Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ańa

poród w domu

Polecane posty

zgadzam sie z \"polozna\" i powiem tylko tyle ze byc moze w PL jeszcze maja ludzie takie problemy z rodzeniem w szpitalach ale w USA wszystkie rodza w szpitalu ze wzg na bezpieczenstwo dziecka i matki i to samo twoerdza tutejsi lekarze ze porody w PL sa jeszcze daleko zacofane a kobiety ploki zyja historiami jeszcze opowiadanymi prze ich babcie na temat porodow... osoba ktorra pisala ze szpital to szpital a medycyna to medycyna to chyba sam nie wie co pisze a widzialas gdzies inne miejsce niz szpital z ktorym wiaze sie najbardziej medycyna i jej postep i gdzie mozna go najszybciej zobaczyc bo chyba nie w TV. A ty kolezak-nko jak chcesz rodzic w domu to porostu rodz w domu i bedziesz sie martwic pozniej jak braknie ci fachowj pomocy dla cibie lub dziecka w trakcie bo nie oklamujmy sie ale nikt ci nie zagwarantuje pomocy w domu takiej jak w szpitalu i sprzetu medycznego a jak masz troche rozumu to idz rodzic w szpitalu i nie obawiaj sie lekarzy czy poloznej wiekszosc tam rodzi i zyje do tej pory i nie panikuj bo i tak musisz urodzic gdziekolwiek to bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też ciężarówka.
ja tam jestem za porodem w szpitalu. Żeby nie wiem jak fajnie było rodzić w domu, za bardzo bym się bała że z dzieckiem będzie coś nie tak i potrzebna będzie szybka interwencja. Dla mojej przyjemności przecież nie postawią na czas porodu karetki N pod domem. Chciałabym tylko, żeby mnie potraktowano jak człowieka, a nie jak kolejny przypadek. Choćby z tym doborem pozycji. Na porodówkach naprawdę świństwa się dzieją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeszcze dodam, że z porodem w domu, o ile dobrze rozumiem, nie chodzi tylko o przyjemność. Poród sam w sobie nie jest przyjemnością. chodzi raczje o brak traumy - to jest róznica. Szpital to szpital, nie ma byc przyjemnie? To skąd taki durny pomysł jak akcja \"motylkowe szpitale?\" Czy to nie fanaberia rodziców, którym się w głowach poprzewracało? czy moze ma to jakieś jednak uzasadnienie? Nie jest żadnym odkryciem, że stres i trauma nie sprzyjają dochodzeniu do zdrowia. Nie sprzyjają też porodom. Im większy stres, tym trudniejszy poród a moze dojść nawet do zatrzymania akcji porodwej, bo stres powoduje jej zahamowanie. Ciekawa jestem, ile z tych porodów, co wszystko miało być dobrze az tu nagle zanikły skurcze i konieczna była cesarka - ile z tych porodów odbyłoby się bez interwencji i z normalnymi skurczami, gdyby rodząca nie była smiertelnie przerażona... Czy konieczność cesarki to skutek, czy przyczyna? Dlaczego za granicą tyle porodów odbywa się w domu bez komplikacji? Moze dlatego, ze tam kobiety wiedzą, ze ich ciało \"umie\" urodzić dziecko a u nas każda kobieta wie, ze bez lekarza i szpitala nie da, no po prostu nie da się urodzić? I jak się zaczyna poród, to ona zaczyna umierać ze strachu, ze zaraz na pewno coś pójdzie nie tak, bo przecież nie bez powodu jest w szpitalu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ańa
No,nigdy nie przyszło mi przez głowę,żeby rodzić w domu żeby zrobić sobie atmosferę jak na kolacji przy świecach.Nie mam wątpliwości,że czy w domu,czy gdzieś indziej poród pozostaje porodem.A ciasteczko i kawka to pózniej. Ale-no cóż,jak do tej pory tylko raz miałam okazję znalezć się w szpitalu na oddziale ginekologiczno-położniczym,w szpitalu bardzo polecanym i mającym dobre "notowania", i,wierzcie mi,po prostu z tamtąd uciekłam po tygodniu.Jak szmatą tam mną i osobami,które były w sali pomiatali.Wstyd. Oj,właśnie moja znajoma po tygodniu pobytu w domu musiała wrócić wraz z dzidziusiem do szpitala.Ot,gronkowiec.Super,co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ańa
A swoją drogą,jak czytacie wypowiedzi "położnej",to to zachęca was do kontaktu z personelem szpitalnym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość położna
Zdaje mi się ,że nasza dyskusja jest pusta .Każda z nas ma już swoje ugruntowane zdanie i ani ańa nie przekona mnie ,ani ja jej .Nie widzę powodu dla którego ktoś nie znając mnie będzie stawiał mnie na półce z napisem"położne są be".Z całego serca życzę Ci powodzenia przy szukaniu odpowiedzialnej położnej i udanego porodu w domu.Bez względu na to co wybierzesz doradzam żebyś pokierowała się dobrem swojego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawsze tylko dobro dziecka
a matka to co??? przeciez to kobieta przechodzi najgorszy ból, stres, poniżenie!!!!!!!!!!! A tu tylko dziecko i dziecko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julek
Uczeni mówią, że poród to dla dziecka też ogromny wysiłek i stres (nie wiem czy ból również), a potem, na bank, szok! A jak ktoś nie jest egoistą to myśli właśnie w pierwszej kolejności o dziecku, a nie o sobie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko dziecko nic nie pamieta
a kobieta ma traume nieraz przez kilka miesiecy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też ciężarówka.
Dzoana - masz dużo racji. Poród to w sumie fizjologiczna sprawa, a u nas traktuje się to jak przypadek chorobowy. Ja się na poród w domu na pewno nie zdecyduję, panikara jestem i bałabym się bardzo o dziecko. No bywa po prostu że interwencja lekarzy przy maluchu ratuje mu życie. Położna - ja ciebie wcale nie wkładam na jakąś tam półkę. Tylko sama się zastanów, co w tym takiego strasznego, pozwolić położnicy rodzić tak, jak jej ciało podpowiada, że jest najlepiej, a do obejrzenia krocza po prostu ją położyć na chwilę? Zamiast zmuszać do wielogodzinnego leżenia, bo tak personelowi wygodniej oglądać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość położna
1)położnica to kobieta po porodzie. Ta na porodówce to rodząca. 2)dziewczyny!już mnie denerwujecie!Gdzie wy żeście rodziły,że musiałyście leżeć plackiem???Chyba nasłuchałyście się opowieści swoich mam-tak było wPRL-u.Sama oprócz bycia położną jestem taką samą kobietą jak wy ,rodziłam troje dzieci ,dwoje fizjologicznie,jedno przez cesarkę.Widziałam więc poród nie tylko przez pryzmat położnej ,ale i rodzącej.Naprawdę was rozumiem i szanuję wasze zdanie ,ale nie piszcie mi tu jakiś dyrdymałek o leżeniu plackiem czy o traktowaniu rodzącej jak śmiecia???!!!Ludzie rozmawiajmy poważnie!Ja rozumiem ,że takie przypadki mogą się zdarzać,ale sporadycznie.Na całym świecie są ludzie i "ludzie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość położna
Przecierz nie położę rodzącej na np.6 godzin do łóżka,żeby patrzeć jej w krocze!Jej krocze zamierzam oglądać przez ostatnie ok.10 minut porodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cały ten poród
jest dosłownie przesrany, cipa na wierzchu, goła dupa na wierzchu, goła dupa do lewatywy... Koszmar!!! później szycie I tak leżysz rozkraczona na stole, a wszyscy robią z toba co chcą!! Później wracasz do domu i trauma po przezytym stresie, bólu i poniżeniu!!!! Straszne!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też ciężarówka.
Jeśli jest tak w twoim szpitalu, to wspaniale. Ale gwarantuję ci, że tam gdzie rodziły moje koleżanki, zmiana pozycji była uważana za fanaberię. Miały leżeć na plecach i koniec. Poniżające traktowanie pacjentek było normalne. Próby wymuszania łapówek też! Wiesz, co usłyszała koleżanka (rodziła zaledwie rok temu w państwowym szpitalu klinicznym w lublinie) jak nie mogła opanować jęku i krzyku? "I CZEGO SIĘ TAK DRZESZ!!!!" Znieczulenie przy szyciu krocza... jakie znieczulenie? Nie opłacało się już. I jeszcze pretensje, że płakała z bólu. sorry za byka co do położnicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dlaczego mnie mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też ciężarówka.
mnie akurat lewatywa nie rusza. Miałam raz robioną przed operacją, pielęgniarka była miła i wszystko poszło w miarę bezztresowo. Nie jest to przyjemne, ale uzasadnione i ja sobie pewnie wręcz zażyczę. Paskudne ale lepsze to niż zrobić kupkę w trakcie porodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też ciężarówka.
ale byk mi się trafił... bezstresowo miało być!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość położna
z tą lewatywą to fakt.Ani miło rodzącej,ani mnie jedną ręką przytrzymywać rodzącą się główkę dziecka,a drugą wycierać "rodzącą" się niżej kupę.Nie służy to też dziecku i gojeniu się krocza po porodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajakja
Musze przyznac ,ze Dzana pieknie napisałas:)) Ja tez jestem mama(corka ma 7 m-cy):)Rodziłam w szpitalu ,chociaz porod w domku byl moim marzeniem,sskutecznie wybitym mi z glowy:(Mialam porod rodzinny(tzn.maz ,osobna porodówa i własna połozna non stop do 2 h od porodu)tylko taka opcja wchodziła w rachube(widzialam jak postepuja z babeczkami rodzacymi normalnie)na porzadku dziennym sa komentarze typu.co sie tak drzesz itp.:(no niestety taka smutnz rzeczywistaossc:(Zupelnie inaczej odbywa sie to jak jest przy tobie np maz juz sobie tak nie jezdza po umeczonej i wystraszonej przyszlej matce.Taki porod byl ok mogłam (az do momentu skurczow partych)chodzic nawet na czworaka:)Oczywiscie rodzenie w pozycji tzw.afrykaanskiej (w kucki)nie wchodzi w rachube(jest to zekome utrudnienie dla lekarza i poloznej)niestety:(Wlasciwie TY liczysz sie tam malo:(Trauma nadeszla potem(3 dniowy pobyt po porodowy)zostalam zostawiona sama sobie,wlasciwie zero zainteresowania(miałam wlasna salke moze dlatego o mnie zapominali:( )nikt mnie nieinformowal jak postepowac z takim malcem(dziecko od razu bylo cały czas ze mna)potem tylo pguly se darły ze za rzadko przystawiam mala do piersi(a .Podczas obchodu powiedziałam lekarzowi o moich bolacych jak diabli ssutkach,wysmial mnie mowiac czego sie spodziewałam:(Najgorse było to,ze mialam zostac dluzej bo dziecko zekomo nie przybiera na wadze wpadłam niemalze w histerie,kwadra koła im bardziej sie stresowalam tym mniej moglam wycisnac z piersi:(Po powrocie do domu i odcieciu sie od tej szpitalnej traumy na drugi dzien mialam piersi mlekiem przepelnione:) Zawsze miałm jakas szpitalna fobie i po tym doswiadczeniu ten stan nie minal:( Pozdrawiam wszystkich❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajakja
przepraszam za bledy ,pisze jedna reka druga trzymam mala:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ańa
Ojej ;) nie myślałam,że ktoś ma kogoś przekonać ;) Każdy ma swoje mniej lub bardziej trwałe poglądy-i właśnie to jest super,bo dzięki temu można z wielu różnych wyciągać wnioski. Jadę zająć się ćwiczeniami,to chyba bardziej zdrowe niż komputr.. A może znajdzie się jakaś kobitka,która faktycznie w domu urodziła? Byłoby świetnie zapytać o różne sprawy. Tymczasem pozdrawiamy- ja i bebik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do połoznej - zdaje się, ze własnie te ostatnie 10 minut porodu są kluczowe dla kwestii wyrzynania się główki i napięcia krocza... ja własnie o tym pisałam, a nie o tym, że ktoś kaze mi lezec przez 12 godzin. Tylko, ze mam przeć na leżąco, niejako \"pod górę\" (takj ak prowadzi kanał rodny) kiedy główka dziecka największy nacisk wywiera na krocze i jest największa szansa, ze ono w koncu pęknie. No, tylko że opisy tych porodów, które się odbywały z rzeczywistą ochrona krocza wiażą się z tym, ze położna musi \"zanurkować\", schylić się, kucnąc, przekierowac lampę, zeby obejrzeć pole manewrów a nie ma go podstawionego pod nos. Niekt nie mówi przecież o czołganiu się po podłodze, mozna rodzić na klęczkach czy w kucki nawet na tym nieszczęsnym łóżku, które stanowi podwyższenie i wtedy nie trzeba się aż tak bardzo schylać... Poza tym twierdzę, ze skoro dentysta moze borować mi w ostatnim górnym zębie w niewygodnej dla niego pozycji przez parę minut, ponieważ pacjent nie wyraża najczęściej zgody na wyłanamie szczęki z zawiasów, zeby dentysta miał wygodniejszy dostęp, to również położna moze przez te 10 minut się poschylać, zeby oszczędzić mi bólu tyłka i niesprawności przez parę następnych tygodni. Odnośnie tzw \"dobra dziecka\" - akurat dobro dziecka podczas porodu wg mnie nie oznacza, ze trzeba mu robić przyjemność, tylko chodzi o jego dobro szeroko pojęte, czyli uniknięcie urazów okołoporodowych, które skutkuja nieraz konsekwencjami przez całe życie. Tu akurat wiem, co mówie, bo o dobro mojego dziecka nie zadbano przy pierwszym porodzie pozwalając na poważne niedotlenienie w imię polityki szpitala (cesarka jest be a skoro dziecko przeżyło, to znaczy, ze poród się udał...) i konsekwencje tego ponosi nie tylko dziecko ale i ja sama, wychowując dziecko lekko niepełnosprawne, choć mogło być zupełnie zdrowe. W związku z tym obstaję, że dobro dziecka podczas porodu jest sprawą jednak kluczową . Każy przy zdrowych zmysłach zgodzi się pocierpieć trochę bardziej przez godzinkę ale mieć zdrowe dziecko niż zadbać o swój chwilowy komfort kosztem wychowyawnia potem dziecka z porażeniem mózgowym, prawda? Niemniej jednak nadal zostaje pytanie ile z tych \"znienacka powikłanych \" porodów faktycznie byłoby powikłane, gdyby nie stres rodzącej i jej niewiara w mozliwości własnego orgaznizmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość położna
przyznaję-stres rodzącej i jej niewiara we własne siły z pewnością mogą wikłać poród.Niestety w naszym kraju najczęściej wynika to z drastycznej niewiedzy kobiet o fizjologii ciąży i porodu.Takich zorientowanych jak wy jest naprawdę mało...Działające coraz prężniej szkoły rodzenia poprawiły to trochę, ale to kropla w morzu potrzeb.Pewnie trudno Wam będzie uwierzyć,ale miałam niedawno pacjentkę, która długo nie mogła zajść w ciążę.Po roku starań poszła do gina i tam w trakcie rozmowy wyszło,że oni to dziecko "robili" w trakcie miesiączki,bo myśleli,że to ten najlepszy czas!!!Jak ich doktor uświadomił, że lepiej niech spróbują w środku cyklu to dzidziusia zaraz udało się "zrobić".Ta kobieta opowiadała to w czasie porodu jako świetną anegdotkę.A ja myślałam, że żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku.Wierzcie mi , z doświadczenia wiem ,że tłumaczenie takiej pacjentce żeby przestała teraz przeć bo chcę ochronić jej krocze na niewiele się zdaje-albo prze bez opamiętania,albo wcale.A w miesiąc po porodzie będzie narzekała, że położna ją nacięła ,chociaż gdzieś słyszała, że można urodzić bez nacinania... Ja nigdy nie nacinam krocza "podatnego"na rozciąganie,ale warunkiem jest,że rodząca musi współpracować,musi być w stanie mnie słuchać,choć wiem ,że w tym momencie bardzo ją boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abiszag
po pierwsze jeszcze nie rodzilam, ale tez chcialabym rodzic w domu. jestem z krakowa wiec szukam poloznej w krakowie- jakby ktos mial jakies informacje to bardzo prosze. po drugie tez z checia wysluchalabym relacji od kobiety rodzacej w domu. jezeli ktoras z was urodzi w domu to niech to opisze. chcialabym pogadac tez z jakims fachowcem, ktory popiera porody domowe i jedynym tematem rozmowy nie bedzie tylko straszenie. ostati artykul z polityki o porodach domowych podobal mi sie bardzo. ja studiuje przedmiot pokrewny do fizyki i wierze w sile grawitacji- na prawde ma znaczenie. a interesuje mnie jeszcze wogole nie poruszany w tej dyskusji temat psychiki dziecka- teraz to jest bardzo modne doszukiwac sie w najdrobniejszych wydarzeniach z dziecinstwa urazow na cale zycie- czy nie lepiej jednak na psychike dziecka wplywa porod w domu???? podobno stresy mamy bardzo zle wplywaja na dziecko, a do tego jeszcze szok po zmianie otoczenia- porod. moim zdaniem 10% porodow patologicznych to tak naprawde nieduze ryzyko w porownaniu do komfortu i faktu jak taki porod podobno przyjmuje mezczyzna. tez mam zle doswiadczenia ze szpitalem- uwazam ze wiekszosc lekarzy traktuje pacjentow dosyc szablonowo- zbyt malo uczy sie ich inwencji tworczej i przypatrywaniu sie kazdemu przypadkowi osobno, logicznego rozpatrzenia danego problemu- stad chyba bierze sie duzo bledow. nie uwazam ze sa zle wyksztalceni- ale sa tendencyjni. wierze w sily natury i w sile grawitacji i chce rodzic w domu. trzymam za ciebie ana i jak urodzisz w domu to napisz- prosze:).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ańa
no jasne,że napiszę :))) Pozdrawiamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość giuseppe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nuit
Ja jeszcze nie rodziłam,na razie jestem w siódmym miesiącu i chciałabym urodzic w domu.Niestety ciężko znaleźć położną,która by się tego podjęła(jestem z Rzeszowa).W Fundacji Rodzić po Ludzku powiedziano mi,że oficjalnie nie ma takiej w okolicy Rzeszowa,ale na pewno są położne które robią to po cichu.Jeśli znacie jakąś,albo kogoś kto taką położną zna to bardzo będe wdzięczna :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ninka 12
Ja mażyłam o porodzie w domu ale moje szanse są przekreslone. Mam padaczkę. ale wiem ze chcę rozdic naturalnie w szpitalu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość saskia 77
a co sadzicie o porodzie wodnym slaszalam ze bole sa slabsze , jest mniej stresujacy i nacinanie krocza jest rzadkoscia ! moze wiecie cos wiecej na ten temat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×