Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kwiatek74

DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

Polecane posty

Zgdazam się z Wami - nie kazda druga jest diabłem wcielonym. Nie każda pierwsza - także :P . Lecz ... wiecie ... ja nie wiem na ile w tym \"niezaintersowaniu\" ojca dzieckiem z pierwszego małzeństwa jest ... roli jego drugiej żony. Może nie ma. Może jest. Ja się nie interesuje ich zyciem. Nie wiem czy albo na ile są szcześliwi. Wiem, ze im sie nie przelewa. Wiem, bo na sprawę o podwyższenie alimentów ojciec dziecka musiał dostarczyć zaświadczenie o dochodach. Nie wiem czy druga nie judzi ojca naszego dziecka i nie uważa każdej spędzonej wspólnie chwili za czas stracony dla ich wspólnego dziecka i jej panieńskiego dziecka. Wiem, że nigdy nie próbowała nawiązać kontaktu z córką swojego męza. Wiem, że kiedy dziecko ich odwiedzało siedziała w drugim pokoju. Wiem, ze nigdy nie zaproponwała nawet dziecku herbaty. Stąd mój niepokój. A moze on wcale nie byłby takim złym, obojetnym ojcem gdyby ona była inna. Sa to pytania które pozostana bez odpowiedzi. Jedyne na które musze wciąż i wciąż szukac odpowiedzi, to te, która zadaje mi moja 18 letnia już córka - \"dlaczego ... ON mnie nie kocha\" ... majac na myśli swojego ojca. Umiecie odpowiedzieć ????... bo ja nie bardzo ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ruda - współczuje, nie wiem , nie jestem Twoją ex. Ja przyjęłam pozycje całkowicie neutralną, odcięłam się. Mój mężczyzna udaje , bawi się z małym - ma swiadomość ,że robi to dla małego. Moja rada o ile mogę radzić - skoro Twoja córka ma 18 lat niech to pytanie zada ojcu. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ruda!Takiej postawy tez do końca nie rozumiem. Ja staram się usunąć w momencie, gdy widzę, że ojciec z synem chcą być tylko razem, ale jest tez wiele rzeczy które robimy we trójkę. Zrobienie herbaty czy innej rzeczy też nie jest dla mnie problemem.Myślę, że najwazniejsze jest aby dziecko czuło sie akceptowane, ale bardzo często ono sie w tym wszyskim gubi, zwłaszcza gdy mamusia nakładzie mu do głowy rożnych \"madrości\" na temat ojca i jego żony obwiniajac ich o całe zło.Szanuję cię za to ,że Ty tego nie robisz. U nas w domu nigdy nie rozmawia się przy dziecku na temat eks mojego męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dodam coś jeszcze. Cokolwiek bym nie zrobiła to dla dziecka i tak zawsze będę druga żoną ojca. Rodzicom wiele się wybacza, bo to zawsze będa rodzice. Matka to matka, a ojciec to ojciec, choćby nie wiem jakie błędy popełnili.Myślę, że kazde dziecko w głębi duszy widziałoby swoich rodziców razem, dlatego partnerzy rodziców sa dla niego w pewnym stopniu obcy. To nigdy dla dziecka nie jest i nie będzie idealny układ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a więc jest tak - nie ma tylko złych pierwszych. Nie ma tylko złych drugich. Nie ma tylko złych ojców. Nie ma tylko złych matek. Ale są. Bywają. Z każdej z tych grup - są . Źli, głupi, złośliwi ludzie. Moja córka jak już pisałam ma już 18 lat. Narazie jej oceny są ostre. Tak bywa w tym wieku. Ostro zatem takze ocenia swojego ojca. Pewnie z wiekiem przyjdzie jej zweryfikowac swoją ocenę. Może kiedyś uda jej się porozmawiać szczerze ze swoim ojcem. Może uda jej się wybaczyć jego postępowanie a może nawet będzie mogła zrozumieć dlaczego tak było. Trzymajcie się. Życzę Wam dużo szcześcia w Waszych związkach. I apeluję : jeśli macie jakieś możliwości wpływania na swoich partnerów to przypominajcie im, ze oprócz alimentów dzieciom potrzeba jest także obecność i zainteresowanie ich ojca. Bo one nie są winne że urodziły się w związkach gdzie rodzice nie mogli czy nie chcieli być razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Są pewne rzeczy, które wybaczyć jest cięzko. Mam nadzieję, że Twoja córka znajdzie w sobie siłę i okaże się dojrzalsza od ojca. A może jeszcze coś się wyprostuje...Trzymaj się mocno Ruda!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga
zawsze jak mnie nie ma jeden dzien, to rozpetuje sie burza. ludzie! jestm druga, widzialam "co biore", wiedzialam ze ma dziecko, nie bronie mu kontaktow, spedza u nas weekendy, ale na litosc boska, ja tez mam prawo do swojego zycia, swoich planow i realizacji marzen. nie zgadzam sie na uzaleznianie swojego zycia, od zycia eks mojego meza. zwlaszcza, ze ciagle buntuje dziecko przeciwko mnie a takze ojcu. to jest CHORE!!!!! jak mozna przy dziecku, albo wprost do dzicka mowic tak strasznie rzeczy na jego wlasnego ojca, a potem wysylac go tam. to dziekoc powtarza wszytko co uslyszalo, a nakoncu mowi:"ale ja nie wiem co to znaczy" to jet CHORE!!!!!! powtarzam to specjalnie, moze to uzmyslowi wszystkim wymadrzajacym sie tutaj ze wina za zle stosunki miedzy drugimi zonami a pierwszymi dziecmi jest w duzej mierze spowodowana ich przez ich matki. bo kiedy bralam slub z mezem, wydawalo mi sie naturalne, ze kiedy matka bedzie potrzebowala zostawic gdzies dziecko to lepiej zeby u ojca nic z kim innym, ale sa pewne granice, nie jezeli nas obraza!!!!! dziwczyny nie dajmy z siebie zrobic wariatek, bo skoro jest nas wiecej to znaczy ze jest w tym jakas prawidlowosc. bo kiedy ja staram sie dziecku cos opowiedziec, zagadac, zainteresowac sie, zapytac jak w przedszkolu, a slysze ze mam sie nie odzywac, albo ze nie nie bedzie ze mna rozmwaial bo nie jestm jego mamusia, to sorry. a teksty do tatusia typu jestes zlodziejem, moja mausia musi przez ciebie chodzic do sadu, a ona (tzn JA) nie sjet maja rodzina, to rece opadaja. o co tu chodzi??? dlaczego nasze dziecko ma tego sluchac? co mu powiem kiedy zapyta (jeszcze jest maly), co to znaczy, dlaczego tamten tak mowi????? boje sie tego, boje sie, ze moje dzieko bedzie cale zycie slyszalo od swojego przyrodniego braciszka, ze jego rodzice sa zlodziejami i anjgorszym zlem tego swiata. jak przemowic eks zeby nie krzywdzila swojego dziecka, a przy okacji tez mojego??????? otworzcie oczy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety zróbcie coś
Wasz Kwiatek straszy na innych topikach, zamiasz wypłaszać gości stąd, a u Was nuda ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rany, co sie z wami dzieje?!?!?!?!?!?!!?! :( jeżeli nawet tu dochodzi do takiej walki to chyba nie istnieje temat do rozmowy, który nie przeistoczyłby sie w końcu w jatkę. Ale niech tam, dodam swoje trzy grosze.... ....\"będę spijała śmietankę,będę miała dojrzałego mężczyznę,nie przy mnie będzie uczył się odpowiedzialności...UF Mam faceta,który juz wszystko umie. Zajebiście jest być drugą,pomijając postulaty niektórych eks.One za to niewiele się nauczyły\"..... o mamo, Kwiatek, proszę cię .... nie, już nic nie napiszę - przerabiana była już z udziałem innych walczących \"dyskusja\" pt \"mój mąż jest najlepszy, najwspanialszy, najuczciwszy itd...\" pipciok->> ...\"Odrobina ambicji kobiety(...)Teraz doszłynowe obowiązki i płaczecie\"... o czy ty człowieku piszesz ? Jakie ambicje , jaki ich brak? Współuczestniczenie ojca w wychowywaniu dziecka, w tym aktywna opieka nad nim oznacza brak ambicji ze strony byłej żony?!?!?!?!?!?!?! To nie jest tylko jej dziecko, dlaczego tylko ona ma ponosic cały ciężar opieki nad nim podczas gdy tatus wolny i swobodny układa sobie życie na nowo? zresztą pisałam już o tym wczoraj a gdyby ci umknęło - nie jestem byłą żoną, nie jestem drugą żoną a mój mąż ma dziecko z kim innym bo bywają inne warianty wiesz? simi->> ...\"Często kobiety porzucone narzekają ,że mężczyzni nie wykazują chęci do zajmowania się dzieckiem - ale ja się pytam / tylko pytam / czy narzekały oone również wtedy ,kiedy siedziały w domkach z dziecmi a tatusiowe wracali wieczorami z pracy i nie mieli kontaktów z dzieckiem bo ono spało ! Czy wtedy taka matka nie myslała zeby umozliwic dziecku kontakt z ojcem ? Pójść do pracy, odciążyc mężczyzne, załatwić opiekunke ?\"... simi, wiem, że nie pisałaś tego o mnie, że nie pisałas tego do mnie, ale te słowa są najlepszym przykładem na to jak uogólniając można kogos niechcąco (?) bardzo boleśnie zranić. Czytając to poczułam sie tak jakbym dostała w mordę... Nie zostałam porzucona .... Ale siedziałam tak z dziecmi, nie pracowałam, mój mąż wracał późnym wieczorem kiedy dzieci spały :(.... Tylko czytaj dalej co napisze - celowo nie poszłam do pracy żeby go nie obciązać opieką nad dziećmi choćby w najmniejszym zakresie, żeby mógł sie całkowicie pioswięcić temu, czemu zostało podporządkowane całe nasze życie - pracy i dokształcaniu sie po to żeby w przyszłości zapewnc sobie awans zawodowy. Z tego powodu nie poszłąm do pracy w swoim wymarzonym zawodzie a teraz po latach moge sobie dyplom wsadzić ... no wiesz gdzie. Pracuję zupełnie gdzie indziej, robię zupełnie co innego, całe szczęście , że jestem zadowolona. A on owszem pracował bardzo dużo i uczył sie bardzo dużo, czasu wolnego miał bardzo mało i ... kiedy ja tak siedziałam z tymi dziećmi w domu czekając na niego on spędzał ten czas z kochanką. I co teraz powiesz? Jak ci sie wydaje co czułąm czytając twoje słowa....... Po prostu dajcie już spokój.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Madźka, zapomniałam ci odpowiedziec ..... Ja sie już nie szamoczę , w każdym razie nie tak jak kiedyś..... Rzeczywiście na początku to był szok, totalna dezorientacja, kompletna niemoc.... Wtedy sie szamotałam, nie wiedziałam co mam robić , to znaczy wydawało mi się , ze jedynym słusznym rozwiązaniem będzie to, jakie kiedys zakładałam teoretycznie - czyli natychmiastowy rozwód. Ale z drugiej strony w głębi serca wiedziałam, że tak naprawdę tego nie chcę. Zreszta wtedy nie miałam sił na jakiekolwiek działanie, nie jadłam, nie spałam, nie żyłam... Pierwszy raz w życiu brałam środki uspokajające i nasenne, lekarz rodzinny przepisał mi cały zestaw bo poszłam na wizyte , zasiadłam za biurkirm i po jednym zdaniu, że mam ostatnio troche stresów zaczęłam po prostu strasznie płakać , nie mogłam się opanowac i nie mogłam wykrztusić słowa. Mój szef robił dochodzenie co sie ze mną dzieje i generalnie wszyscy myśleli , że dopadła mnie jakaś ciężka choroba. A potem zaczęły się rozmowy, wyjaśnienia, mówiliśmy, mówiliśmy i płakaliśmy razem. I okazało sie , że moge z tym żyć, że chcę , że go kocham i potrafię wybaczyć. A teraz już jest dobrze... To jeszcze we mnie tkwi, ale jest dobrze. Długo nie mogłam się pozbierać, jeszcze niedawno to dominowało każdą moją myśl, każdy drobiazg kojarzył mi sie az ta sprawą, na każde jego zdanie , że czegoś nie może zrobić albo nie ma czasu reagowałanm - a tam mogłes, tam miałes czas, tam chciałeś. Ale to już za mną. Całkiem niedawno nastąpił przełom. W ciągu jednego dnia ...albo raczej nocy. Wieczorem jeszcze padło wiele gorzkich słów - ja mu zarzucałam, że jest nieobecny i oschły, że się nie odzywa i jeżeli o niej mysli to niech do niej idzie , on mi na to, że jest taki bo go ciągle atakuje i ciągle wracam do przeszłości, ja na to, że wracam i atakuję bo on się tak zachowuje, na to on , ż ebędzie się tak zachowywał aż nie przestanmę , ja , że nie przestanę aż on sie nie zmieni itd - błędne koło.Ja nie chciałam pierwsza ustąpić bo uważałam, że nie będę po tym co zrobił o niego zabiegała - to on powinien, on nie chciał pierwszy się do mnie zbliżyć bo na początku nie wiedział jak a potem uciekał przed moimi pretensjami. I tej nocy szczęśliwie oboje sobie wreszcie to chyba przemyśleliśmy - bo od rana zmieniło sie wszystko radykalnie. Ja przestałam tak często sie czepiac, drążyć i o tym mówić, on od tamtej pory jest czuły, ciepły, kochany, taki jak kiedyś. Jesteśmy szczęśliwi. Po prostu. Chociasż czasem jeszcze nie mogę się pochamowac i nie potrafię ugryźć sie w język... A on się wtedy od razu obraża, bo uważa, że skoro jest dobrze to nie powinnam do tego wracać... Ale oboje dużo zrozumieliśmy. A co do wspierania - sama nie wiem co ci napisac ... on sam też jest w tym wszystkim zamotany, ma ogromne poczucie winy wobec wszystkich... Aktywnie jakoś szczególnie mnie nie wspierał to fakt, ale znosił moje wymówki z pokorą, kiedy płakałam po prostu mnie przytulał, przez kilka tygodni z bólem serca nie widywał się z tym dzieckiem bo prosiłam go o troche czasu na oswojenie się z tą sytuacją, nie widuje się z nią prawie wcale, jeździł do dziecka wtedy kiedy ona była w pracy( teraz nie jeździ bo ona się nie zgadza, ale to już inna bajka) - mało i dużo , zależy jak na to spojrzeć. uff, ale sie napisałam , niewkoniecznie na temat, ale wywaliłam to z siebie, czasem trzeba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest topik dla kobiet,które są w drugich związkach.Zaglądają tu różni ludzie i mają różne spojrzenie na nasze kłopoty.Najczęściej jednak,podejście mają tygodnikowe,czyli:w\"Pani Domu\"był artykuł o drugich żonach,jakie to zołzy potrafią być,itp,to wszystkim się wydaje,że już wiedzą wszystko,że mogą zarzucać egoizm i podobne brzydactwa. Każdy z nas jest zorientowany przede wszystkim na siebie i na osoby,które kocha.Nie będę nikomu schodziła z drogi,bo spotkał mojego męża przede mną i ich dziecko urodziło się przed naszym.Nie!Nie jestem zobligowana do pokory i uległości w obliczu przeszłości męża.Nie mam zamiiaru za to nikogo przepraszać,ani prosić o szansę.Ona walczy zaciekle o nie tylko swoje,ja walczę zaciekle o swoje,nie chcę grama więcej,niż mi się należy!Albo inaczej,chcę z powrotem to co ukradła nam i naszym dzieciom!Nie muszę walczyć z mężem o równowagę,mam to z jego strony zapewnione,ale muszę walczyć z ciągłymi oczekiwaniami względem niego,podrzucaniem poprzeczki i wystawianiem mu tabliczek:ZLE,POPRAW.To nie jest koncert życzeń.Doszło do rozwodu,walczył o młodego,ale jej uprzywilejowana pozycja na sali sądu,odebrała mu nadzieję na cokolwiek.Precież jest samotną matką,która nie ma co do garnka włożyć,a on jaki ustawiony i jeszcze drugiego dzieciaka mu się zachciało.NIE,NORMALNEGO ŻYCIA MU SIĘ CHCIAŁO,A NIE TYLKO PRACOWANIA NA ALIMENTY,WSTAWANIA RANO I ODWOŻENIA,ZAWOŻENIA,PRZYWOŻENIA, I TAK CIĄGLE,BO ONA MUSI SIĘ ROZWIJAĆ! Trzeba wiedzieć kiedy przestać.Trzeba wiedzieć,że dziecko nie było z nim stale,bo on stale pracował.Dlaczego teraz miałoby być inaczej?! Jako druga żona nie zgadzam się na podporządkowanie życia tym problemom.Mam prawo do teatru,kosmetyczki,wypadu na kolację.Mam prawo zarabiać i nie mieszać tych pieniędzy z pieniędzmi na dziecko męża.Bo mam swoje dzieci,którym już wystarczająco odebrała.Nie pozwolę na nic bez walki,a potrafię walczyć,bo twardą mam końcówkę.Myślcie co chcecie,mówcie i piszcie co chcecie.Może kiedyś spotkacie na swej drodze kogoś takieg jak nasz eks,wtedy zapraszam ponownie. nie wiem>>piszę o swoim mężu,ponieważ nikt z Was nie potrafi przyjąć do wiadomości,że istnieję szczęśliwe związki!To ciągłe poddwanie w wątpliwość,kpienie,świadzcy zle,ale nie o mnie.Ty również na wielu topikach powtarzasz jak mantrę,że nie odejdziesz od niego,bo to dobry człowiek,więc nie odbieraj mi tej przyjemności.Mam wielką przyjemność ogłosić,że MAM ZAJEBISTEGO MĘŻA I IDĘ WŁAŚNIE WYPIĆ Z NIM PIFKO.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze coś.Pobawcie się kiedyś miłe panie w co by było gdyby: -była żona Waszego męża,lub kochanka męża,z którą mz dziecko,przychodziła do niego do firmy i opowiadała jaką krzywdę jej wyrządził,że ma dowody na jedo nieuczciwość zawodową, -była żona Waszego męża,lub kochanka męża.z którą ma dziecko,mówiła,pisała o Waszych dzieciach jak o dzieciach podróbach.Oryginał,to oczywiście jej syn. Itd,itp... Ale myślę,że wystarczy pogdybać w tych dwóch sprawach.Nie,mnie się nie przyznacie do wniosków.Ale chociaż same przed sobą..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kwiatku
dopadła Cię cieżka choroba. Nazywa się MEGALOMANIA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Trzymajcie się. Życzę Wam dużo szcześcia w Waszych związkach. I apeluję : jeśli macie jakieś możliwości wpływania na swoich partnerów to przypominajcie im, ze oprócz alimentów dzieciom potrzeba jest także obecność i zainteresowanie ich ojca. Bo one nie są winne że urodziły się w związkach gdzie rodzice nie mogli czy nie chcieli być razem.\" Mogę się tylko pod tym podpisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"zwlaszcza, ze ciagle buntuje dziecko przeciwko mnie a takze ojcu. to jest CHORE!!!!\" Zgadzam się, to jest chore. Ta kobieta nie zdaje sobie sprawy, że najbardziej krzywdzi swoim postępowaniem swoje dziecko. Jej się pewnie wydaje, że w ten sposób mści się na swoim ex. A tak naprawdę, najbardziej pokrzywdzone tu jest dziecko, postawione przed konfliktem lojalności, zmuszone do wysłuchiwania strasznych rzeczy o osobie, którą kocha:( To nawet dla osoby doroslej byłoby trudne do zniesienia a co dopiero dla dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kwiatku, co się z tobą znów dzieje:o, jak łatwo dajesz wyprowadzić się z równowagi. Po co:o? Istnieją szczęśliwe związki,dlaczego piszesz, że nikt w to nie wierzy? ja uważam za taki swój - swój nowy, obecny związek z moim \"starym\" mężem :) Bądź po prostu szczęśliwa , nie staraj się wszystkim poddającym to w wątpliwość udowadniać , że tak jest. Jeżeli ktoś w to wątpi to jego problem, po prostu, nie możeasz wyjść z takiego założenia? A ja owszem powtarzam (może nie aż tak intensywnie jak mantrę) ,że nie chcę odejść od niego, tyle, że dlatego, że go kocham i od niego dostaję to samo. Zresztą pisząc o tym wszystkim skupiam sie raczej na sobie , swoich uczuciach, swoich emocjach, swoich przemyśleniach a nie na nim . Mam nadzieję, że dzisiaj zapanuje tu już inna atmosfera bo ta walka i wzajemne udowadnianie sobie, czy lepsza jest pierwsza żona czy druga, które dzieci i czyje potrzeby są ważniejsze jest bez sensu. Skutek jest jeden - wszyscy sie nakręcają niepotrzebnie a do żadnych wniosków i tak nikt nie dojdzie, bo [punkt widzenia zależy od punktu siedzenie, to prawda stara jak świat. Pozdrawiam i miłego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie najważniejsze są moje dzieci i pomijając rozkosz kochania ich,jestem ZOBOWIĄZANA martwić się o nie i zapewnić im i tylko im, byt i bezpieczeństwo. Jako druga żona mam prawo odwrócic się po wielu próbach dotarcia do eks męża,od niej i zle o niej myśleć,za to jak pokierowała życiem męża z pobudek nieludzkich. Mam prawo czuć coraz większą niechęć do dopingowania męża w walce o dziecko.Kocham Go i nie potrafię znosić dłużej jego oczu,spojrzenia,kiedy znowu nie spotkał się z młodym,nie mógł z nim porozmawiać. Nie jestem na tym świecie po to,aby prowadzić walkę z wiatrakami,ale po to by przeżyć to życie godnie i z najbliższymi.Nie będę non stop rozmawiała z mężem o jego rezygnacji.Rozumiem Go.Stałam obok,kiedy dostawał kolejne ciosy i nie zgadzam się na dalszy ciąg. Ktoś napisał,że ma dzieci nastoletnie i nie wykazywały nigdy chęci i ochcoty dzwonienie do ojca.Mam inne spostrzeżenia.I dotyczą dzieciw w ieku wczwsniszkolnym.Dopytują się o tel od ojca,proszą o wybranie numeru do taty.U nas tego nie ma.Jest postawa \"tumisiwizmu\",obojętności przez tel,kiedy tata robi się z sibie pajaca i błaga,żebrze o jakąś rozmowe,a nie tylko-tak,nie.I NIE JEST TO ZAŁUGĄ NIECHLUBNĄ MOJEGO MĘŻA.TO EFEKT WZRASTANIA W OPINII,ŻE Z OJCA TO PAJAC I NIEUDACZNIK,A MY TO ZBĘDNY CIĘŻAR,KTÓRY KOMPLIKUJE SKARŻENIE O WYSOKIE ALIMENTY. Nie mam w sobi potrzeby udowadniania,że jestesmy tym kim jestesmy.Tym stwierdzeniem kończę dyskusję ze swojej strony. nie wiem>>ze mną ok.Nie będę przecież udawała cioci Kloci,mam inny temperament i polecam Ci gorąco zerwanie ze stoickim spokojem.Jestem o niebo zdrowsza,kiedy powiem co myslę.Lubię być głośna i wrzeszczeć.Polecam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...\"Nie jestem na tym świecie po to,aby prowadzić walkę z wiatrakami,ale po to by przeżyć to życie godnie i z najbliższymi.(...)Nie mam w sobi potrzeby udowadniania,że jestesmy tym kim jestesmy\"... Bingo :) i właśnie o to chodzi. Nie mam zamiaru cię oczywiście pouczać, ale sama to napisałaś , tak jak sama niepotrzebnie sie nakręcasz po każdym negatywnym słowie na temat twojego mężą (nawet takim między wierszami) - i PO CO? Niech piszą. A co do mojego stoickiego spokoju to mam wrażenie , że postrzegasz mnie jako osobe o pociętym systemie nerwowym albo wręcz go pozbawioną - nie martw się , potrafię okazywać emocje , nie sądzisz chyba , że jak się dowiedziałam, co zrobił mój mąż spojrzałam na niego karcąco, pogroziłam palcem i powiedziałam obojętnym głosem \"mężu, postąpiłeś nagannie, zrobiłeś mi wielką przykrość, popraw się i zapamiętaj, że tak nie należy robić\". Okazuję emocje tam, gdzie mogę coś zmienić, gdzie mam o co walczyć, wobec kogoś na kim mi zależy, z czyim słowem się liczę. Po co mam się stresowac tym, że jakiś pomarańczowy napisał mnie czy innej kobiecie w takiej sytuacji, że jestem głupia, naiwna, słaba, pozbawiona godności, honoru a mój maż jest dupkiem, palantem, egoistą i bedzie mnie zdradzał nadal. Wdałam sie raz w takie dyuwagacje i to i tak był o jeden raz za dużo. Nie jest w stanie obrazić , dotknąć czy zdołowac mnie ktoś anonimowy zaglądający tu po to, że by wyładowac na kims takim jak ja swoje frustracje. Może mnie dotknąć, obrazić, zranić jedynie ktoś kto jest dla mnie ważny, jest autorytetem czy ktoś na kim mi zależy. Dlatego mam gdzies złośliwe czy obraźliwe opinie jakie sie czaserm pojawiają na forum. Wychodzę z założenia , że jeżeli ktoś jest głupi, wredny, chamski to jest to jego problem a nie mój. I dlatego nie daję się raczej wyprowadzić z równowagi. A krzyczeć też potrafię , wierz mi . Jak pokrzyczę to jest mi wtedy lepiej na pewno, ale mam też świadomość, że tylko mnie - sobie ulżę ale wiele moge zepsuć, dlatego staram się hamowac choć to nie zawsze jest proste. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale się dziś pokłóciłam z mężem.....Zaczęło się od drobiazgu,a skończyło....no chyba wiecie na czym?A teraz się nie odzywamy,oboje przesadziliśmy.Niestety :( Mąż postanowił nie dzwonić do młodego przez miesiąc.Mam inne zdanie,ale nie będę go próbowała nakłaniać do zmiany postanowienia.Trudno...Jestem tylko drugą żoną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kwiatek74..... wiesz podziwiam Cie za cala Twoja determinacje i walke o swoje szczescie. mysle, ze w takim zwiazku taki zdrowy egoizm jest potrzebny. bo jesli nie ma tego egoizmu i skupi sie na sprawach bylej i jego przeszlosci to nic dobrego z tego nie wyniknie. jestem osoba ktora jest na dobrej drodze zostania ta druga. przyszlosci sie z nim nie boje. zdaje sobie sprawe , ze jego przeszlosc moze miec wplyw na nasze zycie, ale chce by to wlasnie nasze zycie bylo najwazniejsze i zebysmy nie podporzadkowywali sie sprawom jego przeszlosci. on wie , ze to od niego w duzej mierze zalezy by tak wlasnie bylo. ja nie chce stac na drodze pomiedzy nim a jego dziecmi,jest w koncu ojcem. wierze , ze jak dwie osoby chca by bylo dobrze zgodnie i spokojnie to tak wlasnie bedzie. powodzenia i spokoju, pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kwiatek74...czytam Was ale jeszcze nie dolaczam, bo wlasciwie nie mam tych wszystkich problemow. a na przyszlosc nie ma sie co zamartwiac. szczegolnie ze czasem mozna zobaczyc jakies czarne scenariusze. czasem mnie niezle straszycie. ale wiem jedno , ze jak dwoje ludzi sie kocha to poradzi sobie ze wszystkim i wszystkimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Kwiatka74: Przeczytałam cały ten topic, a także inne na których się udzielasz. Nie będę Cię krytykować ani chwalić. Nie mnie Cię oceniać. Ale... z tego co wyczytałam, to masz dziecko z poprzedniego związku, nie chcesz od swojego eks alimentów (Twoja sprawa), a więc i pewno Twoje dziecko nie kontaktuje się ze swoim biologicznym ojcem, bo Ty tego nie również nie chcesz? Więc może eks Twojego męża również nie chce kontaktów swojego dziecka z jego ojcem. Nie popatrzyłaś na to pod tym kątem? Na pieniądze każdy jest łasy, tym bardziej że alimenty tak naprawdę są dla dziecka i na jego potrzeby. To, że Ty nie chcesz mieć do czynienia ze swoim eks to Twoja sprawa, ale czy nie robisz w ten sposób krzywdy swojemu synowi? Co mu odpowiadasz na pytania o tatę? A może jest poprzez Twoje oddziaływania również negatywnie nastawiony? Pomyśl o tym przed wylewaniem kubłów pomyj na \"waszą\" eks-żonę. Może ona po prostu nie chce mieć z Wami (Twoim mężem) więcej do czynienia? Ja jestem eks - rozwiodłam się, jak moje dziecko miało 3 latka (teraz ma 21). Jej ojciec nigdy sam nie dążył do spotkań, zawsze ona pierwsza dzwoniła, niemal wpraszała się na odwiedziny. On założył drugą rodzinę i za bardzo nie chciał jej widywać. Ale z mojej strony NIGDY nie padło złe słowo na jego temat, mimo że nie chciałam, nie chcę i napewno nie będę chcieć go widzieć! Ale niestety były tatuś był zobowiązany przez sąd do płacenia alimentów, a że się od tego uchylał, to miał na pensji komornika. I co, też jestem wredną eks? Tylko dlatego, że musiałam zapewnić dziecku jako taki byt? Jak moja córa miała 5 lat wyszłam ponownie za mąż - za kawalera, więc bez dodatkowych obciążeń. Jestesmy od wielu lat szczęsliwą rodziną, a były tatuś zgodził się na zrzeczenie praw rodzicielskich na rzecz mojego obecnego męża (przynajmniej nie musi płacić już więcej alimentów). Ale jak znam zycie, to zaraz zostanę zakrzyczana.... :( Mimo wszystko pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i znowu niedziela wieczor..i smutek,ryk w poduche.. mamy dzieci mojego meza..1 tydzien na 2,od niedzieli do niedzieli..i w kazda niedziele wieczor,kiedy przyjezdzaja jets to samo..zero usmiechu,brak dzien dobry..jetsem ich \'druga mama\' od 3 lat,przez pierwsze 2,5 roku ukladalo sie super,wiecznie przyklejone,4567 buziakow ..czulam sie jak prawdziwa mama..i z dniem kiedy ex zaczela wysylac mojemu mezowi smsy ze nadal o nim mysli-dzieci zmienily nastawienie.Od tej chwili nie mam prawa uslyszec milego slowa,nie mam prawa uwieszania sie an na szyi malych istotek-nie mam prawa na nic..jestem-ale dla nich jakby mnie nie bylo..sa pytania tato to..tato czy..? tato,a wiesz.. i kolacja jets jednym wielkim koszmarem. Boli mnie neisamowicie ze mimo staran z mojej strony nie dostaje nic w zamian..Oddalam cala siebie zebysmy mogli miec dzieci tydzien/2,dawalam cala energie..i nagle jakby mnie nie bylo.Boli.Bardzo.Sa tu ajkies drugie mamy? pewnie zaraz odezwie sie kupa ludiz po jakiego groma bralam sobie faceta z dwojka dzieic(7 i 11 lat)..ale pozostawie bez komentarza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
vedette>>no,ciężki qrczę,temat.Nie wiem co Ci napisać,zupełnie,naprwdę,b mi przykro.Może to wszystko ma nas czegoś nauczyć?Może ma dać nam siłę i hart?Nie wiem...Już sama nie wiem..Nie wiem...Pisz do nas i bądz dzielna.Proszę Cie,bądz dobra dla siebie. coś mi się wydaje>>>chyba jednak coś Ci się TYLKO wydaje,że przeczytałaś moją historię.Ojciec mojego synka odszedł od nas na 3tyg przed urodzeniem się dziecka.Przez rok nie dawał znaku życia.Po roku przyjechał...z drugą kobietą.Nie wzruszył go widok dziecka,nie poruszył jego obojętnego serca nawet wtedy,gdy wskrobał mu się na kolana.Potem była już cisza...i jest do tej pory.Nie,moja droga,nie jestem materiałem na eks,która nie pozwala na kontakty z ojcem.Sama byłam takim izolowanym dzieckiem.Więc,nietrafiona diagnoza....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najgorsze jest to ze mam wrazenie ze ja tych sil juz nie mam..od jakiegos czasu nie potrafie juz walczyc,zeby bylo dobrze.I dlaczego zawsze to ja mam byc usmiechnieta,gotowa na wszystko? ja tez czasem mam prawo poburczec,nie miec humoru..i wiem ze jetsem stara baba,ktora normlnie nie powinna sie przejmowac malymi szkrabami ,ze powinnam zrozumiec etc..ale ja kurde nie rozumiem!! mi tez jest ciezko!!po 2,5 roku nagle wsyztko sie zmienilo o 180°! cos czuje ze bedzie mi troche lepiej jak tu postukam czasem..:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Słoneczka! A ja po weekendzie - szczęśliwa. Razem z moim mężczyzną robilismy zwykłe sielankowe,zwyczajne rzeczy. Razem myliśmy naczynia, robilismy sobie kanapki. Były małe sprzeczki... TAKIE ZWYKŁE, SZCZĘŚLIWE ŻYCIE. Były wspólne spacery - spojrzenia innych ludzi... Kocham GO i on mnie kocha. MÓJ MĘŻCZYZNA MOJE ŻYCIE. I SPOJRZENIE NA MÓJ ZARĘCZYNOWY PIERSCIONEK TAK OD DAWNA NA PALCU ALE DALEJ BIJĄCY TYM SAMYM BLASKIEM - NASZYM BLASKIEM. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga
witam rowniez, u mnie nie bylo takiej sielanki w weekend, bo mielismy meza syna. przy nim nie mamy prawa do sielanki, bo nawet rozmawiac nam nie wolno, nie dopuszczza mnie do slowa. dlatego tez wiekszosc czasu speddzili na podworku, pogoda sprzyjala, a ja siedzialam w domu. czasami tez trace sily do walki, wole chyba jednak ograniczyc potencjalne problemy i raczej "przeczekac" az go odwiezie. wiem, nie skaczcie na mnie , to przykre i straszne, ale ja nie mam wplywu na jego nastawienie do mnie. nie placze w poduszke, przetrwam jakos. skoro moj maz widzi to i wie, ze dzien przed wizyta dziecka juz zaczynam sie denerwowac, i potem przez jeszcze kolejne dwa dni, i nie chce nic zrobic zeby to zmenic - trudno. a moze jemu to nie przeszkadza? nie wiem, juz nie bede dociekac. milego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wlasnie..co robia wasi faceci? zeby cos zmienic? czy widza jak sie zmieniacie przed przyjazdem dzieci? my czesto o tym rozmawiamy,ale on nie widzi problemu..a ja jak poprzadniczka,niedziela po poludniu lapie dola,bo wiem jak to bedzie wieczorem..bo nie mam sily ciesyzc sie razem z nim;w niedziele wieczor jetsem,ale dla dzieci jakby mnie nie bylo..I jesli nawet rozumiem fakt,ze nie widzialy ojca przez tydzien,mimo wsyztsko zyjemy razem od kilku lat..i tez jestem i daje z siebie wsyztsko..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×