Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

barbinka

ja już nie moge dłużej z nim żyć !!!!!!!

Polecane posty

ja już nie moge dłużej z nim żyć !!!!!!! nie mam odwagi z tym skończyć , jestem prawie 3 lata po ślubie bez dzieci ale dlatego że w tym wszystkim zachowalam choć odrobinę rozsądku. Juz nie moge , i jestem bezsilna brak mi odwagi , wytrwalosci i sił ale wiem na pewno że nie chce z nim spędzic życia . Już wole byc sama . A czas leci mam 27 lat mam jeszcze szansę aby ułożyc sobie życie . Prosze was o wsparcie i porady jak zebrać siły i wreszcie powiedziec dość !!!! Dodam że bardzo martwię sie o rodziców, którzy są bardzo religijni , bardzo przeżywali nasza jedna z afer. Tato jest chory na serce . A ja juz nie wiem co robić . Chyba bardziej martwie sie o innych niz o siebie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a cos
blizej? co on takiego robi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no wlasnie
co sie dzieje? Bo trudno teoretyzowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jest egoistą , i to jakim martwi się tylko o siebie nie docenia tego co robie , ja zarabiam więcej od niego a do tego zajmuje sie domem , niby nie ma dużo pracy bo nie mamy dzieci ale jednak jest troszeczke . On mi w niczym nie pomaga , nawet szklanki nie umyje po sobie , KAŻE MI JEŻDZIĆ MALUCHEM CHOCIAŻ MAMY TEZ SEICENTO , BO JA DOŁOŻYŁAM TYLKO 2 TYŚ A JEGO RODZICE 6 TYŚ . ojej gdybym mogła tak pisac i pisac ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziś przyszedł z pracy < nawpierda..ł sie bo zrobiłam obiadek pycha , jego ulubione kotleciki z piersi i surówka z pekińskiej , i poszedł spać do mamusi i zabrał mi kluczyki do seicento , powiedzial zebym malcem jechala........... nienawidze tego drania , moze ja nie jestem ideałem ale myslę o innych , a on tylko o sobie i tym sie róznimy .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kopnij w dupe
tego sukinsyna, ja tak zrobilam i teraz wiem, że życie może być piekne, chociaż jestem od ciebie starsza !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a cos
no to faktycznie. ale rozmawialas o tym z nim czy dusisz w sobie? ja nie rozumiem takiego wyliczania. a w pracach domowych nie wyreczaj! jak mamusia nie nauczyla to niestety musi natrudzic sie zona! nie odpuszczaj! nie myj naczyn, niech zuzyje wszystkie szklanki w domu! i pogadaj z nim. powiedz: mysle o rozstaniu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaaao
Jestem ciekawa czy zawsze tak było czy nagle się zmienił ? 3 lata to może nie jest bardzo długi staż małżeński, ale zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co moje kochane kobitki ja już próbowałam nie raz rozmawiać , ale to dzieciuch 2,5 roku młodszy ode mnie . Może w miłości wiek nie gra roli ale to nie miłośc ,do dziś nie moge zrozumiec jak moglam byc tak nieodpowiedzialna tak głupiutka , ale przez te 3 lata małżeństwa nauczyłam sie wiecej niż przez 20 kilka lat mojego życia, chyba było mi to potrzebne abym dorosła . A z nim jest taka rozmowa że dziś mówi że kocha , a jutro mówi o rozwodzie , jasne że o tym gadamy ale jemu rodzice mówili aby się zastanowił żeniąc sie bo jest młody jeszcze i teraz mu głupio wrocic do nich , bo nie ma gdzie i tak to przeciąga ... Są chwile kiedy przychodzi do mnie przytula sie ale to tylko gdy mu sie chce , wtedy jest takim facetem jakiego można sobie wymażyć ale ta jego dwulicowośc normalnie nie do opisania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo Ci współczuję, trafiłas po prostu na niedojrzały egzemplarz i jak na mój gust, na siłę go nie zmienisz :o On ma 24 lata, czy nawet 25, z autopsji wiem, że w tym wieku faceci jeszcze chca poszaleć, nie myślą o rodzinie. Szkoda tylko, że szydło nie wyszło z worka przed ślubem, ale nic straconego, przeciez skoro tak wam źle... zawsze mozna sie rozstać. I chwała Bogu, że nie macie dzieci, bo sytuacja byłaby trudniejsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a zmienił sie ok pól roczku po ślubie , bo na początku było tak że to on pracował a ja nie wiec gotowałąm mu obiadki nawet mówiłam aby cynke puścił 20 min przed końcem pracy żebym zdążyła ziemniaczki ugotować , robiłam mu kanapeczki do pracy i śniadanka ...... ale potem role sie odwróciły to on stacił prace a ja zaczełam pracowac i wstajac rano nie miałam od niego żadnej pomocy sama robiłam sobie sniadanko , z pracy wracalam głodna i zastawalam taki bałagan że bałabym sie kogokolwiek zaprośić do siebie. Rzucałbluzgami zawsze gdy wstawałam o 5 rano . ............................................................................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pan wygodnicki, pewnie tak nauczony przez mamusię :o Trudno mi doradzać, jestem 7 miesięcy po ślubie, ale z facetem starszym o 13 lat i mam zupełnie inną sytuację, ale potrafie się wczuć w Twoją i wyobrazic sobie co czujesz. Pozostaje mi tylko zyczyc Ci siły i wytrwałości, jeśli nie pomagaja rozmowy, to co może pomóc? Masz czekać, aż Twój mąż łaskawie się zmieni, jak dorośnie? Niektórzy nie dorastają przez całe zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozstać sie bardzo chętnie tylko prosze dodajcie mi sił i odwagi !!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikt tego za ciebie nie zrobi - albo sama postawisz wszystko na jedna karte wyjdziesz z tego z twarza albo bedziesz tak trwala przegrywajac wszystko powoli. a tak na marginesie - to dopiero poczatek twojego nieudanego malzenstwa - zamknij oczy i wyobraz sobie co moze byc pozniej kiedy przyjda dzieci i bedzie wiecej obowiazkow . Pozdrawiam . Ps . Co to za maz co chodzi spac do mamusi ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magdalena7979
hej, nie wiem. Ja bym byla daleka od takich ostrych krokow. Wszytskie glosy tu sa jednostronne, a tak naprawde, sama piszesz, ze idealem nie jestes. Moze on tez ma dosc. Ja wiem po swoim zwiazku jaka potrafie byc i nawet nie widziec swojej winy. Rzecz w tym, ze zycie razem nie jest latwe i takie rzeczy sie dzieja, z wielu przyczyn. Mozecie pojsc na terapie, ale to w ostatecznosci. kochasz go chyba wiec moze warto walczyc. N apoczatku ludzie sie dogrywaja. U moich kolezanek w mlodych malzenstwach sa podobne sytuacje wiec to znam, po swoim zwiazku tez.. Jesli go kochasz to walcz.. ale nie pretensjami bo pewnie tak wyglada rozmowa.. Faceci to dzieci i trzeb aich wychowac. ty swojego juz troszke nauczylas skaczac kolo niego. Moze niech on powalczy, ale znow pamietaj - to nie jest wojna. jesli za niego wyszlac - widac byl tego wart.. Ja bym sie nie poddala bo wiem, ze moze sie udac i wiem, ze to ciezkie, ale nikt nie mowil, ze bedzie latwo zawsze! Przepraszam, ze tak chotycznie pisze, mimo braku sil, chcialam napisac bo glosu tu sa bardzo jednostronne. On pewnie tez moglby narzekac. Po prostu gdzies sie trzeba spotkac i zyc razem, stac po jednej stronie, a nie walczyc i sie zrec!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a cos
do maddalena: narzekac? na co? jesli ktos CHCE narzekac to powod zawsze sie znajdzie! zakladam, ze napisalas prawde (obiadki, wszystkie obowiazki na twojej glowie itp.) wiec czego jeszcze od niej chcesz?! tak, najlepiej kobiete zapedzic w kozi rog - niech zacznie szukac winy w sobie, niech zrezygnuje ze swoich nawykow, przyzwyczajen itp. ktore nawet nieszkodliwe denerwuja jej meza i sprawiaja, ze ma powod do narzekan! tak, niech wogole przestanie byc soba i podporzadkuje swoje zycie, zachowanie mezowi... od siedmiu bolesci! zrobilas blad, ze go przyzwyczailas do takich luksusow! powinien calowac cie za to po rekach! a nie fochy stroic!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magdalena7979
Ponioslo Cie dziewczyno. Uwazam, ze wiekszosc glosow w tej dyskusji jest zbyt ostra. Spokojnie, ja w ogole apeluje o spokoj :) Bo na spokojnie sie problemy rozwiazuje, a nie krzykiem, pretensjami i zacinaniem sie. To jest jej maz, wyszla za niego przeciez nie z koniecznosci. Zakladam, ze go kocha. Nie tylko po tym, ze jest jego zona, tazke po emocjach jakie w zwiazku sa i po tym jak sie teraz czuje. Gdyby go nie kochala, odeszlaby i nie pisala na forum, tak, a tak? Nie mowie, ze najlepszym rozwiazaniem jest robienie tak jak wczesniej... Zupelnie nie! Wyrzec sie siebie i podawac obiadki z usmiechem na twrzy jak ma sie ochote krzyczec, zeby uwazac na to co sie mowi i robi zeby partnera nie zdenerwowac, poswiecic cale zycie i siebie sama dla kogos kto byc moze faktycznie nie jest tego wart. Probowalam napisac, ze, jak to w kryzysach, wina nigdy nie jest po jednej stronie, ze po mailu jednej strony ciezko jest mi wydac osad, ze tak - on skurwiel i cham, a ona swieta. kazda kobieta zasluguje na szacunek i milosc, ale wiem, ze milosc jest ciezka, lekka pokazywana jest tylko w filmach i bajkach. To, ze sie ludzie kloca i czesto nie wiedza czy ze soba dalej byc to normalne. To, ze sa zle emocje, zlosc i zmeczenie to tez czesc wspolnego zycia. Polecam slowa piosenki Johna Legenda "ordinary people" .. tak wlasnie wyglada wspolne zycie i uwazam, ze czesto mozna za szybko zrezygnowac z czegos wartosciowego.. i pozniej zalowac bo jednak mozna gdzies jeszcze troszke sily znalezc i postarac sie dogadac. Mysle ze warto! Tyle chcialam napisac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a cos
ale taka jest specyfika postow - sa jednostronne! i nie musze byc 'wszechwiedzaca' i obiektywna. pisze, komentujac jednostronna i SUBIEKTYWNA opinie o jej zyciu. a to co przeczytalam o 23:15.. na budowaniu zwiazku musi zalezec OBOJGU partnerom! walczycie ze soba na codzien? tzn. sa klotnie, starcia czy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magdalena7979
jasne, ze posty sa jednostronne. Piszemy komentujac jednostronna i subiektywna opinie, ale jesli dajemy rady to musimy pamietac, ze rady wplywaja juz nie na taka subiektywna decyzje i nie subiektywna sytuacje.. No i oczywiscie, ze nie musisz byc obiektywana :) Moim zdaniem po prostu warto sie postarac. :))))) Tez uwazam, ze na budowaniu zwiazku musi zalezec obu stronom, rzecz w tym, ze my tak naprawde nie wiem czy jemu zalezy.. Nie mowie, ze trzeba na sile pchac wozeczek pod gorke jak partner wrzuca na ten wozek tylko kamienie.. ale moze nie tylko on wrzuca i tez w jakims stopniu sie stara... Drugiej czesci Twojego posta --> "walczycie ze soba na codzien? tzn. sa klotnie, starcia czy nie" wlasciwie nie rozumiem wiec nie podejmuje dyskusji..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
popieram to co napisała magdalena 7979, najłatwiej napisać \" zostaw go, rozwiedź się\", potem kolejne małżeństwo, kolejne sprzeczki i znowu rozwiedź się bo po co się męczyć. Nigdy w związku nie ma sielanki przez całe życie, są radości i smutki,kłótnie i sielanka. Ale nad związkiem trzeba pracować i nie poddawać sie przy każdym niepowodzeniu. jestem w związku od 14 lat, przeszłam przez chwile dobre i złe ale cieszę się ,że wytrwałam i nie poddałam się jak niektóre moje znajome.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdalena7979
praise the lord... Nic dodac, nic ujac! pozdrawiam, Magda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SERANA
Ja juz tez dluzej nie moge z nim zyc tj.z moim mezem ale u mnie problem jest bardziej zlozony.Jestesmy malzenstwem 17 lat i mamy dwoje wspanialych dzieci.Niestety wydarzylo sie tyle zlego,ze poprostu milosc wygasla.Ba,nawet bym powiedziala,ze nie moge patrzec na niego,czuc jego oddechu nie mowiac juz o dotyku.Staralam sie dla dzieci ratowac ten zwiazek i dlatego w nim jeszcze tkwie.Jak dlugo starczy mi sil nie wiem bo coraz czesciej chcialabym uciec jak najdalej.Moi znajomi dziwia sie,ze jeszzcze tego nie zrobilam ale ja tez poprostu sie boje.Czego?Boje sie jego gry emocjonalnej.Tego,ze sobie nie poradze i wogole takie tam.Moje malzenstwo tak naprawde skonczylo sie kilka lat temu ale dla dzieci probowalam,staralam sie i......niestety na prozno.Z dnia na dzien jest coraz gorzej.Mam jednak maly promyczek nadziei,ze pewnego pieknego dnia zrobie ten najwazniejszy krok i odejde z dziecmi.Niczego tak nie pragne jak zostac sama.Wiem,ze nie bedzie mi latwo ale teraz jest ciezej bo musze z nim zyc a to juz dla mnie katorga.Nieraz sie zastanawiam jak to w zyciu roznie sie uklada.Mialam wszystko a teraz nie mam zupelnie nic.Zupelna pustka,zal,gniew a nawet chyba nienawisc.Szkoda,ze najwiekszy bol zadaja bliskie nam osoby.Jezeli moge Ci cos doradzic choc to jest najtrudniejsza rzecza to jesli naprawde przemyslalas decyzje o odejsciu to zrob to.Kto wie,byc moze Twoj maz sie opamieta i wszystko da sie naprawic ale jezeli jest tak jak piszesz to nie czekaj na rozwoj wypadkow bo moze byc tak jak u mnie.Lata uciekaja a dusza umiera.3maj sie cieplo i powodzenia.Pamietaj,ze co nas nie zabije to nas wzmocni a warto pomyslec tez o sobie.Ja zrozumialam to troche za pozno,kiedy z powodu jego wybrykow schudlam w przeciagu dwoch tygodni 10-kilo i bardzo sie postarzalam.I choc podjelam decyzje o odejsciu bardzo dawno to chyba tak naprawde musialam do tego dojrzec.Nie wiem kiedy to dokladnie nastapi ale wiem,ze taki dzien nadejdziei.Pozdrawiam wszystkich,ktorym zycie nie skapi zmartwien i tych,ktorzy sa szczesliwi w zwiazkach.Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SERANA
Do NIKITA371:dobrze,ze Tobie sie udalo uratowac zwiazek ale nie oceniaj swoich znajomych.Ja tez bedac z 14-to letnim stazem malzenskim myslalam,ze wszystko sie ulozy,ze trzeba w zwiazku pracowac i ratowac ile sie da.Dzisiaj wiem(i moi znajomi mi to mowia),ze nie bylo warto.Sa rozne sytuacje w rodzinie i rzeczywiscie masz racje piszac,ze nie mozna od razu sie poddawac ale (mowie tu tylko o swoich problemach)do wszystkiego trzeba DWOCH.Nie zawsze sie da wywalczyc utrzymanie malzenstwa bo niby za jaka cene?Patrzac na dzieci sama doszlam do wniosku,ze i one cierpia teraz duzo bardziej niz gdybysmy zostali sami.Nie oceniam tez innych bo wiem,ze kazdy ma swoj bagaz problemow i nie kazdy ma sile go dzwigac.Przychodzi bowiem taki moment w zyciu ze sie pod ciezarem tych problemow gniesz az padasz i nie masz sily sie podzwignac.ZYCIE JEST PIEKNE GDY ZYC SIE UMIE GDY JEDNO SERCE DRUGIE ROZUMIE Pozdrawiam i zycze wytrwalosci i milosci obustronnej.Zgadzam sie,ze trzeba ratowac malzenstwo,rodzine ale nie za wszelka cene.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×