Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

mongrana

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez mongrana

  1. annmargaret: "dla niego najgorsza kara to jak się nie odzywam... więc zamilkłam... już chodzi wokoło i sprawdza jaki poziom wk**wienia osiągnęłam ..." Ty pewnie sie gotujesz ale czyta sie o tym zabawnie :-D :-D :-D Moj wrocil z centrali. Poskarzylam sie na moja mame, stanal po mojej stronie i mi ulzylo :-D Ale martwie sie moim stanem. Najpierw macica niespokojna, teraz biegunka, kurde, zaczyna sie tak jak przed szpitalem. 2 tygodnie temu mnie wypisali, nie pale sie tam znowu... Jezli tamto bylo spowodowane stresem (rykoszet po wypadku z psem) to teraz 2 doby z matka pod jednym dachem... To jakis koszmar :-( Chyba powinnam sie odizolowac od ludzi na dobre na nastepne 6 tygodni zeby mnie nikt nie stresowal, bo widze, ze to na mnie bardzo zle dziala :-(
  2. klaudunia - nie wiem, czy ja Cie dobrze kojarze ale Ty chyba udzielasz sie wylacznie w temacie wagi? ;-) Czemu to az tak dla Ciebei wazne? Na USG NIE WIDAC wagi, to tylko szacunek. W przypadku dzieci 24-28tc to szacunek jest (wg. mojej ginki) +/- 200g (wiec Twoje rownie dobrze moze wazyc w rzeczywistosci 1kg) a pozniej to nawet +/- 500g wiec to raczej taka zabawa niz wyniki na serio :-) Lekarz ocenia rozwoj dziecka przede wszystkim z mierzenia. Cala reszta to tylko szacunki. Nie stresuj sie cyferkami, nie sa najwazniejsze :-)
  3. mysle, ze lekarze przesadzaja z ta dieta dla ciezarnych :-o Ona moze byc bardziej niebezpieczna niz nadwaga. Organizm na ogol sam najlepiej wie, czego mu brakuje i jesli potrzebuje duzo bialka i wapnia to sie warzywami i owocami nie zadowoli :-o
  4. ech, majowiczka, zeby moja ginka tak nakladla mojemu do glowy... to by od razu posluchal (obcym sie latwiej wierzy niz zonie :-p ) Mintaj smaczna rybka, powinien wyjsc, bo czemu nie :-D Nasz pies jak probowalam cwiczyc w domu to myslal, ze to zabawa - obskakiwala mnie i podgryzala ;-) Slowem: przeszkadzala :-D AnaJ - ooooo, to by sie przydalo!!!! Madra masz szkole rodzenia, jak slysze :-D Moja mama tez juz wyskoczyla z foche, ze nie zamierzam dopajac (jak nie bedzie koniecznosci). A w jakim wieku zalecili Wam piersze stale pokarmy typu przeciery z warzyw?
  5. Mia - moj m sie z moja mama bardzo lubia, bo tylko do siebie zeby susza :-p Widza sie raz do roku i tyle. majowiczka - to sie zobaczy, bo mail jeszcze nie napisany ;-) Na razie zajmuje sie lataniem do garow i odgrzewaniem obiadku :-)
  6. majowiczka - ja do Ciebie skrobne maila ale dopiero po obiedzie, o.k.? :-)
  7. jesli mowa o obiedzie i aby tez zakonczyc temat... dzika. Moja mama tez ma pewna wine w tym dziczym watku (jak juz na nia zwalac, to na calego, co mi tam :-p ), bo przywiozla mi wlasnie 5 kg dzika, ktorego dostala wogole za friko (tak jej sie akurat pofarcilo, dostala 10kg w podziekowaniu za przysluge wyswiadczona znajomym mysliwym, polowa dla nas). Zebysmy nie mieli roboty to nam go jeszcze przyrzadzila, ze tylko jesc (tyle pozytku z tej wizyty ;-) ). Wiec ja zaslepiona tymi garami i kielbachami podsunietymi pod nos nie pomyslalam, ze dla innych (zwlaszcza w mniej zalesionych regionach kraju) dobrac sie do dzika nie jest tak latwo. Przy okazji duze dzieki dla Mamy po raz drugiej za jej slowa o "mysliwskiej" cenie dzieczyzny w naszym regionie (warminsko-mazurskie), bo juz sie zaczelam czuc traktowana przez niektore, jak klusowniczka :-p (a kluswonictwa nie toleruje) Ale mam nadzieje, ze w tym temacie wszelkie nieporozumienia wyjasnione i watekt zakonczony bez niedomowien, zali czy konfliktow :-D Widywalam mrozona dziczyzne w niemieckim Kauflandzie. Moze w polskich filiach tez sie trafia? U nas lezal przy miesach „egzotycznych typu baranina i krolik, nie razem z „miesami klasycznymi jak wolowina, wieprzowina czy drob. Cena byla umiarkowana (no ale drozszy niz wieprzowina, nie da sie ukryc).
  8. MAJ@ - a myslisz ze to taki calkowity przypadek, ze ja sie wyprowadzilam 600 km dalej? :-p
  9. swiete slowa Khaleesi. To tez probowalam robic caly czas ale i tak jestem strasznie tym zmeczona psychicznie... Teraz musze jak najszybciej zapomniec o "wizycie" (tylko m bede musiala jeszcze zdac relacje, bo byl przez te 2 dni na zebraniu w centrali firmy i zyje nieboraczek w nieswiadomosci :-o ) i sie odprezyc, zeby nie zaszkodzic synkowi.
  10. No wlasnie Khaleesi - to dokladnie taki typ jak opisalas :-(
  11. ja nie watpie w jej milosc do wnuka. Ale u niej z wiekiem pojawia sie mieszanka lenistwa i pesymizmu... Psa tez glaskala ale zamiast powiedziec cos milego to tylko "no widzisz ile z ciebie klakow leci po calym domu...". No czego by nie tknela to tylko negatyw :-( Nawet w najdrobniejszych sprawach :-( Jak bylam mlodsza to mnie tak straszyla macierzynstwem (i tym, ze mi nie pomoze, ze to moj klopot, moja wina, moja sprawa...), ze jak bym w wieku 16 lat (ba, nawet 20!) zaciazyla to bym sie chyba poszla powiesic. No i skutek taki, ze z dzieckiem zwlekallam dlugo czekajac na odpowiedni moment w zyciu... (i mam tego skutki) Teraz wiem, ze to blad. Takze jak ja bym miala corke, ktora mi niepelnoletnia przyszlaby z brzuchem to ja wiedziona swoim doswiadczeniem na pewno bym jej nie straszyla, tylko od razu obiecala cale wsparcie, jakie tylko bylabym w stanie zaoferowac!
  12. korekta: psychologiczna nie psycholiczna oczywiscie :-) Oj, ja bym tez poskubala swieze owoce z krzaczka :-D Dobrze wiedziec, ze ten zapp nie jest taki slodki, to moze sie kiedys na niego skusze (jesli mi przejdzie ciazowy antyapetyt na desery ;-) ) :-)
  13. dzieki dziewczyny :-) Wiecie, my sie nie widzialysmy od... lata. To mialy byc tylko 2 dni wypelnione w duzej mierze (w moich wyobrazniach) sprzataniem i wchodzeniem z psem. Ustalilysmy przed przyjazdem: WYLACZNIE mile pogawedki o przyjemnosciach. Nie sadzilam, ze to jakich potencjal konfliktowy. A tu sprzatac jej sie srednio chcialo (m tez liczyl, ze go odciazy choc troche), z psem wogole jej sie nie chcialo chodzic (psiuta jest niewyskakana, widze po misce, bo zostawila polowe zarcia), ona chiala posiedziec i ponarzekac. I nie widziala w tym nic zlego... Ze to niby "normalne" tematy do rozmowy. Nie, to nie sa normalne tematy. Nikt przy zdrowych zmyslach nie chce sluchac tylko o nieszczesciach, klopotach, trudnosciach... A co dopiero w moim stanie :-( Przeciez od stuleci wiedziano, ze ciezarne trzeba chronic przed zlymi wiadomosciami... W czasach najwiekszych zabobonow i ciemnogrodu wiedziano i o tym i sie do tego stosowano. A teraz cala nauka psycholiczna te stara ludowa prawde potwierdza. Zreszta, jak wspomnialam, tak ustalalysmy przed przyjazdem: TYLKO MILE tematy. A nie bylo ANI JEDNEGO :-( Nie sadze, zeby mi zazdroscila. Dla niej pies to klopot a co dopiero dziecko... Ile ja sie musialam nasluchac jaki to klopot wychodzic z psem... Przeciez sama przez ponad 20 lat miala psy. Bez przesady. A dziecko to wg. niej wiecej kloptow niz radosci (choc cieszy sie z wnuczka). I koniecznie chciala mnie o tym uswiadomic. Jakbym to ja byla taka hurra-optymistka i zycie traktowala zbyt lekko... Ale ja nie zamierzam wynajdywac problemow na sile i za wszelka cene przymykac oczy na radosci. Z niej sie na stare lata robi straaaaaszna pesymistka :-( To nie byla kwesita "dobrych rad" (te bym jakos przetrawila) tylko proba wmowienia mi za wszelka cene, ze zycie jest do dupy, ze dzieci to tylko klopoty - po prostu ciagniecie mnie w dol na wszystkie mozliwe sposoby :-( A potem furia, ze ja sie nie chce temu poddac...
  14. migotka, ja juz tez na melisie jade :-p Co zrobic ;-)
  15. a ja myslalam, ze mleko skondensowane tez slodkie i te ilosci masla i smietanki... wszystko do kupy wydalo mi sie tluste i slodkie (a ja w ciazy jadlabym tylko miecho, do slodyczy mnie nie ciagnie ;-) ). Przyznaje sie jednak bez bicia, ze zappa nigdy nie jadlam.
  16. Witajcie. Ale mam nerwa... Zaraz mnie rozniesie... Nie, nie, nie myslcie, ze jestescie takie utalentowane i to Wam sie udalo doprowadzic mnie do takiego stanu :-p Owszem, poczulam sie dziabnieta co poniektorymi postami ale bez przesady, zeby strzelac focha. Sama nie wiem, czy mam sie najpierw uspokoic i potem to opisac, czy pisac na goraco, zeby sie rozladowac... Moze zaczne pisac a jak poczuje, ze sie zbyt wkurzam to przerwe i dokoncze (albo i nie...) innym razem - dziecko najwazniejsze, wiec musze bezwzglednie pilnowac stanu moich nerwow. Ogolnie chodzi oto, ze w odwiedziny na niecale 2 dni wpadla do mnie... moja wlasna matka. I ja juz teraz powaznie powatpiewam, czy chcicalbym jej pomocy przy dziecku w pierwszych tygodniach. Przeciez ona wie, ze musze lezec, ze musze miec spokoj, ze mam myslec wylacznie o rzeczych latwych, lekkich i przyjemnych. Sam optymizm, pozytywna energia... A tu na odwrot. Non stop polajanki, wtracanie sie, krtyka. Ale to jeszcze nic. Zaczely sie opowiesci o smiertelnych wypadkach z udzialem niemowlat w domu... O tym, kto ostatnio zmarl ze znajomych... Wyciaganie jakis brudow rodzinnych od praprababci poczawszy. Bez przerwy lamet, jek, narzekanie i czarna energia. No i o porodach (choc ja mowilam milion razy, ze ja o nich jeszcze nie chce sluchac, bo to na mnie aktualnie zle dziala, ja musze zajac mysli czyms innym niz tylko dziecko i porod, bo to jest NAJZDROWSZE dla DZIECKA wlasnie!!!!!) Ale nie... zamiast tego a ile to problemow jest z dzieckiem... a wogole to nie damy rady, za nic. A czemu to nie zrobione, a czemu tamto. A jak m niedokladnie sprzata (no przeciez ja to wiem, liczylam ze ona posprzata ale sie przeliczylam... przejechala ze szmatka tu i tam ale w sumie sprzatania po niej zostanie tyle samo co by bylo bez niej, bo nawet nie raczyla poscieli po sobie rozebrac) a jaka m ma fatalna prace... czy nie chce jej zmienic (taaaaaaak, a kto nas utrzyma?????) A jak sie przed tym CALKOWITYM PESYMIZMEM bronilam to wrzask (tak, tak, grunt to nawrzeszczec na ciazarna, ktora musi miec SPOKOJ), ze ja przesadzam, ze mam slabe nerwy, ze takie jest zycie, wiec sie o takich rzeczach mowi. KURWA, taka jest CZARNA strona zycia a ja jej teraz NIE MOGE i nie chce ogladac. Ja mam teraz widzeic WYLACZNIE JASNA strone zycia. Po kiego chuja myslec o problemach (chocby niewyspanie, edukacja seksualna i cholera wie co jeszcze), zanim sie pojawia? A jak sie pojawia, to nie chce myslec o problemach tylko szukac dla nich rozwiazan. Przez caly tydzien tak mi macica nie swirowala, jak przez te 2 dni. Juz byly 2 momenty, ze myslalam jechac do szpitala. Ale ona nie widzi zwiazku miedzy moja macica a jej gadaniem. To MOJA wina, ze mam slabe nerwy. Ale zdrowy czlowiek nie chce slyszec tylko jekow! A jak ja mam miec spokoj to chce miec SPOKOJ, sluchac kawalow, anegdot, dobrych wiadomosci! A nie tylko CZARNE, CZARNE, CZARNE. Jak wampir energetyczny :-( No to chyba mam nadzieje rozumiecie, dlaczego nie chcialam w takim stanie moich nerwow jeszcze wyjasniac nieporozumien z forum... (choc Was czytalam dla relaksu, bo lepiej czytac o zappie, choc dla mnie bylby chyba za slodki, niz o kolejnych kataklizmach czy pretensji, czemu nie mamy telewizora) Pewnie ze 4 dni mi zajmie dochodzenie do siebie po tych "odwiedzinach" i mam nadzieje, ze ich nie przyplace kolejnym szpitalem, bo adrenaline mam na maxa, jestem wypompowana psychicznie, wymieta i to mimo slonca i sniegu (pierwszego w tym roku u nas!) za oknem. Nie spodziewalam sie tego... Liczylam na pomoc (przy sprzataniu, gotowaniu, wyprowadzaniu psa), towarzystwo, mile zajecie mysli. A tu tylko horror za horrorem, tylko drazliwe, bolesne i tragiczne tematy. KOSZMAR. Wypisalam sie. Uff.
  17. Wogole mam wrazenie, ze od dwoch dni kazde moje zdanie rozumiane jest zupelnie odwrotnie do mojej intencji. Zarty brane sa na serio, zdania zyczliwe za zlosliwosc... Moze powinnam sie wypisac z tego forum jak tu wszystkim zaczelam zawadzac :-(
  18. migotka - ale sie usmialam z Twojej kabelkowej zemsty :-D :-D :-D Khaleesi - nie wiem skad ta zlosc na mnie :-( Mnie i w PL i w DE na tarczyce leczyli internisci lub gin (z dobrym skutkiem), wiec skad mam wiedziec, ze u Was sa inne zwyczaje. Wiem, ze na endo czeka sie wiecznosc, wiec taki gin czy internista wiele upraszczaja (w prostszych przypadkach oczywiscie ale to zaznaczylam, ze tylko w prostszych, Twojego nie znam blizej). O dziku nie pomyslalam w pierwszej chwili, ze nasze niskie ceny wynikaja z regionu. Ja jem dziki od lat i dla mnie to bylo zupelnie oczywiste, ze sa tanie jak barszcz a nie jakis towar luksusowy. Dopiero potem zaczelam kombinowac (po Waszym oburzeniu) i pomyslalam, ze to moze wynikac z regionu kraju. W kazdym razie intencje mialam dobre i przykro mi, ze zostalam za to zjechana :-(
  19. MadziKulka - wiadomo, ze platforma to nie sex-wakacje ale mlody mezczyzna zawsze jakas chwilke na myslenie o kobitkach znajdzie ;-)
  20. Mia - no wlasnie myslalam o tym, ze raczej kobieta w takich warunkach wyzwala odruchy rycerskie a nie erotomanskie. Ale Twojemu jednak najwyrazniej to w adorowaniu Ciebie (z dobrym skutkiem) nie przeszkodzilo :-D Jakos nie wierze, ze na patrzeniu sie na zappa skonczy :-p
  21. a co sobie MadziKulka nie mozna troche polzartem podtrzymac slomianej wdowki na duchu? :-p :-D Gdyby m Mii pracowal jako fotograf modelek to nie wiem, co moglabym na ten temat wymyslec :-p
  22. ha ha dla Ciebie Mia - takiej fajnej laski wsrod chlopa w sile wieku to moze i wakacje, jak Cie wszyscy adorowali i rozpieszczali :-D Ale ja kocham drzewa, las, chyba bym swira dostala na takim wygwizdowie, wiec Ciebie tym bardziej podziwiam :-D
  23. Ty pracowalas Mia na platformie?????? Ja bym dostala klaustrofobii
  24. MadziKulka mamy w rodzinie w PL mysliwego, szefa kola, wiec nie wiem, co Cie tak smieszy...
  25. MadziKulka - ja mysle, ze to zalezy od regionu kraju. U nas na Mazurach dzikow ZATRZESIENIE, wiec i mieso tansze. W naszym regionie Niemiec tez duzo dzikow ale nie mamy znajomych, tylko kupujemy w oficjalnym sklepie (prowadzonym przez mysliwych) wiec jest drozej (choc taniej niz winnych regionach kraju) ale jak jestes stalym klientem i jeszcze pogaadasz z nimi i masz fajnegio psa (na to mysliwi reaguja ze hej ;-) ) to jakiegos gratisa dorzucaja sami z siebie :-) To nie supermatket, nikt ich nie rozlicza co do grama :-D
×