Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

pola21

Prwdziwa miłość...co to takiego??

Polecane posty

Witam;) Piszę bo coraz częściej zastanawiam się nad tym stwierdzeniam Prwadziwa miłość co to takiego?? Jestem w 4 letnim związku z chłopakiem od 2 lat zaręczenia i jak wszędzie bywało różnie... Ostatnio zapisałam się na kurs ok 6 miesięcy temu i tam poznałam mężczyznęktóry zafascynował mnie sobą...Wzbudził we mnie tyle emocji nawet nie przypuszczałam że są one we mnie...Żaden romans ani nic ale sama rozmowa daje mi z Nim tyle radości i przyjemności mamy ze sobą wiele wspólnego podobnie spostrzegamy wiele rzeczy a czasami wystarczy spojrzenie i wiemy o co chodzi... Na jego widok serce drży i momentami jesteś gotowa zrobić wszystko by obok niego być.. A co z moim mężczyzną...Czuje się przy nim bezpiecznie wiem że mogę na niego liczyć że mnie zna ale nie ma tej radości, spontaniczności i chyba nigdy jej nie było, jest zwyczajnie.... Powiedzcie co o tym myślicie... Potrzebuję rady... Buziaki;) Pola

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość somebody
Dobrze, że takiego odkrycia dokonałaś przed ślubem a nie po - wtedy byłaby dopiero kicha:( Taki letni związek - a takim mi się wydaje opisany przez Ciebie - szybko spowszednieje, wywoła u Ciebie zgorzknienie i spowoduje, że zapragniesz skoków w bok. zobacz, jak sprawy się potoczą... może to właśnie Twoja połówka jabłka;) A ten drugi jest z kimś związany?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Samebody;) Nie wolny nie jest jest starszy ode mnie o ponad 10 lat ale w życiu nie spotkałam tak świetnego człowieka w życiu nie byłam tak radosna nawet najbliżsi to zauważyli... Problem polega też na tym że przy swoim facecie tego nie ma...Czuje się przytłoczona i to podobno widać tak nawet twierdzą najbliżsi..że ten mój facet to nie dla mnie ciągnę to a tam byłabym gotowa zostawić wszystko a tu odwlekam kłócimy się rozstajemy i wracamy...Ile razy i jak długo..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zamezna
Ja bylam w podobnej sytuacji, ale to ty musisz wybrac z kim bedziesz bardziej szczesliwa. Facet ktorym jestes tak zafascynowana moze za pol roku wydac sie zupelnie inna osoba, a ty bedziesz zalolac, badz odwrotnie , sama najlepiej wiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widocznie ten z ktorym jestes spowszednial ci juz calkowicie. A ciebie zdaje sie najbardziej fascynuja \"fajerwerki\" :-) To co ci sie przytrafilo teraz to tzw. piorun sycylijski - czyli inaczej zauroczenie.. Nie znasz wlasciwie tego czlowieka, ale widac wiekszy z niego czarus od twojego chlopaka i to cie w nim pociaga. Niestety przy blizszym poznaniu taki czlowiek moze okazac sie zupelnie kims innym, niz wydaje ci sie w tej chwili. Ale, zeby sie o tym przekonac, musialabys poznac go blizej. Czy sie na to zdecydujesz - twoja sprawa. Czy bedziesz zalowac tego kroku - nie wiem. Ale fakt faktem, ze cos w twoim obecnym zwiazku nie tak, albo twoje uczucia mocno zbladly, skoro cos takiego ci sie przytrafilo. Gdybys kochala chlopaka naprawde, bylabys odporna na czary tego nowego :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość somebody
No to widzę, że sytuacja jest dość skomplikowana. W sumie znasz swojego chłopaka od czterech lat, a to full czasu. JEśli Wasz związek układał się tak burzliwie, to dlaczego zdecydowałaś się na zaręczyny? Z tego, co piszesz wnioskuję, że jesteś młodą dziewczyną. Starsi faceci są fajni - to fakt;) Znają się lepiej na kobietach i lepiej wiedzą, jak na takiej zrobić wrażenie. No ale sama rozumiesz - ten którego poznałaś jest już z kimś w związku a to oznacza, że może traktować Cię jako odskocznię od swojego spowszedniałego małżenskiego życia:( Po czym wnioskujesz, że on czuje to samo co Ty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
paola, bardzo dziekuje za zaproszenie tutaj.Tak jak prosiłaś, wpadłam na chwilke żeby sie podzielić przemyśleniami;) Tak wiec mysle podobneijak moje przedmówczynie... Wiesz, zwiazek przechodzi kilka faz... najpierw jest zauroczenie a potem emocje opadaja i przed nami pojawia sie szary człowiek, z wadami itd... pisałam o tym u siebie na topicu.. zreszta masz o tym w każdej ksiące od psychologii. Wiec tak na pierwszy rzut oka ten nowy koles to zwykła fascynacja nową osoba, odmienną od tego co masz już prze 4 lata. Nie wiadomo czy gdybys miala mozliwosc zwiazania sie z nim, pobycia tak jak z tym \"starym\" nie okazałoby sie że czar prysł. Wtedy to niebyłby ponadto juz taki zakazany owoc. Emocje, wszystko to emocje... To wszystko. Ciekawi mnie tylko jedno (bo diagnoza może byc taka prosta jak powyżej ale to zależy od odpowiedzi na moje pytanie teraz): co czułaś do swojego narzeczonego zanim si epojwił ten nowy? Czy byłaś go pewna?? Miałaś jakieś wątpliwości?? Dobrze Ci z nim było???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ktoś przyjazny podszył się po mój nick spadaj zboku!! Fuksjo pytasz co czułam?? pytacie dlaczego zaręczyny?? To wszystko takie skomplikowane... Kiedyś kiedy nie byłam z moim Narzeczonym był dla mnie też takim zauroczeniem ale wtedy miałam z 13 lat bo on jest starszy o 4 lata i nic z tego nie było nie interesowałam go a potem związałam się z człowiekeim ważnym w moim życiu byliśmy rok i to był wspaniały rok a potem się rozpadło ale do dziś jestemy przyjaciółmi i kiedy pewnego nia mój obecny Narzeczony zapukał do moich drzwi...i tak się zaczęło..ale było ciążko ja długo się do niego przekonywałam ponieważ jest On inny od poprzedniego mężczyzny opanowany spokojny jego rodzina żyje na pokaz więc pewne rzeczy wypada a drugie nie...Toczyłam wojny...i najszczęśliwsza jestem kiedy ich nie wiedzę a zaręczyny to wspaniały spontaniczny pomysł mojego Narzeczonego...wyjazd nikt praktycznie o tym nie wiedział..tylko jego brat rodzice nie i ja też nie...I tak trwamy ale w tym roku stoczyłam kolejną wojnę bo na święta On nie mógł do mnie przyjść ale ja do niego powinnam bo jego rodzinie pasowałoby żebym była w drugi dzień świąt a jak ja chciałam go w takim razie zaprosić w pierwszy dzień świąt to usłyszałam że nie bo oni święa spędzają z rodziną!!I wkórzyłam się i obraziłam bo to nie fair a po tym całym wydarzeniu mój facet chciał się rozstać bo miał presją rodziny i nagle usłyszałam że nawet nie chce dać mi szansy...po 4 latach na to nie zasługiwaliśmy...Coś pękło świat się zawalił i mimo że jesteśmy razem to ja już jakoś nie wierze w Nas... Aż tu nagle poznajesz człowieka i okazuje się że bawi go twoje poczucie humoru macie podobne poglądy i rozumie co do Niego mówisz...a On jest sam zle sformuowałam wcześniej...spotkania uwalniają tyle radości że nawet nie przypuszczałaś że ona w Tobie jest... Dziwne to wszystko... Piszcie..proszę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość somebody
Sorry, ale czytając Twoją wypowiedź wyobraziłam sobie związek człowieka z wyższych sfer ze zwykłą, normalną dziewczyną. Nie chcę Cię urazić, ale tak mi to jakoś przyszło do głowy - taka rodzina z tradycjami i zasadami nakazującymi takie a nie inne zachowanie. Mi osobiście takie coś nie odpowiada. W ogóle nie lubię, gdy ktoś mi nakazuje, co mam zrobić tylko dlatego, że to wypada, mając w nosie to, co czuję. Nie można postępować przeciwko sobie tylko po to, by zadowolić drują osobę. JEśli spieracie się o takie drobnostki, gdzie spędzić święta i do kogo pójść, niestety nie rokuje to na przyszłość zbyt dobrze. To są tylko zaręczyny i możesz je zerwać. Może to po prostu nie jest to i tyle. Natomiast ten drugi - hmmm- może się tak bardzo nie emocjonuj i najpierw spróbuj go lepiej poznać. Różnica wieku między Wami nie jest jeszcze taka tragiczna;)Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za słowa;) Co do rodzinny sfer to Oni właśnie robią wszystko na pokaz i uważają się za nie wiadomo co a przynajmniej za lepszych od innych...Ja też sobie nie pozwoliłam i dlatego tyle tych wojen sprzeczek itd.Jak to się mówi noszą.....powyżej....Taki mają styl bycia a u mnie jest normalnie nie udaje się nie gra jest ok. Nie byłam u nich od miesiąca i w moim związku jest w miarę...ale przecież unikanie ich albo bywanie dla świętego spokoju to nędzne rozwiązanie... A ponieważ na razie nie ma perspektyw na własne mieszkanie więc mój facet jest uzależniony w pewien sposób od nich... Poza tym boję się ślubu, mieszkania razem bo będą przychodzic wtrącać się...a ile można znieść ....Ile razy mój facet ma być między młotem a kowadłem... To głównie oni a raczej ich postępowanie odwodzi mnie od jakiś kroków... Tak wiele wycierpiałam, tak wiele razy musiałam toczyć walki a przecież tak nie musiało być a jednocześnie najbliżsi mówią zastanów się w co się pakujesz jak długo będziesz miała siły mówić nie bo mój facet nie zawsze stanie po mojej stronie... Przykładem jest rozstanie.... Aż nagle poznajesz faceta i dochodzisz do wniosku może być inaczej... ;) Odpisz Somebody co myślisz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość somebody
JEst takie powiedzenie stare jak świat, że męża (i żonę) bierze się z całym dobrem inwentarza, tzn., że wychodząc za mąż wiążesz się także - chcąc nie chcąc - z jego rodziną. Skutkiem tego jest bywanie na róznych rodzinnych uroczystościach, wspólne spędzanie świąt itp. JEśli zainteresowane osoby czują się źle w swoim towarzystwie i grają przed sobą zachowując pozory przyzwoitości i dyplomacji, wtedy takie wizyty stają się prawdziwą katuszą (wiem coś o tym;) Mam wrażenie, że Twój chłopak jest jedynakiem, dlatego jest tak mocno związany z rodziną, a ona wywiera na niego silny wpływ. Skoro twierdzi, że Cię kocha, a decyzję o rozstaniu podejmuje pod wpływem rodziny, to znaczy że ma bardzo słaby i chwiejny charakter i jest zwykłym niedojrzałym maminsynkiem. A po ślubie ludzie rzadko się zmieniają. Albo będziesz musiała się ciągle podporządkowywać, albo toczyć nieustanne wojny z teściami, a na to naprawdę szkoda czasu i zdrowia. Czasem sobie myślę, że pewne wydarzenia są dla nas znakiem, który należy właściwie odczytać, aby później nie żałować, że przegraliśmy życie. Może pojawienie się w Twoim życiu tego drugiego mężczyzny jest właśnie takim znakiem, żebyś się zastanowiła, czego tak naprawdę chcesz i na czym Ci zależy. Nie wiem, sama nad tym pomyśl:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Wiesz tak samo pomyślałam...że to jakiś znak...mówiący zastanów się...bo tak szczerze bujnego życia towarzyskiego nie prowadzę ponieważ pracuje i uczę się i to wszystko w takich godzinach że ciężko...a poza tym mój facet nie jest za zabawami najlepiej film chipsy i pełnia szczęścia...Nie jest jedynakiem ale bardzo uczuciowy pod względem rodziny... A nagle okazuje się że poznajesz kogoś i wyzwala on w tobie tyle radości...Niestety kurs się kończy i czy wszystko z nim??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma prawdziwej miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×