Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość allozaur

jak sprawic aby kobieta nabrala pewnosci siebie ??

Polecane posty

Gość rozpiszę się
mam wrażenie, że sam autor powinien dobrze uświadomić sobie i nam lepiej wytłumaczyć gdzie- z jego punktu widzenia- twki problem zgadzam sie z wkurzoną, że może się on mylić co do źródła problemów dziewczyny co więcej może się mylić co do istoty problemu, którą nie muszą być jej kompleksy...a to że nie spełnia pewnych jego oczekiwań "uroda odbiegajaca od sredniej ogolnie przyjetej przez "facetow""...wytapirowane blondyny podobają się bywalcom dyskotek. W moim twarzystwie na przykład takie dziewczyny nie pojawiają się. Czy w Twoim pojawiają się? czy ona od tej urody odbiega? ma inny styl? czy jest Twoim zdaniem brzydka? ona w obecności tego faceta "zachowuje sie nieswojo , jest cichutka , mozna powiedziec taki typ osoby ktora "przeprasza ze zyje""...a czy nie ma w tym jego winy? czy ona zachowuje się tak w obecności każdego faceta? co rozumiesz przez nieswojo? i czemu jest złe, że jest cichutka? to jest dla Ciebie problem? "wie ze glowna przyczyna jest brak pewnosci siebie tej dziewczyny"- na pewno...? sam piszesz, że mało się znacie, że to dopiero początek...a Ty już chcesz ją zmieniać, już piszesz scenariusz tego jaka będzie sfrustrowana w przyszłości... Moim zdaniem nie akceptujesz jej i to jest problem "co moze , co powinenien a czego nie powinien robic w jej obecnosci zeby jej no i sobie w koncu tez pomoc?" nie powienien oglądać się za innymi;) mowić że lubi wyuzdany sex i szybkie panienki i ogólnie zgrywać się na wyluzowanego macho...bo to na pewno wystraszny delikatną dziewczynę zakończyła niedawno długi związek? to chyba jednak nie boi się tak bardzo mężczyzn...i umie sobie dawać w ich towrzystwie radę... (poza tym nie wiem przez co przeszła w tamtym związku)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vinca
Ej, a ja jeszcze spytam - czy ona wlasciwie jest niesmiala ogolnie do tego stopnia, ze jej to utrudnia codzienne funkcjonowanie, czy tez niesmiala tylko podczas spotkan z autorem topiku? Allozaurze - jesli ona jest niesmiala w Twojej obecnosci, a krotko sie znacie, to moze znaczyc, ze ona sie a) boi zaangazowac, zaufac i zostac zraniona, b) spodobales sie jej i teraz paralizuja ja emocje - taki glupi strach randkowy... niektorzy tak po prostu maja (znam z autopsji :-) ), c) boi sie, ze za szybko bedziesz chcial te znajomosc wciagnac na etap bliskich kontaktow cielesnych ;-) I tak jak pisze Wkurzona - to wszystko moze nie miec NIC kompletnie wspolnego z uroda. Moze jej wlasnie odpowiada taki image, jak ma (znam kilka dziewczyn, ktore sie konsekwentnie nie maluja, chodza zawsze w spodniach, maja krotkie wlosy i maja gdzies cudza opinie na ten temat - sama taka jestem :-D ) Jako sposoby na wyluskiwanie niesmialej osoby ze "skorupki" polecam a) dlugie spacery i rozmawianie na neutralne tematy, b) wymiane maili (mozna szczerze i ciekawie pogadac, bo odpada stres bycia ze soba twarza w twarz) c) nie narzucanie sie z kontaktem fizycznym, wszystko pomalu i ostroznie - na poczatek poglaskac po reku, po twarzy... i cierpliwie czekac, az sie oswoi :-) Wkurzona na maxa --> fajnie i madrze piszesz, pozdrawiam milosniczke Tatr :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja do wkurzonej.....ładnie to napisałaś..ale mam pytanie czy wiesz co czuje człowiek zakompleksiony?....czy byłas kiedys takim człowiekiem?...jesli tak to zwracam szacuneczek i oki...masz racje ...ale jesli nie i znasz to tylko z swoich spostrzezen to mysle ze jestes w błedzie bo ja to znam doskonale od srodka.....ciekawe czy umówiłabyś sie z zaniedbanym,nic nie mówiacym chłopakiem a do wyboru miałabyś wielu innych...znajdzie sie jedena na sto ceo bedzie chciała go poznać...NIESTETY REALIA ZYCIA SA INNE...takim ludziom trzeba pomóc to choroba.....oni chca mówić ale sie boja..... oni chca sie bawić ubrać ale boja sie wysmiania....i dlatego przyjmuja mine ..typu przepraszam ze zyje.......a teatr,kino ..najczesciej nie chodza bo nie maja kasy i siedza w swoich 4 ścianach bojac sie wyjsć......NIE WIEM PO CO WESZŁAM TU ZNÓW NA TEN TOPIK TEMAT DAWNO WYCZERPANY....dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vinca
Och, to ja cos powiem, nie daruje sobie :-) 3 lata temu zakochalam sie bez pamieci w takim jednym niesmialym, nerwowym stworzeniu, co to w towarzystwie slowem sie nie odezwie... Jakims cudem udalo mi sie od pierwszego wejrzenia dostrzec milego, inteligentnego faceta poza fasada nerwowosci, peszenia sie, jakania i czego tam jeszcze - kwestia przetrwania pierwszych paru spotkan, bo potem juz bylo, i nadal jest, super :-D Ale fakt - dluuuugo byl wczesniej sam. Mojej kolezance przydarzyla sie historia nieco podobna, z tym ze u niej jeszcze wiekszy byl kontrast (ona rozesmiana, wygadana, towarzyska, otoczona gronem przyjaciol, i on - dziwak do kwadratu, okrutnie zamkniety w sobie, typ ekscentrycznego naukowca) i oni sa dzisiaj juz malzenstwem :-) Wiec nie powiedzialabym, ze niesmiale osoby, nawet bardzo niesmiale, sa automatycznie skazane na samotnosc... Tylko, niunka, jest duza roznica pomiedzy "zaniedbanym, nic nie mowiacym" chlopakiem, ktory np. czyta stosy ksiazek (fantastyke chociazby), slucha ciekawej muzyki, ma jakies konkretne zainteresowania, a takim, ktory skonczyl zawodowke, a z zainteresowan to wylacznie piwo i pornograficzne pisemka... I co sie tyczy zaniedbania, to tez jest duza roznica pomiedzy tym, czy ktos sie po prostu niemodnie i troche dziwnie ubiera, nosi podniszczone rzeczy (we mnie akurat cos takiego wzbudza sympatie), czy lazi niedomyty, z tlustymi wlosami i popsutym uzebieniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziiiiiiwna
Zgadzam się w zupełności z osobami, które pisały że ten brak pewności siebie musi z czegoś wynikać.. wiesz, moja historia z niska samooceną wiąze się z dzieciństwem i relacjami z rodzicami...od zawsze wszytsko robiłam zle, oczywiście wedlug rodziców...bo w szkole podstawowej, średniej bylam wzorowa uczennica....obecnie koncze studia magisterskie i dostaję stypendium naukowe.. wiec chyba z rozwojem intelektualnym nie jest u mnie az tak zle;) jednakże prawda jest, ze mimo tego nigdy nie zostalam pochwalona przez rodziców..a bylam grzecznym, spokojnym dzieckiem... zawsze to od obcych ludzi slyszalam jakies pochwały..może to smieszne co teraz napisze i na pewno każdy pomysli, ze przeciez wszyscy o tym wiedzą ale jak widać niewszyscy... dorastające dziecko potrzebuje naprawde ciepłych słów potwierdzajacych akceptację.. u mnie tych słow zabrakło... pozniej urodził się młodszy brat i jak można się domyśleć był „oczkiem w głowie” rodziców... do dzis pamietam jak często leżałam w łózku i przed zasnięciem płakałam, że rodzice już mnie nie kochają...w kazdym razie dorosłam, mam 24 lata i niską samoocenę...chociaz zapewne osoby, które mnie znają dałyby sobie ręke uciąć, że jestem osobą energiczną, wesołą, z poczuciem humoru...jest to tez oczywiście prawda bo jestem pelna skrajnosci.. zreszta jak kazda kobieta;) faktem jest ze pod ta „maska” ukrywa się osoba bardzo niepewna siebie...do dzis mama podczas rozmowy ze mna, zawsze mowi „trzeba było zrobic tak...” ..nawet przy glupim sprzataniu zawsze zle powiesze firanki, zle powiesze pranie.. a o gotowaniu to już w ogole nie mam zielonego pojecia...czasami już nie mam siły z tym walczyć...po prostu odbiera mi calą energię...nie można caly czas slyszec ze jest się do niczego...rok temu pojawil się pewien chlopak, dla mnie od poczatku do konca tylko kolega.. jak się pozniej okazalo dla niego bylam kims wiecej...powiedzial ze chce załozyc ze mna rodzine bo jest pewien ze jestem tą na ktorą czekal cale życie...i wtedy dotarla do mnie powaga sytuacji... wczesniej zaczelam zauwazac pewne zainteresowanie moja osoba, ale tlumaczylam to sobie na wszelkie możliwe sposoby, nie widzac prawdy...on mowil ze kocha a ja pytalam go co on we mnie widzi...mowil ze jestem dla niego piękna a ja pytalam czy się mnie nie wstydzi...tlumaczylam ze jest miliony piekniejszych, lepszych kobiet ode mnie...on tlumaczyl ze woli mnie.. ja tlumaczylam ze nie widze tego co on widzi we mnie...powiedzialam w koncu ze nic do niego nie czuje oprocz przyjazni...zaakceptowal to ale dalej ma nadzieje ze kiedys zmienie zdanie...boje się ze prawdą jest zdanie, by kogos pokochac, należy najpierw pokochac siebie...tylko ile czasu mi to zajmie...wmowilam sobie kiedys ze nikt nie jest w stanie mnie pokochac...boje się otworzyc przed druga osoba bo boje się ze ona może rozczarowac się moja osoba...skoro wmowilam sobie ze jestem nic nie warta, to teraz będę musiala wmowic sobie ze jestem fajna, wartosciowa osobą....tylko już teraz wiem ze z tym będzie bardzo cieżko i poczekam chyba troche czasu na efekty.. byleby nie cale życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szatyneczka
Vinca- przeczytalam koncowke twojego tekstu- i tak jakbym ja to pisala- az dziwne uczucie bierze,,,, ze sa osoby ktore tak samo czuja jak ja.... tez sie zmknelam w sobie- jestem podobno ladno inteligentna osoba- ale wlasnie.... slysze to bardzo czesto od innych osob- ja w to nie moge uwierzyc... i przez to otworzyc sie na inna osobe... wczesniej myslalam ze nie chce sie wiazac od tak- po co mi facet, teraz chcialbym to zmienic... ale mam bariere-mur ktorej nie moge pokonac, jest mi trudno... bo wiem ze dopoki nie zaakceptuje siebie... nie bede miala prawa zadac tego od drugiej osoby..... nie chce zeyb ten proces trwal dlugo...Mozxe macie jakies rady:((((????????////

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny czasami troche przesadzacie...uwazam ze jesli mamy mozliwosci powinnysmy dbac o siebie np wlasnie po to zeby oszolomic swojego faceta przykro mi ale same widzicie jakie jest zycie , ja jestem osoba nie do konca pewna swojej urody zazdrosna, walcze z tym bo to bez sensu jest...a naprawde mozeczie mi umierzyc jestem madra osobka 1.70 szczupla fajne opalone cialo ladna twarz zgrabne nogi :-)i tez zaley mi na tym zeby wygladac fajnie bo kobiety chyba powinny dbac o siebie,co do \"tapety\" to chyba podklady po to sa ,kwestia tego zeby wszytskiego uzywac z gustem i umiarem.A co do ubranka chce wygladac skromnie ,fajnie a zarazem seksownie(ale zawsze z gustem) bo to chyba lezy w naszej naturze pozatym uwazam ze mam co pokazac ,widze ze faceci ogladaja sie za mna na ulicy ,czasami mysle ze po co ani nie mam mini ani dekoldu:-)wiem ze sie podobam...a jednak niedowartosciowanie to powazny problem i co ja mam z urody....jest to problem psychiczny...dziewczyny nie bagatelizujcie tego!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×