Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Darma

Fobie

Polecane posty

Gość Andula23
amelka widzisz cos w tym jest chyba hihi,ale tak powaznie to tez ciesze sie,ze moge z kims podzielic sie swymi irracjonalnymi lękami;_)) P.S niedlugo xzaczne tu prowadzic dlugie monologi,dziewczyny piszcie cos... pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hejka dziewczyny! Ja swoj lek juz chyba nazwalam i dokladnie wiem czym on dla mnie jest. Wymiotowanie - hmm niby zwykla normalna rzecz, nawet dobra dla organizmu, bo go oczyszcza ze szkodliwych substancij (jesli sa).Najgorsze w tym leku jest to ze boje sie jesc...kazdy posilek przywoluje okropne mysli.Czy ja po tym nie zwymiotuje, czy jest swieze, czyste itp.Mysle ze to w 100% mozna nazwac natrectwem.Teraz boje sie jesc rzeczy ktorych od dawna nie spozywalam (jedzenie w stylu: pizza, hamburger, pieczone mieso itp. a nawet lody, ktore wczesniej uwielbialam) warzyw tez malo jem jedynie brokuly i marchewke no i ziemniaki, reszty - nie rusze.Owocow to w ogole nie jem, kiedys jadlam banany i jablka ale stwierdzilam ze mam po nich wzdety brzuch, wiec przestalam;]Ja sie wymiotow balam zawsze od malego dziecka, ale ten lek sie nasilil ponad 3 lata temu.Chyba poprostu juz tak mam ze akurat tego sie boje, albo to jakis uraz wlasnie z dziecinstwa, bo do tej pory pamietam jak sie czyms zatrulam i wymiotowalam.Strasznie to przezywalam...mialam chyba wtedy okolo 10 lat teraz mam 18. Moj lek niestety jest ciagle ze mna nie ma takich momentow ze w ogole sie nie boje (byly gdy bralam hidiphen potem sie na niego uodpornilam, teraz nie biore)jest czas ze boje sie panicznie, i jest gdy boje sie mniej.Najgorzej jest gdy zaczne nad tym rozmyslac(najczesciej nachodza mnie takie mysli, gdy nie mam nic do roboty)...to juz wiem ze bedzie zle( z doswiadczenia)nakrecam sie jak zylka na kolowrotek;]wtedy ratuje sie hydroksyzyna (lek dorazny uspakajajacy i przeciwwymiotny). Ostatnio bo wczoraj, zaczal mnie w szkole bolec brzuch;/ siedzialam otepiala na lekcji i chyba zbladlam bo nawet zauwazyl to nauczyciel...moj chlopak poszedl mi po wode i wzielam tabletke, i zaczelam sie uspakajac. Tylko pytanie ile mozna w ten sposob zyc??Bo ja serio zaczynam miec serdecznie dosc i jestem zdolna poddac sie wszelkiemu leczeniu, jeski tylko moze mi ono pomoc.Tylko czy jeszcze jest jakis sposob, bo nie wiem czy nie wykorzystalam juz wszystkich wariantow... 3majcie sie kobitki, ja sie tez postaram i wierzcie bo wiara czyni cuda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *Amelka*
Andula23: ja bardzo chętnie porozmawiam ;) nie musisz prowadzić monologów haha, zaglądam tu ostatnio dosyć często,a Ty Andula jesteś teraz w domu? bo pamiętam jak wczęsniej pisałaś ,ze raczej w ciagu tygodnia nie masz dostępu do internetu. Ja akurat piszę pasjonującą pracę! no cóż ,nie wiem co pisac ,moze by ktoś jakiś temacik zarzucił? smaczne fobie i lęki ,przepis na panike w cieście!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja sobie wogóle nie wyobrażam jak można tak się faszerować prochami i innymi wspomagaczami.to chyba raczej w samym człowieku jest siła żeby się podnieść z tego dołka.przecież są różne terapie itd.i inne alternatywne metody.czy komuś w takiej sytuacji pomogły leki? trzeba sobie samemu poradzić i znaleźć jakąś metodę,a takie dragi to chyba tylko zagłuszają lęk,a nie leczą przyczyny.ja osobiście nie dałabym się wbić w takie szambo.miałabym wyrzuty sumienia i świadomość,że to nie ja sama sobie poradziłam,że funkcjonuję tylko dzięki jakiejś chemii..poza tym myślę,że sama chemia i tak nic nie da skoro my sami nie podejmujemy żadnych działań żeby zmienić siebie.to nie z tej strony trzeba zaczynać,nie od pix.pozdrawiam was dziewczynki:) 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
malinka to nie jest tak ze sie faszeruje lekami, a ten ktory biore to nie psychotrop.Biore go tylko wtedy, gdy wiem ze zaczynam panikowac.Poza tym chodze na psychoterapie i na rozmowy z psychiatra, staram sie leczyc sama tzn bez psychotropow, ktore zaburzaja moje racjonalne i jasne myslenie. Mam nadzieje ze terapia przyniesie efekty, oby:) musze w to wierzyc bo to jest najwazniejsze (moj chlopak zawsze powtarza \"musisz wierzyc ze bedzie dobrze bo ja wierze\":))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *Amelka*
Masz rację Anixos ,czasem nie mozan sobie pozwolić na panike ,ja też nigdy nic nie brałam z wyjatkiem hydroxyzyny na sen ( pare razy bo budziłam się w nocy działo się ze mną coś niedobrego), trzeba wierzyć w siebie , mój chłopak tez mi powtarza ,ze wszystko bezie dobrze ,romawia ze mną słucha mnie i to naprawdę pomaga,sama świadomośc ,ze ktoś rozumie i pomaga jest abrdzo ważna.Teraz wracam do kolacji za dużo sie dzisaj udzielam;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andula23
amelka tak tak jestem teraz w domu,siedze od piatku,a to dzieki wspanialemu psychiatrze ktory mnie tak zalatwil z tymi tabsami,o czym napomknelam wczesniej.ojciec musial po mnie przyjechac,nie dalabym rady siedziec tam.na szczescie wtorki mam co dwa tyg. wolne,a srody zawsze wiec moge do jutra posiedziec w towarzystwie bliskich...ale juz sie boje jak to bedzie od czwartku,nie wiem mam dzis zly dzien chyba.przed chwila chcialam sie zrelaksowac w kapieli ale zrobilo mi sie tak zle ze chcialam jak najszybciej wyjsc z wanny;_(((oj nie jest za dobrze skoro juz w lazience boje sie sama siedziec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andula23
forget me not podnosisz mnie na duchu z jednej strony...a z rdugiej podupadam,jak pomysle sobie ze jeszcze trzy lata przede mna zanim z tego wyjde...oczywiscie wiem to nie regula..ale coz..oczy mi juz siadaj i spadam do wyrka,ale forget me not jesli mozesz to odezwij sie do mnie na gadu,nr podalam wyzej,jestem ciekawa jak dokladnie przebiega twoja terapia,niestety nie jestem z okolic wroclawia,szkoda.ah i jesli mozesz sie odezwac to najlepiej jutro,bo jeszcze jutro bede w domu a w czwartek rano uciekam na studia,nie wiem kiedy znowu bede,mam nadziej ze niepredko,bo to bedzie oznaczalo ze sie poddalam.oki koncze bo pisze juz bez ładu,pozdrawiam cieplutko wszytskie dziewczynki i trzymam za nas kciuki oczywiscie,papap

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agniechucka
a u mnie bez zmian....przyszłam was tylko pozdrowić...i dać znak że żyję ;-] chociaz ciągle mam taką nadzieję że wejdę tu i powiem.''no ja już wychodzę z domu,i jest coraz lepiej'' ale na razie niestety nie mogę tego powiedzieć...więc wolę tu nie truć niepotrzebnie heh....ciekawa jestem czy są ludzie którzy mają podobny problem jak ja,ale na tym forum niezauważylam równie beznadziejnego egzemplarza...kto nie wychodzi z domu ? *przyznać się bez bicia!* * [nie dotyczy zwyczajnych domatorów]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andula23
wiesz co agniechucka ja sie powoli zaczynam bac wychodzenia z domu w ogole,z kims jeszcze luz ale sama...masakra,a jutro musze jechac na zajecia i zostac tam,i w sumie bardzo chce,ale boje sie,od rana mam jazdy,i nawet tabletek nie ruszam,ale ziolowych,bo sie boje,ze mi cos po nich bedzie ,nie wiem juz co robic,jestem w kropce...agniechucka chcialabym ci pomoc ale widzisz nie potrafie...nawet sobie nie potrafie,moze w koncu sie uda,od rana mam plan wyjsc z domu ale jakos nie moge sie przemoc.boze pisze jak pojechana,hihi,jestem pojechana chyba hallo jest tu ktos..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też mam ten problem z wychodzeniem z domu,ale różnie z tym bywa.czasami wogóle nie mogę się przemóc i mogę tak siedzieć w domku przez kilka dni.nie wiem skąd to się bierze.czuję wtedy lęk przed czymś nieokreślonym,jakby faktycznie mi coś zagrażało.chciałabym się tego w końcu pozbyć.ze mną jest taka sprawa że np.jak mam gdzieś wtjść ze znajomymi to często sięd denerwuję,ale jak już jestem gdzieś na imprezie to jest ok i dobrze się bawię.z drugiej strony, nie mam jakoś w sobie chęci czy potrzeby żeby utrzymywać z nimi kotakty,ale w sensie żeby je jakoś cały czas reguralnie podtrzymaywać z mojej inicjatywy.ktoś ma podobie? pozdr wszystkie wrażliwe misie:) buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza tym zauważam że mi tych kontaktów brakuje i jestem wtedy nieszczęśliwa.nie lubię być sama.zaczynam wtedy rozmyślać i jeszcze bardziej się dołuję.mam chłopaka.już kilka lat,ale to ni to samo.on o niczym nie wie.wogóle przy nim jestem zupełnie innna.inaczej się zachowuję,jestem wyluzowana.jeździmy sobie gdzieś,pijemy winko i gadamy do rana.robimy dużo fajnych rzeczy i nigdy się ze sobą nie nudzimy.chociż chciałabym jeszcze mieć jakieś większe grono przyjaciół,znajomych,bo jak na razie to zawsze ogranicza się do 2-3 osób..a reszta jest gdzieś porozsiewana i nie mam z nimi stałego kontaktu.chyba boję się odrzucenia,bo miałam kilka takich sytacji jak byłam młodsza,że zawsze ze str. osób którym ufałam spotykało mnie coś nie miłego i pewnie stąd ten \'\'mechanizm obronny\'\' :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej. mam taką małą fobie odnośnie ciąży. czy któraś z Was orientuje się czy po odstawieniu pigułek anty (regulonie) można długo czekać na okres. zrobiłam 2 testy i są negatywne, ale i ak mam fobię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Jula-Jula Z tego co wiem potrzeba mniej więcej 3 miesięcy żeby praca jajników się uregulowała i wróciła do normy.tyle potrzebuje organizm.tylko bezpośrednio po odstawieniu pigułek musisz się dobrze zabezpieczać,bo istnieje duże ryzyko ciąży mnogiej.tak mi powiedział gin kiedy ja odstawiałam pigułki anty.u mnie było ok.dostałam okresik jak w zegarku,z tym że następne okresiki były już bardziej obfite niż podczas brania pigułek:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Jula-Jula Z tego co wiem potrzeba mniej więcej 3 miesięcy żeby praca jajników się uregulowała i wróciła do normy.tyle potrzebuje organizm.tylko bezpośrednio po odstawieniu pigułek musisz się dobrze zabezpieczać,bo istnieje duże ryzyko ciąży mnogiej.tak mi powiedział gin kiedy ja odstawiałam pigułki anty.u mnie było ok.dostałam okresik jak w zegarku,z tym że następne okresiki były już bardziej obfite niż podczas brania pigułek:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Malinka 3 Wielkie dzięki za odpowiedź, mam nadzieję że masz 1000% rację. teraz moja fobia na chwilę odejdzie na bok i wezmę się do pracy. kochaniutka jesteś!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Malinka 3 Wielkie dzięki za odpowiedź, mam nadzieję że masz 1000% rację. teraz moja fobia na chwilę odejdzie na bok i wezmę się do pracy. kochaniutka jesteś!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ami_lii
Ja mam stosunkowo "krótką" nerwicę, bo wykryli ją 3 miesiące temu, ale podobno strasznie długo to się zbierało... Ogólnie mam nerwicę lękowo -hipochondryczną, (na punkcie żołądka) i czasami jest dobrze, jem normalnie, spię normalnie, gadam normalnie chodze do szkoły (1 LO), a czasami to nic nie mogę... ostatnio często się zwalniam ze szkoły bo nie chcę robić sensacji swoimi atakami...jak często macie ataki paniki? U mnie to się zdarza kilka razy w tygodniu (niekoniecznie musi być przyczyna, może być tak że po prostu wracam ze szkoły i nagle tracę panowanie nad sobą), i trwa oo 15 min. Narazie chodze do psychologa, biorę leki i staram się jakoś sobie radzić...chociaż trochę mi ciężko już tłumaczyć klasie czemu ciągle się zwalniam, oni chyba już coś podejrzewają (narazie wmówiłam im że mam ataki alergii na wiosnę).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny:) pisałam już wcześniej o sobie i swoim problemie. napiszcie co o tym sądzicie.może ktoś jest w podobnej sytuacji? może ktoś sobie z tym poradził i mógłby mi coś doradzić? piszcie dziewczynki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ami_lli co to znaczy ze masz nerwice na punkice zoladka??bo ja moge miec cos podobnego nie wiem czy czytalas, ale ja mam fobie na punkcie wymiotowania.Strasznie sie tego boje.Powiedz mi cos wiecej o swoim leku.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No nieźle macie Kobietki, szczerze Wam współczuję a jednocześnie podziwiam, że możecie jakoś żyć z tymi paranojami ( że się tak wyrażę)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie nazywam "tego" co mam nerwica zoladka.To porostu fobia przed wymiotami i wszystkim co sie z nimi wiaze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aracna
a ja cierpię na aracnofobię. Od zawsze! Z tym, że od zeszłego roku moje objawy nasiliły się i to sporo. Mieszkam w domku z ogródiem, więc normalne, że może ich się więcej pojawiać, ale ostatnio to są takie giganty (jak pięść-nie przesadzam, nie ja jedyna się dziwiłam). Jesli pajak (juz nazwę to po imieniu) jest taki cieniutki z tych domowych i co najważniejsze się nie rusza, gapiąc się na niego jakoś przejdę lub w oddali posiedzę, choc zestresowana na maxa, co chwilę się patrzać. Gorzej jeśli pojawi się jakis (nieważne czy na pajęczynie czy podłodze) i niewazne jakich rozmiarów (choć wiadomo, że im większy tym gorzej), widoczny (nie z tych ledwo widocznych co czasem są na rogach sufitu) i SIĘ RUSZY, to po prostu koszmar!! Wpadam w straszną panikę, płacz i w ogóle cała się trzęsę. Potem przez wiele godzin się ie mogę uspokoić (pod warunkiem oczywiście, że ktoś go wyrzuci). Kupiłam sobie kiedys nawet kolczyki w takim kształcie, nie poskutkowało, ostatnio udało mi się jednego pod miske złapać (cud!!), ale gapiłam się potem na nia, ze strachem , ze to i tak wyjdzie, az w końcu ktoś go nie zabrał... to można nazwac fobią.. tym vbardziej, że teraz wszędzie rozglądam się pięć razy zanim gdzieś wejdę czy coś zrobię.. A dziewczyny z fobia wychodzenia, też doskonale rozumiem, sama przez to przeszłam, ale mnie dopadło z przykrych doświadczń. Do dzisiaj, choc mieszkam już w innym mieście czasem boje się wyjśc czy odebrać telefon czy w ogóle cokolwiek zrobic. Sorki, jeśli tak strasznie się rozpisałam, ale musiałam się wygadać. W sumie po to powstał ten topic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ami_lii
Ogólnie to nazywa się nerwica hipochondryczna: z racji że u mnie w rodzinie parę osób już umarło na nowotwory żołądka, to ja się panicznie boję że coś mnie też złapie, i mimo dokładnych badań (min. USG jamy brzusznej) które nie wykazało najmniejszej zmiany, poza możliwymi problemami z jelitami które wynikają wyłącznie ze stresu, jak tylko czuję że coś mnie boli w okolicy żołądka to już się telepię czy napewno to nic złego...wprawdzie po jakimś czasie bóle znajdują swoje uzasadnienie, ale przez ten czas naprawdę myślę że zaraz coś mi się stanie! Chwilami boję się ruszać z domu bo może mi się coś stać w szkole czy w drodze do sklepu... Narazie 3 tydzień biorę Hydroksyzynę, za tydzień mam iść do psychiatry w sprawie tabletek... Szczerze mówiąc to ja nawet nie wiem skąd to się wzięło! Po prostu pewnego dnia (notabene, rocznicy śmierci Dziadka, a ja niby byłam przeziębiona i nie mogłam jechać) po prostu zaczęłam wariowac... Najgorzej jest jak mnie napada panika, wtedy to jest strasznie...czasami mam napady bez konkretnej przyczyny (po prostu wracam ze szkoły i już mnie trzęsie) a czasami to wystarczy drobiazg, jak artykuł z Faktu (który jest na wprost od przystanku i jak idę tam to nie mogę przeoczyć tego brukowca!) albo wiadomość z dziennika że ktośtam umarł na nowotwór... Dobrze chociaż że mogę sie zwalniać z lekcji jak się zaczynam gorzej czuć...mimo iż czasami idę do domu po pierwszej lekcji bo nie mogę wytrzymać! Szkoda tylko że nerwica mi się zaczęła jak mi się już wydawało że życie zaczyna mi się układać: mam świetną klasę (ale nadal nie chcę im mówić o co naprawdę chodzi) nauczyciele są też całkiem fajni, wyraźnie widac że jestem rewelacyjną humanistką. Po pierwszym semestrze było super, a na feriach już mi zaczęło odbijać. Z tego powodu nienawidzę wszelkiego rodzaju dni wolnych, weekendów, świąt itp. Mam za dużo czasu by się zastanawiać... Ostatnio to zaczęłam mieć taki dość dziwne uczucie, jakby we mnie były dwie inne osoby: jedna miła, druga próbuje mnie przestraszyć... Np. jak zaczyna mnie boleć brzuch gdzieś w dole, to miła mówi że to napewno okres, a ta druga że jeśli mnie boli ciągle to znaczy że to jakaś choroba...zwykle wychodzi na to że miła ma rację, ale częściej niestety słucham tej drugiej...dobrze że już mam psychologa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie fobia wychodzenia uciekła gdzieś na bok.przynajmniej na razie:) ale źle mi.. czuję się samotna i chce mi się płakać:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulinaaa
Ja mam stracha przed lasem, boje sie do niego wejsc nawet w dzien z kims, nie wiem czemu. Nawet czesto mi sie sni las, ze ktos mnie w nim goni, ze sie gubie, albo uciekam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pierwszy tydzien terapii minął... jest ciężko, ale zaciskam zęby i mówię sobie, że dam radę i jeśli ma mi to pomóc (a lekarz mówi, że są już postępy) to pomorduję się jeszcze te 9 tygodni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sonka18
Ja mam specyficzną fobie - boje się zdechłych ptaków, zwłaszcza gołębi. Zdechłe ssaki mnie tak nie odrażają, ale nie lubie zdechłych żab czy taka fobia wogóle istnieje u innych ludzi??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×