mongrana
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez mongrana
-
chyba przegapilam najciekawsza czesc dnia na forum :-o ale mialam nieoczekiwanego goscia :-) no nic, doczytuje zatem teraz i przeslucham te 1000 linkow :-) Nosowska mi sie podobala (do niej dotarlam), teraz lece dalej :-)
-
ech, spuscic Was na chwile z oka i juz zadyma :-D Khaleesi - a jednak mialam dobre przeczucie, ze Ty taka rockowa dusza (jak Cie zobaczylam na zdjeciu), co? Ja w kazdym razie TAK, piosenka jest super :-D :-D :-D
-
nie strasz Lady, bo ja jade na drozdzach - tych w piwie bezalkoholowym :-p :-D A tak na serio, to wlasnie podobne dzieci cukrzyczek rodza sie wyjatkowo duze. Mialam dla Was fotke, zeby postraszyc w rewanzu ale nie moge znalezc...
-
majowiczka - nie musze strzelac z zadnych torebek, mojego m rzuca na wymioty jak tylko zobaczy TE miske :-p (a pies wtedy ucieka do drugiego pokoju)
-
tak, majowiczka, fajne promocje sie zdarzaja ale i bojki klientow o towar na nich tez ;-) A ja swoj pepek zawsze lubilam, bo ma taki nietypowy ksztalt - kwiatuszka :-D Troche niepraktyczny (lubi sie tam zbierac brud i trzeba sie troche popiescic, zeby te farfolce wyciagnac) ale uroczy :-) Teraz zrobil sie lekko skosny, taki zawiadiacki ;-) No ale MadziKulka i tak kaze mi go zakleic :-p :-D
-
Lady - po co samobojstwo? rzeczywistosc chetnie Cie wyreczy :-p A tak na serio - mam nadzieje ze sie wyglupiasz ;-) Ze sie tu jedna trafila o takich korporacyjnych pogladach to nie znaczy, zeby sie od razu stresowac! :-D majowiczka - smiej sie, smiej ale ja w szpitalu FAKTYCZNIE trzymalam wiadro pod lozkiem, gdybym nie dobiegla do lazienki :-p W domu te role pelni miska ;-) Niestety bywalo, ze z niej korzystalam... Ale wymiotowanie w torebke wydaje mi sie jeszcze gorsze :-p
-
MamaPoRazDrugi - ja robie czesto tak samo - najpierw "obchod" a potem kupuje :-) Ale tez sie juz nauczylam (na bolesnym przykladzie :-p), ze jak jest cos fajnego w promocji, to najpierw trzeba brac a potem myslec ;-) Oddac zawsze mozna a trzeba lapac, poki jest. Niemcy potrafia juz przed 8 rano ustawic sie pod sklepem i rzucic sie na towar po otwarciu sklepu jak jest cos na prawde fajnego :-o
-
no wiecie, ja niby jestem w miescie, tzn. tak sie mowi na to liczace 14.000 mieszkancow zbiorowisko domow jedno- i wielorodzinnych, w ktorym mieszkam ;-) Ale tu nie ma duzo sklepow a juz wogole ani jednego dla ciezarowek czy bobaskow :-o W "okolicy" mam trzy wieksze miasta (70.000, 200.000 i 4mln mieszkancow) ale to jest od 50 do 80 km od nas i to jak dla mnie jest za duzo. Ja wysiadam z auta zielona po dojezdzie do zwyklego marketu kilka ulic dalej... do rogatek miasta jeszcze nie dotarlam :-p Juz na sam widok torby plastikowej bym chyba zwrocila... Mozecie sie smiac ale w dluzsza trase planuje zabrac... wiadro :-p :-D
-
daruje Ci jak nie zadziala ale urwe glowe, jak zaszkodzi ;-)
-
MadziKulka a o co chodzi z tym pepkiem? Czym mialabym go zakleic i co by to mialo dac? Brzmi zabawnie ale co tam, jak ma pomoc to moge zostac kroliczkiem eksperymentalnym :-D
-
santa madonna, rzeczywistosc, czy ja sie chwalilam mezem? Ja wogole o nim nie pisalam, tylko o jego FIRMIE. Moj maz i jego firma to DWIE ROZNE RZECZY, bo my nie zyjemy praca (Tobie najwyrazniej trudno to zrozumiec). Ty tylko sie nadziwic nie mozesz, ze sa firmy, ktore zatrudniaja na kierownicze stanowiska ludzi z wyksztalceniem srednim. A ja Ci podaje przyklady, ze sa i to tez te duze, miedzynarodowe koncerny, w ktorych nie dzialaja znajomosci czy inne uklady... Ze sa prezesi, ktorzy chca miec porzadny, zgrany, dobrze zarzadzany zespol, i decyduje czynnik ludzki a nie papierowy. I ze to nie dotyczy tylko Niemiec ale takze innych panstw i kontynentow. Ty masz jednak najwyrazniej obsesje rywalizacji, skoro wszedzie sie jej dopatrujesz! i juz Cie korci, zeby sie pospierac, czyj maz wyzej zaszedl... Guzik mnie obchodzi kim jest Twoj maz. Chocby i Twoj maz byl samym bogiem to bym Ci go nie zazdroscila! Jestem dumna z tego, ze mam normalnego faceta w domu, ktory umie zachowac zdrowa rownowage miedzy praca a zyciem prywatnym, dzieli ze mna spojrzenie na zycie, nie lubi markowych ciuchow, snobow, karierowiczow i po prostu jest MEZCZYZNA a nie zaslepionym korporacyjnym mydlkiem - takiego go sobie wybralam na meza a z kim Ty dzielisz zycie to Twoja sprawa. Najwyrazniej nie przeszkadza mu Twoja filozofia zyciowa i dobrze Wam razem (moj by nie wytrzymal z kims o Twoich pogladach nawet pol dnia) - i oto chodzi! Dla kazdego cos milego.
-
a ja Wam dziewczyny zazdroszcze tych zakupow, ja przez moja chorobe lokomocyjna nie dojade do zadnego sklepu :-o Od pazdziernika nie bylam na prawdziwych zakupach :-(
-
idac Twoim tokiem rozumowania: nie interesuje mnie zatrudnianie w prowincjonalnych polskich firmach ale dzieki za info :-p PS. firma mojego meza jest miedzynarodowym koncernem, w Niemczech jest "tylko" ich europejska centrala, zarzad juz na innym kontynencie
-
rzeczywistosc: moj maz tez pracuje w korporacji (Twoje ulubione slowo ;-) ). Ich firma na cale Niemcy zatrudnia 7 regionalnych kierownikow. 5 z nich ma wyzsze wyksztalcenie a dwoch - srednie. Ci ze srednim nie zarabiaja mniej niz reszta, nie sa inaczej traktowani. Licza sie kwalifikacje (techniczne), nie papier. W czasie studiow moj m mial staz w Anglii. W Boschu - podaje nazwe, bo pewnie dla Ciebie ma to znaczenie ;-) Tam tez liczyly sie kwalifikacje a nie dyplomy przy nadawaniu stanowisk. Porzadne firmy patrza na czlowieka, nie na papier.
-
moj wrocil z miesiwem ze sklepu, to teraz odstawiamy gotowanie (i jak widac do lapka podchodze co i rusz :-p ). On obieral warzywa, ja kroilam i przy tym jednoczesnie "polzartem" robilam mu wyklad p.t. dlaczego nie wolno mowic do ciezarnej "grubasku". Ilustrowalam przykladami z forum, pointujac riposta Khaleesi :-p Moj jak do tej pory nie smial nic powiedziec o mojej wadze czy braku seksu ale faceta trzeba wychowywac - niech sobie zakoduje porzadnie czego mu nie wolno, zanim palnie jakies glupstwo :-p Opowiesci o forum nie wezmie do siebie, wszak nic w tym wzgledzie poki co nie przeskrobal, ale cos tam mu w glowie, mam nadzieje, zostanie. Chyba do niego dotarlo ;-)
-
powodzenia marteczka :-D
-
wybulwia :-D :-D :-D majowiczka - genialne slowo :-D :-D :-D tarzam sie ze smiechu :-D :-D :-D
-
Khaleesi - ostra laska z Ciebie ;-) Lena - nie odwracaj kota ogonem: nie za SIEBIE masz sie brac, tylko za NIEGO, to on jest nie w porzadku, z Toba wszystko o.k.!!!!!!! I gratuluje ruchow :-D
-
w krzaki z tym obiadem, kaprysna jestem, ze sama sie zniesc nie moge, maz dzielnie polecial ZNOWU do sklepu, choc ma tyle pracy... Teraz czekam na jego powrot z "lupami" Jesli ktos czerpie wzorce piekna z filmow porno, to niech sobie swieci odbytem, byle nie oslepl od blasku podziwiajac sie w lustrze :-p Lena - wspolczuje fryzury - tez mialam takie przejscia. Chyba zreszta wiekszosc kobitek w swoim zyciu choc raz plakalo z powodu fryzjerki ;-) Ale meza to Ty pogon!!!!! Masz prawo a wrecz obowiazek przytyc w ciazy! I masz prawo do ciazowych hormonow, wiec mozesz mu bezkarnie zrobic scene, jak Ci bedzie przytykal :-)
-
wybielanie odbytu???? boshhe po co ja to przeczytalam w drodze do kuchni... i kto to niby sobie robi? bo chyba nie czarnoskorzy?
-
acha, mialam Wam jeszcze napisac co mi sie porobilo z wlosami w ciazy... Od dlugiego lezenia (10 tyg. ciezkich mdlosci) zrobil mi sie TAKI koltun, ze az nie bylo rady i musial mi go maz wyciac :-o Byl POTEZNY, jak piesc! (ale kobieca, nie meska :-p). Nie wiem, jak on sie uchowal, bo przeciez dwa razy dziennie sie czesalam... Teraz sie boje pokazac fryzjerce, bo przeciez ona zauwazy, ze tam cos bylo wycinane i to niemalo (choc normalnie tego na szczescie nie widac) Khaleesi - ja tez czekam na aktualne zdjecie po postrzyzynach :-D A teraz juz na prawde ide szukac pozywienia...
-
dziekuje za laskawa krytyke literacka :-) przypuszczam, ze rzeczywistosc nie chce sie ani chwalic ani prowokowac, ona po prostu w to swiecie wierzy (lub chce wierzyc). Moze macierzynstwo zmieni jej perspektywe widzenia swiata - maluszek juz zadbal, zeby wyladowala na L4 - chwila oddechu i nabrania dystansu do siebie moze sie przydac kazdemu :-) Ja wlasnie nabroilam i wszamalam pokazny kawalek "Fal Dunaju" (Donauwelle) - to taki popoularny tu rodzaj tortu: ciasto na biszkopcie, na to ida wisnie, na nie smietana a na gorze gruba warstwa czekolady :-p Ani za slodkie, ani za kwasne ale za to multikaloryczne :-p Tu macie zdjecie, zebyscie wiedzialy, nad czym ja sie tak teraz grzesznie rozplywam w ekstazie ;-) http://de.wikipedia.org/wiki/Donauwelle A na obiad nie mam pomyslu :-o Moze zmalpuje te Wasze nalesniki ;-) W Niemczech sa specjalni "fryzjerzy intymni", widzialam reportaz: wycinaja TAM specjalne fryzurki, wzorki, loczki i farbuja... Wyobrazacie sobie miec taka prace? :-p :-D Kurka musze cos wymyslic z tym obiadem, bo te fale mnie na dlugo nie poratuja...
-
a jednak... majowiczka moja pierwsza ofiara :-p :-D Ja musze cos zjesc, wbrew pozorom przy stukaniu w klawisze tez sie traci energie ;-)
-
Dziekuje dziewczyny :-D Jak zobaczylam ile mi tego wyszlo, to sie przestraszylam, ze uspie cale forum ;-)
-
dzisiaj dzien pochmurny u nas, moglabym przespac caly, gdyby nie to, ze musialam przed poludniem zaliczyc dentyste :-o Ale Wy mi podnioslyscie cisnienie, wiec sie troche ozywilam po lekturze :-p Rzeczywistosc - nie jestem do Ciebie nastawiona wrogo, ba, odczuwam nawet pewna doze sympatii (moze przez psa ;-) ) ale moim zdaniem sie mylisz. Rozpychanie sie lokciami to nie jest SILA. Wprost przeciwnie - to SLABOSC. Czlowiek silny zna swoja wartosc - reaguje empatycznie wobec slabszych i asertywnie wobec wobec tych, ktorzy nie szanuja jego granic. Nie zgadzam sie na zycie w swiecie Nietschego, ktory dzieli ludzi na owce i wilki. Zrownowazony siebie czlowiek jest silny ale nie kosztem innych. Rozumie swoje potrzeby, umie dazyc do celu ale zna tez umiar. Wyscig szczurow nie jest norma ale patologia - chorym amerykanskim wzorcem niszczacym struktury spoleczne. Na szczescie nie jest to system wieczny i chce wierzyc, ze niedlugo skonczy sie ta era - coraz wiecej osob (widze to dosc dobrze "na swoim podworku") szuka innego modelu zycia. Alternatywa dla niego nie jest jednak bynajmniej bycie przyglupia sierotka ale zdrowa ocena siebie i sytuacji, zdrowa wspolpraca zamiast wygryzania sie. Kierownczego stanowiska nie powinny zajmowac osoby z chora ambicja ale te ze zdolnoscia ZDROWEGO MOTYWOWANIA ludzi. Nie wyksztalcenie jest wazne tylko umiejetnosci interpersonalne. Zespol, w ktorym jest przyjemna atmosfera, w ktorym sie szanuje indywidualnosc i prywatnosc pracownika jest zreszta wydajniejszy niz ten opetany rywalizacja. Mysle (i nie jest to oczywiscie zadna "diagnoza" bo nie jestem psychologiem a zreszta trudno widziec kogos kompleksowo tylko poprzez forum), ze zmagasz sie z "syndromem" skromnego domu. U mnie tez bylo skromnie. Do Niemiec wyjechalam z jednym malym plecaczkiem i zaswiadczeniem o przyjeciu na studia. Nie mialam nic, nie znalam nikogo. I tez skonczylam te studia, choc od mamy nie dostalam ani grosza (slub swoj nota bene tez oplacalismy sami, z wlasnych pensji i oszczednosci a i tak byl piekny - z konmi, nad jeziorem, z weselem na zamku - zrealizowalismy swoje marzenia, to kwestia umiejetnego zarzadzania zasobami ;-) ), potem podyplomowe, na ktore tez sama zarobilam, pomagalam mamie i wrecz sa to dla mnie najpiekniejsze lata zycia, kiedy bylam absolutnie szczesliwa :-) Szczescie kwestia POSTRZEGANA swiata a nie takich czy innych realiow. Mam znajomych z doktoratami ktorzy sa PASJONATAMI swojej pracy ale NIE karierowiczami, nie biora udzialu w wysciugu szczurow, kochaja swoje rodziny i zycie prywatne bardziej niz prace - praca jest czescia ich codziennosci ale nie miernikiem ich wartosci, szanuja innych ludzi, zawsze maja mile slowo dla sprzataczki czy sprzedawczyni, bo niby czemu nie, nie wywyzszaja sie. Tylko mali ludzie szczyca sie swoim wyksztalceniem czy zarobkiem. Ludzie zrownowazeni emocjonalnie, szczesliwi w zyciu nie potrzebuja sie ani wywyzszac ani miec kompleksow, niezaleznie od tego czy sa bogaci czy biedni, maja tytuly naukowe czy jedynie podstawowke (dzis gimnazjum). Egzotyczne wakacje mozna miec za grosze, jak sie umie dobrze organizowac, nie trzeba sobie dla nich wypruwac zyl - to kwestia priorytetow i organizacji. Mozna sobie na nie pozwolic z przecietna pensja, nie trzeba siedziec 12 godzin w firmie. Nie uczynisz swojego dziecka dobrze przygotowanym do zycia jesli wpoisz mu jak byc niewolnikiem kapitalistycznej machiny. Szczesliwe dziecinstwo to nie to z najnowoczesniejsza gra komputerowa, samotnie w nowoczesnym domu ale to na trzepaku z rowiesnikami. Tyle slowem mojego stanowiska w tej sprawie.