Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Wysepka

Gdy kobieta kocha za bardzo...

Polecane posty

Gość Kasjopeaaa
Z tym, że bez przerwy szukam dziury w całym, że robię z igły widły, z tym, że na początku walczył o mnie, zabiegał, a teraz przyszła proza życia(jak to on mówi). On jest człowiekiem, który nigdy nie robi niczego wbrew sobie, nic na siłę, on jest dla siebie najważniejszy, ja mam odwrotnie - to nie może się udać... Chyba jestem skazana na bycie samą, bo bycie z kimś boli mnie zamiast cieszyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobieto, to Ty powinnas być najważniejsza dla Siebie zajmij sie pracą, nauką. Dlaczego Kobiety maja tylko w głowie jak uszczęśliwiać Facetów???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mi sie wydaje ze poprostu my kobiety (nie wszystkie oczywiscie)to chcemy albo wszystko albo nic.nie umiemy wypośrodkowac.Wiadomo ze jesli sie kocha to chce sie z ta druga osoba jak najwiecej przebywac,ale niestety kazdy z nas potrzebuje troche luzu i swietego spokoju.Jesli facet trzyma nas troche na dystans to my zaraz dzielimy włos na czworo i doszukujemy sie podtekstów,a on robi to poto zeby mogł zatesknic. faceci to mysliwi,zdobywcy jak osiagna cel to przestaja sie starc ale nie dlatego ze sie juz nami znudzili tylko pewnie dlatego ze dla nich pewne rzeczy sa logiczne.Starał sie,zdobył i skoro jest z nami to znaczy ze mu dobrze,ze mu zależy... a my romantyczki chciałbysmy zeby do końca zycia nam słodzili,obsypywali kwiatami itp.Jesli czegos jest za duzo to kazdemu sie zbrzydnie. Jak widzimy ze (albo wydaje nam sie) ze cos jest nie tak,to zaczynamy wariowac,zasypywac sms,dzwonic,robimy rózne podchody zeby ich sprawdzic bo KOCHAMY i nie chcemy stracic,a oni wtedy własnie maja dosc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale Facetów to najbardziej właśnie denerwuje, te dzwonienie, smsowanie, Dziewczyny czy My bedąc w pracy czy z koleżankami, nie wkurwilo by jakby nasz Facet dzwonił i pisał co chwila, gdzie jesteśmy , kiedy wrócimy...dajmy tym chłopom spokój. Przecież są kochaja Nas, troszczą się o Nas. MIŁOŚC TO PRZEDE WSZYSTKIM WOLNOŚĆ I ZAUFANIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
biopolarna..... no własnie o tym pisałam.Chcemy wszystko ,albo nic nie umiemy wypośrodkowac. Jesli facet zaczyna nas troche trzymac na dystans to my zaraz kończymy ta znajomosc,albo piszemy na kafe i idziemy za rada..kapnij go w dupe...on nie jest ciebie wart...skoro nie ma czasu dla ciebie to go olej...itp My tez spotykamy sie z kolezankami i tak jak piszesz denerwowałoby nas ciagłe jego pisanie i dzwonienie...kiedy wrócisz..za ile bedziesz itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Memodka
Jeżeli kobieta odczuwa niepokój, że może swojego partnera stracić i nie mają na to wpływu doświadczenia z przeszłości, a teraźniejszość to na pewno coś dzieje się w związku. Powinna wtedy zająć się przede wszystkim sobą, swoimi sprawami, a partnerowi dać wolność. Jeżeli on naprawdę kocha to na pewno to pokaże,a jeżeli tego nie zrobi to czym szybciej się to skończy tym lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kasjopeaaa...Ty jestes za bardzo zaborcza,musisz podejsc do tego z dystansem.Nie pisz ze jestes skazana na samotnosc bo bedac z kims cierpisz,poprostu zmien swoje podejscie.faceci sa z innej gliny ulepieni oni nie mysla tak jak my..oczywiscie nie mozna generalizowac.Kazdy potrzebuje czasami Swietego spokoju.Napieranie na faceta nic nie da bo wtedy ucieknie.Jak cie kocha i bedzie chciał z toba byc to bedzie. zreszta to idzie w obie strony nie tylko w jedna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Memodka
Może byłoby warto byłoby na jakiś czas odpuścić, zdystansować się, popatrzeć na Wasz związek z boku, ocenić go z perspektywy osoby trzeciej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasjopeaaa
Jesteśmy umówieni na dziś, ma przyjść do mnie, a ja nie mam ochoty go oglądać... Nie mam na nic siły... Nie wiem czy powiedzieć mu żeby nie przychodził czy lepiej spotkać się i pogadać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ajaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Wydaje mi się, że ja kocham za bardzo, chociaż staram się z tym "walczyć". Mam osobowość osaczającą. Jestem przyzwyczajona do ciągłej konbtroli, zarówno jeśli dotyczy mnie, jak też mojego mężczyzny. Zostało mi to po 6 letnim związku. Mój partner miał swoje za uszami, dlatego kontrolował mnie, a gdy dowiedziałąm się o zdradzie, którą oczywiście wybaczyłam (cierpiętnicą wszak jestem), to zaczęłam kontrolować Go ja. Nie umiałam tak żyć, odeszłam. Od roku jestem w nowym związku, bardzo szczęśliwa i walczę ze swoimi dziwnymi cechami. Co prawda nie kłóciliśmy się jeszcze ani razu, ale mi wielką trudność sprawie nie pisać. Chciałabym wymienić kilka smsów dziennie, ale On zwyczajnie nie ma na to czasu - bardzo odpowiedzialna praca. Widujemy się od piątku do poniedziałku i w środy na treningach, a mi ciągle mało i mało. Wymyślam problemy, które nie istnieją, zadręczam się, doszukuję się gdzieś w kosmosie znaków, że Mu nie zależy (w końcu jak już wspomniałam jestem cierpiętnicą). Całe szczęście, że nie informuję Go o swoich schizach, bo pomyślałby, że mam coś z głową. Uwielbiam rozpieszczać, jestem na każde skinienie. Sex? Oczywiście, zawsze chętna. Muszę walczyć z tym byciem na zawołanie. On nie należy do mężczyzn uzewnętrzniających się. Praktycznie nie pisze pierwszy - jak już tio odpisuje. Ja mimo że chciałabym wysłać ze 20 smsów dziennie ograniczam się do 1-5. Na które odpowiedzi dostaję z poślizgiem (praca). Nie dzwonimy do siebie i On nie prawi mi komplementów, bowiem nie jest do tego przyzwyczajony, czasem próbuje coś sklecić ale to takie nieporadne. Okazuje mi miłość gestami, ale mi ciągle mało i mało. Jednego dnia czuję się kochana, by następnego przeżywać coś, co weszło mi aktualnie do głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasjopeaaa
*do Ajaaaa czuję się jakby czytała o sobie, choć ja ograniczam się do jednego smsa ostatnio wyjechałam sama w góry na kilka dni, obiecałam sobie nie pisać do niego, ale oczywiście codziennie choć 1 sms był :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ajaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Widzisz, On nie jest chorobliwie zazdrosny, nie ogranicza mnie. Gdy mam za dobrze, to wymyślam problemy. Poprzedni partnerzy : alkoholik, niezrównoważony psychicznie samobójca, damski bokser. ten nie pije, jest kulturalny, szarmancki, dba o mnie, a ja mam wrażenie, że wymyślam Bóg wie co. Bo mi nie powiedział komplementu lub zrobił coś nie tak w danej chwili. Bo mnie nie kontroluje, to Mu nie zależy. Widzę bezsens swojego myślenia, ale ciężko je zmienić. Ps. to ja zwykle piszę smsa, On owszem, napisze, ale gdy nie odezwę się dwa dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zachęcam do udziału w grupie wsparcia i terapeutycznej. Tutaj więcej informacji: http://psychocentrum.pl/grupy/grupa-wsparcia-tematyczna i na http://psychocentrum.pl/grupy/grupa-terapeutyczna-dla-kobiet-uzaleznionych-emocjonalnie-od-partnera tej tematyce poświęcony jest także portal www.kochamzabardzo.pl - dużo pomocnych informacji i ciekawe artykuły w temacie toksycznych relacji polecam i życzę powodzenia wszystkich Kochającym Za Bardzo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chciałabym opisać swoją sytuację. Mam nadzieję, że napiszecie coś, co mi pomoże. Jestem w związku od prawie 1,5 roku. Jest to związek idealny. Mój chłopak był w kilku związkach, w tym 2 poważnych. Ja z resztą też miałam inne związki i każdy raczej był poważny. Z tym że zawsze byli to faceci, których byłam pierwszą dziewczyną. Zawsze byłam zdania, że trwały związek na lata można zbudować tylko z facetem "po przejściach". Moje poprzednie związki wiele mnie nauczyły, M. też doświadczył wiele z innymi kobietami. Tak więc teraz wiemy jakich błędów nie popełniać, aby ten związek przetrwał. To była miłość od pierwszego "spotkania", zakochaliśmy się w sobie w u ciągu 9 godzin. I do tej pory jest cudownie. M. ciągle mi mówi, że mnie kocha, dba o nasz związek, od samego początku mówi, że był z kilkoma kobietami, ale żadnej tak nie kochał. Od samego początku gada mi o małżeństwie, dzieciach i takie tam wiecie gadacie ;) Nasi znajomi, rodzina mówią, że jesteśmy jak dwie połówki jabłka, że jesteśmy podobni do siebie fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. Uwielbiamy te same rzeczy, mamy takie same poczucie humoru, mamy podobne pasje, uwielbiamy spędzać ze sobą czas. Ale najpiękniejsza w naszym związku jest rozmowa. Potrafimy rozmawiać bez końca, o ważnych i nieważnych tematach. Seks jest cudowny. Ale pożądanie to pożądanie, zawsze kiedyś może minąć, ale ta rozmowa jest najważniejsza. M. mówi mi, że z nikim nigdy mu się tak nie rozmawiało jak ze mną. Czasami wydaje mi się, że zachowujemy się jak kumple, gadamy o wszystkim ;) Dobra, koniec tej paplaniny :P Pewnie i tak myślicie sobie, że zachowuję się jak zakochana 16-latka :P Ale to co opisałam jest rzeczywiste. Jak sama to teraz przeczytałam to wydaje mi się to zbyt idealne, ale na prawdę tak jest... Kłócimy się wiadomo, ale to nie są jakieś poważne kłótnie. Cieszę się, że one są, bo przez to jeszcze bardziej czuję, że się kochamy i przygotowujemy nasz związek na trudne sytuacje, które zapewne kiedyś w przyszłości mogą się pojawić. M. nigdy mnie nie zdradził, nie ma też żadnych oznak, żeby był skłonny do tego. Ale do rzeczy. Do tej pory było wszystko ok, no tak jak pisałam. Na początku mówiłam M. że jest tak cudownie, bo to tylko początki i zawsze tak jest, ale do tej pory nic się nie zmieniło, czuję się jeszcze bardziej szczęśliwa, niż na początku. Wiem że to dziwne, ale na prawdę tak czuję... Tak jak pisałam jestem po kilku związkach. Po dwóch zostałam porzucona. Nie zdradzona, ale poprostu porzucona. Jeden z facetów po roku powiedział mi, że to nie TO. Drugi mnie zostawił, bo nie dbałam o ten związek, no ale faktycznie tak było. Nauczona doświadczeniem, nabyłam TRAUMĘ, że zostanę porzucona! To jest tak silne uczucie, że momentami nie potrafię się go wyzbyć. W szczególności na początku mojego związku z M. to czułam i nawet chciałam odejść, ale nie potrafiłam, bo czułam, że spotkałam właśnie TĄ osobą... i wyzbyłam się tego uczucia strachu. Ale znowu ona do mnie wróciła... Panicznie się tego boję. A najgorsze jest to, że to powoduje, że nie potrafię normalnie funkcjonować... Mam tak od tygodnia. Nie mówię o tym M. bo myślę, że nie można mówić o takich rzeczach partnerowi. Przed nim udaję pewną siebie kobietę, która kocha siebie. Bo faceci kochają takie kobiety. Od tygodnia praktycznie nie jem, bardzo źle sypiam, nie mogę się uczyć, skupić na niczym, ciągle o tym myślę. Pomiędzy mną a M. zupełnie nic się nie zmieniło, a ja nadal czuję strach. Jak jesteśmy razem to jest cudownie, a jak tylko się rozstajemy to wyczekuję na smsa, czekam na kolejne spotkanie, nie potrafiąc zająć się niczym innym. Czuję się przez to nieszczęśliwa, ponieważ od tygodnia czuję się tak, jakbym żyła tylko dla niego. Wcześniej było tak, że był M. i jeszcze moje życie, i to się cudownie uzupełniało. Wydaje mi się, że facet nie może wiedzieć ani czuć, że jest tylko on i nic poza tym i że dla niego jesteśmy w stanie rzucić wszystko. Tak jak pisałam ten związek jest taki jak zawsze chciałam mieć, ale boję się, że przez swoją traumę mogę doprowadzić do jego rozpadu! Ostatnio zapytałam kilka razy M. czy wszystko jest ok, że czuję że coś się zmieniło. A on się na mnie wkurza, że mu tak gadam. W sumie to się nie dziwię. Jestem tak słaba, że myślę, ze jakby pojawił się jakiś poważny problem, to nie potrafiłabym sobie z nim poradzić:( Proszę pomóżcie mi! Bo wiem, że problem jest po prostu we mnie. Jeżeli tak będę się zachowywać to to wszystko się skończy, bo nawet najbardziej kochający facet może mieć dosyć takiej kobiety! Chcę znowu normalnie funkcjonować, zająć się swoim życiem i kochać nietylko jego, ale i siebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do: kochaj siebie Przeczytałam z uwagą Twój post i chyba to, co najważniejsze zawarłaś na końcu. To cenne, że zdajesz sobie sprawę z tego, że jeśli chcesz czerpać satysfakcję ze swojego związku musisz nie tylko kochać swojego partnera, ale przede wszystkim siebie. Kiedy dbasz o własne potrzeby i rozwijasz siebie, nie oczekujesz, że Twój partner je wszystkie zaspokoi. Jest to wyrazem dojrzałości. Napisałaś, że kiedy się rozstajecie się z chłopakiem, myślisz intensywnie o nim, trudno zająć się wtedy innymi sprawami. Wygląda na to, że w tej chwili chłopak i Wasz związek są dla Ciebie czymś najważniejszym. To zrozumiałe, ale nie zapominaj o sobie. Niepokojące jest to wszystko, co ostatnio doświadczasz. Warto porozmawiać szczerze z partnerem, opowiedzieć o swoich trudnościach. Tylko w ten sposób pozna, co czujesz. Sama przyznałaś, że się na Ciebie ostatnio wkurza. Nie znając problemu, który Cię trapi, może różnie reagować. Zazwyczaj jest tak, że nasze wcześniejsze doświadczenia w związkach, determinują podświadome bądź świadome zachowania w obecnej sytuacji. Lęk, którego doświadczasz, wpływa na to w jaki sposób myślisz o partnerze, o Waszej relacji i popycha Cię do podjęcia różnych działań. Zacznij od szczerej rozmowy z chłopakiem, a jeśli to nie pomoże to prawdopodobnie trzeba będzie porozmawiać ze specjalistą. Dobrym sposobem na przepracowanie poprzednich doświadczeń jest udział w terapii. Możesz sama wybrać taką, która Cię interesuje. Tutaj jest link do strony, gdzie możesz zapoznać się z tym, jak takie grupy funkcjonują: http://kochamzabardzo.pl/grupy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magicala
Do: Kochaj siebie Myślę, że dobrze oceniasz, że to co Ci doskwiera to Twój problem i warto by z nim coś zrobić. Zajrzyj może na stronę www.kochamzabardzo.pl, i na różne grupy wsparcia i terapeutyczne które tam można znaleźćhttp://kochamzabardzo.pl/grupy/grupa-wsparcia http://kochamzabardzo.pl/grupy/uwolnic-sie-z-uzaleznienia-od-partnera Myślę, że nie ma co męczyć się samej, lecz sięgnąć po fachową pomoc Możesz tez napisać do psychologa i opisać swoją sytuację: psycholog@kochamzabardzo.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję za Wasze odpowiedzi:) Dzięki Bogu, te natrętne myśli już dawno mi przeszły:) Ale jeżeli jeszcze raz mogę napisać, to o czym wcześniej mówiłam do osób, które borykają się z podobnym problemem. Nie będziesz szczęśliwa w związku, jeżeli nie będziesz przede wszystkim szczęśliwa sama ze sobą! Weź książkę do ręki, zapisz się na fitness, idź z koleżanką do kina, upiecz ciasto, kurczę rób cokolwiek! Jeżeli masz swoje hobby, skup się na nim! Mi wcale nie było tak łatwo, miałam taki okres, że tak mnie naszło i tyle;) Ale robiłam cokolwiek. Teraz mój M. miał urlop przez 3tygodnie i widzieliśmy się prawie dzień w dzień, aż normalnie czasami chciałam mieć chociaż 2 dni wolnego od niego:P Ale teraz znowu wrócił do pracy i tęsknię:) Ale umiarkowaną tęsknotą ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magicala
Brawo! o zadbanie o siebie włąśnie chodzi, trzeba podjąć jakiś wysiłek, zrobić coś dla siebie, czyli włąśnie wziąć do ręki książkę, zrobić to co się kiedyś lubiło robić, może nawet w dziecinstwie, może zapisać się na chór, pojsc do galerii sztuki, samej do kina, może kupić jakiś karnet na tematyczne filmy, cokolwiek, nawet kapiel wzięta tylko dla siebie, a nie po to by sie spodobać Jemu!!!! jest krokiem w dobrą stronę, bo tak naprawdę najfajniejsze jest dbanie o siebie, wtedy też samoistnie dbamy o innych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byłam w kilku związkach i wiele mnie to nauczyło. Główna, podstawowa, może banalna zasada, ale najbardziej prawdziwa na świecie: facet nigdy, ale to nigdy nie może poczuć, że bez niego Twoje życie straci sens. To ich po prostu kręci! Uwielbiają niezależne kobiety, które potrafią radzić sobie bez nich. My jako kobiety z resztą też chyba to lubimy. Kiedyś miałam takiego chłopaka, który kochał mnie ponad życie i całym jego światem byłam ja, nic tylko ja. Nie potrafiłam go pokochać tak, jakbym chciała... Owszem bezpieczeństwo jest bardzo ważne, ale zawsze trzeba pokazać, że bez niego damy sobie radę, i uwielbiamy spędzać czas same ze sobą, bo kochamy siebie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magicala
zastanawiam się nad zdaniem "facet nigdy nie może poczuć że bez niego twoje życie straciłoby sens"... i tak sobie myślę, że w zwiażku w którym jest uczucie, miłość, ta zasada nie obowiązuje. ale inna sprawa ze tak jak piszesz trzeba naprawde lubić spedzać czas ze sobą, trzeba po prostu lubić siebie, i mieć siebie... a nie być tylko dla kogos

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez kocham zabardzo,on
mnie zostawil,minelo juz pare tygodni,przedtem tez ciagle mial hustawki uczuc,raz kochal za miesiac juz nie.i tak w kolko.wiem,jestem zalosna,ze sobie na to pozwalalam... mam dosc. nie docenil nic. czuje sie jak frajerka,a on ma mnie w dupie,chyba napawa sie mysla,ze ja cierpie,nie umiem urwac kontaktu,jakis diabel mnie kusi. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magicala
słuchaj, to bardzo ciężkie wyrwać się z tych szponów takiego związku, ale jest to możliwe. jesli będzie Ci trudno samej zgłoś sie gdzies po pomoc, po co męczyc sie samemu, wracac do tej osoby a potem znow zaczynac od poczatku i cierpieć przy tym tak strasznie. Ja Cie rozumiem, jestem sobie w stanie wyobrazić co czujesz, zresztą kto z nas nie przeżył nieszczęślwiego związku ??? może zgłoś się do jakiejś grupy wsparcia w twojej okolicy, albo na terapie? ja ze swej strony moge Ci polecić stronę dla kochajacych za bardzo www.kochamzabardzo.pl, tam można np. napisac do psychologa, poprosic o odpowiedx na pytanie, uzyskac poradę, wsparcie, zajrzyj do zakladki moja historia, gdzie sa opisy sytuacji osob podobne do twoich. Zyczę Ci powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez kocham zabardzo,on
dzieki :) wiem,że powinnam to wszystko poprostu olać,bo skoro nie umiał mnie docenić,wybral kolege,komputer i inne bzdury to normalny czlowiek zastanowilby się co ja jeszcze robię myślac o nim.Nie wiem. Nawet nie mam z kim wyjsc.Wrocilam do kraju po paru latach i wszyscy mają już swoje życie. Najgorsze jest to,że boje się,że na skinienie jego palca pewnie bym wszystko rzuciła i wróciła.Moja samoocena jest równa zero,nie mam ochoty na nic,wszystko zawalam. Ja wiem,że to nienormalne i powinnam sie ocknąc. Ale isc do psychologa,nie wiem,chyba bym sie glupio czula,bo ja sobie zdaje sprawe z zalosnosci tej sytuacji i wiem co powinnam zrobić,a nic nie robie,tylko dumam i zatracam sie w tym wszystkim. nawet niebardzo mam z kim pogadać opócz kafeterii :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magicala
nie sądzę zeby głupie było chodzenie do psychologa, ja sama to robię ;-) i uważam to za bardzo potrzebne, jest też metodą by się rozwijać. To co Ty piszesz to wyglada mi trochę na stany depresyjne, więc może warto pójśc do psychologa, a skąd jestes?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez kocham zabardzo,on
z Warszawy. Nie mówie,że pomysł z psychologiem jest głupi,tylko,że głupio bym się czuła opowiadajac takie pierdoły a psycholog by myślał,że jestem zdrowo walnięta,że się przejmuję tak jakimś facetem... :D teoretycznie wiem,ze mam zerwać kontakt i każdego dnia tak sobie mówię,ale póżniej znowu gadamy. tak,mam depresje chyba,ale to już od paru lat i chyba spowodowana innym rozstaniem,więc porażka na całej linii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magicala
jeśli tylko stać Cie na psychoterapeutę to doradzam. a może na grupę wsparcia albo terapeutyczna dla kochajacych za bardzo? na tej stronie znajdziesz namiary, to jest w centrum warszawy. jeśli byś była zainteresowana to mogę Ci kogoś polecić na priv.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magicala
aha... i psycholog to nie jest ktos kto by banalizowal twoje problemy... to są poważne problemy, i nikt kto jest profesjonalnym psychoterapeutą nie będzie sobie myślał że masz niepoważne problemy, jak to piszesz pierdoly ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magicala
piszesz ze teoretycznie wiesz ze masz zerwac... to fakt to juz duzo, ale najtrudniej to wprowadzic w życie, prawda? bo prawda jest taka ze samemu to trudno sobie poradzic w takiej sprawie, od tego sa specjalisci by nam w tym pomogli, pomoc innych ludzi, wsparcie jest tu niezwykle ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez kocham zabardzo,on
jeszcze sie zastanowie nad psychologiem :( ale problemem chyba jest tez brak znajomych i zamulanie w domu,nie tak latwo kogos poznac.Teraz studiuje,kierunek techniczny,sami faceci,ale nie ma tam kogos kto by mnie jakos zainteresował,a w sumie tez nie chce juz byc w zwiazku na nowo.A jakbym z ktoryms wyszla to odrazu by sie zaczely plotki,etc. sama nie chce sie szlajac po miescie...nie widze wyjscia z tej sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×