Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość JKM

Jak dbać o związek??

Polecane posty

Gość stefania harper
Witam Cię Gościu oraz wszystkich, którzy dołączyli do naszej konwersacji:) Tym razem to ja przepraszam, że moja wypowiedź może być dzisiaj trochę "odczapna" i nieskładna. Mam jakiś kiepski dzień, zmęczenie po nieprzespanej nocy daje coraz bardziej znać o sobie no i te coraz krótsze, przygnębiające dni... Niestety (a może stety) i tym razem Cię nie skrytykuję (zresztą nienawidzę dołowania i cieszę się, gdy uda mi się choć trochę kogoś podbudować). Zawsze zdumiewają mnie ludzie, którzy narzekają na swoją niską samoocenę, gdyz przeważnie nie mają do niej zadnych podstaw (albo są to podstawy wydumane). Tacy ludzie są przeważnie bardzo wrażliwi, zwracają przesadną uwagę na reakcje otoczenia i we wszystkich swych działaniach pragna być perfekcyjni. Tymczasem tym, którym naprawdę moglibyśmy zarzucić wiele niedociągnięć i gaf, nawet nie zaświta w głowie, że zachowali się jak przysłowiowy słoń w składzie porcelany. I chyba w dzisiejszych czasach trzeba być trochę takim słoniem, mieć grubszą skórę, aby nie pozwolić się zranić innym i nie dać się zwariować:) A teraz ad rem:) Krytyka to bardzo delikatna sprawa, gdyż nie każdy wie, jak właściwie robić z niej użytek. Zanim skrytykujemu ukochaną osobę, musimy sie zastanowić, jaki nam przyświeca cel. Krytyka ma być konstruktywna a nie dobijająca i poparta zapewnieniem, że mimo wszystko w naszych uczuciach nic się nie zmieniło i nadal kochamy naszego wybranka / wybrankę (użyłam przestarzałego słowa, ale żadne inne jakoś nie przyszło mi do głowy). A jaki wybryk możemy zaakceptować, to już jest indywidualna kwestia każdego z nas. Czy można czuć się bardziej kochanym mimo krytyki? Niezłe pytanie - chyba ludzie z kompleksami (w szczególności kobiety)mieliby z tym problem - tak mi się wydaje. I nie ma drogi Gościu akceptacji bezwzględnej - sam to powiedziałeś wcześniej (przynajmniej ja tak to odebrałam). Co do bycia potrzebnym to trafiłeś w dziesiątkę. Kiedyś użyłam dokładnie tych słów "Co ja bym bez ciebie zrobiła" (chodziło o pomoc przy samochodzie, bo jak prawie każda babka jestem w tych sprawach trochę "lewa";)) Facet lubi czuć swoją przewagę i móc się opiekować biedną, bezbronną kobietką:) I czasem - nawet jeśli takie nie jesteśmy - to warto czasem poudawać, aby na twarzy naszego faceta zagościł promienny uśmiech:) NAtomiast brak umiejętności pocieszania rzeczywiście może stanowić spory problem (nasze prawdziwe i wyimaginowane komleksy, humory, o PMS nie wspomnę;)) Jednak jest na to prosta rada: mocno przytulić, pocałować i zapewnić o naszej wyjątkowości. Zawsze działa:) Jeszcze raz wielkie sorry, jeśli coś naplątałam albo napisałam bez sensu. NAstępnym razem się poprawię;) Cześć:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefania harper
Witam Cię Gościu oraz wszystkich, którzy dołączyli do naszej konwersacji:) Tym razem to ja przepraszam, że moja wypowiedź może być dzisiaj trochę "odczapna" i nieskładna. Mam jakiś kiepski dzień, zmęczenie po nieprzespanej nocy daje coraz bardziej znać o sobie no i te coraz krótsze, przygnębiające dni... Niestety (a może stety) i tym razem Cię nie skrytykuję (zresztą nienawidzę dołowania i cieszę się, gdy uda mi się choć trochę kogoś podbudować). Zawsze zdumiewają mnie ludzie, którzy narzekają na swoją niską samoocenę, gdyz przeważnie nie mają do niej zadnych podstaw (albo są to podstawy wydumane). Tacy ludzie są przeważnie bardzo wrażliwi, zwracają przesadną uwagę na reakcje otoczenia i we wszystkich swych działaniach pragna być perfekcyjni. Tymczasem tym, którym naprawdę moglibyśmy zarzucić wiele niedociągnięć i gaf, nawet nie zaświta w głowie, że zachowali się jak przysłowiowy słoń w składzie porcelany. I chyba w dzisiejszych czasach trzeba być trochę takim słoniem, mieć grubszą skórę, aby nie pozwolić się zranić innym i nie dać się zwariować:) A teraz ad rem:) Krytyka to bardzo delikatna sprawa, gdyż nie każdy wie, jak właściwie robić z niej użytek. Zanim skrytykujemu ukochaną osobę, musimy sie zastanowić, jaki nam przyświeca cel. Krytyka ma być konstruktywna a nie dobijająca i poparta zapewnieniem, że mimo wszystko w naszych uczuciach nic się nie zmieniło i nadal kochamy naszego wybranka / wybrankę (użyłam przestarzałego słowa, ale żadne inne jakoś nie przyszło mi do głowy). A jaki wybryk możemy zaakceptować, to już jest indywidualna kwestia każdego z nas. Czy można czuć się bardziej kochanym mimo krytyki? Niezłe pytanie - chyba ludzie z kompleksami (w szczególności kobiety)mieliby z tym problem - tak mi się wydaje. I nie ma drogi Gościu akceptacji bezwzględnej - sam to powiedziałeś wcześniej (przynajmniej ja tak to odebrałam). Co do bycia potrzebnym to trafiłeś w dziesiątkę. Kiedyś użyłam dokładnie tych słów "Co ja bym bez ciebie zrobiła" (chodziło o pomoc przy samochodzie, bo jak prawie każda babka jestem w tych sprawach trochę "lewa";)) Facet lubi czuć swoją przewagę i móc się opiekować biedną, bezbronną kobietką:) I czasem - nawet jeśli takie nie jesteśmy - to warto czasem poudawać, aby na twarzy naszego faceta zagościł promienny uśmiech:) NAtomiast brak umiejętności pocieszania rzeczywiście może stanowić spory problem (nasze prawdziwe i wyimaginowane komleksy, humory, o PMS nie wspomnę;)) Jednak jest na to prosta rada: mocno przytulić, pocałować i zapewnić o naszej wyjątkowości. Zawsze działa:) Jeszcze raz wielkie sorry, jeśli coś naplątałam albo napisałam bez sensu. NAstępnym razem się poprawię;) Cześć:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefania harper
Witam Cię Gościu oraz wszystkich, którzy dołączyli do naszej konwersacji:) Tym razem to ja przepraszam, że moja wypowiedź może być dzisiaj trochę "odczapna" i nieskładna. Mam jakiś kiepski dzień, zmęczenie po nieprzespanej nocy daje coraz bardziej znać o sobie no i te coraz krótsze, przygnębiające dni... Niestety (a może stety) i tym razem Cię nie skrytykuję (zresztą nienawidzę dołowania i cieszę się, gdy uda mi się choć trochę kogoś podbudować). Zawsze zdumiewają mnie ludzie, którzy narzekają na swoją niską samoocenę, gdyz przeważnie nie mają do niej zadnych podstaw (albo są to podstawy wydumane). Tacy ludzie są przeważnie bardzo wrażliwi, zwracają przesadną uwagę na reakcje otoczenia i we wszystkich swych działaniach pragna być perfekcyjni. Tymczasem tym, którym naprawdę moglibyśmy zarzucić wiele niedociągnięć i gaf, nawet nie zaświta w głowie, że zachowali się jak przysłowiowy słoń w składzie porcelany. I chyba w dzisiejszych czasach trzeba być trochę takim słoniem, mieć grubszą skórę, aby nie pozwolić się zranić innym i nie dać się zwariować:) A teraz ad rem:) Krytyka to bardzo delikatna sprawa, gdyż nie każdy wie, jak właściwie robić z niej użytek. Zanim skrytykujemu ukochaną osobę, musimy sie zastanowić, jaki nam przyświeca cel. Krytyka ma być konstruktywna a nie dobijająca i poparta zapewnieniem, że mimo wszystko w naszych uczuciach nic się nie zmieniło i nadal kochamy naszego wybranka / wybrankę (użyłam przestarzałego słowa, ale żadne inne jakoś nie przyszło mi do głowy). A jaki wybryk możemy zaakceptować, to już jest indywidualna kwestia każdego z nas. Czy można czuć się bardziej kochanym mimo krytyki? Niezłe pytanie - chyba ludzie z kompleksami (w szczególności kobiety)mieliby z tym problem - tak mi się wydaje. I nie ma drogi Gościu akceptacji bezwzględnej - sam to powiedziałeś wcześniej (przynajmniej ja tak to odebrałam). Co do bycia potrzebnym to trafiłeś w dziesiątkę. Kiedyś użyłam dokładnie tych słów "Co ja bym bez ciebie zrobiła" (chodziło o pomoc przy samochodzie, bo jak prawie każda babka jestem w tych sprawach trochę "lewa";)) Facet lubi czuć swoją przewagę i móc się opiekować biedną, bezbronną kobietką:) I czasem - nawet jeśli takie nie jesteśmy - to warto czasem poudawać, aby na twarzy naszego faceta zagościł promienny uśmiech:) NAtomiast brak umiejętności pocieszania rzeczywiście może stanowić spory problem (nasze prawdziwe i wyimaginowane komleksy, humory, o PMS nie wspomnę;)) Jednak jest na to prosta rada: mocno przytulić, pocałować i zapewnić o naszej wyjątkowości. Zawsze działa:) Jeszcze raz wielkie sorry, jeśli coś naplątałam albo napisałam bez sensu. NAstępnym razem się poprawię;) Cześć:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefania harper
Witam Cię Gościu oraz wszystkich, którzy dołączyli do naszej konwersacji:) Tym razem to ja przepraszam, że moja wypowiedź może być dzisiaj trochę "odczapna" i nieskładna. Mam jakiś kiepski dzień, zmęczenie po nieprzespanej nocy daje coraz bardziej znać o sobie no i te coraz krótsze, przygnębiające dni... Niestety (a może stety) i tym razem Cię nie skrytykuję (zresztą nienawidzę dołowania i cieszę się, gdy uda mi się choć trochę kogoś podbudować). Zawsze zdumiewają mnie ludzie, którzy narzekają na swoją niską samoocenę, gdyz przeważnie nie mają do niej zadnych podstaw (albo są to podstawy wydumane). Tacy ludzie są przeważnie bardzo wrażliwi, zwracają przesadną uwagę na reakcje otoczenia i we wszystkich swych działaniach pragna być perfekcyjni. Tymczasem tym, którym naprawdę moglibyśmy zarzucić wiele niedociągnięć i gaf, nawet nie zaświta w głowie, że zachowali się jak przysłowiowy słoń w składzie porcelany. I chyba w dzisiejszych czasach trzeba być trochę takim słoniem, mieć grubszą skórę, aby nie pozwolić się zranić innym i nie dać się zwariować:) A teraz ad rem:) Krytyka to bardzo delikatna sprawa, gdyż nie każdy wie, jak właściwie robić z niej użytek. Zanim skrytykujemu ukochaną osobę, musimy sie zastanowić, jaki nam przyświeca cel. Krytyka ma być konstruktywna a nie dobijająca i poparta zapewnieniem, że mimo wszystko w naszych uczuciach nic się nie zmieniło i nadal kochamy naszego wybranka / wybrankę (użyłam przestarzałego słowa, ale żadne inne jakoś nie przyszło mi do głowy). A jaki wybryk możemy zaakceptować, to już jest indywidualna kwestia każdego z nas. Czy można czuć się bardziej kochanym mimo krytyki? Niezłe pytanie - chyba ludzie z kompleksami (w szczególności kobiety)mieliby z tym problem - tak mi się wydaje. I nie ma drogi Gościu akceptacji bezwzględnej - sam to powiedziałeś wcześniej (przynajmniej ja tak to odebrałam). Co do bycia potrzebnym to trafiłeś w dziesiątkę. Kiedyś użyłam dokładnie tych słów "Co ja bym bez ciebie zrobiła" (chodziło o pomoc przy samochodzie, bo jak prawie każda babka jestem w tych sprawach trochę "lewa";)) Facet lubi czuć swoją przewagę i móc się opiekować biedną, bezbronną kobietką:) I czasem - nawet jeśli takie nie jesteśmy - to warto czasem poudawać, aby na twarzy naszego faceta zagościł promienny uśmiech:) NAtomiast brak umiejętności pocieszania rzeczywiście może stanowić spory problem (nasze prawdziwe i wyimaginowane komleksy, humory, o PMS nie wspomnę;)) Jednak jest na to prosta rada: mocno przytulić, pocałować i zapewnić o naszej wyjątkowości. Zawsze działa:) Jeszcze raz wielkie sorry, jeśli coś naplątałam albo napisałam bez sensu. NAstępnym razem się poprawię;) Cześć:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stary gość
JKM Stefanio Harper Nim padnę na kolana przed Twoim obliczem pozwól mi Pani odnieść się do tak przemiłego i podnoszącego na duchu... tego, no... jak to się nazywa co piszemy? post? Nie ważne! ...do tego co napisała przemiła Kokosek. Właściwie nic dodać, nic ująć. Oby tak było zawsze. Istnieje jednak pewne niebezpieczenstwo. Krótko powiem jak u mnie to wyglądało. Na początku pewnego związku też zdażało mi się być chwalonym, a nawet cytowanym niemal dosłownie :) ale po dwóch latach dowiedziałem, że nie można już słuchać mojego wymądrzania się. Oczywiście nie życzę Wam tego i skoro tak wiele ze sobą rozmawiacie, prawdopodobieństwo późniejszych nieporozumień oraz wzajemnego zniechęcenia jest mniejsze. To piękne, że umiecie i chcecie uczyć się siebie. Gratuluję podejścia do sprawy Tobie Kokosku i Twojemu wspaniałemu chłopakowi. Pozdrów go serdecznie ode mnie. Najjaśniejsza Pani, Oazo Dobroci, Stefanio Harper, (niech wróci spokój Twego seca, a noc da Ci słodki sen lub to co lubisz), dzięki Ci za wielką łaskę jaką mi okazałaś! Za heretyckie wywody o akceptacji bezwzględnej powinienem być łamany kołem, moje trzewia wyrywane rozpalonymi szczypcami powinny psy głodne rozszarpać, członki zaś moje, rozrzucone na wszystkie strony świata, nigdy razem spoczywać, tak aby pamięć o mnie zczezła w umysłach i sercach ludzi. Krynico mądrości, (niech słońce świeci tylko dla Ciebie), dziekuję Ci Pani moja, za Twoje słowa. Nie godzien jestem. (Jeśli chodzi o pocieszanie, to nie jestem pewien czy to wystarczy. Kiedy są kłopoty, to przytulanie itd. może sprawiać wrażenie lekceważenia tych kłopotów, a w konsekwencji samej ukochanej.) Twój, Królowo północy i południa, wschodu i zachodu i zamorskich krain, wierny sługa, Stary gość. Teraz poważniej. Bardzo lubie rozmawiać z Tobą i cieszę się na prawdę, bo jakoś tak się stało, że te sprawy leżą mi na sercu, a do tej pory jakoś nie znalazłem kobiety (a płeć jest ważna), z którą mógłbym o tym pogadać. Stefanio widziałaś? Czytają nas, nawet drukują. Będziemy popularni? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefania harper
Cześć! Wczoraj internet działał strasznie kiepsko, nie mogłam wysłać wiadomości, dziś patrzę, a tu tyle razy mnie powielili:O Wiesz co Gościu? Czytając Twoją odpowiedź poczułam się dość nieswojo... Robisz sobie ze mnie przysłowiowe jaja, czy jedynie za dużo naczytałeś się ostatnio jakichś litanii tudzież powieści historycznych?:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sabbi
Witam!Rozczytałam się o sprawach męsko-damskich, sprawach różnic między mózgami kobitek i facecików..widzę,że głównie konwersacja toczy się pomiędzy Gościem i Stefanią..ale co tam przyłączam się.. A mądra rozmowa oj mądra..sama ostatnio wiele nad tymi różnicami się zastanawiam:-). jedno jest pewne-mimo tych podstawowych różnic kobiety bez mężczyzn żyć nie umieją i vive versa..Kobiety, które twierdzą, że umieją oszukują same siebie, tak myślę..:-) POza tym w każdej kobiecie jest nieco cech męskich a w każdym mężczyźnie szczypta kobitki też sie znajdzie;-) I całe szczęście, bo bez tego to już chyba na żadne porozumienie nie moznabyłoby mieć nadziei..;-). Ale co tam różnice..nie chodzi o to by złapać króliczka lecz aby go ciągle gonić..Ech, nie mogę się dać złapać, marzę być ciągle gonionym króliczkiem;-)) Cipełe uściski Wszystkim, idę na herbatkę z cytrynką!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefania harper
Witaj Sabbi w naszym zacnym gronie:) Tych książek na temat różnic w budowie mózgów męskich i kobiecych rzeczywiście pojawiło się jak przysłowiowych grzybów po deszczu:) Ja osobiście bardzo cenię "Płeć mózgu" autorstwa A. Moir i D.Jessel. Zresztą tematyka stosunków międzyludzkich to mój konik. Błąkam się po forum uczuciowym i doradzam różnym ludziom w ich miłosnych dylematach (niestety z różnym skutkiem:) Mam nadzieję, że jeszcze się odezwiesz i staniesz się moim "poplecznikiem". Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stary gość
Przepraszam Stefanio, jest mi glupio. :( Nie chciałem Cię urazić, a najważniejsze co chciałem powiedzieć zawiera się w przedostatnim akapicie. Lubię Cię i bardzo bym żałowal gdybyś pogniewała się na mnie. Masz rację, to rzeczywiście wygląda na jaja. Jeszcze raz przepraszam. 🌻 🌻 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefania harper
Gościu - wyluzuj! Poczucie humoru całe szczęście jeszcze mnie nie opuściło i wcale się na Ciebie nie obraziłam;) Jedynie Twój ton trochę zbił mnie z tropu`i poczułam się jak "Maleństwo, któremu wpadła do ucha odrobina puchu"(czy jakoś tak:). A tak nawiasem mówiąc, to miłe mieć uniżonego sługę, nawet gdzieś tam hen w kraju:) Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochani czyżby Wasza dyskusja zamarła?? Stefanio - miło mięc uniżonego sługę, prawda?? Też bym czasem chciała mieć - bo u nas to raczej partnerstwo panuje. ;-) Pozdrawiam Was i proszę nie kończcie rozmowy :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Munia30
Tak sobie czytam.. o fajnych rzeczach tu piszecie. Prawda, święta prawda. Ale jak tu mieć na to wszystko czas, kiedy jest praca, dzieci(8 lat). Po ślubie jesteśmy 10 lat..MM uważa, że go osaczam, nie ma czasu kiedy odpocząć bo ja (podobno) jak tylko przyjdzie z pracy godz(18) to już chcę z nim prowadzic dyskusje... miziac się itd...Ale on przesadza... Pewnie bym tak chciała ale daję sobie spokój.. zajmuję sie czymś innym, muszę.... nie mogę mu się ciągle narzucać..Doszło do tego, że jak mam mu coś powiedzieć to myślę nad tym 3 dni, tak samo z dotykiem... itd. Owszem jestem wylewna, jak każda kobieta ale ten układ bardzo mnie dołuje i wpędza we frustrację i kompleksy... Widocznie on mnie tak często nie potrzebuje, a może ze mną jest coś nie tak? Chociaż nieraz udowodnił, że mnie kocha. A może to tylko słowa..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stary gość
Dzień dobry Stefanio i wszystkie miłe Panie. Długo mnie nie było, praca w nocy, częste zmiany zmian dają zmęczenie i bezruch w mózgu. Muniu, nie będę się wymądrzał, dlatego opowiem swoje doświadczenie i to co wyczytałem. Byłem w związku nie tak długo jak Ty ale cztery lata. Pracowałem wtedy w firmie, która mocno wykorzystywała pracowników. Czas pracy to 10-12 godzin, robota wyczerpująca fizycznie i psychicznie, dla zwierząt a nie dla ludzi. Wynagrodzenie, jak to w naszym kochanym kapitaliźmie, aby z głodu nie umrzeć. Nie wiem czy to od tego, ale również straciłem ochotę na rozmowy. Może było tak, że nie umiałem brać na siebie Jej kłopotów bo ze swoimi nie mogłem sobie poradzić. Jak pisałem wcześniej, zakochany mężczyzna stara się rozwiązywać swoimi sposobami problemy kobiety, które ona czasem wyrzuca z siebie w tempie karabinu maszynowego (przepraszam, że tak piszę ale chcę być szczery, a dla mnie niekiedy tak to wyglądało i inni faceci pewnie podobnie czują). A kiedy nie potrafi lub nie może to stanowią dodatkowe duże obciążenie (nie sprawdzam się, co ze mnie za facet), wrażenie osaczenia (nie mam czasu/sił na własne kłopoty). Mi to nawet seks się znudził. Jedyny kontakt, który sprawiał przyjemność to położyć głowę na Jej udach i czuć dłoń na głowie. I najlepiej żeby się nie odzywała. Tyle jeśli chodzi o zmęczenie. A włściwie nie wszystko - wtedy nie wiedziałem, że czasem wystarczy tylko wysłuchać. Może Twój mąż też tego nie wie? Inne wspomnienie z tego samego związku. Mieszkaliśmy w mieście w którym nie miałem swoich przyjaciół, byłem tam obcy. Któregoś dnia naszła mnie potrzeba samotnego wyjścia z domu. Nie wiem skąd się wzięła bo miedzy nami było dobrze. Wymyśliłem więc sobie, że pójde sam na piwo. Powiedziałem, dostałem zgodę bez entuzjazmu, ale poszedłem bo czułem że muszę. Jak tylko usiadlem w barze poczułem coś bardzo przyjemnego: nie chcialem myśleć o niczym innym jak tylko o niej. Wyobrażałem sobie co teraz robi, jak bardzo się kochamy i że Ona czeka tam na mnie i że to jest takie cudowne. Teraz kiedy o tym myślę to wydaje mi się, że chcialem za nią potęsknić. Dziwne to, prawda? Mieć ukochaną przy sobie i uciekać z domu żeby za nią tęsknić. Może żeby poczuć mocniej miłość? Może każdy facet ma coś w sobie z marynarza? Powroty z morza są piekne, ale świadomość że kochająca kobieta czeka, tęskni i on tęskni do niej, jest również miła. Wiedza książkowa. Podobno facet powinien mieć jakąś odskocznię (świadomie tak piszę żeby sprowokować), chodzi o miejsce w którym będzie mógł być sam. W/g autora takie "ucieczki" są zdrowe dla związku, a dla kobiet niezbyt uciążliwe pod warunkiem, że ona wie gdzie on jest i powie jej w miły sposób kiedy wróci. Dlatego myślę, że dobrze jest kiedy facet ma jakieś hobby, a nie siedzi całymi dniami przed TV. Muniu, NIE CHCĘ żebyś odebrała to jako jakieś wskazówki czy rady! Żeby rozwiązywać takie problemy trzeba mieć fachową wiedzę. To zaproszenie do rozmowy. Myślę, że to nie jest tak, że Cię nie potrzebuje. Gdyby tak było, odczułabyś to boleśniej. On nie potrzebuje mówić. Może trzeba mu dać "odejść" na parę dni do swojego świata, a wtedy wóci i sam zapyta: Co u Ciebie Kochanie?... ...i będzie zaciekawiony słuchał. No tak. Ty już dużo wycierpiałaś, wiec takie jego "ucieczki" nie będą Ci się podobały. Wiem, ale nic innego nie wymyśliłem. Pozdrawiam Cie Stefanio i wszystkich piszących i czytających.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefania harper
Witajcie wszyscy, a w szczególności Ty - mój sługo Gościu;) Miło znowu Cię czytać, choć Twe słowa zabrzmiały dzisiaj jakoś wyjątkowo smutno... wręcz zdołowały mnie... jakoś tak, sama nie wiem, czemu, gdyż przed chwilą wróciłam z tzw. babskiego wieczoru i miałam całkiem niezły humor:( Twój opis (jak również wypowiedź Munii) przypomniały mi prawie analogiczną sytuację z mojego życia, tyle tylko, że to ja występowałam w roli "zagłaskiwanego kotka". Mnóstwo pracy, stres, zero wsparcia ze strony mojego faceta i wymagania, żebym zawsze była uśmiechnięta i gotowa na sex w sytuacji, gdy cały świat walił mi się na głowę. Prawda wg mnie jest taka, że nie można (a przynajmniej cholernie trudno jest) pogodzić stresującą, wielogodzinną pracę i związek z ukochaną osobą, który rządzi się swoimi prawami i stawia przed nami pewne wymagania (np. bliskość fizyczna i nie tylko, rozmowy, wspólne rozwiązywanie codziennych problemów itp.) I w tym momencie musimy zadać sobie pytanie, co jest dla nas ważniejsze. Ja niestety dokonałam tego wyboru i wciąż zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam. A co powiecie na sytuację, gdy pozwalamy partnerowi odejść do swojego świata, w którym on znajduje sobie kogoś, kto go lepiej rozumie niż my?:( Ładnie i subtelnie to nazwałeś Gościu, ale moim zdaniem to jest zwykła ucieczka od drugiej osoby, której towarzystwem - powiedzmy to wprost- jesteśmy znużeni. A tak w ogóle, to nienawidzę tęsknić... Ale mi jest smutno:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety Gość ma trochę racji w tym co pisze. Mężczyzna czasem potrzebuje samotności jeśli nie po to by zatęsknić to chociażby po to by przemyśleć moment w jakim sie znajduje. Gościu piszesz o cieżkiej pracy - wiem co to jest bo przez kilka miesięcy musiałam patrzeć jak mój ukochany wraca ok 20 czasem 21 padnięty z przekrwionymi oczami, wykończony i fizycznie i psychicznie. Nie zawsze miał ochotę rozmawiać, czasem siedzieliśmy milcząc, czasem zdarzyło sie że odburknął coś pod nosem - wszystko na szczęście przeminęło i wyszliśmy zwycięsko z tej próby. Trzeba było okazać zrozumienie i cierpliwość. Nie naciskać kiedy nic nie mówił a otaczać troską i po prostu być obok. Zdecydowanie opłacało się. Pozdrawiam piszących i życzę dużo wytrwałości i cierpliwości w związkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość falling_star
Dzien dobry Wszystkim :) Zgadzam sie w 100% z tym, że facet czasem potrzebuje tej cholernej grey'owskiej "jaskini". nam, kobietom wiele czasu zajmuje zrozumienie tego, bo jestesmy inaczej skonstruowane i inne rzeczy wplywaja na nas kojaco i uspakajaja nas. wolimy kiedy sie nas utuli... :) facet ucieka, kobieta zastanawia sie co jest grane, nachodzi, wypytuje facet jest tym poirytowany i bardzo stanowczo o tym mowi kobieta tworzy sobie w glowie przerozne filmy i dalej go nachodzi bo chcialaby uzyskac jasna odpowiedz...najlepsza odpowiedzia byloby wziecie jej w ramiona...bylaby wtedy bardzo spokojna ale facet chce spokoju a nie przytulania...glupia baba go osacza :) kolko sie zamyka czy mi sie kiedys dogadamy??? tak ciezko jest zapanowac nad tymi ruchami ale im wczesniej nam sie to uda tym zdrowiej dla zwiazku przez 4 lata (jak dotad...i lepiej nie zapeszac :D) popelnilam ich tyle, ze nawet nie wiem, kiedy znalazlam na to czas :) a najgorsze jest to , ze choc wiem jak powinnam postepowac, to kiedy znajduje sie w takiej sytuacji trace zdolnosc racjonalnego myslenia...nie wiem, smiac sie czy plakac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Munia30
Hej Kochani! Dzięki Wam dużo zrozumiałam i czuję się lepiej.. I już są małe efekty.. z których bardzo się cieszę..to jest to czego potrzeba nam było.. przy okazji dowiedziałam się, że zawsze mnie kochał i będzie, że nie powinnam sie tak nad tym wszystkim zastanawiać, mam być pewna jego miłości i w ogóle.. Wczoraj jak przyszedł z pracy, nie czekałam na niego jak zwykle spragniona .... ale poszukał mnie w domu, znalazł z gazetą w ręce, zadowoloną, uśmiechniętą itd. Zapytał się czy WSZYSTKO w porządku i powiedział, że tęsknił....bardzo..... a ja na to "fajnie"...........wieczór był super...powiedział mi wiele rzeczy które uspokoiły mnie, jestem jego pewniejsza, widzę, że sie stara.. On jest Kochany...Nie będe już taka natarczywa....wolę trochę poczekać, bo jak on się stęskni to jest czarujący...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Munia30
Odnośnie odskoczni to MM ma........ryby...wędkowanie... to jest cos takiego z czym ja nie walczę..kiedyś na początku małżeństwa trochę było mi przykro, że w wolną chwilę to on woli kija zamoczyć.. ale szybko mi przeszło, bo on z tych ryb wraca jak Młody Bóg: wypoczety, zadowolony, steskniony i jeszcze do tego na kolację są rybska.... a jego trzeba wtedy pochwalić, że taakie jadło do domu przyniósł.........Uch.... On pęcznieje z dumy...Nio..Przed rybami lubi się pokochać, tak na początek a jak złowi to dar dziękczynny w postaci seksu to podstawa....Och Ci faceci.... Jacy oni są...hę?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo umysł faceta jest syntetyczny a kobiety analityczny i to cała różnica zwana różnicą płci. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ku górze bo jest fajny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefania harper
"Jeśli kogoś kochasz naprawdę pozwól mu odejść, a jeśli wróci do Ciebie, oznacza to, że pozostanie już z Toba na zawsze..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Munia30
Teraz od soboty jestesmy cały czas w domu, dzisiaj mamy urlop. Jest fajnie.. potrzeba nam tego było.. każdy ma swoje zajęcie ale bardzo cieszy nas obecność tej drugiej osoby. Z facetami to ciężka sprawa, dużo trzeba się nagimnastykować żeby był "wilk syty i owca cała"......ale tak jest. Gdyby to wszystko było taakie proste i łatwo dostępne..człowiek by był "na dzień dobry" szczęśliwy.. a tak. to...podchody, zabawy, zazdrość, tęsknota... ale przynajmniej się coś dzieje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Którakolwiek
"Pracowałem wtedy w firmie, która mocno wykorzystywała pracowników. Czas pracy to 10-12 godzin, robota wyczerpująca fizycznie i psychicznie, dla zwierząt a nie dla ludzi. Wynagrodzenie, jak to w naszym kochanym kapitaliźmie, aby z głodu nie umrzeć. Nie wiem czy to od tego, ale również straciłem ochotę na rozmowy. "Może było tak, że nie umiałem brać na siebie Jej kłopotów bo ze swoimi nie mogłem sobie poradzić. Jak pisałem wcześniej, zakochany mężczyzna stara się rozwiązywać swoimi sposobami problemy kobiety, które ona czasem wyrzuca z siebie w tempie karabinu maszynowego (przepraszam, że tak piszę ale chcę być szczery, a dla mnie niekiedy tak to wyglądało i inni faceci pewnie podobnie czują). A kiedy nie potrafi lub nie może to stanowią dodatkowe duże obciążenie (nie sprawdzam się, co ze mnie za facet), wrażenie osaczenia (nie mam czasu/sił na własne kłopoty). Mi to nawet seks się znudził. Jedyny kontakt, który sprawiał przyjemność to położyć głowę na Jej udach i czuć dłoń na głowie. I najlepiej żeby się nie odzywała. Tyle jeśli chodzi o zmęczenie. A włściwie nie wszystko - wtedy nie wiedziałem, że czasem wystarczy tylko wysłuchać. Może Twój mąż też tego nie wie?" Ja mysle, ze byłes zmeczony.. te kłopoty, ale i praca co meczy. Człowiek to nie maszyna. Potrzebowałes cisyz, aby sie zregenerowac. Nawet te wyjscie na piwo to taka tego oznaka. Mysle, ze to wynika z tego, ze nadal chowa sie panwo tak: on facet ma miec wszytsko na barkach, a w zwiazku idzie na pol:) Ale potrzeba i tego o czym piszesz, zatesknic, pobyc tam u siebie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefania harper
Witaj Kokosku:) Jakoś smutno tu bez naszego Starego Gościa, prawda? Chyba wpadł w pracocholizm albo sprawdza skuteczność uzyskanych porad w praktyce;) Mam nadzieję, że chodzi o tu drugie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stary gość
Dzień dobry. :) Wzywałaś mnie Pani... Przykro mi Stefanio, że Cię zasmuciłem kilka dni temu. Mam nadzieję że już przeszło? :) "A co powiecie na sytuację, gdy pozwalamy partnerowi odejść do swojego świata, w którym on znajduje sobie kogoś, kto go lepiej rozumie niż my?" A powiem, droga Stefanio, że nie chodziło mi o izolację od siebie, a tylko o jeden dzień w tygodniu czy parę godzin dla siebe. Kobietę lepiej zrozumieć może tylko inna kobieta. Z mężczyznami chyba jest podobnie więc nie ma powodu szukać zrozumienia u płci przeciwnej. A jeśli się szuka to nie mówimy o miłości (chyba że do siebie samego). Spadająca Gwiazdo (ach te indiańskie imiona) zazdroszczę Ci twojego opisu. Tak prosto i dokładnie o tym mówisz. Nic dodać, nic ująć. Muniu... Och te kobiety... Jakie one są... hę?! :) Chciałbym być z kobietą, a szczególnie z kobietą taką jak Ty Muniu. Miły Kokosku, ciekawe jest to co napisałaś, tylko brakuje mi rozwinięcia. Jakie są tego skutki, jak wykorzystać tą wiedzę? Jeżeli coś wiesz to napisz proszę. Z dziką rozkoszą przeczytam. Którakolwiek dotknęła ciekawego tematu. Czy akceptujecie w roli swojego męża facia, który zarabia mniej od was, mniej umie, nie jest tak obrotny jak Wy? Nie myślę tu o jakimś zupełnym ćwoku, a o człowieku bardzo angażującym się uczuciowo w związek. Wszystkie miłe panie mówicie o przytulaniu. Bardzo bardzo lubię się przytulać no i kicha, jak do tej pory. Pani moja, Stefanio Harper, pracoholizm jest mi tak obcy jak języki obce. A co do praktyki to niestety - dojmująca samotność. Ale światełko jeszcze świeci. Stefanio i wszystkie miłe Panie przepraszam za nieobecność (zarozumiały jestem?) i pozdrawiam serdecznie (jakie to wyświechtane!). Piszcie bo fajne jesteście. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość falling_star
Nie slodz, Stary Gościu, przy kazdej okazji, bo nam sie w glowach poprzewraca :) Przyjemnie sie Ciebie czyta I coraz wieksza wzbiera we mnie ochota, zeby dowiedziec sie kim naprawde jestes - wiesz o co mi chodzi? O to, ze tak przyjemnie i latwo rozmawia sie z kims wylacznie na forum. Czytasz posty i z ogromna radościa ale jednoczesnie ze zdziwieniem zauwazasz, ze tak wiele osob Cie rozumie, ze slowa ktore pisza inni to te same slowa, ktore wyszlyby z Twoich wlasnych ust... ...moglabym godzinami pisac w ten sam sposob z wlasnym mezczyzna, nie wiedzac, ze to On. I tak samo zgadzalyby sie nasze opinie...tylko dlaczego w zyciu nie potrafimy sie dogadac, mimo, ze kazde z nas oczekuje tego samego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Munia30
Stary Gościu bardzo przyjemnie sie Ciebie czyta....hm......Bierzesz nas wszystkie pod włos..Dobrze wiesz o co kobietom chodzi i jak uderzyć w czuły punkt...mrrrrr.. Mężczyźni ach Ci Mężczyźni czy świat mógłby istniec bez nich...?? Czy byłaby wielka beznadzieja...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefania harper
Dobry wieczór wszystkim:) Gościu 😘 ;) Najpierw w kwestii formalnej: Tak się składa, że mi języki obce są bliższe niż mój ojczysty;), co widać było w moim poprzednim poście. Przepraszam wszystkich, których ukłuł w oczy mój błąd;) Gościu Cieszę się, że nareszcie dałeś znak życia:) Robisz tutaj niezłą furorę swoimi opiniami no i dziewczyny trochę się chyba za Tobą stęskniły (ja też;)) Zachodzę w głowę, jak taki narybek jak Ty może się tak niecnie marnować? Może działasz na zasadzie "siedź w kącie, a Cię znajdą"? A propos Twojego zapytania odnośnie wyboru męża: nie wypowiadam się w imieniu wszystkich kobiet, ale wydaje mi się, kwestia obrotności i ilości zer na koncie potencjalnego kandydata nie odgrywa tak istotnej roli jak jego ciekawa osobowość i inteligencja (dla mnie sprawa numer 1). A jeśli jest jeszcze uczuciowy, nie wstydzi się tego okazywać i - jak napisałeś- mocno angażuje się w związek - to dla mnie jest to ciastko:) Życzę Ci, abyś wreszcie znalazł swoją przytulankę, zwłaszcza na zimowe, długie wieczory:) Falling-star---> masz zupełną rację. Niby każdy chce tego samego, a w prawdziwym życiu spotyka nas mnóstwo rozczarowań:( Munia--->świat bez facetów? Wolę sobie tego nawet nie wyobrażać!;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość falling_star
a no wlasnie...poprzytulać by sie chcialo, zwlaszcza w przyplywie ponurych jesiennym nastrojow. kolejny raz JUZ (ZNOWU) NIE MOJ mezczyzna przyznal, ze nie wie co czuje, ze wciaz jestem dziewczyna a on potrzebuje kobiety... jak zwykle brak rozmow i jego "domysl sie czego ja potrzebuje" dopprowadzaja do wzajemnych pretensji PO FAKCIE tyle razy nabroil, a zdaje sie nie rozumiec dlaczego potrzebuje czasu, by moc mu znowu zaufac... czy mozna dojrzec do siebie? jesli juz sie zerwalo (po raz nie wiem ktory :/) dac sobie faktycznie spokoj, popracowac nad soba, a za pare miesiecy przekonac sie co sie zmienilo jezli sie wraca za kazdym razem bo nie mozna bez kogos zyc, ale zapomina sie o tym, ze problemy, ktore sie nagromadzily nie znikna same... powiedzial, ze gdybysmy poznali sie dopiero teraz, to znow by sie we mnie zakochal ...juz na zawsze qrcze...dlaczego tyle namieszalismy :( ale brednie :) a Ty mi Stary Gosciu zawracasz glowe finansami :):):) hehe moze ja jeszcze za smarkata jestem skoro sie tak uczuciami przejmuje i jeszcze ta jesien :P jak to w koncu jest...jestesmy przygnebieni bo pogoda sie popsula, czy popsula sie przez nasz zly nastroj? Oj Stefanio, sama tez chyba polknelas haczyk, co go Stary Gosciu w tym stawie zarzucil... jawna manipulacja :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×