Jestem w związku od 6lat,planujemy przyszłoś-ale od jakiś 4 regularnie pisze i r

wiem ze ten temat przewinął się juz milion razy,,,,,,,,,,,,,,,,ale tym razem jest to powazniejsze,nie ckliwe i tanie,,,,mój Ktos chce sie zemna zareczyc,mieszkamy razem-a On pojecia niema ze R.istenieje w moim zyciu... a istenieje."znamy"sie id 4lat,piszemy do siebie codziennie,on czesto dzwoni-R.ma kobiete,R. zwierza mi sie.R.mnie pociesza.Mamay podbne zainteresowania,podobną wrazliwosc...ale na tym koniec.nigdy zesmy sie nie spotkali(choc jakies dwa lata temu-kiedy mój Ktos chciał odejsc odemnie o mały włos bysmy sie nie spotkali z r.-ja stchórzyłam)Nie było miedzy nami deklaracjii,obietnic,wyznan...nie.Ale kiedy R.wczoraj powiedziałam o zareczynach-On zadzwonił domnie i zapytał czy ma zniknąc,powiedział zema mętlik w głowie,ze musi przemyslec....... czekam

kopnij w dupe swojego ktosia,pewnie jestescie ze sobą z przyzwyczajenia:)

mam taka sama suytuacje i w mpim zyciu takze miesz R moze to ten sa bo od 4 lat........napisz cos wiecej prosze :)

prosze kobieto napisz o R cos wiecej

R. ma prawie 30lat,pracuje i ma czerwony samochód. mieszka u swojej dziewczyny. i co? jak "miesza ci w związku"?????

:) uffffffffff to nie ten ;) ale mam podobna sytuacje i kocham R ale jakos mnie to meczy marze o normalnym zyciu i tobie radze skupic sie na tym co zbudowalas a nie na zludzeniach

jest z pod znaku strzelca. no i co?

jak sie "poznaliście" a spotkaliscie się? i co?

ale wy durne jestescie!!!!!!faceci zapychają sobie wami czas,,,a wy myslicie ze jestescie dlanich wazne. durne pizdy:)

poznalismy sie typowo ;) przez gg , glupi wybryk i trwa ta znajomosc ...kotku on mnie kocha i ja jego a jednak nie jestesmy ze soba choc oboje dazymy do tego usilnie ale ...czasami przychodzi zwatpienie i niestety mam ochote to zostawic ale on wtedy reaguje walczy a raz odpuszcza i czuje podobnie ...dzis po 4 latach mamy pewnosc swych uczuc choc nie mamy po 20 lat ;) i coz zycie jest takie jakie jest , ja probuje ulozyc sobie zycie z innym i moj R o tym wie, boli go to , gniewa sie ale wciaz kocha i czeka i ja czekam ;) wogole nasza historia jest tak ciekawa , ze ja chyba kiedys ksiazke napisze .....spotykamy sie owszem , wtedy on wsiada w samolot i leci badz ja robie to samo ;) ach zycie :)

a dlaczego nie odejdziesz od swojego obecnego partenra-jesli masz pewnosc ze R to ten własciwy? wiem,jest mnóstwo rzeczy które skłądaja się na proze zycia,,,,,,,,,,, ale wyscie sie juz widzieli......ja "mojego:R nawet nigdy nie powąchałam...... poztym nigdy On nie powiedział mi wprost"odejdź od niego"przyjade po ciebie,do ciebie,,,,,,,,,,,,,,,,, rozumiesz?

koniec tematu z mojej strony pozdrawiam serdecznie ;)