Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

jakozak

muszę się wygadać, bo chyba oszaleję

Polecane posty

Mam 50 lat. Przez swój podły, nieznośny, egoistyczny i dziwaczny charakter straciłam syna, synową, siostrę i chyba wnuczkę. Mąż jest daleko - pojechał do pracy. A ja z uśmiechniętej wesołej optymistki, przeistoczyłam się w płaczącą babę. Nie mam przyjaciół. Nie potrafię sobie sama dać rady. Mamie nie mogę już nic na ten temat mówić, bo na pewno sama teraz siedzi w domu i się martwi. Nic z tego nie rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to jak gadać to gadać
co zrobiłaś takiego, że zostałas sama?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem. Nie rozumiem. Dowiedziałam się tylko, że jestem nieznośna, podła i nikt ze mną nie może wytrzymać, odpycham wszystkich od siebie. A ja nadal nie wiem, czym i dlaczego. Bo cały czas chcę DOBRZE. Moja kochana siostra, którą po prostu uwielbiałam i przez 37 lat jej życia była moim promyczkiem, zerwała za mną kontakty, rzucając mi w twarz, że nienawidzę jej dzieci, że brzydzę się jej synem niewidomym, a to jest NIEPRAWDA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiaaka
hmmm a wnuczka razu nie wzielas do siebie hmm mysle ze musisz zrobic rachunek sumienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja synowa mnie nie znosi - nie wiem, czemu. Nigdy nie zrobiłam jej nic złego, nigdy nie wtrącałam się do jej małżeństwa, nigdy nie wtrącałam się do wychowania wnuczki. Nogdy nie usłyszała ode mnie złego słowa, poza \"kochanie\", \"mojas śliczna\", \"jesteś dobrą matką\". Nieraz bolało mnie to, co widziałam w ich małżeństwie. Nigdy nie mówiłam nic o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przez trzy i pół roku życia wnuczki prosiłam, błagałam, aby mi ją dano, ale nigdy to się nie stało. NIGDY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiaaka
Hmm Wiesz moja mala ma 4 latka jajk urodzila sie tesciowa do mnie zadzwonila wielce uradowana ze mam wyprawke i sie tak cieszy i szykuje wozeczek az milo mi sie zrobilo bo nie mailam z nia dobrego kontaktu. wnuczki nigdy nie widzila, wyprawki igdy nie dostalam wozka rowniez, brak jakichkolwiek zyczem kartki na urodziny malej. To sie nazywa prawdziwa kochajaca babcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona czyli ja 2
może ona mysli że buntujes zjej męża , ja nie wiem moja teściowa tez chce dobrze a bym ja zajebała normalnie czasami!!! ja wiem że ona to robi ze szczerego serca ale czasem to takie denerwujące!!!!!...........mam pomysł , zadzwoń do siostry spytaj co słychać co u dzxieci , jak sie mają , czy możesz ich odzwiedzić ?? i to samo zrób z synowa i wnukami !! kobieto zrób coś i nie pisz ze sie boisz odrzucenia !!! bo teraz jesteś właśnie odrzucona !!! niedługo święta i zostaniesz sama !!! nie niszcz zycia wszystkim , dla każdego znajdzie sie miejsce i jestem pewna że cie kochaja tylko sa tam jakieś niejasności które trzeba wyjasnić na 100% bez niedomówień !!! działaj (im sorki za słownictwo ) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie buntuję jej męża, nigdy nie miałam takiego zamiaru. Nie zadzwonię do siostry, która przedwczoraj wydarła się na mnie (po 37 latach wielkiej miłości) i powiedziała, że zrywa wszelkie kontakty. Nie będę prosić syna, który wczoraj spakował manatki i wyniósł się ode mnie, gdy usłyszał, że jego miejsce jest przy żonie i dziecku, a jeżeli nie chce z nią być - niech sobie znajdzie prywatkę, bo u mnie siedzieć nie będzie. Nie będę nic wyjaśniać, bo próbowałam, gdy synowa poprosiła o pomoc - zapłakana zresztą- a teraz się okazuje, że synowa spoufaliła się z moją siostrą, diabli wiedzą, o czym gadają i najgorsza w tym towarzystwie jestem właśnie ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic tylko
menopauza, dziwi mnie tylko ze twoja rodzina nie próbuje Cię w takich chwilach zrozumieć i pomóc przetrwać tę naturalna dla kobiety w twoim wieku przypadłośc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zrobiły się z tej mojej rozpaczy dwa wątki. Przepraszam. \" Mam ukraść wnuczkę bez zgody matki? Jak sobie to wyobrażasz? - idz do syna i synowej i porozmawiaj z nimi szczerze, powiedz,że Ci zalezy na nich, jesli popełniłas jakis błąd to zwyczajnie przeproś, oni nie są ze stali - Nigdy nie mieli ani jednego powodu, aby uważać, że ich nie kocham. Dobrze o tym wiedzą. Poza dawaniem im tego do zrozumienia, mówiłam im to niekiedy. Pomagałam, gdy chcieli, przytulałam, gdy płakali. Tłumiłam w sobie moje wątpliwości i obawy. Dobrze wiedzą, że wnuczka jest dla mnie chyba całym światem. Nieraz słyszeli, że moim największym marzeniem jest, aby było im ze sobą dobrze. Oboje wiedzą, że oboje mają rację i tylko po prostu muszą zacząć słuchać się nawzajem i szanować się nawzajem. Z przypadłościa poradziłam sobie dość dawno i to nie o przypadłość w tym wypadku chodzi. A o autentyczny problem. Gdybym potrafiła sobie poradzić sama - nie pisałabym do Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja to sie tak bardzo na tym nie znam ale na moj gumakowy rozum to : wyjdz do ludzi , wkrec sie gdzies poznaj jakis krag wokol , ktorego sie skupia Zycie. odzyjesz usmiech wroci to i rodzinka nabirze moresu wobec Ciebie. Hamuj pieta i miej buzie usmiechnieta. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chciałabym wiedzieć, co mam sobie zarzucić, bardzo bym chciała. Na pewno popracowałabym nad sobą. Nie twierdzę, że jestem ideałem - takich nie ma. Nie rozumiem jednak, co robię aż tak bardzo źle, żeby mnie nienawidzieć i zrywać ze mną wszelkie kontakty. Ludzie... Jestem wśród nich, a jakże. Gadamy sobie. Ja się prawie zawsze uśmiecham, zawsze służę pomocą. I... jestem najgłupsza. Staram się każdego zrozumieć, z nikogo nie szydzę, za to moje śmiesznostki (fobia na ćmy) jest wyszydzana. Znam się na żartach - sama z tego żartuję, ale różnica między dowcipami, a szydzeniem jest bardzo wyraźna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam, nie będę Cie pocieszać. Nie znam Cię. Nie wiem jak odbiera Cię i Twoje postępowanie druga strona tego konfliktu. Lecz... moje doświadczenie ( a mam prawie tyle lat co Ty) mówi mi, ze : jeśli, kilka osób mówi Ci, ze masz ogon .. to się obejrzyj\". Czyli : skoro odwrócili sie od Ciebie najbliżsi to znaczy, że nie odbierają Twoich starań, Twojego postępowania tak jak Ty myślisz, że powinno być odbierane. A skoro mają Ci coś do zarzucenia to postaraj się wyjaśnić w czym jest problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mnie się natomiast wydaje
że po prostu za dobra dla nich byłaś i już. Ludzie b. często nie potrafią docenić łagodnych i kochających osób, tylko je odpychają, bo uważają za słabsze. Być może wykształcił się taki odruch w Twojej rodzinie, zrobił się normą i teraz tego się nie da odkręcić. Ludzie to mają posrane w głowach, jakozak - współczuję Ci, pomyśl sobie że przecież postępowałaś dobrze, sumienie masz czyste, oni się zapewne opamiętają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moim skromnym zdaniem....
wina nigdy nie leży po jednej stronie................................................ nie wierzę w ty, że wszysy się od ciebie odwrócili, ot tak bez powodu. Mogę ci powiedzieć jak to wygląda u mnie....... bo ze mną to jestak ,że mam męza-dziecko i teściową, z którą też swego czasy zewrałam kontakt............. z drugiej strony jestem jedynaczką...........samotnikiem i często trudno mi zrozumieć potrzeby innych osób. No więc moja teściowa, też zawsze chciała dobrze..........pomagała przy dziecku itp......tyko, no właśnie.....ona zawsze wiedziała najlepiej, wszystko miała najlepsze............radę na każdą sytuacje....nawet gdy nikt jej nie pytał o zdanie.........cóz ja może nie umiałam jej zwrócić uwagi, tak mnie wychowano, że starszych trzeba słuchać i szanować..............więc siedziałam cicho, ale czułam się czasem strasznie..........słyszałam ciągle "instrukcje" jak mam dziecku jedzenie robić, jak mam się czesć, jak mam z mężem postępować.......... wkońcu była awantyra, rok nie odzywania się.......teraz jest już ok, ale kontakty są znacznie rzadsze............ dlatego moja rada jest taka, żebyś przeanalizowała swoje postępowanie..............syn i siostra na pewno z dnia na dzień nie przestali cię kochać, wnuczka też na pewno tęskni.............musisz się zastanowić, czy warto jest spalać się w złości i unosić honorem............ ja wiem, że nie warto......zycie jest za krótkie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nigdy nie wiedziałam nic najlepiej i zawsze trzymałam gębę krótko, choć mi się czasem wątroba przewracała. Uśmiechałam się i milczałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja się nie uniosłam honorem, ja napisałam, jak jest faktycznie. To mnie odrzucono bezwzględnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moim skromnym zdaniem....
cóż, nie znam cię, ani twojej sytuacji, ale moim zdaniem patrzysz jednostronnie, znam to z autopsji, też czasem wydaj mi się, że jestem najbardziej pokrzywdzona na świecie, ale jak się zastanawiam, co czułabym na miejscu innych to zaczynam rozumieć ich reakcję....................tylko złości trzeba się pozbyć. Moim zdaniem najważniejsza jest szczera rozmowa, bo jak się będziecie dąsać i obrażać- to nigdy się nie spodkacie.................. czasem np sobie myślę, że gdybym miała trochę więcej odwagi i powiedziałabym teściowej wprost co mnie denerwuje............to może ona też by się otworzyła i powiedziała wprost co denerwuje ją we mnie i kłótni w cale by nie było...... może ty zrób pierwszy krok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jakozak wiesz....ja tez mialam sprawy, ktore wymagaly wyjasnienia.Chodzilo o moja szwagierke.Meczyla mnie sytuacxja, bo wiedzialam ze cos jest nie tak , a gdy sie widywalysmy to niby bylo ok. Postanowilam,ze tak dluzej byc nie moze i zaytalam ja wprost prosszac o rozmowe, o co chodzi i czy ma do mnie jakis uraz.Porozmawialysmy sobie , wyjasnilysmy co i jak i jest dobrze, i mam nadzieje,kze bedzie.Wiesz, sparwa polega na tym,ze bez wzgledu na to ,co sie stalo TRZEBA WYCIAGNAC REKE! Badz uczciwa sama ze soba i zwyczajnie zadzwon do nich wszystkich i zapytaj co robisz zle. Tylko w ten sposob powinno rozwiazywac sie konflikty......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×