diety..czyli sporo grejfrutow, szpinaku, jajek, pomidorow i soku pomidorowego:) bedzie dobrze:) fajnie ze piszmey cos o sobie:) to ja tez napisze:) mieszkam w stolicy, studiuje dziennie na humanistycznym kierunku:), mam lat 21, singielka bez faceta i sie na razie nie zapowiada zeby to sie zmienilo :-> kocham gotowac (a jestem wegetarianka, lakto-owo czyli nie jadam miesa ani ryb), gotowanie mnie relaksuje i lubie eksperymentowac z potrawami. najlepszakuchnia to wloska, chinska i polskie pierogi z kapusta;) ponadto interesuje sie sztuka (sama maluje troche) muzyka, filmem itp. slucham raczej rocka lubie tez reggae, ale ostatnio slucham spokojnej muzyki, moze to wynik tego ze szukam jakiegos wyciszenia. ogolnie jestem troche niezrownowazona, i bardzo zmienna:) wiec szukam tej rownowagi, czasem w jodze :) kiedy mam lepsze okresy w zyciu to lubie imprezowac ze znajomymi (echh che do tego wrocic....) i podrozowac pociagami bo wtedy mozna poczuc troche wolnosci;) jestem lekkoduchem chyba, taki typ niegroznego szalenca;) heheh oj chyba na razie wszystko, tak za duzo tez nie chce pisac bo wole zostac przed znajomymi anonimowa, zawsze jest szansa ze ktos tu wejdzie i przeczyta. buziaki:) trzymajcie sie!
-
zgadzam sei z camomille...my chyba nie jestesmy dobrymi doradcami jak schudnac...aczkolwiek moge Ci cos napisac... kiedys schudlam 10 kilo w 2 m-ce. trzymalam sie diety 1000-1200 kcal, cwiczylam 3-4 razy w tygodniu aeroby (biegi, rower, skakanka), pilam duuuzo wody, nie jadlam po 18, jadlam 4-5 posilkow dziennie. liczy sie tez to nie ile kcal jeszcze ale co jesz:) kalorie nie sa rowne;) duzp warzyw, mniej owocow, duzo chudych rzeczy, mniej tlusto-weglowodanowych i tlusto-wysokobialkowych:) dieta SB, montignaca, sa ponoc b. skuteczne:) wazne zebys robila wsystko z glowa a naprawde mozna dojsc do celu:) zycze powodzenia a ja dzis znow uslyszalam ze jestem za gruba, kurde ale co sie bede oszukiwac ze jest inaczej, sama wiem ze jestem. Wiem ze nie jest to madre co teraz napisze ale ja juz postanowilam. Od jutra albo od soboty zaczne diete norweska..trwa 14 dni:) na pewno sobie poradze..potem przejde na 1000 kcal i mam nadzieje ze chociaz w polowie sierpnia bedzie juz ok...chcialabym schudnac z 8 kilo....ech. to sie da zrobic tylko musze poradzic sobie z napadami..slowa krytyki musze mnie mobilizowac natychmiastowo a nie dolowac...to sie da zrobic i juz.kropka:) gratuluje idrill, lemonkowa trzymam kciuki, oliwka przytulam - brak kryzysow to tez sukces!, camomille, zarlok, identyczna, majeczka,niebiesko_oka,mila, i wszystkie Was kochane kobietki moocno pozdrawiam i przytulam:):)
-
:( :( :( napad napad napad... nie bylam anwet glodna..fuck mialam ciezki dzien, musialam byc sporo poza domem, to mnie stresuje, znow sie czulam obserwowana, zlana potem wyszlam z tramwaju (musze chyba wszedzie chodzic pieszo...jestem stuknieta juz chyba..:( ) potem bylo jeszcze pare rzeczy..eh szkoda gadac..wrocilam do domu i jakos tak...nie mialam oporow, nie moglam sie powstrzymac, jak automat, tylko aby rozladowac emocje. znow czuje sie jak smiec i nie chce mi sie zyc.. ale wiecie co? nie zwymiotowalam, zaczynam sie tego bac, jest to jaksi sukces, wole nie wymiotowac, bo musze z tego wyjsc.. jutro wracam do diety, na pewno nie wszystko stracone, jeszcze bede miec wakacje w tym roku...:( :( ciesze sie ze u Was lepiej!!!:):):):) naprawde, jakims cudem ciagle wierze ze mozan, bo mozna! uda sie, ja znow od jutra walcze...
-
bardzo dzoekuje za Wasze slowa, bardzo bardzo:* wiem ze nie powinnam sie nia przejmowac, ale wiecie jak ciezko o tym nie myslec...:( w ogole to witam wszystkie nowe dziewczyny:* do \"drogie kobietki\" - psycholog moze pomoc, pisalam o tym wczesniej chyba, na pewno warto..:) nie mam sily juz wiecej nic pisac, ide najlepiej juz spac...:( dziekuje Wam:*
-
aaaa wiecie co jeszcze powiedziala...? teraz brat mi powiedzial bo ja tego nie slyszalam . powiedziala : cytuje znow \"fajnie sie trzymacie (co to ma niby znaczyc???) ale nie jedzcie tyle\" !!!!!! naprawde , rany zle sie czuje. nie nie bede nic jadla. rany:((:(:(
-
hej dziewczyny:) idrill zgadzam sie ze nie powinnas sie przejmowac...to wlasnie takie okazje jak rozne swieta, wazne imprezy itp, na ktorych to odmawiamy sobie jedzenia, daja nam poczucie ze cos tracimy..moze nie zawsze swiadomie, ale podswiadomie tak, i potem waidomo jak to sie konczy, bledne kolo itp. dlatego doszlam sobie niedawno do wniosku ze jesli beda jakies okazje to zjem cos, i nie bede sie karac (tak sie to pisze;)? ) za to, czyli nie wpadne w obzarstwo, nie nalykam sie lekow, nie bede sie ciac..postaram sie byc dobra potem dla siebie. mysle ze jest to jakis sposob..no bo widzisz potem sie surowo ukaralas dojadajac tymi kanapkami..strasznie trudno jest byc dla siebie dobrym po obzarstwie, ale to ma chyba sens.. oliwka glowa do gory, przytulam mocno dzis nowy dzien mam nadzieje ze jest lepiej.. u mnie na razie ok, radze sobie na diecie, dzis juz chyba 4rty dzien bez obzerania sie i juz chyba ponad tydzien jak nie wymiotuje..nie wiem nie licze w sumie. czuje sie swietnie, ale nie moge patrzec w lustro bo jak widze tego potworka ktorym teraz jestem to mam ochote znow rzucic sie na jedzenie...no bo czy to wszystko ma sens? ale sie powstrzymuje bo moze za np 2 tyg bede myslec znowu bardziej pozytywnie. musze to przetrwac, po prostu musze:( piszcie co u Was..
-
identyczna - rozumiem..ja walcze z tym dlugo i juz jakis czas probuje sie leczyc, i nie powiem ze to jest zloty lek..bo przeciez nadal tu jestem i nadal mam ogromny problem. Oni wszyscy sa bardzo pomocni ale to przede wszystkim czy wyjdziemy z tego zy nie zalezy od nas. Zawsze wyznawalam zasade ze wszystko jest kwestia psychiki, jak nie w calosci to w duzym stopniu i wiem ze jak sie znajdzie wlasnie ta sile psychiczna to mozna wyjsc z wielu rzeczy..Moze to wszystko banaly ale uwazam ze tak jest... Ostatnio staram sie myslec pozytywnie, co jest u mnie nowoscia bo jestem urodzona pesymistka. Ale naprawde chce z tym wszystkim skonczyc... Identyczna na pewno tez bardzo chcesz, naprawde wiem ze mozna...jestes uleczalna, wszystkie tu jestesmy, nie poddawajmy sie....
-
rany dziewczyny..brakuje nam wiary w siebie, al]e to jest mozliwe zeby zmienic wiele spraw.. niskie poczucie wlasnej wartosci i ogromny strach przed odrzuceniem wlasnie moga uruchamiac taki system obronny ze zachowujemy sie dziwnie, ludzie odbieraja nas jako wyniosle, zarozumiale itp, a to tylko dlatego takjest ze boimy sie zblizenia, boimy sie porzucenia, braku akceptacji, ktorej pragniemy najbardziej na swiecie... ja tam dzisiaj po ostatnich dosyc udanych dniach bez kompulsow czuje sie swietnie a przeciez to zaledwie pare dni(i to tez mialam wpadki ale nie tak ogromne jak zawsze)..ale tyle wystarczylo abym znow poczula nadzieje..te pierwsze dni sa najgorsze,a le potme moze byc coraz latwiej, nie poddawajcie sie..(chociaz ja mam za soba wielu psychologow i psychiatrow, dziewczyny warto zwrocic sie po pomoc! teraz kiedy walcze jest mi latwiej, przypominam sobie dlugie rozmowy z nimi i to dodaje sil) i tez bylam dusza towarzystwa...a teraz, szkoda gadac:/ jak dawno sie dobrze nie bawilam...ale naprawde to zmienie (nie iwem skad nagle mam tyle sily, moze szkoda mi kolejnych lat, mam juz 21 i naprawde czuje ze to musi sie skonczyc...i tu tez mi pomagal psycholog zrozumiec wiele spraw..) idrill ja uwazam te punkty za swietna mysl, moze kazda z nas postara sie napisac cos co mogloby powstrzymac od kompulsow..? do mnie przemawiaja takie slowa ze to pomaga rozladowac napiecie i stres tylko przez pare chwil a potem jest gorzej...albo, ze to jest nalog a ja mam wystarczjaco sily by go pokonac, nie jestem slaba aby ulegac nalogom...i ze potem psychicznie i fizycznie czuje sie okropnie... DZIEWCZYNY OBJADANIE SIE TO NIE JEST SPOSOB NA STRES, NAPIECIE, POCZUCIE WINY, POCZUCIE BRAKU AKCEPTACJI, LĘK...TO POMAGA TYLKO NA CHWILĘ, NA PARĘ MINUT, A POTEM JEST KOSZMARNIE, ZLE, ODECHCIEWA SIE ZYC...CZY WARTO? NAPEWNO NIE! wiem ze to wiemy ale nie zaszkodzi o tym ciagle pamietac...:) za dlugie te posty pisze..wybaczcie sciskam Was bardzo mocno i wciaz namawiam do pojcia do psychologa..taka decyzja moze odmienic wszystko, poza tym to dodatkowa motywacja...
-
:( no i tyle nadzieji i znow nic..rany wiem ze to moja psycha, wiem ze moge to pokonac, to czemu tak wszystko zawalam...? mimo ze znow czuje sie jak wielki odpad, to nie bede dla siebie niedobra..coz stalo sie, ale dam rade..od jutra, tak znow od jutra....ale od jutra juz ostatecznie, naprawde napisalam sobie na kartce 10 punktow...ktore mam zamiar czytac zawsze kiedy bede chciala zjesc cos nadprogramowo.. mysle ze to pomoze. napisalam tam min ze w czasie obzarstwa jest ok ale ze potem bedzje jeszcze gorzej, ze bede miec wyrzuty sumienia, ze OSTATNIA SZANSA byla jak zaczynalam z tym walczyc ze juz nie bede miec kolejnej, ze moge to powstrzymac, ze musze wyjechac w sierpniu i nie moge jechac w takim stanie, ze to tylko psychika , a kompulsy nie sa lekiem na moje nastroje...no i takie tam..to powinno zdac egzamin, plus moje samozaparcie, sila itp. naprawde to ostatnia szansa...:/ a Wy co o tym myslicie? takiej liscie? pozdrawiam Was serdecznie :*:*
-
idrill bardzo dobrze wiem co czujesz...ja nie bylam na plazy od wielu lat, a ojciec jak mnie zobaczyl dzis w krotkich spodenkach w domu (bo tylko w domu tak moge) to doznal szoku bo zawsze jestem zakryta nawet przy rodzinie, nie widizal moich nog tez juz pewnie pare lat...koszmar:/ i nosze taka maske i jestem usmiechnita a cierpie niemilosiernie.. wiesz radze Ci isc do specjalisty..daj sobie pomoc...wiem moze to nie jest zloty lek, ale pomaga, daje sile, naprawde, moze znajdziesz tez ta sile w sobie i dasz rade to pokonac... tylko trzeba zrobic ten krok i isc... a ana to nie jest rozwiazanie...nic nie jest rozwiazaniem kiedy siebie nienawidzimy...dlatego pomoc specjalist jest niezbedna. i wierze ze z tego koszmaru da sie wyjsc, bo sa dziewczyny ktorym sie udalo..badz silna i prosze daj sobie pomoc, chociaz sprobuj..
-
hej dziewczyny:) no i jestem po pierwszym dniu bez kompulsow....bylo ciezko, wydawalo mi sie ze po co ja to robie, ze znow sie mecze na darmo, ze wszystko potem wroci, ale sie jakos z tym uporalam:) lemonkowa ----> no wlasnie mecze sie juz tyle czasu...nie pomagaja wizyty u psych i psychiatry...sama musze byc silna i sama musze dawac sobie rade...tyle ze w moim domu zyje mi sie bardzo zle, w ogole to rodzina bardzo przycyznila sie do moich problemow i zyjac ciagle w tym koszmarze ciezko jest skonczyc z zaburzeniami odzywiania...ponadto kazda z Was wie jak to siedzi gleboko i jak wiele rzeczy sie do tego przyczynia... oliwka ----> wlasnie to bledne kolo jest okropne...wiem ze wyjsciem jest pokochac siebie, starac sie siebie zaakceptowac i wtedy naprawde mozna sie nie obzerac..najlepszy sposob na schudniecie to najpierw sie zaakceptowac:) ale jak to zrobic...:) idlill tez bym chciala naprawic kontakty ze znajomymi, ale gleboko we mnie siedzi przekonanie ze juz niczego nie jestem warta:/ pozdrawiam i trzymam kciuki zebyscie byly silne:):)
-
a ta stopka nie odzwierciedla tego co mysle, wkurza mnie , ale nie moge zmienic bo cos sie zepsulo...:/
-
hej dziewczyny... jak by tu zaczac...moze najprosciej na swiecie od slow, ze doskonale Was rozumiem...naprawde ciezko zerwac z koszmarem dotyczacym jedzenia, wlasnie dlatego ze musimy jesc i musimy to kontrolowac.. tak bardzo mam wszystkiego dosyc, nienawidze siebie...teraz moje zycie to albo dieta albo napady..ogromne napady, ktore nie zawsze koncza sie wymiotami.. przytylam sporo (na szczescie wage wciaz mam w normie, ale to nie zmienia faktu ze wygladam juz grubo i czuje sie koszmarnie), czuje sie jak swinia, co ja mowie..jestem swinia, wstretna, brudna i tlusta..po takim napadzie jest we mnie tyle brudu, rany przeraza mnie to... czytajac Wasze posty chcialo mi sie ryczec, dlazego tak cierpimy...:(( moj koszmar trwa ok 4-5 lat...teraz mam 21 i juz nie wiem jak z tym walczyc...juz nie zyje nadzieja ze bedzie lepiej, coraz trudniej mi wierzyc, no bo wierzylam przez tyle lat i co? i tyle czasu zmarnowalam.. wiecie pisze tu ta juz przydluga wypowiedz bo cos sie we mnie zlamalo..mysle sobie teraz albo juz nigdy, albo dam rade albo nie dam i niech sie dzieje co chce, a najlepiej smierc:( :/ jesli pozwolicie chetnie bede tu wpadac i walczyc razem z wami..chce wlasnie od tej chwili od eraz zmienic moje zycie, musi byc jeszcze szansa:/ pozdrawiam Was serdecznie.