Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

martwota

Siedem lat w konkubinacie, on mnie zdradził, ale nie chce się rozstać

Polecane posty

Czy ktoś z Was może pochwalić się takim stażem? Dlaczego nie wzięliście ślubu? I proszę - niech mi ktoś pomoże, bo jestem bliska obłedu: mój facet prowadził od dwóch miesięcy czułą korespondencję na gg pod moim bokiem. Ja już kilka razy chciałam się z nim rozstać, ale on za każdym razem błaga, żebym została, bo mnie kocha i wszystko się zmieni. Nawet teraz, gdy włamałam mu się na gg i przeczytałam rewelacje na temat naszego związku (którego wg jego słów już nie ma), chciałam sprawę zakończyć raz na zawsze, nawet teraz nie pozwala mi odejść...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a to Ty musisz mieć jego pozwolenie na odejście? Hmmm... a myślałam, że czasy niewolnictwa w Europie są już prehistorią... Trochę szacunku do samej siebie i honoru, dziewczyno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz -nie jestem pewna czy rozmowy na g-g to zdrada! człowiek potrzebuje dowartosciowania - i to normalne ze w długich związkach( wiem bo jestem 5 lat) szuka sie tego... ale ja wole flirt w necie- niz dosiadanie sie na imprezce( a zawsze ktos chce sie dosiąść , postawic piwko...itp.) w naturze człowieka lezy chęć poznawania nowego... a przez g-g to nie jest grozne...chyba ze posunie sie dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa33 - sprawa jest bardziej skomplikowana. Tak, potrzebuję jego zgody, bo mam syndrom DDA i nie potrafię odejść, jeśli ktoś mi mówi, że mnie kocha i żyje tylko dla mnie. To irracjonalne i być może głupie, ale szukam mądrych wskazówek, jak rozwiązać ten problem. Liczę na to, że głosy innych dodadzą mi siły. Że ktoś o tak zdrowym podejściu, jak Twoje napisze, żebym nie była naiwna, bo on kłamie. nusia 1 - zalezy o czym się na gg pisze - zgodzisz sie? jeśli koresponduje się z jedną kobietą, twierdząc, że jest ona ideałem, uwodząc ją na różne sposoby, to chyba można to uznać za zdradę? czy nie? A poza tym, to dlaczego jeśli ludzie są ze sobą tak długo, to szukają dowartościowania? czy to nie znaczy, że miłość w związku się skończyła? i dlaczego wtedy nadal są razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytałam juz tu na forum ze faceci piszą z innymi laskami( nawet zakładają osobne foldery na kazdą- to juz faktycznie przesada ) - kurde- no co poradzic robi źle- ale moze -naprawde to nie jest tak do konca jak myslisz? bo inni faceci na przykład oglądają pornole! - to dla mnie tez obleśne- ale tak robią i nic tego nie zmieni- najwyzej seksuolog ja bym poobserwowała- czy nie chce się z nią umówic... w realu... nie wiadomo jakie są wasze stosunki ostatnio- moze sie kłócicie- i szuka odskoczni( no i lepiej na g-g niz na imprezie)... bądź miła- nie rób fochów- bo go całkiem popchniesz do tej panny ... ale sprawdzaj co sie dzieje( niestety- kobieta musi byc aktorką i lisiczką...jesli kocha i nie chce sracic- to trudne ale kazda walczy o swoje na swój sposób) mój jest taki- bo mam trudnego w h.uj faceta i wiem ze ryjem nic NIGDY nie zdziałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana moja, to co Cię spotyka nie jest normalne. Nie jest normalne bycie z kimś w związku i romansowanie za plecami z kimś innym. Ja też mam ojca alkoholika, pierwszy mąż był alkoholikiem(rozwiodłam się), i mój obecny mąż jest alkoholikiem-leczy się i trzeźwieje już 2 lata. W konkubinacie byliśmy 6 lat, w zeszłą sobotę wzięliśmy ślub. Może nie mówi mi codziennie jak bardzo mnie kocha , ale widzę to po nim-w gestach, zachowaniu, zrobieniu kawki po pracy, w rozmowach. I jestem pewna że romansowałby z inną na boku-zawsze kiedy ktoś nieznajomy do mnie lub do niego pisze przez gg, to stawiamy oboje sprawę jasno-że jesteśmy w związku i koniec. Jeśli nie widzisz przyszłości w tym związku teraz to co będzie za 10,15 lat? Na pewno gorzej nie lepiej. Jak każda z nas zasługujesz na lepsze życie. Nawet bardziej, bo wyobrażam sobie co przeżyłaś jako dziecko. Zatroszcz się o siebie-jesteś wartościową kobietą i nie ma sensu marnować krótkiego życia z jakimś nieodpowiedzialnym palantem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kobita - dziękuję, dziękuję, dziękuję powiedz mi tylko - jak Ty to zrobiłaś, że wyszłaś z poprzedniego związku? skąd wzięłaś na to siły? bo ja widzę dla siebie teraz tylko jedno rozwiązanie: spakować najpotrzebniejsze rzeczy i wyjść, gdy jego nie będzie. on nie pozwoli rozstrzygnąć tej sprawy w normalny, dojrzały sposób. stracę wszystko, na co pracowałam. poza tym nie chcę, przeraża mnie wręcz uciekanie z domu \"w kapciach\", bo już to przerabiałam w domu rodzinnym, potem zawsze się wraca i znów jest piekło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bebe __
Każdy związek, każde małżeństwo przeżywa kryzys. Na to nie ma mocnych. Jedyna droga rozwiązania problemów jest rozmowa, rozmowa, rozmowa ... Powinnaś postawić mu ultimatum np. kochanie daję tobie dwa tygodnie na załatwienie tej sprawy. I co najwazniejsze musisz, ale to musisz byc konsekwentna. On zapomina, że macie takie same prawa. A jak ty byś z jakims facetem romansowała na boku, czy to by mu odpowiadało ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bebe Nasz związek przeżywa ciągłe kryzysy od kilku lat. Kiedy go jeszcze naprawdę kochałam, robił mi o byle co sceny zazdrości. Oczywiście, rozmawiamy - pod warunkiem, że nie jesteśmy w stanie wojny, czy zawieszenia broni. I rzecz jasna, rozmawialiśmy też szczegółowo o jego korespondencji. Ale właśnie to mnie zgubiło. Zanim zaczęłam drążyć temat miałam jasność sytuacji: mój facet, którego już nie kocham (co najwyżej darzę przyjaźnią, bo znamy się ponad połowę życia), też przestał mnie kochac, więc powinniśmy się rozstać. Ale on to wszystko odwrócił, wymieszał, sprawił, że moja jasność uleciała i teraz już nic nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może właśnie tu leży problem - w Twoim syndromie DDA, a nie w tym, że facet przyprawia Ci rogi? Może trzeba by jakieś leczenie zacząć u Ciebie i wtedy sama rozwiążesz problem niewiernego faceta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest bardzo prawdopodobne, tylko ja nie chciałam wierzyć w taką zależność. Wydawało mi się, że nie mam prawa obarczać ojca alkoholika winą za swoje nieudane życie uczuciowe. Zamierzam pójść na terapię, ale nie spodziewam się też po niej rewelacji, bo na dobrego psychoanalityka mnie nie stać, a społecznie to tacy chyba raczej nie pracują

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzeba dojrzeć do decyzji rozstania. Zrób sobie na kartce rachunek sumienia: + i - bycia z nim-co on ci daje z siebie oprócz pięknych słówek z których nic nie masz, a co Ty dajesz z siebie. Najlepiej gdybyś zrobiła ten bilans z jakąś bardzo dobrą przyjaciółką -bo ty nie jesteś obiektywna. Jeśli nie jesteś pewna odejścia to znaczy że coś Cię przy nim trzyma, zastanów się co to jest. Jeśli brak wiary w siebie- zajrzyj w siebie i zapytaj dlaczego miałabym sobie nie poradzić?Przecież i tak wszystko jest na mojej głowie. A może finanse? A dlaczego miałabym nie znaleźć sobie pracy/ przecież jestem wartościową kobietą. Do odejścia trzeba dojrzeć, czasem jest to jakieś zdarzenie które przelewa czarę goryczy-rzadziej obiektywne spojrzenie na swoje życie. Będziesz gotowa, kiedy bez złości powiesz: nie chcę takiego życia dla siebie, zasługuję na coś lepszego, na mężczyznę który się mną zaopiekuje-będzie dla mnie oparciem i przyjacielem. Kiedy pomyślisz bez złości: nie muszę ale chcę to zakończyć-dla siebie, nie muszę nikogo szukać na siłę-zaopiekuję się sobą, będę sobie robić przyjemności i będę egoistką bo na to zasługuję. Mam nadzieję, że kiedy już będziesz gotowa-poradzisz sobie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie przeczytałam wątek o terapii. To bardzo, bardzo dobry pomysł. W każdym mieście są przychodnie, w których bezpłatnie można brać udział w terapiach indywidualnych i grupowych. Ja przeszłam jedną taką terapię, teraz chodzę na inną-grupową. Nawet nie wiesz ile się dowiedziałam i ile zrobiłam ze swoim życiem pod wpływem tych terapii. To są grupy dla osób współuzależnionych. To jest dla Ciebie podstawa, żeby dojrzeć do właściwych decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bebe__
Bardzo dobrze że chcesz iść na terapię, ja uważam, że taka terapia tobie bedzie miała pozytywny wpływ na dalsze twoje życie. Masz bardzo dobry pomysł, ale zrealizuj go zaraz, natychmiast, nie odkładaj na później, pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×