Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Wkurzona na maxa123

Dziwny wątek. Czy można postanowic być nieszczęsliwym?

Polecane posty

Gość Wkurzona na maxa123

Moje przemyślenia z ostatniego tygodnia doprowadziły mnie do smutnych konkluzji. Pogadałam z dawno nie widzianymi znajomymi i odnoszę wrażenie, że niektórzy po prostu POSTANOWILI BYĆ NIESZCZĘSLIWI. Nie cierpią swoich studiów, ale nie zmienią, bo po co.Nienawiadzą pracy, ale nie zrobią nic , aby ja zmieni.ć. Nie kochają partnera, ale nie odejdą, bo (cyt.) ""Kto by tam chciał takie załosne cos jaj ja" . Nie mają partnera, ale połozyli już na tym kreskę , bo i tak bedą samotni nieszczesliwi do końca życia, a może Bóg będzie tak miły, że pozwoli im przed 40-stka wopaść pod auto i nie bedą się długo męczyć itp, itd... I stąd ten topick, bo ten ogrom marazmu mnie lekko przytłoczył. Czy można postanowićbyć nieszczęsliwym? skąd sie to cholera w człowieku bierze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hideen
Oj mozna. Mozna postanowic byc szczesliwym rowniez... ja tak musze bo inaczej smutek by mnie ogarnal, a po co? W koncu zyje, studiuje, mam prace (jeszcze), nie jestem chora (za bardzo)... a ze inne rzeczy jakos mi nie wychodza no to trudno! Bycie szczesliwym lub nie wedlug mnie w duzej mierze zalezy od naszej woli. Przez kilka miesiecy bylam nieszczesliwa chyba glownie dlatego ze sobie sama to wmawialam... teraz czasem tez mi smutno z roznych powodow ale czuje sie szczesliwa... bo tak postanowilam :) Ale nie generalizujac, niektorym przydazaja sie takie nieszczescia ze naprawde nie mozna mowic w ich przypadku o jakims ich postanowieniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wkurzona na maxa123
No tak - oczywiście, że sa tragedie niezależne od naszej woli - śmierć kogoś z rodziny, dziecka, kalectwo itp --------> ale własnie niepojęte jest dla mnie to, że są ludzie, ktorzy nawet takie tragedie znosza spokojnie i idą dalej. A są tacy , którzy pekają i załamaują sie zupełnie. I trudno mi wyjasnić skąd to się biezrze. Czy to tylko reakcja wyuczona w dzieciństwie - reagowanie na klęskę jako kolejna klęsk, a nie koniec świata, czy sprawa genow, czy nie wiem już co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Są ludzie którzy przechodzą największe tragedie i trzymają się twardo, a są ludzie którym w zasadzie nic się specjalnego nie dzieje a się załamują ot tak bez powodu, nie mogą sobie znaleźć miejsca w świecie, czują się beznadziejni i nie robią nic by ten fakt zmienić. W efekcie popełniają samobójstwo. Naukowcy chyba do dziś nie umieją tego wyjaśnić tak do końca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jght
A ja po spotkaniu sie z dawnymi znajomymi stwierdzilam ze smutkiem, ze cofneli sie w rozwoju. Niestety.:( Kisza sie we wlasnym sosie i umartwiaja i nic nie robia by to zmienic. a mozliwosci maja wiele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×