Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość misiakowata

Cierpię na Zespół Turreta... pomocy...

Polecane posty

misiakowata>> Mam to cały czas :O kilkanaście razy dziennie puszcze jakąś „fajną” wiązankę :O Chęć dotykania ludzi nachodzi mnie od czasu do czasu. ja wiem wszystko na ten tema>> Czyli jedyne co nam pozostało to nauczyć się z tym żyć :O W sumie już tyle lat to mam, że w pewien sposób przyzwyczaiłam się do tego. Mam szczęście, że otaczają mnie ludzie którzy mnie kochają i są wyrozumiali dla moich zachowań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli najlepiej wyjechać na jakąś wieś, nie stresować się, paść krówki itp? :D:D no ok... dzięki za odp. na moje NATRĘTNE pytania... :) własnie przeczytałam różne artykuły o tikach i wiesz... Z T to właśnie to... ale moja koleżanka miała triki przewlekłe,a my mamy jakieś tam, ale już własnie nieuleczalne, do końca życia... 😡 pozdro i dzięki za wszystko ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wiem wszystko na ten tema
rodzina przyzwyczaiła sie tak jak i znajomi takze nie robia zadnych dziwnych spostrzezeń na te ruchy czy głosy.mówisz że zabija, hmmm ogladałem film na ten enat gdzie były pokzane skraje przypadki jak chory powybijał sobie zeby i wykolił oczy.Powaznie mówie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wiem wszystko na ten tema
tak u mnie tez wokół mnie sie przyzwyczaili takze nie zwracam nawet na to uwagi i nie robią z tego zadnej sensacji.Gorzej jest gdzies wsród obcych ludzi to sa dopiero jaja ale staram sie nie oprzejmiować.Z reszta nie znam innego zycia niz takie:( Nie wiem jak to jest byc zdrowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wiem wszystko na ten tema>> Właśnie mi się przypomniało, że parę lat temu miałam taki okres, że kiedy miałam nożyczki w ręku nachodziła mnie wielka „chęć” wbicia ich sobie w oko :O nigdy jakoś nie powiązałam tych faktów, że to też może być objaw Z T do momentu jak opisałeś przypadek tego faceta co powybijał sobie zęby itd. :/ Myślałam wtedy, że po prostu świruje. Bosh mam nadzieje, że moje objawy się już nie nasilą nie chce sobie zrobić krzywdy :( Ja naprawdę jestem popieprzona :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wiem wszystko na ten tema
ja mam do dziś tak z tymi niozyczkami albo nozem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wiem wszystko na ten tema
uzywam jedynie zaokraglonych nozy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o matko...
Jej, straszne rzeczy piszecie.. Przyznam że widziałam w " Rozmowach w toku " pana chorego na Zespół Turreta i muszę powiedzieć że .. zszokowało mnie jego zachowanie. Mocno zszokowało, bo po raz pierwszy coś takiego zobaczyłam, gdyby programu nie prowadziła Ewa Drzyzga pomyślałabym że wynajęli jakiegoś aktora żeby zrobić sensację i podnieść oglądalność ;) Czy można zapytać jak wygląda wasze życie uczuciowe ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wiem wszystko na ten tema
u mnie jest w porzadku mam zone dziecko , nie narzekam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wiem wszystko na ten tema
staram sie życ jak inni ludzie a reakcje inych na moje zachowanie ignoruje , czesto nawet zapominam ze jestem troche inny.Powaznie!Do wszystkiego mozna sie przyzwyczaic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o matko...>> jeśli chodzi o moje życie uczuciowe to od 5 lat jestem w stałym związku z inteligentnym, wrażliwym, po prostu wspaniałym człowiekiem, niedługo szykuje się ślub :) Jak mnie bliżej poznać to jestem miłą osobą poza tymi wybuchami popieprzonych zachowań :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pisaliście na początku, że choroba ta polega na natręctwch...Mnie z kolei wydaję się że głośno mówie np. w autobusie kiedy jade sama. Zamyśle się i nie jestem pewna czy nie powiedziałam tego głośno. Czasem muszę wręcz zacisnąć mocno usta żeby mieć pewność że nie mówie sama do siebie. Czy to zaczyna się właśnie w ten sposób???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wiem wszystko na ten tema
Oj wydaje mi się ze chyba nie!!! A ile masz lat?? i czy wczesniej miałaś jakies onjawy?? np mimowolna mimikan twarzy , pochrząkiwanie itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Leer
Też to mam do chuja i wcale nie jest mi z tym dobrze wypierdalać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo wam wszystkim
współczuję. pierwszy raz zobaczyłam objawy tej choroby w serialu "Ally McBeal" kilka lat temu, sądziłam, że scenarzyści sobie to wymyślili, to było tak bardzo nierzeczywiste! ale to straszne, tym bardziej, że, jak piszecie, to nieuleczalne, a nawet może się pogłębić:( współczuję... a jak wam się układają kontakty w pracy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Witam ludzie
Ja miałam nerwicę natręctw jak byłam jeszcze dzieckiem. Wychowywano mnie w wierze katolickiej. Obowiązkowe chodzenie do kościoła co niedziela, co miesiąc chodzenie do spowiedzi, św Komunii i te sprawy. Zaczęło się od tego że w ktorymś momencie, nawet nie wiadomo kiedy ( no znikąd po prostu) pomyślało mi się naglo jakieś bluźnierstwo w stosunku do Jezusa. Przeraziłam się tym okropnie. Byłam małą dzieczynką. Wydawało mi się że pójdę za to do piekła. Niestety od tamtej pory zaczęło się... :O Codziennie zaczęły mnie dopadać w myślach takie przekleństwa w stosunku do Jezusa, Matki Boskiej i świętych. Bylam tym zrozpaczona bo to było jakby wbrew mojej woli. Wydawało mi się że jestem stracona i że Bóg mi tego nie wybaczy. Jednocześnie wymyśliłam sobie jakiś sposób że jeśli szeptem przysięgnę że tak naprawdę tak nie myślę i że to wszystko jest nieprawda to te bluźnierstwa zostaną mi jakby częściowo wymazane. I tak też codziennie chyba ze sto razy bluźniłam w myślach i tyleż razy wymawiałam te przysięgi szeptem żeby te moje myśli odwrócić. Oprócz tego wydawało mi się że nie mogę stać tyłem do obrazu lub w kościele tyłem do ołtarza. Wyobrażacie sobie jakie musiały wynikać z tego dziwactwa, akcje typu stanie w skośnym kierunku w kościele w stosunku do innych ludzi. Po prostu paranoja. Zaczęłam się bać chodzić do spowiedzi, wydawało mi się za każdym razem że nie wyspowiadałam się ze wszystkich grzechów i popadałam w największą drobiazgowość. Wyobraźcie sobie młodą dziewczynkę spowiadającą się po pół godz czy 40 min. Czasami to wszystko było już wykańczające psychicznie i fizycznie i miałam już naprawdę dość. To trwało latami. Byłam nerwowa, płaczliwa. Rodzice zauważyli że coś jest nie tak, szczególnie matka. Ona nie potrafiła mi pomóc, wyczuwałam w niej tylko złość że uciekam od spowiedzi i że mam urojenia. Któregoś dnia byłam z mamą w kościele ale nie chciałam iść do spowiedzi bo bałam się spowiedzi. Oprócz tego ciągle mi się wydawało że jestem niewystarczająco przygotowana. Matka nie mogła tego zrozumieć. Potrafiła mnie wepchnąć na siłe i zatargać do konfesjonału na oczach zdziwionych ludzi. Nigdy nie zapomnę tego upokorzenia. Moja matka nie umiała się właściwie zachować na tę sytuację bo sama była przesadnie pobożna. Pójście do psychiatry wydawało mi się czymś niewyobrażalnym. W życiu nie chciałam się przyznać że jest ze mną coś nie tak. Cały czas próbowałam to ukryć ale nie udawało mi się. W szkole też miałam pewne odchyły i nawet nauczycielka coś zauważyła... Matka kiedyś się zwierzyła w mojej obecności pewnemu bardzo przystojnemu księdzu że jej córka boi się spowiedzi, nie chce do niej chodzić i ona nie wie jak rozwiązać ten problem. Ksiądz wtedy z bardzo miłym uśmiechem zaczął mi coś tłumaczyć a ja tylko stałam w milczeniu ze spuszczoną głową, a jak sobie poszedł to się rozryczałam i uciekłam. Matka poczułą się głupio i próbowała się potem tylko nieudolnie wykręcić że cała ta rozmowa z księdzem to był tylko żart :O Te wszystkie problemy położyły cień na moim dzieciństwie. W obecnym czasie nawet nie chce do tego w żaden sposób wracać wspomnieniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A teraz
Jak Ci się układa w życiu dorosłym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jakie znasz inne kafe
pusia to ty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kto.........
? autorka? Nie to ja... zaraz się wpiszę pod czarnym, jeśli nie wierzycie...heh, niewiedzialam ze moj topik odzyje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Witam ludzie
Czesc Misiakowata Nie spodziewałam się że autorka topiku jeszcze tu jest. Chyba często wchodzimy na kafeterie. Jak teraz mi się układa w życiu dorosłym ? Teraz mam prawie 26 lat i powiedziałabym że problem praktycznie zaniknął. Zupełnie jakbym wyrosła z tych natręctw. Nawet nie wiem kiedy mi to dokładnie przeszło. Chyba zaczęło mi to przechodzić w momencie dorastania kiedy stawałam się coraz bardziej niezależna. W wieku np. 13 lat kiedy matka pytala czy byłam u spowiedzi to ściemniałam że byłam, a np. w rzeczywistości po pół roku nie chodziłam do tej znienawidzonej spowiedzi. Moja matka też wtedy zaczęła się pewnie kierować zasadą że chyba już jestem za duża na poganianie do spowiedzi. Uznawała chyba że się modle ale ona już nie musi tego sprawdzać. Potem jak byłam jeszcze starsza i miałam np. 17 lat to już w ogóle przestałam chodzić do kościoła i się modlić. Zamiast do kościoła to łaziłam gdzie indziej z koleżankami albo leczyłam kaca po dyskotece. Przestałam się po prostu zastanawiać nad sprawami związanymi z Bogiem i wtedy autoamtycznie przeszły mi przekleństwa. O dziwo oddalenie się od kościoła wyleczyło mnie z natręctw. A może w po prostu w którymś momencie zaakceptowałam fakt że to tylko choroba i że nie dam się jej i będę się starać nie zwracać na nią uwagi lub pozwolę sobie na jakieś głupie myśli i nie uznam ich za zakazane i że Bóg mi to wybaczy bo to tylko choroba a nie ja. Obecnie moja matka ma 50 lat i weszła już w totalny szczyt pobożności. Chwilami mi się wydaje że to ona jest już psychiczna. Na dzień dzisiejszy ona sprawdza czy w niedziele chodzę do kościoła bo zauważyła że "lubię" sobie nie pójść na niedzielną mszę. Więc wychodzę żeby potem nie słuchać zrzędzenia i obrażania się, ale nie czuję już żeby jakiekolwiek natręctwa obrzydzały mi życie. Potrafię się normalnie modlić, nawet bez jakichś specjalnych oporów chodzę do spowiedzi jeżeli najdzie mnie z rzadka chęć na swego rodzaju oczyszczenie. Przyznaję że jakieś tam resztki tej choroby we mnie zostały, bo czasami zdarzają mi się jeszcze jakieś podszepty tych bluźnierstw lub jakieś chore wizje ale zdarza mi się to naprawdę cholernie rzadko i jest jednorazowe. Dzieciństwo jest już tylko niemiłym wspomnieniem, a raczej tylko tą jedną sferę dzieciństwa źle wspominam bo wszystkie inne wspomnienia były raczej miłe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coś powiem
z natręctwami jest czasami tak jak z alergią, wystarczy usunąć alergen! Co do tików nerwowych, niekontrolowanych i głupich wypowiedzi to jest to wyleczalne (wiem po sobie) ja traktuje to jako pewnego rodzaju nerwową (neurologiczną) nadwrażliwość! Zauważyłem, że wpływ na moje nastroje mają artykuły spożywcze, te z chemią - wystarczy przestać obżerać się słodyczami, używkami, unikać nawet chleba z chemią, jak najprostsza dieta owocowo-warzywna najlepiej z przydomowego ogródka! Niestety prawie całkowicie trzeba usunąć cukier i słodziki. Inną pomocną rzeczą jest joga oddechowa, pozytywne afirmacje oraz autosugestia - to pomaga!!! Uprzedzam tylko, że najlepiej jest to zrobić w młodym wieku, mózg ludzki ostatecznie dojrzewa w około 25 roku życia, czyli na samym końcu. Ważna jest determinacja! Mam nadzieję, że pocieszyłem i zachęciłem do samowyleczenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głowa do góry
a pamiętacie taką komedie z takim fajnym aktorem, nie pamiętam tytułu. koleś ten, poznał dziewczyne, która co chwile miała takie napady polegające na wykrzykiwaniu przekleństw. w filmie to wyglądało śmiesznie, nie wiedziałem że istnieje taka choroba, tzn żeby akurat tak przeklinać. w filmie bardzo fajnie jest to pokazane, tym bardziej że rola tego kolesia jest znakomita. ktoś inny by się tym zraził, a on obrócił to w żart, po prostu tak, aby to pasowało do sytuacji, np jak poszli na jakiś mecz i siedzieli na trybunie, to nagle ta laska zaczęła bluzgać w momencie kiedy wszyscy byli chicho, a ten kolo wstaje i powtarza po niej te bluzgi, jak by to było do graczy na boisku i wtedy wszyscy zaczynają wykrzykiwać razem z nimi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no tak śmiesznie
to musiało wyglądać :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laddna
ogladalam kiedys w 'wiadomosciach' mini reportaz o chlopaku, ktory poddal sie jakiejs eksperymentalnej metodzie leczenia, bo choroba bardzi uprzykrzala mu zycie. Krzyczal, klal, machal rekami itd, nie mogl normlanie zyc. Po operacji (chyba to byla operacja) przeszly mu tiki, byl strasznie szczesliwy. Pokazywali zachowanie 'sprzed' dla porownania, naprawde szokujaca zmiana. Chlopak mogl zaczac normlanie zyc, pracowac, uczyc sie. Poszukajcie w archiwum tvp albo napiszcie, pamietam, ze rok lub 1,5 roku temu widzialam ten material. Koles mial na imie Robert (chyba).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laddna
poza tym mam znajomego, cierpiacego na zespol Touretta, ja sie przyzwyczailam do jego zachowania, ale ludzie roznie na niego reaguja. Szkoda mi go, bo to porzadny, pracowity facet, a tak mu duzo ciezej w zyciu:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
głowa do góry>> Tak, widziałam tą komedie to był „Boski Żigolo” główną role grał Rob Schneider.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głowa do góry
może ze mną coś nie tak, ale takie coś może być całkiem fajne, oczywiście dla mnie ;) bo ja to taki ignorant i mam wszystko (prawie) w tyłku i taka osoba - dziewczyna, może być sympatyczna, przykład, coś mnie wkurzy, np rodzice, ale (powiedzmy że) nie wypada do nich pyskować, no ... ale za mnie i to całkiem nie celowo może zrobić ta dziewczyna :D a co, niech im nawrzuca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×