Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

pikle

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez pikle

  1. Dziękuję, Sylwinko:) Koteczku, trzymam za słowo :)
  2. Bebe, można dyskutować o wyższości gondoli nad fotelikiem (bądź odwrotnie), tak jak o wyższości Wielkanocy nad Bożym Narodzeniem (lub jw.), albo o wyższości różowego nad błękitnym (lub jw.), ale przewożenie dziecka na rękach - BEZ gondoli lub BEZ fotelika - to nie jest coś, o czym będę ćwierkać w tonie "Może się jednak zastanów, wybierz to lub to", ale walić prawdę między oczy, nawet gdyby miała szokować przyszłą matkę lub sprawiać jej przykrość.
  3. Koteczku, sprawdź, proszę, pocztę na naszej-klasie.
  4. Sympatyczna, Kiteczek, wybaczcie ostre słowa. A właściwe nie wybaczajcie, tylko weźcie pod rozwagę. Jeśli będziecie miały \"szczęście\" i wam się donoszone, wychuchane w czasie ciąży noworodki przewożone na rękach w drodze ze szpitala rozsmarują na przedniej szybie albo na asfalcie, to rzeczywiście nie będzie potrzeby ich męczyć w fotelikach (Sympatyczna) lub obawiać się, że je źle umieścicie (Kiteczek). Żeby nie było, sama NIE kupuję fotelika, ale i nie zamierzam przewozić dziecka w samochodzie na rękach.
  5. Bebe, bardzo ładne imię. Żelko, przy tym pasożycie imienia ci nie ukradnę;) Tupo, nie jednemu psu Burek. Kiteczku, fajnie. Też dostałam w święta trochę ciuchów od szwagierki, sama szalałam na Allegro. Wiem już na pewno, że Jasiek ma więcej ubrań ode mnie, ale czy uzbierałam pięć pralek...? W maju sprawdzę.
  6. Kiteczku, wow! Do którego rozmiaru z zakupami dotarłaś?
  7. Anytram, zanim zdobędziesz piguły (nie pomogę, nie znam się), proponuję pić kakao (albo zagryzać gorzką czekoladę), jeść banany i przeplatać to sokiem pomidorowym. No, odstępy w czasie zachowaj:))
  8. Aaaaaaaaaaa! - ostre noże! (zgodnie z przesądem trzeba za nie zapłacić, żeby nie przecięły znajomości) :)
  9. Żelko, z mojego doświadczenia kiepskiej pani domu i będą to raczej rzeczy kuchenne niż domowe, bo mieszkanie woleliśmy urządzać sami. Ostrzegam, że lista bardzo subiektywna, ułamek tej listy to prezenty ślubne: - kieliszki do wina - szklanki do napojów (kubków za to mam zatrzęsienie, szklanek nie używam; filiżanek pozbyłam się podczas odgracania mieszkania) - ręczniki (duże 140 x 70 cm i małe do rąk - pośrednie leżą nieużywane, może prze pasożycie się przydadzą) - duży garnek z potrójnym dnem (pojemność 10 litrów. Mamusia - a jakże! - kupiła nam go do bigosu. 7 rok mija, odkąd go mamy, bigosu nie uświadczył, ale niezbędny podczas zrywów kucharzenia i zapełniania gotowymi daniami zamrażarki) - mniejsze, równie dobrze izolowane do gotowania, np. zup, 5 l, 2,5 l - duża patelnia z dnem jw. (moja ma 28 cm, są oczywiście większe) - jogurtownica (żegnajcie kupne jogurty) - mikser i/lub blender, o których wspomniałaś (miksera używam od wielkiego dzwonu, ale używam) - malakser do warzyw (w ruchu codziennie; niestety ma jeden feler. Zbierak do wkładek jest chusteczkowo zrobiony i zdarza mu się pękać. Mam czwarty w ciągu 4 latach i na szczęście niedaleko sklep z częściami; tarki do warzyw się pozbyłam. Istnieje szansa, że w nowszych modelach defekt naprawili, ale uprzedzam) http://allegro.pl/item602087696_malakser_robot_zelmer_878_niezawodny_pomocnik.html - naczynie żaroodporne (im większe, tym lepsze; mam dwa różnej wielkości) - ścierki kuchenne, o zgrozo, chyba że używasz ręczników papierowych - lampa solna lub świecznik solny - kubek z podziałką (nie wiem, jak się toto nazywa, dostałam od teściowej zlewkę 250 ml i takiej używam) http://allegro.pl/item602113740_zlewka_niska_300_ml_faktura_vat.html - drewniane łychy, łopatki i wałek (łychy, łopatki używane; wałek tak sobie - ze trzy razy pierogi zrobiłam) - świece - i na koniec gadżet niezbędny: minutnik. Można go zastąpić alarmem w komórce, ale... Uratował niejedną potrawę, kiedy zasiedziałam się nad pracą/książką/w internecie. Nie sprawdził się jeden komplet pościeli. Piękny, lniany, haftowany - podzielił los filiżanek, nie mam namaszczenia do krochmalenia i prasowania, a raczej wymagałby podobnych zabiegów. Serwis obiadowy kupiliśmy sami, taki jaki chcieliśmy. Sztućce - najpierw pojedyncze niedobitki, których strzegliśmy jak oka w głowie, potem spadek po teściowej dany ciepłą rączką, a ostatnio polowanie na Allegro na wybrany wzór, do którego mam sentyment i który już szczęśliwie skompletowałam.
  10. Freckled, gratuluję kopniaków:) Też mam skopany wieczór. Wróciliśmy z Piklowym o 18.00 ze spędu rodzinnego. Nie za bardzo przeżarci (Anytram, ptasie mleczko zrobiło furorę), za to zasiedzeni, więc godzinę temu wskoczyłam na kwadrans na stepper, potem przeczołgałam się po podłodze (ćwiczenia gimnastyczne znaczy, ze szpagatem jako wisienką), no i Jasiek się rozszalał. Pierwszy raz poczułam kopniaki, dotykając ręką brzucha, nie tylko od środka. Ba, Piklowy też poczuł:)
  11. Cześć, Gawędziarko. Hi, hi, to się nazywa wejście. Nie dość, że opis siebie, liczby dzieci (obecnych i planowanych), to i zdjęcia na dowód;). Z której części Warszawy jesteś? Alidżi, mamy kolejną starą skórę z wigwamu;p Zmykam na spęd rodzinny i wesołych świąt życzę.
  12. Tupo, już się poprawiam. Na USG byłam dokładnie w skończonym 21 tc, licząc od ostatniej miesiączki. W opisie mam: \"Biometria płodu odpowiada ciąży 22 tyg + 1 d. Szacunkowa masa płodu 490 g\".
  13. Alidżi, ulubione ciasto szefa (Tyraj, misiu) to specjalność mojej teściowej, nie śmiem nawet próbować;). No dobra, nie chce mi się. Trzeba moczyć w kawie, układać, na końcu kakao...
  14. BARDZO BRUTALNE, nie oglądajcie. Chyba że ktoś lubi czarny humor;) Ptasie mleczko zrobiłam (przepis Anytram na 415 stronie, godz. 9.59), szalenie wydajne. Inna sprawa, że troszkę zwiększyłam proporcje, bo wydawały mi się za małe. Troszkę, czyli o 100%... Zamiast dwóch galaretek i jednego mleka skondensowanego niesłodzonego (plus galaretka i owoce na wierzch) rozrobiłam 4 i dwie puszki. Tymczasem podczas miksowania galaretki z mlekiem mieszanina tak jakby rosła w oczach. Wyszła forma na tort, keksówka (czekają na zwykłą galaretkę) i trzy szklanki do soku (już zjedzone). Bardzo lekki i pyszny deser. Wchodzi na stałe do repertuaru. Od Piklowego mam napisać, że prosi o więcej takich pomysłów, które jego leniwa kucharsko żona zrealizuje.
  15. Eeee, Alidżi, zramolała staruszko nasza;) Też nie jestem młody organizm, dopalaczy nie łykam, znaczy witamin (poza żelazem), a Jasiek na USG został określony grubasem, a potem dużym dzieckiem:) Wymiary podam, kiedy ruszę się po papiór z USG.
  16. W biegu, bo robię ptasie mleczko według przepisu Anytram i mi galaretka tężeje za szybko... Nilli,nie tylko od wagi dziecka zależy, ale też od różnicy między wielkością dziecka a wymiarami miednicy matki. U jednej ciężarnej przejdzie 5 kg, druga będzie mieć problemy z 3 kg.
  17. Anytram, idź w cholerę! Miałam się byczyć, a teraz mi roboty dołożyłaś:D Dam znać, jak wyszło.
  18. Alidżi, nie doszłaś jeszcze do zboczenia w postaci zaczepiania matek z dziećmi w wózkach i robienie wywiadu? To jeszcze wszystko przed tobą :)
  19. Jeszcze jedno, u mnie ciśnienie podwyższa się też na widok ciśnieniomierza w gabinecie zabiegowym, teraz piguła po prostu spisuje ostatni pomiar (mierzę ciśnienie jakieś pół godziny przed wyjściem na wizytę) i "nie męczy" mnie w gabinecie.
  20. Receptę na tabletki dostałam po tym, jak podczas mierzenia przez pielęgniarkę miałam ciśnienie 163/93 i to było 4 marca (niech żyje karta ciąży;) ). Tego samego wieczoru wzięłam pierwszą dawkę leku, ale długo w żołądku nie posiedziała. Mierzyć ciśnienie trzy razy dziennie zaczęłam od 6 marca (tego dnia dwa pomiary, ciśnieniomierz dostałam po południu) i już wtedy miałam w kolejne dni: 140/78, 130/79; 129/77, 135/80, 128/82; 121/74, 133/83, 130/85; 128/75, 133/73, 131/85; dziś rano np. 135/79. Aha, odstaw sól profilaktycznie, czyli przestań solić. Całkowicie jej nie wyeliminujesz, chyba że zaczniesz sama piec chleb, robić mięso a la wędliny, zrezygnujesz z żółtego sera itd. No i możesz się wspomagać codziennie ząbkiem, dwoma czosnku, który też łagodnie obniża ciśnienie.
  21. Za wcześnie wysłałam. Bez przesadyzmu. Obniżać trzeba, ale na razie nie umierasz. Te same tabletki, zbiło mi do 120/70, w porywach do 130/80. I gin stwierdził, że jeśli się utrzyma na tym poziomie, na patologię kładł mnie nie będzie. A też roztoczył przede mną równie upojne wizje:)
  22. Koteczku, ale poprzednim razem miałaś gestozę i stąd rozwiązanie w 37 tygodniu, a teraz z moczem co dwa tygodnie, czy tylko ciśnienie? Opisaną przeze mnie dziewczynę gestoza nie dopadła, nic przynajmniej o tym nie pisała. 150/100 to na granicy, ale bez przesadyzmu.
  23. Koteczku, 150/100 to, jak napisała Alidżi, jeszcze nie tragedia. Tabletki naprawdę pomagają. Brałam w sumie 5 tygodni, teraz odstawiłam i ciśnienie utrzymuje mi się w normie. Jak powiedział gin, grunt to dużo odpoczynku, bo to najlepsze lekarstwo, tabletki mają tylko wspomóc. Poza tym przekopałam internet w poszukiwaniu podobnych przypadków, znalazłam jeden ciekawy, który - zabijcie, ale tak było - mnie uspokoił. Dziewczyna przez całą ciążę miała ciśnienie rzędy 250 na sto ileś (rozkurczowego nie pamiętam, pierwsza liczba mną trzepnęła), donosiła ciążę do końca, urodziła zdrowe dziecko z wagą mieszczącą się w normie. Zresztą waga Majki na niską się nie zapowiada, podobnie mojego Jaśka, a często tak jest przy nadciśnieniu, więc głowa do góry, pierś i brzuch do przodu. Dziękuję za komplementy w imieniu siersciuchów;) Ten na pierwszym planie to właśnie dochodząco-pomieszkujący. Obydwa rozmruczane i, co widać, towarzyskie. Trzeci, chadzający własnymi ścieżkami, odsypiał gdzież nocne eskapady.
×