Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość leniwa cholera

Pracodawca czy wyzyskiwacz... I znowu nie podoba jej się praca...

Polecane posty

Gość leniwa cholera

Gość dzisiaj przegiął totalnie. Na rozmowie o pracę wyraził chęć zatrudnienia mnie na pół etatu na stanowisku sprzedawcy. Zaproponował mi kwotę netto 600 zł motywując to tym, że praca nalezy do lekkich a punkt sprzedaży obroty ma niewielkie co przekłada się na maleńki zysk. Następnie oświadczył mi, że pracę rozpoczynałabym o 6:30 i kończyłabym o 17:00. Gdzie on tu widzi pół etatu?:o Ja prędzej trzy czwarte albo pełen i nadgodziny... Pracować miałabym w kiosku, więc przyjść do pracy musiałabym nieco wcześniej niż o 6:30, żeby przygotować prasę. O przerwie mogłabym zapomnieć, bo byłabym tam sama. Zaproponował mi, żebym jutro zgłosiła się przed szóstą rano na szkolenie w innym miejscu, niż to, w którym miałabym pracować. Pięć dni trwałoby szkolenie przed podpisaniem umowy. Kiedy zapytałam zdziwiona czy już jutro (żeby się upewnić) to zaproponował mi bym rozpoczęła jednak to szkolenie od poniedziałku. Grzecznie się uśmiechałam, zostawiłam CV i list motywacyjny, obiecałam donieść zaświadczenie o niekaralności i poszłam do domu. Wracałam w humorze gorszym z minuty na minutę. Presja otoczenia mnie dobija. Wszyscy krzywo patrzą na to, że utrzymuje mnie w głównej mierze chłopak, z którym mieszkam oraz rodzice - renciści. Trochę do kitu mieć etykietkę bumelanta i wiecznego pasożyta.:o Ale z drugiej strony... Przeliczyłam ile zarabiałabym, gdybym podjęła tę pracę utrzymując tę samą stawkę godzinową, ale przy ośmiogodzinnym dniu pracy. To 420 zł! Odjąć od tego należałoby jeszcze koszty dojazdu. Paranoja jakaś. Rzeczywistośc jest taka, że wstawałbym o piątej rano, przed szóstą miusiałabym już być na przystanku, dopiero koło 18:30 byłabym w domu. Godzina na chwilę odpoczynku i kapiel (19:30), potem przygotowanie obiadu (?), żarcie na noc i o 21:00 do łóżka, żeby pospać te osiem godzin. A gdzie czas na Kafeterię?:o😭 Presja otoczenia jednak jest tak slina, że nawet zastanawiam się czy nie pozwolić komuś zrobić z siebie niewolnika za miskę ryżu, żeby tylko nie wyjść na tą co znowu wybrzydza.:( Niech mi ktoś coś powie, bo mi się płakać chce.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leniwa cholera
Zapomniałam jeszcze napisać, że chłopak mi powiedział, żebym dała sobie spokój, bo on zostanie dwie godziny dłużej w pracy i da mi te parę złotych. Teraz to już naprawdę się popłaczę.:( On nic nie rozumie.:o Jestem sfrustrowana na maxa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leniwa cholera
Cisza taka... Może jutro ktoś do mnie napisze.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie boj sie
ja pracuje od tygodnia...Bo tez sluchalam ze jestem pasozytem...Pracuje w hotelu..na nocki teraz...padam na pysk a mam jeszcze studia :O Postanowilam rzucic to w cholere :O Nie mam zamiaru sie dla paru zlotych wykonczyc i jeszcze zawalic studia :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leniwa cholera
Ja się pracy nie boję. Ale za takie spie pieniądze zrezygnować z życia? Studia skończyłam, ale się nie obroniłam jeszcze. Idę sobie pokwilić w poduszkę, bo już oczy same mi się kleją do snu. Rozumiem Cię jak nikt, wierz mi. Mam nadzieję, że jutro będę mogła tu jeszcze coś przeczytać.;) Oby dobrego, bo ciężko mi strasznie. Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leniwa cholera
Śpię, śpię. Jakoś to spanie mi się przed pieniądze wepchnęło. Taka już ze mnie leniwa cholera.;) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciesze sie ze jest nas wiecej
"pasozytow" ;) Pozdrowionka i do jutra ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesienny komar
a skąd pochodzisz 'leniwa'? Jeżeli znasz dobrze rosyjski i średnio angielski tu już Tobie proponuję w Wawie na początek 2000 zl miesięcznie, praca w biurze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leniwa to niewolnictwo
daj sobie spokój z taką pracą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bidulko
nie jesteś leniwa, raczej rozsądna i mądra nie zawracaj sobie głowy tą pracą bez sensu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bidulko
sama bym chciała taką pracę jesienny komarze, tylko czy te języki muszą być w tej kolejności?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochani jesteście. Jakoś tak mi lżej jak przeczytałam Wasze wpisy. Niestety nie jestem z Warszawy a rosyjski jest u mnie na etapie cyrylicy.:o Ale dziękuję za propozycję.:) Cały czas mam rozterkę czy jednak nie przyjąć tej pracy, bo i opinia otoczenia, i zawsze jest już coś do wpisania w CV... Ale wiem, że to tyranie za darmo. Zastanawiam się czy zadzwonić, czy lepiej pójść osobiście zrezygnować. Chyba lepiej być mieć etykietkę patentowanego lenia, niż dać się wykorzystywać. W końcu kto mnie będzie szanował, jeśli nie będę się sama szanować. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a czas leci...
I miesiące lecą... I każdy następny potencjalny pracodawca będzie się dziwił, dlaczego tak wybrzydzałaś. Nie twierdzę, że ta robota to powinien być szczyt Twoich marzeń... ale... Ja kiedyś pracowałam fizycznie (już po studiach), imałam się też rozmaitych dorywczych zajęć. Nie ukrywałam tego w życiorysie i w czasie rozmów. Teraz mam kierownicze stanowisko i wymagającą ale ciekawą pracę za bardzo godziwe pieniądze. Ale żeby do tego dojść - musiałam po drodze kilka razy zacisnąć zęby. Mieć fajną i dobrze płatną pracę (uprzedzając komentarze - nigdy żadnej roboty nie dostalam po znajomości) - tak, to jest możliwe. Jednak oczekiwanie, że ktoś ją nam da bo doceni to, że "nie dawaliśmy się wykorzystywać" - to naiwność (delikatnie mówiąc)... Decyzja należy do Ciebie. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Małe ćwiczenie, niech będzie że z dziedziny \"teatrzyk amatorski\". Wyobraźcie sobie, że jesteście pracodawcą. Macie wolne stanowisko do obsadzenia, jesteście w stanie godziwie zapłacić. To jest Wasz własny biznes, a więc i własne pieniądze. Każda złotówka wydana (na pensje, na rachunki, itd.) to jedna złotówka mniej do Waszej kieszeni. To o jeden ołówek do szkoły mniej dla waszego dziecka. Zatrudniasz 32 osoby. Twoi pracownicy to fajni ludzie, tworzący zgrany zespół. Lubicie ich, a oni Was. Co jakiś czas zapraszasz ich na małe piwko, a oni - Ciebie. Czasem prosisz ich, żeby zostali chwilę dłużej w pracy. Nigdy nie robią z tego problemu, nie oczekują też za to dodatkowej kasy. Gdy któryś z nich ma coś do załatwienia (np. musi iść z dzieckiem do lekarza), albo tego dnia wyjątkowo źle się czuje), to z kolei Ty nie robisz problemu z tego że delikwent wyjdzie sobie do domu godzinkę wcześniej. Oczywiście to się nie zdarza nagminnie. W takich razach - kolega dokończy robotę za nieobecnego, bo - po pierwsze - są kolegami, po drugie - wie, że sam może liczyć na tego drugiego w podobnej sytuacji. Z Twojej firmy nikt nie odszedł sam w ciągu ostatnich czterech lat, natomiast Ty zwolnileś trzy osoby - jedną za kradzież, dwie za ewidentne opieprzanie się w pracy. Już? Wczuliście się w rolę? Jeśli nie, nie czytajcie dalej. NAPRAWDĘ spróbujcie się wczuć w rolę. W przeciwnym razie nic z tego nie wyjdzie. No więc, daliście ogłoszenie. Dostaliście dużo życiorysów. Czego w nich szukacie? Które wyrzucicie do kosza, a których ludzi zaprosicie na rozmowę? A w czasie rozmowy - co chcielibyście usłyszeć od kandydatów? Co spowoduje, że powierzycie im na codzień część własnego majątku? Co spowoduje, że pomyślicie: \"jak zatrudnię tę osobę, to moi pracownicy będą zadowoleni, ze ktoś taki do nich dołączył?\" Dla mniej pojętnych - nie odnoszę tego małego przedstawienia do konkretnej sytuacji opisanej przez założycielkę topiku. Chcę Wam tylko pomóc skuteczniej poruszac się po rynku pracy. Nie musicie dziękować :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rzeczywiscie to praca cięzka a ten niby pracodawca chce Cię wyraźnie wykrzystać za parę groszy. Już lepiej być opiekunką do dziecka - praca lekka, przyjemna i grosz wpadnie. Z drugiej strony gdybyś nie miała chłopaka który Cię utrzymuje i rodziców to byś miała motywację żeby szukać innej roboty. Ja niegdy nie zdecydowałabym się zeby być zależna od chłopaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do bbf
masz racje, to nie ma nic wspónego z tym co napisała autorka tematu, którą popieram. Niech ten burak sam zapieprza cały dzień za takie grosze...... i jeszcze powie że to pół etatu, no tak, wszędzie szukają naiwnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale z drugiej strony jeśli tam się zatrudnisz, możesz kogoś poznać, kto ci da lepszą prace, ale też nabierzesz doświadczenia starając się o nową pracę. Przyszły pracodawca bedzie na ciebie inaczej patrzył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faceeet
Goowniana praca, trzeba to przyznac. Musisz jednak pamietac, ze te 600 zlotych to dla niego jakies 1100. Czy ten punkt przynosi az 1100 czystego zysku? Trudno powiedziec, takie kioski czasami nawet straty przynosza. Moze lepiej dogadac sie z nim i na czarno tam popracowac? Za 1000 na reke? No ale jakby Inspekcja Pracy wpadla to tez nieciekawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sugerujesz, żeby jednak przyjąć pracę, w której już na rozmowie kwalifikacyjnej otrzymuję informację o tym, że prawa pracownicze to coś o czym powinnam zapomnieć? Ja pytam o realia. 600 zł za rezygnację z życia prywatnego (w trybie ośmiogodzinnym byłoby to 420 zł, ale nie wiem czy nie prędzej bym się na to zdecydowała wiedząc, że mam wtedy czas na szukanie innej pracy) i zafałszowana umowa o pracę. Czy to nie jest już wykorzystywanie zdesperowanych ludzi? Pracować cały dzień żeby zarobić na bilet do pracy i kurtkę na zimę? Czynsz, prąd, gaz i telefon to już więcej niż oferowana mi płaca. Gdzie jest w takim razie granica? Co jest już wyzyskiem a co nie? Jak zachować poczucie wartości w takich warunkach? Pracowałam już w sklepie, więc nie zdobędę tam umiejętności, których już bym nie posiadała. Jedynie papierek, bo dotąd pracowałam tylko na umowę zlecenie i na czarno. Ja honor i studia pakuję w kieszeń, i szukam uczciwej pracy, niech będzie i fizycznej, ale gdzieś jest granica, której nie powinnam przekroczyć. Na jakie ustępstwa można iść a gdzie jest już przesada? BBF! Wyobraziłam sobie, wczułam się i jakoś żadnych wniosków związanych z moją sytuacją nie wysnułam. Mogę prosić o mniej enigmatyczne wskazówki? Rzeczywiście! Mieszkamy razem od kilku lat. Ślubu nie planujemy. Żyjemy jak małżeństwo i tak pozostanie. Mamy wspólne konta. Kiedyś zarabiałam i też to były wspólne pieniądze. Ja nie naliczam mu czynszu ani opłat za pranie, prasowanie i gotowanie a on nie wylicza mi za chleb i kosmetyki. Nie czuję się utrzymanką, ale wolałabym pracować. Dla własnej satysfakcji i poczucia, że też coś robię, bo nie realizuję się ścierając kurze i przyszywając guziki. Sytuacja finansowa nie zmusza mnie do podjęcia pracy za wszelką cenę. Mam kawalerkę (po dziadkach) a mój facet zarabia w ciągu dwóch godzin tyle, ile ja miałabym dniówki za 11 godzin pracy. Nie wiem czy ta praca mnie dowartościuje czy wręcz przeciwnie - upokorzy. Poczucie bycia wykorzystywanym nie należy chyba do pozytywnych i nie poprawi mi samopoczucia... Swojej sytuacji na rynku pracy chyba też tym nie ratuję.:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze jeden detal: jak jest praca to jest i umowa o pracę. W umowie podany jest (obowiązkowo) wymiar zatrudnienia. Jak będzie napisane \"pół etatu\" to i odpowiednio muszą wyglądać godziny pracy. A może się nie zrozumieliście - i on Ci proponuje pracę po 11 godzin ale nie codziennie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"BBF! Wyobraziłam sobie, wczułam się i jakoś żadnych wniosków związanych z moją sytuacją nie wysnułam. Mogę prosić o mniej enigmatyczne wskazówki?\" Nie, nie możesz. Wyciągnij wnioski jakie chcesz. Albo żadne. Twoje życie, Twój dżins.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Leniwa, z tego co piszesz to rzeczywiscie nie ma sensu dać się tak upokarzać. Daj sobie z tym spokój. Moja sąsiadka pracuje na podobnych warunkach i gdy złamała nogę to szybko musiała wracać do tego kiosku co pracowała z gipsem!! Ale wracając do tematu opieki nad dzieckiem, przeciez można zarobić i tysiąc złotych, jeśli się lubi dzieci oczywiście. Tylko że to też na czarno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a czas leci
Najwyraźniej masz problemy z czytaniem postów do końca. "Decyzja należy do Ciebie. Powodzenia." Podobnie, chyba nie przeczytałaś ostatnich linijek posta niejakiego bbf. Miłego dnia, w każdym razie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
BBF! Doskonale się zrozumieliśmy. Praca od poniedziałku do piątku. Kiosk otwieram o 6:30 a zamykam o 17:00. Stosownie wcześniej przychodzę i później kończę. Tak, żeby zdążyć. Umowa zaś mówi, że pracuję na pół etatu. Dotyczą mnie prawa pracownika zatrudnionego na pół etatu. Oczywiście nie nadgodziny. Prosić zawsze mogę, ale nie zawsze otrzymuję satysfakcjonującą odpowiedź.;) Nie szukam kolegi lecz pracodawcy. Rozumiem drobne ustępstwa z obu stron i chętnie się na nie godzę, ale bez przesady. Twój przykład nie odnosi się on nijak do sytuacji, którą opisałam, i do sprawiy w której proszę o opinie, co sam/-a stwierdzasz. Dlatego pytałam o konkrety. Nie chcesz, to nie pisz. Człowiek, z którym rozmawiałam (jest właścicielem kilku kiosków) szuka kogoś z kim dobrze mu się będzie współpracowało... Najlepiej, żeby nie miał żadnych wymagań, pracował w pocie czoła pół doby na dużą pakę kredek i był wdzięczny za oferowaną szansę.:P A czas leci! Że decyzja nalezy do mnie to ja wiem. Nie znaczy to jednak, że nie powinnam pytać o rady i opinie. Tak jak przeczuwałam. W wyroku opinii społecznej jestem leniem i nierobem.:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i co z tego wynika

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bidulko
ja też rozważam, że większe będą koszty ew. pracy - dojazd, buty, ubranie, niezrobione rzeczy w domu itp.- w tym przypadku nie opłaca się nijak!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przegięcie, bezczelny typ :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×