nie współżyje z moim mężczyzną

żyję z facetem pod jednym dachem od ok3lat. Mamy 1.5 roczne dziecko i wszystko jakoś się pogmatwało gdzieś z pół roku temu i jego stosunek do mnie zmienił się o 180 stopni. Ja cały czas starałam się żeby nasz związek wyszedł na prostą.. bo nadal go kocham... i chciałam żeby nasz związek funkcjonował normalnie... ale coś nie tak jest z jego strony. Nie ma nikogo - uczelnia ,dom i raz w tygodniu wypadzik do pubu. Próbowałam z nim rozmawiać - on odbiera to jako jakieś próby ataku na jego osobę - pech... nie współżyjemy wcale już 3 m-ce, wcześniej sex z miesiąca na miesiąc zanikał. Mało tego... nie dotykamy się wcale, nie przytulamy bo on (jak twierdzi) tego nie potrzebuje, więc "nie będzie się zmuszał" (cytuję). Ja tak nie potrafię żyć. Brakuje mi strasznie bliskości, czułości i wcale nie czuję się kochana a ponoć mnie jeszcze kocha (usłyszałam przy kolejnej podjętej przeze mnie próbie rozmowy). Seksu mi też brakuje, nie ukrywam bo wydaje mi się ważny w związku dwojga ludzi i jak to mówią jest dopełnieniem miłości... Może ktoś mi poradzi co w takiej sytuacji robić bo widzę,że mądrzy ludzie na forum siedzą i to nie tylko kobiety ...a zrozumieć mężczyzn to nie lada sztuka...

pomyliłam trochę forum. post mój umieszczam na forum uczuciowym. zapraszam :)

wiesz..jak to przeczytalam nasunelo mi sie jedno pytanie pierwsza mysl czy on dadal Cie kocha tak jak Ty Jego?Zapytaj szczerze powaznie ze spokojem oczekuj tak samo szczerej odpowiedzi.

tyle że z moją kobietą. Co z tym fantem zrobić?

:P