Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość szanująca się

dlaczego się zgadzaćie na poród w obecnośći mężą???...

Polecane posty

Gość Miałam poród rodzinny
Nie sądzę, że dla faceta to kwestia ambicji. Moj teśc ma 65 lat. Pozazdrościł synowi uczestnictwa podczas porodu, a wiecie dlaczego? Stwierdził tak: doznania doznaniami, ale tyle słyszy sie o złym traktowaniu rodzących, że dobrze, że mąż może czujnym okiem patrzeć lekarzowi i położnej na ręce, którzy są też powściągliwi w słowach i niczego głupiego nie chlapną. Stwierdził, że teraz żałuje, ze sam nie mógł byc przy żonie i wesprzeć ją duchowo, ale wtedy nie było takiej możliwości. Dodam, ze teściowa w trakcie jednego z porodów usłyszałam od lekarza" Czego sie drzesz, zrobiłaś dziecko, więc musisz urodzić. Niestety takie teksty bywają rzucane na porodówce także w obecnych czasach, a w obecności męża nikt z personelu nie ma odwagi tak powiedzieć. Nie bez powodu powstała akcja "rodzić po ludzku"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja chce zapytac
Nowoczesna, dzięki za wsparcie. Przyznam, że nie myślę, że o "wstydliwości sytuacji" piszą dewotki, nie wiem kto pisze, ale zastanawiam się, czy te dziewczyny zastanawiały się nad sprawą swojej starości. NIe jestem zwolenniczką brutalnego weryzmu, niemniej, jeśli małżonkowie zaczynają się siebie wstydzić to jest to chyba coś najgorszego co może być. Mam parę swoich kompleksów, ale ich też nie ukrywam. Mam obecnie 25 lat, jestem młoda, prawdopodobnie najpiękniejsza w swoim życiu, ale kiedy będę mieć lat 40, 50, czy 60 to co będzie wówczas?? Mam zamiar akceptować w pełni zmiany ciała mojego męża i oczekiwać wzajemności. Kobiety, są faceci ciekawi kobiecego ciała, ciekawi nie w sposób ohydny, tylko i wyłącznie "napaleńczy", ale w sposób piękny. Myślę, że kobiety niepotrzebnie ukrywają "kobiecą naturę" przed mężczyznami... A już abstrachując od samej kobiecości. Jeśli się rozchoruję na starość, a mój mąż będzie sprawny, to co, małżeństwo jest tylko dobre jak jest miło i pięknie??, on wówczas będzie brzydził się mnie dotknąć?? Jeśli tak, to to nie jest mężczyzna tylko chłoptaś... Całe szczęście mój mąż jest zdolny do zderzenia z rzeczywistością. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też nie rozumiem
co wyście się tak do tego wstydu przyczepiły? nawet jak człowiek jest stary czy ciężko chory, to opieka nad niem nie polega na asystowaniu przy zabiegach medycznych, wtedy przychodzi pielędniarka, lekarz, a ciebie wypraszają z pokoju!!!! wiem z doświadczenia. co innego zmienić basen, pampersa czy opatrunek, co innego obserwować np. szycie po operacji (lub po porodzie)!!! ps nie trafia też do mnie argument o złym traktowani rodzących przez lekarzy....po prostu wystarczy starannie wybrać lekarza i szpital.... ja do swojego miałam 100% zaufanie, całą ciążę poprowadził idealnie o wszystkim pamiętał, zawsze doradzał nawet nie w sprawach strikte medycznych. Mąż i tak nie pomoże przy lekarzu konowale!!!! bo niby jak? skoro i tak się na tym nie zna.....co najwyżej później może poświadczyć, w razie potrzeby.... ale po co ryzykować takie sytuacje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkoda
ja rodziłam przy męzu bo tak chciałam i on chciał ..i tyle to moja sprawa i mojego meza... i juz... kazdy niech sobie rodzi przy kim chce....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkoda
ps. przy szyciu to męzów juz nie ma, sa przy samym porodzie potem lekarz go wyprosił to raz a dwa niech wie ile to mnie kosztowało, przynajmnien potem rozumiał że mi się seksu nie chce ...i czekał cierpliwie:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też nie rozumiem
jasne, tylko dlaczego ja jestem wstydliwą dewotką, nazywana?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też nie rozumiem
własnie ja też nie? bo ja rozumiem, że ktoś inny może mieć taką psychikę, że potrzebuje trzymać drugą osobę za ręką.... fizycznej bliskości potrzebuje w każdej stytuacji.... a ja nie potrzebuję, wystarczy mi sama świadomośc, że maż mnie kocha i wspiera tam za drzwiami.... a ja mogę się skoncentrować na tym co w tym momencie najważniejsze czyli na rodzeniu- w tym wypadku.... b o jego fizyczna obecność by mnie rozpraszała!!! nie wiem, czy w drugą stronę, tak ciężko zrozumieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkoda
nie trudno, daltego nie ma obligatoryjnego nakazu porów z męzem lub bez....mi to akurat wisiało czy on bedzie czy nie w czasie samego porodu, ale skkurcze miałam cały dzien i powiem szczerze wykorzytsałam go jako "przynieś to podaj tamto"....i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też nie rozumiem
....szkoda, ze nie wszystkim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkoda
chociaz jak przecinał pępowine to się wzruszył, ja natomiast byłam tak zmęczona ze nie miałam siły na wzruszenia. wogóle to mnie mecza te wypowiedzie ze to chwila wielkiego szczęścia itd. ja chciałam tylko po dostać zastzyk przeciwbólowy i iśc spać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też nie rozumiem
mnie też.... i jeszcze to, że dziecko obowiązkowo pokocha się od pierwszego spojrzenia.... ja byłam w szoku gdy pierwszy raz synka zobaczyłam.... późnie się smiałam, że nie wiadomo było, kto był bardziej przerazony ja czy on?.... stopniowo uczyliśmy się siebie i w sobie rozkochiwali....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
moj maz nie był przy porodzie nigdy------na szczescie!!!!!!!!!!! Ja tez bym nie chciała byc tam by na to patrzec Niestety jestem zbyt mało odporna na widok czyjegos bolu i nawet najlepsza przyjaciółka nie mogłaby liczyc na mnie u swego boku na porodówce Lekarze zamiast nią musieliby zajmowac sie mną-niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja chce zapytac
Do "ja też nie rozumiem". NIe atakuję Ciebie i nie nazywam Cię dewotką, ale jesteś jedną z nielicznych osób motywujących chęć rodzenia samej, swoją psychiką i brakiem potrzeby fizycznej bliskości męża. Zrobiłaś tak jak chciałaś i to w tym momencie jest najważniejsze. Wiele kobiet pragnie obecności męża, a jeśli ten mąż jest prawdziwym mężem, prawdziwą podporą, to powinien umieć wesprzeć kobietę, w tej bądź co bądź sytuacji ekstremalnej. Poprostu uważam, że mąż powinien się dostosować do potrzeb swojej żony w tej sytuacji, podobnie jak uważam, że to kobieta powinna mieć głowny głos w decyzji o co do posiadania dzieci. To ona się w to bardziej angażuje i cierpi, więc ona powinna decydować, a jeśli facet jest facetem, to nie kieruje się swoim ego, tylko potrzebami kobiety w takich sytuacjach. Ja jestem typem, że potrzebuję bliskości męża w sporych ilościach. Mogę góry przenosić, ale z nim. Myślę, że jego obecność będzie dla mnie niezastąpiona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Czy wy zdajecie sobie sprawe z tego ze facet pamieta ten widok ZAWSZE?W jego głowie robi sie kocioł ,nie mowi o tym bo co ma mowic Przytakuje\" tak tak kochanie jestes dla mnie atrakcyjna mimo ze widziałem cie w czasie porodu\"Zaden tego nie powie aby nie robic wam przykrosci ,bo was kocha i nie chce ranic Ale kazdy chłop ma głowe i mysli Tego widoku nic nie jest w stanie zatrzec w myslach Widoku rodzącej kobiety. widziałam swoje odbicie w lampie ,ktora została postawiona przede mna (na moje nieszczescie) Wierzcie mi - oczami wyobrazni widze te lampe do dzis jak zamkne oczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mi obecność męża przydała się też dla towarzystwa (poza innymi aspektami), że jednak rozwarcie trochę trwa, a przy mnie nie stała wciąż położna i lekarz. Przynajmniej mnie mi się \"nudziło\" ;) Rozumię kobiety, które chcą rodzić same i nie potępiam ich za to, ani nie są dla mnie dziwakami. Tak wolą i tyle. Tak jak ja wolałam z mężem :) Dlatego oczekuję, że druga strona zrozumie mnie ;) Wspomniała któraś o rodzeniu przy przyjaciółce, matce (choć u mnie to akurat już niemożliwe) itd. - na to, to nikt by mnie nie namówił - stanowczo i kategorycznie wybieram męża ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
net-ar - z pewnością nie jest to piękny widok, ale mężczyźni raczej się z tym powinni liczyć godząc się na to. W końcu to nie leżenie na plaży, a cięzki wysiłek:) Żeby tak nie ostentacyjnie pokazać wszystko mężowi byłam w koszuli (szpitalnej, ale przyzwoitej i dość długiej) i dodatkowo kiedy leżałam (było tego mało) przykrywałam się dodatkowo lekko szlafrokiem. Choć przyznaję się, że czasem się zastanawiam czy ma w głowie jeszcze ten widok i czy przez to do mnie się nie zraził. Czasem go o to pytam, ale zapewnia mnie, że nie przeszkadza mu to w postrzeganiu mnie. Liczę iż mówi to szczerze, bo o to go proszę i staramy się zawsze tacy być wobec siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Zapewnia cie . Widzisz! Czyli zdajesz sobie sprawe z tego ze widzał cie w stanie \"rozkładu\" A powiedz co on ma ci innego powiedziec?To co rzeczywiscie mysli i jak to wspomina jest w jego głowie .Kocha cie wiec nie powie ci nic co mogłoby ci sie nie spodobac A ty poszłabys na porodówke np. gdyby poprosiła cie o to jakas bliska ci przyjaciołka czy siostra? Mysle ze maz przydałby sie mi na sali porodowej abym czuła sie bardziej \"ludzko\" w czasie cierpienia.ALE.........na sam moment porodu ,czyli ostatniej fazy gdy wszystko zaczyna byc \"nieludzkie\" poprosiłabym go o wyjscie!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miałam poród rodzinny
Tak naprawdę to ojciec dziecka niewiele widzi. nie widzi naciętego krocza, nie widzi łożyska, nie widzi szycia. przy szyciu to nawet nie uczestniczy, bo w tym czasie jest obecny w drugim kącie sali przy ważeniu i badaniu dziecka. Ojciec nie asystuje przy porodzie, a raczej zapewnia partnerce psychiczny spokój. Tak było ze mną. Gdyby nie on byłabym kompletnie zdezorienowana, a tak był wsparciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapewnia mnie, bo mam/miałam bzika na tym punkcie, który się pojawił dopiero po tym co poczytałam na kafeterii. Wcześniej nie przeszło mi to nawet przez głowę:o W stanie \"rozkładu\" piszesz... hmmm nie odbieram tego tak. Dawałam sobie dobrze radę, nie \"schizowałam\", nie krzyczałam, nie zachowywałam się jakby obdzierano mnie ze skóry. Jego obecność i wsparcie mi w tym pomogło. Co ciekawe dla mnie gorszym momentem było rozwarcie niż samo rodzenie, ten etap to dla mnie była \"bułka z masłem\" - widać jakaś dziwna jestem i tyle, a może to dlatego, że miałam bardzo mocne bóle (tzw.krzyżowe). Nie wiem... Fakt faktem dla mnie była ważna jego obecność, ale nigdy bym go do tego nie namawiała ani prosiła o to. To była tylko i wyłącznie jego decyzja. Już mówiłam, że rozumię zdanie przeciwniczek i szanuję ich decyzję, ale czy mogę oczekiwać tego samego ;) nie przekonuję takich osób na siłę do porodu rodzinnego i chciałabym aby druga strona też uszanowała moją decyzję oraz próbowała zrozumieć jak ja to robię. Jak wspomniałam na początku dopiero czytając wypowiedzi przeciwniczek takich porodów dopadły mnie powyższe myśli - co akurat przez jakiś czas nie za dobrze wpływało na moją psychikę odnoście mojej atrakcyjności, bo do tego się to sprowadziło. ehhh chyba nie ma sensu takie pisanie zwolenniczek oraz przeciwniczek - jedna strona drugą nie przekona do zmiany stanowiska, a tylko się niepotrzebnie spieramy, a nawet czasem obrzucacie niemiłymi słowami... Może pokój;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miałam poród rodzinny
Net-ar, do konca nie masz racji. Moj mąż, choć minęło 5 lat, do tej pory żywiołowo i z entuzjazmem wspomina narodziny córki. Z negatywnych wrażeń pamięta tylko krew. Mężczyźni nie mówią pozytywnie o porodzie, by nie zrobić przykrości żonie. Nie mówią, bo nie chcą pamiętać negatywów, bo te negatywy są nieistotne.. Podobnie działa psychika rodzącej. Niby wiesz, ze cię bolało, ale to nieistotne, naistotniejszy był moment, gdy poraz pierwszy ujrzałaś szkraba. Dla mojego męża ten moment też jest najistotniejeszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaa i jeszcze jedno - mój mąż należy do bardzo szczerych osób, aż do bólu (przekonałam się o tym już nie raz). Niestety czasem bywa to przykre, ale taki jest wobec wszystkich, nawet najbliższych, a więc i wobec mnie. Czasem nawet pytam dlaczego tak, a tak mówi - jego odpowiedź jest jedna: \"bo tak myślę\". Dlatego mam podstawy mu wierzyć w to co mówi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam poród rodzinny - masz wiele racji w swojej wypowiedzi. Taka ludzka psychika:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miałam poród rodzinny
pomyłka - tam gdzie pozytywnie winno być negatywnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój mąż chce być ze mną w tej chwili, mówi, że nie wyobraża sobie zostawienia mnie z tym wszystkim samej. Ja sie z nim zgadzam i nie widzimy w tym problemu. Ale mam pytanie do net-ar. Skoro twój mąz nie mógł cię widzieć podczas porodu, to co będzie, kiedy się rozchorujesz, kiedy będziesz wymagała pomocy, opieki? On ci nie pomoże, bo będziesz nieładnie wyglądać...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
net-ar, faceci są różni, naprawdę, jednego widok kobiety bez makijazu będzie odrzucał, a drugieg widok łozyska nie zbrzydzi, bo to naturalne, każda decyzja o rodzeniu z mężem lub bez musi byc podejmowana wewnątrz związku, na odpowiedzialność rodziców i już. Nieuczciwe jest namawianie kogos i tak samo nieuczciwe jest wmawianie kobiecie, ze jej mąz będzie się nią potem brzydził.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mąz który nie jest przy porodz
ie nie kocha żony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój mąż był zarówno przy porodzie jak i potem, gdy byłam szyta. Cała akcja przebiegała na tyle szybko, że nikt go nie wyprosił :) Wcale nie mowił mi, że wyglądałam estetycznie, bo i po co, wiedziałam doskonale jak się w tym momencie prezentowałam :) Wspominał tylko, że jak zobaczył młodego \"wyskakującego\" ze mnie to była najpiękniejsza chwila w jego życiu i nigdy jej nie zapomni. W trakcie porodu specjalnym wsparciem to dla mnie nie był, miałam jego i wszystkich dookoła \"gdzieś\" :P Ale widziałam, że rozpłakał się jak małe dziecko, kiedy zobaczył Przemka. Z pewnościa będziemy mieli jeszcze dzieci i wiem, że nie wyobraża sobie nie asystować przy ich przyjściu na świat. :)Pozdrawiam mamusie obecne i przyszłe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×