Najpiękniejszy komplement, jakim obdarował was facet.

"jestes sercem bez ktorego nie potrafie zyc"

a mój facet nie ma wyobraźni pod tym kątem :-( I jak tak cofam się pamięcią wstecz nie potrafię sobie przypomnieć ŻADNEGO komplementu, poza: "ja bym tej gładzi lepiej nie położył" ;-) i jeszcze "ostatnio twoja dupa zaczęła nareszcie nabierać kształtów" :-P

1) mieliśmy z moim obecnym kryzys, nawet przerwę... i podczas jednej rozmowy powiedziałam mu: zapomnisz o mnie szybko. On mi na to, że "nie zapomina się największej miłosci swojego życia..." (m-c później się zeszliśmy znowu ;) ) 2) jesteś moją kobietą (uwielbiam jak to mówi ;) ) 3) jesteś najwspanialszym darem jaki otrzymałem od życia i wiele innych...

rozpłakałam sie gdy powiedział: "jesteś jak kryształ" i dodał: "taka zerżnięta":O

a moj Myszek dzien przed moimi urodzinami, tulac mnie w lozku szepnal mi do uszka w chwili kiedy jedna noga bylam juz w krainie snow \"Kasiu, jestes moim zycie. zostan moja zona\" az sie poryczalam :) ps.slub bierzemy za 10 dni:)

\"...Dziękuje ci za to że istniejesz...\" to szczególny komplement, od szczególnej osoby :)

jakby mi facet powiedzial ze tak super wygladam rano z ropa w oczach tak jak ktorejs z Was to bym sie chyba porzygala ze wstretu suuuuper komplement :|

"masz prześliczną pizdeczkę" :D Oczywiście stać go na inne w stylu ze jestem jego ukochaniem, marzeniem, snem i szczęściem

kocham cie szalenie i chyba sie z toba ozenie... bierzemy slub za 6 miesiecy

moj mowi na mnie: ty Belzebubie ale nie wiem czy to komplement

Mój misio zawsze grzmoci mi takie bąki,które są przefetorne i z dedykacją tylko dla mnie.

"na pewno z kazdej strony slyszysz komplementy dlatego ja nie bede Ci ich mowil bo mi sie zepsujesz;)"

moj w sumie przypadkiem wyskoczyl z komplementem zycia.bylismy na weselu u mojego brata i jedna lasencja strasznie sie kolo niego krecila (zajeta bylam zabawa z kuzynka i nie zauwazylam, dopiero potem jak film obejrzalam). gdzies w polowie wieczoru jak coraz wiecej ludzi zaczelo wylazic na fajeczke przed lokal,wyszlam rowniez nabrac swiezego powietrza. zauwazylam mojego z lasencja i z kierownikiem z formy brata (delegacja z pracy-kierownik i sekretarka,czyli lasencja). podeszlam jakos tak odruchowo, nikt mnie z nim nie kojarzyl,bo zajeta bylam kuzynka,wiec od slowa do slowa wyszlo,ze juz rok mieszkamy razem.Pan kierownik uznal,ze posmiejemy sie troche i z glupim usmieszkiem zapytal mojego,czy mnie kocha. Jego odpowiedz (wypowiedziana b.powaznie) "tak, bardzo mocno.przepraszam,ze ci to tak rzadko mowie"- kierownikowi i lasencji opadly kopary, chyba spodziewali sie czegos bardziej w stylu "a gdzie tam, jestem z nia bo dobrze gotuje" lub innego zartu. od tego momentu juz lasencji przy nim na filmie nie widzialam ;)

Po co na filmie. No po takim komplemencie mogą trzepać się już bez strachu.

hehe,no w sumie :D