Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Monika--23

Nie wiem już co mam wymyślać

Polecane posty

Gość no i trudno że płacze
pewno w końcu wyjdziesz za niego za mąż , bo Ci przez gardło nie przejdzie odmowa...trudno...sama sobie gotujesz taki idiotyczny los.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SANDRAAAAAAAAAA
dziewczyny, a wyobrazcie sobie ze kochacie kogoś całym sercem, całowałybyście ziemię po której on chodzi, szalejecie za nim, to tez uwazacie ze musicie zrozumiec ze on nie kocha i uszanowac to? gdyby po pewnym czasie spotykania sie z nim powiedzialby wam to? wiecie co? mialybyscie go za najwiekszego skurw*** , nie byloby w was miejsca juz na szacunek i zrozumienie jego uczuc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monika---> Rece opadaja z bezradnosci... :( Wiesz, ze tak naprawde to nie znajdziesz tu rozwiazania...? :( Pewne jest jedno - musisz ograniczyc kontakty (albo powoli albo calkiem od razu nagle i calkowicie) ale jak to zrobic... to juz trudniejsze... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i trudno że płacze
Sandraaaaaaa >>>> ale co Ty właściwie chcesz powiedzieć? Oczywiście,że musiałabym sie pogodzic z tym, że nie jestem kochana, prawdę mówiąc - tego kogoś nie obchodziłoby , co sobie myśle, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ehhhhhh
..czytając Moniko Twoją wypowiedź widze siebie sprzed 3 lat. Dokładnie to samo....byłam z facetem, któego nie kochałam, nie miałam ochoty z nim sie spotykać, byłam ciągle zła, sfrustrowana, źle mi sie robiło jak miał przyjść a całą swoją złość wyładowywałam na nim. I dokładnie tak samo wiele rzeczy mu zawdzięczałam. nIe umiałam odejść bo płakał i zaczynał użalać sie nad sobą, że zycie mu isę nie układa a beze mnie to już w ogóle jego życie straci sens. To było straszne. I wyobraź sobie że trwałąm z nim z tej litości 2 lata. Uwikłałam sie dokładnie tak samo jak Ty. Jedyne czego teraz żałuje to..straconych lat. Bo mogłam przez 2 lata żyć zupełnie inaczej.. Moniko pomyśl... Zgadnij co zrobiłam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika--23
wiem że nie znajdę tu rozwiązania, ale potrzebowałam chłodnej i obiektywnej oceny tej sytuacji, bo ja mam mętlik myśli prawde mowiac, sądzilam ze będa odpowiedzi typu "doceń go, rzadko spotyka sie dobrych ludzi, a ty jestes wstretna, badz dla niego lepsza" ok, powiem mu to w miare delikatnie, nie zerwe zupelnie tej znajomosci, powiem że chcę ograniczyc spotkania (jak znam zycie on znowu zacznie mowić że życie mu się wali)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SANDRAAAAAAAAAA
no i trudno ze placze >>>>>>> a gdyby obchodzilo go to co myslisz? gdyby to tak naprawde byl wrazliwy czlowiek ktory nie chce cie skrzywdzic, ale cie nie kocha? za to ty kochasz do szalenstwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika--23
własnie - poruszyłyście ważna kwestię - mnie OBCHODZI co on czuje i mysli, ja go lubię, szanuję , doceniam, ale czuję się osaczona jego uczuciami, zmęczona spotkaniami, telefonami. Gdybym go kochala, bylabym w siódmym niebie - chciałabym go widzieć jak najczęściej. I nie chcę by on myslał ze mnie NIE OBCHODZI co on czuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezla niunia i wogole
ty ostre cięcie? wez sobie na wstrzymanie, dobra? To ja tu pierwsza napisalam o krotkim cięciu. Moniko, nie daj się sterroryzować, powtarzam po raz trzeci. Ty nie jestes winna, że on ma taką a nie inną rodzinę - skoro wiesz, że nic z tego, to nie wahaj się i zakończ to "chodzenie", bo z każda chwilą będzie Ci trudniej. Uwiez mi - ludzie nie mają na ogól takich skrupułów. A moze jemu trzeba wprost powiedziec, żeby sie nie upokarzal przed Tobą? Czlowiek powinien umiec sobie radzic w takich sytuacjach - ja tyle razy bylam nieszczesliwie zakochana i jakos przędę. On ma juz 24lata przeciez, no...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i trudno że płacze
Sandraaaaa>>>> Większą krzywdę robi ten co nie kocha dając złudne nadzieje z fałszywej "dobroci serca", niż uczciwie stawiając sprawę.To, że się jest uczciwym wobec siebie i innych, nie znaczy, że się jest niewrażliwym, nie trzeba mylić pojęć. To, co teraz napisała Monika--23 świadczy o tym, że niczego nie zmieni, nadal będą sie kontaktować, a ten facet -zakochany do szalenstwa będzie miał to, co chce - ją.A ona nadal się będzie męczyć.Czy to jest uczciwe? Nie, to jest dawanie nadziei komuś, kto tego straszliwie potrzebuje.I ten gosc sie tej nadziei uczepi jak pijany płotu.A ona nadal będzie się wsciekać na siebie i szukac jakichś wybiegów, byle go nie skrzywdzić.I krzywdzi oboje i jego i siebie.Ale jak juz napisałam - trudno.Każdy ma wybór i wybiera ze wszystkimi konsekwencjami tego wyboru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika--23
ehhhh -> mam właśnie taką sytuację. Jestem tak niesamowicie zła, zrezygnowana, zniechęcona gdy on ma przyjść że ... ech. Wolałabym już sama siedzieć w domu i zajmować się swoimi rzeczami niż się z nim widzieć. Dochodzi kolejna kwestia - jego czułość. Wiecie, on mnie ciągle przytula, całuje, gdy ogladamy film to dosłownie leży na mnie przytulony. Odpychanie nie pomaga, bo za chwilę znów to robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ehhhhhh
Moniczko nie wiem czy czytałaś moją wypowiedź. Chcę Ci powiedzieć jakie moze być rozwiązanie tej sytuacji. Oczywiście zrobisz co będziesz uważała za słuszne. Wiem,ze jesteś z nim bo nie chesz gozranie..(rozumiem to doskonale) to świadczy tlko o tym że ty też jesteś bardzo wrażliwa i masz dobre serce. Tylko że trwanie w tym nie jest dobre ani dla Cebie a dla niego. Może teraz mu sie wydawać ze nie może bez Ciebie żyć ale na dłuższą metę sam kiedyś dojdzie do wniosku że związek w którym nie ma miłości z obywdu stron po prostu nie ma senstu. Coś takiego unieszczęśliwia obydwie osoby. Sama byłam uwikłana w podobną sytuację więc rozumiem Cie doskonale. Spróbuj zrobić to, co podpowiada Ci większość tu obecnych....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezla niunia i wogole
z tą rodziną chodzi o to, że jak ktos ma zdrowe relacje w domu < a tak nie jest, jesli on jest z rodziny dysfunkcyjnej> jak ma zdrowe relacje to latwiej dobie z czymś takim radzi. Tak patrząc z boku, to (do jasnej anielki) jest takie bezrobocie a ten koles ma jeszcze czas, żeby go marnować? Monika - Ty jestes tu silniejsza w tym ukladzie i pamiętaj, że najsmutniej mu będzie jesli bedzie cie mial obok siebie a bedzie wiedzial,że nie będziecie nigdy razem. A łatwiej by Ci bylo, gdybys miala wybierac miedzy dwoma? Mamy Ci podyktowac co masz mowić, kobito no:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika--23
niunia -> "pamiętaj, że najsmutniej mu będzie jesli bedzie cie mial obok siebie a bedzie wiedzial,że nie będziecie nigdy razem." - no wlasnie nie do konca, on wtedy jest najszczesliwszy, nawet gdy go odpycham, nawet gdy jestem o cos zła, on ciągle ma maslane oczy, jest taki szczęśliwy że może mnie mieć obok siebie, nawet gdy ja tego nie chcę. Powiedziałabym nawet że im bardziej ja go odsuwam od siebie tym bardziej on o mnie walczy. Im bardziej jestem oschła, tym on bardziej mnie kocha. Nawet ostatnio pomyslałam czy nie zakonczyć tego naprawde ostro, np. skłamać że go zdradziłam. Znam go jednak troche i domyslam się że on nie tylko by mi to wybaczył, ale błagał żebym nie odchodziła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika--23
poza tym koszmarnie boję się mieć go na sumieniu.... (pisałam że jest po próbie samob.) moja kolezanka zerwala z facetem a on popelnił samobójstwo. Na jego pogrzebie ktoś z jego rodziny zrobił jej awanturę. Więc nie dość że ona czuła się z tym okropnie to wszyscy obwiniali ją za jego śmierć. Ludzie niestety nie rozumieją że to nie ona była winna tylko on sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buziakkk
A ja sądzę że powinnaś zrobić coś za co on by Cię znienawidził.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monika---> Tak... to tez przykre... Taki szntaz jest okropny... ale Ty i tak myslisz o tym co by bylo gdyby jednak... I w sumie tak posrednio - mialabys Go na sumieniu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety Moniko jesteś winna tej sytuacji. Jeśli nie interesował Cię dlaczego dawałaś mu nadzieję i zaczęłaś ten układ ?Mogę powiedzieć,że bawiłaś si ę uczuciem chłopaka,a teraz nie wiesz jak się z tego wyplątać. To dobrze ,że przynajmniej widzisz tu swoją winę.Radzę jak najszybciej zerwać z chłopakiem i to zdecydowanie,bo jego żebranie o Twoje uczucia poniża go przed Tobą i kiedyś Cię za to znienawidzi.Niestety będę tu dla Ciebie bezlitosna,nie tak jak przedmówczynie. Powiem -zawiniłaś,to teraz przynajmniej zdobądż się na odwagę i to w sposób normalny nie uwłaczający godności chłopaka-załatw.Nie wolno bawić się czyimiś uczuciami.Więcej szacunku dla drugiego człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ehhhhhh
Moniko uwierz że to nie ma naprawdę sensu. Szkoda Ciebie i jego. Zdobądź sie na szczerą rozmowę...wytłumacz mu że nie jesteś w stanie odwzajemnić jego uczuć. To napewno będzie trudne, zarówno dla Ciebie jak i (tym bardziej ) dla niego. Zrozum że z każdym dniem paradoksalnie utwierdzasz go w przekonaniu że chcesz z nim tworzyć związek, kochasz go itp. Potem może być naprawdę trudno. Ja zdobyłam sie wkońcu na coś takiego...tak, były jego łzy, moje zapewnienia że mimo wszystko canię go i szanuję jako człowieka ale nie jako partnera na życie. Mówisz ze ciągle się przytula, Ty go odpychasz, on dalej swoje. ...Boże..jakbym widziała siebie. Ale to wszystko świadczy o tym że nic do niego nie czujesz. Bo jeżeli kochasz faceta to sama nie możesz się od niego odczepić. Ja wiem to dopiero dzisiaj. Mam teraz cudownego faceta, na spotkanie z którym (po dwóch latach bycia rzem) biegnę w bijącym sercem. To nie ma wogóle porównania do tego co byłao wtedy. Przemyśl to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktuś kto rozumie
dżizas, ale hardcore....ale on musi umiec sobie radzić z takimi sytuacjami...no kurde...tamten facet, o ktorym pisalam tez probowal się zabic, ale to bylo jak mial 17lat i zmarl mu ojciec. Ty chuba nigdy nie zostałaś odtrącona..ja chyba mialabym minejsze skrupuły. Niech on dojrzeje Monika, bo to i dla niego i lda Ciebie będzie katorga. Masz tę przewagę,że wiesz na pwno, że nie chcesz z nim byc. Gorzej jest jak się tego nie wie. Jest tyle okazji do poznawania ludzi - to sie moze wszystkiego odechciec jak Ci taki marudzi. Rozumiem to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalaMi1872
Czytając ten topic doszłam do jednoznacznego wniosku,że wiele osób przerabiało ten problem,wśród nich jestem i ja.Dokładnie to samo:miałam cudownego chłopaka,kochał mnie jak nigdy nikt,zrobiłby dla mnie wszystko,miałam w nim oparcie w cięzkich chwilach,tylko problem w tym że ja nieodwzajemniałam jego uczuć.Zwlekałam z odejściem od niego 2 lata,krzywdząc jego i siebie,żyjąc złudzeniami i o mały włos nie popadłam w chorobe a on z kolei miał myśli samobójcze.Jednak w końcu postanowiłam koniec,najwyższy czas skończyć tą farse,wiem że zadałam mu cios,cierpiał wiem i ja razem z nim,bo on nie zasługiwał na ten ból.Minęło już sporo czasu od tamtych chwil,jesteśmy przyjaciólmi,rzadko sie widujemy,ale wiem ze pogodził sie z tą utratą i dąży ponownie do tego by być szczesliwym.Nie ucz sie na swoich bledach i nie marnuj juz czasu.Masz jedno zycie i postaraj sie aby ono bylo jaknajszczesliwsze.Pogadaj z nim i wytlumacz mu to co czujesz,badz szczera.Moze nieuniknione bedzie cierienie i poważny zawód z jego strony,ale przejdzie mu,czas leczy rany.Trzymaj sie cieplo.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ehhhhhh
boisz sie tego że może próbować samobójstwa. Fakt,,, nie jest Ci z tym lekko. Musisz postępować bardzo delikatnie. Przykro mi że uwikłałąś sie w coś takiego. Spróbuje jednak podołać temu co sie stało. Na dłużej to i tak nie będzie miało sensu. Wyobraź sobie że będziecie małżeństwem i każdą decyzję będziesz podejmować biorąc pod uwagę że on może odebrać sobie zycie. Przecież to paranoja. Wiem ze jest Ci trudno. Skoro ma za sobą próbę samobójczą to znaczy że ma problemy natury psychologicznej... może powinien odwiedzić jakiegoś psychologa. W każdym razie będąc z nim pogarszasz sytuację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezla niunia i wogole
mialo byc - on ma deficyty uczuciowe, skoro grozi ze się zabije. Czlowiek, ktory ma mocne podstawy osobowosci nie ma taklich autodestrukcyjnych zapędów. Jesteś mlodą dziewczyną, moze nawet nie wiesz, co się dzieje u niego w rodzinie, ale to nie jest zdrowe, że on ma takie zapędy :( Jego czeka terapia grupowa. Kurcze, gdzie Wy mieszkacie, że się tam faceci zabijają z milosci masowo? Male miasto czy co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ehhhhhh
Moniko uwierz w to że nie jesteś zła odtrącając człoiweka, który jest dla Ciebie dobry. Nie jesteście przyjaciółmi tylko tworzycie bądź co bądź związek. Ale bez wzajemnej miłości..... no cóż. masz to prawo do tego aby go nie kochać i być w tym szczerą. MalaMi napisała słusznie że masz tylko jedno życie i powinnaś tego się trzymać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika--23
ehhh --- wiem to, byłam przecież w związkach, pamiętam jak sama też zabiegałam o uczucia i spotkania, to było wspaniałe że były to miłości odwzajemnione i żadne czułości mi wtedy nie przeszkadzały, sama do nich lgnęłam. Natomiast gdy on mnie dotyka, zacinam się w sobie, nawet mi to przyjemności nie sprawia, marzę żeby przestał. Do osoby powyżej - -- wiem że jestem winna. Wiem ze nie powinnam była tego zaczynać. Nie dopuścić do pocałunków, do spotkań itd. Tylko że ja mu na samym początku powiedziałam żeby nie robił sobie nadziei i on bez problemu się na to zgodził. Na początku bylo bez zobowiązań i to były takie spotkania - o! Żeby iść razem do znajomych, obejrzec film itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×