Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

czuję że nienawidzę

nienawidzę moich rodziców - za każdym razem jak znowu to poczuję,wpiszę to tutaj

Polecane posty

Gość mimikra
Wlasnie wrocilam z kolejnego "cudownego" weekendu w domu rodzicow. Wrocilam-do wynajetego mieszkania, do obcych ludzi, z ktorymi nie jestem spokrewniona, a jednak wlasnie tu czuje sie jak w rodzinie! To co mnie spotyka ze strony mojej matki to ciegla gierka, majaca na celu ponizenie mnie i pokazanie mi jaka jestem beznadziejna. I tak od dziecka. W drugim roku zycia uslyszalam, ze mialam byc chlopcem + dokladny opis wygladu. Ciagle porownywanie z kolezankami, docinki dotyczace wygladu, ubieranie "na chlopczyce". Nigdy zadnej pochwaly, chociaz swietnie sie uczylam i nie sprawialam problemow. Jedynym problemem bylo moje istnienie. Kiedy urodzil sie moj brat - przestalam dla niej istniec. Mecze sie juz 30 lat, niedawno zaczelam terapie psychologiczna. Wiare w siebie i w soje mozliwosci, optymizm i pogode ducha wynosi sie z domu rodzinnego. Tacy jak ja juz w 6. klasie podstawowki marza o samobojstwie. A na zewnatrz jestesmy normalna rodzina...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miałam ostatnio do czynienia z dzieckiem, które zostało porzucone przez matkę kiedy miało 8 lat (teraz ma 11- matka dzwoni raz w roku), dla dzieciaka to rzecz jasna ogromna tragedia mimo, że mamusia wzorową nie była i opieki, ani miłości z jej strony nie zaznało w zasadzie nigdy. Otóż ta mamusia jest DDA. Na pewno nie miała łatwego życia, ale jest tak skoncentrowana na krzywdach których doznała, na swojej pogruchotanej psychice i ogólnie rzecz biorąc na sobie, że zupełnie nie zauważa ile krzywdy wyrzada ludziom, którzy ją otaczają, którzy ją kochają (dotyczy to również i męża, który powinien dostać złoty medal, za starania i cierpliwość itp.) Pani ta unikała terapii jak ognia, bo może to i wygodniej pielęgnować w sobie nienawiść i poczucie krzywdy. Tylko jeśli się z tym w porę nie kończy można narobić niewyobrażalnej szkody innym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pfffffff
Szitaka, tłuku, zjeżdżaj na bambus.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reality
Zaglądam, zaglądam. Czytam wszystko i myślę o wszystkich. Pozdrawiam Cię serdecznie, Studencie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W tym momencie DZIECI POTWORY zgadzam sie z Tobą. Nie wyobrazam sobie zeby dziecko alkoholika [lub z inna dysfunkcja w domu], mimo najlepszych checi, potrafilo normalnie zyc i dawac milosc swoim dzieciom bez terapii. Chociaz zadko objawia sie to az tak drastycznie jak Ty to opisales. Caly czas o tym pisalem w taki czy inny sposob i do tego zachecam. Niech twoje slowa DZIECI beda przesroga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
studencie... no więc ja też mówię o tym od dłuższego czasu.... mianowicie o tym, że front między rodzicami a dziećmi nie jest taki oczywisty w pewnym momencie. Kiedy dzieci są malutkie to tak - zresztą wtedy nikt nie ma wątpliwości kto krzywdzi, a kto jest krzywdzony. Ale kiedy stajemy się dorośli przychodzi taki moment, że stajemy się jednocześnie dziećmi i rodzicami. stosunek do rodziców własnych też się zmienia bo w pewnym momencie nie jesteśmy już bezbronni, a nawet potrafimy nieźle się odwzajemnić. więc swoją postawę też trzeba jakoś zmieniać, żeby nie stać się w takim człowieczkiem z rysunku Mrożka, który skacze po innym i krzyczy \"ja cierpię rozumiesz!?\" tylko żeby podjąć terapię trzeba sobie zdać sprawę, że sie jej potrzebuje... a potrzebuje jej pewnie wiele dorosłych dzieci nie tylko DDA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reality
Znam ten rysunek, jest bardzo dobry. Pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anitesss
Wiem rodzice czasami potrafia zrujnowac zycie , lub wykanczac psychicznie , najlepszym wyjsciem jest jak najszybsze usamodzielnienie finansowe .Studia jak skonczysz i powrocisz do domu to po jakinms czasie koszmar od nowa sie zacznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Łza na policzku
ja nienawidzę tylko ojca!!!a do mamy mam zal ona za kazdym razem go broni bo sie boi a potem przeprasza ze mi nie pomogla!!!ja juz mam dosyc mam 17 lat cudownego chlopaka(jak z marzen)on mnie wyslucha zrozumie pocieszy juz teraz wiem ze bede z nim do konca zycia ale ostatnio moj ojciec coraz bardziej chce nas rozdzielic!to nie jest zwykla glupia historia o coreczce ktora chce milosci i tyle.od wielu lat slysze pod swoim adresem komentarze o tym jaka jestem zla okropna i niechciana,juz nie raz probowalam sie uwolnic ale nie moglam bo....boje sie go...nie mam jak....chcialabym by ktos mi pomogl,ale jak??BOŻE POMÓŻ MI!!!tyle razy ukladalam w myslach swoje zycie przyszlosc i za kazdym razem nie znajduje zadnej przyszlosci!!!teraz tylko przed oczami widze ksiazki(ale nawet teraz slysze ze sie nie ucze)niby z nim nie mieszkam bo wynajmuje mi mieszkanie ale coz z tego kiedy mieszkam z bratem ktory jest taki sam wciaz mnie katuje!ojciec za kazdy moj weekend w rodzinnym domu robi mi pieklo mowi ze jestem chora psychicznie nie umiem zyc normalnie jestem gowniarzem bez przyszlosci!jutro milam spedzic z tomkiem wieczor ale nic z tego zachorowal a teraz tak bardzo go potrzebuje wczoraj ojciec chcial mnie wyrzucic z mieszkania i kazal zamieszkac w domu z nim,zabronil mamie dawania mi jakichkolwiek pieniedzy(jesli by sie tak zdarzylo moj dojazd do szkoly trwalby 2 godz powrot jeszcze dluzej)teraz mi ulzylo przez caly wieczor plakalam ale teraz jest mi juz lepiej chociaz sie wygadalam;)...jednak nadal nikt nie moze mi pomoc;(...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
LZA NA POLICZKU, nie wiem czy to jeszcze przeczytasz, juz kilka dni minelo od Twojegi postu, ale moze jednak. Masz racje, ja nie moge Ci pomoc, ale nie jestes totalnie bez wyjscia. Jezeli poki co nie mozesz sie uwolnic od ojca, mozesz poszukac grupy wsparcia- gdzie nie tylko mozesz sie wyplakac, ale uslyszysz tez ze to nie Ty jestes nienormalna i jak mozesz nauczyc sie rodzic sobie w tej sytuacji. Nie jestes sama. Rozejrzyj sie za grupa Doroslych Dzieci Dysfunkcji lub DD Alkoholikow. Mozesz sprobowac pogadac z psychologiem w swojej szkole; przedewszystkim nie cierpiec w milczeniu. trzymam za Ciebie kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reality
Studencie, dobrze, że jesteś. Jakaś dobra dusza czuwa. Powiedz, jak to jest, czy rzeczywiście, jeśli będziemy rozmawiać o przeszłości, analizować ją, interpretować, teoretyzować, czy rzeczywiście nam to pomoże? Będąc DDD lub DDA, czy mamy możliwość zapobieżenia naszym kolejnym wpadkom, czy naprawdę mniej raf zaliczymy w zyciu? Na ogół , pomimo ostrożności, zabezpieczania się, co pewien czas popełnia się błędy, zalicza się jakieś ciosy od losu, ponosi się straty. Czy gdyby się nie było tym DD, miałoby się naprawdę mniej złych doświadczeń? Najgorsze są te, po których wychodzimy źli na samych siebie. Wyrządzamy zło, a później trudno nam to sobie wybaczyć. Ciągle chcemy potwierdzenia słuszności tego co robimy. Chcemy uciszyć nasz niepokój. Staramy się nadmiernie, albo pieścimy się i żadamy dla siebie szczególnych względów. Odrzucamy ludzi i jesteśmy odrzucani. Jak się pozbyć tego wszystkiego? Studencie, napisz coś więcej. Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam i wszystkich. Wszystkie wpisy tu uważnie czytam, ale nie zawsze wiem, co powiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ollie
Jeszcze dokończę o DD. Taki osobnik nie pilnuje swoich praw, można mu wiele złego zrobić, wykorzystać go, a kiedy indziej walczy na oślep. I skąd ja to znam? Nie bez powodu określam takich ludzi jako DD - trudno im być dorosłymi. Przejście z dzieciństwa do dorosłości to długi i złożony proces. Jeśli jest w nim zbyt wiele czynników zakłócających, utrudniających, to nie zakończy się prawidłowo. Dorosłość zastaje nas jako DD, niegotowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Reality, odpowiem Ci cytując teksty czytane przez grupy DDD na każdym mitingu. Być moze już je znasz. Istota problemu. Wielu z nas odkryło, że mamy dużo wspólnych cech wskutek wzrastania w domu alkoholika. Zaczęliśmy odczuwać izolację, trudności w kontaktach z ludźmi, w szczególności z autorytetami. By chronić siebie, dbaliśmy o to by zadowolić innych, nawet kosztem zatracenia naszej własnej tożsamości. A mimo to każdą krytykę traktujemy jako zagrożenie. Żyliśmy jak ofiary. Wykształcając nadmierne poczucie odpowiedzialności, woleliśmy zajmować się raczej innymi niż sobą. Czuliśmy się w jakimś sensie winni, gdy broniliśmy swoich praw, zamiast ustępować. Zaczęliśmy raczej reagować niż działać, pozwalając innym na przejawianie inicjatywy. Wykształciliśmy osobowość zależną, przerażoną możliwością, że może zostać opuszczona. Gotowi byliśmy zrobić niemal wszystko, żeby utrzymać jakiś związek, byle tylko nie narazić się na emocjonalne odrzucenie. A mimo to stale wybieraliśmy związki niepewne, ponieważ odzwierciedlały one nasz dziecięcy związek z rodzicem - alkoholikiem. Nauczyliśmy się wypierać nasze uczucia jako dzieci i nie okazywać ich jako dorośli. W wyniku tego warunkowania nie odróżniamy miłości od litości, dążąc do kochania tych którym możemy pomóc. Nastawieni na obronę, uzależniliśmy się od stałego napięcia we wszystkich naszych sprawach, przedkładając nieustające porażki nad korzystne związki. To jest opis, nie oskarżenie... Rozwiązanie problemu. Rozwiązanie polega na tym, żeby stać się dla samego siebie bardzo kochającym rodzicem. Poprzez regularne chodzenie na mitingi dojdziesz do właściwego rozumienia alkoholizmu rodziców - choroby, która zaraziła cię, kiedy byłeś dzieckiem i nadal dotyka cię w życiu dorosłym. Kiedy zaakceptujesz pojęcie choroby, spojrzysz na swoich rodziców i na siebie jako na współofiary. Nauczysz się koncentrować na sobie \"tu i teraz\", uwolnisz się od wstydu i oskarżania, które są pozostałością po przeszłości. Weźmiesz odpowiedzialność za własne życie w swoje ręce i nauczysz się, jak lepiej być swoim rodzicem. Nie będziesz musiał tego robić sam. Rozejrzyj się naokoło, a zobaczysz mężczyzn i kobiety, którzy dokładnie wiedzą co czujesz. Wiemy, bo wszyscy tam byliśmy. Będziemy cię kochać i wspierać niezależnie od wszystkiego. Chcemy, abyś nas przyjął jako braci i siostry, tak jak my już przyjęliśmy ciebie. Patrzymy na naszych biologicznych rodziców jako na tych, którzy posłużyli, abyśmy zaistnieli. Naszym prawdziwym rodzicem jest Siła Wyższa, którą chcemy nazwać naszym Bogiem. Bóg dał nam życie i jeśli Bóg dał nam rodziców alkoholików, to dał nam również program Dwunastu Kroków. Korzystamy z Dwunastu Kroków, dzielimy się doświadczeniem, siłą i nadzieją. Ta praca pozwala nam uwolnić się od naszych wad i chorego myślenia. Zwalniamy naszych rodziców od odpowiedzialności za nasze dzisiejsze zachowania i czyniąc to zyskujemy wolność podejmowania zdrowych decyzji. To jest program duchowy oparty na działaniu miłości. Jesteśmy pewni, że podczas gdy miłość będzie w tobie rosła, będziesz zauważał piękne zmiany we wszystkich swoich związkach, szczególnie z twoimi rodzicami, twoim Bogiem i tobą samym. Dorastając DDA nauczyły się: Nie mów - nie ufaj - nie czuj ! Żyliśmy w domu gdzie nikt nas nie słuchał. Powiedziano nam, że nasze uczucia były złe. Przechodzimy przez proces samo odkrywania się, zdając sobie sprawę, że nie musimy robić tego, co robiliśmy jako dzieci, aby przeżyć. Gdy już zaczynamy mówić, ufać i czuć, pracujemy nad uczuciami, których nie pozwalaliśmy sobie wyrażać w naszych własnych rodzinach. Robimy to przez dzielenie się \"tym co się stało\" i \"tym, co dzieje się teraz\" w bezpiecznym i kochającym otoczeniu. Na mitingach DDA znajdujemy bezpieczeństwo i miłość pozwalające przeżyć to, czego nie pozwalaliśmy sobie czuć i wyrażać wcześniej. Z grupsza biorąc o to samo chodzi na terapii: odkopać swoje wspomnienia, żeby odkopać uczucia im towarzyszące. Żeby przeżyć ten cały gniew i strach z dzieciństwa którego nie mogliśmy przeżyć wtedy gdy powstał. Nauczyć się co czuję i nauczyć sie jak konstruktywnie życ z uczuciami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powtórzę też to, co napisałem niedawno o sobie na innym topiku pt. DDA, też na o2. Na pierwszy miting i pierwsze spotkanie terapeutyczne trafilem jako strzepek nerwow- chociaz nie zdawalem sobie z tego sprawy. Myslalem ze wszystko ze mna jest OK, mam tylko kilka drobnych problemow a wszyscy inni sa dziwni, nie lubia mnie itp. Obie terapie [pierwsza 7 miesiecy- przerwana, druga 9 miesiecy- dotrwalem do konca] to byl horror poniewaz 1. Uswiadamialem sobie straszne rzeczy o sobie- a mianowicie: ze nie jestem takim idealem jak myslalem, ze zrodlo moich problemow jest we mnie i to z soba musze cos zrobic a nie naprawiac swiat. 2. wrocily wszystkie uczucia przed ktorymi uciekalem: gniew, wstyd, zawod, pragnienie milosci, uczucie porzucenia. Naprawde wylem po nocach z samotnosci- czulem sie jak male 3-letnie dziecko w pustym ciemnym domu. Gdyby nie przyjaciele i grupa wsparcia DDA nie wiem czy bym to przetrwal. Teraz potrafie cieszyc sie zyciem, dziekuje Bogu ze zyje, chociaz wciaz mam nawroty starego mnie. Terapia nie skonczyla sie ostatnim spotkaniem z psychologiem- ona trwa w codziennym zyciem. To co na niej sie stalo/uslyszalem i zobaczylem jest \'skarbcem\' z ktorego wciaz korzystam w roznych sytuacjach. I wciaz chodze na mitingi- bo pozwalaja mi trzymac sie kursu, zdrowiec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja autobiografia....
dziekuje za te slowa. nie jestem sama....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na pewno
wszyscy poszli na terapię, juz to widzę. Zaglądam tu czasem. Wiele sób się tu wypowiadało. Dobrze jeśli ułożyli swoje sprawy, ale czy na pewno?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Więc co się stało ze wszystkimi? Jeżeli \'Nienawidzę\' i inni nie pokazują się juz, to chyba rozwiązali swoje problemy. Chciałbym żeby tak było, ale oczywiście wiem że nie. I zastanawiam się co się z nimi dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pierwszy raz tutaj
czytam to i czytam i widze że to szeroki problem, mam tak samo w domu :( ciągle tylko wyzwiska i wytykanie, ani jednego dobrego słowa, matura źle zdana, nie takie studia, zły chłopak, za długie paznokcie, dlaczego nie pracuje? - studiuje dwa kierunki dziennie. wszystko moja wina, od kiedy pamiętam co się nie popsuło to na pewno ja zrobiłam i lanie. mam nadzieje że nie długo stąd uciekne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na DDA można sie odkuć
Cennik: * konsultacja psychologiczna (50 min.): 50 zł * psychoterapia indywidualna (50 min.): 50 zł * konsultacja psychologiczna dla osób zainteresowanych grupą dla "młodych dorosłych": bezpłatna * psychoterapia grupowa: o dla osób uczących się, do 24 roku życia (1 sesja trwa 2 godz.): 10 zł (miesięcznie 40 zł) o dla pozostałych osób (1 sesja trwa 3 godz.): 25 zł (miesięcznie 100 zł)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem z Wami, ale chyba juz napisałem wszystko, co miałem ze swojej strony do powiedzenia. Przynajmniej na razie. Walczę ze swoim lenistwem, bo wiem że z nieróbstwa różne niepotrzebne myśli krążą mi po głowie i sam nakręcam się w depresję. Jednak praca jest błogosławieństwem, i nie chodzi tylko o kwestie finansowe. Póki co jednak muszę się zmuszać żeby zrobić coś więcej niz tylko to co naprawdę muszę. uściski wszystkim stałym bywaczom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twoja nienawiść ktora zywisz w tej chwili do rodzicow to nic innego jak buint przeciwko ich sposobu zycia i wychowywania Ciebie. Nie pomoze slowo NIENAWIDZE bo to Ty musisz im wybaczyć. Moze nie robia tego tak calkiem świadomie a raczej sami zostali w ten sposob wychowani.Jesli chcesz sobie pomóc zwroc sie po pomoc do specjalisty psychologa on pomoze Ci to zrozumieć .Zycze powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reality
Student, teraz mi głupio, że tak długo nie zaglądałam. Nie można zostawiać ludzi - uciekać do podziemia. Pardon. Znalazłam juz dla siebie osrodek terapeutyczny dla DDA, a zaraz potem zwatpiłam, bo jest za blisko mojego miejsca zamieszkania i mogłabym kogoś spotkać, itp. - wykręty. Podoba mi się Twoja szczerość, imponujesz mi tym. Ja jednak cały czas mam okazję pracować nad sobą - mam w swoim najbliższym otoczeniu taką osobę, która mnie do tego zmusza. Ktoś mądry i wrażliwy, nie mogę przy nim ani się dołować, ani "szaleć". Ale to straszne, kiedy trzeba zrewidować swój sposób myślenia. Uderzyło mnie w Twojej wypowiedzi, że przeżyłeś moment, kiedy zauwazyłeś, że nie jesteś taki dobry, jak CI się wydawało. Ja właśnie to u siebie zauwazyłam i ciężko to przezywam. Żałuję nuiektórych swoich posunięć wobec ludzi, ale jest już za późno. Mogę tylko oddać następnym osobom to dobro, które należało się tamtym. Przedtem miałam tę cechę DDA - "kocham tych, którzy mnie rania". Teraz zaczęłam upominac się "nie rób tak, bo mnie to boli". Strasznie się bałam, ale 2 osoby pozytywnie na to zareagowały. Przeszłam fazę takiego lęku i pogardy do siebie - podpisywałam się wtedy jako "Potulna". Już nawet nie chcę wracać, żeby to teraz przeczytać. Trudno Ci się zebrać do działania? Wydaje mi się, że musimy mieć "górki" i "dołki" - żaden system nie wytrzyma ciągłego funkcjonowania na wysokich obrotach, więc trzymaj się i nie oceniaj się nisko, gdy mniej działasz, a po prostu jestes i konsumujesz wyniki wcześniejszego działania. Pozdrowienia dla wszystkich, czytam Was stale. Ktoś podobno udowadniał, że DDA i DDD to najwartościowsi ludzie, ale wątpię. Ci ludzie cierpią, a po co komu niepotrzebne cierpienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reality
Jak bardzo jednak jeszczę się boję - kiedy byłam bliska przyznania się do bycia DDą to tak sie sama przeraziłam, że się do tego przyznaję, że wróciłam na tę stronę po 10 dniach - to było 15 listopada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reality
Student, czy czasem nie przechodzisz fazy zawężenia pola działania? Miałeś wyjazd i związane z tym emocje, teraz to minęło i jest bewien brak bodźców, pustka. Tak to bywa. ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zebyscie wiedzieli
no to ja sie wpisuje, mam pojebana rodzine tzn wcale chyba jej nie mam, lepiej zeby nie istnieli/!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Reality co do tego braku bodźców masz rację. Od urodzenia w domu rodzinnych ciąglę żyłem w stałym napięciu i strachu; a przedtem jeszcze kiedy moja mama była ze mną w ciąży też cały czas się bała i jej hormony przenikały do mojego ciała.( To jest udowodnione naukowo- studiowałem medycynę więc wiem). Organizm przestawił się na większe stężenie adrenaliny we krwii, jestem \'uzależniony\' od życia w napięciu. Więc mimo ze cały czas tęskniłem za spokojnym, ustabilizowanym życiem, teraz kiedy takie życie mam- nie potrafię tak zyć. Ciągle czegoś mi brakuje, coś sie musi ciągle dziać, zmieniać, inaczej jest źle. Ktoś życzliwy powiedział mi kiedyś, że ja stważam sobie problemy jeśli żadnych nie mam. I to prawda. Życzę wytrwania na terapii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×