Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Laxi

Stany lękowe Nerwiec Zespoły natręctw

Polecane posty

Gość diablica c.d
aha zapomniałam jeszzce dodac, że boję się w nocy spać , bo mam wrażenie, że widze duchy (a jestem dorosła), jestem przekonana że własnie zdażył się komus bliskiemu wypadek, ratujcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no dalej
no i mam od 8 miesięcy nieznosne szumy w uszach czy w głowie, nie wiem czy to ma cos współnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *
nie czytalam calego _ ale ja mam te szumy w uszach od kilko lay i niestety musisz sie przyzwyczaic do tego bo to podobno nigdy nie mija

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iza33
DZIEWCZYNY :-) Tak czytam i czytam i nasuwa mi sie jeden wnosek. Wszystkie jak tu jesteśmy cierpimy chyba na nadwrażliwość. Wystarczy chwila by cos nas wzruszyło. Jednocześnie stwarzamy wobec otoczenia wrażenie osób bardzo opanowanych, zaradnych, rozsadnych, tych na których można sie oprzeć w razie potrzeby. Jesteśmy opiekuńcze i to nie tylko wobec swoich dzieci, ale niemalże całej rodziny, znajomych. Ja nie wiem skąd to się bierze, ale nawet jako dziecko byłam nieprzecietnie dojrzała. Pewnie to wynik mojej ówczesnej sytuacji rodzinnej. Nie wiem skąd więło się u nas przekonanie, że emocji nie powinno sie ujawniać. Ja osobiście twierdzę, żę to po prostu nie wypada (może w poprzednim wcieleniu żyłam w jakiejś rodzinie królewskiej ;-)). A jeśli mowa o innych wcieleniach... MOże niektóre nasze lęki biorą sie z wczesniejszych przeżyć/żyć. Ja już biore wszystko pod uwagę, choć w tych sprawach pewności nigdy nie ma. Czytałam wiele na ten temat i niby ma to ręce i nogi, ale... Teraz taka dygresja jeśli chodzi o wizyty u psychologów. BYłam. Niestety w państwowej poradni. Albo źle trafiłam, albo faktycznie lepiej zainwestować i iść prywatnie. Ja po tej wizycie byłam zła, żę tyle o sobie powiedziałam, a pani psycholog wręczyła mi swoją prywatną wizytówkę i moja uwage o mizernych środkach finanswowych skwitowała, że chyba lepiej zainwestować w siebie niż kupować kolejną ładną bluzeczkę. Owszem, poszłam tam schludnie ubrana, abluzeczka, która pani psycholog omiotła wzrokiem kosztowała całe 20zł! Natomiast cena za wizytę prywatną 80! Wiecie co, ja i panią psycholog wprowadziłam w błąd spokojem, wyglądem, elokwencją. Nie zobaczyła rozhisteryzowanej kobiety i chyba pomyślała, że to moje faneberie, albo że uległam modzie przychodzacej z zachodu na takie wizyty. Ogólnie idiotka. Dobrze, że to trafiło na mnie a nie na jakąś nastolatkę, która mysli o zrobieniu sobie krzywdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iza33
Oliwka, będzie ci łatwiej zrozumieć co napisałam, gdy chociaż przekartkujesz książkę pt. "Potęga podświadomości" :-) Nie twierdze, że to dzieło z zakresu psychologii, bo niektóre przykłady tam podawane wydaja mi sie naciągane i infantylne, ale coś dla siebie można zawsze wyczytać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
iza33, skarbeńku, i własnie się tego boje...że trafie na taka szuje i stwierdzę, że lepiej na reszte zycia zamknac sie w domku i nie narażac starganych nerwów na ......większe targanie :) no cóż...teraz troche pytam, szukam, sprawdzam i w końcu chyba sie na kogos zdecyduje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To była głupia d. a nie
prawdziwy psycholog !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iza33
ma-dzik :-) MOja znajoma trafiła na super psychiatrę w państwowej przychodni. MIała deprechę, żę ło jej! Wyciągnął ją z tego. Widzisz reguły nie ma, ale jeśli cie na to stać to pamietaj, że jak zapłacisz to cie potraktuja lepiej. Takie realia niestety. A jeśli z finansami krucho to próbuj państwowo i tyle. Nikt nie każe ci sie odrazu otwierać i szczerze wszystko opowiadać. Tyle, że w państwowych poradniach terminy sa dosyć odległe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ejla
witam Iza 33 z tymi psychologami to masz rację . rzeczywiście można sie czasami załamać samym podejściem do pacjenta. Ja na początku (w ogóle to myślałam że to będzie koniec swiata jak pójdę ale poszłam myśląc że , nic tylko gdzies wyląduje ) trafiłam na psychologa po KULu byłam w depresji , bo nerwice to juz oczywiście dużo wcześniej miałam .Gdy mu opowiadałam swoje przeżycia lęki on ekscytowal się mówiąc , że to mógłby być świetny scenariusz do filmu :(a ja tak się bałam tego co mu mówiłam i miałam wrażenie że zawsze czeka na nowe sensacje z mojego życia Byłam w depresji , najpierw poszłam do niego on natomiast kazał mi czekać aż zacznie przyjmować jego znajoma psychiatra , która dopiero zaczynała pracę w swym zawodzie bo uważał że inni psychiatrzy maja inny światopoglad . czekałam ponad miesiąc i myślałam że wykorkujje z lęku i załamania . gdybym dostała cos od razu przeciwlękowego , to może by to taka długo mnie nie trzymało.Po 2 latach zrezygnowałam z psychoterapii i z leczenia i znowu przez długi czas próbowałam radzić sobie sama :( ale mnie tak przycisnęło że sama zaczęłam znowu szukać Teraz od 3 lat chodzę do super lekarza , , znalazłam psychologa , który jest fachowcem ..............i ........ musiałam zacząć wszystko od nowa . wiem że mimo różnych podknięc , różnych większych i mniejszych dołków jest we mnie siła walki chcę z tego wyjśc i życzę Wam wszystkim wejścia na swoją jaśniejszą i radośniejszą drogę w życiu :) Pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pracuje w państwowej przychodni...mam pod nosem poradnie leczenia nerwic...i wierzcie...nawet gdyby mi noge zardzewiała piłą odcinali, za zadne skarby swiata, nikt by mnie nie zmusił, zebym poszła do tych zadufanych pustaków opowiadających sobie wesołe perypetie swoich zastrachanych pacjentów....luudzie...te salwy smiechu w rejestracji....żenujace....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam moją gromadkę zakręconych kobitek :-) Nie nakręcajcie się tak moje drogie tymi fajnymi inaczej lekarzami i psychologami bo mnie wkurzacie. I jeszcze przez Was sam zacznę mieć problemy :-P Ile można powtarzać że w każdej populacji są ludzie super (mało), zwykli (dużo) i wybitni (mało). Krzywa Gaussa (inaczej zwana normalną ale nie wiem czy to nie jest wyraz - tabu na tym topiku) obowiązuje wszędzie, także w grupie lekarzy. Pewnie, lepiej jest opisywać przykłady negatywne, bo - po pierwsze - są bardziej kolorowe, a po drugie - utwierdzają w przekonaniu że nie warto próbować... prawda? :-P Szukajcie, próbujcie. Ja jednej z koleżanek poleciłem już dobrego lekarza, jestem tej osoby pewny na 1000%. Pytajcie, szukajcie, czy też po prostu próbujcie. Nie spodoba się lekarz - idźcie do innego. Psychologów sprawdzajcie pytając czy są rejestrowani w PTP i czy stosują superwizję. Nie wystarczy ukończyć studia psychologiczne - ja np. kończyłem politechnikę ale miej Boże w opiece kogoś kto używałby jakiegokolwiek zaprojektowanego przeze mnie urządzenia (na wszelki wypadek zmienilem zawód) :-) Dla osób z depresją uwaga praktyczna - idzie jesień, trudna pora roku dla cierpiących na depresję, za chwilę kolejki u psychiatrów się wydłużą, więc zasuwajcie póki czas - kto pierwszy ten lepszy. Niezmiennie, miłego dnia życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LUŚKA29
Cześć dziewczyny! To znowu ja, bezstresowa niepasująca do Waszego topiku. Ale odwiedziłam Was, przeczytałam Wasze wypowiedzi i ani przez moment nie pomyslałam o Was źle. Mimo, że Wasze problemy mnie nie dotyczą doskonale Was rozumiem. Ja odczuwam paniczny, paraliżujacy strach przed dentystą. Nie śpię całą noc przed wizytą i mam wrażenie, że jak wyjdę już po "masakrze" to świat juz nie będzie taki sam. Nie wiem, może mam nadzieję, że podczas każdej wizyty nastapi jakiś kataklizm? Oczywiście nic się nie dzieje. oooooooo żebyscie mnie widziały jak poszłam wyrywać zęba! 3 razy uciekłam spod gabinetu! Znowu czeka mnie wizyta.... chciałabym zeby mnie uspili i zrobili w jamie ustnej co tam mają do roboty i po kłopocie. Pozdrawiam, jednak jestem panikarą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luśka29
No niby tak, ale dla mnie ten strach jest Ogromny! Dobrze że nie towarzyszy ni na codzień. Ale nie wyganiaj mnie za to z topiku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale chodziło mi o to, że wiekszosc ludzi odczuwa paniczny strach przed dentysta :) wiekszosc których znam. ja tez :) brrrrrr az mnie ciary przeszły...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieńdoberek ;))) Tak sobie czytałam Wasze wczorajsze wypowiedzi i wiecie z tą jesienią....... coś w tym jest. Ta bestyjka NCHF rację ma - niestety. Też zaobserwowałam, że więcej narodu w poczekalniach. Gdzieś tak kiedyś czytałam, że ludzie w klimatach conajmniej tropikalnych statystycznie zadziej zapadają na deprechę, bo i cieplej mają i niebo wiecznie błękitne, a u mnie w domu pic jak diabli, remont mi się szykuje i wirus w kompku się tak rozpanoszył, że rady nie ma trza wymienić........ i jak tu być zdrowym. Wiem, wiem nie na temat, ale taki dziś mam dołujący stan. Ma-dzik - dzięki ;))) A i w 100% zgadzam się z tym co napisała Iza33 Nie wiem czy uda mi się jeszcze dziś z Wami pogadać Kochaniutkie, więc jak co, to do juterka ;)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zakęcona
Dzień dobry wszystkim "oryginalnym" internautkom;)) Lubię tu zagladać, poznawać "dolegliwosci" innych osób. Nie potrafie "pomóc" innym, bo sama mam problemy ze sobą, za co przepraszam Jestescie mi ogromnie pomocne. Nie czuje sie jak "tredowata". No i sama mozliwosc "wyrzucenia z siebie" emocji jest pewna forma terapii:). Mój problem z prowadzeniem samochodu jest tylko jednym z wielu moich "odchyłów". Analizujac własne zachowania - (przycznowo-skutkowo) - sama siebie zdiagnozowaam;) ze mam zaburzenia własnej osobowosci. A ma to poczatek (tak mi sie zdaje) w okresie dojrzewania jak równiez duza role odegrala tu postawa moich rodziców wobec mnie. Mam niska samoocenę a co za tym idzie dreczy mnie nieśmiałosć. W towarzystwie innych osób (obcych, w pracy, w gronie rodziny) mało sie odzywam, nie podejmuję dyskusji, nie wlacze o swoje zdanie. Mozna mna manipulować:( Mam wrazenie ze wszyscy o tym wiedzą, a moja opinia i tak nie jest nic watra. Dlaczgo tak sie dzieje????..................Chyba dlatego, ze moi rodzice mało mnie słuchali i nie traktowali mojego zdania powaznie. No tak - co Ty dziecko tam wiesz..słuchaj sie nas dorosłych, doswiadczonych........ Kierowali mna - jakie mam podejmowac decyzje, jak mówić jak postepować....Efekt taki jest tego - jaki juz opisałam. Wsparcie od osób bliskich jest wazne w rozwoju emocjonalnym młodego człowieka...ale nie manipulacja. Moze to wynikało z tego ze jestem jedynaczką? Silna osobowsc rodziców (mój ojciec nie znosi sprzeciwu, jego zdanie jest niepodwazalne) zabijała przez lata moje własne "JA". Dziś jestem dorosłą kobietą ( grubo po 30-tce, 2-dzieci, maż)..........a jednak dalej potrafią mną manipulować. Zdajac sobie z tego sprawę staram się postepować inaczej z moimi dziećmi. SŁUCHAM co maja do powiedzenia, ROZMAWIAM z nimi....... Wybaczcie , ze sie rozpisalam. Moze przyczyny naszych problemów tkwia gdzies głeboko w nos...w przeszłosci..w osobowosci..... Nagromadzoene emocje dają ujscie w naszych dziwacznych zachowaniach?. Kurcze nie jestem psychologiem;)...ale czytałam literaturę na ten temat i stad me (moze błedne) wnioski....... Iza33 - podobnie jak i Ty walcze ze swoim drugim ja. Też mi bredzi głupoty w głowie;). Moje kapcie przed zasnięciem juz nie musza idealnie lezec przy łózku i być dotykane przez stope moją kilka razy - nic się nie stało...swiat sie nie zawalił - kiedy leza w nalutturalnym nieładzie ;)))) Jednak prawa nogą musze sie połozyc jeszcze do łózka - SIC !!! . Kurcze dzis lewa wexmie góre;))) (Dzięki za pomoc) Dobra kończę. Uff ulzyło mi;):).....Nie oczekuje na odpowiedzi czy tez przeczytanie....dobze ze moglam to wywalic z siebie;) marto - dziękuję za podpowiedz:) Pozdwaiam wszystkie "zakrecone":))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieńdoberek ;))) Tak sobie czytałam Wasze wczorajsze wypowiedzi i wiecie z tą jesienią....... coś w tym jest. Ta bestyjka NCHF rację ma - niestety. Też zaobserwowałam, że więcej narodu w poczekalniach. Gdzieś tak kiedyś czytałam, że ludzie w klimatach conajmniej tropikalnych statystycznie zadziej zapadają na deprechę, bo i cieplej mają i niebo wiecznie błękitne, a u mnie w domu pic jak diabli, remont mi się szykuje i wirus w kompku się tak rozpanoszył, że rady nie ma trza wymienić........ i jak tu być zdrowym. Wiem, wiem nie na temat, ale taki dziś mam dołujący stan. Ma-dzik - dzięki ;))) A i w 100% zgadzam się z tym co napisała Iza33 Nie wiem czy uda mi się jeszcze dziś z Wami pogadać Kochaniutkie, więc jak co, to do juterka ;)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieńdoberek ;))) Tak sobie czytałam Wasze wczorajsze wypowiedzi i wiecie z tą jesienią....... coś w tym jest. Ta bestyjka NCHF rację ma - niestety. Też zaobserwowałam, że więcej narodu w poczekalniach. Gdzieś tak kiedyś czytałam, że ludzie w klimatach conajmniej tropikalnych statystycznie zadziej zapadają na deprechę, bo i cieplej mają i niebo wiecznie błękitne, a u mnie w domu pic jak diabli, remont mi się szykuje i wirus w kompku się tak rozpanoszył, że rady nie ma trza wymienić........ i jak tu być zdrowym. Wiem, wiem nie na temat, ale taki dziś mam dołujący stan. Ma-dzik - dzięki ;))) A i w 100% zgadzam się z tym co napisała Iza33 Nie wiem czy uda mi się jeszcze dziś z Wami pogadać Kochaniutkie, więc jak co, to do juterka ;)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieńdoberek ;))) Tak sobie czytałam Wasze wczorajsze wypowiedzi i wiecie z tą jesienią....... coś w tym jest. Ta bestyjka NCHF rację ma - niestety. Też zaobserwowałam, że więcej narodu w poczekalniach. Gdzieś tak kiedyś czytałam, że ludzie w klimatach conajmniej tropikalnych statystycznie zadziej zapadają na deprechę, bo i cieplej mają i niebo wiecznie błękitne, a u mnie w domu pic jak diabli, remont mi się szykuje i wirus w kompku się tak rozpanoszył, że rady nie ma trza wymienić........ i jak tu być zdrowym. Wiem, wiem nie na temat, ale taki dziś mam dołujący stan. Ma-dzik - dzięki ;))) A i w 100% zgadzam się z tym co napisała Iza33 Nie wiem czy uda mi się jeszcze dziś z Wami pogadać Kochaniutkie, więc jak co, to do juterka ;)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zakęcona
Dzień dobry wszystkim "oryginalnym" internautkom;)) Lubię tu zagladać, poznawać "dolegliwosci" innych osób. Nie potrafie "pomóc" innym, bo sama mam problemy ze sobą, za co przepraszam Jestescie mi ogromnie pomocne. Nie czuje sie jak "tredowata". No i sama mozliwosc "wyrzucenia z siebie" emocji jest pewna forma terapii:). Mój problem z prowadzeniem samochodu jest tylko jednym z wielu moich "odchyłów". Analizujac własne zachowania - (przycznowo-skutkowo) - sama siebie zdiagnozowaam;) ze mam zaburzenia własnej osobowosci. A ma to poczatek (tak mi sie zdaje) w okresie dojrzewania jak równiez duza role odegrala tu postawa moich rodziców wobec mnie. Mam niska samoocenę a co za tym idzie dreczy mnie nieśmiałosć. W towarzystwie innych osób (obcych, w pracy, w gronie rodziny) mało sie odzywam, nie podejmuję dyskusji, nie wlacze o swoje zdanie. Mozna mna manipulować:( Mam wrazenie ze wszyscy o tym wiedzą, a moja opinia i tak nie jest nic watra. Dlaczgo tak sie dzieje????..................Chyba dlatego, ze moi rodzice mało mnie słuchali i nie traktowali mojego zdania powaznie. No tak - co Ty dziecko tam wiesz..słuchaj sie nas dorosłych, doswiadczonych........ Kierowali mna - jakie mam podejmowac decyzje, jak mówić jak postepować....Efekt taki jest tego - jaki juz opisałam. Wsparcie od osób bliskich jest wazne w rozwoju emocjonalnym młodego człowieka...ale nie manipulacja. Moze to wynikało z tego ze jestem jedynaczką? Silna osobowsc rodziców (mój ojciec nie znosi sprzeciwu, jego zdanie jest niepodwazalne) zabijała przez lata moje własne "JA". Dziś jestem dorosłą kobietą ( grubo po 30-tce, 2-dzieci, maż)..........a jednak dalej potrafią mną manipulować. Zdajac sobie z tego sprawę staram się postepować inaczej z moimi dziećmi. SŁUCHAM co maja do powiedzenia, ROZMAWIAM z nimi....... Wybaczcie , ze sie rozpisalam. Moze przyczyny naszych problemów tkwia gdzies głeboko w nos...w przeszłosci..w osobowosci..... Nagromadzoene emocje dają ujscie w naszych dziwacznych zachowaniach?. Kurcze nie jestem psychologiem;)...ale czytałam literaturę na ten temat i stad me (moze błedne) wnioski....... Iza33 - podobnie jak i Ty walcze ze swoim drugim ja. Też mi bredzi głupoty w głowie;). Moje kapcie przed zasnięciem juz nie musza idealnie lezec przy łózku i być dotykane przez stope moją kilka razy - nic się nie stało...swiat sie nie zawalił - kiedy leza w nalutturalnym nieładzie ;)))) Jednak prawa nogą musze sie połozyc jeszcze do łózka - SIC !!! . Kurcze dzis lewa wexmie góre;))) (Dzięki za pomoc) Dobra kończę. Uff ulzyło mi;):).....Nie oczekuje na odpowiedzi czy tez przeczytanie....dobze ze moglam to wywalic z siebie;) marto - dziękuję za podpowiedz:) Pozdwaiam wszystkie "zakrecone":))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Zakręcona
Masz rację malutka. Też jestem zdania, że na nasze problemy dziś złożyło się wiele elementów - w tym dzieciństwo!!! U mnie było troszkę inaczej, ale uważam, że tak jak napisała Iza33 jesteśmy cholernie wręcz wrażliwymi osobami i doświadczenia, które na innych nie wywarłyby takiego wpływu, na Nas wywarły ogromny , mimo iż może nie zdajemy sobie z tego sprawy. I oczywiście, że czytamy :))) Pozdrawiam Cię - Laxi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez pseudonimu
Mi tez sie zdarzaja/predzej zdarzaly dziwne naterctwa, wmawialam sobie,ze jesli czegos nie zrobie to cos zlego sie stanie. Np. przed pojsciem spac moje pantofle musialy byc idealnie ulozone rownolegle z "kreska hafotwana na dyfanie". Potrafilam wstawac kilkakrotnie by je poprawiac. Poza tym,gdy bylam mniejsza -przed snem mowilam pacierz, wowczas po jego zakonczeniu zegnalam sie wiele razy (nawet nieraz po 50) bo wydawalo mi sie ,ze to zle robie,nakrecalam sie mysla, ze gdy tego nie zrobie to cos zlego sie stanie, np, ze ktos z moich bliskich zginie w wypadku itp. Ciagle dokrecalam kurki od wody, sprawdzalam czy gaz jest zamkniety. Bylo duzo sytuacji o ktorych w tym momencie nie moge sobie przypomniec. Nie bralam zadnych lekow, staralam sie sama pokonac,przezwyciezyc to wszystko i jak narazie mi sie udalo. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez pseudonimu
ups..przepraszam - mialo byc "na dyWanie"...to przez ten pospiech ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez pseudonimu
ups..przepraszam - mialo byc "na dyWanie"...to przez ten pospiech ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przepraszam ale pytam
Darma dziekuje ci bardzo za odezwe czesto jak czlowiek przeczyta co ktos szczerze o nim mysli to jest mu latwiej . Wiele rzeczy mysle ze sie zgadza, pewnie to co napisalas pasuje do mnie.:-) jesli chodzi o ten dotyk to rodzina nie jest temu napewno winna, moji rodzice sa naprawde wporzadku .Mysle ze ja nietyle boje sie dotyku co wywoluje on u mnie ogromna zlosc i niechec. Siegnelam pamiecia wstecz i przypomialy mi sie chwile w podstawowce, byl tam taki nauczyciel i ja go bradzo lubilam , czasem nawet mnie przytulal teraz jak o tym mysle to sie zastanawiam czy to nie bylo troche przegiecie z jego strony. Pozatym mialam pecha bo byly jeszcze dwie sytuacje kiedy dotykano mnie w jednoznaczny sposob. Jednak byly to kortkie epizody:-( ale nie boje sie dotyku obcych ludzi , ani nie mam zadnych zachamowan fizycznych wobec facetow, za to wlasnie nienawidze dotyku ludzi znajomych. Wizje katstroficzne mam czesto , winda sie zapada, ciezurowka poteaca , najgorsze to te jak psy gryza, strasznie sie tego boje , a w dodatku boje sie brdzo o moich bilskich , znacznie bardziej boje sie o nich niz o siebie:-( jejku rozpisalam sie chyba zabardzo, pozdrawiam wszystkich papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przepraszam ale pytam
Darma dziekuje ci bardzo za odezwe czesto jak czlowiek przeczyta co ktos szczerze o nim mysli to jest mu latwiej . Wiele rzeczy mysle ze sie zgadza, pewnie to co napisalas pasuje do mnie.:-) jesli chodzi o ten dotyk to rodzina nie jest temu napewno winna, moji rodzice sa naprawde wporzadku .Mysle ze ja nietyle boje sie dotyku co wywoluje on u mnie ogromna zlosc i niechec. Siegnelam pamiecia wstecz i przypomialy mi sie chwile w podstawowce, byl tam taki nauczyciel i ja go bradzo lubilam , czasem nawet mnie przytulal teraz jak o tym mysle to sie zastanawiam czy to nie bylo troche przegiecie z jego strony. Pozatym mialam pecha bo byly jeszcze dwie sytuacje kiedy dotykano mnie w jednoznaczny sposob. Jednak byly to kortkie epizody:-( ale nie boje sie dotyku obcych ludzi , ani nie mam zadnych zachamowan fizycznych wobec facetow, za to wlasnie nienawidze dotyku ludzi znajomych. Wizje katstroficzne mam czesto , winda sie zapada, ciezurowka poteaca , najgorsze to te jak psy gryza, strasznie sie tego boje , a w dodatku boje sie brdzo o moich bilskich , znacznie bardziej boje sie o nich niz o siebie:-( jejku rozpisalam sie chyba zabardzo, pozdrawiam wszystkich papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przepraszam ale pytam
Darma dziekuje ci bardzo za odezwe czesto jak czlowiek przeczyta co ktos szczerze o nim mysli to jest mu latwiej . Wiele rzeczy mysle ze sie zgadza, pewnie to co napisalas pasuje do mnie.:-) jesli chodzi o ten dotyk to rodzina nie jest temu napewno winna, moji rodzice sa naprawde wporzadku .Mysle ze ja nietyle boje sie dotyku co wywoluje on u mnie ogromna zlosc i niechec. Siegnelam pamiecia wstecz i przypomialy mi sie chwile w podstawowce, byl tam taki nauczyciel i ja go bradzo lubilam , czasem nawet mnie przytulal teraz jak o tym mysle to sie zastanawiam czy to nie bylo troche przegiecie z jego strony. Pozatym mialam pecha bo byly jeszcze dwie sytuacje kiedy dotykano mnie w jednoznaczny sposob. Jednak byly to kortkie epizody:-( ale nie boje sie dotyku obcych ludzi , ani nie mam zadnych zachamowan fizycznych wobec facetow, za to wlasnie nienawidze dotyku ludzi znajomych. Wizje katstroficzne mam czesto , winda sie zapada, ciezurowka poteaca , najgorsze to te jak psy gryza, strasznie sie tego boje , a w dodatku boje sie brdzo o moich bilskich , znacznie bardziej boje sie o nich niz o siebie:-( jejku rozpisalam sie chyba zabardzo, pozdrawiam wszystkich papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przepraszam ale pytam
Darma dziekuje ci bardzo za odezwe czesto jak czlowiek przeczyta co ktos szczerze o nim mysli to jest mu latwiej . Wiele rzeczy mysle ze sie zgadza, pewnie to co napisalas pasuje do mnie.:-) jesli chodzi o ten dotyk to rodzina nie jest temu napewno winna, moji rodzice sa naprawde wporzadku .Mysle ze ja nietyle boje sie dotyku co wywoluje on u mnie ogromna zlosc i niechec. Siegnelam pamiecia wstecz i przypomialy mi sie chwile w podstawowce, byl tam taki nauczyciel i ja go bradzo lubilam , czasem nawet mnie przytulal teraz jak o tym mysle to sie zastanawiam czy to nie bylo troche przegiecie z jego strony. Pozatym mialam pecha bo byly jeszcze dwie sytuacje kiedy dotykano mnie w jednoznaczny sposob. Jednak byly to kortkie epizody:-( ale nie boje sie dotyku obcych ludzi , ani nie mam zadnych zachamowan fizycznych wobec facetow, za to wlasnie nienawidze dotyku ludzi znajomych. Wizje katstroficzne mam czesto , winda sie zapada, ciezurowka poteaca , najgorsze to te jak psy gryza, strasznie sie tego boje , a w dodatku boje sie brdzo o moich bilskich , znacznie bardziej boje sie o nich niz o siebie:-( jejku rozpisalam sie chyba zabardzo, pozdrawiam wszystkich papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przepraszam ale pytam
Darma dziekuje ci bardzo za odezwe czesto jak czlowiek przeczyta co ktos szczerze o nim mysli to jest mu latwiej . Wiele rzeczy mysle ze sie zgadza, pewnie to co napisalas pasuje do mnie.:-) jesli chodzi o ten dotyk to rodzina nie jest temu napewno winna, moji rodzice sa naprawde wporzadku .Mysle ze ja nietyle boje sie dotyku co wywoluje on u mnie ogromna zlosc i niechec. Siegnelam pamiecia wstecz i przypomialy mi sie chwile w podstawowce, byl tam taki nauczyciel i ja go bradzo lubilam , czasem nawet mnie przytulal teraz jak o tym mysle to sie zastanawiam czy to nie bylo troche przegiecie z jego strony. Pozatym mialam pecha bo byly jeszcze dwie sytuacje kiedy dotykano mnie w jednoznaczny sposob. Jednak byly to kortkie epizody:-( ale nie boje sie dotyku obcych ludzi , ani nie mam zadnych zachamowan fizycznych wobec facetow, za to wlasnie nienawidze dotyku ludzi znajomych. Wizje katstroficzne mam czesto , winda sie zapada, ciezurowka poteaca , najgorsze to te jak psy gryza, strasznie sie tego boje , a w dodatku boje sie brdzo o moich bilskich , znacznie bardziej boje sie o nich niz o siebie:-( jejku rozpisalam sie chyba zabardzo, pozdrawiam wszystkich papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×