Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kobieta dojrzała

Pogaduszki na werandzie

Polecane posty

Widzę, że Werandę zasypało śniegiem :) Cicho tu i pusto. Czekam 🖐️ Moja znajoma leśniczyna otrzymała właśnie wiadomość, że ma się przenieść do innej leśniczówki. Będzie to czwarta przeprowadzka wciągu ostatnich trzech lat. Horror Pocieszam ją jak mogę, ale rozumiem doskonale. Przeprowadzka to niemal jak pożar. Ja przeprowadzałam się w swoim życiu dziewięć razy, wiec mam prawo powiedzieć, że ją rozumiem. I to bardzo dobrze. Najgorsze są te niezliczone pudła z drobiazgami. Kiedy byłam młodsza, nie narzekałam na zbytek przedmiotów \"okolicznych\", ale teraz - ... teraz to z nimi wojuję. I wciąż niezmiennie jestem z nimi na wojennej ścieżce. Końca wojny nie widać, a i o zwycięstwie jak na razie, nie ma mowy. Co kilka miesięcy wściekam się o byle rzecz, najczęściej tę o którą się byłam potknęłam, biorę wielki plastikowy wór i ...wywalam, wywalam, wywalam rzeczy niepotrzebne, \"przydasie\" jak mawiał mój mądry tata. Nie myślcie jednak, że w moim kurpiowskim domku w związku z wielkim \"wywalaniem\" jest tych rzeczy mniej. Nic podobnego. Wciąż co kilka miesięcy od nowa wywalam, wywalam i tak w kółko. Od lat. Mam wśród moich znajomych kilka osób, które tego problemu nie mają. Podglądam ich i próbuję się czegoś od nich nauczyć, ale to \"zbieractwo\" tkwi głęboko w moim charakterze i jest zbyt późno, aby uczyć się porządków od nowa. Dobrze, że nie muszę się przeprowadzać, przynajmniej nic o tym jeszcze nie wiem :D Pozdrowienia 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zasypało na biało, powiało i nawiało. Podziwiałam zdjęcia domu Aurinko🌻 w letnim i zimowym wystroju. Dom prezentuje się wspaniale. Moje zdjęcia z Modrzeńca ukazały pusty szary ogród bez śniegu i zamarznięte oczka wodne. Dach domu częściowo pomalowany przy ścianie ustawiona przez dekarza jeszcze jesienią drabina. Nic ciekawego. Zimowy sen. W dniu walentynek postanowiłam sfotografować miejski biały świat. Padało i wszystko było takie czyste... Zdjęcia pokazały świat w zupełnie innym wymiarze niż ten, który widziałam bezpośrednio. No cóż ... magia i tajemnica fotografii. A w moim domu też trwa walka z przydasiami, ostatnio zintensyfikowana. Niedawno kupiłam komódkę, która miała rozwiązać problem potrzebnych rzeczy i okazało się, że nie jest tak dobrze jak myślałam. Ale komódka to odrębny problem i o niej napiszę innym razem, kiedy miną emocje i znikną pęcherze na rękach. Przy okazji pozbyłam się wielu przedmiotów, ale nie wiadomo skąd pojawiły się nowe. Problemem też stają się książki. Szkoda mi je wyrzucić, a nie znajduję na nie chętnych. Po ostatniej przeprowadzce obiecałam sobie ostrą selekcję i bardzo przemyślane zakupy. Noszenie i ustawianie książek było bardzo uciążliwe. Niestety znowu wszystkiego jest za dużo. Do tego, co pewien czas zaczyna mnie dręczyć myśl, że trzeba coś zmienić w mieszkaniu i wpada mi jakiś pomysł na przeorganizowanie. Najgorszą sprawą staje się przemieszczenie biblioteki; trzeba wszystkie książki wyjąć, przesunąć ciężki mebel i z powrotem wstawić woluminy. Do tego dochodzą sprawy porządkowe, odkurzanie, wycieranie itp. i kiedy zamykam drzwi biblioteki jestem bardzo zmęczona. Ostatnio zaczyna się mówienie o malowaniu ścian i sama myśl o tym jest okropna. Jednak najgorsza jest przeprowadzka. Bardzo mi przykro, że pani leśniczyna musi się przeprowadzić; przyzwyczaiłam się do czytania o niej i traktuję jak swoją znajomą. Zachęcona opisem śniadań z pyszną owsianką postanowiłam skorzystać z przepisu. Na razie nie udało mi się, bo chciałam kupić płatki błyskawiczne, niestety były tylko górskie i ekologiczne, więc nie kupiłam żadnych. Wybiorę się do marketu, pooglądam, poczytam i wtedy podejmę ważną decyzję, jakie kupić. Przez kilka dni jadłam na nadanie rybę w galarecie i dobrze, że się skończyła, bo mam jej już dość. Nie wiem jak będzie z owsianką, bo nigdy jej nie jadłam. Zobaczymy. Pozdrawiam Werandę - przeczekajmy białą zimę - jeszcze tydzień Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak robisz
Aurinko 🌻 serdecznie dziekuje za przepis na platki owsiane. Zastosuje natychmiast. Przepraszam,ze na pomaranczowo. Pozdrawiam Wasz topik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję serdecznie za wsparcie w sprawie owsianki :D Jeszcze mi się nie znudziła; ani mnie, ani mojemu mężowi. Droga Benigno 🌻, wspomniałaś o zakupach - mogą być płatki górskie, są OK. Błyskawiczne płatki radzę też kupić, bo bywają chwile, kiedy nie bardzo ma się ochotę na kucharzenie z samego rana. Płatki owsiane BIO też są w porządku, tylko chyba są droższe, niestety. Im dłużej wcinam (regularnie) płatki owsiane, tym lepiej jest z moim żołądkiem. Słowo. Koniec już z tym uciskiem, kłuciem, ściskaniem i innymi nieprzyjemnymi odczuciami tego typu. Teraz jem dużo, a nie tyję. Udało mi się schudnąć trzy kilogramy w ciągu dwóch miesięcy. Jak na mnie - to wielki sukces. A co najważniejsze - bez walki z tym nieprzyjemnym uczuciem głodu, które towarzyszy odchudzaniu lub kuracji. Polecam owsiankę :D Moje Kurpie zasypane śniegiem. Jest wprost prześlicznie. Niestety, z powodu wysokiego śniegu nie mogę pójść na spacer do lasu. Nie mam sił brnąc po kolana w białym puchu. Dokarmiam ptaki i czasami złoszczę się na ten wciąż padający śnieg. Co sypnę ziarnem, kolejna porcja płatków śniegowych ( nie górskich owsianych ;) )pokrywa rozsypane pszenżyto. Ptaki muszą się spieszyć. Widziałam sarny na skraju lasu, śmiało buszujące w oziminie. Widać w lesie trudno jest zdobyć pokarm - wszystko przykrywa śnieg. Oby do wiosny 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kontynuacja sprawy owsianki🌻 Aurinko🌻co trzeba robić z owsianką,aby schudnąć 3 kg w ciągu 2 miesięcy?Wystarczy ją zjeść na śniadanie?Czy non stop? Już dość dawno odkryłam owsiankę,a właściwie było to musli na bazie płatków owsianych z owocami suszonymi. Było to bardzo wygodne śniadanie do pracy,zwyczajnie zalewało się kilka łyżek tego musli w miseczce wodą i po kilku minutach było gotowe do spożycia. Początkowo gotowe musli było dosładzane cukrem i trudne do zjedzenia,potem jednak producent poszedł po rozum do głowy i już go nie słodził,przesadzał jednak z ilością rodzynek i innych suszonych owocków. Przeszłam wtedy na płatki błyskawiczne,które też wystarczy zalać wrzątkiem i trochę odczekać. Mam jednak pewną słabość,te płatki lubię z masełkiem,co chyba jakby nie zgadza się z ideą odchudzania się płatkowego? Ale jednak skoro cała weranda jest płatkowoowsiankowa to chętnie się przyłączę:) Z sympatii i dla zasady i jeszcze dlatego,że potrzebuję zrzucić 3 kg na wiosnę. Marzę o kąpielach a słomie owsianej,więc może jeszcze i to?Może jakieś SPA? Pozdrawiam z zasypanego wyjątkowo Poznania.Nie muszę mówić,że i u nas jest pięknie?I jeszcze sypie? Pozdrawiam❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze o owsiance Okazuje się, że płatki owsiane nie są popularne. Poszukiwania w marketach nie przyniosły rezultatu, ale dziś w małym sklepiku osiedlowym były płatki błyskawiczne. Jutro inauguracja na śniadanie. Według przepisu Aurinko🌻 oczywiście. Ciekawa jestem czy się u mnie przyjmą. Model życia W centrum miasta, kilka kroków od głównej ulicy, na podwórku, w altanie śmietnikowej zamieszkał bezdomny. Po jakimś czasie pojawił się drugi, młodszy. Bywa też tam kobieta od czasu do czasu. Panowie są czyści, bardzo grzeczni i uczynni, mają telefony komórkowe. Kiedy starsza pani, wyszła z domu i upadła na ulicy bezdomni pomagali jej i zaalarmowali sąsiadów, potem pytali czy trafiła do szpitala i jak się czuje. Kilka razy w tygodniu do bezdomnych przyjeżdża policja i sprawdza, czy nic złego się nie dzieje, prowadzone są rozmowy, bezdomni nie chcą się przenieść do noclegowni, policja odjeżdża, bezdomni zostają. W altanie z przodu stoją pojemniki a w głębi leży dywan, materace, pościel i tam śpią bezdomni. Nie wiem jak można mieszkać w takiej temperaturze, jak można nie przeziębić się. Panowie dobrze wyglądają, mają dobre samopoczucie i dobre zdrowie. Kiedy wróciłam do domu nie mogłam o tym nie myśleć. Było mi zimno w ciepłym mieszkaniu, włożyłam gruby sweter i ciągle marzłam. Mówi się, że nie ma sytuacji bez wyjścia, że zawsze jest jakiś wybór. Jaki wybór mają bezdomni ze śmietnikowej altany w centrum miasta? W Warszawie jest biało, drzewa otulone są wielkimi czapami ze śniegu i ciągle przybywa świeży biały puch. Mój biały samochód wygląda jak przykryty pierzyną. Białe powierzchnie przecinają czarne ulice (wczesnym rankiem ulice są białe). Żegnam zimowo Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie na biało🌻 Koniec lutego przyniósł naprawdę duże opady: Pod śniegiem świat pochylony, siwieje mrozu brew. To pora zmierzchów czerwonych, to pora czarnych drzew. Pisała niegdyś,ba w poprzednim wieku Agnieszka Osiecka,a teraz śpiewa z właściwą sobie romantycznością i rozmarzeniem Kasia Nosowska. Strasznie się rozczulam kiedy słyszę: A wiatr w kominie śpi bo ciemno, a ja?co ja?co będzie ze mną? Albo: na całych jeziorach ty, we wróżbach i w kartach ty, na wielką tęsknotę ty... I tak sobie siedzę w cieple i nigdy nie dość mi tego tak dobrze zestawionego duetu N/O. Pozdrawiam i polecam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry! Czy mogę przycupnąć na Waszej werandzie? Szukałam niedawno w necie informacji o pewnym preparacie oczyszczającym organizm, odesłało mnie do Kafeterii (nie wiedziałam, że takie miejsce istnieje) na strony poświęcone zdrowiu, potem sama zaczęłam odkrywać, że są tu rozmaite miejsca, gdzie rozmawia się o wielu sprawach. Tak mi jakoś spodobał się klimat werandy - te Wasze niespieszne rozmowy. Sama mam dom i ogródek, niestety, bez werandy, ale z moich doświadczeń wynika, że jest to miejsce, gdzie czas można spędzić miło i pożytecznie. Czy wpuścicie mnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Koralia🌻klucz do Werandy zawsze leży pod wycieraczką:),wystarczy tylko sięgnąć:) Moje pierwsze nieśmiałe wejścia na Kafeterię po tropach córki:) dużo radości,czasem aż do niesienia,że tak może być! Moje z Kafeterią odchudzanie,zaprzyjaźnianie,poszukiwanie wsparcia w nieszczęściu i dzielenie się dobrą chwilą. Życzę Ci tego wszystkiego Koralia🌻 na początku Twojej kafeteryjnej drogi. To niespieszne pisanie na Werandzie stało się częścią mojego życia. Niech tak już sobie pozostanie ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koralio 🌻, klucz do Werandy już masz, zapraszam na fotel, który przygotowałam dla Ciebie przy granatowym stoliku. Usiądź wygodnie, rozgość się, napij się gorącej czerwonej herbaty i rozmawiaj z nami, miło, że nas zauważyłaś, dobrze, że z nami jesteś. Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj, Linko! Cieszę się, że tak miło mnie przyjęłaś. Na początek znajomości krótko się przedstawię: jestem w wieku... no, słusznym, po 50, mam męża i dwóch synów. Późne dzieci, starszy w tym roku dopiero zdaje maturę. Mieszkam na wsi pod Warszawą, nie w chacie z pięknym sadem i ogrodem, niestety, lecz na osiedlu domków jednorodzinnych. Pracuję w Warszawie, ale lubię życie wiejskie. Nie mam żadnych szczególnych talentów ani zdolności, ale nie lubię narzekać czy krytykować. Świat i życie ogólnie mi się podobają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj, Benigno, pięknie dziękuję za herbatkę. To takie przyjemne, rozgrzać się w to szare popołudnie. Siedzę sobie, rozglądam się wokoło i mimo aury całkowicie zimowej myślę już o wiośnie. Moje rośliny doniczkowe dają wyraźne sygnały, że coś w przyrodzie się zmienia. Jakieś nowe pędy zaczynają kiełkować, jakieś drobne listki się rozwijają... Idzie ku lepszemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo spodobało mi się określenie, którego użyła nasz Koralia 🌻 - ... niespiesznie pisanie... Tak właśnie się czuję, kiedy piszę post na Werandzę lub myślę sobie o niej. Czasami, w czasie spacerów po kurpiowskiej puszczy ( Białej :) ) lub na mojej łące za domem, układam sobie w myśli nowy post. Szczery, serdeczny i może nawet ciekawszy niż te, które zwykle zostawiam na Werandzie. Tak jakbym rozmawiała w moimi internetowymi przyjaciółkami. Szkoda mi, że kiedy przychodzę do domu - post umyka z pamięci. Piszę wtedy to, co bieżące, najczęściej inspirowane poprzednimi wypowiedziami na topikiu. Kto wie, może kiedyś wymyślą dla nas szybsze przekaźniki naszych myśli;) Witaj Koralio 🌻 🖐️. masz już klucz ( och ta nasza Linka kochana 🌻 ), masz już fotel i filiżankę aromatycznej herbaty (och ta nasza Benigna niezastąpiona 🌻 ), ja będę dotrzymywać Ci towarzystwa, pisząc niespiesznie ( :) ) i czytając z uwagą Twoje posty. 🖐️ Linko 🌻 wyznam Ci, że nie tylko owsianka pomogła mi schudnąć. Zrezygnowałam z ciepłego białego pachnącego pieczywa na rzecz ciemnego, czasami przypominającego cegłę - pieczywa ciemnego żytniego bez konserwantów ulepszaczy i takich tam współczesnych wynalazków. Owsianka pomaga mi przede wszystkim w oczyszczeniu organizmu. Nie wymyśliłam tego sama. Tego, że to właśnie ona oczyszcza. Odwiedziłam kilku lekarzy, przeczytałam setki stron internetowych, broszur i książeczek, konsultowałam się z córką, której medycyna nie jest obca z racji studiów. Wciąż to samo. Owies, owsianka, otręby owsiane itp. Poczytajcie moje Panie trochę o specyfiku, który nazywa się VERNICADIS (mieszanka ziół). Ja jestem w połowie kuracji i już zadziwia mnie jej skuteczność. OK, U mnie jak u mnie, ale moja znajoma, która rozpoczęła kurację ze mną.... Ona mogłaby Wam wiele opowiedzieć. Ponieważ jednak szczegóły są niekiedy drastyczne ( trochę), nie będę się tutaj o tym rozpisywać. Tak czy inaczej, dalej zajadam owsiankę :D ... i dalej ją polecam. Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niespieszne pisanie - mnie też spodobało się to określenie Koralii 🌻, tym bardziej, że chyba ten rok zaczęłam niespiesznie i mimo woli kontynuuję tę niespieszność. Byłoby mi nawet z tym nieźle, ale trochę to się nie komponuje z moim charakterem i tu pojawiają się kolizje. Ostatnio niespiesznie załatwiam zaległe sprawy, niespiesznie wykonuję i przekładam różne czynności i zastanawiam się, co będzie dalej z moją niespiesznością. Niespiesznie kupiłam płatki owsiane (owsianka nadal jest hitem werandowym tego miesiąca). Płatki stoją na stole i niespiesznie przekładam przygotowanie owsianki na śniadanie na następny dzień. Nie wyobrażam sobie śniadania bez kawy a jak pić kawę z owsianką? Niespiesznie, ale podążam za Aurinko 🌻 i w końcu dojdę niespiesznie do owsianki też, może nawet zainteresuję się ziołami, oczywiście niespiesznie. Tych niespieszności znalazłabym jeszcze dużo, ale muszę zająć się spiesznie pogonieniem kota. Zima zupełnie rozleniwiła kotkę i muszę pobiegać z nią po mieszkaniu, bo już mnie zaczepia i prowokuje do zabawy A więc okrzyk „gonić kota” i gonitwa po mieszkaniu, fruwające dywany, chowanie się i wyskakiwanie zza ściany a u sąsiadów na dole śmiech i komentarz: „na górze Wielka Pardubicka”. A za chwilę film muzyczny \"Siedem bram Jerozolimy\". Pozdrawiam niespiesznie Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj, Aurinko! Pewnie i ja będę układała sobie posty i zastanawiała się, o czym bym chciała z Wami porozmawiać - i to przez cały tydzień, aż do kolejnego weekendu. Od poniedziałku do piątku mieszkam bowiem w Warszawie, razem z młodszym synem, który tam chodzi do szkoły. W mieszkaniu po mojej Mamie nie mam internetu, a w pracy, w pokoju, który dzielę z kilkoma osobami, nawet gdybym miała czas, nie potrafiłabym skupić się na pisaniu. Tak więc na razie będę aktywna od piątku do niedzieli, kiedy wrócę do domu, natomiast w inne dni mogę jedynie czytać Wasze posty. Moja najlepsza przyjaciółka mieszkała w Gdańsku i przez wiele lat miałam zwyczaj \"odkładania\" w pamięci rozmaitych spraw czy też przemysleń, o których chciałam jej opowiedzieć przy najbliższym spotkaniu. Potem, oczywiście, paplałyśmy na początku trochę bezładnie to o tym, to o owym, kierowane nastrojem chwili, i dopiero później sięgałyśmy do naszych zapasów pamięci. To, co uznajemy za naprawdę ważne, może chwilowo się zagubić w codziennym zamieszaniu, ale nie zaginie. Najwyżej kiedyś zostanie wypowiedziane innymi słowami. A co do owsianki, to ostatnio czytałam , że owies rzeczywiście jest znakomitym składnikiem rozmaitych kuracji rewitalizujących. Po głowie mi chodzą jakieś opowieści mojego dziadka (brał udział w wojnie w 1918 i 1920 roku) o cudownych własciwościach wywaru ze słomy owsianej. Chodziło o leczenie ran i wrzodów, jak to na wojnie. Na szczęście nie muszę sprawdzać, czy to rzeczywiście działa - zresztą, skąd wziąć teraz prawdziwą, czystą słomę owsianą? - ale kupiłam sobie otręby z owsa i dodaję je do mleka sojowego, razem z mielonym siemieniem lnianym i drobno pokrojonymi sliwkami suszonymi. Kieruję się tu wskazówkami dra Marka Bardadyna z książki \"Kody młodości\" - jego wskazówki wydają mi się bardzo przekonujące. Bo ja też, prawdę mówiąc, postanowiłam poprawić sobie kondycję i wygląd. Wiosna się zbliża, nie chciałabym się przekonać, że moje ulubione lekkie ciuchy już się na mnie nie dopinają... No i tak oto rzeczywistość skrzeczy... Chyba, idąc śladem Benigny, pogonię moje koty. Straszne z nich piecuchy, śpią po kątach i tylko najmniejsza koteczka wiernie mi towarzyszy, biegając za mną po całym domu. Życzę Wam pogodnego tygodnia bez trosk. Zgłoszę się ponownie po powrocie do domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niespieszna komódka Od kilku lat zastanawiałam się, co mogłabym zmienić w swoim pokoju, żeby był bardziej funkcjonalny. Oglądałam witrynki, regały, półki – wstawiłam nawet małą półkę tymczasową – zawieszałam i odwieszałam poszukiwania. Mebel musiał być nieduży, żeby zmieścić się w moim pokoju. Działałam długo i niespiesznie. Wreszcie przypadkiem w gazetce reklamowej zobaczyłam mebel, który spełniał moje oczekiwania: była to komódka z 10 szufladami, która nie była ani za głęboka, ani za szeroka, ani też za wysoka, a do tego jeszcze w promocyjnej cenie. W gazetce nazywano ją kredensem, ale dla mnie była to po prostu komódka. Niestety w sklepie nie było już komódki, a promocja kończyła się za dwa dni. Sprzedawca miał jednak dla mnie propozycję: za kilka dni będzie nowa dostawa i na podstawie dokumentu, który mi wypisze będę mogła kupić komódkę. Telefonu nie było, kiedy dzwoniłam nikt nie potrafił udzielić mi żadnej informacji. Wtedy przyplątała się choroba i zapomniałam o komódce. Czas płynął, choroba minęła i problem komódki powrócił. Zadzwoniłam do sklepu i okazało się, że jest i czeka na mnie. Pojechałam, zapłaciłam i opłaciłam transport. Przywieziono komódkę; młody człowiek postawił duże płaskie pudło i poinformował mnie, że w środku są narzędzie do złożenia. Kiedy rozpakowałam paczkę zaczęły wypadać drobne elementy. Mąż popatrzył i stwierdził, że złożenie tego mebla to praca na długie tygodnie. Przeraziłam się taką wizją. Zaczęłam przeglądać instrukcję; żadnego wyjaśnienia tekstowego, tylko rysunki. Żadnych narzędzi; elementy drewniane i metalowe, torebki z kołkami, śrubkami i jakimiś dziwnymi przedmiotami. Zaczęłam oznaczać torebki symbolami z rysunków; ich liczba była przerażająca: śrubki: 96 sztuk, 68, 40, 24, 20. Kołki: 60 sztuk, 68. Koszmar. Zabrałam się do pracy – poskładałam szufladki: każda składała się z 5 części, do tego kołki śrubki, uchwyty ..... Do każdej szufladki po 2 prowadnice i po 2 do ścianki komódki. Uf !!! Rozłożyłam warsztat pracy w salonie i poszukałam lekkiego prostego filmu w telewizji. Wkręcałam dziwne śrubki domowymi kilkoma różnymi śrubokrętami, różne typy śrubek, różne nacięcia, bo odpowiednich narzędzi do komódki nie dołączono (z metki wyczytałam, że komódka została wyprodukowana w Brazylii). Późnym wieczorem szuflady zostały poskładane i częściowo poskręcane, prowadnice przykręcone a moje ręce pokryte pęcherzami. W sobotę kontynuowałam skręcanie i składanie. Mąż zdziwiony, że tyle już zrobiłam dokręcił parę śrubek i przymocował do złożonej komódki tylną ściankę. Komódka została przeciągnięta do mojego pokoju i ustawiona. Pozostało jeszcze tylko przykręcenie prowadnic szuflad do prowadnic ścianek i na tym się załamałam. Nie umiałam tego zrobić; z wkręconymi śrubkami szuflady nie zamykały się. Dopiero po tygodniu, kiedy pęcherze zeszły z dłoni spojrzałam i zrozumiałam jak trzeba te śrubki wkręcić. Wkręciłam je niespiesznie; po 2 śrubki do każdej szuflady. Komódka wtopiła się w umeblowanie pokoju, szuflady zapełniły się, a przybywające szybko rzeczy , tzw. „przydasie” znowu się pojawiły. Pudło po komódce długo stało w pokoju, stanowiąc ulubiony schowek kota; podniszczone i poobgryzane niedawno wyrzuciłam – oczywiście niespiesznie. Dużo czasu w moim życiu zajęło myślenie o komódce, kupowanie i składanie. A na rysunku wyjaśniającym zasady składania komódki ktoś narysował klepsydrę z przesypującym się piaskiem i napisem 60 min., obok dwóch panów do składania mebla i narzędzia: 1 śrubokręt, młotek i przekreśloną wiertarkę. Uznałam to za wariant optymistyczny. Mój wariant był prawdziwy, realistyczny i oczywiście niespieszny. A może tak mi się tylko wydaje? Pozdrawiam Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wieczorem 🖐️ jak dobrze, że komputery mogą być przenośne i ja taki właśnie mam. Siedzę więc sobie w kuchni przy wiejskim kominku, na stole rozłożyłam swój laptop i klikam do przyjaciółek z Werandy :D Czegóż trzeba więcej? Jak zwykle w takich sytuacjach moje wszystkie cztery psy, i te dwa małe i te dwa duże, rozłożyły się w cieple kominka i pochrapują zabawnie. Każdy inaczej. Obok kolejna filiżanka aromatycznej herbaty i smooth jazz sączący się iPoda. Z wielką przyjemnością przeczytałam post od Koralii 🌻 i od Benigny 🌻. Miałam wrażenie, że jestem obok Was i osobiście słucham opowieści. Dziękuję. Historia Benigny, ta z komódką zwykle przytrafia się chociaż raz w życiu ( jeśli nie częściej). Chyba każdy mógłby coś podobnego opowiedzieć. Ja też, jeśli można ;) Kiedy moja córka miała dziewiętnaście lat, otrzymała od nas - rodziców - samodzielne mieszkanie. W myśl chińskiego przysłowia, \"jeśli kochasz swoje dziecko, wyrzuć je z domu jak najszybciej\". Zaistniała wtedy nagła potrzeba umeblowania maleńkiej skromnej kawalerki. Ostatnim zakupem była szafa z IKEA. Jasna sosna, suwane drzwi. W sumie fajna. Miałyśmy zamówionego pana do składania, ale przecież jak można czekać aż jeden dzień, kiedy można samej spróbować, teraz, zaraz, już. Przecież to takie proste. No i instrukcja przecież dołączona do zestawu, a jakże. Dalej to wszystko potoczyło się jak w opowieści Benigny, nie będę się więc powtarzać. Dość że dodam, że obie pracowałyśmy w pocie czoła do północy a może jeszcze dłużej. W którymś momencie jedną ścianę podpierałam jedną ręką, tył trzymałam drugą, a kolanem podtrzymywałam któryś z boków wielkiej szafy. Córka uwijała się jak w ukropie, skręcając, dopasowując i stukając młotkiem. Na nic to się nie zdało. Wśród głuchej nocnej ciszy słychać było tylko nasze stękanie i posapywanie, przerywane krótkimi cichymi kłótniami. Jakby ktoś dokładnie się nam przysłuchiwał, to i przekleństwo by usłyszał i epitet jakiś młodzieżowy, nad wyraz trafnie określający dołączoną instrukcję i aktualną nasza sytuację. W końcu zrezygnowałyśmy z \"łatwego\" i szybkiego montażu i wprost wykończone zasnęłyśmy na nowym materacu ( jeszcze w plastikowym opakowaniu), rozłożonym wśród śrubek, półek i deseczek. Rano przyszedł zamówiony pan i złożył szafę tak, jak było w instrukcji - w godzinę. Oczywiście pierwej rozkręciwszy źle skręcone części. Od tamtej pory, kiedy kupuję coś, co się składa w domu, najpierw organizuję \"pana składacza\", ktokolwiek miałby to być. Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane,biedne składaczki IKEA🌻 IKEA jest jak LEGO,zawsze wszystko pasuje,nigdy niczego nie brakuje,śrubki są wyliczone dokładnie co do jednej,składanie wg rysunku dla dzieci szkolnych:) jest lekkie,łatwe i przyjemne:) To zdanie mojego byłego majstra od wszystkiego,który czasami był dopuszczany do składania mebli z IKEA. Te meble głównie składała od wczesnych lat szkolnych moja młodsza córka:) Od momentu pojawienia się w Poznaniu pierwszego sklepu IKEA nie musiałam już kupować LEGO.Składanie mebli jest się jej wielką pasją. Do tego stopnia,że teraz stało się jakby jej drugim zawodem,który polega (w skrócie) na zaprojektowaniu czegoś co łatwo się złoży i rozłoży, a jest z wyciętej i odpowiednio połamanej:) tektury:) Poproszono nas kiedyś o złożenie IKEA z dnia na dzień.To był nasz rekord:szafa,2 komody,kanapa,4 krzesła w ciągu kilku godzin.To wszystko przy pomocy kilku śrubokrętów:) A przydał by się wtedy bardzo taki śrubokręt na prąd,który w sekundę wkręca lub wykręca wszelkie śrubki:) Żadnych pęcherzy na rękach! W Poznaniu odwilżowo:) Idzie wiosna❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
25.02.09 Autobiografia Zima się kończy, wieczory stają się coraz krótsze, coraz więcej czynności będzie się odbywać przy naturalnym świetle. Bardzo lubię światło, słońce i ciepło. Na szczęście w moim mieszkaniu jest wysoka temperatura, ciemności rozświetlam w sposób sztuczny, ale jest jedna czynność, do której nie potrzeba dużo światła – to czytanie. Ostatnią wspaniałą książką, którą przeczytałam „jednym tchem” jest: (uwaga! tytuł jest bardzo długi i rozsypany po okładce, ale pozbieram skrzętnie wszystkie rzeczowniki, aby zapisać pełny tytuł, bo oddaje on treść i ducha tej opowieści) „Autobiografia na czterech łapach, czyli historia jednej rodziny oraz psów, kotów, krów, koni, jeży, słoni, węży ... i ich krewnych” napisana przez Dorotę Sumińską. Polecam gorąco tę pozycję, bo dawno nie czytałam książki tego rodzaju. Ostatnio modne stało się pisanie biografii przez znane osoby, przy wsparciu i pomocy dziennikarzy, ale uważam, że wśród nich stosunkowo mało jest dobrej literatury. Pisanie biografii i autobiografii, wbrew pozorom, nie jest łatwe, trzeba wielkich umiejętności, żeby przedstawić historię rodziny w interesujący sposób i zainteresować czytelników. Dorota Sumińska jest lekarzem weterynarii i psychologiem zwierzęcym, prowadzi w Warszawie od lat własną klinikę, od dawna ma swoje programy poświęcone zwierzętom w telewizji i w radiu. Bardzo lubię słuchać ciekawych i pouczających opowieści i porad pani doktor. Tym bardziej ciekawa jest historia jej przodków, którzy kochali zwierzęta i tę miłość ma w genach Dorota Sumińska. Dla mnie ciekawe są korzenie tej rodziny, ponieważ moi przodkowie także pochodzili z tamtych stron, a stare zdjęcia rodzinne dziadków Doroty Sumińskiej robione są w miasteczku, z którego mam zdjęcia moich dziadków. Jest także wątek tatarski. To było dla mnie zaskoczeniem, ponieważ moja znajoma ciągle doszukiwała się fizycznego podobieństwa między mną i Dorotą Sumińską. Ja tego nie widziałam i nie widzę, ale znajoma ucieszyła się ze swoich spostrzeżeń i twierdzi, że miała rację. Myślę Aurinko 🌻, że zainteresuje Cię ta autobiografia i znajdziesz tam również znajome wątki. Autobiografię polecam wszystkim – lubiącym Dorotę Sumińską, lubiącym zwierzęta, lubiącym biografie również. Pozdrawiam przednówkowo – mamy teraz chyba przednówek (kończy się zima, nie nadeszła jeszcze wiosna), zapomniane słowo, często używane kiedyś w literaturze Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co za poranek, co za poranek.... jest cudownie. I to za sprawą świetnych postów obu moich werandowych przyjaciółek :D Dziękuję Linko 🌻 dziękuję Benigno 🌻 🖐️ Właśnie wyprawiłam swojego męża w zamorską podróż. Pojechał ( raczej poleciał airbusem ) na piąte urodziny Amelii, naszej najsłodszej wnuczki na całym ( jak się okazuje) świecie :D Pakował się był tydzień, a jego reisefuber doprowadzał mnie do szału. Wśród pożegnań szepnęłam mu do ucha, aby nie zapomniał rodziny i wrócił, zamiast odmawiać powrotu do kraju ;) . Brzmi to pewne śmiesznie, ale wciąż jeszcze pamiętam rozstania moich kilku koleżanek ze swoimi mężami, narzeczonymi czy chłopakami, w dawnych latach osiemdziesiątych. Na przykład Elżbieta została sama z dziewięciomiesięczną córeczką - w wynajętym pokoiku, kiedy to jej mąż wyjechał do Szwajcarii ( na dwa miesiące wakacji) i powróci był po dwunastu latach dopiero. Pozbawiona żoninych obowiązków mam teraz do wyłącznej swojej dyspozycji pilot od telewizora i ... ukryte w zakamarkach komódki czekoladki, także do wyłącznej mojej konsumpcji. Co za dzień, co za dzień..... jest cudownie. Życzę miłego dnia na przednówku :) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Benigno 🌻 będę dzisiaj w Ostrowii Mazowieckiej na szalonych zakupach ;) Wstąpię do księgarni. Dziękuję za podpowiedź w sprawie ciekawej książki. Mam nadzieję, że znajdę ją na tutejszych półkach księgarskich Pozdrawiam, 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór! Zakradam się cicho na werandę, z laptopem pod pachą i kubkiem gorącej herbaty. Uff, jak miło usiąść wreszcie w takim zacisznym miejscu, w kręgu światła lampy, kiedy za oknem już gęsty mrok. Temat skręcania mebli ożywił i we mnie wspomnienia. Oj, były to historie, były. Teraz jednak radzę sobie prosto - oddaję instrukcję starszemu synowi, a po wszystkim chwalę go z zapałem. I szczerze. Mąż, konstruktor urządzeń naprawdę zaawansowanych technologicznie, na takie instrukcje patrzy szklanym wzrokiem, a potem twierdzi, że tak się nie da. A dziecku wszystko się udaje. Nadmiar wiedzy przeszkadza, podobnie, jak jej brak. Sama zajmuję się tylko odnawianiem (żeby nie powiedzieć dumnie - renowacją) mebli. Po powrocie do domu zdążyłam już pójść na strych, żeby sprawdzić, w jakim stanie jest pewien sosnowy stolik - ława. Będzie mi potrzebny w mieszkaniu w Warszawie. Został kiedyś zabejcowany na ciemny orzech, teraz pomaluję go na kolor kości słoniowej i ozdobię techniką decoupage\'u, czyli - bardziej po polsku - dekupażu, czyli - po prostu - wycinanek. Dobrze, że mam duży zapas papieru z rozmaitymi motywami. I w ten sposób będzie pasował do jasnych mebli, które lubiła moja Mama. A w domu rośliny zapowiadają wiosnę. Azalie już przekwitły, ale rozwijają nowe liście, podobnie jak kamelie i oliwka, która kwitnie malusieńkimi, niepozornymi kwiatkami. A na malutkim drzewku pomarańczowym dojrzewają owoce, zupełnie jak prawdziwe, chociaż mniejsze niż orzechy włoskie. Mam słabość do roślin śródziemnomorskich, które latem ustawiam w ogródku, a późną jesienią przenoszę do domu, zmieniając ustawienie mebli w saloniku - rośliny muszą mieć dużo światła i niezbyt wysoką temperaturę, więc salonik zamienia się w mini-ogród zimowy, w którym trudno dłużej wysiedziec, nie szczękając zębami. Jedynie koty się nie przejmują tym chłodem i jakby nigdy nic, wylegują się na kanapach. A my? A co tam, i tak ośrodkiem życia domowego jest kuchnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idzie wiosna🌻 Kot już nie przesypia całego dnia na miękkim kocu w najcieplejszym miejscu domu,na wysokim,wąskim stole,który miał służyć do podawania śniadań do łóżka,a stał się meblem bardzo kotu przydatnym:) Witajcie wiosennie,choć jeszcze w lutym:) Tak jak Aurinko🌻 często usiłuję zapamiętać to z czym chciałabym się podzielić z Werandą i tak samo często mi się to nie udaje:) A więc tym razem na bieżąco. Byłam na wystawie Zofii Stryjeńskiej. Pamiętacie?Jej barwne,pełne ekspresji obrazy są tak charakterystyczne,że trudno o nich zapomnieć jeśli choć raz się je widziało,choćby jako ilustracje w książkach,na pocztówkach,a nawet na pudełkach z czekoladkami Wedla. W Muzeum Narodowym w Poznaniu,w wielu salach pełno obrazów Stryjeńskiej nasyconych kolorem tak intensywnym i skontrastowanym,że aż wydawałoby się niemożliwym do namalowania. Ogromna ilość szczegółów plus jeszcze bogata ornamentacja! Mnie u Stryjeńskiej najbardziej podoba się....woda. Czy to wodospad,czy woda lejąca się z konwi,czy płynąca wartko rzeka,błękity,granaty,niebieskości. Woda żywa,lejąca się strumieniem,rozpryskująca się w krople. Wyobrażam sobie tę Wystawę w 1925 roku w Paryżu,gdzie Stryjeńska pokryła malowidłami pawilon polski.Było to 6 obrazów przedstawiających rok obrzędowy w Polsce.Cudo! Może uda Wam się kiedyś zobaczyć! ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie🌻 Koralio🌻przeczytałam Twój post o odnawianiu stolika i usiłowałam sobie go wyobrazić w kolorze kości słoniowej! Nawet nie musiałam za bardzo się starać,bo dzisiaj zobaczyłam takie meble naprawdę!To wystrój sklepu Intimissimi z bielizną pięknie wykonaną i zaprezentowaną. Meble w kolorze kości słoniowej są tam jakby przetarte,pokazały się słoje drewna sosnowego.Bardzo pięknie to wygląda,super desing:) A jak jeszcze do tego dojdzie dekupaż,a to już domena Benigny🌻 dopiero będzie przepięknie. Chciałabym zobaczyć ten Twój odnowiony stolik:) Pozdrawiam👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wpadłam na Werandę tylko na chwilkę, żeby poczytać tylko, bo prawdę mówiąc, nie zamierzałam zostawiać dzisiaj żadnego postu. Jestem jednak gadułą niesłychaną i jeśli nie mogę mówić ( a dzisiaj jestem sama w domu), to przynajmniej napiszę sobie teraz co nieco i przeczytam sobie co nieco też. 🖐️ Nie wiem dlaczego, ale 1 marca to już dla mnie wiosna. Zawsze tak czułam., nawet jeśli do astronomicznej jeszcze trzy tygodnie. W nocy było -5, w dzień było +15 na zawietrznej słonecznej ; a teraz znowu się zanosi na przymrozek. Wiosna więc to, czy nie? Benigna napisałaby \"przednówek\". Dzisiaj wstałam radosna i wyspana, wspominając piękne sny ( których już teraz nie pamiętam :( ) ale odebrałam dwa... dwa telefony z rożnych części Polski. Z jednego dowiedziałam się o umierającej starszej pani, z drugiego telefonu o śmierci młodej osoby. Wszyscy z mojej rodziny. Dalszej, dawno niewidzianej i niezaprzyjaźnionej zbytnio, ale ... Cały dzień zamienił się w rozmowę czy też dysputę z samą sobą o śmierci, o przemijaniu i o wartości życia. Taka mnie melancholia opanowała, że nawet wiosną za oknem cieszyłam się tylko połowicznie. I łza się potoczyła po policzku i znowu zajrzałam do albumów, jakby to miało pomóc. Smutek, smutek cały dzień. Nic to, taki jest porządek rzeczy. Wczoraj wieczorem rozmawiałam znowu z wnusią, tą uroczą dziewczynką za oceanem ( wiwat Skype! ). Pokazywała mi zabawki, jakich nakupował jej dziadek z okazji jej piątych urodzin. Mówię Wam - pół sklepu. Amelia rozmawiała ze mną po polsku, ale czasami wtrącała coś z angielskiego lub swoje własne stwory- neologizmy. Zapisałam kilka. \"...mamusiu, daj mi pachnąć twoje perfumy...\" ( tak, tak, \"pachnąć\"!), \"...babciu, już się wyśpiłam....\", \"...moje krzesełko ma oprzenie, jak to duże tatusia...) itd. Kiedyś jej te swoje zapiski pokażę, może się uśmiechnie? bo pamiętać na pewno nie będzie. Oby kiedyś polskiego w ogóle nie zapomniała. Tak trudno utrzymać język, kiedy wokoło wszyscy mówią inaczej. Przypomniała mi się nasza Jay 🌻. Ciekawa jestem czy urodziła już maluszka? Przesyłam pozdrowienia, po polsku, czapką do ziemi :D 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
02.03.09 W nawiązaniu ... 02.03.10 Wiosna... już wiosna - na pewno. Mogą być jeszcze oznaki zimy, ale przecież jest marzec. Dziś poczułam prawdziwy powiew wiosny, uporządkowałam balkon, przycięłam pnącza i poczułam się znacznie lepiej. Nie mam w mieszkaniu pięknych kwiatów śródziemnomorskich, o których pisała Koralia 🌻, a mój wielki niegdyś kwiatostan ma postać szczątkową. Niestety kwiaty nie lubią wysokiej temperatury, w jakiej ja dobrze funkcjonuję, źle tolerują kaloryfery, nie chcą być także obskubywane przez kotkę. Ale mam mnóstwo zieleni na balkonie- kwiaty i pnącza i kolorowe ogródki sąsiadów do oglądania. Stolik - kiedyś ciemny, obecnie kremowy - ozdobiony metodą decoupage, znam dobrze z widzenia, wygląda znakomicie w swoim nowym wcieleniu. Drugą młodość przeżywa dzięki mojej znajomej, która odmłodziła go i uwspółcześniła. Wystawa prac Zofii Stryjeńskiej jest drugą edycją wystawy z Muzeum Narodowego w Krakowie. Może będzie też edycja warszawska? Stryjeńska pochodziła z Krakowa, ale mieszkała też w Warszawie. Szkoda, że tak długo trzeba było czekać na ekspozycję prac tej artystki. Linko 🌻, miałaś szczęście trafić na tę wystawę. Aurinko 🌻, od dzisiaj nie będę pisać o przednówku – tylko o wiośnie. Ja też miałam dzień z telefonami o śmierci znajomych osób, w ubiegłym tygodniu, w tym dniu przyszła tez wiadomość o śmierci Kamili Skolimowskiej. Piszesz o języku swojej wnuczki. To mi przypomniało opowieść polonistki, która pisała doktorat na temat języka dzieci. Mówiła, że mały syn codziennie wzbogaca jej pracę i jako przykład podała słowo „skut”, którego użyło dziecko w rozmowie. Kiedy spytała, co oznacza ten wyraz, syn powiedział: jak to, co? Mały skutek – duży skut. Takiej konsekwencji językowej poszukują małe dzieci. Pozdrawiam wszystkie panie; cieszmy się wiosną i słońcem. Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam Kochana werando!!! -jakam ci ja chora -jakam ci ja osmarkana -jakam obolała -jakam nie do zycia :( Nie myślałam ,ze mnie dopadnie ale 2 tygodnie męczyła mnie grypa ... antybiotyki osłabiły mnie na amen :O Nie byłam taka chora od czasów ....od dawien dawna . Teraz wróciłam do zycia i musze powiedziec,ze całkiem fajnie jest sie poruszać samemu na własnych nogach,mogę wejść sobie np do kuchni i dostać\" lekkiego\"zawału na widok bałaganu :O Nie wiem czy choroba wyostrzyła mi wzrok ale teraz zaczyna mnie drażnić,ze okna juz przydałoby sie umyć ,zmienić firanki itd itp ... mąż na to moje marudzenie powiedział : ooo widzę,ze moja zona wróciła całkowicie do zdrowia -ze szczególnym naciskiem na CAŁKOWICIE...hmmm no to nie będę marudzić tylko zaczne działac ...ale co do okien to potem .Teraz generalne sprzatanie mam za sobą ... Witam Koralie ...🌻 i witam wszystkie kochane panie 🌻 będę juz częściej wpadać :) :) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Mibo 🌻, wzmocnij się po antybiotyku koniecznie. Drugie koniecznie: wstrzymaj się z myciem okien - to jest dla Ciebie niebezpieczne - chyba nie chcesz komplikacji po grypie. Ja mam za sobą eksperyment mycia okien i konsekwencji i nigdy już nie będę ryzykować zdrowia dla czystości kawałków szkła w ramach, jeśli pogoda nie będzie do tego odpowiednia. Ja miałam dziś ciężki dzień, spędzony częściowo z hydraulikiem wymieniającym wodomierze, częściowo w kolejce, żeby \"załapać się\" na badania i wizytę u lekarza we wrześniu, częściowo na sprzątaniu po dzialaniu hydraulika. Przy okazji odsunęłam kuchenkę gazową i to jest przeżycie (i mycie)! Pozdrawiam wszystkich Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To znowu ja wieczorową porą !Kochana Benigno🌻 ależ oczywiście,ze nie będę teraz myć okien ,poczekam do świąt... A wzmacniac to sie wzmacniam piję sporo soków ,warzywa i owoce ... Ale jedno co mi sie udało w czasie choroby to troche schudnąć :P szkoda tylko ,ze takim kosztem .Teraz myślę o powrocie do moich spacerów,które bardzo polubiłam i myślę ze zacznę pomalutku od takich 20 minutowych ...🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aurinko> nie tylko twoja wnuczka tak mowi, niestety lapie sie na tym, ze tez uskuteczniam dziwolagi jezykowe.. \"jestem juz wstanieta\";-) czy \"ide spedzac pieniadze\".. wiem, ze to blad lingwistyczny transferowy z jednego jezyka w drugi, ale wcale mnie to nie cieszy. Mala wciaz w brzuchu choc do maja coraz blizej, yogujemy sie obie, bo stresy obu prac skutecznie przyprawiqaja mnie o siwizne uciekam spac, bo jutro pobudka o 5 rano.. pozdrawiam serdecznie Panie Werandowiczki wszystkie i obiecuje czesciej zagladac;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×