pikle
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez pikle
-
Ech, wcale nie twierdzę, że będzie łatwo. W przypadku który opisała Spajk, czyli niezapowiedziani goście, nie otwieram drzwi. Kiedyś przećwiczyłam... Miałam akurat pilne zlecenie, dzwonek do drzwi - kiedy pracuję, nie otwieram, nawet listonoszowi, wolę w wolnej chwili przejść się na pocztę. Po chwili telefon od ciotki, że stoi pod drzwiami, dlaczego mnie nie ma. Odpowiedziałam, że jestem na drugim końcu Warszawy, coś załatwiam i wrócę najwcześniej za dwie godziny. Ciotka rzecz jasna się obraziła, ale nikt nigdy więcej bez uprzedzenia się nie zjawił. Drastyczne, ale skuteczne. O teściostwo jestem spokojna, że nie będzie się pchało do szpitala, podobnie moi rodzice. Za to w domu, hm... Myślę, że rodzice Piklowego zrozumieją i spokojnie poprzestaną na zdjęciach w pierwszym okresie. Gorzej będzie z moimi rodzicami. Ale trudno - wynaturzona zdrowo dawka mojego egoizmu mówi mi, że komfort rodziny (mój zwłaszcza) jest dla mnie ważniejszy niż chęci dziadków do oglądania pasożyta. Pomijam już to, że wizyta naszych rodziców wiąże się z pobytem u nas, przynajmniej jednym noclegiem (spoza Warszawy są), a obsługi gości tuż po porodzie zupełnie sobie nie wyobrażam i katować się w imię dobrych stosunków nie zamierzam (patrz ponownie: zdrowy egoizm). O znajomych akurat jestem w pełni spokojna.
-
Koteczku, i wierzysz, że utrzymasz łapy rodziny z daleka?;)
-
Alidżi, myślę, że nie ma co naciskać na męża. Nie zmuszaj go, ani pod żadnym pozorem nie szantażuj emocjonalnie do udziału w porodzie. Ale! To nie znaczy, że masz się od razu pogodzić z jego nieobecnością. Poproś go przede wszystkim, żeby więcej nie rozmawiał z kolegami na temat wspólnych porodów, bo to mu w niczym nie pomoże. A na miejsce kolegów wskocz ty. I rozmawiajcie, rozmawiajcie, rozmawiajcie. Piklowy na razie deklaruje chęć uczestniczenia, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie. Sama mam mieszane uczucia. Jeśli będzie, OK, jeśli, też OK. Co do gości. Przynajmniej przez miesiąc przyjmować nie zamierzamy. Chcemy się z pasożytem oswoić, odnaleźć w nowych rolach, poznać siebie na nowo i pasożyta. Rodzina najwyżej się obrazi, trudno, zupełnie nie spędza mi to snu z powiek.
-
Alidzi, alkoholiczko droga;), kto ci te wyrzuty sumienia funduje? Ty sama czy za dużo okołociążowych artykułów czytasz? Jeśli cię to pocieszy albo rozgrzeszy, ja również witamin NIE łykam. Biorę żelazo (dzięki któremu wiem, co to wymioty) z nakazu lekarza po spadku hemoglobiny, ale sensu brania witamin na razie u mnie nie widzi. Jeśli kupiłaś za dużo, spróbuj je przehandlować/oddać na którymś z ciążowych forów, nie będą na ciebie łypać z wyrzutem.
-
Tupo, przyznaj się, jak mnie rozszyfrowałaś? ;) Koteczku, nie zazdroszczę chorób MIchała. Mam nadzieję, że pasożyt odporność odziedziczy po mnie, nie po Piklowym. Ha, i muszę się pochwalić bogatym życiem wewnętrznym - pasożyt dał o sobie znać. Nie da się ukryć, że siedzi we mnie OBCY...
-
Hi, hi, ja tam bym Alidżi już dopuściła na swoją odpowiedzialność;) Biedna zebrała ode mnie opierdziel, "kłóciła się" się na temat pasa ciążowego, ba, nawet na spacer grzecznie poszła i jeszcze nie ma dość forum:) Na n-k masz namiary;)
-
Asiu, wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. Dziecię kopnęło w intencji zastanowienia się, czy na pewno dobrze robisz? ;)
-
Alidżi, rzeczywiście jazdy sobie robisz! ;p Jam młodsza o rok (a kto wie, czy w miesiącach nie mniej), a nie panikuję, żem za stara. Ba, planuję dla pasożyta rodzeństwo, coraz częściej nie jedno. Apetyt rośnie mi widać w miarę ciąży, bo do tej pory byłam antyciążowo-dzieciata. To, co dalej napiszę, proszę nie brać do siebie, młodsze koleżanki, o sobie piszę! W wieku 20 lat to ja byłam za smarkata na dziecko, a i teraz gdyby nie namowy Piklowego, kto wie, kiedy pasożyt by się pojawił. Tyle że u mnie to rodzinne, moja mama urodziła mnie w wieku 33 lat, siostrę dwa lata później. Przyjaciółka pojawiła się na świecie, kiedy jej mama miała 36 lat. Ba, sąsiadka ostatniego syna rodziła w wieku 42 (świadomie, nie z wpadki). Tak więc, Alidżi, idź na spacer, zadzwoń do przyjaciółki, poczytaj książkę, ale nie nakręcaj się bez powodu. A jeśli będziesz miała spadek humoru, daj znać - zawsze chętnie opierdzielę :D
-
Aniela tak - z Musierowiczowską "Kłamczuchą" mi się kojarzy, jak najbardziej pozytywnie; Anielka - nigdy w życiu, za Prusem nie przepadam. A Julian Tuwim fajny facet był. No i Ławeczka Tuwima jest w Łodzi - moim ukochanym mieście. Red, wybrałaś imiona, które kojarzą mi się literacko.
-
No to teraz prawem serii posypią się chłopcy. Która ma w najbliższym czasie USG? ;) Majko, gratuluję syna.
-
Alidżi, fajny zwyczaj masz w rodzinie. Kontynuuj koniecznie, jeśli będzie córka. U mnie nie było takiego, może zaczniemy;) Nilli, wzięłabym swoje ubrania dla dziecka. Nawet jeśli w szpitalu oferują, może różnie być. A nuż będzie jakiś baby boom i zwyczajnie nie starczy dla wszystkich? Nie ryzykowałabym.
-
Bebe, gratuluję córki. Alidżi, pięcioraczki może nie tym razem, ale pięcioro dzieci, czemu nie. Musisz się tylko zdecydować;) Co do imion pasożyta, mamy już wybrane i obyło się bez większych kłótni. Dziewczynka Maria Zuzanna (Maria na cześć mojej ukochanej polonistki i jednocześnie babci Piklowego, Zuzanna to imię drugiej babci Piklowego). Jeśli pasożyt okaże się chłopcem będzie Janem (nasi dziadkowie) Leonem (mam nadzieję, że nam wybaczy... Leon po moim dziadku z kolei). Ogólnie zdecydowaliśmy na imiona podziadkowe - tak wyszło. Ponieważ na razie nie znamy płci pasożyta, mówimy o nim per Mar-Jan (pisownia wymyślona przeze mnie). Piklowy już się śmieje, że jeśli urodzi się syn i pójdzie go rejestrować, zamiast Jana z rozpędu wpisze Mariana.
-
Kurka, a myślałam, że wrzód na d... to tylko w przysłowiach :)
-
Moniko, to chyba zależy, od pory roku i wieku dziecka. Znajoma koleżanka podawała dziecko na rękach. Chrzest odbył się wiosną, dziecko miało 5 miesięcy.
-
Martusiu, wyłącz, proszę Capsa, w internecie oznacza krzyk, a i czyta się niezbyt wygodnie. Jeśli przesuwasz nogę do góry, to spokojna głowa, na brzuchu nie leżysz. Tupo, nie za wcześnie test obciążenia glukozą? Według tabeli z linku poniżej wykonuje się je między 24 a 26 tygodniem. W karcie ciąży mam miejsca na wpisanie wyników testu przy 50 i 75 gramach, więc tu, czyli 75 gramów, akurat nie ma nic dziwnego. http://twoja-ciaza.com.pl/badania.php
-
Spajk, gratuluję syna. Koteczku, kurujcie się!!! Jogi, mnie z ubranek Żelki, o czym jej pisałam, najbardziej uwiodły te z kaczuchami. Takie co bardziej polityczne :D
-
Alidżi, co z pasożytem, dowiem się po USG. Pewnie dobrze, skoro nic złego się nie dzieje.
-
Wróciłam. I mam zupełnie inne nastawienie niż dwa tygodnie temu:) Ciśnienie w normie, ale dalej mam brać leki. Mam dużo leżeć, bo to najlepsze leczenie, i ogólnie się oszczędzać - spróbujemy... Dostałam skierowanie na USG. Wymioty po żelazie to norma. Jeśli wyniki morfologii się nie poprawią, dostanę zastrzyki, ale okaże się za miesiąc. Ogólnie jestem dużo spokojniejsza:D
-
Koteczku, jeśli nie Maja, to kupisz jej dużą lalkę. Ta druga na pewno zdązy ponosić ;) OK, zmykam na wizytę do gina, będę się spowiadać z wyników mierzenia ciśnienia.
-
Gorzej jak się w listonosza wrodzi ;)
-
Tupo, ależ nikt nie każe ci poglądów zmieniać. Kamilko, jeszcze gwoli rozszerzenia. Jednak nie podwiązanie jajników, tylko jajowodów. A jest zakazane, ponieważ zgodnie z KK art. 156: "Kto powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci pozbawienia człowieka wzroku, słuchu, mowy, zdolności płodzenia, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.". I choć sterylizacja nie jest niby zakazana, to ze strachu przed owym paragrafem się jej nie wykonuje. A szkoda. Sama chętnie kiedyś bym się jej poddała.
-
Niestety, w Polsce podwiązanie jajników podpada niejako pod Kodeks Karny.
-
A to chyba, Koteczku, zależy od sytuacji. Z jakiego powodu została usunięta ciąża. Jedne kobiety będą miały wyrzuty sumienia do końca życia, inne nie. Nie wiem, którym jest łatwiej żyć. Kamilko, -6 w obu oczach.
-
A ja co do aborcji mam mieszane uczucia. Wiem, że nie zdecydowałabym się na nią, ale martwe prawo, które jest w Polsce i podziemie aborcyjne też mi nie odpowiada. Niby usunąć ciąży nie można, a tymczasem interes kwitnie. No i jednak jestem za usunięciem zarodka, niż dzieckiem znalezionym w reklamówce na śmietniku, co, nie ukrywajmy - zdarza się częściej, niż powinno. Owszem, można zapobiegać, tyle że najskuteczniejszą formą antykoncepcji jest szklanka wody zamiast.
-
Wyczołgałam się kilkanaście minut temu z łóżka po wyjątkowo zarwanej nocy, za to powieść przeczytałam. Pasożyta wciąż nie czuję, albo nie potrafię odróżnić, za to na piżamie znalazłam okrągłą plamę wokół prawego sutka. Czyżby to siara? JUŻ???? Koteczku, będzie dobrze. Witam nowe sierpniówki.