Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Miabiliss

Pieniądze to nie wszystko?

Polecane posty

Gość Prawdziwa_Miabiliss
witam, tak mam 25 lat i mieszkam z mama bo nie zarabiam narazie na tyle duzo by sie wyprowadzic, choc bardzo bym chciała i jak tylko bedzie mnie stac to sie wyprowadze. nie czekam na faceta z mieszkaniem, bo mam juz faceta i myslismy o wspólnym zyciu i zamieszkaniu razem. to na odpowiedz casanovy. zreszta moja mama wcale by nie chciała zebym sie wyprowadziła. niby zdaje sobie z tego sprawe ze to kiedys nastapi, ale wydaje mi sie ze mama nie dopuszcza tego do swiadomości. normalnie to dzieci odstaja prace, szukaja mieszkania i wyprowadzają sie, ale mama uwaza ze wpierw powinnam jej pomagac spłacac kredyty, a moze jak bede miała 30 to moge sie wyprowadzic. ja wiem i rozumiem ze moja mama bardzo sie stara i wierzcie jej ze tłumaczyłam jej wiele razy by nie była tak zaslepiona pieniędzmi ale mam wrazenie ze jednym uchem jej to wpada a drugim wylatuje. jak bylismy mali to ona czesto nas stresowała takimi sprawami, pamietam jak nie mogłam spac po nocach bo mama mówiła ze ja zwolnią z pracy i nie będziemy mieli gdzie mieszkac. tak sie tym stresowałam ze mam problemy z serduchem do dziś. a jak w końcu ja zwolnili okazało sie ze jednak świat sie nie zawalił, ze poradziliśmy sobie - jednak mama musiała narobić paniki. a dziś? juz nawet nie chce słyszec o jakiejs pracy, a mogłaby. jest swietna księgową, zna sie na komputerze, mogłaby nawet cos robic dorywczo, wiele razy jej znajdowałam takie oferty - a ona? po prostu nie chce! woli płakac ze nie ma pieniedzy niz cos zrobić. woli siedziec cale dnie przed tv lub grac w pasjansa. wiem ze sie w zyciu napracowała i nalezy jej sie wypoczynek, ale dorywcza praca w domu to przecież nic cięzkiego. ale jej sie nie chce. taka jest prawda. zamiast tego ona woli snuc marzenia o wygranej w totolotka...ciezko mi tak o niej pisac, bo to dla mnie bardzo wazna osoba, zawsze o nas dbała i wszystko to doceniam, kocham ja innaczej juz dwano bym sie na to wypieła, ale wiem jakie miała ciężkie życie i chce jej choc troche pomóc. gdyby tylko ona zmieniła choc troche swoje podejscie, ale wiem ze nie zmieni i pozostało mi sie tylko wyżalić tu na forum obcym ludziom, bo komu innemu? mój facet mnie niby rozumie ale nie do końca...sorry ze tak wszystko tu pisze chaotycznie. i jeszcze jedno - całe zycie zylismy \"na ratach\", a teraz przeraża mnie fakt ze mama mysli o nowych ratach i chce bym pomagała jej je spłacać. a ja chce miec swój dom, rodzine..planujemy z facetem za rok wziąść mieszkanie na kredyt, ale nie wiem jak to bedzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I dziekuje za wszystkie wypowiedzi. może jak pisze wygląda to tak, jakbym ja była dobrą córunia , a moja mama okropna, ale wierzcie mi czesto jestem dla niej bardzo niedobra. to dlatego ze mam wybuchowy charakter, łatwo wpadam w złość i często sie to na niej odbija. moja mama to bardzo spokojna i cierpliwa osoba, tylko ze za bardzo sie przejmuje pieniedzmi, za bardzo. ja wolałabym by sobie cos kupiła, nie miała butów , dałam jej pieniadze a ona poleciała zapłacic rachunek (zapłaciła z wyprzedzeniem - nie musiała, ale to jej własnie obsesja) a potem płacze ze nie ma butów. pewnie bym nigdy nie napisała tego topiku gdyby nie to ze dzis mnie wkurzyła tym jak sie zachowała przy dziewczynie mojego brata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jordanka
U mnie z kolei jest inny problem.Rodzice kilkanascie lat temu postanowili sie wzbogacic praca za granica.Nie dziwie sie im,bo mieli nas,a oprocz tego wynajmowane mieszkanie i slabe pensyjki.Wybor padl na mego ojca.Pierwsze przyslane pieniadze od razu poszly na konto i od razu sie zaczelo.Mama nie chciala ruszac ani centa,bo to na mieszkanie.I moze bym ja zrozumiala,ale jak mielismy zyc z jednej urzedniczej pensji?Nasz standard zycia zamiast sie polepszyc pogorszyl sie.Jedzenia nie brakowalo ,ale czy uwierzycie,ze przez kilka lat nie dostalysmy z siostra nic chocby na buty czy ciuch?Mnie na szczescie"wspomagala" ukochana ciocia,Ale siostra-tragedia!Troche brala ode mnie,ale i tak wygladala jak obdartus.Znajomi sie z nas podsmiewali,najbardziej z mamy zwracajac jej uwage,ze np.ten 10-letni plaszczyk moglaby zmienic-w koncu maz dobrze zarabia. Ojciec i tak przysylal grosze-mowil,ze kiepsko zarabia i sporo musi tam posiedziec.Minelo 8 lat,a on nie wracal-bo kasy na koncie malo.W dodatku ja na studia,a po roku siostra.I wtedy to juz byl horror.Jeszcze na poczatku ojciec otworzyl konto i mi i siostrze i pieniadze na skromne zycie byly.Gdy bylam na drugim roku momentalnie przestal pomagac nie podajac powodu i musialam isc do pracy,studiujac zarazem,bo przeciez pieniedzy z konta ruszyc nie mozna.Szczerze mowiac to byl calkiem dobry okres,bo moglam nawet kupic cos niecos.Siostrze tez.Po 11 latach pobytu ojca poza domem okazalo sie,ze ma on tam inna kobiete(banal) i przyjedzie do Polski po rozwod.Poinformowal mame,ze wie,ile jest na koncie i zeby nie probowala sztuczek,bo sa to Jego ciezko zarobione pieniadze.Ogolocil cale kont, a nas poinformowal,ze "obcym wiecej kasy nie da"Przezylismy szok,a mama wpadla w depresje.Minely 4 lata i wszystko sie zmienilo.Mama nabrala checi do zycia,my sie usamodzielnilysmy.Mama potrafi czerpac z zycia-jezdzi na wycieczki,chodzi do fryzjera-to zupelnie odmieniona kobieta.Jest juz dobrze,ale ja do tej pory jak nie odloze przez miesiac pewnej kwoty na konto czuje sie zle,winna-taki model wynioslam z domu ibardzo mnie to meczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×