Witam wszystkie przyszłe panny młode i te które już przeżyły swój WAŻNY dzień. Kilka dni temu zaprosiłam znajomą wizażystkę, żeby zrobiła mi próbny makijaż. Efekt był moim zdaniem tragiczny, czułam się jak w masce. Dodam, że na codzień maluję się b. delikatnie i nie uważam żeby moja uroda wymagała wielkich poprawek ;-) Pani wizażysta z uporem twierdziła, że aby zdjęcia ładnie wyszły potrzebny jest taki mocny, wręcz teatralny makijaż. Zaznaczyła, że będę miała szyję i ramiona pokryte fluidem!! Problem w tym, że ja nie chcę tylko ładnie wyglądać na zdjęciach. Chcę się podobać przede wszystkim sobie i przyszłemu mężowi...
Ciekawa jestem jak u Was wygląda \"sprawa\" makijażu. Może trafiłam na nieodpowiednią osobę?