Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość taka sobie29

mam ochote na romans.............

Polecane posty

Gość .................bf
czy nie wydaje wam sie ze jak sie raz zacznie to potem samoleci???ptraficie kochac swoich partnerow majac boki? czy tylko jestescie ze swoim bo tak trzeba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mallami
ja mojego kocham i tu nie chodzi o przyzwyczajenie czy inne wzgledy. po prostu bardzo bardzo zapragnelam znowu poczuc motylki w brzuchu choc przez chwile, tak po szczeniacku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie. można kochać swojego partnera, z którym się żyje, ale czucie tych motylków i dreszczu czegoś nowego daje pozytywnego kopa do wszelkich innych działań

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lubie to porównanie z motylkami - chyba o to własnie chodzi. To to, czego pbrakuje i co wcale nie oznacza braku miłości - taka emocjonalna marihuana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mallami
wlasnie :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystko jest ok
no dobra...warto mimo tego co się dzieje po rozstaniu :) tylko że.. no własnie mało jest normalnych ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ifek
Męża się nadal kocha, ale to jest inna miłość. Przynalmniej u mnie. To miłość dojrzała, ale spokojna, bez emocji, bez stresów, silna miłość do członka rodziny. Nie do samca. Do domownika. Rozumiecie na pewno... A tęsknimy za czymś pierwotnym, szalonym, za czymś, cvo podnieca juz przy myśleniu o tym... Czy pierwszy pocałunek z facetem (danym facetem) można do czegokolwiek porównać? Pierwszy dotyk dłoni, pierwsze całe mnóstwo rzeczy robionych wspólnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ifek
wjo - to naturalne, że teraz boisz się każdego wspomnienia, zwłaszcza tego cudownego - bo powoduje ogromny ból dlatego, że jest wspomnieniem, a nie rzeczywistością. Takie wspomnienia dają radośc i uśmiech na twarzy, gdy nie wiążą się z nimi już żadne emocje, gdy umiemy wspominać z dystansem, jako coś, co minęło, ale było piękne. Ja też, gdy mi źle i wydaje mi się, że się z moim kochankiem rozejdziemy - odsuwam od siebie wszelkie wspomnienia, na siłę wpychające się do mojej głowy - bo powoduja odwrotny skutek - morze żalu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona-nieona
ifek Rozumiem doskonale, bo właśnie ten "pierwszy pocałunek" był niesamowity. To on pozwolił odczuć te "słynne" motylki w brzuszku. To niesamowite wrażenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystko jest ok
jeszcze trochę i będę się uśmiechać do wspomnień :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myślę, że właśnie my jesteśmy normalni, bo nie jesteśmy hipokrytami. Wiele osób myśli o romansie, ale boi się do tego przyznać, za to do krytykowania i potępiania pierwsi. To dla nich jakiś rodzaj autoterapii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ifek
I mimo tego, że przyznaję się do tego, że jest cholernie ciężko, po pierwsze radzić sobie z emocjami, po drugie z prozaiczną wpadką przed m ężem - to nikomu romansu nie odradzę, bo to coś nieporównywalnego z niczym innym!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .................bf
jak radzic sobie z soba swoja polowa i ta trzecia osoba,kochac swoja druga polowe,patrzec w oczy,isc do lozka,a wyrzuty sumienia,jestem troszke pogubiona........poza tym nic nie mysle,nie wiem wogole co mam myslec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszystkich, zapowiada się ładny dzień :-). Jasne, że mamy wyrzuty sumienia, gdyby ich nie było nie prowadzilibyśmy tu dysput

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .................bf
no to nie jestem sama,bo czasem mam wrazenie ze jestem nic,male glupie nic,mysle sobie ludzie maja powazne problemy a mnie sie w glowie pieprzy,fajnie ze tam jestescie ,to mi troszke lepiej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie 29
witam wszystkich.Piękny dziś dzionek a co w naszych główkach? Ach jak bym znowu chciała poczuć te motylki .... jednak znależć kogoś odpowiedniego to nie lada problem.Miłego dnia ide spać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ......../........
.....................................................?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona-nieona
i już nikt nie ma ochoty romanoswać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona-nieona
wszyscy w udanych związkach żyją :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mallami
myslalam,ze po dwoch dniach nieobecnosci bede miala kilka stron do przeczytania ,a tu nic... gdzie wszyscy znikneli? a ja mam dzisiaj mila, sekretna randke w hotelu :))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .................bf
powodzenia........pewnie bedzie fajnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona-nieona
witaj mallami tylko pozazdrościć mniam:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mallami
no ja mam nadzieje,ze bedzie milo juz licze godziny do 6.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ifek
pi-anka, czytam powtórnie Twoje wypowiedzi i cholernie Ci zazdroszczę, masz chyba strasznie mocna psychikę. Bardzo chciałabym umieć w domu odciąć się od tego drugiego życia, zamykając drzwi - zamykac dostęp do myślenia o NIM. Niestety, nie potrafię. Ja nie mam żadnych wyrzutów sumienia, absolutnie żadnych. Może to wina mojego nieco egoistycznego podejścia do życia, tzn. uważam, że nie żyję dla KOGOŚ, ale dla siebie. Że jeżeli mam jakąś potrzebę, to staram się ją zrealizować. Czy kosztem innych? Staram się, aby mąż tego nie odczuł. Chyba mi się udaje. To ja sam czuję, że moja więź z nim się rozluźnia, ale na zasadzie mojego braku zainteresowania jego życiem. Bardziej pochłania mnie JEGO (tego drugiego) życie. Po prostu zawsze uważałam, że monogamia nie jest dla ludzi. Że potrzeba miłości, zarówno fizycznej, jak i emocjonalnej, nie jest zaspokajana przez jedną osobę w nieskończoność. Zawsze zaczyna sie rutyna i codzienność i wtedy...coż, część z nas pakuje się właśnie w romans. ......................bf - "mysle sobie ludzie maja powazne problemy a mnie sie w glowie pieprzy,fajnie ze tam jestescie ,to mi troszke lepiej" - dokładnie takie same myśli przychodzą mi do głowy, gdy już dostaję totalnego fioła i wymyślam głupoty...gdy analizuje jego gesty, słowa, gdy szaleje z rozpaczy, że powiedział A zamiast B ... - i mi teraz lżej, że więcej jest takich jak ja, to wbrew pozorom ogromne pocieszenie. Czasem też wydaje mi się, że jestem nikim, kimś nieważnym, malutkim, kto się na świecie nie liczy, to oczywiście w tych chwilach, kiedy mam doła i wyje jak bóbr...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ifek
Ale mam do Was pytanie, proszę, odpowiedzcie mi, jak to u Was z tym jest. Każdy związek to dwa przeciwstawne sobie uczucia. Najlepiej, gdy z dwóch stron jest to miłośc, albo inaczej, najlepiej, gdy jest to takie samo uczucie. Czy istotne jest dla Was, kto się w związku kochanków bardziej angażuje? Kto daje z siebie więcej? Czy robicie - same dla siebie - takie porównania? Ja uwielbiam dawac i z tego, co mówi mój - udaje mi sie to doskonale. Realizuję sie w tym, gdy widzę, że ktoś coś zyskał dzięki mnie (nie mówie o zyskach materialnych). Ale równocześnie, po kilku miesiącach znajomości, gdy widzę, ile potrafiłam wnieść do JEGO życia nowości, które już z nim zostaną - mam uczucie wypalenia, bo daję - a nie dostaję w zamian zbyt wiele. tak mi teraz to przyszło do głowy, czy porównujecie układ pod takim kątem? A drugie pytanie - czy nie BOICIE się, że to Wy jesteście w związku tą bardziej zaangażowaną uczuciowo osobą? wydaje mi się, że lepiej potrafić trzymać pewien dystans, że ten, który bardziej, mocniej kocha - stoi na słabszej pozycji. Że łatwiej go zranić, że łatwiej nim manipulować, że bardziej wszystko przeżywa - a przede wszystkim to, że ta druga osoba nie cierpiałaby tak mocno np. po rozstaniu... Ja niestety wiem, że to ja tonę w tej miłości, on sam przyznaje, że kocha mnie bardzo, ale widzi, że mniej, niż ja jego... Czuję w tym jakieś uzależnienie, jakąś podległość, o której on wie, Sama nie wiem, czy to dobrze... mOŻE TO NIENORMALNE, ŻE MAM TAKIE ROZTERKI, CZY MA KTOS JESZCZE PODOBNE? jEŚLI NIE, TO NAPISZCIE, JAK TO Z TYM JEST U wAS, POTRZEBUJĘ JAKIEGOŚ PUNKTU ODNIESIENIA...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×