Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jula3

porzucone kochanki

Polecane posty

Gość milacik
marzę tylko o tym,żeby móc tu na tym forum napisać,że stanęłam już na nogi!!!ale mam nadzieję,że to kiedyś tu napiszę!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to podobnie.... ja leczyłam się od stycznia...... ostatni raz spotkalismy sie na poczatku czerwca..... czasem jeszcze boli.... czasem jak jesteśmy służbowo w kuchni... jak niechcący mnie dotknie ale znalazłąm na niego sposób... zaczęłąm być straszna złośliwa zołza ;) nie poddał sięale ja wygrywałąm komunikowaliśmy sie mailowo i ciagle wynajdywałąm różne docinki...... na komplement że mam ładną bluzeczkę odpisywałam "daruj sobie" a jak mi zalał kawke w kuchni to pisałąm szybciorem,że potrafię sobie znakomicie radzic bez niego... sama utwierdzałąm sie w tym,że tak jest ok.... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zdarzaja się wieczory,że zasypiam "z nim",ze jest w moich myślach..... ale podchodzedo tego juz bez emocji do tego wszystkiego bardzo dużo mamy wspólnego słuzbowo..... praktycznie coddzień.... postaraj się znajdować w nim negatywy, powtarzajace się słowa, nieudane zdania, źle dobrany krawat ;) łap się na tym,zę takiego go nie chcesz :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem,że piszę teraz jak mądrala ;), ale wydaje mi się że w taki sposob sobie włąśnie poradziłam.... i jeszcze jedną dobrą rzecz sobie zrobiłąm....kiedys zaproponował spotkanie a ja..... powiedziałąm, że nie,że mi nie pasuje... grałąm że az scena trzeszczała....... wyłam do nocy ale pomogło.... cholernie trudne masz rodzine czy jesteś "singlem" a on?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milacik
mam rodzinę,on też.Wiesz,co u mnie dokładnie jest tak samo.dotyka mnie jeszcze nie raz...ale dzisiaj odwróciłam się do niego i powiedziałam stanowczo nie rób tego więcej.I też zalewa mi kawę...itd.Jesteśmy jeszcze na etapie,że każdy wieczór obowiązkowo piszemy...dobranoc sobie....może to śmieszne ale tak jest.wcześniej to było wiadomo,nie tylko dobranoc,ale kocham,tęsknie i takie tam.wiem,że jutro nie bedzie łatwo,bo napisał mi smsa,że jest mu bardzo przykro i smutno jak jestem taka jaka byłam w pracy.widział mój ból.wiem,że jutro bedzie bardzo miły,ale niewie,że właśnie tym mi sprawia ból.że chce być ciągle niby przy mnie,żeby mi zle nie było i smutno a tymczasem jest chyba odwrotnie.niby go mam a jednak nie...może z czasem bedzie fajnym kolegą ale chyba czas teraz na coś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem,że to boli... ale on na pewno nie będzie Twoim kolegą.... nigdy nie będziesz potrafiłą słuchać o weekendzie z rodziną i nei myśleć o jego pośladkach....... nie będziesz mogła usiaść przy tym samym stoliku na pikniku rodzinnym w pracy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie pisz.... wiem,że to boli ale staraj się jak najmniej.... u nas byly tylko maile, zadnych smsow.... żadnego dobranoc ani tęsknię.... od stycznia do czerwca mielismy fale rozstania z powrotami z przewagą rozstań..... myslalam,ze sie wykoncze psychicznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dla mnie najgorsze bylo to,ze nie potrafiłam sie odnalexc w domu,nie potrafilam pogadac z meżem..... nie potrafilam sie do niego przytuilic i nie potrafie nadal, kiedys bylismy super parą, dwa wulkany energii a teraz.... nie mam ani tamtego ani tego jestem znerwicowanym dwutorowomyślącym wrakiem dumna jestem tylko,ze wyszlam jakos na prostą....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tranzytowa
Nie takie to proste. Mój były k. to taki gbur a i tak jest ciężko. Na szczęście nie spotykam Go, chociaż mieszkamy w tym samym mieście. Chodzimy zupełnie innymi drogami , gdyby nie praca nie spotkalibyśmy się. Przykro jest stwierdzić, że było się tylko remedium na małżeńską nudę, że nic nie zostało z tego, tylko pustka. Wierzę też w to, że żadna zdrowa psychicznie kobieta nie da się uwikłać w coś takiego , ja nie jestem zdrowa psychicznie- uzależniłam się od tego ciągłego zasługiwania na Jego uwagę. To jest złe dziewczyny. Spotkałam się z nim tydzień temu i bardzo tego żałuję. Dlaczego pozwalam się tak traktować, wiedząc już o tym jaki mechanizm zachodzi w mojej psychice? Jestem słaba, chcę być silna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milacik
no dokładnie tak samo jak u mnie i ze mną co jest.czytam i kiwam głową,lekko się uśmiechając...dziewczyny wiecie,że mi trochę te forum pomaga???np.wiem,że Agucha daje radę,że nie jestem sama,bo wydawałoby się,że tylko ja tak mam.dzisiaj myślałam w pracy o tym co napisała Młoda czarna...,że mam postarać się znajdować w nim negatywy,ale nie umiałam dzisiaj nic znalezć,za to jak szedł przede mną ...oczy same mi patrzały na jego pośladki,postawę i w ogóle...a teraz właśnie czytam jak Młoda czarna napisała,że nigdy nie potrafię nie myśleć o jego pośladkach...Skąd Ty to wszystko wiesz?????tak nie potrafię...i głupio mi jak coś mówi o swojej rodzinie.Ja od 1 sierpnia zaczęłam ten rozdział rozstania i niby powroty,nie wytrzymuję psychicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milacik
a Tranzytowa..napisała,że wierzy w to,że żadna zdrowa kobieta nie dała by się uwikłać w to...i że jest chora psychicznie.a więc ja też!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do młoda czarna
u mnie sytuacja z moim mężem jest taka sama jak u Ciebie.w domu nie umie się odnalezć...z mężem też jakoś tak byle jak,nie potrafię sama podejść czy przytulić go.nawet jak mnie on przytuli to sercem i myślami jestem z tym draniem!!!!a nie chcę!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milacik
dzisiaj się mnie zapytał czy do piątku już taka będę dla niego,że niby tak ma wyjechać(bo wyjeżdża na półtora miesiąca) zapamiętując mnie taką???Chce żebym była dla niego dobrą koleżanką(a jeszcze niedawno umierał z tęsknoty),a nie jakbyśmy się nie znali.Pytał,co chcesz mnie wymazać z pamięci i serca? powiedziałam tak.łzy mi się cisły do oczu,zresztą teraz też...ale w pracy stłumiłam to w sobie.musiałam.zapytał,to co nie będziemy już nawet dobrymi kolegami???powiedziałam,że może kiedyś,jak mi ''to''przejdzie.WŁAŚNIE TERAZ ....napisał mi smsa....,że ma nadzieję z całego serca,że to co dzisiaj powiedziałam w pracy to były głupie żarty....przed chwilą byłam taka silna,a po jakimś głupim smsie człowiek miękknie?????????co to jest????co się dzieję???? ale muszę wytrzymać!!!!!!!muszę.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milacik
chwilkę ochłonę i pomyślę co odpisać...może jak serce znowu przestanie tak mocno bić jak teraz to napiszę mu maila.i napiszę,że ja nie potrafię być jego dobrą koleżanką,bo strasznie cierpię i może bedzie lepiej jak bedziemy udawać jakbyśmy się nie znali...niech to zrobi dla mnie.niech nie patrzy na siebie,że staci dobrą koleżanką,bo ja straciłam kogoś kogo bardzo kocham.a to różnica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc :) no właśnie.... ja do dziś patrzę na jego pośladki jak za nim idę ;) a jak się skupię to nawet pamiętam jego zapach i miękką skórę na tyłeczku :P :P co do "negatywów", niestety i mnie było ciężko je odnaleźć, bo facet chodzący ideał ;) ale wygrzebywałam je spod ziemi ;) słuchałam jak mówi, zaczęłam słuchać co mówi o żonie, jakie to "złe" słowa.... cały czas porównywałam ją do siebie, że on mógłby oszukiwać włąśnie mnie w taki sposób... nie odbierał telefonów od niej, rozmawiał z nia przy mnie w jakimś hotelu, mówiąc,że z Niemiec wraca dopiero jutro :P :P :P :P to były też te "negatywy" ..... że jeśli bedzie kiedys ze mna to bedzie mnie oszukiwał.... sam mi powiediał, że gdybyśmy byli małżeństwem to zwariowalibyśmy od kontrolowania siebie nawzajem.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobrze,ze wyjeżdza, powinnaś wziąć wolne na piątek..... ja bym tak zrobiłą,chociaż on wtedy pewnie przyjechałby do mnie.... i mówił mi tak pięknie.... całuj mnie... nie przestawaj.... aż mi się łezki kręcą...... lubię jak go nie ma w pracy, często wyjeżdza (to też był ten "negatyw" ;) ) teraz mi lepiej, pojechal na tydzien na delegacje.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milacik
on mi napisał...jak tam(i moje imie)?a potem,że mam nadzieję z całego serca,że to co mówiłam dzisiaj w pracy to głupie żarty.A więc chciałam już nic nie odpisywać...ale odpisałam.tylko na pierwsze pytanie.że u mnie ok,poleżałam sobie po pracy a teraz trochę na internecie czytam.i nic więcej.Jemu to pewnie na rękę,bo przecież i tak chce rozstania,chce tylko koleżeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milacik
...koleżeństwa...ale o seksie wspomina,że jak wróci....to...bedzie nam jeszcze fajnie.Więc dlatego się pogubiłam w tym wszystkim.tu napisze,że nasza miłość nigdy się nie skończy,że zawsze bede w jego sercu,ale tak nie możemy dalej.potem,że możemy być tylko dobrymi kolegami,potem,mi mówi,nie bądz smutna przecież bedzie nam jeszcze fajnie,o co mi chodzi itd.albo on ze mnie robi wariatkę albo ja nią jestem,bo nic nie rozumię!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do AGUCHA
odezwij się jak sobie radzisz? ale myślę,że idziesz do przodu:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość delegacja ale nie sam
chyba nie sądzisz że jest sam na tej delegacji przez tydzień, przecież nie traci czasu a delegacja zawsze okraszona jest jakąś kochanką, nie sądzisz chyba że jestes jego jedyną kochanką?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do osoby powyzej chyba źle zrozumiałąś - ja nie mam nikogo i nie doczytałaś - " lubię jak go nie ma w pracy, często wyjeżdza (to też był ten "negatyw" ) teraz mi lepiej, pojechal na tydzien na delegacje..... " ja sie właśnie skutecznie uleczyłam z kochanka ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no tak - u mnie było to samo - zawsze jak wracaliśmy skądś mówił,że jeszcze nie raz wyjedziemy,jeszcze nie raz zaśniemy razem.... a potem,ze żona,że nie odejdzie, bo dziecko...... ze moje dzieci pokocha ale jest zazdrosny o męża i nie znioslby go jakby do nich przyjezdzał w odwiedziny.... znalazłąm koleny "negatyw" - tylko SEX ;) teraz to widzę - kiedys nie widziałam :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milacik
a ja jutro znowu powalczę w pracy...sama ze soba i z moim uczuciem do niego.znowu spróbuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agucha36
.........szłam do przodu próbując nie oglądać się za siebie,niestety los zadrwił sobie z moich postanowień, byłam ze swoim ojcem na pogrzebie ciotki i spotkałam tam niestety jego....nawet nie wiecie co przeżyłam,cała się trzęsłam,łzy tak płynęły że nie mogłam się opanować(dobrze ,że to było na cmentarzu),czekał przy bramie,przywitał sie z moim ojcem,spytał co u niego no i oczywiście ze mną .........i tak patrzył.tak patrzył.........pytał co u ciebie,tyle lat się nie widzieliśmy (udając ,żeby ojciec sie nie zorientował),coś bąknęłam,nawet nie pamiętam..........tata powiedział to zapraszam na herbatę pogadacie sobie.....myślałam,że zemdleję,powiedziałam ,że źle się czuję i muszę się położyć wiedz pojadę do siostry.......on też zaczoł,że przed nim jeszcze podróż,więc dziękuje.....było jeszcze to może daj swój numer telefonu to kiedyś zadzwonie i pogadamy.....powiedziałam ,ze rozladowal mi sie telefon ,a mam nowy numer ktorego nie pamietam jeszcze......podając mi reke na pożegnanie powiedział wybacz,to wszystko niechcący......nie mogłam odpalić samochodu......tata tylko patrzył na mnie dziwnie.....od wtorku znow chodze nieprzytomna i wciąż płaczę,z jednego dnia urlopu na pogrzeb zrobiły sie cztery bo nie mogę sie pozbierać,podejrzewam,ze celowo tam przyjechał,moja ciotka była sąsiadką jego rodziców,ale oni już nie żyją i nikt z jego najbliższej rodziny tam nie mieszka.......jestem zła na siebie ,nie miałam ochoty jechać ale mąż mówi przy okazji zobaczysz sie z mamą jest po szpitalu...........próbuje ochłonąć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agucha36
...fajny tekst ,,to niechcący''......niechcący rozpieprzył mój poukładany świat.....niechcący mówił ze kocha,ze jestem sensem jego życia,ze teskni,ze jestesmy sobie przeznaczeni choć nie możemy być razem? niechcący!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!zwariuje...............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, przejrzałam juz kilka forów na te tematy i wiecie, ze pozostaje po tych wszystkich wypowiedziach straszliwy metlik w głowie... Nie czuję się porzucona, ale od tego forum zaczęłam więc tutaj się wpiszę. Żony, kochanki, mężowie, dzieci...nic nie jest takie proste jak każdej ze stron się wydaje...najłatwiej jest oczywiscie oceniać, gdy sie samemu nie było w jakiejś roli. Łatwo mówić, że kochanki to "bezczelne baby", które nic innego nie robią tylko czyhają na zajetych męzów i robią wszytsko, żeby zrealizować swój misterny plan odebrania go "biednej żonie". Łatwo mówić, że żony to też "wredne baby", które chcą zatrzymać mężów za wszelką cenę i posuną się przy tym do wszelkich metod. Łatwo jest pisać o tym jacy to beznadziejni są faceci, którzy zdradzają, ze tylko im dupy w głowie. Wydać opnię jest zawsze łatwo, ale dopóki człowiek nie znajdzie się w którejś z tych ról, to nie wie jak postąpi. I nie piszcie o tym, że to brak odpowiedzialności, dojrzałości czy jakichkolwiek innych przymiotów, którymi sie zawsze operuje, aby podkreślić naszą wyższość nad innymi. Człowiek popełnia wiele błędów, ale dzięki temu cały czas się uczy. Każda sytuacja jest też inna, nie można wszytskich wrzucać do "jednego wora" - jak to już ktoś zauważył. Ale wiem jedno, nikomu nie jest łatwo w takich sytuacjach. Ani żonie, ani kochance, ani mężczyźnie. Bo zawsze jest ta myśl, że nie można mieć tego co się chce - niezależnie w której z tych ról sie znajdziemy. Jedna z Was napisała, że ma 22 lata i ma swoje zasady, których nigdy nie złamie...piekne co piszesz, ale życie bardzo często weryfikuje nasze myślenie, jakie idealistyczne by ono nie było. Im więcej zasad na siebie nakładamy, tym trudniej nam potem przychodzi weryfikacja (i nie chodzi mi o to, żeby nie mieć zupełnie zasad). I jeszcze - ludzie to emocjonalne stworzenia i będziemy podchodzić do pewnych spraw emocjonalnie, czy bedziemy mieli 15 czy 50 lat - bo one własnie dotykają naszych najczulszych punktów - potrzeby miłości, zrozumienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×