Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sabiii

nie wiem, czy kocham męża

Polecane posty

Gość Saly
Ja 28, mąż 33 a Wy? Dziecka jeszcze nie mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabiii
no nie - cóż za podobienstwa:) My :29 i 34:) I też bez dzieciątka. Kumpele mi doradzały ciążę, że niby może coś zmieni w moim życiu, ale nie wiem, czy dziecko cokolwiek by uratowało. Zresztą mój men za maluchami niespecjalnie przepada. Sam jest jak dzieciak:( A jak wygląda ta sprawa u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to bład trzeba spróbować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabiii
ja tez idę spać - do pustego łóżka:( Do jutra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześc dziewczynki Miałam ten sam problem,stałam przed ołtarzem,przysięgałam,a w głegi duszy czułam że to nie to.Po czterech latach małżeństwa pożnałam moją drugą połowę.Długo się nie zastanawiałam nad decyzją o rozwodzie.Z obecnym partnerem jestem 7 lat.Kochamy się bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vinca
sabiii - wyrazy wspolczucia! Wiesz co, cos mi sie wydaje, ze Tobie bardziej brakuje czulosci niz ognistego seksu... masz poczucie, ze Twoj facet Cie olewa, ze nic mu sie nie chce... Mam 3 pytania do Ciebie: - Czy nie jest tak, ze on przed tym kompem odpoczywa, odstresowuje sie (niektorzy potrzebuja takiej odmozdzajacej aktywnosci, zeby sie "odglupic" - oczywiscie trzeba znac umiar)... Moze daloby sie wypracowac jakis kompromis - typu godzina przed kompem, godzina dla Was? Zwroc uwage na jedna rzecz - cos mi sie zdaje, ze Ty jestes w duzym stopniu ekstrawertykiem (czerpiesz energie z nowych doswiadczen, spotkan z ludzmi - imprezy, puby, duzo znajomych), a on introwertykiem (zeby doladowac akumulatory, odpoczywa w samotnosci) i niestety TEGO NIE ZMIENISZ (to a propos tego wyciagania go na wycieczki, do pubow etc), musicie tu pojsc na kompromis... - Czy mozesz na niego liczyc w praktycznych sprawach - pomoc w domu i w rozmaitych sprawach nazwijmy to bytowych? (Niektorzy pozmywane naczynia, czy umyty samochod traktuja tak, jakby kupili swojej kobiecie czerwona roze, i dziwia sie, kiedy ona tego nie docenia :-) ) Zatroszczy sie o Ciebie, kiedy chorujesz etc? Czy tez wszystko sobie olewa totalnie: komputer jest jego bogiem, a w domu wszystko robisz Ty? - Jak jest z czuloscia, kompletne zero? Jest 100 delikatnych gestow, ktorymi "cichy" facet potrafi okazywac uczucia, jesli mu zalezy, ale nie wierze, ze po tylu latach razem nie umialabys tych gestow dostrzec i docenic... wiec jak, zupelna posucha? Wasz "nudny" i "przewidywalny" seks jest czuly, czy nie? Mam powiedzmy pewne doswiadczenie w postepowaniu z "nudziarzami" :-), dlatego tak wypytuje... Co innego cichy i "nieromantyczny" facet, ktoremu jednak tak naprawde gleboko na kobiecie zalezy, ktory sie o nia na swoj sposob troszczy (wtedy trzeba sie po prostu wczuc w jego sposob okazywania uczuc), a co innego jakis taki olewus, len... Albo u Was sie nawarstwily nieporozumienia pt. "ekstrawertyczka+introwertyk" i on sie zaczal zamykac, odcinac od Ciebie i uciekac w te nieszczesne gry komputerowe, albo mu sie nie chce starac - niestety zwiazek z leniem to jak spanie na skale, mozna zamarznac na smierc :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vinca
Aha - i czemu wyszlas za niego za maz, skoro nie bylas pewna?... Tzn. jakimi argumentami przekonalas sama siebie, ze to dobra decyzja?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wyszła za niego bo pewnie wydawało jej się, że go kocha... życie pokazało inaczej nawet jak nie kochasz w momencie ślubu to jest prawdopodobieństwo, że pokochasz go póżniej.... ale to są ekstremalne przypadki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Saly
Sabiii....mój mąż chciałby już dziecko, tylko ja jakoś tak zwlekałam(ale to juz inny wątek), a teraz jak mieliśmy się już zacząć starać to złapałam jakąś bakterię i jestem na kuracji trzymiesięcznej ( przyjmuje szczepionkę).Mój mąż w zasadzie nie ma( i nie miał ) żadnego kontaktu z małymi dziećmi, mam nadzieję że będzie dobrym ojcem. A rodzina u Was nie naciska ? Bo u nas przy każdej okazji życzą nam powiększenia rodziny....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Saly
Do vinca. Powiedz mi ( dotyczy pytania nr 1 do Sabiii, bo u nas chyba tak jest ) jak tu pójść na kompromis skoro on w sobotni wieczór najchętniej siedział by w domu zasypiając na kanapie o 21.00 , a ja pojechałabym potańczyć ?( Rozumiem kiedy jest zmęczony ) On nie pali, nie pije alkoholu, a ja lubie od czasu do czasu na imprezce mieć "humorek" i się powygupiać a to absolutnie nie w jego stylu? Ja w wakacje najchętniej wyjechałabym gdzieś a on twierdzi że nie potrzebuje nigdzie wyjeżdżać... Zresztą oprócz siedzenia w domu przed kompem czy tv wszelkie inne rozrywki poza domem muszę inicjować zawsze ja........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vinca
Saly ---> nie twierdze, ze kompromisy sa latwe... Ja Was nie znam, nie wiem, czy lepiej, zebys zaczela po prostu chodzic sie bawic sama (ryzykujac, ze poznasz w koncu na imprezach kogos, z kim sie bedziesz rozumiec lepiej, niz z mezem... i wtedy dopiero sie zacznie), czy zebyscie sie podzielili 50/50 (zeby polowa wieczorow byla spedzana w jego stylu, a polowa w Twoim)... Alternatywnie poszukajcie takiego sposobu spedzania wolnego czasu, ktory bedzie odpowiadal obojgu - to moze byc cokolwiek od ogladania filmow na kompie po jakies aktywne hobby, sport... Na pewno trzeba o tym otwarcie i spokojnie gadac, bez klocenia sie, pretensji i wyrzutow. Z badan wynika podobno, ze lepiej, aby partnerzy jak najwiekszy procent swojego wolnego czasu spedzali razem w sposob, ktory bedzie odpowiadal obojgu (latwo powiedziec, nie?). Boze drogi, az sie chce spytac - tylko nie odbierz tego zle - gdzie wy mieliscie przed slubem oczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vinca
A swoja droga - jako osoba, ktora tez nie pali, nie pije alkoholu, nie znosi tanczyc i w ogole ma alergie na imprezy (wyjawszy ciche spotkania z przyjaciolmi od czasu do czasu) odruchowo sympatyzuje tu, Saly, z Twoim mezem ;-) On chyba tez nie jest zbyt szczesliwy w tym ukladzie - wzglednie po prostu ignoruje Twoj problem. Wiem, ze gdyby mi moja druga polowka zaczela robic wyrzuty, ze nie jestem imprezowa, nie lubie wychodzic wieczorami, to bym sie w pierwszym odruchu najzwyczajniej wkurzyla na zasadzie "widzialy galy, co braly"... Zmieniac swoja osobowosc po to, zeby ratowac nie do konca dobrany zwiazek - bardzo trudna sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabiii
Dobry wieczór dziewczyny:) Dziękuję za Wasze uwagi, w szczególności Tobie Vinca:) Tak się składa, że odnośnie zadanych przez Ciebie pytań nie mogę złożyć żadnych zażaleń na męża. MAsz całkowitą rację - siedzenie przed kompem to dla niego sposób rozładowania codziennych stresów. Aczkolwiek wydaje mi się, że trochę prymitywny, nieprawdaż? Na jego pomoc mogę liczyć - i owszem - jednakże muszę mu wyraźnie powiedzieć, co ma zrobić, bo sam się nie domyśli. Ale podobno większość facetów tak ma;) Co do czułosci - hmmm... no nie jest to totalna posucha, jednakże dla mnie jest to zdecydowanie za malo. Jest ode mnie starszy, a mi nieraz wydaje się, że mam do czynienia z małolatem, ktory nie zna się na rzeczy... Czemu za niego wyszłam... tak jak już pisałam wcześniej - chyba z powodu lojalności i jak mówi moja babcia - wpędzania go w lata:( Zresztą na początku ja też się trochę "odludkowywałam" i byłam zamknięta w sobie. Moze on miał nadzieję, że będę taka do końca życia??? Teraz robi mi wyrzuty z powodu każdej drobnostki. JEśli wypiję małe piwko w pubie lub lampkę wina na jakiejś imprezie, mówi, że jestem alkoholiczką (a piję od wielkiego dzwonu). Twierdzi, że jestem postrzelona i niepoważna, przy czym on, na spotkaniu ze znajomymi siedzi poważny, cichy i tylko obserwuje. Czuję się okropnie, gdy wezmę go gdzieś na kolację ze znajomymi, a on wcale się nie odzywa, tymczasem ja muszę się gimnastykować, żeby nie zapadła niezręczna cisza:( Nie jest dowcipny ani towarzyski. Ale druga strona medalu jest z kolei taka, że gdyby był tzw. lwem salonowym, to też by mnie wpieniał:O Na jego wielki plus muszę dodać, że nigdy nie złapałam go na lampieniu się na jakąś laskę w mojej obecności:) Nie ogląda pornosów itp. bo twierdzi, że ja mu wystarczam (a przynajmniej nie daje się złapać;)) co do mnie, to jestem srednio imprezowa, więc mój men naprawdę nie ma co narzekać. Fakt faktem tego Sylwestra spędzimy w domu, bo zeszłego wspominam tragicznie:( Mój M prawie do nikogo się nie odzywał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabiii
Saly---> życzenia typu "Obyś wreszcie miała dzieciątko "słyszę na każde święta i niedlugo będę na nie reagować histerią:( Fajnie, jeśli Twoj M ma instynkt ojcowski, to dobrze o nim świadczy. Mój powtarza, że do wielka odpowiedzialność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vinca
Sabii :-) 🌻 Powazny, cichy, trudno go wyciagnac do ludzi, milczy w towarzystwie - no, skads to wszystko znam :-D Ale zauwaz, ze same w sobie te cechy nie sa zle. Trudno kogos krytykowac za to, ze taki po prostu jest i juz... Podobnie on sie Ciebie nie powinien czepiac za te lampke wina (ale czy nie jest tak, ze sie czepia w odwecie za Twoje uskarzanie sie na jego cechy?) Czy gry komputerowe sa prymitywne... jak mowie - niektorzy potrzebuja takiej formy odpoczynku, niektore kobiety najskuteczniej sie relaksuja w pachnacej kapieli z maseczka na twarzy, co tez dalibog nie wymaga wysilku umyslowego ;-) ;-) Nie jestem zwolenniczka gier, jesli kogos odciagaja od relacji z ludzmi i od normalnego zycia, wiec jesli Ty czujesz sie zaniedbywana, to on powinien to granie ograniczyc, ale znowu - jesli Ty mu bedziesz narzekac, to on ucieka w gry... i jest bledne kolo... Wiesz... Mysle, ze Tobie jednak zalezy, skoro bylabys zazdrosna, gdyby sobie znalazl inna... Moze nie mialas okazji poczuc, jak bardzo by bolalo, gdybys go stracila? A wyobraz sobie, ze zdarzyl sie wypadek i... on nie zyje... co bys wtedy czula? A odnosnie tego, co zrobic z Waszym zwiazkiem - mysle, ze zamiast go skreslac tak od razu, warto sie postarac, zeby byl lepszy, warto przynajmniej sprobowac. Nasuwa mi sie pare przemyslen - przede wszystkim strzelilabym, ze w Waszym przypadku wiecej ciepla z Twojej strony spowodowaloby, ze on tez by sie ocieplil - wiem, ze teraz czujesz, ze to on sie powinien postarac, ale moze "zainwestuj" troche, "podkarm" go czuloscia, to wtedy on sie zacznie rewanzowac? Mow mu o swoich potrzebach, ale tak, zeby tego nie odczytal jako listy skarg i zazalen... Jak zwracasz uwage na cos, to konkretnie, bez fraz typu "bo ty zawsze...", "bo ty nigdy..." Nie odczytaj tego bron Boze tak, ze Ty sie masz starac, a on nie musi!!!! Chodzi mi tylko o to, zeby go wywabic ze skorupy i tak jakby... przekupic troche? :-) Zeby widzial, ze sie warto dla Ciebie bardziej postarac? Ty zacznij dawac wiecej, zeby on zaczal dawac wiecej, a wtedy Ty nabierzesz do niego cieplejszych uczuc. Bo to tak dziala, niestety. I miej realistyczne oczekiwania - duszy towarzystwa z niego nie zrobisz, tej nieszczesnej kolacji przy swiecach tez mozesz sie nie doczekac, to chyba nie w jego stylu - uczciwie mowiac, JA bym nie wpadla na to, zeby urzadzac kolacje przy swiecach, chociaz jestem kobieta :-) Moze on ma bardziej kumplowski niz romantyczny styl przezywania milosci - umiecie sie smiac, wyglupiac razem? Niemniej czulosc, przytulanki, mile slowa - to wszystko musisz od niego dostawac, bo inaczej uschniesz... Powodzenia, trzymaj sie, a jesli gdzies z czyms nie trafilam, to przepraszam :-) 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabiii
Vinca:) Jesteś fajną i bardzo roztropną babką. Naprawdę cieszę się, że tu wdepnęłaś i napisałać, co myślisz o moim życiowym dylemacie. Tak się czasem zastanawiam, może jestem osobą, która sama sobie szuka problemów? Gdy rozglądam się wokół, widzę same nieszczęśliwe związki, zdrady, kombinacje... Najgorsze jest to, że wszystko to dzieje się za ogólnym przyzwoleniem otoczenia wg zasady: "Postępujesz tak - trudno - przecież raz żyjesz i masz prawo być szczęsliwy". Tymczasem ja naprawdę nie chciałabym być szczęśliwa kosztem drugiej osoby, sprawiając jej ból, mimo że mam jakieś tam drobne grzeszki na sumieniu. Chciałabym być extra żoną i takąż kochanką, tylko że nie mam wzorców (moi rodzice są po rozwodzie). Może ten mój lekki pęd ku przygodom ma związek z przeżyciami z dzieciństwa (rzecz jasna nie usprawiedliwiam się tu). Co do stylu przeżywania miłości, rzeczywiście lubię fajerwerki i niespodzianki, ale dam sobie spokój z wyłuszczaniem mojemu M, czego pragnę w tej kwestii, gdyż robienie czegoś na siłę i bez wewnętrznej potrzeby tylko dlatego, że drugiej osobie sprawia to przyjemność, ma niewiele wspólnego z romantyzmem... Ehh... wiecie co? Zabrzmi to tak idiotycznie, że aż boję się to napisać, ale raz kozie śmierć:) Marzy mi się taki Piotr z "Magdy M." Ale podobno to wytwor wyobraźni scenarzysty, a takich facetów na świecie nie ma....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabiii
Vinca - mam jeszcze małe pytanko do Ciebie! Skąd ta Twoja godna podziwu znajomość zasad funckjonowania związków. JEśli nie jesteś psychologiem, to minęłaś się z powołaniem:) Pozdrawiam🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vinca
Dzieki za komplement :-) Nie, nie jestem psychologiem, skad. Postanowilam sie wypowiedziec, bo sama kocham takiego chlodnego, powaznego milczka, z ktorym niejedna kobieta bylaby smutna, a mi jest dobrze... Jestem strachliwa osoba i chyba wychodze po prostu z zalozenia, ze wierny, porzadny facet, na ktorego mozna liczyc, to duuuzy plus. I zawsze mi strasznie zal takich cichych mezczyzn, ktorzy sie dowiaduja od swoich kobiet "dawales za malo, nie czulam sie kochana i znalazlam sobie kogos innego", bo vice versa, gdyby cicha, malo "namietna" i "fajerwerkowa" Vinca cos takiego uslyszala od mezczyzny, to by jej chyba serce peklo........ >Chciałabym być extra żoną i takąż kochanką, tylko że nie mam wzorców Jedna zlota zasada - "nie zrobie niczego, co mogloby skrzywdzic te druga osobe". I to musi dzialac w obie strony. Nie tak dawno temu sama szukalam na sieci odpowiedzi na pewne pytania dotyczace zwiazkow i trafilam na bogactwo informacji - po polsku ciezko cos znalezc, ale jest mnostwo anglojezycznych stronek oferujacych artykuly i porady psychologow, analizy, na czym powinien sie opierac dojrzaly zwiazek i jak rozwiazywac problemy w malzenstwie... Jesli znasz angielski, wystarczy wpisac w Google slowa-klucze typu "marriage relationship advice", "saving marriage" itp, a potem grzebac do woli... Tych stron jest naprawde mnostwo, jedne sensowne, inne plytkie albo po prostu glupie, wiec trzeba sie troche naszukac, ale warto. http://www.marriagebuilders.com/graphic/mbi3000_intro.html (Dr Harley i jej koncepcje) http://www.equalityinmarriage.org/dmtalk.html http://www.equalityinmarriage.org/dmbeware.html http://www.marsvenus.com/couples/index.php To sa przykladowe linki, bo widywalam lepsze stronki, tylko nie moge teraz na poczekaniu odszukac linkow do nich. Z tych tutaj polecam szczegolnie Dr Harley i jej rady, jak poprawic/naprawic malzenstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emiolek
vinca a Ja własnie przeczytałem to co napisałas i uwazam , chociaz Cie w ogole nie znam, ze jestes fajna dziewczyna, inteligentną i majaca chyba to " cos" jak dla mnie. I fajnie, ze piszesz, bo Twoje słowa pomagaja ludziom.I vinca jak będziesz miec chwilkę czau to wejdz na topic " Dziewczyny pomozecie?? kiedys sie odwdziecze" to moja historiai :) Bardzo bym chciał wiedziec, co sadzisz o tym wszystkim , o tej mojej historii ? dzieki !!! i pa:) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Saly
Vinca.. "Boze drogi, az sie chce spytac - tylko nie odbierz tego zle - gdzie wy mieliscie przed slubem oczy..." - MIŁOŚĆ MOJA DROGA CZYNI CUDA.... a swoją drogą to chyba tylko ja musiałabym zadać sobie to pytanie, bo mój mąż nie żałuje że ma tak od siebie inną żonę. A czy Ty ( jak np. byłaś wkurzona na Twoja połówkę) nigdy nie zadałaś sobie takiego pytania ? Jeśli nie ...to gratuluję idealnego związku....Choć to że tyle wiesz na ten temat rodzi ciekawość..... Wracając do mnie : kiedyś ta "inność" mojego męża mi imponowała, a teraz mnie czasem po prostu wkurza ale za to zawsze w trudnych chwilach czy w chorobie mogę na niego liczyć. "Z badan wynika podobno, ze lepiej, aby partnerzy jak najwiekszy procent swojego wolnego czasu spedzali razem w sposob, ktory bedzie odpowiadal obojgu (latwo powiedziec, nie?)" - no to naprawde strasznie trudne...u nas przeważnie ja oglądam serial, a mąż np. w innym pokoju mecz....Bo tu nie ma mowy o kompromisie..... Pozdrawiam Vinca i dziękuję za m ą d r e SŁOWA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Saly
sABII... No mnie się też marzy ten P. z tego serialu...... HMMM...tylko to nierealne....to tylko fikcja..........ale za to jaka SŁODKA...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vinca
Saly :-) Akurat ja jestem w zwiazku opartym na podobienstwach, gdzie roznic jest bardzo malo, a watpliwosci - ktore owszem, bywaja, gdzie ich nie ma - nie wynikaja z tych roznic, ale wlasnie bardziej z podobienstw (nie jest dobrze, kiedy dwie osoby maja takie same slabe punkty :-) )... Poza tym jestem mloda i jeszcze duzo przede mna - nie osmielilabym sie zbyt wielu wnioskow wysnuwac na wlasnym przykladzie.... Natomiast znam naprawde od podszewki malzenstwo moich rodzicow - klasyczny przyklad przyciagania sie przeciwienstw - ktore by NIE PRZETRWALO, gdyby nie ogromny idealizm, niesamolubnosc obu stron, gotowosc do rezygnowania z nazbyt wygorowanych oczekiwan i do kompromisow, kompromisow, kompromisow. Jakby nie umieli do siebie wyciagac rak, to by sie sklocili permanentnie i rozeszli dawno temu. Nie wiem, na ile wazne akurat w Waszym przypadku jest to nieszczesne spedzanie czasu razem... zauwaz, ze napisalam "z badan wynika PODOBNO", sama bym takie cos, co podobno wynika z badan, traktowala z dystansem... Z Twoich wypowiedzi wynika, ze Tobie taki stan rzeczy przeszkadza - znaczy, ze cos trzeba z tym zrobic, skoro przeszkadza?... "MILOSC CZYNI CUDA" - ale te cuda maja ograniczony termin waznosci? ;-) Bez urazy 🌻 >Wiesz ja kocham ( chyba ) męża, tylko właśnie oprócz tego >spokojnego, ustabilizowanego i wypełnionego poczuciem >bezpieczeństwa życia czegoś mi brakuje. Chwila, no to czy Twoj problem nie polega na tym, ze po prostu sie zaczynasz nudzic, bo popkultura, popularny obraz milosci, kaze Ci gonic za czyms, istnieje tylko w rzeczonej popkulturze??... Siedzisz na pachnacej lace, a marzy Ci sie oranzeria z rajskimi ptakami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabiii
Dzięki Vinca za podane linki. W wolnej chwili postaram się tam zajrzeć - a nóż znajdę jakąś złotą myśl lub radę dla siebie:) Po przeczytaniu Twojej ostatniej wypowiedzi przeszła mi przez głowę refleksja, że to może mój M ma pecha, iż wybrał sobie taką żonę jak ja, a nie na odwrót?:( Wiele kobiet być może wiele by dało za takie spokojne życie, jakie ja pędzę u jego boku? Może istotnie najbardziej liczy się nie ten cholerny romantyzm, lecz spokój, wzajemny szacunek i przyjaźń? Ale człowiek (czytaj: ja) jest głupi i pragnie spróbować tego, czego nie zna, a co jest udziałem wielu par. No bo jak przeżyć życie, nie doświadczając nigdy namiętnego seksu??? Gdzieś na tym forum przeczytałam, że jeśli kobiecie brakuje dobrego sexu, wówczas zdradzi swojego partnera z czystej ciekawości, gdyż zechce się dowiedzieć, jak ten sex smakuje... Zresztą to działa w obydwie strony. A zeby nie wyszło na to, że ja jestem taka wspaniała, a tylko on zły, dodam, że ja też nie należę do wybitnych w tej dziedzinie;) P.S. Pięknie Ci wyszło to hasło z łąką i oranżerią - bardzo poetycko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Saly
Vinca.. Naprawdę dobre...te ostatnie Twoje zdanie....... Wszystko właśnie przez te moje myślenie...i MARZENIA o czymś innym, nowym, nieznanym, być może lepszym..... Wiesz Vinca ja kocham męża, tylko chyba ta ostatnia powszedniość i codzienność skierowała mnie na takie spostrzeżenia...... Wiem że nie zaznam w życiu namiętności, pożadania czy rozrywek i towarzystwa jakiego bym oczekiwała.Będzie za to przy mnie dobry i spokojny człowiek...przyjaciel i sądzę, że dobry ojciec. Nie można chyba mieć w życiu wszystkiego... A ja mam wiele napawdę wiele... Pozdrawiam. Dzieki Vinca. Tak z ciekawości ile masz lat ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabiii
Saly---> kurcze kobieto ale dołująco zabrzmiały Twoje słowa:( Człowiek byłby bardzo biedny i smutny, gdyby wyzbył się swoich marzeń... a my przecież nie mamy wygórowanych wymagań, no nie? Nie poddawaj się - ja też nie zamierzam. W zasadzie w naszej sypialni nie ma jakichś wielkich szaleństw, ale z radością muszę przyznać, że gdy postaram się trochę o odpowiedni klimat i założę sexowną bieliznę, to coś z mojego M da się jeszcze wyciągnąć;) A u Ciebie totalna posucha? (wybacz, jeśli pytanie jest zbyt osobiste):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sonjia
Wiesz Sabiii... naszeżycie seksualne jest niestety nieudane.Nie dość że jesteśmy dla siebie pierwszymi partnerami, to w dodatku ja unikam kontaktu. (z niestety wielu przyczyn,ale to już inna historia).Wiem - y że powinniśmy się udać do jakiegos specjalisty,ale jakoś tak........... Ale powiem Ci że to nie było nigdy dla mnie najważniejsze.Chociaż jestem ciekawa strasznie jak może wygladać ognisty seks pełen namiętności.Czy taki istnieje wogóle? Ja mam go w snach, marzeniach i fantazjach. Dobrze Sabiii że u Ciebie jest lepiej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Saly
Sonija = to ja Saly wyżej.Pomyliło mi się pseudo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabiii
Oj Saly, coś czuję, że sama siebie oszukujesz i spychasz w podświadomość to, na czym Ci tak naprawdę zależy (tzn. tak mi się wydaje). Bo jak inaczej wytłumaczyć Twoje fantazje? U mnie jest ta sama sytuacja - jesteśmy dla siebie pierwszymi partnerami, na dodatek z sexem czekaliśmy do ślubu (ja tak chciałam). I powiem Ci, że ja także często unikałam zbliżeń, gdyż po prostu niczego nie czułam (chyba oprócz bólu). A najgorzej bylo na początku. Swoj pierwszy raz wspominam wręcz tragicznie (bo nie bylo tej cholernej romantycznej otoczki i wielkich uniesień). A czy teraz jest lepiej? Nie wiem... czas pokaże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vinca
O, dzieki za cieple slowa :-) Jesli moje przemyslenia sie na cos przydadza, bardzo mi milo :-) Sabiii >> >Może istotnie najbardziej liczy się nie ten cholerny romantyzm, >lecz spokój, wzajemny szacunek i przyjaźń? Poczytaj o roznych rodzajach milosci :-) Spokoj, szacunek i przyjazn sa niezbedne w dojrzalej relacji. Spotkalam sie tez, i to w niejednym miejscu, z opinia, ze tak zwany "romantyzm" w odniesieniu do zwiazkow to niebezpieczny stereotyp wykreowany w zbiorowej swiadomosci przez literature, film i tradycje :-) Stereotyp sklaniajacy ludzi do gonienia za mirazem... Jak pytalam starszych i madrzejszych od siebie ludzi, to generalnie stali na stanowisku, ze na dluzsza mete przyjazn i wsparcie sa najwazniejsze, wiec to nie tylko moj mlodzienczy idealizm kaze mi tak twierdzic :-) >Gdzieś na tym forum przeczytałam, że jeśli kobiecie brakuje >dobrego sexu, wówczas zdradzi swojego partnera z czystej >ciekawości, gdyż zechce się dowiedzieć, jak ten sex smakuje... Aha. Ktos nie mial wysokiego zdania o naturze ludzkiej... Dla mnie argument przeciwko zdradzie zawsze byl jeden - prosty jak budowa cepa - ze MNIE by potwornie, potwornie rabnelo, gdybym to ja zostala zdradzona i oszukana. I nie bylabym w stanie tego zrobic osobie, ktora mnie kocha. Poniewaz kocham koty, nasuwa mi sie porownanie, ze to by bylo jak podanie zatrutej karmy zwierzakowi, ktory nam ufa :-( :-( :-( Saly >> >Wszystko właśnie przez te moje myślenie...i MARZENIA o czymś >innym, nowym, nieznanym, być może lepszym..... >Wiesz Vinca ja kocham męża, tylko chyba ta ostatnia powszedniość >i codzienność skierowała mnie na takie spostrzeżenia...... Powszedniosc mozna probowac ozywic... nie macie ZADNYCH wspolnych zainteresowan? Niczego, co kiedys lubiliscie razem robic w wolnym czasie? Jest jeszcze taka kwestia, ze czesto czlowiek zaczyna doceniac to, co ma w momencie, gdy stanie wobec widma utraty tego czegos... Mysle tu o czyms naprawde ponurym w rodzaju jego lub Twojej powaznej choroby... Moj wiek.. moze sie nie powinnam przyznawac :-) 25 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×