Szukanie dziury w...

Luśka Windsor \"Szukanie, a z kawą jak?\" Kawa jest jak Kafeteria.... Pije się ją codziennie dla zastrzyku energii, dla smaku i aromatu. Ale co pewien czas konieczny jest kilkudniowy odwyk w celu powrotu do równowagi w świecie utraconych wewnętrznych mikroelementów. I ciśnienie jakby stabilniejsze..:)

Mam chwilowego nickowego dylemata...:D Ale bedąc jeszcze poza domem wrócę do chwili powrotu do całego nicka z polską klawiaturą. Polski język, dobra język - jak mawiają starożytni Afrykańscy Indianie:)

"NIE mowia juz do mnie ludzie - z ktorymi nigdy , ale to nigdy przyjemnosci nie mialam " Gdyby ci, ktorzy mowia "nie" powiedzili "tak".... to przyjemnosc bylaby niewatpliwa..:) ale co za duzo to i kobieta w urojonej ciazy nie przyjmie bezposrednio do siebie. :p Dobranoc **************************

Zielona, wiem o co ci chodzi z patrzeniem na swiat przez wlasne okulury. Tak jest i kazdy tak ma. Sadze tylko, ze nie warto sie tego wyzbywac calkiem. Te przyslowiowe cize dokola dostrzegane nagle i niespodziewanie powszechne - sa potrzebne nam. Czy bedziemy postrzegac swiat z ciazami czy bez - to swiata to nie zmieni. Ale nas - tak. Czy za wszelka cene kobieta w ciazy musi widziec swiat bez ciazowych okularow? I co jej to da? Niech patrzy na ciaze i widzi ciaze. Wlasnie taki sposob widzenia siwata pozwioli jej lepiej rozumiec JEJ aktualny swiat.

Zielona, nie warto sie do konca wyzbywac subiektywizmu. Dla wlasnego dobra. Zaznaczam. Subiektywizmu. Nie mylic z egoizmem. Jesli kobieta jest w ciazy, to zgoda - tylko ona i jej najblizsze otoczenie jest. Ale przy takiej zmianie wszystkiego wokol - trybu zycia, zmiany wewnatrz organizmu, zmiana relacji z najblizszymi, itd - czy waznya jest wtedy umiejetnosc obiektywizmu czy zdrowy egoizm? Co kobiete w ciazy obchodzi, ze sasiad kupil nowe meble? chyba tylko wtedy, kiedy zbyt glosno je "opija" ze znajomymi.

Picassa "W sumie amputowano nam całe obszary kultury wysokiej, folkloru wiejskiego i miejskiego, barwności kresów. Został nijaki środek." Zielona "matko jedyna , a ja tego nie dostrzeglam ?" Zielona, to nie ma przeciez nic wspolnego z subiektywnym ocenianiem rzeczywistosci. Nie pamietasz czasow, w ktorych w jednym szeregu stawiano caly lud pracujacy miast i wsi, i gdzie na jednym plakacie czapka gornika wystawala dumnie ponad klosy rosnace wprost pod Palacm Kultury? :) Widocznie zbyt wiele czasu spedzilas za granica albo za malo w szkole:p:p:p

Picassa "Jeżeli ktoś raz w życiu robił jakieś tłumaczenie, to wie, jak bardzo szukanie tych analogii jest mozolne i nigdy nie satysfakcjonujące." W zasadzie nie chodzi o nic innego, jak tylko o porozumienie sie w znaczeniu, a nie doslownosc. Niemniej, masz racje. "Prawie" robi wielka roznice....

Pawkrólowej z pewna taka niesmialoscia..... moje imie nie konczy sie na "a" :) Jestem facetem:) Witaj.

Zielona Jesli mowisz: milosc... to od razu w glowie masz ciag skojarzen. Z ukochanym sprzed lat. Z bohaterem powiesci czy filmu. Z naukowymi wyjasnieniami mechanizmow rzadzacymi naszymi emocjami. Z przykrymi doswiadczeniami czy niepowodzeniami na tym polu. KAzde z tych skojarzen to przeciez konkretne slowa, ktore pociagaja za soba nastepne i nastepne. To obrazy, emocje. Wyrazane w danym jezyku. Jesli sie tego swiadomie pozbywasz - zostaje ci....ciasna, zredukowana do minimalnej przestrzeni pojeciowej terazniejszosc. To zubaza, wyjalawia.

Zmijka "brunet z wysypujacym sie zarostem, w czarnym, nonszalanckim garniturze z cienkimi nogawkami seksy i bialej, bawelnianej, delikatnej koszuli (bez krawata oczywiscie), z wyzierajacym z oczu seksapilem i powiewem niegrzecznosci " A ktory to aktor?:p Jak by to ognistookie, seksownie zarosniete ciacho zmywalo naczynia, ciekawe.......:)

Picassa "ja chyba nie mogłabym być z kimś, kto nie wie, co to Czterej Pancerni, Reksio, nie chcem ale muszem ani siła spokoju" :D:D:D:D:D Komu jak komu, ale tobie chyba nie trzeba tlumaczyc, ze w kazdym jezyku jest przystajacy znaczeniowo Reksio czy tworca hasel wyborczych:) Podwojna radosc ze wspolnego odkrywania tych PODOBIENSTW.

Picassa "Nawet jeśli chodzi o nas samych, dzielnice i dialekty, różnic mamy niewiele." Prawda. Wynika to pewnie nie tyle z braku roznic czysto jezykowych i zwiazanych np. z folklorem, ale bardziej z tego, ze mielismy przez ostatnie pol wieku jednolite wymuszone przez wladze jedynie sluszne spojrzenie na kultywowanie roznic. Chociaz.... jakby tak rodowita, prowincjonalna Kaszubka z Kresowiakiem...roznie by to moglo wygladac:)

Zielona "juz jakis czas temu doszlam do wniosku ze przywiazanie do slow zubaza nas niepomiernie" Nie zgodze sie z tym. Wprawdzie nie ma wiekszego znaczenia nazwa przednmiotu w kontekscie jego uzywania, ale to z jakim slowem kojarzy sie nam dany przedmiot (w jakim jezyku) przywoluje na mysl cala game posrednich skojarzen. Skojazren stanowiacych o naszej tozsamosci. Skojarzen powiazanych ze wspomnieniami. Z mentalnoscia narodowa. Albo doswiadczeniami zyciowymi. Uwazam, ze to nas wlasnie wzbogaca. Jakos trudno mi sobie wyobrazic, ze nazywanie rzeczy slowami nieprzystajacymi do danej rzeczywistosci wzbogaca. Raczej wprowadza zamieszanie. (oczywiscie nie mam na mysli przedmiotow codziennego uzytku).

PIcassa Zwiazki wielokulturowe.... To raczej nie to samo, co dwunarodowe, ale wewnatrzeuropejskie. Mimo wszystko europejczyk bardziej zrozumie europejczyka, jest wiele powodow. A inna kultura to calkiem inna bnajka.... najczesciez z tysiaca i jednej bliskowchodniej lub afrykanskiej nocy:) Wymaga bardzo duzej umiejetnosci czynnego uczenia sie innej kultury i pewnego poziomu akceptowania tego, co wydaje sie byc nienaturalne. NIe jestem zwolennikiem takich zwiazkow wlasnie z powodu przerostu trudnosci nad korzysciami. Tak, wiem - milosc nie wybiera. Wybieramy my, czy chcemy przez to przechodzic. Najczesciej po pewnym czasie juz nie chcemy...

Zmijka "z moich doswiadczen wynika ze w pewnym momencie trafia sie na mur obcosci nie do przebycia..." Picassa "etap wzajemnej ciekawości poznawczej często w którymś momencie ustępuje zwrotowi ku korzeniom." Za to obie jestescie przykladnie zgodne, co do wyjatkowosci par, ktorym udalo sie przetrwac etap poznawczy, etap powrotu do korzeni, by zyc dalej razem. Ja tez podziwiam, bo to jednak nieczesty obrazek. Przynajmniej jesli chodzi o Polki/Polakow. Moze sie musimy jeszcze uczyc tej otwartosci na roznice.

zielona* "Szukanie , widze ze interes kwitnie." Zielonym kwiatostanem:p Mowiac: glebsza komunikacja chyba nie mialas na mysli wspolne czytanie literatury germanskiej w oryginale? O sztuce tez wielu partnerom sie ciezko dyskutuje, kiedy facet woli mecz. O przezyciach, o uczuciach, o blizszym poznawaniu wlasnej osobowosci? Jako Polakowi trudno mi sobie wyobrazic jak mozna sie z Niemcem glebiej poznac. Szprechajac?* :) --- 8ale rasista jezykowy, nie?:p

Picassa " Obcość, która jest zbawcza na początku, tak naprawdę dla mnie byłaby chyba nieoswajalna. Tzn wydaje mi się że brakowałoby mi wspólnoty doświadczeń, wspomnień, pojęć..." Rzeczywiscie, wsrod znajomych par roznej narodowosci pojawiaja sie takie obawy, co bedzie, jak juz fascynacja minie i przyjdzie zycie. ale jest tez bardzo wileki pozytyw: wymiana dosiwadczen. Pomysl - zamiast tego, ze sie swietnie rozumieja, bo wyrosli w tej samej kulturze i znaja ta sama przeszlosc - maja dwa razy wiecej mozliwosci wzajemnego poznawania siebie i wlasnej specyfiki narodowej! Dwa razy mniejsza szansa, ze sie soba szybko znudza. Jedyny warunek, zeby chcieli sie siebie uczyc.

"Cóż, ja muszę się przyznać, że mam do cudzoziemców słabość." "ja tez mialam kiedys slabosc " Polki ogolnie maja slabosc..... ale to w niczym nie powinno przeszkadzac panom znad Wisly. Jedynie wzmaga poped konkurencyjny :p Jestesmy w Europie, wiec konkurencja internacjonalna nie dziwi.

Zmijka "ale... czy wszystko musi sie sprowadzac do jednego?" Juz to slyszalem z ust pewnej kobiety (nomen-omen wladajacej bardzo dobrze angielskim, francuskim i ...tym kobiecym). Rzecz chyba w tym, ze najlatwioej przemawia do wyobrazni, bo jest powszechny:) Proba motywacji byla podjeta w szlachetnym, rzeklbym: ogolnoludzkorozwojowym celu. "Wymykanie sie schematom i sciezkom poznawczym" konkretnego "zachecacza" jezykowego (stworzone przeze mnie na potrzeby chwili) okazuje sie byc na miejscu, gdyz nie jest wazny sam bodziec i metoda, a koncowy efekt. Ktorego jeszcze nie ma co oceniac. A probowac warto:)

Picassa "Miejsca niedopowiedziane są uwodzące" Bezapelacyjnie. Jednoznacznie i bez niedomowien. Tak jest. :)

Teoretycznie masz calkowita racje.. " Lepiej nie wiedzieć, o czym on mówi, ", bo i tak wiadomo, o czym mysli. A praktycznie, jak taki przystojny Francuz szepnie slowko, to brrrrr..... ciarki kobietom po pleckach:) I chyba warto wiedziec, czy (zamiast obietnicy wspanialej nocy)wlasnie nie wspomnial, ze zaraz musi wychodzic, bo zona dzwonila, ze dziecko zachorowalo.

Picassa Wiesz... koniec jezyka za przewodnika... i juz wie:p

Najbardziej uniwersalny jest jezyk symboli. Czy chcac skorzystac z tzw. przybytku mamy szanse sie pomylic, patrzac na obrazek na drzwiach? Ach ten trojkacik....:) I to bez wzgledu na kraj. W necie to samo... Wystarczy wybrankowi/wybrance kliknac w......... ----- http://www.laska-obrazky.cz/web/public/img/itemImg/137b.jpg ----- i nie potrzeba wiecej slow. Pozostaje wtedy szybkie download, czyli sciagnac z partnera (i z siebie) niepotrzebne pliki ubran... A potem umiejetnie wcisnac Install. I juz. Access in progress. .

Co sie bedziemy za daleko po swiecie szlajac. W takiej np. Pradze kobieta samym tylko dobrze uzywanym jezykiem nawet z samym Czechem sie dogada! Jednak bywaja pomylki. Jak Czech szepnie kobiecie do ucha: - Láska je jako sněhová vločka..." ...to zamiast sie oburzac, ze Cie od snietych wywlok wyklina, prosisz grzecznie o tlumaczenie z czeskiego na angielski i juz wiesz, ze on mial na mysli romantyczny wieczor we dwoje.. Zanim zrozumiesz, o co Czechowi chodzi, stopnieje mu ochota :p Milosc jest przeciez ulotna niczym platki sniegu... :) Moucha - Sněhová vločka ------- http://www.multiweb.org/video/youtube/moucha---snehova-vlocka_2270.html ------- Kiedy nie ma trudnosci jezykowych - mozna smialo (po krotkiej chwili na rzecz porozumienia miedzy narodami) .... isc razem do hotelu lepic razem slicznego, polsko-czeskiego balwanka... :)

Na wycieczce.... W kazdej chwili moze stanac na drodze romantyczny, sliczny...Japonczyk nie mowiacy po angielsku. Serce kobiete zakluje w romantycznym harakiri (choc moze to jedynie arytmia), a tu z japonskiego do glowy przychodzi tylko sake . Widzac jak okazja na pokazanie mu umiejetnosci gejszy oddala sie bezpowrotnie - pozostaje pomachac mu na pozegnanie kwitnaca z pozadania, soczysta wisienka. Delikatna jak platek sniegu ballada w jezyku, ktory trudno uznac za delikatny. Arashi "Snowflake" -------- http://www.youtube.com/watch?v=l1rgzYu7h5s -------- Prawda, ze fajniutki? :)