Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość special

zapominanie o byłych

Polecane posty

Eh...też tak mam...miałam drania przez dwa lata. Pierwsza miłość, pierwszy seks, było fajnie przez pół roku , a potem olewka...a ja go jeszcze bardziej kochałam...w koncu zerwał ze mną. Teraz poznałam faceta, który w końcu o mnie dba, a ja? Jestem z nim i płaczę prosto w jego ramiona, bo to nie M., a ostatnio się kochaliśmy...bylo fatalnie, tak fatalnie, że po tym wszystkim leżałam przez godzinę i ryczałam w myślach wolając tylko Misiu...wróc do mnie...kochaj mnie...Jestem rąbnięta. Do tego faceta coś czuję, ale czy będzie to kiedykolwiek to samo co czulam do M.? Wątpię...najgorsze jest to, ze bardzo chcę się w nim zakochać, bo widzę jak się stara, jak o mnie dba, jaki jest kochany...tylko boję się że nigdy nie zapomnę o tamtym. Minęło dopiero dwa miesiące, ale mi sie wydaje że każdy dzień jest coraz gorszy...Na szczęście K. to rozumie, ale widze jak cierpi...ja też cierpię, chcę zapomnieć, ale nie moge. To jest dopiero horror...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Byla_Niebyla
wkrotce minie trzy lata od kiedy sie rozstalismy, a ja dalej nie potrafie zapomniec...mimo ze jestem z kims innym ale to po prostu nie On...wydaje mi sie ze latwiej zapomniec o draniu niz o czlowieku ktorego samemu sie skrzywdzilo :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojjjj to zajebiście
tak właśnie winno być, krzywdzisz kogoś, cierp! :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Byla_Niebyla
aha, odezwal sie Glos Sprawiedliwosci ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie to była masakra :/ meczylam sie przez prawie poł roku :/ Cały czas rozmawialismy , mielismy stały kontakt ale ... no wlasnie jest to ALE i dla mnie bylo to, ze jednak lepiej bylo byc razem , dla mnie bylo lepiej ale dla niego NIE. Teraz po roku czasu wiem ze dobrze ze nie jestesmy razem :) I dalej ze soba rozmawiamy - teraz jest on dla mnie dobrym kumplem i chce zeby tak pozostalo :) A dla tych ktore jeszce sa w trakcie \"zapominania\" życze wytrwalosci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość special
Dzięki te życzenia wciąż również i dla mnie, jeszcze w trakcie zapominania :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość REBECCCCA
Ja niestety nie mogę zapomnieć o swoim bylym od... 4 lat. Mimo ze wtedy po rozstaniu dosc szybko poznalam nowego faceta z ktorym jestem do tej pory. Najgorsze jest to ze z obecnym mezczyzna czuje sie swietnie, kochamy sie i planujemy przyszlosc, ale od czasu do czasu sni mi sie moj byly i wtedy nachodza mnie dziwne mysli. Prze kilka dni po takim snie nie moge dojsc do siebie, jestem zdenerwowana i zagubiona. Nie wiem z czego to wynika...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kusia
Ja próbuję zapomnieć od roku. Ale wydaje mi się, że tej pierwszej, prawdziwej miłości nie da się tak po prostu z pamięci wymazać. Zwłaszcza jeśli była prawdziwa. Łatwo się wszystkim naokoło radzi- wyjdź do ludzi, imprezuj, a zapomnisz. Tylko dużo ciężej to wykonać zwłaszcza w tych pierwszych tygodniach. No i często bywa tak, że ludzie, znajomi odsuwają się od ciebie. Mój przypadek- mieliśmy wspólnych znajomych, większość z nich odsunęła się ode mnie. A chodzenie na imprezy samej to żadna zabawa. A już tymbardziej jak nie jest się typem odjechanego imprezowicza. Poza tym boli jak na choćby jakiegoś grilla zaproszony jest twój/twoja była, a ty nie, ze względu na to że ta osoba przyjdzie. Staram się to zrozumieć, że tym znajomym też niezręcznie, ale odsuwanie jednej osoby to baaaardzo niemiłe. Zmiana ciuchów, fryzury, zajmowanie czasu- to też tylko chwilowe umilanie sobie czasu i zajmowanie go. Wszystko to robiłam. I co? W sumie pomogło na jakiś czas. Ja nie mam żalu do mojego ex, nie jestem też typem, który nie dałby spokoju swojemu byłemu partnerowi. Nie bombardowałam smsami. Ale też nie poddawałam się, "walczyłam" żeby było ok, próbowałam rozmawiać, ale nie narzucałam się. Bo do niczego zmusić nie można. Potem przeszliśmy na stopę koleżeńską, było nawet ok, ale ostatnio powiedział mi, że wydaje Mu się, że ja robię sobie jeszcze nadzieję. I przestał się odzywać. Ja nie umiałabym powiedzieć już, że Go kocham, ale zależało mi na normalnych relacjach. Zobaczymy co czas pokaże. Bo czas jest najlepszym lekarstwem. Tylko on.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Slonce
Ja tez nie moge zapomniec o swoim bylym chociaz robie co moge spotykam sie z przyjaciolmi i razem chodzimyna imprezki,pisze z pewnym chlopakiem i pare razy sie z nim spotkalam.Wydaje mi sie czasami ze juz troche uczucia wygaslo ale jednak to wraca i mysle o nim,moze sie oszukuje.jednak jest pewien problem ze chodze z nim do jednej klasy i co mam w tej sytuacji zrobic???Niewiem czy mam normalnie z nim rozmawiacczy go jednym slowem zlewac-prosze POMOZCIE!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nawet gdybym chciała
to on nie pozwala o sobie zapomniec, odszedł krótko przed slubem do innej,jest z nią ciągle, ale cały czas próbuje mna manipulować, dzwoni, pisze.Ja nie chcę mieć z nim kontaktu, dlatego nie odpowiadam na jego mesy i nie odbieram telefonów. Ale myślę o nim, może bardziej dlatego,że po tym naszym rozstaniu stało sie z nim coś strasznego, zaczął pić i to nie okazjonalnie w konsekwencji zwolniono go z pracy,teraz wegetuje, kiedyś napisał mi że to co się z nim teraz dzieje, to kara za to, co mi zrobił. Nie potrafie juz powiedzieć,że go kocham, ale w jakiś sposób obchodzi mnie jego los, to co robi ze swoim życiem,zwłaszcza,że mieszkamy niedaleko siebie i często dochodzą do mnie rewelacyjne informacje o jego wyczynach...czy to się kiedys skończy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moj tez nie pozwala
o sobie zapomnieć, po co to robi nie wiem, skoro ma teraz nowa dziewczynę? coraz bardziej myślę, że jednak nie jest mu za dobrze z nią, skoro co jakiś czas się odzywa. tylko, co mnie to teraz obchodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Slonce
u mnie bylo podobnie roznica jest w tym ze gdy bylam z kolesiem to jego byla zaczela sie do niego odzywac ale on tez do niej pisal.Problem w tym byl najlepszy ze mieszkali zaraz kolo siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirabelka1978
dzisiaj juz tydzień od rozstania i mam straszne huśtawki emocjonalne. Raz mysle ze dobrze zrobiłam aby za chwile plakac za nim. Ale dalej nie mam ochoty nic robic i z nikim sie spotykac, bo wiem ze to bedzie nie on. A z drugiej strony tak sobie mysle ze nie chce byc z kim tylko dlatego aby nie byc sama bo wiem jak to jest jesli jest sie ta bardziej kochajaca strona w zwiazku i nie chce ranic drugiej osoby nie dajac mu calego swojego uczucia. Nie potrafie tak zrobic. Tak sobie wiec mysle ze lepiej bedzie jak juz zostane sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość special
mirabelko ja też tak czasami myślę. chciałabym spotkać wielką miłość, ale jeżeli tak się nie stanie to nie mam zamiaru być nieszczęśliwa. będę sobie jakoś żyć. mam nadzieję, że sama radość życia też będzie dla mnie jakimś źródłem szczęścia. poza tym najważniejsze jest zdrowie :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mirabelko i inne (nie pamietam nickow) - pierwsze tygodnie takie niestety sa, przytlaczajace, wydaje sie, ze tylko z nim moge byc szczesliwa, bo nic innego nie sprawia mi radosci. Nie ma sie ochoty na podejmowanie zadnych dzialan. Znam to dobrze. Ale zapewniam Cie, ze nawet chociaz masz wbite do glowy, ze tylko z nim zyjesz pelnia zycia, to tak nie jest! Teraz rozwalil Ci sie swiat i widzisz tylko czarna rzeczywistosc, ale zycie samo podsunie Ci radosc. Ja po zerwaniu smialam sie, imprezowalam, flirtowalam i wszyscy byli w szoku, ze tak swietnie wygladam, ze jestem pelna energii, usmiechnieta. A ja tak naprawde codziennie ryczalam i dochodzilam do wniosku, ze na prozno walcze ze swoja tesknota, ze tylko z nim bylam szczesliwa, ze tylko jego kocham i ze jestem bezsilna wobec tego uczucia. Ladnie wygladalam, bo schudlam, nie moglam nic jesc, przez pierwsze dni lezalam pod kocem i spalam, po prostu nie mialam sily zyc! A jak tylko sie budzilam to znowu mi sie przypominalo, ze on juz mnie nie przytuli i mi nie powie, ze mnie kocha, a to przeciez bylo najlepsze, co mialam w zyciu. Pierwsze tygodnie sa koszmarne i dobrze je poznalam. Ale okazalo sie, ze moje dzialania \"samopomocy\", choc zmuszlam sie do nich, nie poszly na darmo! Najgorzej pograzyc sie w totalnej depresji i tylko tym zyc! Musicie dzialac, nawet jesli na dzialanie nie macie zupelnie ochoty. Ja przeprowadzilam sie do innego miasta, a potem wyjechalam za granice. Pchalam sie do ludzi, szlam na kazda impreze, wyjezdzalam na kazdy wyjazd, spotyklalam sie z kazdym kto chcial. Nie sluchalam smutnych piosenek, tylko zawsze wesolych. Ogladalam komedie, ale nie romantyczne. Najpierw to bylo sztuczne, ale pewnego dnia szlam sobie ulica, swiecilo slonce i bylo zimno, ale juz zapachnialo wiosna, wtedy po raz pierwszy tak naprawde, z glebi serca i szczerze usmiechnelam sie do siebie i pomyslalam, ze zycie jest piekne, a to bylo po 3 miesiacach rozstania. To byl moj pierwszy SZCZERY radosny moment. A potem... bylo coraz lepiej... czas leczy wszystko. Zle chwile przychodza coraz zradziej. A potem wcale. Ale to tez od was zalezy. Nie wierze w wieczna, jedyna milosc. Kochalam jak glupia, a jednak mi przeszlo, bo po prostu nie wmawiam sobie niepotrzebnych, romantycznych bzdur. Zreszta zakochalam sie na nowo, i znowu byl niewypal, ale juz tego tak nie przezylam, bo to mi udowodnilo, ze mozna bardzo kochac nie raz, i pewnie nie dwa. A jesli po 3, 4 latach nikogo nadal nie pokochalyscie tak, jak bylego, to nie znaczy, ze nie jestescie do tego zdolne. Zreszta pamietajcie, ze wspomnienia sie idealizuje! Teraz jestem z moim \"chuchuco\", a zwiazek z moim bylym traktuje jako cenne doswiadczenie, z ktorego wyciagnelam duzooo wnioskow i nic wiecej. Zero emocji, zero zalu, zero tesknoty, zero checi zemsty (on zostawil mnie dla innej, ktora na dodatek przyslala mi mejla, ze \"nie zyczy sobie, zebysmy utrzymywali jakikolwiek kontakt, a jezeli mam jakis problem, to moge do niej napisac\", haha) Kochane, ale sie rozpisalam, rozumiem Was dobrze, nie wy pierwsze i nie ostatnie (male pocieszenie), trzymajcie sie, czas Was wyleczy, zakochacie sie jeszcze na nowo! To po prostu ZYCIE. :):):):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opaska
wlasnie rozstalam sie z moim chlopakiem... od pewnego czesu nasz zwiazek byl mocno naciagany. to co sie stalo, bylo nieuniknione, kwestia czasu. teraz cierpie w samotnosci.jestem bardzo zwiazana z moim bylym. traktuje go jako przyjaciela, niezwykle wsparcie. nie ma miedzy nami zalu i zlosci... moze odrobine, ale wazniejszy jest on jako czlowiek.I wciaz go kocham, mysle o nim. Enamorada- twoje slowa bardzo do mnie przemawiaja. uwazam, ze masz calkowita racje: to po prostu zycie. trzeba byc optymista i liczyc na to, ze przydarzy nam sie cos lepszego. mam jedna obawe... czy uwazacie, ze powinnam nadal utrzymywac tak bliski kontakt z moim eks? szczerze mowiac, pomaga mi to. czuje sie lepiej, gdy wiem, ze u niego wszystko w porzadku, wiem, ze on sie mna nadal opiekuje. to mi daje poczucie bezpieczenstwa. co o tym sadzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zegarek scienny
ja tez nie potrafie zapomniec o swoim bylym. caly czas oo nim mysle:( POMOZCIE MI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość altea
będzie banał- najlepsze lekarstwo - zakochac sie znowu... ja o nim mysle juz od dwu lat, przez ten czas różne sytuacje miały miejsce, udane i nieudane randki, itd, ale moze wreszcie cos drgnęło! coś sie kroi...chyba:) a swoją drogą, jakie my głupie jesteśmy, oni przecież tak nie rozmyślają, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość special
podpisuję się pod tym co "głosi" Enamorada, mam zamiar wyjść na prostą, bo po co sobie samej zadawać ból, przecież same dla siebie musismy być najważniejsze, pomyślcie o tym, szczęście i nieszczescie to nie to co się nam przytrafia, ale to co o tym myślimy ja w każdym razie zaczynam być optymistką, nawet jeżeli jeszcze się posmucę, to będę się przywoływać do porządku za wszelką cenę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
special - trzymam kciuki :):):) Pamietajcie jak wiele nalezy od danej chwili, od nastroju, np siedzicie same w przyciemnionym pokoju, sluchacie smetnej muzyki, ogarniaja was czarne mysli, zaczynacie wspominac... wtedy wszystko wydaje sie takie smutne, takie beznadziejne... Inna sytuacja: udalyscie sie z kolezanka na zakupy, swieci sloneczko, usmiechnal sie do was fajny chlopak, z radia leci wesola piosenka, a kolezanka robi glupie miny za czimis plecami - wtedy wszystko jest jakies radosniejsze, pelne nadziei, problemy przestaja byc takie wazne... \\stwarzajcie sobie jak najwiecej optymistycznych \"klimatow\" Badzcie silne dziewczyny i pamietajcie, ze nie jestescie same ze swoimi problemami :):):) I ze wszyscy mamy problemy, niektorzy duzo wieksze i smutniejsze... :):):):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ONA35 JESTEM TU
eh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opaska
dziewczyny, czy ktoras z was moglaby mi poradzic? bardzo prosze. czy powinnam nadal utrzymywac kontakt ze swoim bylym? my naprawde dobrze sie rozumiemy. co robic?:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej,opaska mam taki sam problem i tez bardzo nie wiem czy spotkanie z ex bardziej mnie nie dobijają niż pomagają,w sumie to ona chce sie ze mną widzieć a ja jestem jeszcze za słaby żeby odmówić, nie potrafię o niej nie myśleć ps.zacznę wymazywać wszystkie smutne piosenki z kompa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opaska
czyli jedziemy na tym samym wozku:( ja nie chce rezygnowac ze spotkan z moim bylym, bo w pewnym sensie zastepuje mi ojca- jest moim opiekunem, czlowiekiem, ktory sprawia, ze czuje sie bezpieczna. odkad nie jestesmy razem, boje sie, czuje lek, ze sobie nie poradze.jestem bardzo przestraszona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie to juz drugi tydzien (czyli 2 weekend) bez niej, widujemy sie srednio co pare dni i nie powiem zeby te spotkania nalezaly do latwych, teraz planuje zeby je na jakis czas zawiesic i dac sobie troche wiecej przerwy, zobaczymy z jakim efektem,pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iga77
Temat jakże bliski memu sercu - mój hmm...już były własnie mi powiedział, że nasz związek nie ma sensu - któryś już raz zresztą. Już nie mam sił walczyć - nie ma o co. To było największe szaleńswo mojego życia, zostawiłam dla niego męża (on żonę), zakochałam się strasznie, miałam przez tą miłość wiele problemów, ale to było nieważne - chciałam być tylko z nim. A po krótkim czasie bycia razem on zaczął się oddalać. Wrócił do nawyków, które wcześniej doprowadziły do rozpadu jego małżeństwa, a które "chciał" wyeliminować - czaty, wirtualne umawianie się z innymi kobietami, olewanie, uparte milczenie przez kilka dni, ehh....długo mogłabym wymieniać. Starałam się jeszcze o to walczyć - straciłam szacunek we własnych oczach - jak mogłam kochać człowieka, który tak niszczył mnie, moje poczucie własnej wartości. Cóż -cały czas miałam świadomość, że to był klasyczny toksyczny związek. Ale to było silniejsze ode mnie - tak chciałam, żeby mnie kochał. Zaczął traktować mnie bardziej jak koleżankę, jednakże ciągle dając mi nadzieję, że coś do mnie czuje. Dziś powiedział, że to było bardziej z wygody - nie chciał zostać sam. W rezultacie ja jestem sama, z kompletnie rozwaloną psychiką i czającym się widmem rozwodu :-( Co robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MAgadalena
...a ja mam o tyle zle...ze sama jestem w trakcie swiadomej decyzji z emusze zostawic mojego partnera, bo wyszlo na jaw ze gdy mnie poznal nie zdradzil mi swej przeszlosci (bardzo bogatej, pluss dodal sobie 12 lat przy i tak olbrzymiej roznicy wieku!!!!!!!!) no i potem mnie POKOCHAL, a teraz placze w sms przez tel. ze nie ma zycia dla niego beze mnie TYLKO ZE JA WIEM ZE NIE MOGE @@ ale tez ZE NIKOGO NIE POKOCHAM, tylko jego dlonie, jego czulosci, to moja PIERWSZA MILOSC w ZYCIU, mialam byc jedyna, po smierci itp a teraz UMIERAM!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MAgadalena
aha, a on mi pisze ze NIKT MNIE NIE BEDZIE KOCHAC BARDZIEJ OD NIEGOOO, chlip, egoista, wiem, ale wiem ze te 2 lata z nim to najcudowniejsze chwile, juz nosilam pierscionek, tearz wszystko sie sypnelo, nawet plany zyciwe zmienilam, odsunelam od znajomych JESTEM SAMAAA tylko z rodzina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość special
Jeżeli o mnie chodzi to postanowiłam za nic sie nie winić i mówić sobie, ze on nie dojrzał, że gdyby naprawdę mu zależało to nic by się nie skończyło, bo poddał się praktycznie bez żadnego wysiłku. Pomaga. Nie wiemy co dla nas najlepsze, pamiętajcie, że nigdy nie wiadomo, czy nie jest dla nas lepiej, że coś skończyło się teraz, a nie np. za kilka lat, kiedy być może cierpiałybyśmy jeszcze bardziej. Ja postawiłam sobie zadanie, że będę przyjmować to co mnie spotyka bez skrajnych uczuć buntu, czy rozpaczy, bo szkoda mi swojej psychiki. I tak już przekroczyłam limit destrukcyjnych myśli, czas się obudzić ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×