Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
czuję że nienawidzę

nienawidzę moich rodziców - za każdym razem jak znowu to poczuję,wpiszę to tutaj

Polecane posty

Gość mucomor
Samwsieci sorki ale nie widzialem Twojego art piszac te slowa . rozumiem co czujesz lecz bez wiary w siebie i niepoprawnego optymizmu bedzie Ci jeszcze trudniej , wiec uszy do gory i powodzenia. Nnie boj sie zwiazkow . ludzie czesto nie sa tacy za jakich uchodza a pierwsze wrazenie tak wazne dla wielu bardzo czesto jest mylne i tak na prawde wazne jest tylko na interview mucomor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość delfy
mam problem, żeby zapanowac nad sobą. Czytam wypowiedzi " dzieci potwory" i nie mogę wyjśc z podziwu. Wyśmiałaś w pierwszym poście autorkę, nawrzucałaś jej ( czy nie jak jej rodzice?), że dzięki nim ma wszystko, choć juz z wypowiedzi jasne było, że nie ma nic. Bo chyba nie upadniesz tak nisko, by fakt trzymania pod swoim dachem urodzonego z własnej woli swojgo dziecka uważac za objaw wielkiego uczucia. Napisałaś, że zawdzięcza im wszystko, tak się zastanawiam co, bo dotąd myslałam, że to najważniejsze co daja rodzice to miłośc, poczucie bezpieczeństwa, wspieranie, ale mam wrażenie, że skoro autorka napisała, że jst poniżana, karana niewspólmiernie do przewinień i nigdy nie odczuła żadnego z wymienionych przeze mnie pozytywnych uczuć, to chyba właśnie to od nich dostała, to jest to wszystko. No i tak się zastanawiam, gdzie doszukałaś się tej wiedzy o rodzicach autorki, skoro piszesz, że nie są źli, stajesz w ich obronie, oburzasz się na reakcje 'nienawidzę'. No i zdanie : "prawda jest taka" powala na kolana. Mamy nowego boga, " dzieci potwory" wie jaka jest prawda o życiu "nienawidzę". Jakim prawem "dzieci potwory" każe zastanowić się "nienawidze" co ma do powiedzenia swoim rodzicom. Przecież to jest normalna napaść. Czy Ty "dzieci potwory" przyjęłas kiedys taka dawkę wiedzy, że ktoś, kto nie miał szans zbudować swoich podstaw psychicznych, bo od małego dziecka budowano mu w głowie obraz samego siebie jako kogoś niepożądanego, niezdatnego do niczego, kogoś, kto niszczy psuje i jest nic niewart nie może stać się dorosły i "dać sobie rady", usamodzielnić się", bo własnie to, co jest niezbędne do stania się dorosłym zawiera się we wspierajacej postawie rodziców? Oni dla stawania się człowieka sa demiurgiem? Jeśli nie pomogą człowiek nidgy nie dojrzeje, nie stanie nawłasnych nogach? Jest jasne, że "nienawidzę" zawdzięcza swoim rodzicom to, że jest pokaleczonym, wciąz poniżanym, czującym brak miłości, bezpieczeństwa człowiekiem. Mam nieodparte wrażenie, że zrozumienie faktu, że dla każdego człowieka jego sytuacja jest trudna jest ponad twoją percepcję. To, że inni mają gorzej, nie znaczy, że ktokolwiek ma prawo deprecjonować czyjeś uczucia. Ty zwyczajnie odbierasz "nienawidzę" prawo do jej własnych uczuć. Kim jesteś? Mam wrażenie, że jesteś w stanie postrzegać świat tylko z własnego punktu widzenia, próba zrozumienia innej psychiki jest dla Ciebie bezsensowna, co znaczy, że ktoś się skarży użala, nie ma siły, Ty mówisz, że ma sobie poradzić, bo Ty poradziłaś i już. No i tak się zastanawiam co wg Ciebie starcza, żeby dom uważać za godny wdzięczności (!), piszesz, że nie jest jej tak źle, skoro tam jest, no i zawdzięcza im wszystko. Czyli rodzice są ok, bo nie dośc, że urodzili, to jeszcze łożyli na dziecko, no to naprawdę tej "nienawidzę" przewraca się w głowie, bo przecież to są jakies żarty, że tam parę razy zwyzywali, to co to jest. Jakbyś zupełnie nie zauważała kompletnego braku miłości, o którym pisze, ba, braku bezpieczeństwa, braku ciepła, braku wspierania, czyli tego, co jest podstawa obowiązku rodziców. Natomiast widzisz w "nienawidzę" egoistycznego bachora, który sobie powinien się przyjrzeć. No fakt, wg takich zasad to ona rzeczywiście jest winna, zresztą zgodnie z tym, co całe zycie wpajali jej rodzice. Piszesz o miłości rodziców, , a dzieci nazywasz niewdzięcznymi bachorami. Gdzie na tym topiku przeczytałaś o miłości, pytam, bo z podziwu wyjśc nie mogę i jak śmiesz oceniac ludzi, którzy przychodza tu odsłaniac swoja słabość, jak śmiesz deprecjonowac ich uczucia i cierpienie. Gdyby świat był mierzony miara jednego człowieka, takiego jak Ty albo inny nie daj Boże pogromca ludzkości, nie byłoby jak rozumiem miejsca na żal, smutek i poczucie, że jest się nieszczęsliwym. Potem ni stąd ni z owąd Twoja postawa się zmienia, nic ani słowa przeprosin, że może nie doczyałaś o jej sytuacji, że może rzeczywiście jej rodzice nie sa tak warci wdzięczności, a ona nie jest takim potwornym bachorem ( co za język), tylko, żeby uważała, bo nienawiśc spowoduje, że stanie się taka jak oni. To już nie są cudowni, nie poświęcili się, nie pałaja miłością ? Okropne, naprawdę okropne, kiedy słysze ludzi, którzy nie są w stanie zajrzeć do kogoś, poczuć tego, co kto inny, nie są w stanie zroumiec, że można człowieka w dzieciństwie spaczyć słowami tak, że nie wstanie, nie podniesie się, taki cholerny brak umiejetności współodczuwania. Może z Ciebie taran i na Tobie możnaby się wyżywac, a Ty nadal podnosiłabyś się i kochała, ale broń mnie Boże przed takimi ludźmi dokoła mnie, którzy w chwili upadku kopia jeszcze wpędzając w poczucie winy, jakby tego, które się z domu wyniosło było mało. Nie każdy umie wybaczać i ma do tego prawo, nie Ty na szczęście je ustanawiasz. No i gdybyś się zastanowiła, to może dotarłoby do Ciebie, że zanim zacznie mieć poczucie wdzięczności dla rodziców, może powinna sobie samej pomóc, skoro boli uciekać, a potem radzić sobie z psychiką, a nie zastanawiać się nad tym co jest im winna. Ona nic nie jest im winna, bo dzieci nie maja żadnych długów wobec swoich rodziców, jesli ci wychowają ich na kochających ludzi, to dzieci zawsze będa im pomocne i kochajace. Tak, pełno emocji w mojej wypowiedzi, ale tak jak ktos napisał, posługujesz sie najgorszymi z mozliwych metodami, napasci i szantażu wobec ofiar. Odmawiaszim współczucia, bo wg Twojej miary za mało cierpią, tylko ci co wgCiebie wystarczająco cierpią maja prawo do współczucia, żalu, poczucia krzywdy, inni nie. No i w ogóle skoro maja po 20 lat, to żaden z nich nie ma, bo jest dorosły, ma nastychmiast wstać i radzić sobie. Matko, jaki brak ciepła. Zakaz głaskania tych co się skarża na szlabany, ich uczucia się nie licza, sa smieszne. Jeszcze usłyszałam próbę usprawiedliwiania braku okazywania miłości tym, że ktoś nie jest świadom, nie rozumie, miał cięzko. Przepraszam, ale to jest demagogia kata, żadne czasy nie usprawiedliwiają braku miłości, braku jej okazywania, skoro rodzic kiedyś odczuwał taki brak, to wie jak boli i ta świadomośc jest dla niego oskarżeniem a nie usprawiedliwieniem, bo wiedział jak boli, a jednak dawał razy i to swojemu dziecku, nie przerwał tego łańcucha złych emocji, braku uczuć, ale kaleczył dalej. Rodzic nie może tłumaczyć się, że nie wiedział, że czyni zło. Najczęsciej zaznał go sam, więc o czym mowa. Wiem, emocje, emocje. Próbując się zdystansować myślę, że masz po prostu problem z empatią, tak modne słowo, czyli próba znalezienia się w czyjejś sytuacji razem z jego ograniczeniami, wrażliwością. Nie umiesz współczuć. Mierzysz wszystko swoją miarą. Nadajesz sobie prawo do mówienia innym co mogą, czego nie. Sposób w jaki się wypowiadasz sugeruje, że jesteś osobą zasklepioną, która źle znosi wolnośc innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość delfy
No i w ogóle skoro maja po 20 lat, to żaden z nich nie ma, bo jest dorosły, ma nastychmiast wstać i radzić sobie. Matko, jaki brak ciepła. Zakaz głaskania tych co się skarża na szlabany, ich uczucia się nie licza, sa smieszne. Jeszcze usłyszałam próbę usprawiedliwiania braku okazywania miłości tym, że ktoś nie jest świadom, nie rozumie, miał cięzko. Przepraszam, ale to jest demagogia kata, żadne czasy nie usprawiedliwiają braku miłości, braku jej okazywania, skoro rodzic kiedyś odczuwał taki brak, to wie jak boli i ta świadomośc jest dla niego oskarżeniem a nie usprawiedliwieniem, bo wiedział jak boli, a jednak dawał razy i to swojemu dziecku, nie przerwał tego łańcucha złych emocji, braku uczuć, ale kaleczył dalej. Rodzic nie może tłumaczyć się, że nie wiedział, że czyni zło. Najczęsciej zaznał go sam, więc o czym mowa. Wiem, emocje, emocje. Próbując się zdystansować myślę, że masz po prostu problem z empatią, tak modne słowo, czyli próba znalezienia się w czyjejś sytuacji razem z jego ograniczeniami, wrażliwością. Nie umiesz współczuć. Mierzysz wszystko swoją miarą. Nadajesz sobie prawo do mówienia innym co mogą, czego nie. Sposób w jaki się wypowiadasz sugeruje, że jesteś osobą zasklepioną, która źle znosi wolnośc innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mucomor
do ******* wroc do mojego p;ierwszego art ze strony 8 mucomor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samwsieci
do dzieci potwory może to dla tego że to już ze mnie opadło(emocje) i patrze na to w większej perspektywie. Nic w życi nie dzieje sie bez powodu... Dzięki za dobre słowo :) do mucomor co do pierwszego to się zgodze( i jeszcze raz dzięki :) natomist co do ludzi i związków to chyba jednak dam sobie na wstrzymanie... nooo chyba że za morzem spotkam swoją Dreamgirl :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samfacet
Myślę że "mucomor"nie dawał nic złego do zrozumienia pod słowem "mazgaje". Raczej chyba chodziło o to aby przestać rozpamietywać "złe" rzeczy i dołować sie tym, a raczej postarać się wziąść w "garść" i wyciągnąć SWOJE życie na prostą. Można zacząć od wyrzucenia z siebie co ci na sercu leży tutaj na forum, mnie ulżyło jak nie wiem co, mimo że wydawało mi sie że opanowałem już moją sytuacje rodzinną A poza tym dla Ciebie forumowiczu z tego tematu bedzie fajniej i lżej o ODDECH i masz to wsparcie, że inni rozumieją twoje problemy. Mnie było ciężko kilka lat wcześniej bo dosłownie nie miałem komu o tym powiedzieć, albo moi rozmówcy tego nie rozumieli, albo nie wierzyli, albo uważali, że przesadzam... To może być kurcze mały fajny DUŻY krok ku "normalności" w szerokim znaczeniu tego słowa. Wywalcie te toksyny !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samwsieci
Myśle że taka idea od początku przyświecała temu topicowi... wielki pokłon w kierunku "czuję że nienawidzę" - dzieki wielkie, poczułem się znowu jak człowiek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mucomor
chetnie bym jeszcze z Wami pogawedzil lecz rano musze byc w formie. pewnie jeszcze kiedys tutaj zajrze , wiec narazie( no tak teraz to podobno jest nara) mucomor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość delfy
Nieustannie czytam, że ktoś wg Ciebie "potwory" nie doczytał uważnie. Jednak jakoś nie zauwazyłaś mojego wspomnienia, że sama bezpodstawnie, a więc chyba nieuwaznie czytając osądziłaś "nienawidzę". Owszem przeczytałam cały topik. Nigdzie nikt nie podsycał nienawiści, choć Ty nieustannie o tym piszesz. No i owszem nadajesz sobie prawo do wyzwisk zupełnie bez pardonu, a niby jakim prawem. Nastajesz na ludzi zanim czegoś sie dowiesz, padaja zarzuty. Może tak jak każdesz innym przygladac się sobie uczyń to. Gdybyś była osobą ciepłą i rozumiejącą z pewnością ludzie tutaj nie denerwowaliby sie tak. Jednak taki własnie problem widzę,kiedy ktoś odsłania swoją słabośc, a Ty zachowujesz się po prostu okropnie. A przychodzisz tu, bo mam wrażenie, że wydaje Ci się, że Twoje metody są świetne. Skoro tak, dlaczego tak niemiło nam było z Toba rozmawiać. Coś mi się zdaje, że szukasz tu poklasku dla swoich osiągnięc, najlepszej metody rozwiązania. Jednak mnie się ona nie podoba, nie chcę mieć do czynienia z ludźmi tak niemiłymi, kiedy mówię o tak delikatnych sprawach. I ze spokojem mogę napisać jak Ty, że nie przeczytałaś uważnie mojej wypowiedzi, nie sprawdziłaś, co dokładnie niosły Twoje posty, podobnie użyję zarzutu, że zasłoniłaś się odbiciem piłki. Osoby pełne miłości i współczucia nie uzywają takich zachowań wobec słabszych. No i nadal uważam, że nie umiesz przepraszać za to, że wyzywasz innych, napadasz na nich, choć tak naprawdę w postach "nienawidzę" nie ma żadnego oburzającego zachowania, w Twoim i owszem. I wcale nie podobają mi się Twoje rady, piszasz o innych rozwiązaniach, ale jest jedno, Twoje. Masz się dobrze, bo nauczyłaś się trzymać w karbach i pewnie dlatego lepiej Ci w tym chaosie emocji. Pominęłaś oczywiście mnóstwo argumentów, w których wykazuję Twoją niekonsekwencję i brak zauważania spraw najważniejszych w relacjach rodzice dzieci, ale pal sześć, nie chce mi się juz. Myslę, że cechą ludzi jakTy jest znaleźc, dopiec, udowodnić, że nie maja racji i dobrze się poczuć, logika nie ma tu nic do rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość delfy
No i porzuć ten protekcjonalny ton osoby pouczającej. Czytam , co pisza inni. Ja skupiam uwagę na fakcie, że Ty bronisz rodziców, a oskarżasz dzieci. Ja napisałam o braku usprawiedliwienia dla rodziców, bo oskarżam rodziców. Dzieci nie mają zrozumieć rodziców, tylko zając się własną psychiką. Rodzice sami maja odpowiadać za swoje błędy, nie ma przebacz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia23 - do dzieci potwory
Wiem, o czym mowisz, choć w dość drastycznej formie :). Czy czytalaś moją wypowiedz ? Jest mniej- więcej o tym samym, tylko zupelnie inaczej napisane :) No i nie ma tam winy... raczej jest odpowiedzialnośc za teraz, ale za przeszlość nie ma ...Chcialabym się skontaktować z Tobą. zosia6g@o2.pl Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia23 - do dzieci potwory
hmm... do "dzieci potwory" wiesz, teraz zauważylam, ze nasze wypowiedzi jednak się różnią ( być moze poglady nie a rzecz twki w wyrażaniu się) szkoda, ze jest to internet, bo są to tak skomplikowane kwestie, że nie jestem pewna, czy dam radę wytlumaczyć tu swoją filozofię we wlaściwy sposob. wiesz, dzieci, ktore myślą zle o swoich rodzicach w glebi duszy czują się podle. jesli mowisz " dzieci krzywdzą rodzicow" to masz rację, jednak takie myślenie o sobie może spowodować jeszcze większe wpędzanie się w poczucie winy. to, że zle myślę o wlasnych rodzicach rownież trzeba sobie wybaczyć ! tak, uwazam. wpędzanie się w poczucie winy, ze ja jestem zla, nie wroży niczego dobrego podejrzewam jednak, że nie to mialaś na myśli. mowię jednak, jak to moglo ( i zabrzmialo) dla mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia23 - do dzieci potwory
ja to rozumiem, ale czy wszyscy rozumieją ? wybaczenie sobie, swoim rodzicom sprawia, że uwalniasz siebie od poczucia winy, oni przestają być w twojej glowie katem, ty wychodzisz z roli ofiary i sprawia ze pojawia się relacja oparta na milości domyslam się, że o to ci chodzi ... ale jak przeczytalam uważniej twoje wypowiedzi i innych osob, to nie widzę, aby cię rozumialy. tobie ( jesli się mylę to mnie popraw) chodzi w zasadzie tylko o to, aby nie oskarżać rodzicow o wszyskie grzechy świata, tylko wziąść odpowiedzialność za swoje życie i o to, co napisalam powyżej, tak czuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia23 - do dzieci potwory
ja tez mowię o przemocy psychicznej ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia23 - do dzieci potwory
hmm.. urojeń? moze widzenia problemow większymi niż są w rzeczywistości i koncentrowania się na nich tak czy siak, każdy ma SWOJ problem i on jest dla tej osoby najważniejszy. nie uważam za potrzebne analizę czy ja sobie wymyślam czy nie? to jest racjonalne spojrzenie na sprawę, rozumowe... jesli uczucia mowią mi - to boli ! - należy się nimi zając niezależnie od rozumu. dla emocji jest zupelnie obojętne, jaka jest rzeczywistość. ktoś może powiedzieć mi zdanie po ktorym będę plakać tydzień lub może to mnie wcale nie obejść :). nie uważam rownież, ze mogę oceniać sytację kogoś - oo to jest juz problemem, a tamto już nie. każdy ma problemy na swoją miarę, na swoje poznanie ! rozumiesz mnie? a ta praca ktora piszę o wychodzeniu z roli ofiary to magisterka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moose
w tym temacie czytałem wypowiedzi wielu różnych osób. Wiele takich jak ja kiedyś, ktore mieszkają z "kochającymi" rodzicami. Wiele takich ktore już sie z kochanego domku wyrwały, i teraz (tak jak ja) zastanawiają sie jak życ dalej. Jest tu też kilka osób ktore chcą chyba nam w jakiś sposób pomóc [do dzieci potwory - masz sposob mowienia podobny do moich rodziców - chociarz sporo delikatniejszy - chodzi mi o teksty typu "dlaczego JA nie próbuje porozmawiać", "dlaczego JA odwracam sie od rodziców" i w końcu "dlaczego JA nie myśle, że IM może być z tego powodu przykro]. Ale nie można nikomu pomagać na siłę. Uważam że wiekszość z nas jest na tyle dorosła żeby odróżnić zasłużony szlaban, i zmywanie naczyń po obiedzie od psychicznego znęcania się, i tłumaczenie nam że tak naprawdę to rodzice byli kochani, tylko z nas straszne świnie, jest lekko nie na miejscu. Ktoś mowił o tym że trzba wybaczać - ok, ale co to da? czy to coś zmieni? bo ja np jestem w stanie uwierzyć że wiekszość żeczy o które mam do rodziców pretensje, robili, bo chcieli dobrze. Tylko w ogole nie myśleli. Bo traktowanie dziecka jak idioty, za ktorego trzeba podjąc wszystkie decyzje, bo inaczej coś spieprzy, może swiadczyć chyba tylko o braku myślenia. do dzieci potwory obym sie mylił - ale jak nie zmienisz podejścia, to może sie okazać ze za kilka lat Twoje dziecko (w najlepszym wypadku) założy podobny temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moose
do dzieci potwory przepraszam, troche mnie ponioslo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taom
nie czytałam wszystkiego, co dotychczas zostało napisane, ale napiszę od siebie taką refleksję: choć zabrzmi to banalnie i nie wpisze sie w styl wieszania psów na rodzicach, to jednak można pomyśleć że rodzic (e) to człowiek-taki sam jak jego dziecko-też człowiek.. ludzie bładzą-kazdy, niewielu jest takich o jasnych sprecyzowanych poglądach i postawach, jednoznacznie złych czy prawych.. rodzice (ludzie, dwójka dorosłych metrykalnie ludzi, choc naprawde często za metryka nie idzie stosowny rozwój emocji, uczuc i przekonań) mogą bładzić -tak samo jak dziecko, popełniające pomyłki w procesie dojrzewania/ dorastania/ wchodzenia w dorosłość.. nawet będac małym dzieckiem może się przewracać, tłuc kolana, drzeć ubranie i wchodzic nie tam gdzie jest dla niego bezpiecznie.. wiem, że do bycia rodzicem trzeba DOROSNĄĆ uczuciowo i emocjonalnie, wówczas świadomie i celowo nie znęca sie nad własnym dzieckiem, traktuje się je jak osobe, nie jak przedmiot/sprzet/ dziwadło-popychadło/ zbieracza obelg i razów/karę.. pomyślcie o tym, rodzice.. i pani od resocjalizacji młodzieży też.. bo dzieci (młodsze i starsze) zawsze będą, chcąc niechcąc, nieść balast traktowania i wychowywania jakim je rodzice (chcac niechcąc) obdarowali na jego dalszą droge życia.. i te dzieci będą potem rodzicami, obdarzonymi wspomnieniami o swoich rodzicach i tym, jak ci je traktowali.. od takich wspomnień i porównań nie da się uciec.. chyba się trzeba z tym w jakis sposób pogodzic.. dostrzec dramat dorosłych ludzi, którzy nie potrafili poradzic sobie ze swoim życiem tak by nie obrywało się ich dzieciom... hmm.. :) cieszmy się życiem, choc czasem to trudne i boli ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dorosla
Wielu z Was zastanawia sie co bedzie dalej, jak potoczy sie ich zycie z takim niewygodnym bagazem......Poczulam, ze powinnam sie odezwac, nie tylko czytac z poczuciem smutku ale i wiary w wielu z Was u ktorych zaczol sie juz proces zdrowienia, nawet jezeli jeszcze tego nie zauwazacie. Smutku, bo ja tam bylam, dlugo....rodzice a potem koszmarne malzenstwo. Przemoc pod kazda postacia i klasyczna ofiara ktora aby nie zwariowac szuka usprawiedliwien dla swoich oprawcow. Szukalam dla nich usprawiedliwien bo przeciez brak przyczyny oznaczalby, ze to ja jestem jedyna przyczyna. Znalazlam wile ale tak naprawde zadne ich nie usprawiedliwialo. Co jest przyczyna zadawania bolu osobom najblizszym? czesto strach, glupota, niewiedza, latwosc, podlegosc bliskiej osoby, zaburzenia osobowosci, kompleksy, niezaspokojone oczekiwania od zycia i od bliskich, alkohol, choroba, leki, brak uczuc wyzszych itp. kolo frustracji i nienawisci nakreca sie w nastepne pokolenia. Co mnie z niego wyrwalo? Milosc, ogromna i bezwarunkowa do moich dzieci. Jedno z nich jest juz dorosle, drugie jest nastolatkiem. Popelnilam wiele bledow, przedewszystkim pozostajac w strasznym zwiazku, pozwalajac im widziec swoja matke w roli ofiary i pozwalajac na to aby i One zostaly do takiej roli zepchniete. Wychowywalam je sama praktycznie od zawsze i z kazdym mijajacym rokiem kochalam i kocham bardziej. Ucieklam od koszmaru tysiace kilometrow ale nie ucieklam od siebie. Rozliczam sie ze swoja przeszloscia i patrze na siebie taka jaka jestem teraz. Lubie czlowieka jakim sie stalam, szanuje siebie i moje dzieci. Jak to mozliwe? kiedys pytalam, czy to wogole mozliwe! Wybaczylam sobie i wybaczylam im. Wielu z was wzdraga sie na samo slowo przebaczenie tak jak i ja kiedys ( bo jak mozna wybaczyc taki ocean krzywd!) ale nie ma innej drogi jezeli chcecie sie rozwijac, uczyc milosci do siebie, swoich partnerow i dzieci. To nie jest cos co moze sie stac w jednej chwili, to jest jak proces zdrowienia, zazwyczj powolny i bardzo bolesny. Mozna powiedziec nie i zamknac sie w swojej chorobie, zasklepic w cierpieniu i nienawisci, jak zapewne zrobilo wielu z naszych rodzicow. Przebaczyc to nie znaczy zapomniec, to zawsze bedzie czescia nas, przebaczyc to rowniez nie znaczy zucic sie w ramiona naszych dreczycieli z "piesnia na ustach". Przebaczyc to zrozumiec przyczyny i skutki, uwolnic sie od negatywnych emocji jakie wywoluke w nas osoba dreczyciela i jezeli nie ma innego wyjscia pozwolic jej odejsc z naszego zycia w pokoju. Mam nadzieje, ze zostane zrozumiana pomimo niezrecznosci w wyrazeniu teg co dla mnie jest tak trudne do ubrania w slowa. bardzo powolny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomcio123456
Po prostu musisz sie wypowadzic i tyle. Problem znika jak reka odjal. Chyba ze nie chcesz sie usamodzielnic to narzekanie nie pomorze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mose i dorosłej - Zosia23
o ja pisalam o wybaczeniu mose i pisalam do czego prowadzi. I, jak widzę, pisze o tym dorosla. I między linijkami pisze o tym dzieci potwory ! Nie masz pojęcia jak inaczej się żyje, jak się naprawdę wybaczy ! ( ja jeszcze też nie, ale pracuję nad tym i wiem, jak się czuję jak wybacze coś tam..) zastanawianie się " po co to" : to zwykla forma oporu w tym wypadku! ojoj staram się zagolować aby dopowiadać "czarna" ale hm... na razie nie mogę dorosła odezwij się !!! Zosia23

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porzucona córka i matka
Witam wszystkich ..na wszystkich kolejnych stronach... bez wyjątku.. wszystkiego ni4e czytałam bo nie siedzę p/własnym komputerku... jednak zainteresował mnie TEMAT gdyż ...wypisz-wymaluj...przeszłam takie same/podobne ,,historyjki,,... Dlatego mając już po 50-tce... moich odczuć jest cały wór... aż po tragiczzne odczucie bycia porzuconą p/własna córkę.... A to było finałem uzależnienia się od patologicznej rodziny, p/,,przycinane skrzydła,, od dzieciństwa... i wiele,wiele innych sytuacji których tu nie wspomnę, bo trzebaby tu długo i ,,namiętnie,,.. OBECNIE SEDNO..w TEMACIE.... od jakichś 2 lat ....ROZJAŚNIA MI... B...I...B...L...I...A....... UWIERZCIE MI... tam jest Wszystko..., więc zamiast użalać się n/swoim życiem ....poczytać PISMO ŚWIĘTE...., zajrzyjcie do Kościoła....a tam (z racji różnego miejsca zamieszkania) zapytajcie o kontakt z KSIĘDZEM EGZORCYSTĄ.... Ja już właśnie jestem na takiej drodze, po przejściu rozmowy z psychologiem w tym specyficznym kierunku (bo taka jest procedura!)... gdyż należało rozeznać potrzebę dotarcia ,,wyżej,, na podstawie opowiedzianych różnych fragmentów życia.. szczególniegdy to było/działo się od wczesnego dzieciństwa...WSZYSTKO MA SWOJE PODSTAWY... TO DZIAŁANIE ZŁEGO DUCHA...(czyt.: SZATANA) .... I jeszcze jedno ....narzekacie wszyscy na złą rodzinę...(ja też oczywiście..!).... ale nie pomyśleliście że ONI też mieli swoje przeżycia... ....A MOŻE DOSŁOWNIE TAKIE SAME........?????!!!!!! Dlatego trzeba to wszystko .....ULECZYĆ.. ULECZYĆ... ULECZYĆ... CZEGO SOBIE I WAM Z CAŁEGO SERCA ŻYCZĘ A PRZEDE WSZYSTKIM ŻYCZĘ WAM...WIELKIEJ I GŁĘBOKIEJ MIŁOŚCI BOŻEJ... MUSZĘ JUŻ ZAKOŃCZYĆ Z RACJI CZASU... KOMP.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moose
nie zwykla forma oporu, tylko kolejne doswiadczenie... moge sobie wybaczac, ale co z tego. jak powiem o Tym rodzicom, to tylko uslysze coś w stylu "co Ci znowu strzeliło do głowy, pewnie znowu jakieś narkotyki, albo inne świństwo w tym poznaniu...." Wybaczyć można komuś kto czuje się winny, i chce żeby mu wybaczyć a w tym wypadku? Oni są przekonani że wszystko robili i robią dobrze, i że poprostu to my jesteśmy wyrodnymi dziećmi... a mi juz sie nie chce walczyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moose
porzucona córka i matka WTF? wszystko uleczyć - niby jak? może jakąś małą bombkę? albo chociarz kałasznikova mi dajcie :) wiem...za wiele we mnie agresji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie chodzi o to, abyś powiedzial rodzicom, ze im wybaczasz, ale abys rzeczywiście wybaczyl. Wybacza się dla siebie, a nie dla innych !! Poprawa relacji jest już tzw \"skutkiem ubocznym\" :) Wybaczyć można każdemu, nie ważne, czy on ma poczucie winy czy nie ma. Trzeba skoncentorować się na SWOICH uczuciach. Analizowanie ich uczuć do niczego nie prowadzi !! jesli nie wybaczysz swoim rodzicom, schemat się powtórzy - zobacz co mowi porzucona córka i matka. Jesli się oczyści się problemow one wracają !!!!!!!!! Trzeba je więc przerobić i iśc wlasną drogą porzucona matka i corka ma rację - nic tak nie rozjaśnia jak Bóg, jesli chodzi o książkę - Biblia. Jest tam wiele prawd dla tych, ktorzy chcą je zobaczyć !! O wybaczeniu też jest. Ile mam wybaczać swojemu bratu? czy aż 7 razy ? ja ci powiadam, nie 7 razy, ale 77 razy! To znaczy do skutku i każdym poziomie naszej istoty. Jesli nie slusasz nas - posluchaj Boga, Jezusa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dorosla i porzucona matka i
córka. Napiszcie do mnie ! Razem stworzymy coś dobrego !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mose, ja, tak jak \"porzucona\" WIEM, że można wszystko uleczyć. Bóg to robi, jesli otworzymy swoje serca. Dla niego wszystko jest możliwe!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wybaczyc? ok, ale tego wybaczenia rodzice musza chciec. Tak jak napisalam w pierwszym poscie, nie nienawidze ich, bo wiem, ze to zniszczy mnie - ja po prostu chce sie od nich wyzwolic i miec spokoj. nie musiec ich slucha,c bo sory, ale teraz musze, a buntowac sie nie ma jak i nie ma sensu. chce wreszcie zaczac zyc dla siebie, chce byc szczesliwa i nie sluchac juz tych wszystkich wyzwisk, nie czuc tego traktowania i nienawisci Z ICH STRONY! Wlasnie moja matka dzwonila, zeby sie zapytac czemu nie idę na gielde pracy, powiedzialam, ze pojde pozniej (trwa jeszcze kilka godzin, a ja wlasnie wrocilam z zakonczenia roku szkolnego mlodszej siostry, a na ta gielde umowilam sie z chlopakiem, jak wyjdzie z pracy), i ona rzucila sluchawka - bo jestem nieposluszna, nie chce tam isc w tej chwili, tak jak ona by sobie tego zyczyla. Moja matka miala zawsze straszne wymagania co do mnie, wyzywala od glupoli, nieukow, twierdzila, ze nie dostane sie ani do liceum, a teraz twierdzi ze na studia tez sie nie dostane. sama skonczyla zawodowke. teraz nie daje mi juz zadnych pieniedzy, a ja sie nawet o nie nie prosze, zawsze jak czegos potrzebowalam musialam sie prosic, o glupie skarpetki nawet, i ona nawet tego nie chciala mi kupic. Kiedys z siostra (starsza o rok, studiuje kilkaset kilometrow stad i mieszka w akademiku, nawet na wakacje nie chce tu wracac) chcialysmy katane, matka nam dala po 50 zl (i musialysmy sobie dolozyc, bo ciezko bylo znalezc na targu katane za 50 zl, no i dolozylysmy i mialysmy taka gorszej jakosci), a ona sobie kilka dni pozniej kupila katane za 110 zl i nazajutrz stwierdzila, ze musi sobie kupic druga, bo ta sie jej juz nie podoba :( kiedys musialam sprzedac pierscionek i kolczyki, ktore dostalam na chrzest ( nic innego cennego nie mialam), zeby kupic sobie buty, bo ona nie chciala mi na nie dac pieniedzy, a nie mialam w czym chodzic. I to nie dlatego, ze jestesmy biedni, bo raczej jestesmy na takim srednim poziomie zycia. Ja mam im wybaczyc? Ja chce zapomniec o tym wszystkim co mi robili, mowili, o tym jacy sa. I tu nie chodzi o zadne wybaczenie. Po prostu chce sie stad wyprowadzic i zyc spokojnie, nie sluchajac tego wszystkiego codziennie. Wtedy bede ich co jakis czas odwiedzac, ale - rzadko - bo poki oni beda blisko, ja nie bede szczesliwa ani spokojna. I wtedy moge udawac, ze zawsze wszystko bylo ok, bo oni od tylu lat tak wlasnie uwazaja - ze wszystko jest ok. Wiec jak mam sie z nimi \"porozumiec\"? Oni caly czas uwazaja, ze wszystko jest ok. Gdybym do nich podeszla i powiedzialabym, ze wybaczam im, ze tacy wredni byli dla mnie cale zycie, to popatrzyliby na mnie jak na kosmite - i dostalabym opierdziel. Bo oni sa przeciez IDEALNI. A ja NIE. I oni maja prawo zeby mnie opierdzielac, bo sa rodzicami, a ja jestem: kretynem, matołem, głupkiem... i setki tych okreslen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 24ja24
Do dzieci potwory: Tak masz rację, nikt tutaj nie jest na tyle inteligentny, żeby zrobić coś innego niż obrażać się na swoich rodziców, którzy są wspaniali przez sam fakt, że dali nam życie i nie odebrali go do tej pory. Wszystkie dzieci to potwory robiące ołtarzyki voodoo i maltretujące swoich biednych rodziców.... OBUDŹ SIĘ!!! niezauważyłem żeby ktoś tu podsycał nienawiść, jeżeli już to co najwyżej ją usprawiedliwiał, a to moim zdaniem dwie różne rzeczy, piszesz że czym innym jest maltretowanie fizyczne a czym innym psychiczne, no właśnie - nie porównuj więc tego czego nie da się porównać. I proszę, nie obrażaj się na tych kilka uwag, tylko po prostu popatrz dookoła siebie czy nie ma tam kogoś komu możesz pomóc - jeżeli znajdziesz taką osobę i jej pomożesz wtedy zrobisz więcej niż pisząc kilkaset postów...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do Boga... kilka lat temu byłam baaardzo wierząca. Chodziłam co niedzielę do kościoła, modliłam sie... I moim rodzicom - teoretycznie wierzacym - cholernie to przeszkadzalo. W tej chwili do kościoła nie chodzę w ogóle - na początku też im to cholernie przeszkadzało, ale przyzwyczaili się i od kilku miesięcy już nic nie mówią na ten temat. Kwestie tego w co wierze teraz, pomine, bo to nie taki jest tytul tego topiku, a ja nie chce o tym mowic. Powiem tylko, ze o wiele lepiej psychicznie czuje sie odkad przestalam chodzic do kosciola i modlic sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×