Gość a ja mam już pusto w głowie Napisano Grudzień 30, 2011 Do gruczolanki Ja jak miałam gruczolaka to też miałam straszne bóle głowy właśnie w okolicach czoła i skroni, czasem bolał mnie też tył głowy przy potylicy i promieniował na szyję (potem dowiedziałam się, że to dlatego, ze gruczolak uciskał tętnicę szyjną). Ból był okropny, nasilał się jak zbyt szybko się poruszałam lub gdy coś wokół mnie wirowało. Nie mogłam jeździć samochodem bo robiło mi się niedobrze jak zbyt szybko zmieniał mi się obraz przed oczami i jak trzęsło. Razem z głową bolało mnie też prawe oko, które od ciśnienia w głowie dostało lekkiego wytrzeszczu. Nie wiem jak jest po lekach bo mojego gruczolaka nie leczyłam lekami tylko od razu zdecydowałam się na operację. Po operacji ból całkowicie mija. Znaczy może jest przez dwa może trzy dni jakiś ból głowy ale dostosowuje się ona do nowego ciśnienia panującego w niej i to dlatego. Poza tym ten ból to w zasadzie żaden ból w porównaniu do tego, który był przed operacją. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gruczolanka Napisano Grudzień 31, 2011 Czesc dziewczyny Dzieki za komentarze. Ja nie mam takich strasznych boli glowy, nie wiem czy moge nazwac to bolem. To cisnienie, ktore nie pozwala mi normalnie funkcjonowac. Jestem ciagle senna, mam slabe rece, nie moge usiasc ani polozyc sie przed tv bo zaraz zasypiam,. Nie mam zadnych lekow, biore tylko antydepresanty i sama nie wiem po co. Poza tym lekarze nie za bardzo profesjonalnie podchodza do sprawy, i zastanawia ich ogromna ilosc bialych plam na mozgu, ktore mam. Nie wiem co mam robic, mecze sie juz 8 lat. Mam nadzieje dziewczyny, ze czujecie sie dobrze i zycze Wam zdrowia w Nowym Roku. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość czarnamegan Napisano Styczeń 2, 2012 Czy ktoś z Was ma lub miał gruczolaka, który wydziela mieszane hormony nie tylko np. prolaktynę? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość megi1985 Napisano Styczeń 2, 2012 Do Kingi.." a ja mam już pusto w głowie". Rok temu wykryto u mnie makrogruczolaka przysadki, brałam norprolac, bromergon a od dwóch miesięcy dostinex, niestety guz sie w ogóle nie zmniejsza. Mam duży dylemat ponieważ prowadzi mnie Prof Zieliński i Prof Zgliczyński-endykrynolog, pierwszy jest zdania ze nie ma potrzeby operacji a drugi uważa,że jest ona konieczna i to jak najszybciej. Oni sie dobrze znają, bo Prof Zgliczyński zawsze na operacje daje skierowanie do Prof Zielińskiego. W związku z tym nie wiem co zrobić, kogo mam sie słuchać, wiem że trafiłąm do najlepszych ludzi w polsce od tego typu guzów i dlatego dziwi mnie ich rozbieżność zdań nt operacji. Do tego trafiłam na artykuł napisany kilka lat temu przez Prof Zielińskiego nt prawie 40 % powikłań po operacjach przez nos guzow przysadki mógowej. Bardzo sie denerwuje i nie wiem co mam robić, ostatnio również doczytałam sie, że istnieje możlliwość operowania tego typu guzów Gamma Knife, czy słyszeliście też o tym? Bardzo prosze o opinie co myślicie na temat mojego przypadku. Bede bardzo wdzięczna każdą odpowiedź. Dziękuje. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam już pusto w głowie Napisano Styczeń 3, 2012 Do czarnamegan Tak jak miałam gruczolaka, który wydzielał prolaktynę i hormon wzrostu. Do megi1985 Nie wiem za bardzo czemu mają tak rozbieżne zdania. Może zależy to od rozmiaru guza. Nie wiem jak wielkiego masz guza ale słyszałam, że mikrogruczolaki wydzielające prolaktynę łatwo leczy się farmakologicznie. Może też jeśli guz jest dość duży i nacieka zatoki, nerwy wzrokowe lub tętnicę szyjną trzeba go najpierw "podleczyć" tabletkami, żeby troszkę się zmniejszył i dopiero potem usunąć go operacyjnie. W czasie gdy ja miałam operację była jedna osoba, która leczyła się dwa lata zanim poddano ją operacji. Wiem też, że guzy duże, naciekające otoczenie nie są poddawane zabiegowi metodą Gamma Knife. Może warto by zapytać Prof. Zielińskiego na następnej wizycie dlaczego ma odmienne zdanie od Prof. Zgliczyńskiego, powiedzieć mu o swoich obawach i wtedy podejmiecie jakąś decyzję. Ale bądź spokojna, jeśli Profesor Zieliński mówi, że nie ma póki co potrzeby operacji to znaczy, że tak jest. Nie chcę podważać niczyich kompetencji ani nikogo obrazić, to tylko moje myślenie. Wydaje mi się, że Profesor Zieliński jako neurochirurg wie lepiej czy poddać kogoś operacji czy nie. Ja na Twoim miejscu umówiłabym się z nim i porozmawiała. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam już pusto w głowie Napisano Styczeń 3, 2012 Do megi1985 Przepraszam, dopiero teraz doczytała, że Twój guz się nie zmniejsza. Tym bardziej zapytałabym któregoś z nich o co chodzi. Co do powikłań po operacji przez nos to było kilka lat temu od tamtego czasu na 100% medycyna poszła w tym kierunku do przodu i procent powikłań się zmniejszył. Gdybym mogła Cię poprosić o przesłanie linka do tego artykułu. Chętnie przeczytam to, zwłaszcza, że od operacji bardzo interesują mnie te tematy. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Megi1985 Napisano Styczeń 3, 2012 http://www.endokrynologia.polska.viamedica.pl po prawej stronie w "szukaj" trzeba wpisać hiperprolaktynemia, i wyskoczą artykuły na ten temat, ten o którym ja pisałam to pierwszy od dołu. Pomyliłam się to nie napisał Prof Zieliński tylko Prof. Zgliczyński. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
marcik77 0 Napisano Styczeń 3, 2012 przed operacja bylem bardzo ciekaw jak taka operacja wyglada wiec jesli ktos ma ochote zobaczyc przesylam link:) z doswiadczenia moge powiedziec ze nie ma czego sie bac to nic nie boli po tygodniu jest sie w domu pozdrawiam http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=VJmns_iIfOM# Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość megi1985 Napisano Styczeń 3, 2012 Marcik , czy mólbyś mi podać do siebie jakiś kontakt?byłabym bardzo wdzięczna. Podaje moj adres e:mail megii1985@interia.eu Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam już pusto w głowie Napisano Styczeń 4, 2012 Do marcik77 Gratuluję udanej operacji :) Jak dawno była? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
marcik77 0 Napisano Styczeń 4, 2012 operacje mialem w czerwcu tydzien w szpitalu bylem wszystko poszlo sprawnie i bez bolu jest tylko jeden minus mam teraz moczowke prosta a dostalem ja miesiac po ale to dosc rzadko sie zdarza Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam już pusto w głowie Napisano Styczeń 4, 2012 Do marcik77 A długo musiałeś prowadzić oszczędny tryb życia? Ja jestem 6 tygodni po operacji. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
marcik77 0 Napisano Styczeń 4, 2012 przez 3 miesiace gdzies ale sam to sobie tak ustalilem ogolnie sie nie przemeczam :)nie wiem jaka jest zasada Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
madzik81 0 Napisano Styczeń 4, 2012 ja mam pytanko do (a ja mam już pusto w głowie) mam mikrogruczolaka 5mm przynajmniej taki był we wrzesniu,on mi wydziela kortyzol wiec mam kortyzolemie,strasznie spuchlam,dzieci nie moge miec teraz bo brak owulacji miesiaczki mi sie nie zatrzymuja i mam byc poddana takiej operacji w styczniu ale w centrum onkologi w Warszawie tak bardzo sie boje nie wiem jak to wygląda,dają głupie jasie? jakąś tabletke na uspokojenie? a gdzie telefon w tym czasie trzymałas komórkowy? prosze o pocieszenie bo panikuje a ja jestem naprawde panikarz,przed operacja mam isc jeszcze na endokrynologie i tam maja mi porobic jeszcze raz badania przed operacyjne prosze o pocieszenie bo jestem taka juz słaba ciagle bym spała mam dosc;( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam już pusto w głowie Napisano Styczeń 5, 2012 Do madzik81 Spokojnie,wcale nie jest to takie jak się wydawać by mogło. U mnie wyglądało to tak, że w poniedziałek rano przyjęto mnie do szpitala. Czekałam na korytarzu aż zwolni się dla mnie jakieś łóżko. W między czasie zbadała mnie pani anestezjolog, lekarz przeprowadził ze mną wywiad, podpisałam zgodę na operację i o 12 zjadłam obiad. Radziłabym się najeść tym obiadem a jeśli nie będzie smakował to kupić sobie coś swojego i zjeść bo obiad to ostatni dozwolony posiłek :) Potem można jeszcze pić do północy wodę a od północy już nic. Moja operacja była przewidziana na wtorek około godziny 11. W poniedziałkowy wieczór pielęgniarki przyniosły mi specjalne pończochy przeciwzakrzepowe, dwie tabletki (jedna do zjedzenia przed zaśnięciem a druga we wtorek rano) i kubeczek z płynem. Jest to łagodny środek na przeczyszczenie. Pijesz i idziesz się załatwić, potem bierzesz tabletkę i lulu. Rano we wtorek wstajesz około godziny 6 lub 6.30 i idziesz się umyć. Ja musiałam wziąć prysznic w specjalnym płynie, który był w kabinie prysznicowej. Trzeba umyć całe ciało (uwaga na oczy bo jest żrący) ze szczególnym uwzględnieniem miejsca, gdzie będzie operacja. Nie wiem czy trzeba też myć głowę (strasznie się po tym płynie włosy filcują), ja nie myłam i żyję. Jak już jesteś umyta, wracasz do łóżka i podkładasz sobie pod nogi zwiniętą kołdrę tak żeby mieć je uniesione do góry. Leżysz tak pół godziny, po czym nie spuszczając nóg z łóżka wkładasz pończochy przeciwzakrzepowe. Pielęgniarki kazały mi być gotowe na 8 więc zjadłam tabletkę i chwilę poczekałam. Nie wiem czy tabletka to głupi jaś. Po zjedzeniu tej wieczorem w nocy i tak źle mi się spało (pewnie ze stresu). Jak zjadłam tą rano to tak po godzinie zasnęłam i spałam przez jakieś dwie godziny. Potem czekałam ( w między czasie można spakować swoje rzeczy wszystkie i oddać do depozytu albo komuś z bliskich) do 14 bo z rana przywieźli kogoś z wypadku i czas wszystkich operacji planowanych się przesunął. Po 14 przyszła pielęgniarka, kazała przebrać mi się w papierową piżamkę i zawiozła mnie na salę operacyjną. Tam się położyłam na łóżku, jedna pani podawała mi tlen, druga wbiła wenflon i powiedziała, że lekko może mnie zaszczypać ręka. Poczułam szczypanie w ramieniu, dwa razy zamrugałam i zasnęłam. Z narkozy wybudzają jeszcze na sali operacyjnej ale tego się nie pamięta. Pierwszą rzecz jaką ja pamiętam po obudzeniu się to sala pooperacyjna. Tam pielęgniarki podadzą ręczniki żeby wycierać kapiącą z nosa krew. Nie można pić jedynie zwilżać same wargi wodą w ampułce, którą poda lekarz albo pielęgniarka. Mnie po 6 godzinach (a wydawało mi się, że tylko jakieś 40 min tam jestem) spędzonych na sali pooperacyjnej przewieziono do mojej sali. Tam czekały na mnie rzeczy, które położyła mi mama i koleżanka z pokoju. Najważniejsza jest niegazowana woda z dziubkiem do picia bo potem można już po łyczku pić. Telefon trzymała koleżanka z sali i jak przyjechałam to mi podała. Jak wróciłam na salę to mogłam już z nią rozmawiać. Potem zasnęłam i spałam jak zabita. Pielęgniarki przychodzą co chwilę i sprawdzają czy czegoś nie potrzebujesz a w razie czego masz przycisk, którym możesz zadzwonić i ktoś przyjdzie. Siusiasz do basenu a rano możesz zjeść śniadanie i po śniadaniu zaczynasz chodzić. Czujesz się dobrze i z dnia na dzień coraz lepiej. Nie wolno tylko nachylać głowy, wykonywać gwałtownych ruchów. Wygodne jest zabranie ze sobą jednorazowych nakładek na ubikację bo o siusianiu "na małysza" można zapomnieć. Spakuj sobie też wazelinę czy jakąś pomadkę nawilżającą do ust bo strasznie wysychają od oddychania przez buzię. Weź tabletki na gardło, słomkę, kubeczek do płukania zębów, pastę do zębów dla dzieci, przydają się też wilgotne chusteczki. Nie martw się, wszystko będzie dobrze, zobaczysz. A czemu zdecydowałaś się na centrum onkologii? wiesz kto będzie Cię operował? Gdybyś miała jeszcze jakieś pytania to pisz śmiało :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam już pusto w głowie Napisano Styczeń 5, 2012 Do madzik81 Spokojnie,wcale nie jest to takie jak się wydawać by mogło. U mnie wyglądało to tak, że w poniedziałek rano przyjęto mnie do szpitala. Czekałam na korytarzu aż zwolni się dla mnie jakieś łóżko. W między czasie zbadała mnie pani anestezjolog, lekarz przeprowadził ze mną wywiad, podpisałam zgodę na operację i o 12 zjadłam obiad. Radziłabym się najeść tym obiadem a jeśli nie będzie smakował to kupić sobie coś swojego i zjeść bo obiad to ostatni dozwolony posiłek :) Potem można jeszcze pić do północy wodę a od północy już nic. Moja operacja była przewidziana na wtorek około godziny 11. W poniedziałkowy wieczór pielęgniarki przyniosły mi specjalne pończochy przeciwzakrzepowe, dwie tabletki (jedna do zjedzenia przed zaśnięciem a druga we wtorek rano) i kubeczek z płynem. Jest to łagodny środek na przeczyszczenie. Pijesz i idziesz się załatwić, potem bierzesz tabletkę i lulu. Rano we wtorek wstajesz około godziny 6 lub 6.30 i idziesz się umyć. Ja musiałam wziąć prysznic w specjalnym płynie, który był w kabinie prysznicowej. Trzeba umyć całe ciało (uwaga na oczy bo jest żrący) ze szczególnym uwzględnieniem miejsca, gdzie będzie operacja. Nie wiem czy trzeba też myć głowę (strasznie się po tym płynie włosy filcują), ja nie myłam i żyję. Jak już jesteś umyta, wracasz do łóżka i podkładasz sobie pod nogi zwiniętą kołdrę tak żeby mieć je uniesione do góry. Leżysz tak pół godziny, po czym nie spuszczając nóg z łóżka wkładasz pończochy przeciwzakrzepowe. Pielęgniarki kazały mi być gotowe na 8 więc zjadłam tabletkę i chwilę poczekałam. Nie wiem czy tabletka to głupi jaś. Po zjedzeniu tej wieczorem w nocy i tak źle mi się spało (pewnie ze stresu). Jak zjadłam tą rano to tak po godzinie zasnęłam i spałam przez jakieś dwie godziny. Potem czekałam ( w między czasie można spakować swoje rzeczy wszystkie i oddać do depozytu albo komuś z bliskich) do 14 bo z rana przywieźli kogoś z wypadku i czas wszystkich operacji planowanych się przesunął. Po 14 przyszła pielęgniarka, kazała przebrać mi się w papierową piżamkę i zawiozła mnie na salę operacyjną. Tam się położyłam na łóżku, jedna pani podawała mi tlen, druga wbiła wenflon i powiedziała, że lekko może mnie zaszczypać ręka. Poczułam szczypanie w ramieniu, dwa razy zamrugałam i zasnęłam. Z narkozy wybudzają jeszcze na sali operacyjnej ale tego się nie pamięta. Pierwszą rzecz jaką ja pamiętam po obudzeniu się to sala pooperacyjna. Tam pielęgniarki podadzą ręczniki żeby wycierać kapiącą z nosa krew. Nie można pić jedynie zwilżać same wargi wodą w ampułce, którą poda lekarz albo pielęgniarka. Mnie po 6 godzinach (a wydawało mi się, że tylko jakieś 40 min tam jestem) spędzonych na sali pooperacyjnej przewieziono do mojej sali. Tam czekały na mnie rzeczy, które położyła mi mama i koleżanka z pokoju. Najważniejsza jest niegazowana woda z dziubkiem do picia bo potem można już po łyczku pić. Telefon trzymała koleżanka z sali i jak przyjechałam to mi podała. Jak wróciłam na salę to mogłam już z nią rozmawiać. Potem zasnęłam i spałam jak zabita. Pielęgniarki przychodzą co chwilę i sprawdzają czy czegoś nie potrzebujesz a w razie czego masz przycisk, którym możesz zadzwonić i ktoś przyjdzie. Siusiasz do basenu a rano możesz zjeść śniadanie i po śniadaniu zaczynasz chodzić. Czujesz się dobrze i z dnia na dzień coraz lepiej. Nie wolno tylko nachylać głowy, wykonywać gwałtownych ruchów. Wygodne jest zabranie ze sobą jednorazowych nakładek na ubikację bo o siusianiu "na małysza" można zapomnieć. Spakuj sobie też wazelinę czy jakąś pomadkę nawilżającą do ust bo strasznie wysychają od oddychania przez buzię. Weź tabletki na gardło, słomkę, kubeczek do płukania zębów, pastę do zębów dla dzieci, przydają się też wilgotne chusteczki. Nie martw się, wszystko będzie dobrze, zobaczysz. A czemu zdecydowałaś się na centrum onkologii? wiesz kto będzie Cię operował? Gdybyś miała jeszcze jakieś pytania to pisz śmiało :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam już pusto w głowie Napisano Styczeń 5, 2012 Do madzik81 Spokojnie,wcale nie jest to takie jak się wydawać by mogło. U mnie wyglądało to tak, że w poniedziałek rano przyjęto mnie do szpitala. Czekałam na korytarzu aż zwolni się dla mnie jakieś łóżko. W między czasie zbadała mnie pani anestezjolog, lekarz przeprowadził ze mną wywiad, podpisałam zgodę na operację i o 12 zjadłam obiad. Radziłabym się najeść tym obiadem a jeśli nie będzie smakował to kupić sobie coś swojego i zjeść bo obiad to ostatni dozwolony posiłek :) Potem można jeszcze pić do północy wodę a od północy już nic. Moja operacja była przewidziana na wtorek około godziny 11. W poniedziałkowy wieczór pielęgniarki przyniosły mi specjalne pończochy przeciwzakrzepowe, dwie tabletki (jedna do zjedzenia przed zaśnięciem a druga we wtorek rano) i kubeczek z płynem. Jest to łagodny środek na przeczyszczenie. Pijesz i idziesz się załatwić, potem bierzesz tabletkę i lulu. Rano we wtorek wstajesz około godziny 6 lub 6.30 i idziesz się umyć. Ja musiałam wziąć prysznic w specjalnym płynie, który był w kabinie prysznicowej. Trzeba umyć całe ciało (uwaga na oczy bo jest żrący) ze szczególnym uwzględnieniem miejsca, gdzie będzie operacja. Nie wiem czy trzeba też myć głowę (strasznie się po tym płynie włosy filcują), ja nie myłam i żyję. Jak już jesteś umyta, wracasz do łóżka i podkładasz sobie pod nogi zwiniętą kołdrę tak żeby mieć je uniesione do góry. Leżysz tak pół godziny, po czym nie spuszczając nóg z łóżka wkładasz pończochy przeciwzakrzepowe. Pielęgniarki kazały mi być gotowe na 8 więc zjadłam tabletkę i chwilę poczekałam. Nie wiem czy tabletka to głupi jaś. Po zjedzeniu tej wieczorem w nocy i tak źle mi się spało (pewnie ze stresu). Jak zjadłam tą rano to tak po godzinie zasnęłam i spałam przez jakieś dwie godziny. Potem czekałam ( w między czasie można spakować swoje rzeczy wszystkie i oddać do depozytu albo komuś z bliskich) do 14 bo z rana przywieźli kogoś z wypadku i czas wszystkich operacji planowanych się przesunął. Po 14 przyszła pielęgniarka, kazała przebrać mi się w papierową piżamkę i zawiozła mnie na salę operacyjną. Tam się położyłam na łóżku, jedna pani podawała mi tlen, druga wbiła wenflon i powiedziała, że lekko może mnie zaszczypać ręka. Poczułam szczypanie w ramieniu, dwa razy zamrugałam i zasnęłam. Z narkozy wybudzają jeszcze na sali operacyjnej ale tego się nie pamięta. Pierwszą rzecz jaką ja pamiętam po obudzeniu się to sala pooperacyjna. Tam pielęgniarki podadzą ręczniki żeby wycierać kapiącą z nosa krew. Nie można pić jedynie zwilżać same wargi wodą w ampułce, którą poda lekarz albo pielęgniarka. Mnie po 6 godzinach (a wydawało mi się, że tylko jakieś 40 min tam jestem) spędzonych na sali pooperacyjnej przewieziono do mojej sali. Tam czekały na mnie rzeczy, które położyła mi mama i koleżanka z pokoju. Najważniejsza jest niegazowana woda z dziubkiem do picia bo potem można już po łyczku pić. Telefon trzymała koleżanka z sali i jak przyjechałam to mi podała. Jak wróciłam na salę to mogłam już z nią rozmawiać. Potem zasnęłam i spałam jak zabita. Pielęgniarki przychodzą co chwilę i sprawdzają czy czegoś nie potrzebujesz a w razie czego masz przycisk, którym możesz zadzwonić i ktoś przyjdzie. Siusiasz do basenu a rano możesz zjeść śniadanie i po śniadaniu zaczynasz chodzić. Czujesz się dobrze i z dnia na dzień coraz lepiej. Nie wolno tylko nachylać głowy, wykonywać gwałtownych ruchów. Wygodne jest zabranie ze sobą jednorazowych nakładek na ubikację bo o siusianiu "na małysza" można zapomnieć. Spakuj sobie też wazelinę czy jakąś pomadkę nawilżającą do ust bo strasznie wysychają od oddychania przez buzię. Weź tabletki na gardło, słomkę, kubeczek do płukania zębów, pastę do zębów dla dzieci, przydają się też wilgotne chusteczki. Nie martw się, wszystko będzie dobrze, zobaczysz. A czemu zdecydowałaś się na centrum onkologii? wiesz kto będzie Cię operował? Gdybyś miała jeszcze jakieś pytania to pisz śmiało :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam już pusto w głowie Napisano Styczeń 5, 2012 Do madzik81 Spokojnie,wcale nie jest to takie jak się wydawać by mogło. U mnie wyglądało to tak, że w poniedziałek rano przyjęto mnie do szpitala. Czekałam na korytarzu aż zwolni się dla mnie jakieś łóżko. W między czasie zbadała mnie pani anestezjolog, lekarz przeprowadził ze mną wywiad, podpisałam zgodę na operację i o 12 zjadłam obiad. Radziłabym się najeść tym obiadem a jeśli nie będzie smakował to kupić sobie coś swojego i zjeść bo obiad to ostatni dozwolony posiłek :) Potem można jeszcze pić do północy wodę a od północy już nic. Moja operacja była przewidziana na wtorek około godziny 11. W poniedziałkowy wieczór pielęgniarki przyniosły mi specjalne pończochy przeciwzakrzepowe, dwie tabletki (jedna do zjedzenia przed zaśnięciem a druga we wtorek rano) i kubeczek z płynem. Jest to łagodny środek na przeczyszczenie. Pijesz i idziesz się załatwić, potem bierzesz tabletkę i lulu. Rano we wtorek wstajesz około godziny 6 lub 6.30 i idziesz się umyć. Ja musiałam wziąć prysznic w specjalnym płynie, który był w kabinie prysznicowej. Trzeba umyć całe ciało (uwaga na oczy bo jest żrący) ze szczególnym uwzględnieniem miejsca, gdzie będzie operacja. Nie wiem czy trzeba też myć głowę (strasznie się po tym płynie włosy filcują), ja nie myłam i żyję. Jak już jesteś umyta, wracasz do łóżka i podkładasz sobie pod nogi zwiniętą kołdrę tak żeby mieć je uniesione do góry. Leżysz tak pół godziny, po czym nie spuszczając nóg z łóżka wkładasz pończochy przeciwzakrzepowe. Pielęgniarki kazały mi być gotowe na 8 więc zjadłam tabletkę i chwilę poczekałam. Nie wiem czy tabletka to głupi jaś. Po zjedzeniu tej wieczorem w nocy i tak źle mi się spało (pewnie ze stresu). Jak zjadłam tą rano to tak po godzinie zasnęłam i spałam przez jakieś dwie godziny. Potem czekałam ( w między czasie można spakować swoje rzeczy wszystkie i oddać do depozytu albo komuś z bliskich) do 14 bo z rana przywieźli kogoś z wypadku i czas wszystkich operacji planowanych się przesunął. Po 14 przyszła pielęgniarka, kazała przebrać mi się w papierową piżamkę i zawiozła mnie na salę operacyjną. Tam się położyłam na łóżku, jedna pani podawała mi tlen, druga wbiła wenflon i powiedziała, że lekko może mnie zaszczypać ręka. Poczułam szczypanie w ramieniu, dwa razy zamrugałam i zasnęłam. Z narkozy wybudzają jeszcze na sali operacyjnej ale tego się nie pamięta. Pierwszą rzecz jaką ja pamiętam po obudzeniu się to sala pooperacyjna. Tam pielęgniarki podadzą ręczniki żeby wycierać kapiącą z nosa krew. Nie można pić jedynie zwilżać same wargi wodą w ampułce, którą poda lekarz albo pielęgniarka. Mnie po 6 godzinach (a wydawało mi się, że tylko jakieś 40 min tam jestem) spędzonych na sali pooperacyjnej przewieziono do mojej sali. Tam czekały na mnie rzeczy, które położyła mi mama i koleżanka z pokoju. Najważniejsza jest niegazowana woda z dziubkiem do picia bo potem można już po łyczku pić. Telefon trzymała koleżanka z sali i jak przyjechałam to mi podała. Jak wróciłam na salę to mogłam już z nią rozmawiać. Potem zasnęłam i spałam jak zabita. Pielęgniarki przychodzą co chwilę i sprawdzają czy czegoś nie potrzebujesz a w razie czego masz przycisk, którym możesz zadzwonić i ktoś przyjdzie. Siusiasz do basenu a rano możesz zjeść śniadanie i po śniadaniu zaczynasz chodzić. Czujesz się dobrze i z dnia na dzień coraz lepiej. Nie wolno tylko nachylać głowy, wykonywać gwałtownych ruchów. Wygodne jest zabranie ze sobą jednorazowych nakładek na ubikację bo o siusianiu "na małysza" można zapomnieć. Spakuj sobie też wazelinę czy jakąś pomadkę nawilżającą do ust bo strasznie wysychają od oddychania przez buzię. Weź tabletki na gardło, słomkę, kubeczek do płukania zębów, pastę do zębów dla dzieci, przydają się też wilgotne chusteczki. Nie martw się, wszystko będzie dobrze, zobaczysz. A czemu zdecydowałaś się na centrum onkologii? wiesz kto będzie Cię operował? Gdybyś miała jeszcze jakieś pytania to pisz śmiało :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam już pusto w głowie Napisano Styczeń 5, 2012 Do madzik81 Spokojnie,wcale nie jest to takie jak się wydawać by mogło. U mnie wyglądało to tak, że w poniedziałek rano przyjęto mnie do szpitala. Czekałam na korytarzu aż zwolni się dla mnie jakieś łóżko. W między czasie zbadała mnie pani anestezjolog, lekarz przeprowadził ze mną wywiad, podpisałam zgodę na operację i o 12 zjadłam obiad. Radziłabym się najeść tym obiadem a jeśli nie będzie smakował to kupić sobie coś swojego i zjeść bo obiad to ostatni dozwolony posiłek :) Potem można jeszcze pić do północy wodę a od północy już nic. Moja operacja była przewidziana na wtorek około godziny 11. W poniedziałkowy wieczór pielęgniarki przyniosły mi specjalne pończochy przeciwzakrzepowe, dwie tabletki (jedna do zjedzenia przed zaśnięciem a druga we wtorek rano) i kubeczek z płynem. Jest to łagodny środek na przeczyszczenie. Pijesz i idziesz się załatwić, potem bierzesz tabletkę i lulu. Rano we wtorek wstajesz około godziny 6 lub 6.30 i idziesz się umyć. Ja musiałam wziąć prysznic w specjalnym płynie, który był w kabinie prysznicowej. Trzeba umyć całe ciało (uwaga na oczy bo jest żrący) ze szczególnym uwzględnieniem miejsca, gdzie będzie operacja. Nie wiem czy trzeba też myć głowę (strasznie się po tym płynie włosy filcują), ja nie myłam i żyję. Jak już jesteś umyta, wracasz do łóżka i podkładasz sobie pod nogi zwiniętą kołdrę tak żeby mieć je uniesione do góry. Leżysz tak pół godziny, po czym nie spuszczając nóg z łóżka wkładasz pończochy przeciwzakrzepowe. Pielęgniarki kazały mi być gotowe na 8 więc zjadłam tabletkę i chwilę poczekałam. Nie wiem czy tabletka to głupi jaś. Po zjedzeniu tej wieczorem w nocy i tak źle mi się spało (pewnie ze stresu). Jak zjadłam tą rano to tak po godzinie zasnęłam i spałam przez jakieś dwie godziny. Potem czekałam ( w między czasie można spakować swoje rzeczy wszystkie i oddać do depozytu albo komuś z bliskich) do 14 bo z rana przywieźli kogoś z wypadku i czas wszystkich operacji planowanych się przesunął. Po 14 przyszła pielęgniarka, kazała przebrać mi się w papierową piżamkę i zawiozła mnie na salę operacyjną. Tam się położyłam na łóżku, jedna pani podawała mi tlen, druga wbiła wenflon i powiedziała, że lekko może mnie zaszczypać ręka. Poczułam szczypanie w ramieniu, dwa razy zamrugałam i zasnęłam. Z narkozy wybudzają jeszcze na sali operacyjnej ale tego się nie pamięta. Pierwszą rzecz jaką ja pamiętam po obudzeniu się to sala pooperacyjna. Tam pielęgniarki podadzą ręczniki żeby wycierać kapiącą z nosa krew. Nie można pić jedynie zwilżać same wargi wodą w ampułce, którą poda lekarz albo pielęgniarka. Mnie po 6 godzinach (a wydawało mi się, że tylko jakieś 40 min tam jestem) spędzonych na sali pooperacyjnej przewieziono do mojej sali. Tam czekały na mnie rzeczy, które położyła mi mama i koleżanka z pokoju. Najważniejsza jest niegazowana woda z dziubkiem do picia bo potem można już po łyczku pić. Telefon trzymała koleżanka z sali i jak przyjechałam to mi podała. Jak wróciłam na salę to mogłam już z nią rozmawiać. Potem zasnęłam i spałam jak zabita. Pielęgniarki przychodzą co chwilę i sprawdzają czy czegoś nie potrzebujesz a w razie czego masz przycisk, którym możesz zadzwonić i ktoś przyjdzie. Siusiasz do basenu a rano możesz zjeść śniadanie i po śniadaniu zaczynasz chodzić. Czujesz się dobrze i z dnia na dzień coraz lepiej. Nie wolno tylko nachylać głowy, wykonywać gwałtownych ruchów. Wygodne jest zabranie ze sobą jednorazowych nakładek na ubikację bo o siusianiu "na małysza" można zapomnieć. Spakuj sobie też wazelinę czy jakąś pomadkę nawilżającą do ust bo strasznie wysychają od oddychania przez buzię. Weź tabletki na gardło, słomkę, kubeczek do płukania zębów, pastę do zębów dla dzieci, przydają się też wilgotne chusteczki. Nie martw się, wszystko będzie dobrze, zobaczysz. A czemu zdecydowałaś się na centrum onkologii? wiesz kto będzie Cię operował? Gdybyś miała jeszcze jakieś pytania to pisz śmiało :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam już pusto w głowie Napisano Styczeń 5, 2012 Do madzik81 Spokojnie,wcale nie jest to takie jak się wydawać by mogło. U mnie wyglądało to tak, że w poniedziałek rano przyjęto mnie do szpitala. Czekałam na korytarzu aż zwolni się dla mnie jakieś łóżko. W między czasie zbadała mnie pani anestezjolog, lekarz przeprowadził ze mną wywiad, podpisałam zgodę na operację i o 12 zjadłam obiad. Radziłabym się najeść tym obiadem a jeśli nie będzie smakował to kupić sobie coś swojego i zjeść bo obiad to ostatni dozwolony posiłek :) Potem można jeszcze pić do północy wodę a od północy już nic. Moja operacja była przewidziana na wtorek około godziny 11. W poniedziałkowy wieczór pielęgniarki przyniosły mi specjalne pończochy przeciwzakrzepowe, dwie tabletki (jedna do zjedzenia przed zaśnięciem a druga we wtorek rano) i kubeczek z płynem. Jest to łagodny środek na przeczyszczenie. Pijesz i idziesz się załatwić, potem bierzesz tabletkę i lulu. Rano we wtorek wstajesz około godziny 6 lub 6.30 i idziesz się umyć. Ja musiałam wziąć prysznic w specjalnym płynie, który był w kabinie prysznicowej. Trzeba umyć całe ciało (uwaga na oczy bo jest żrący) ze szczególnym uwzględnieniem miejsca, gdzie będzie operacja. Nie wiem czy trzeba też myć głowę (strasznie się po tym płynie włosy filcują), ja nie myłam i żyję. Jak już jesteś umyta, wracasz do łóżka i podkładasz sobie pod nogi zwiniętą kołdrę tak żeby mieć je uniesione do góry. Leżysz tak pół godziny, po czym nie spuszczając nóg z łóżka wkładasz pończochy przeciwzakrzepowe. Pielęgniarki kazały mi być gotowe na 8 więc zjadłam tabletkę i chwilę poczekałam. Nie wiem czy tabletka to głupi jaś. Po zjedzeniu tej wieczorem w nocy i tak źle mi się spało (pewnie ze stresu). Jak zjadłam tą rano to tak po godzinie zasnęłam i spałam przez jakieś dwie godziny. Potem czekałam ( w między czasie można spakować swoje rzeczy wszystkie i oddać do depozytu albo komuś z bliskich) do 14 bo z rana przywieźli kogoś z wypadku i czas wszystkich operacji planowanych się przesunął. Po 14 przyszła pielęgniarka, kazała przebrać mi się w papierową piżamkę i zawiozła mnie na salę operacyjną. Tam się położyłam na łóżku, jedna pani podawała mi tlen, druga wbiła wenflon i powiedziała, że lekko może mnie zaszczypać ręka. Poczułam szczypanie w ramieniu, dwa razy zamrugałam i zasnęłam. Z narkozy wybudzają jeszcze na sali operacyjnej ale tego się nie pamięta. Pierwszą rzecz jaką ja pamiętam po obudzeniu się to sala pooperacyjna. Tam pielęgniarki podadzą ręczniki żeby wycierać kapiącą z nosa krew. Nie można pić jedynie zwilżać same wargi wodą w ampułce, którą poda lekarz albo pielęgniarka. Mnie po 6 godzinach (a wydawało mi się, że tylko jakieś 40 min tam jestem) spędzonych na sali pooperacyjnej przewieziono do mojej sali. Tam czekały na mnie rzeczy, które położyła mi mama i koleżanka z pokoju. Najważniejsza jest niegazowana woda z dziubkiem do picia bo potem można już po łyczku pić. Telefon trzymała koleżanka z sali i jak przyjechałam to mi podała. Jak wróciłam na salę to mogłam już z nią rozmawiać. Potem zasnęłam i spałam jak zabita. Pielęgniarki przychodzą co chwilę i sprawdzają czy czegoś nie potrzebujesz a w razie czego masz przycisk, którym możesz zadzwonić i ktoś przyjdzie. Siusiasz do basenu a rano możesz zjeść śniadanie i po śniadaniu zaczynasz chodzić. Czujesz się dobrze i z dnia na dzień coraz lepiej. Nie wolno tylko nachylać głowy, wykonywać gwałtownych ruchów. Wygodne jest zabranie ze sobą jednorazowych nakładek na ubikację bo o siusianiu "na małysza" można zapomnieć. Spakuj sobie też wazelinę czy jakąś pomadkę nawilżającą do ust bo strasznie wysychają od oddychania przez buzię. Weź tabletki na gardło, słomkę, kubeczek do płukania zębów, pastę do zębów dla dzieci, przydają się też wilgotne chusteczki. Nie martw się, wszystko będzie dobrze, zobaczysz. A czemu zdecydowałaś się na centrum onkologii? wiesz kto będzie Cię operował? Gdybyś miała jeszcze jakieś pytania to pisz śmiało :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
madzik81 0 Napisano Styczeń 5, 2012 Dziekuje ci skarbie,uspokoiłas mnie troszeczke,pytasz czemu zdecydowałam sie w centrum onkologi? hmm w sumie to nie ja tylko moja Pani ordynator ze szpitala bo ja jestem z Wrocławia,chciałam do dr Zielińskiego,ale Pani dr mnie uspokoiła mówiąc,ze ten lekarz co bedzie mnie operował był przed dr Zielińskim... i,ze tam są również fachowcy i nie było osoby,która była wysyłana tam do centrum onkologi z mojego szpitala nie wróciła zdrowa... mogłabym popisać z Tobą na GG? mój numer.1038762 ;) przekochana jestes dziekuje ale i tak mam jeszzce pare pytanek,i wybacz,ze cię tak zamęczam ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam już pusto w głowie Napisano Styczeń 5, 2012 A czy ktoś z Was miał taki przypadek, że zanim pojawił się u niego gruczolak to miał lekko falowane, poddatne włosy, jak gruczolak zaczął wydzielać prolaktynę i hormon wzrostu to włosy zaczęły mu się kręcić w sprężynki a po operacji włosy znowu zaczęły być lekko falowane? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Akroo Napisano Styczeń 5, 2012 do a ja mam już pusto w głowie Ja tak miałam z tymi włosami! byłam mama, miałam proste jak druty. Jakoś w drugiej klasie gimnazjum zaczęły mi się lekko falować, w trzeciej klasie gimnazjum wykryto u mnie guza wydzielającego hormon wzrostu, wtedy włosy już miałam nie falowane, tylko podkręcane, a teraz to już same loki.. Czasem mnie denerwują, bo nijak nie idzie ich ułożyć :D Mam też bardzo grube włosy, ale po Somatulinie dużo mi ich zaczęło wypadać, jednak mimo tego i tak nie tracą objętości. Po pierwszej operacji nie zauważyłam żeby zacżeły się prostować, ale może dlatego, że nie miałam usuniętego guza w całości, zobaczymy jak będzie po kolejnej operacji, może znów będą proste. :D :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
madzik81 0 Napisano Styczeń 6, 2012 kurcze a ja nie wiedziałam co mi jest jak zaczely mi sie kręcic no z roku na rok było coraz gorzej a teraz to już baran :D czyli dziewczyny to wszystko od gruczolaka? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
madzik81 0 Napisano Styczeń 6, 2012 bo ja miałam zawsze proste no moze tylko ciut falowane..opowiedzcie o tym to ciekawe japierdziu w zyciu bym nie pomyslała szok! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość robert62 Napisano Styczeń 6, 2012 do madzik81 Madzik81 to dziwne co piszesz. Ja tez byłem pacjentem pani ordynator z wojskowego we Wrocławiu. Skierował mnie do niej ordynator tamtejszej neurochirurgii. Po badaniach na endokrynologii zostałem wysłany na operację do profesora Zielińskiego na szaserów. Po operacji w listopadzie 2011 roku czuje się swietnie. Poprawił mi się wzrok a zrobione ostatnio badania pokazały, że nie muszę brać żadnychy leków. To był najlepszy prezent noworoczny dla mnie. Polecam Ci profesora Zielińskiego. To bardzo dobry chirurg, opieka pielęgniarska w szpitalu profesjonalna, wszystko super, nic dodać. Zadzwoń do profesora i umów się na konsultację (tel. 603122822). Jeśli chiałaś aby on Cię operował to nie rezygnuj z tego i nie pozwól, żeby inni podejmowali za Ciebie decyzje. Tylko dodam, że profesor po rozmowie telefonicznej nawet pozwolił pojechać mi już na narty. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość czarnamegan Napisano Styczeń 6, 2012 Robert 62- potwierdzam to co piszesz, prof. Zieliński to wspaniały człowiek, również wybieram się do niego na operację, na razie idę na endokrynologię na szaserów i jeżeli jest możliwość operacji właśnie u niego to trzeba to wykorzystać. A czy zaobserwowałeś jeszcze jakieś inne zmiany w swoim organizmie oprócz poprawy wzroku? Jesteś może bardziej spokojny? Moja prolaktyna jest bardzo wysoka, wczoraj np. nie mogłam wciągnąć kozaka na nogę i myślałam, że wyjdę z siebie, tak szybko się denerwuję. pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość robert62 Napisano Styczeń 6, 2012 Ja żle widziałem bo mój guz był duży (25/25/28 mm) a poza tym miałem kłopoty damsko-męskie. Wzrok poprawił się a z resztą tez chyba będzie dobrze, bo badania endokrynologiczne są prawidłowe nie tak jak przed operacją. Cieszę się, że mam juz to za sobą. Przede mną tylko kontrolny rezonans głowy po 4 miesiącach. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość czarnamegan Napisano Styczeń 6, 2012 Do Robert 62 To super, że jest już lepiej. A kłopoty damsko- męskie szybko miną ;-) O tym raczej mało kto mówi, ale libido w tej chorobie jest prawie zerowe, co jest bardzo frustrujące, a jednak jest to bardzo ważny aspekt naszego życia. Wiem coś o tym, niestety, pewnie większość osób z gruczolakiem ma takie problemy. Powodzenia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
madzik81 0 Napisano Styczeń 6, 2012 do Robert62 o widzisz w listopadzie jeszcze kierowali cie ze szpitala na szaserów? a mi Pani ordynator mówiła,ze kiedyś kierowali na szaserów,ale juz nie dlatego teraz na onkologię,wiesz ja juz w sumie nie mam czasu bo tutaj do szpitala ide za niedługo i potem od razu do warszawy mysle,ze Pani ordynator nier połozyłaby mnie w jakimś niedobrym szpitalu,ufam jej ;) a po za tym wszystko za mnie załatwią a takto bym musiała jeżdzić na konsultacje i wracać a nie mam jak wiec widzisz sam,ze ta obcja jest dobra,a Ciebie z Wrocławia zawieźli ze szpitala czy sam jechałeś bo mi mówiła,że polecimy:) co do nerwów,ooo tak również sie strasznie wszystkim denerwuje juz mam tego dość... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach