Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutny _anioł

Jak żyć z zazdrośnikiem??

Polecane posty

Gość smutny _anioł

witam! mam bardzo poważny problem i chciałabym Was prosić o rade... Moj partner jest o mnie strasznie zazdrosny, oczywiście ja nie daje mu zadnych powodow, ale on je sam sobie wynajduje...:( Juz nie mam sily z nim walczyc bo zawsze konczy to sie klotnia a tej mam juz dosc... Chce walczyc o nasz zwiazek bo pomimo iz Pawel jest okropnie zazdrosny to bardzo mąrdy, przystojny i inteligenty facet, tylko strasznie , nie wiedziec czemu zakompleksiony... nie wierzy mi miedy mu mowie ze jest bardzo wartosciowym czlowiekiem... nie wiem juz co mam robic bo czasami mam poprostu dosc...:( jak bym mogla mu pomoc jemu i sobie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Judy_tka
A wiesz, ze prosto?:) Czas czas:) a wtedy mow mu to co mowisz, on uwierzy, bo mowisz prawde:) no i całuj go czesciej, usmiechaj sie, pryztul:) hmm milosc wzajemna jets piekna to jak tkanie wspolnie materiału:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upss
jej.. moj chlopak powiedzial ze mnie kocha, nie jest o mnie zazdrosny i ja tez nie mam o co byc. nie jestem?:)hmmm.. nie. ufam mu. co ci poradzic.....?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutny _anioł
ale to tak boli kiedy ci ukochana osoba w ogole nie ufa...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upss
judytka ma racje pokaz mu ze naprawde ci zalezy, ze kochasz go takim jakim jest, przytulaj, caluj, az zrozumie ze pozanim nikt inny dla ciebie sie nie liczy, ze pragniesz tylko jego.. bo milosc to przeciez takie cudowne uczucie..:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hoho
mój też był zazdrosny bez przerwy o mnie a sam zdradzał przez cały czas trwania naszej znajomości. ale przegiął pałę, kiedy ich zobaczyłam w naszym mieszkaniu i wspólnym łóżku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Judy_tka
to prawda. ale nie zapominjmy, ze miłosc i zaufnie trzeba pielegnowac i ono wzrasta:) Potrzeba czasu i tulenia;) I całuskow;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pilotek
Czesc!tak sobie czytam ...no i w moim związku to ja jestem osobą ZAZADROSNĄ..myslę sobie jak radzi sobie z tym mój chlopak(a radzi sobie niezle).No i moge ci tylko doradzic abys..dala mu się troche tez wysilic..nie powinno tak byc ze ty sie tyko starasz, zapewniasz o wiernosci...a twój mężczyzna swoje..bezsensu sie kłócic ,ale on równiez powinien dojsc do tego wniosku!ja często zakłócalam nasze "sielski anielski"chwile jakimis wyrzutami"a to zarzucalam jakies dziwnie niby podteksty z jego strony do innych..nagle zaczęla zloscic mnie kontaktowosc mojego chlopaka z innymi(kobietami)to ze ma kolezanki które piszą sms-y itp.wkoncu mial tego dosc..nie mial sil zapewniac o tym ze to ja jestem "tą"kobieta..i powiedzial ze jesli tak ma byc ,to powinnam sie zastanowic nad rozstaniem!!!Strasznie mi się smutno zrobilo..kocham go i nie chcę się z nim rozstawac..więc walczę z tym..walczę z tym jak mogę.Wkoncu on mi ufa..więc ja tez powinnam.\chyba zrozumialam ze to nie jego wina zer ma tak wielu znajomych../równiez kolezanek..a ja...ja nie mam nikogo oprócz niego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Teeez artykul
http://www.feminoteka.pl/print.php?type=N&item_id=612 Nie mów na mnie idiotka Zofia Milska-Wrzosińska Ludzie nie wierzą, że można znosić takie traktowanie. Mówią: "Jak możesz na to pozwalać? Czemu nie odejdziesz?". Nie rozumieją, jak dramatycznie trudno odejść od części siebie. Osoby uwikłane w układ psychicznej przemocy są mistrzami w kreowaniu uzasadnień własnej bierności i przyzwolenia. I nie chodzi o te najprostsze: gdzie pójdę... jest dobrym ojcem... zabiłby mnie chyba. Oto, co na głębszym, często podświadomym, poziomie mogą myśleć ofiary: Byłabym złą, mściwą, wredną babą, gdybym zaczęła się sprzeciwiać. I to by było najgorsze, bo nie wolno być kimś takim - nienawiść zatruwa człowieka. Jak będę zawsze dobrą, kochającą żoną, to może on zrozumie, że zasługuję na lepsze traktowanie. Mój ojciec był dużo gorszy, a na starość, jak umierał, to mu się odmieniło. Przysięgałam, że na dobre i na złe... I miałabym, ot tak, odejść, bo mi się ten model przestał podobać? Od krzyku i wyzwisk się nie umiera. I nie ma co przesadzać: przecież na co dzień jest dobry, tylko czasem ma zły humor, no to trzeba umieć wcześnie rozpoznać, po prostu schodzić z drogi i tyle. W końcu przecież nie bije, dba o mnie i dzieci. Nie róbmy z igły wideł. Jest taki zazdrosny, bo mnie bardzo kocha i po prostu chce być ze mną jak najbliżej, mieć mnie całą dla siebie. Gdyby nie kochał, po co miałby tak dręczyć mnie i siebie? Ja przecież widzę, że on cierpi. Sam znacznie bardziej się swoim zachowaniem gryzie niż ja. Widzę to po nim, przecież znam go najlepiej. A jak człowiek żałuje, to nie można być zawziętą. Ze wszystkich myśli obronnych stosowanych przez ofiary najbardziej nieprawdziwa jest ta, że od tego się nie umiera. Od wyzwisk, nękania i poniżania przez najbliższą osobę niezauważalnie, ale nieuchronnie umiera dusza - i sprawcy, i ofiary. Dlaczego ofiary tego nie czują, dlaczego mają potrzebę samooszukiwania? Bo kiedyś ich - albo ich matek - godność została złamana. Doświadczyły, że dziewczynka, kobieta to ktoś gorszy, kto ma się podporządkować i nie ma dla niej innej drogi. Czasem są po swojemu dumne, że potrafią to znieść. Przecież najgorsze ze wszystkiego to być "złą kobietą". Bo jest w nich głód miłości, a miłość zaborcza i wyłączna wydaje im się największym, najprawdziwszym zaangażowaniem. Sądzą, że tworzą wyjątkową parę, a krytyczni obserwatorzy nie mają pojęcia o tak głębokiej miłości, udręce i oddaniu. Bo nie widzą granicy między sobą a człowiekiem, z którym się zbliżyły. Codziennie odczytują swoje uczucia i wartość z trwożliwie podglądanego wyrazu twarzy partnera. Nie mają oddzielnej woli, myśli, planów. Dobrze ilustruje to sformułowanie jednej z bohaterek reportażu: "Gdy pytałam, czy wobec tego mogę sobie znaleźć pracę..." Jej umysł został tak wytrenowany, że podległość stała się normą, autonomia - przejawem wrogości i demoralizacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×