Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość S.M.

Jak pozbyć się wciąż nękającego mnie, upierdliwego byłego chłopaka?

Polecane posty

Gość S.M.

- jeżdzi za mną samochodem, bez przerwy telefonuje, nęka, śledzi, błaga o powrót, płacze - nic do niego nie dociera. Nie mam już siły, na prawdę nie wiem, co robić. Jestem kłębkiem nerwów, który pragnie tylko Swiętego Spokoju. Może ktoś z Was był w podobnej sytuacji? Błagam, pomóżcie, bo zwariuję!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lidl jest Tani
:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tesco-dla ciebie-dla rodziny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Leon_Zawodowiec
5 tysiecy od łebka:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapomniales podszywaczu o
Piotrze i Pawle, koniecznie zapamietaj 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapomniales podszywaczu o
Piotrze i Pawle, koniecznie zapamietaj 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspolczuje Ci
hej, bylam w takiej sytuacji i szczerze Ci wspolczuje, czym dluzej to bedzie trwalo tym gorzej a jemu zapewne przyjada do glowy coraz bardziej szalone pomysly. BYlam w takiej sytuacji trwalo to 1,5 roku. BYl jak moj cien, nawet wtedy gdy bylam pewna ze jest w pracy. Jej co on wyprawial ! Pomogla odleglosc :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bylam w takiej samej sytuacji takze. Zerwalam z chlopakiem po 3 latach, nekal mnie prawie 2 miesiace. Chodzil za mna, sledzil mnie, czekal pod praca, wydzwanial 30 razy dziennie. Raz bylam nawet na policji. Nie chcialo mi sie zyc przez niego, jak to sie skonczylo to mialam obsesje i wciaz ogladalam sie za siebie. Chodzilam innymi sciezkami.... to byl najgorszy okres w moim zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 32456234
a moja była cały czas wpada, zwłaszcza jak wie ze bede gdzies wychodzil na balange. nie wiem jak jej powiedziec ze mnie to wkurza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S.M.
Najgorsze jest to, że do niego nic nie dociera.... Ja mówię NIE : nie dzwoń, nie wysyłaj sms-ów, nie przyjeżdzaj..... A on, jak gdyby nigdy nic - dzwoni i opowiada co mu się wydarzyło w dniu dzisiejszym. Wczoraj przyjechał z prezentem Mikołajkowym... Sprawdza każdy mój krok. Kontroluje wszystko. Zachowuje się jak śledczy.... Szczerze - mam tego dosyć!!! Poradźcie - co robić?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ehmm
ignorować - NIE odbierać telefonów, NIE odpisywać na smsy, NIE wpuszczać do domu, NIE pozwolić na żaden kontakt i NIE wysłuchiwać żadnych płaczów, lamentów, próśb i gróźb. To jedyny sposób. Ewentualnie poprosić dobrego kolegę, żeby mu wytłumaczył parę spraw, choćby telefonicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
S.M. ja mialam bardzo podobna sytuacje. Bylam z kolesiem 3 lata. Koles tak jak wczesniej napisalam sledzil mnie, wysylal kwiaty do pracy, czekal pod praca, wydzwanial, plakal, grozil samobojstwem, czekal na przystanku z ktorego odjezdzalam do pracy, a kiedy krzyczalam na niego na ulicy, zeby sie odpieprzyl - ludzie nie reagowali, czulam sie sama z tym problemem i musialam soebie z tym poradzic. 1) zmienilam nr telefonu, 2) zaczelam chodzic innymi sciezkami, wychodzilam tylnim wyjsciem, szlam na inny przystanek 3) kiedy wychodzilam z pracy, szlam albo z kolega, albo prosilam ojca zeby po mnie przyjechal, 4) nie reagowalam na jego listy, zaczepienia na gg itp. 5) wydzwanialam do jego rodzicow i opowiadalam o tej sytuacji 6) az w koncu raz interweniowal moj ojciec, przyszedl pod moja prace i osobiscie z nim rozmawial 7) straszylam go policja i raz podczas szarpaniny na ulicy podeszlam do policjantow i powiedzialam, ze nie daje mi wrocic do domu. Nie zatrzymali go, bo nie wnioslam skargi, ale spisali go. Kiedy powtorzyl to samo, powiedzialam, ze ide na policje i szlam w strone policji - przestraszyl sie. Naprawde nie zawahaj sie isc na policje czy zadzwonic do jego rodzicow. Musi dac ci spokoj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S.M.
Nie odbieram komórki? Dzwoni na telefon stacjonarny do pracy... Nie wpuszcze go do domu? Siedzi w samochodzie pod oknami i czuwa. Potrafi głośno i z premedytacją wygłosić uwagę na mój temat. Oczywiście przy sąsiadach lub przy zupełnie obcych ludziach. Sprawdza czy jestem w domu, dzwoniąc i pytając min. skoro jesteś - to gdzie zaparkowałaś samochód? Żenada.... Czuję jego oddech na swoich plecach. Kiedy się to skończy? Trwa to już od września. Mam wrażenie - że jest coraz gorzej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W takim razie idz na policje - nie ma sie nad czym zastanawiac. U mnie trwalo to 2 miesiace, widze, ze u Ciebie dluzej. Nie wiem ile macie lat, ale ja bym poszla na policje. Przeciez tak sie nie da zyc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mnie się zdaje
że ty to lubisz. ludzie ci dobrze radzą. ty jednak odbierasz telefony, odpowiadasz co się z tobą dzieje, nie słuchasz innych. jak tak ci źle namow swoich kolegow żeby mu trochę przetrzepali mordkę, żmień nr telefonu, i dzwoń na policję kiedy tylko się zjawi, mów - Nie znam tego człowieka, chodzi za mną jak cień i grozi pozbawieniem życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S.M.
Kwiaty do pracy i listy już przerabiałam... Telefony do moich kolegów i koleżanek z pracy już też.... Groźby popełnienia samobójstwa również. Co jeszcze mnie czeka? Stałam się jeszcze bardziej nerwowa. A on agresywny. Jednym z głównych powodów naszego zerwania były właśnie ta chorobliwa zazdrość. On nie widzi, że swoim zachowaniem tylko pogarsza sytuację. Wpiera mi, że ja go kocham. Bo skoro go kochałam przez 5 lat, to nie mogę go teraz porzucić.... A ja poprostu się go bałam. Nie wspominam już nawet o jego pogróżkach pod adresem moim i mojej rodziny. Help!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokladnie, poprzedniczka ma racje! Pokaz, ze jestes bezwzgledna, a nie zastraszona. On czuje przewage, bo wie, ze sie go boisz i rozmawiasz z nim. Pokaz mu, ze nie zawahasz sie pojsc na policje i narobic mu klopotow! To nie sa juz zarty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S.M.
Komórki nie odbieram. Kiedy dzwoni na stacjonarny numer do pracy - to nie wiem że to on. Odkładam słuchawkę. Już wszyscy wiedzą, żeby z nim nie rozmawiać, że nic mnie z nim nie łączy. Ale on potrafi wszystko pięknie przedstawiać na swoją korzyść. Na żadne sms-y nie odpisuję. Ukrywam się we własnym domu!!! Nie świecę w swoim pokoju światła, żeby czasem mnie nie zauważył. Moi rodzice muszą kłamać, że albo mnie nie ma, albo że niewiedzą gdzie jestem. A ja chowam się na drzwiami. Telefonu nie mogę zmienić - bo dzwoni na komórkę służbową. Cóż mam jeszcze zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S.M.
Początkowo próbowałam go do siebie zniechęcić. To nie pomogło. Każda nasza rozmowa - o ile już do niej dojdzie - to stek przekleństw i ostych słów użytych pod jego adresem. Kiedy mówi - że już mnie zostawi, że zrozumiał, wydzwania następnego dnia o 5 rano! Jak przychodzę do domu - to poprostu wyłączam dzwięk w komórce. Nie reaguję na nic. Zastawia drogę swoim samochodem. Jeżdzi po mieście i mnie szuka. O, właśnie dał mi sygnał na komórkę. Tylko - po jaką cholerę???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspolczuje Ci
Czyli zdarza sie jednym slowem .... wtedy gdy sama mialam ten problem myslalam ze tylko moj byly jest takim kretynem, a okazuje sie ze jest takich wiecej. I tak jak pisza dziewczyny powyzej trzeba dzialac po prostu by jak najszybciej mordege zakonczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S.M.
Dodam jeszcze, że jak raz poszłam z koleżankami do klubu potańczyć - zjawił się tam oczywiście. Niby przypadkiem. Starał się żebym go nie zauważyła. Śledził każdy mój ruch. Z kim tańczyłam, z kim rozmwaiałam.... W końcu jak się "wydało" - on wyparł się wszystkiego, uciekał przede mną na ulicy na drugą stronę, później nie wszedł drugi raz do klubu - tylko stał pod oknami.... A na drugi dzień przysięgał mi, że spał w łóżku.... Wmawiał oczywiście, że mam przewidzenia. I wiecie co? Jak to dłużej potrwa, to naprawdę w to uwierzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zonkkk
a spałas z nim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gilka
No przecież byli ze sobą 5 lat, więc na pewno nie chodzili w tym czasie tylko za rączkę spuszczając skromnie oczęta!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga27
a może go wykorzystałaś w jakiś sposób a teraz oddaje w pewien sposób , czując się zraniony?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o bosheeeeeeeeeeeeee
poproś kogoś żeby mu przekłuł opony w samochodzie. jeździł za tobą nie będzie, a chodzić po mrozie też mu się odechce :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czanczan
Ja tez miałam taki problem, nic do niego nie docierało. Inne dziewczyny normalnie rozstawały się ze swoimi facetami ( w tym jedna nawet po 8 latach związku), mój po 4 pokochał mnie do "grobowej deski" i nie wyobrażał sobie beze mnie życia. Dodam, że to nie było moje "widzimisię"; kiedy zamieszkaliśmy razem stał się wręcz chorobliwie zazdrosny: kontrolował moją szafę, żeby wiedzieć w jakiej bieliźnie poszłam do pracy, nigdzie nie mogłam normalnie wyjść, nie wspominając już o notorycznie i z premedytacją przeglądanym telefonie. KOSZMAR!!! Powiedziałam koniec, ale on nie chciał się w żaden sposób odczepić (scenariusz podobny do tego, o którym pisze S.M.) W końcu, po 8 miesiącach męczarni zadziałał ostro mój brat: obił mu mordę, zagroził i postraszył (także kolegami). "Były"jakoś mi dał spokój, a teraz ma dziewczynę i chyba jest zadowolony. Ale po co mu to wszystko było!? Nie wiem, czy teraz nie ostrzec przed nim jego obecnej kobiety, jeśli zechce go kiedyś porzucić, będzie musiała przejść przez piekło. Facet jest niebezpieczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Konrad Waliród
spraw sobie nowego ... 2 m, 100 kg, bokser :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jedyna rada to przeczekac. wiem cos o tym. sama mialam z takim doczynienia, a moze nawet z gorszym - bo na dodatek byl msciwy. najpierw chodzilo mu o to zebym znow \"byla jego\"-doslownie. a potem gdy zajarzyl ze nie da rady, postanowil mnie zniszczyc. a jego pomyslowosc przeszla moje najsmielsze oczekiwania.... Potem mu przeszlo. dzis nie mamy ze soba zadnego kontaktu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amri
Łoj. Czy ty czasem nie jesteś z Jeleniej Góry?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S.M.
Co do tego czy go wykorzystałam - myslę, że raczej było odwrotnie. To ja tak się czułam w wielu sytuacjach. A jemu było poprostu wygodnie. Miał bardzo wygodne życie ze mną. Wiedział, że moge go wybawić z każdej opresji. Że zawsze pomogę. I wspomogę również. No, ale cóż - miłość jest ślepa. Teraz mogę tak na to spojrzeć. Pragnę tylko jednego - ŚWIĘTEGO SPOKOJU (tak jak Marylka...). Co mnie nie zabije - to mnie wzmocni. Jestem już coraz silniejsza i pewniejsza siebie. Czekam na więcej. Jednego jestem pewna - nie chcę takiego życia. W strachu i niepewności. Jeżeli tak ma być - wolę być sama. Zawsze patrzyłam na innych, pomagałam im. Teraz stop - zaczynam myśleć o sobie. To moje życie. I to ode mnie zależy jak je przeżyję. Tylko ten Śwęty Spokój... brakuje mi go wciąż ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×