Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Niewiadoma

Zdradziłam męża

Polecane posty

Gość Niewiadoma

Zdradziłam męża trzy miesiące po ślubie... a co 'najgorsze' zakochałam się ... Dzisiaj mogę powiedzieć, że spotkałam miłość mojego życia po ślubie! Moje małżeństwo mogę nazwać małżeństwem z rozsądku. Mam cudownego męża, który jest niesamowicie wartościową osobą, która stwarza mi ogromne poczucie bezpieczeństwa i którego nie kocham prawdziwą wielką i szczerą miłością (nigdy z mojej strony takiej nie było, to była raczej miłość partnerska, z szacunku, przywiązania). Myślę, że przez lata wmawiałam sobie pewne uczucia, moją 'miłość' i to mnie dzisiaj zgubiło i teraz przyczyniło się do tego, że wybuchłam, zdradziłam (mąż nie wie o zdradzie) i do tego, że myślę o odejściu (rozwodzie - jejku jak to strasznie brzmi!) od mężą. Powiedziałam mężowi, że go nie kocham wielką miłością, że chcę odejść (6miesięcy po ślubie!...mój romans trwa już 3 miesiące) . Mąż nie wie o zdradzie i obecności w moim sercu,umyśle "tego tzreciego" (zdradziłam nie tylko fizycznie,ale psychicznie...przeżyłam coć pięknego i marzę o takim związku)...Mój mąż jest załamany, chce walczyć o to małżeństwo, chce się zmieniać, ratować (uczestniczyliśmy w kursach weeekendowych dl a małżeństw z kryzysami) ...Jest załamany.Mnie dręczą wyrzuty sumienia, że niszczę mu życie, że go tak mocno ranię. Błędem było to, że ja nigdy nie mówiłam otwarcie o swoich stanach uczuciowych, oszukiwałam siebie i męża.Uważałam, że powinnam doceniać to , że spotkałam bardzo dobrego człowieka, który szaleńczo mnie kocha i daje wsparcie. Nie wierzyłam w miłość, wydawało mi się, że prawdziwa miłość istnieje tylko na filmach....Aż do pewnego jesiennego dnia ... Z mężem znamy się 10 lat i od 9-ciu lat jesteśmy razem. Poznaliśmy się w czasach szkoły średniej. Może nawet można nasz związek nazwać przechodzonym. Byliśmy dla siebie pierwszymi partnerami w łóżku, pierwszymi partnerami na dłużej. Dzisiaj myślę, że za wcześnie się poznaliśmy, że zabraliśmy sobie wiele wolności i młodości.... A może nie jest tak...Bo gdybym kochała męża tak, jak pokochałam teraz "tego trzeciego", to nie zdradziłabym go, nie myślałabym o skoku w bok (często zdarzały mi się takie myśli) . Po 4latach bycia ze soba mielsismy powazny kryzys-rowniez chcialam odejsc , bo poczulam sie zmeczona w zwiazku, nie podobalo mi sie wiele rzeczy,wielu aspektow mi brakowalo (prawdziwego uczucia,w lozku tez nie bylo fajnie-traktowalam seks bardziej na zasadzie 'odbebnienia' ...).JA nigdy nie tesknilam mocno za mezem, nie brakowalo mi go tak silnie,jak jemu mnie...Bylismy razem,ale maz czesto narzekal,ze mnie nie czuje, o wszytsko(czuloscim,przytulanki itd)musial sie wrecz prosic... Dzisiaj odpowiedzialam soboie na to pytanie, dlaczego tak bylo: nie kochalam prawdziwie....Zbyt dlugo oszukiwalam...A dzisiaj okolicznosci sa trudniejsze,niz wtedy kiedy po p raz pierwszy pojawil sie kryzys.Dzisiaj mamy za soba slub koscielny.Ja podeszlam bardzo nieodpowiedzialnie do slubu.Moj a maz jest gleboko wierzacy i ciezko mu sie z tym pogodzic, ze tak go oszukalam,ze nie spodziewalby sie (byly cudowne plany o dzieciach,domu...) .Oszukalam nablizsza osobe-to starszne uczucie...Zastanawiam sie, czy nie powiedziec mezowi o prawdziwej przyczynie kryzysu ....BBoje sie, ale momentami uwazam,ze taka szczerosc mu sie nalezy (maz jest niezwykle prawym,szczerym czlowiekiem..tym wieksze sa moje wyrzuty sumienia). Latwiej byloby mi odejsc od meza,ktroy jest zlym czlowiekiem.A tu nie ma problemu przemocy fizycznej,pscyhicznej,alkoholu..Problemem jest 'tylko i 'az' brak mojego uczucia... Mój mąż tak bardzo mnie kocha, życie by za mnie oddał...A ja boję się, że nawet jeśli bym wróciła do męża to nie wytrzymam tak długo, bo z uczuciami nie wygram. Facet, dla którego chcę rzucić mężą pokochał mnie również tak mocno - wytworzyliśmy sobie niesamowitą więż, nie jestem w stanie tego opisać, ale zyczę każdemu taaaakiej miłośći! Jestem w kropce, tkwię w zawieszeniu, bo boję się podjac te nawazniejsza decyzje mojego zycia. Byc kochana czy kochac? Pozostac w pewnym zwiazku,sprawdzonym 9-latami bycia ze soba,ale bez wielkiego uczucia z mej strony...czy wybrac milosc, isc za glosem serca i zwiazac sie z "tym trzecim" ? Osoba , dla ktorej chce porzucic meza jest bardzo bogata w wartosci osoba, pewna (znalismy sie z widzenia,ale wczesniej nic miedzy nami nie zaiskrzylo, wiedzielismy o swoim istnieniu).... Boje sie. Moja najblizsza rodzina wie, co sie stalo i jest zalamana. Mysla,ze postardalam zmysly,ze wyrzuty sumienia nie pozwola mi sie cieszyc nowym zwiazkiem,ze ze statusem mlodej rozwodki bedzie mi dzisiasj ciezko w Polsce. "Ten trzeci" rowniez nie ma latwej sytuacji - pochodzimy z tego samego srodowiska i spoleczenstwo bedzie nas chcialo zlinczowac...Myslimy o zyciu w podziemiu do czasu ,kiedy sie rozwiode...Jest wiele rzeczy,ktore chcialabym jesczez tu dopisac,ale brak mi czasu w tej chwili... P{rrosze o komentarze w tej sprawie.Czyy jest ktos, ktoo chcoc odrobine podobna sytuacje w zyciu mial...? Nie oczekuje rad,ale szczerej opinii...Postaram sie wkrotce jescze bardziej moja historie przyblizyc. Zycie jest takie zaskakujace...Gdyby ktos 6miesiecy temu powiedzial mi, ze za kilka miesiecy bede chciala opuscic meza, bo spotkam moja polowke-nie uwierzylabym..Dzisiaj zycie nie jest w stanie mnie zaskoczyc...Nie musze chyba pisac,ze przechodze tak skrajne nastrooje.Dreczy mnie wiele sytuacji, niose ciezar bolu zadawanego bliskim, mam wyrzuty sumienia,ze przeze mnie cierpia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczerze
nie bede ci pisala,ze popelnilas blad w momencie wiazania sie z mezem wiedzac,ze to nie prawdziwa milosc...bo to sama wiesz...Twoja sytuacja jest cholernie trudna,ale ja na Twoim miejscu odeszlabym od meza:Meczycie sie oboje i jak dlugo to zniesiecie???!!!!Cale zycie przed Wami,Twoj maz bedzie cierpial,ale to bedzie z Twojej strony najlepsza decyzja....Skoro sie zakochalas tak prawdziwie i szczerze,to pogadaj o tym z mezem i rozstancie sie w zgodzie.Nie ma sensu tkwic w czyms,w czym jestes nieszczesliwa. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczerze
A rodzina to powinnas sie najmniej przejmowac!To twoje zycie i nikt go za ciebie nie przezyje...Mozecie tez wyjechac na drugi koniec Polski i byc szczesliwi.Rozwodka???I co z tego?!Tez masz prawo do bycia kochana :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krowa jestes i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fddfssd
pies musi miec tez cos z zycia dlatego polewam mu kosci moją spermą.To jest przyprawa i nektar dla wybranych .Pies szczesliwy moze sie zabrac do degustacji kostek wysokiej jakości :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnbvcxz
A jestes pewna,ze "ten trzeci" to prawdziwa milosc? Przeciez jestes z nim od trzech miesiecy, skad masz pewnosc,ze za kolejne trzy ci nie minie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnbvcxz ma rację:Może to chwilowe zauroczenie? Po prost 9 lat zwiazku z tym samym człowiekiem Cie zmęczyło, może potrzebowałaś nowych bodźców.....Tak jest często. Rób co Ci serce każe, ale musisz naprawdę byc tego pewna, żebys później nie żałowała. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kheer
Ja na twoim miejscu zostałabym z mężem.Wiesz że Cię kocha,szanuje a tego trzeciego nawet nie znasz do końca.Skąd wiesz jak będzie za 5 lat w związku z tym trzecim?Kiedyś byłam w podobnej sytuacji i zostałam przy mężu(nigdy się nie dowiedział o tym trzecim) a też byłam bardzo zakochana i byłam wstanie rzucić wszystko!Nawet niedawno spotkałam tego trzeciego(po trzech latah) i serce zabiło mi mocniej.Dziś cieszę się że taka była moja decyzja bo choć w małżeństwie jest tak zupełnie zwyczajnie to jestem szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość merkuriusz
Miałem coś podobnego z tą róznicą,że to ja byłem takim zdradzonym mężem, kilka miesięcy po ślubie żona potajemnie zaczeła spotykać się ze swoim ex. Nie trwało to długo, kilka miesięcy, wtedy nic o tym nie wiedziałem,nawet nic nie podejrzewałem.owiedziałem się o tym w sumie przypadkowo po kilku latach. Tamten juz miał swoją rodzinę. Przez kilka miesięcy prawie nie rozmawiałem z żoną, biłem się z myślami, zostałem z powodu dzieci ale wiem,że zadra będzie we mnie tkwić do końca życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość J bym się bała
Moje zdanie jest takie ! Na początku nigdy nie ma mkiłości to tak tylko nazywasz! Rozpoczyna się od zauroczenia! Chodzimy jak głupie i nic nas nie obchodzi co dzieje się za nami! Miłość przychodzi póżniej kiedy emocje opadają i zdajemy sobie sprawę że bez tej osoby nie możemy żyć! Że to właśnie ten człowiek ma w sobie wszystko czego od niego oczekujemy i jest nam dobrze ze sobą! Znając 3 miesiące mężczyznę nie wiele wiesz o nim! A co będzie kiedy nagle czar pryśnie i dojdziesz do tego że to była pomyłka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misiaaaaaaaa
"Myślę, że przez lata wmawiałam sobie pewne uczucia, moją 'miłość' "... a może teraz też sobie wmawiasz...? 3 m-ce to niedługo, prawdziwa miłość wymaga więcej czasu. Może to tylko zauroczenie? Dobrze się zastanów bo może się okazać że popełnisz największy błąd swojego życia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkhvuorehvurghp94
co za idiotka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I znowu
wychodzi na to, że te puszczalskie to mają najlepiej... teraz dwuch sie będzie o nią bić ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jesteś pewna czy nie będziesz żałować,że odeszłaś...Ja odeszłam od partnera i jestem z innym ale czase tego żałuję.Zastanów sie czy warto,może to tylko zauroczenie i nie warto niszczyć tego co jest.Trzymaj się,rozumiem Cię świetnie bo też tak miałam(nie mam męża)z poprzednim partnerem.Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joł
Nietety nie pocieszę Cię...nie miałam takiej samej sytuacji, ale domyślam się o co Ci chodzi. Masz naprawdę dobrego męża - nie kochasz go 100% miłością bo na taaką potrzeba czasu. A to że on Cie tak kocha i szanuje i daje całego siebie. To że tego nie potrafisz lub nie chcesz odwzajemnić nie wynika moim zdaniem z tego że jesteś zła- absolutnie. Ale pomyśl ile budowaliście ten, związek, zaufanie, piszesz ,że jest wartościowy...zastanowiłabym się grubo, ale z tego co piszesz zagryzłabym zęby i pozoostałabym przy męzu- moze to tylko zauroczenie z tym trezcim a co będzie jak to minie...czwarty?? pozdrawiam i życzę podjęcia słusznej decyzji, której nie będziesz żałować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Podobna_
Byłam w bardzo podobnej sytuacji. Wyszłam za mąż za człowieka, który był we mnie zakochany, dobry, ja też myślałam, że to może miłość, choć nigdy nie było jakiegoś wielkiego iskrzenia. 3 miesiące po ślubie poznałam człowieka, przez którego zawirował mój świat. Kochał mnie, chciał być ze mna, ale....też był żonaty. Nigdy się tak nie zakochałam! On wyprowadził się z domu, w końcu ja też - gdy już podjęłam decyzję, że chcę być z nim i tylko z nim. I....od tego czasu zaczęło się psuć. Ta miłość z jego strony gdzieś się zapodziała........A ja poświeciłam tyle dla niego - niemalże wszystko, przez ten związek miałam w dodatku problemy w pracy. Teraz sytuacja wygląda tak, że on chce wrócić do żony (duże znaczenie mają także wspólne sprawy majątkowe), zostawił mnie. Jestem sama, choć mój mąż jeszcze próbuje - chce odbudować. Nie wiem, co zrobić. Kocham tamtego, ale....może zostanę z mężem, nie chcę tak cierpieć 2gi raz, mam niemalże depresję. Mąż mnie irytuje, tym bardziej, że jest taki dobry i wiem, że powinnam to docenić. Ale nie potrafie przestać myśleć o tamtym..... Tak więc Niewiadoma, zastanow sie, zanim podejmiesz decyzję - mój - tak go mogę określić - kochanek zapewniał mnie o swojej miłości do mnie, chciał być ze mną. A potem się wycofał :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niewiadoma
Ślicznie dziękuję za wszystkie wypowiedzi! Wszystkie te pytania,ktore mi zadajecie- sama sobie zadaje, zadaje mi je rowniez rodzina (ktora bedzie mnie wspierac niezaleznie od tego,jaka decdyzje podejme) i osoby,ktore o tym wiedza.Mam ogromne wyrzuty sumieniaa,ze zdradzilam meza i nawet nie tylko zdrade z innym mezczyzna mam na mysli.Chodzi o to, ze wyzalilam sie bliskim,przyjaciolom,a MAZ -ten na ktorego wsparcie i zaufanie moge liczyc, on nie wie..Dreczy mnie to...Boje sie... Nigdy nie bede miala pewnosci,czy ten trzeci nie minie,czy nam sie uda. To moze byc wygranie zycia w milosci,a moze i okazac sie,ze najgorsza decyzja mego zycia,z ktorej sie nigdy nie pozbieram... Jesli mialabym wrocic do meza-czuje w glebi serca,ze musialabym o tym powiedziec ..nei potrafilabym (chyba?) zyc w takim klamstwie.Musialabym wypic piwo,ktore nawazylam - wtedy juz od meza zalezaloby,czy by mi wybaczyl,czy nie.. Dzisiaj czuje,ze to milosc mojego zycia,nigdy takich stanow nie przechodzilam.Mysle,ze to sie czuje...Z tym facetem mam taka wiez,jestesmy tak podobni,tak zespoleni,skonfigurowani,ze az mi sie wierzyc nie chce,ze jest takim meski odpowiednik mojej osoby na tym swiecie. Jestesmy dla siebie wspanialymi kumplami,przyjaciolmi,kochankami i partnerami-tak to wsyztsko odbieramy...Nie umiem pieknie pisac,ale gdybym mogla,mysle,ze piekna historie tej milosci moglabym opisac... Nie jest tak,ze nie jestem bez serca...Strasznie sie czuje z tym, ze cierpi przeze mnie osoba,ktorej przysiegalam przed Bogiem "milosc,wiernosc i uczciowsc malenska oraz to,ze go nie opuszcze az do smierci"-ja zlamalam na calej linii moja przysiege! Jest przezde mna strach przez presja otoczenia, sa obawy,ze z tym trzecim mi sie nie uuda (rownie dobrze nie mam gwarancji,ze z mezem mi sie uda?).Na nic w zyciu nie ma pewnosci...Zawsze bedzie na mnie spoczywala blizna "tej co porzucila meza"-bede musiala z taka swiadomoscia zyc. Z drugiej strony boje sie,ze jesli pozostane przy mezu - ze taka sytuacj sie kiedys powtorzy,ze znowu kiedys moze przezcyje (neikoniecznie milosc),ale ze zwyczajnie zdradze..a to sie znowu odbic moze na niewinnym tego mezu :-((( Czuje sie podle,meczy mnie to..potrzebuje porozmawiac.... Tak sie boje..W dodatku swieta sie zblizaja..W domu nikt sie nie cieszy (no bo z czego..?) ...smutne to wsyztsko...NAdal mam szanse odwrotu-tylko czy chce? Boje sie,ze zylabym we wlasnym wiezieniu, w wiezieniu uczuc.... To takie straszne !!!!! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niewiadoma
Wiem,ze takie historie jak moja dzieja sie...Tylko,ze kazdy z nas musi podjac te decyzje i sam bedzie ponosil jego konsekwencje...To takie ciezki strasznie.. Boje sie...Nie mam pewnosci co do tego tzreciego.Wiem,ze to bardzo dobry czlowiek,wartosciowy,cudowny,komunikujemy sie swietnie -zawsze jest %niepewnosci.Takie same obawy moze miec on-ze ja wczesniej czy poznije go opuszcze,bo skoro z 'latwoscia'zostawiam meza po 9 latach bycia razem,to tym bardziej uciekne przy pierwszym lepszym kryzysie w nowym zwiazku... Innych obaw,dylematow,analiz jest tysiace-o wszystkim rozmawiamy-o wszytskim...niezliczone godziny przemyslen o zyciu,o tym co nas czeka,jaka bedzie wizja naszego zycia..Ja mam do strascenia wiele,ale w glebi duszy czuje ,ze warto (chociaz czasem lapie sie na zachwianiach..zwlaszca,keidy czytam takie komentarze i wysluchuje opinii bliskich...).. Nadal jest odwrot,ale bedzie ciezko...Mysle,ze jesli podswiece sie dla meza i zostane z nim-beda trzy cierpienia,trzy niesczescia,bo zadne z nas nie bedzie w pelni sczesliwe... Podobna,czy Twoj maz Ci wybaczyl i nadal pragnie byc z Toba ??? Zycie z taka zadra jest ciezkie..Tym bardziej,ze ja nie jestem w stanie zapewnic,czy nie popelnie takiego bledu w przyszlosci ...A moze mi sie tak wydaje,moze kiedys sie gleboko zastanowie i przemysle i nie ulegne pokusie ??? (nie mamy dzieci,wiec czasem sie zastanawiam,czy nie lepiej sie rozstac teraz,poki nie ma dzieci...?) Aaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jola_24
Po co ty sie pytasz na tym forum jak juz podjęłaś decyzje! Szukasz tylko więcej argumentów ,które mówią żebyś zostawiła męża. Przeczytaj sobie to co piszesz. Współczuje Ci ! Współczuję Twojemu mężowi! Prosze Boga aby mnie nigdy nie spotkała taka sytuacja. Jak takie coś czytam to odechciewa mi sie ślubu i wszystkiego z tym związane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak dla mnie i tak na starość
będziesz wnukom marudzić albo że "wiecie kochane- zawsze podążajcie za głosem serca- ja tego nie zrobiłam i zmarnowałam życie przy waszym dziadku, którego naprawdę nigdy nie kochałam" albo, że "mężczyzny nie trzeba kochać! mężczyzna musi być dobry i porządny...żebym to ja wcześniej zrozumiała!!!" tak naprawdę...to ja radzę Ci odejść. Tamten nie ma zobowiązań jak rozumiem? może się z Tobą związać? byłaś w liceum jak poznałaś męża, tak?byliście dla siebie pierwsi? przecież Ty tak naprawdę wiesz na razie bardzo mało o facetach i o miłości...on zresztą też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Osoba , dla ktorej chce porzucic meza jest bardzo bogata w wartosci osoba, pewna \" - gdzie są te jego wartosci, skoro spotyka się z mężatką???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niewiadoma
Jola_24 -> masz racje,swieta racje!!! Nie zycze nikomu tego,takiej sytuacji....zagmatwalam sobie zycie-tak czuje teraz...Boje sie strasznie...i chyba przyjmuje wyrazy wspolczucia ...Spotkalam w zyciu cudownie wartosciowego czlowieka, ktory mnie poslubil w pelnej wierze,ze na zawsze, na dobre i na zle, do grobowej deski...A ja takie katusze mu wyrzadzam, w najmniej oczekiwanym momencie, momencie pelnych planow na wpsolne zycie.....Jestem okrutna!Podlej sie czuje z tym,ze on nie wie..Dlatego sie zastanawiam,czy nie wyznac tej okrutnej prawdy, bo wtedy maz bedzie znal przyczyne i odzyska pseudo-spokoj i odpowiedz na pytanie :'dlaczegoi ?'. Dzisiaj zlapalam watpliowsci ... A moze jednak wrocic do meza (pod warunkiem tylko wyznania prawdy...a od niego by juz zalezalo wtedy co dalej,czy by mi wybaczyl ...) ... W tym momencie skrzywdze juz 2 osoby doglebnie...bo moja krzywde potraktuje jako kare za moj wystepek ... ...płakać mi się chce, tak bardzo mi smutno, tak bardzo mi żle ...:-(((( Ddodam, ze jestem osoba uznawana w otoczeniu za b.wartosciowa, uczynna, poswiecajaca sie innym, jestem typem spolecznika.... "Ten tzreci" rownie ma taka opinie,ale majac swiadomosc tego co nas czeka,bierze na siebie ciezar mojej decyzji (a ja mu ufam-naprawde ufam,bo wiem,jaki jest)-rowniez wbrew swaitu, bo chce walczy o milosc, o zgodnosc z glosem serca o zycie zgodne z wlasnym sumieniem i sczzesciem...Niestety kosztem innych. Ale moze w przyszlosci maz podziekuje mi za taka decyzje, jesli pozna kogos,kogo kto go szczerze pokocha? Nie wiem.. .... . I jak sie to ma fakt,ze dla wszystkich jestem dobra do tego,ze najblizszych krzywdze swoim postepowaniem i nieuczciwoscia ??? AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I myślę jeszcze że Ci po prostu ZA DOBRZE. Jak Ciebie mąż by zdradził, tak potraktował, jak Ty teraz, to pewnie Ci się dopiero oczy otworzą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przezylam zupelnie to samo
z takim "plusem" ze ja z tego pozamalzenskiego zwiazku mam dziecko (NIE ZALUJE)...tylko wlasnie, wydawalo mi sie ze byla to milosc mojego zycia...tylko ze to z nim przezywalam nie bylo jeszcze codziennoscia, tylko pierwsza faza zycia, pozniej dopiero zaczelam dostrzegac jego wady...no wlasnie...Dzisiaj jestem z mezem, choc tak samo myslalam jak Ty, maz zna prawde, wychowujemy dziecko razem...budujemy zupelnie cos innego. U mnie tez wkradla sie nuda, myslalam ze malzenstwo bylo z rozsadku, ale zaczelam sobie przypominac poczatki...i wiesz ze zauwazylam ze czulam sie z mezem zupelnie tak samona poczatku jak poczulam sie u boku kochanka...zycze Ci duzo spokoju i jak najlepszej decyzji;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przezylam zupelnie to samo
rozwiaz sobie to jak najszybciej zebys nie wpadla w jakies stany lekowe lub depresje...znam ten stan i wiem jak zle sie czujesz...doceniam to ze chcesz powiedziec mezowi prawde, uwierz mi ze to bedzie pierwszy krok zeby sie poczuc lepiej, zarowno Ty jak i on...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niewiadoma
Byle jak opisalam osobe tego trzeeciego - to naprawde bardzo dobry czlowiek o nieskazitelnej opinii w swoim otoczeniu (liczy sie z tym,ze utraci ten wizerunek..ale uwaza,ze szczescie osobiste jest wazniejsze i jest gotow to poswiecic) . To osoba z wielka wrazliwoscia, bogata dusza (ktorej mi u meza brakuje), to czlowiek, przy ktorym czuje sie spelniona, ktory dopelni mnie maksymalnie. Dodam,ze seks miedzy nami jest przezpiekny, wlasciwie slowo 'seks' mi tu nie pasuje, bo to jest najpiekniejsza milosc,jaka moze byc-zycze kazdemu doznania takich uczuc. Gdy sie kochamy, czujemy ,ze to cos wyjatkowego, to maksimum rozkoszy dla ciala i duszy. Nie jestem w stanie tegoi opisac! Prawie za kazdym razem szczytuje, kiedy sie kochamy ( z mezem mialam moze 2razy orgazm w ciagu 9lat) , to niesamowite. Poznalismy i nadal poznajemy swoje ciala z taka checie,rozkosza i radoscia. Ta milosc jest cudna. Seks jest w tym momencie nie najwa zniejszy,ale to cudownie,ze tak sie zgralismy-naprawde jest pieknie. Nie dla seksu wiaze plany z tym tzrecim, o czym chyba tez nie musze pisac...Mam tak wiele wspolnego,podobne mysli,wrazliowsc,sposob odbierania swiata,podejscie d ludzi,podobne zawody (tzn. podobienstwo wynika z potzreby ponmagania ludziom,niesienia dobra,kontakrtu z ludzmi) -czujemy ,ze sie spelniamy ze soba. Mam wielka pewnosc (znajac tego tzreciego z opowiadan innych),ze to dobry czlowiek , wrecz czasem za dobry dla ludzi.Wiem tez,ze absurdalne wydaje sie to,ze w tym momencie nie widac dobra-bo z boku racjonalnie na to patrzac- niszczy malzenstwo...Ale jakie malzenstwo? Bez milosci z jednej strony...Chcoiaiz ja i moj maz tworzymy b.dobry zwiazek-nie sadze by kto kolwiek z naszych znajomych pomyslalby,ze my sie moglibysmy keidys rozstac:kazdy,ale nie my->doslownie tak. Z mezem poznalam sie w szkole sredniej,byl moim piewrszym facetem w lozku,a ja bylam jego druga kobieta w lozku i pierwsza dziecwzyna. Nie meilismy doswiadczen z innymi facetami - moze to teraz wychodzi ...? moze... Naprawde zle mi z tym,ze ranie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niewiadoma
Do "Przezylam zupelnie to samo" - nie bede siebie zapewniala,ze jestem pzrekonana w 100% co do wyboru-takiej penosci nie mam.Ale ufam...podazam z intuicja i za gflosem serca. Ja rowniez nie moge powiedziec o przzeywaniu codziennosci z tym trzecim (nazwe go XY) , no moze namiastke: wynajmujemy mieszkanie,w ktory m spotykamy sie ukradkiem, to nasza oaza spokoju, miejsce utajoone,w ktorym mozemy sie soba cieszyc,rozmawiac,przezywac piekne umysly,milosci...ehh... Nie znamy sie z codziennych sytuacji, dopiero bedziemy sie poznawac. Caly czas sie zastanwiam,czy poswieci wszystko dla milosci? Pieknej milosci? Boje sie-to naturalne,ze mam obawy ...Stawiam wszystko na jedna karte teraz... XY jest kawalerem, ja z mezem nie mamy dzieci -wiec sprawaa o tyle wydaje sie 'latwiejsza'... Ktos napisall (chyba 'notoja'),ze mialam za dobrze w zyciu: byc moze,byc moze wlasnie dlatego sobie zawirowalam zycie...Dodam jescze,ze na poczatku ten flirt sprowokowalam ja,ode mnie zalezalo to co potem sie stalo.I nie robilam nic na przymus. Po porstu zadzialaly taaaakie sily, silniejsze od wszelkich deklaracji,przysieg,ktorych nie bylam w stanie zahamowac...Nie bylam w stanie..I nie zaluje tego co sie stalo... Mam pyt. do Przezylam zupelnie to samo"-czy wychowujesz dziecko z mezem, dziecko z romansu? Niesamowite mi sie to wydaje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przezylam zupelnie to samo
moze faktycznie chec poznania czegos innego teraz wychodzi...to nie jest latwe ja Cie rozumiem...tez tak myslalam o Kochanku...dalej mysle ze jest inteligentny, szanowany, wesoly, ekstra facet...ale..no wlasnie, ale...brakuje mu czegos czego nie widzialam, lub nie chcialam zauwazyc na poczatku naszej znajomosci...aha, znamy sie 5 lat, 4 lata ciagnal sie "romans", nie umialam sie zdecydowac...maz wiedzial o wszystkim od poczatku...Takze ja nie mowie o paru miesiacach i spadnieciu z chmurki, ja mowie o czyms co trwalo dosc duzo czasu zeby sie przekonac... Aha, z kochankiem mamy, pisze mamy...kontakt ze zgledu na dziecko, on tez chce byc czescia jego zycia...takze widzisz, zaluje ze pozwolilam tak skomplikowac sobie zycie i innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dingi
Wydaje mi sie ze popelnilas blad decydujac sie na malzenstwo... Wiem, ze to juz jakas presja, bo tyle czasu razem byliscie, ale jesli nie bylas pewna to trzeba bylo albo odejsc albo poczekac... Ja jestem w troche innej sytuacji. Wszystko sie zgadza, ale ja jeszcze nie wzielam slubu, choc ta mysl gdzies pomiedzy nami istnieje. Jednak wiem, ze nie podejme tej decyzji dopoki nie bede pewna, a po Twoim wpisie mam swiadomosc jaki blad moglabym uczynic. Niestety, a moze stety, jakos mi pomaga Twoje nieszczescie teraz, choc nie cieszy i wiem co przezywasz:( Czesto nam sie powtarza ze nie ma idealow i my w to jak glupcy wierzymy... Czym jednak jest ideal? Czy ideal nie jest odzwierciedleniem naszych oczekiwan? Niestety nasze idealy istnieja, a ja podobnie chyba jak Ty, myslalam ze znalazlam "prawie ideal" i dlatego warto kochac i byc z nim, bo jest najwiekszym szczesciem jakie moglo mnie spotkac w zyciu. Spotkalam ideala... zdrada psychiczna i ocean rozterek:( Powoli zblizam sie do podjecia decyzji... Nie chce ranic mojego partnera, choc wiem ze to juz nieuniknione, niestety... Musze byc jednak pewna... Czy warto odejsc? Czy to nie sa jakies zludzenia...Poczekaj jeszcze troche, albo moze jakies rozstanie na jakis czas gdzie moglabys SAMA to przemyslec... To dopiero 3 miesiace, dlatego tak Ci radze, choc nie jest to proste, bo u Was karty są juz prawie jasne... Wiem jedno, nie chce zalowac tego ze nie zylam w zgodzie z moim sercem... Juz zaluje. Zaluje tych łez ktore zobacze w oczach mojego mezczyzny... Wiem, ze kiedys mnie dopadnie to... zlo powroci... karma... Warto chyba jednak zyc kilka chwil z sercem niz udawac cale zycie?! Pozdrawiam... i zycze podjecia najlepszej decyzji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przezylam zupelnie to samo
tak, dziecko wychowuje z mezem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×