Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jak myslicie

Co się dzieje z człowiekiem po śmierci?

Polecane posty

Nie znam tego autora. Napisałam, jestem zaiteresowana odczytem. Szkoda, ze tak mało napisałeś. Ja wierzę, ze tu wrócę:) Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Ksiega Duchów\" Alana Kordeca jest fajna, kompendium spirytyzmu. Książka, która od dziesięcioleci dobrze się czyta. Współcześnie dla pragmatyków polecam jednak: Bruce Moen, Robert Monroe, Darek Sugier - to wszystko jest dostępne na polskim rynku i wciąż wznawiane. Do śmierci warto się przygotować, ba można też pomagać innym w ich podróży do innego wymiaru, tego wszystkiego można się nauczyć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Również nie znam:) zerknęlam na link , który poprzednio podaleś, interesujące co pisze R. Monroe. Nie podchodzę do tego smiertelnie powaznie, najwazniejsze jest dla mnie tu i teraz. Na zycie posmierci czekaja ludzie, którzy nie wiedza co zrobić z obecnym zyciem- gdzieś czytalam. Ja nie to żebym czekała, jestem zwyczajnie ciekawa i lubię takie dyskusje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja wierze, ze sie znowu odrodze - moze bede mezczyzna, a moze nareszcie jakas naprawde piekna kobieta :P, a moze odrodze sie w rodzinie królewskiej, albo bede katowana przez wlasnych rodziców :O Koniec bedzie poczatkiem czegos nowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja myślę, że zjedzą mnie robaczki albo roślinki mnie wykorzystają i koniec i wcale mnie ta myśl nie przeraża, taka jest naturalna kolej rzeczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
było by mi bardzo trudno pogodzić się ze śmiercią gdybym nie wierzyła że coś tam dalej nas czeka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie jestem
Nie było mnie przed urodzeniem, nie będzie po śmierci :D "Gdybym się bał śmierci byłbym w wielkim błedzie Jestem - to jej nie ma Przyjdzie - to mnie już nie będzie"... (autora nie pamiętam)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaraz zaraz
jak CIę nie ma to kto pisze w takim razie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmmmmmmmmmmm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja sie bojam śmierci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem katolikiem - wierzę, że po śmierci nasze żcyie sie nei kończy... I nie potrzebuję dowodów - bo na tym polega sens mojej wiary - po prostu wierzę... A o tym, czy rację mam ja, czy inni, to przekonamy się kiedys na własnej skórze - tak na dobrą sprawę przecież NIKT nie może być pewien i zagwarantować w 100 procentach czy \"coś\" potem jest czy nie ma... Bo pomijając kwestię śmierci klinicznej, to jeszcze nikomu nie udało się zmartwychwstać i z całą pewnością stwierdzić istnienie bądź brak życia pozagrobowego... Mnie z moja wiarą dobrze, bo pozwala mi to wierzyć tym samym w sens tego co robimy, sens naszego życia. Trzy miesiące temu zginął w wypadku samochodowym mój Brat. Gdybym chciała wierzyć, zę wszystko kończy się na jednym słupie, to chyba bym oszalała... Natomiast od jakiegoś czasu nurtuje mnie sprawa ciała właśnie... On był bardoz pryzstojnym, młodym (19 lat) chłopakiem, pełnym życia, wysokim, dobrze zbudowanym. Widziałam Go w trumnie, wyglądał jak zawsze - z delikatnym usmiechem na twarzy, w swoich ulubionych ciuchach... Od pewnego czasu nie mogę spokojnie przychodzić na cmentarz... Widzę ciągle jak wkładają trumnę do tej piwniczki (nie zasypywany grób) , widze Jego, i same nasuwają mi się obrazy, których nie chcę... :( Wyobrażam sobie jak może wyglądać teraz Jego sliczna buzia... I jest to dla mnie strasznym przeżyciem. Do tego stopnia, że robi mi się niedobrze i wychodzę z cmentarza... To jest silniejsze ode mnie i nie mogę sobie dać z tym rady..... :( I teraz, gdy piszę, znowu mam to samo i mimo że to już trzy miesiące wystarczy taki głupi wpis na forum, żebym znowu się rozkleiła... ;(;(;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie jestem
Katolikom i ogólnie osobom wierzącym jest łatwiej. Wierzą, że po smierci następuje dslszy etap "życia". Ja wierzę :D że tak jak przed urodzeniem mnie nie było, tak mnie nie będzie po śmierci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdzie byłas
???????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bylam ale na chwilke mialam smierc kliniczna na 34 godzin bylo mi dobrze co moge powiedziec.....spokoj ogromny spokoj....bylam na lace pelno kwiatow ..jakies barwy byly ktorych przedtem nie widzialam.....a co najciekawsze ze nie bylo slonca ani ciemno nie bylo tylko jasnosc ale nie umiem tego opisac..tak wiec nie martwcie sie cos tam jest nie umieramy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jak umre to chce zeby mama po mnie przyszla duczhy przychodza po zmarlych wieze w to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdzie byłas
już to gdzieś czytałam, ale jak 34 godziny??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Obawiam się
że po śmierci nic nie ma. Ta myśl mnie przeraża. Nic, to znaczy że człowiek tak jak każdy organizm żywy - roślina czy zwierzę - umiera (psuje się) a potem tylko rozkład na pierwiastki i w postaci których powraca do gleby. "Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz" tylko że bez żadnych metaforycznych sensów, a tylko w sensie dosłownym. Staram się dlatego nigdy o tym nie myśleć, nie lubię kiedy znajomi poruszają takie tematy, bo jak człowiek przyjmie taką opcję, choćby tylko jako jedną z możliwych, to naprawdę całe życie traci sens.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdzie byłas
madzieeek śmierć w tak młodym wieku najtrudniej pojać, ale nie smuć sięsłyszysz co pisze lila, nie umiera się:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byłam kiedyś raz w takim świecie, nie było tak jak pisała lila, światło było tak jasne że wydawało się ze za chwilę oślepnę, wydawało się że ani chwili dłużej nie mogę na nie przetrzeć, a jednocześnie łagodne jak czyste srebro i miękkie, ludzie byli piękni, szczęśliwi, przepełnieni miłością, nikt nic nie mówił a wszyscy wszystko wiedzieli,było trak bosko jakby sam Bóg pogładził Cię po policzku, była radość nie było tam czasu, było to takie prawdziwe i realne i tak cudowne że w porównaniu z tym , to co tutaj to sen półżywych ludzi, więc nie ma się o co martwić:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powoli uczymy się żyć z ta myślą, że już Go nie ma z nami. ale wierzę, że GDZIEŚ jest i patrzy na nas i że jest mu lepiej... Może to nie modne twierdzenie ale ja tak wierzę i już - nikt mi nie zabroni ;) Tylko właśnie męczy mnie kwestia tego ciała... Stojąc nad grobem wyobrażam sobie, że odsuwam płytę i tam jest Jego ciało. wiem że tam jest i że w każdej chwili mogłabym je zobaczyć. Nie mogę się pogodzić, że sprawne, wysportowane i zadbane ciało teraz tam sie rozkłada czy cholera wie co... wiem jakie ma ubrania, wiem, ze ma swoje najcenniejsze pamiątki ze sobą... Zastanawiam się co z tym wszystkim się dzieje i rozmyślam, i rozmyślam... Chore to i męczy mnei jak cholera... Czasami sama - zupełnie nie wiem po co- mam ochotę zajrzeć tam... Chore...... Ale ja Go tak kocham i źle mi z tym, że Jego ciało teraz jest w tkaim stanie (tym bardziej że w wypadku nie odniósł wielu obrażeń zewnętrznych i wyglądał \"ładnie\")....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
madzieeek daj spokój, nie myśl tak, ciało to tylko ciało, jest naszym mieszkaniem a gdy je opuszczamy zostaje kawałek tablicy Mendelejewa czyli kupa popiołu:) z nas to samo zostanie, nie warto się przywiązywać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pamiątki i ubrania...co to ma za znaczenie wobec wieczności? nie jesteśmy swoim ciałem, wyobraż sobie że umierasz i Twoje ciało rozkłada się...nie ma sie czego bać..śmierć jest piękna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hehhhh.... no postaram się tak myśleć, ale ciężko będzie... :/ Czasami jak sobie cos ubzduram to nie ma mocnych na mnie :P Dziękuję!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem, Ty cierpisz bo kochałaś przywiązałaś się, on nie cierpi, jemu jest dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no własnie
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmm..................
Troche mi z tym zle ale raczej mysle racjonalnie wiec racjonalnie tez napisze,ze po smierci nic nie ma,jest tylko pustka w osobach,ktore zostaly i wierza w to,ze tym co odeszli jest teraz lepiej.Dlatego wlasnie ktos sobie wymyslil religie po to,zeby nam sie zylo lepiej,zebysmy mysleli,ze to ma jakis sens.Nasza zmora jest tylko nasza swiadomosc.Jakby jej nie bylo,jakbysmy nie byli tak rozwinieci,to zylibysmy jak inne zwierzeta.I pisze,ze mi z tym zle bo jednak wolalabym zyc w malym zaklamaniu i iwerzyc,ze potem bedzie tylko lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×