Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Tomasz W.

Niespełniona, nieodwzajemniona milość.

Polecane posty

Gość drogi tomaszu w.
Tomaszu W. Piszesz: "Od 2 lat ja kocham i od 2 lat nie moge byc z nia...od 2 lat pragne jej bliskosci i od 2 lat nie mialem okazji posmakowac tej bliskosci...jestem sfrustrowany emocjonalnie i seksualnie. 2 lata...jestem jej wierny...nie spalem z zadna kobieta...nie mialem zadnych kontaktow seksualnych..." czyżby to oznaczało ze ani razu się nie kochaliscie? czy wy w ogóle byliscie parą? tworzyliscie związek? byliscie razem? trzymaliscie sie za ręce? prosze odpowiedz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumiem i nie rozumiem
ja tam mysle, ze faktycznie jest lepiej po tej drugiej stronie... tylko co, jesli NIC nie ma? eee tam- ja mysle, ze to prowokacja...calkiem udana zreszta... kazdy czlowiek ma naturalna chec zycia, chocby nie wiem co sie nie dzialo... akt desperacji --- tak, ale nie planowanie z wyprzedzeniem...zycze w kazdym razie milego zycia z aniolkami, uuups- o nie!- dla ciebie -- raczej z diabelkami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiem i nie rozumiem - no ja mysle, ze po drugiej stronie nic nie ma...tak by bylo najlepiej dla mnie. Hmm, jak juz gdzies pisalem wyzej, to nie jest prowokacja...w \"tym\" dniu podam wam wszelkie potrzebne dane, jesli ktos bedzie chcial i sie tym zainteresuje, to sprawdzi sobie czy moj czyn mial miejsce. Ja nie mam checi zycia, bo nie widze sensu, nie widze sensu zycia. Dzisiaj dowiedzialem sie kolejnych, ciekawych rzeczy...mam juz tego wszystkie dosc. A czuje, ze to dopiero poczatek gory lodowej. Jestem w tej chwili wkurwiony i znowu mam cholerna ochote, a zeby to zrobic. Ale najpierw musze sie dowiedziec, dlaczego mnie do kurwy nedzy oklamywala?!?! Ok, bylem dla niej przyjacielem, tak przynajmniej o mnie mowila..wiec jak mozna bylo cos takiego zrobic? Alez jestem wsciekly, znowu sie chyba dzisiaj upije. Przez nia po 3 latach abstynencji...Jak ona mi mogla mowic o czyms, a nastepnie po 5 minutach robic cos, co podobno nie mialo miejsca. Widac jestem przykladem innego rodzaju samobojcy. Ja to zaplanuje skrupulatnie i przeprowadze z zimna krwia. drogi Tomaszu W. - nie, nie kochalismy sie(choc moglismy...kladla mi do glowy rozne piekne rzeczy...ktore pozniej okazaly sie w jej wydaniu wielka \"sciema\"). Nigdy nie tworzylismy zwiazku...z roznych powodow(to jest naprawde skomplikowane i musialbym poswiecic wiele czasu, aby to opisac).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czyli tomaszu
tak naprawde nic was nie łączyło - nie byliście w związku, nie byłeś z nią... więc tym bardziej nie rozumiem... chyba wpadłeś w obsesje na jej punkcie, ona nigdy cię nie kochała, więc dlaczego ty ją? Mylisz obsesję z miłością, miłość do drugiego człowieka wyrasta na wzajemnym zaufaniu, zrozumieniu, bliskości, czułości, przyjaźni, szczerości, na spędzaniu ze sobą ciężkich, smutnych, ale i radosnych chwil. Wy nigdy nie byliscie razem, nie kochaliscie się. Weź sie w garść, za rok, za dwa, za trzy lata max ci przejdzie ta "miłość" i wtedy poznasz super dziewczynę która da ci milion razy więcej niż ta, i bedziesz najszczesliwszy na świecie ze się nie zabiłeś; Pozdro 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurwa Tomek - Nie chce...chce ja...ale teraz juz chyba nie potrafilbym byc z nia. Jezeli to wszystko okaze sie prawda...mam nadzieje, ze powie mi jak bylo naprawde z nasza znajomoscia. W tej chwili zalezy mi jedynie na prawdzie, obym ja poznal. Nie mow, ze ja swiruje ;)? czyli tomaszu - nie bylismy w zwiazku(w klasycznym rozumieniu tego slowa), ale to nie znaczy, ze nic nas nie laczylo(bylo wrecz przeciwnie). Bylismy i nie bylismy razem...trudno to wyjasnic(trzeba wziac pod uwage takze czynniki zewnetrzne). Musialbym sie wdawac w szczegoly, a tego nie chce. Powiem ci tak...zaczelo sie od zupelnie niewinnej znajomosci. Potem ja zaczalem szalec na jej punkcie...a ona z czasem na moim. Kochala mnie(mowila o tym w pewnym momencie naszej znajomosci), ale wowczas zawiodlem na calej linii. Cos sie wydarzylo, a ja nie wiedzialem, jak mam zachowac sie w tej sytuacji(zlozylo sie na to wiele rzeczy). Teraz postapilbym zupelnie inaczej...ale teraz jest teraz, a wtedy bylo wtedy. Kocham ja za to jaka jest...w dodatku swietnie sie znamy...swietnie sie rozumiemy! Nie, nie myle milosci z obsesja. Musisz zrozumiec, ze moje zachowanie bierze sie z takich, a nie innych powodow(a nie chce o nich pisac...chociaz juz o tym napisalem...nigdy z nia nie bylem...nie mam na mysli tutaj seksu!). Ona w pewnym momencie byla \"moja\", wiem o tym. Ufalismy sobie(z mojej strony bylo to bezgraniczne zaufanie...mowilem jej o wszystkim...ona wie o mnie takie rzeczy, o ktorych nikt inny nie wie...zna moje najskrytsze mysli). Takze doskonale sie rozumielismy...wielokrotnie mi powtarzala, ze nikt inny tak dobrze jej nie rozumie, jak ja. Czy nie bylismy blisko siebie? Bliskosc psychiczna, duchowa, emocjonalna, uczuciowa zawsze istniala i dalej istnieje. A fizyczna? Moglismy sie kochac, ale nigdy to nie mialo miejsca. Ja potrafie bez tego zyc(choc temperment seksualny mam na bardzo wysokim poziomie :) ), pragne tylko ja...a mysli, ze ona z kims innym...zabijaja mnie. Moze mi nie wierzyc, ale zawsze bylem jej wierny...bylem wierny temu, co do niej czuje. Przyjazn...jestem jej jedynym prawdziwym przyjacielem(chociaz chyba sie zawsze przecenialem, bylem jedna z wielu osob)...w pewnym momencie bylem jej najblizsza osoba(tak mowila..), a ona byla moja jedyna przyjaciolka. Od poczatku naszej znajomosci bylismy ze soba bezwzglednie szczerzy(teraz juz wiem, ze ona nie do konca). Powiedz mi, co ma do rzeczy to, ze sie nie kochalismy? Nie przejdzie mi milosc, spokojnie...znam siebie doskonale i wiem, o czym mowie. Tyle juz \"przetrwalem\", ze jesli ktos jeszcze watpi, w to ze ja kocham...musze z nia porozmawiac, chce poznac prawde, zasluguje na to. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość egoistoo
Tomek to dlaczego nie porozmawiasz z nią .. tylko ciagle piszesz, ze musisz to zrobic.. nie czekaj az ona sie odezwie.. bo rozumiem, ze dałes jej czas i czekasz az ona sie na to sama zdecyduje... Jedz do niej i powiedz jej to wszystko co nam tu piszesz ( pewnie juz nie raz o tym rozmawialiscie) no ale chyba nie wystarczajaco jesli ciagle sa jakies niejasnosci. Nie czakaj do konca marca z rozmowa, zrob to teraz, bys miał czas i ona zeby go miała, na pojecie jakis decyzji. Przeciez czasami jedna rozmowa nie wystarczy... Tyle piszesz o tym, ze trzeba rozmawiac, a czekasz nie wiem na co.. idziesz do niej i mowisz.. nie wyjde jak sobie pewnych spraw nie wyjasnimy do konca, zeby mieli Cie zdzierac z wycieraczki;) Napisałes tez, ze byłes wk... i miałes ochote znow to zrobic, wiec jest szansa, ze jak wyluzujesz, to moze byc lepiej.. UWIERZ W TO!!! Tak mi sie nasuwa pewna mysl, czy ona jest wolną osobą.. Ja mam tylko nadzieje, ze chcez poznac prawde, by ja zrozumiec a nie po to by sie dobic.... pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość egoistoo
oczywiscie chcesz a nie chcez.. zjadłam literke:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
egoistoo - Jak mam z nia porozmawiac skoro ona nie chce ze mna rozmawiac? Telefon chyba wyrzucila do kosza, bo ma wylaczony od 3 dni. Mialem jej dac spokoj, a bede odpieprzal takie numery, hmm. Ale ty kusisz...pojechalbym do niej nawet w tej chwili. Dalem jej czas na to, aby ochlonela...za duzo ostatnio bylo miedzy nami emocji. Zreszta, jak juz wczesniej pisalem, mialem dac jej spokoj po jej odpowiedzi na moje pytania...tak sie umowilismy...ze znikam z jej zycia(ja to zaproponowalem). Ale ona nawet nie chce o tym rozmawiac, albo ironizuje, albo mowi malo powaznie na ten temat...wscieka sie dlatego, ze nikt jej takiej nie zna. Umniejsza wage slow, zmienia ich znaczenie, reaguje agresywnie...a przez to ja sam staje sie agresywny. Powtarzalem jej wielokrotnie, ze nie chce sie z nia klocic...rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa, aby wyjasnic sobie wszystko. No nie, cos mi sie wydaje, ze w przyszlym tyg. ja odwiedze...wystarczajaco mnie zachecilas. Tak, pojade i powiem o tym wszystkim. Jezu, ale ja jestem niepozadany, wiec chyba wiem, jakiej reakcji z jej strony moge sie spodziewac. Intuicja kobieca...dobrze kombinujesz...nie jest osoba wolna, ale jej zwiazek istnieje w tej chwili jedynie na papierze. Jasne, ze chce poznac prawde...a czy ona mnie dobije? Zalezy jaka bedzie...jesli taka, jaka mi przedstawila ostatnio...Napewno to wszystko przyjme do wiadomosci, ale to nie bedzie jednoznaczne ze zrozumienie. Rowniez pozdrawiam :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość egoistoo
Czułam od jakiegos czasu, ze nie jest całkiem wolna... intuicja kobieca... A 'kusic" Cie bede.. bo gadanie czy pisanie tylko o tym nic nie da .. trzeba działac. Tylko ja mam nadzieje, ze Ty po tej rozmowie wyciagniesz odpowiednie wnioski i nie popełnisz zadnego głupstwa! Jak ja tego nie moge zrozumiec.. reagujesz emocjonalnie.. a to nic dobrego...cały czas bede obstawała przy tym, ze jeszcze nic straconego! Wyobraz sobie, ze za jakis czas .. ona pewne rzeczy przemysli i jesli zachowasz sie dojrzale, to nie wyklucza to wcale, ze wroci to co kiedys było dla Was wazne!!! Przeciez sie rozumieliscie! Mysle tez, ze ona sie teraz troszke obawia, ze tak sie zachowujesz powiedzmy natarczywie, moze jestes dla niej za młody... i moze własnie za jakis czas wasze drogi sie zejda na nowo.. ale trzeba troche czasu.. Dlatego tak usilnie Cie namawiam.. nie spiesz sie!!!! powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I sie nie mylilas ;). Wlasnie, dokladnie...czasami o tym zapominam, a zeby dzialac...myslenie o pewnych sprawach nic nie da. Chociaz ja juz tak naprawde znam final...przypuszczam, a nawet jestem pewien, ze nie bedzie chciala ze mna rozmawiac. Zobaczymy, czy wogole bedzie jakas rozmowa...hmm, ja mam popelnic jakies glupstwo ;)? Zartujesz sobie chyba ;). A ja obstaje przy tym, ze ona wcale o mnie i o tym nie mysli. Zmienila zdaje sie numer tel.(ciekawe dlaczego? pyt. retoryczne). Ona ma to naprawde w glebokim powazaniu, a mnie ma za nic(jestem powietrzem). Prosilem ja ostatnio o pomoc...o bardzo mala rzecz...jaki byl efekt? Cisza, kompletna cisza, wylaczona kom. Kiedy natomiast ona mnie lub czegos potrzebowala, zawsze bylem do jej uslug. Jestem tylko kolejna osoba na jej drodze zyciowej, nikim wiecej. Byl ktos przede mna, bedzie i po mnie. Nie wiem tylko, co jej daje prawo krzywdzic ludzi? Bedzie teraz sobie zyla, jak gdyby nigdy nic...a ja bede popadal z jednego w nastepny stan emocjonalny(od smutku...do gniewu/zlosci). Jak jej napisalem...prawda nas wyzwoli. Napewno sie obawia, dlatego probuje ze mna zerwac wszelki kontakt. Tu nie o wiek chodzi, bo mysle ze jestem bardziej dojrzaly od niej(tiaa...i to ona twierdzi, ze zachowuje sie czasami, jak dziecko...to ciekawe, jak nazwac jej obecne zachowanie?). Jezeli to wszystko, o czym mysle i oczym sie dowiedzialem jest prawda...to wszystko co mowila okaze sie wielkim klamstwem. Mowila piekne rzeczy na temat milosci, uczuc, wiezi...wyjdzie na to, ze nie miala pojecia, o czym mowila. Nie zejda sie nasze drogi, bo bylem zawsze dla nie zabawka(innego rodzaju zabawka...nie od przyjemnosci cielesnych...poprostu wiedziala, ze mie zalezy na jej osobie, jest dla mnie najwazniejsza w zyciu). Chce poznac prawde, to wszystko na chwile obecna. Co potem zrobie? Nie wiem, nie mam pojecia, jak sie zachowam po tym co uslysze. Czyli plan na dzisiaj...spotkam sie z nia, hmm, mysle ze w przyszlym tyg. Musze tylko sie zastanowic gdzie ja zlapac, ale to juz moj problem ;). Znowu pewne mysli do mnie docieraja...przesladuja mnie...k*** m**. Milego wieczoru...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napiszę dużymi literami żeby łatwiej było zrozumieć. KAŻDY MA PRAWO KOCHAĆ KOGO CHCE ALE NIKT NIE MA PRAWA WYMAGAĆ ABY OBDAROWANA MIŁOŚCIĄ OSOBA ODWZAJEMNIAŁA UCZUCIE. NIE MA PRAWA I KROPKA. Po zrozumieniu tej prawdy większość Waszych problemów staje się bezprzedmiotowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomasz W.alniety w mózg
Chłopie, ty nie jesteś zakochany. Ty jeztes pojebany!!! Idz lepiej do psychiatryka zanim nie jest za pużno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heheheheheheheheheheeehe
Masz racje walniety. Ten faciu to jakis zjeb.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po przeczytaniu tego co tu splodziles, dochodze do wniosku, ze sam nie wiesz czego chcesz i nie potrafisz nabrac dystansu do calej tej sytuacji. raz piszesz, ze sam zaproponowales jej, ze dasz jej spokoj, a potem chcesz sie z nia spotykac ........po co to, czy prawda cos zmieni, nie popelnisz samobojstwa?....przeciez z tego co tu piszesz ewidentnie wynika, ze laska nie chce miec z toba nic wspolnego, to po co sie jeszcze w jej zycie pchasz! moze zauwazyla, ze z ciebie jest niezrownowazony emocjonalnie gosc i ucieka.....jak zamierzasz popelnic samobojstwo to zrob to i daj jej spokoj.......no chyba ze chcesz, zeby byla swiadkiem tego i chcesz jej jeszcze w ostatniej chwili wykrzyczec, ze to jej wina ( takie mozna odniesc wrazenie ).....a generalnie to \" miotasz sie\" , kazdy daj ci dobre rady, a ty swoje....chyba myslisz, ze tylko ty byles czy jestes nieszczesliwie zakochany, musze cie uswiadomic, ze nie i od tego sie nie umiera, no chyba , ze ktos sam bardzo tego chce jak ty.......a szkoda slow , w kwietniu bedzie juz po wszystkim.pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
życie po życiu - do kogo mowisz/piszesz?? Chyba nie do mnie...bo ja od pierwszej strony tego tematu pisze, ze nie chodzi mi o nieodwzajemniona milosc, ale o brak szczerosci. A samo samobojstwo jest rozwiazaniem na moj \"problem\". Radze przewertowac wszystko dokladnie od poczatku. Pozdrawiam. Tomasz W... - ojj, dziecko, dziecko, wracaj do odrabiana lekcji. Popracuj szczegolnie nad swoja ortografia, bo krotko mowiac - tragedia. Egib(p?!)ska bogini - moze sie wydawac, ze nie wiem, czego chce...ale w rzeczywistosci jest tak, ze doskonale wiem czego chce. Chce prawdy(powtarzam sie), na tym mi w tej chwili jedynie zalezy. Chce sie dowiedziec wszystkiego o naszej znajomosci. Napisalem, ze chce sie z nia spotkac, a nie ze chce sie z nia spotykac. Trzeba sobie wyjasnic pewne rzeczy i tyle. Musze, poprostu musze poznac prawde, bo oszaleje. Zreszta to byla sugestia pewnej milej kobietki z ktora dyskutuje w tym temacie :). Moge sprobowac i tak nie mam juz nic do stracenia...1 kwietnia nic nie bedzie mialo znaczenia. Czy nie popelnie sambojstwa? Albo ja znienawidze po tej rozmowie i bede staral sie zapomniec, albo ochota na samobojstwo jeszcze bardziej wzrosnie...jest naprawde tyle \"wyjsc\" z tej sytuacji. A moze bedzie happy end? Moze okaze sie, ze to co mowila nie mialo miejsca i ze mnie kocha(haha, marzyciel ze mnie, prawda? ;) )? Ja sie nigdzie nie pcham, chce z nia porozmawiac...normalna, powazna rozmowa, bez dziecinnych zachowan z obu stron. Ze jestem niezrownowazony emocjonalnie...to zauwazyla juz to na poczatku naszej znajomosci, ale na pocieszenie powiem, ze jest taka sama. Ona tez mnie zachecala, a zebym to (w koncu) zrobil(bo oczywiscie nie wierzy, ze to zrobie...ale bedzie zdziwko...). W ten sposob napewno dam jej spokoj. Nie, nie chce zeby byla swiadkiem tego. Ja jestem jej obojetny i to akceptuje, wiec po cholere mialbym robic to przy niej? Zadzwonie chwile przed tym czynem do niej...albo w trakcie...chociaz do tego czasu, ona juz zmieni kompletnie swoje dane teleadresowe, a szkoda, bo nie bedzie miala okazji porozmawiac ze mna ostatni raz. Kto bedzie cierpial, komu chce zadac cierpienie? Jej czy sobie? Odpowiedz wydaje sie oczywista. ja jej zycze jak najlepiej, tj. szczescia i jeszcze wielu wspanialych chwil w zyciu. Bycmoze, bycmoze sie miotam...jesli sie ma tysiac mysli na minute. Na chwile obecna chce zrozumiec jej postepowanie, chce ja zrozumiec, oby mi sie to udalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leczcie się meliniarze
skoro życzysz jej jak najlepiej, po co ten cały cyrk ? dlaczego zależy Ci na prawdzie dopiero teraz ? uważam, że skoro nie powiedziała Ci prawdy wcześniej, nie zrobi już tego. wielu ludziom miłość tak się jawi jak Tobie - jest niespełniona, nieodwzajemniona, zimna jak trup. możliwe, że jest tak ponieważ chciałeś tę miłość zamknąć w klatce swoich egoistycznych potrzeb, a miłości nie da się zamknąć na klucz, nie da się mieć jej tylko dla siebie. czytając to, co napisałeś mam wrażenie, że Ty w ogóle nie masz pojęcia o miłości. Tobie chodzi tylko o wyjaśnienie prawdy z dziewczyną, która tej Twojej prawdy nie pojmuje i nie chce jej zrozumieć. ale czy to jest miłość ? miłość dwojga ludzi to porozumienie na wielu płaszczyznach, to zaufanie, to dawanie i branie. miłość winna wzbogacać, a Ciebie rani. Twoja śmierć jest bezsensowna, bo ona niczego nie udowodni, ona niczego nie zmieni. dlatego jest bezzasadna. myślę, że pokochałeś dziewczynę, która nie rozumie Twoich duchowych rozterek, dla niej ta śmierć będzie ulgą, wybawieniem od niezrozumiałego wariata. a przecież masz jeszcze wiele innych powodów by żyć. rozumiem Cię doskonale, bo kiedy kochamy, nie przewidujemy żadnych porażek, nie bierzemy pod uwagę żadnych rozstań, ufamy pełnią serca. a kiedy wreszcie ta ukochana osoba pokazuje nam, że jest inaczej buntujemy się, nie próbujemy nawet zrozumieć czyjegoś punktu widzenia. kochamy zbyt mocno...zapominając o sobie. życie jednak biegnie dalej. mnie też ktoś zdradził. było jak w szekspirowskim dramacie. zrozumiałam, że ta jego zdrada miała mi uświadomić, że nie warto kochać egoistycznie, że nie warto całego życia opierać wyłącznie na partnerze, że poza nim jest przecież świat, są moje niezrealizowane marzenia, są bliscy mi ludzie, są zwykłe codzienne sprawy, jestem ja... pozdrawiam i wierzę, że uporasz się ze swoimi złymi myślami, że uporządkujesz swoje życie właściwie, że wybierzesz odpowiednią drogę, którą będziesz szedł z optymizmem, nie oglądając się wstecz, i jednak, wybierzesz życie. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dupek z chalupek
Jestes pojeb... kompletny niezrownowazony pojeb..Piszesz o swoim samobojstwie - cytuje: "Dostanie co chciala." Powtarzasz to wielokrotnie w swoich postach...Co ty jej chcesz pokazac....?.Ty chleptasiu chcesz sie zemscic...ty chesz sie na niej zemscic...Oczywiscie napiszesz ze nie chcesz...bo ty jestes maniak... co ty wiesz o milosci ? Ku**a nic nie wiesz...ty masz w sobie jakas manie...Ty jestes maniakalny typ. Ja sie o nia martwie., o ciebie nie..bo ty sobie dasz rade koles.. Ty jej jeszcze uprzykszysz zycie... Ciekawe co ty jej zrobiles, ze ona cie tak nienawidzi pojebie... Ja mysle, ze albo ty jestes jebniety maniakalnie albo to jest prowokacja. Nie zameczaj nas tu tymi pierdolami... I odwal sie od dziewczyny. Ona ciebie nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dupek z chalupek
Poprawiam sie - ty mozesz byc psychopata. Zimny, chodzacy trup...jak napisala przedmowczyni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka28
Drogi Tomku Czytałam to co napiałeś. Ty kochasz i to wielką miłością. Czujesz się ogromnie zawiedziony i oszukany. Masz do tego prawo. Niestety życie to nie bajka. Trudno pogodzić się z tym co się traciło. Wiem coś o tym, bo sama jestem w takiej sytuacji (bardzo podobnej). To bardzo boli. To o czym piszesz, to moim zdaniem, jest uzależnieniem od drugiej osoby. Wydawało Ci się, że to miłoć. Cóż... Przebudzenie nie zawsze jest przyjemne. Uwolnisz się dając spokój i Jej i sobie samemu. To bardzo trudne, ale jest wykonalne. Nie pisz, nie dzwoń, nie wysyłaj maili, nie odbieraj telefonów. Nie ma sensu. Zmarnujesz sobie tylko życie. Jesteś młody. Dasz radę. Wspomnienia to piękna rzecz. Nikt Ci ich nie odbierze, ale czy warto całe życie żyć tylko wpomnieniami. Za jakiś czas poznasz kogoś, kto Cię naprawdę pokocha i Ty też pokochasz. Będzie to inna miłość, ale równie piękna. Jesteś tego wart. Masz w sobie dużo pięknych uczuć, czystych, prawdziwych. Jeśli Ona ich nie chce, nic na to nie poradzisz... Moja rada. Zerwij wszelkie z Nią kontakty, bo nie warto rujnować sobie życia i Jej także. Trzymam za Ciebie kciuki i pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JaSloneczko
Oj nigdy, przenigdy nie chcialabym zeby mnie facet "kochal" w taki sposob! Tomek, wez ty sie chlopie do jakiejs roboty, zacznij cos robic normalnego, co? Zajmij sie czyms to przestaniesz miec takie chore mysli! Nie moge tego czytac, bo to dla mnie absurd! Jak mozna mowic, ze sie kogos kocha, ze sie zrobi dla niego wszystko i jednoczesnie szantazowac go samobojstwem? jak mozna zrzucac na kogos odpowiedzialnosc za wlasne zycie??????? Ty nie masz szacunku do nikogo-ani do tej biednej dziewczyny, ani do Boga, ani do wlasnych rodzicow, a przede wszystkim do siebie! Chcesz zrobic cos dobrego???? Idz do psychiatry, albo psychologa chociaz! i nie czekaj z tym "do kwietnia"!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
leczcie sie meliniarze - Jaki cyrk? Przeciez jest \"wolna\", mnie juz nie ma w jej zyciu. Co nazywasz cyrkiem? Jak to zalezy mi na prawdzie dopiero teraz? Bo dowiedzialem sie o braku szczerosci niedawno. Kiedy z nia probowalem rozmawiac ostatni raz, to sie nie dalo...kilka stron wczesniej opisywalem cala sytuacje. Ona by mi nigdy prawdy nie powiedziala i nie powie...znam ja doskonale i wiem o czym mowie. Sprobowac nie zawadzi poszukac ostatni raz kontaktu, rozmowy i zrozumienia. Aha, dla tych co nie sa wtajemniczeni, powtarzam poraz kolejny...chodzi wylacznie o klamstwa i brak szczerosci(mowila co innego, a co innego robila). Nie chodzi o to, ze mnie nie kochala i ze dopiero teraz mi o tym powiedziala(wiem o tym juz od dawna, od roku czasu, wiec spokojnie). Mi milosc nie jawi sie jako niespelniona, ona poprostu taka jest w moim przypadku. Ona mnie nie kocha...nie moge z nia byc. Kolejna pani psycholog...Mi chodzi jedynie o poznanie prawdy. O jakiej mojej prawdzie mowisz??!! Chce wiedziec dlaczego robila to, co robila...dlaczego tak ze mna postapila. Ty czegos nie pojmujesz, dla mnie runela cala konstrukcja naszej znajomosci...nie mam w tej chwili pojecia, co bylo prawda, a co klamstwem z tego co mowila. Miedzy nami nie bylo milosci(jedynie z mojej strony), a przyjazn. Zaufanie do niej zostalo porzadnie naruszone, kiedy dowiedzialem sie o czyms w sierpniu zeszlego roku(tez mimo jej woli). Nie chodzilo mi o to, ze pewne rzeczy zrobila,ale ze mowila co innego w tym temacie, ze mnie oklamala. Bo to pod znakiem zapytania postawilo cala reszte i jak sie okazalo...intuicja mnie nie mylila. Nie mowiac juz o naszych spotkaniach...ostatnio spotkala sie ze mna tylko dla interesu. Potem zadalem jej pytanie, dotyczace wlasnie tego(czy dla interesu sie ze mna spotkala...), odpowiedziala, ze nie. A potem mi mowi, ze nie widzi powodu dla ktorego mamy sie spotykac(jakos 2 dni pozniej...). Przeciez to jest komedia. Zastanawiajac sie...moja smierc napewno niczego ma nie udowadniac...ma mnie wyzwolic. Ona mnie nie tyle nie rozumie, co jej to wszystko nie obchodzi, jak wyzej napisalem jestem kolejnym doswiadczeniem(nawet nie osoba!) w jej zyciu. Jezu, przeciez ja jej dalem spokoj...bedzie wybawieniem ostatecznym, a zeby miec calkowita pewnosc, ze nigdy juz nie bede jej niepokoil9na wszelki wypadek :) ). Zastanawia mnie caly czas, co jej dalo prawo do postepowania w ten sposob z drugim czlowiekiem? Po co te klamstwa? Przezyla swoje, ale ja przeciez nie zawinilem, nie bralem w tym udzialu, poznalismy sie o wiele pozniej. Ze ktos ja kiedys skrzywdzil, nie daje jej prawa w taki sposob, w dodatku bezczelny postepowac z inna osoba. Co do jednego zgadzam sie w 100%...ufalem jej pelnia serca. Ja doskonale ja rozumiem, wyjasnila mi wszystko ladnie i zgrabnie...oprocz klamstw(bo myslala, ze nigdy sie o tym nie dowiem). Rowniez pozdrawiam. Napewno sie uporam ze swoimi zlymi myslami...w taki lub inny sposob :). Jesli mam ja znienawidzi i jesli mam o niej zapomniec...to musze wiedziec dlaczego...dlaczego postapila w ten sposob z osoba, ktora oddala by za nia zycie i ktora byla szczera do bolu zawsze. A ja nie jestem optymista? Pisalem gdzies wyzej, ze zyje mi sie bardzo lekko po podejciu tej decyzji. Wybiore zycie, ale to juz chyba bedzie nastepne zycie... Dupek z chalupek - Ciekawe czy to samo powtorzylbys mi twarza w twarz, szczerze watpie ;). Najpierw sie wczytaj w kontekst zdania...chodzilo o wolnosc, calkowita wolnosc i pewnosc, ze juz nigdy nie pojawie sie w jej zyciu. Nic nie zamierzam jej pokazywac, haha. Ale na jakiej zasadzie ma funkcjonowac ta zemsta, bo nie rozumiem? Przeciez mnie nie bedzie, z zaswiatow bede sie mscil :)? Gdybym chcial sie mscic, a raczej gdybym chcial ja ukarac(zemsta to jednak zla motywacja), to probowalbym uprzykrzyc jej zycie...robie cos takiego? Owszem wyslalem jej ostatnio kilka smsow, bo potrzebowalem pomocy w pewnej sprawie(napisalem tez oczywiscie kilka zdanek w innym temacie), ale to wszystko. Wiec jak ja jej nie daje spokoju? A ze chce sie z nia spotkac...zachecila mnie do tego pewna kobietka, ktora skrywa sie pod pseudonimem egoistoo :). Za miesiac bedzie cichutko i spokojnie. Ja jej zycze wszystkiego najlepszego(przez ciebie musze sie powtarzac, ehh). Nie rozumiesz chyba slow jakich uzywasz. Ona mnie nie znienawidzila...chociaz moze...poprostu poznalem ja taka, jaka nie chciala mi sie przedstawiac...jej ciemna strone, ktorej nikt nie zna. Spokojnie, od dziewczyny sie odwalilem. Najpierw poznaj dokladniej definicje psychopaty kolego i zamknij juz twarz ;). Rozsmieszyles mnie i poprawiles mi humorek..trzeba ci to przyznac. myszka28 - dzieki za mile slowa, chociaz... hmm, uzaleznienie jest chyba czescia milosci? Zreszta ja nie uwazam, a zebym byl od niej uzalezniony, bez przesady. Nie myle tego uczucia, moge cie zapewnic. Nie uwolnie sie, nie rozumiesz, ze juz przerabialismy taki schemat? Nie bylo jej jakis czas(dosc dlugi) w kraju...nie mielismy kontaktu...zadnego...a ja kazdego dnia o niej myslalem, tesknilem za nia. Skonczy sie na tym, ze bede cierpial, cierpial i cierpial...oraz sie caly czas zastnawial dlaczego. Dlatego chce z tym szybko skonczyc i wszyscy beda happy. Dalem jej przeciez spokoj, prawie 2 miesiace czasu i juz wiem, ze nic sie nie wydarzy i bardzo dobrze. Jezeli tego nie wyjasnie, to bede pamietal jedynie o bolu. Jezu, ja nie chce nikogo poznawac...juz pisalem w ktoryms poscie o pewnej zaleznosci. Skoro ona mnie zawiodla, najblizsza mi i najbardziej zaufana osoba...nie chce juz nigdy przezyc czegos podobnego, nigdy juz nie bede potrafil zaufac(a co jesli mnie oklamuje w podobny sposob?). Przeciez ja nawet nie mysle o innych kobietach!! Wszelkie kontakty sa zerwane, a ja z koncem marca poradze sobie ze soba ostatecznie. Ale najpierw prawda...musze ja poznac i ja poznam w taki lub inny sposob. Dziekuje slicznie. Pozdrawiam :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myszka28 -Skoro ona mnie zawiodla, najblizsza mi i najbardziej zaufana osoba...nie chce juz nigdy przezyc czegos podobnego, nigdy juz nie bede potrafil zaufac(a co jesli mnie oklamuje w podobny sposob?). Przeciez ja nawet nie mysle o innych kobietach!! Wszelkie kontakty sa zerwane, a ja z koncem marca poradze sobie ze soba ostatecznie. Ale najpierw prawda...musze ja poznac i ja poznam w taki lub inny sposob. Dziekuje slicznie. Pozdrawiam :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JaSloneczko - A gdzie ja tu przedstawiam swoja milosc? Pisze glownie o samobojstwie. Musialabys wejsc we mnie, aby ja poznac, aby ja zrozumiec i aby mnie zrozumiec. Gdzie ja ja szantazuje samobojstwem? Przeciez pisze, ze naszego tematu juz nie ma, nas juz nie ma(i tak naprawde chyba nie bylo, biorac pod uwage jej podejscie...mowie tutaj o przyjazni). To bedzie moja decyzja i tyle. Po cholere mialbym ja szantazowac? Zastanow sie co piszesz. Biore sprawy w swoje rece, to jest moje zycie i moje decyzje. Ona nie bylaby mnie w stanie od tego odwiesc, gdyby nawet jej zalezalo na mojej osobie(nie w sensie milosci, ale zwyklej sympatii, przyjazni). Do siebie nie mam napewno szacunku ;). Dlaczego biednej dziewczyny? Ojj, kobiety, kobiety, to facet zawsze musi byc tym zlym. Dzieki, ale nie pojde :). A z \"tym\" poczekam do kwietnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pozwól opaść emocjom
Opamiętaj się DURNOTO i zastanów się, czy kochałeś Ją, czy tylko swoje wyobrażenie o Niej. Z tego co piszesz wynika, że pokochałeś wytwór własnej wyobraźni, a prawdziwa miłość być może czeka "za rogiem". Daj JEJ i SOBIE szansę, choćby tylko po to, żeby poczuć, jakie to uczucie - kochać i być kochanym. Uwierz mi, szkoda umierać nie wiedząc i nie czując tego. Z perspektywy czasu, będziesz wydawał się sam sobie śmieszny i żałosny. Ja wierzę w Twój rozsądek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Basia urody nienachalnej - co chce zrobic w kwietniu? Zejsc z tego swiata, mowiac krotko i na temat. A dopiero w kwietniu bo musze poukladac pewne sprawy, no i chce dozyc swoich urodzin. Mam nadzieje, ze juz wszystko wiesz ;). pozwol opasc emocjom - Zdecydowanie kocham ja, a nie wyobrazenie. Nie przekonasz mnie, ze jest inaczej, bo nie jest. Wiem, co mowie, wiem co czuje...niczego tak pewien w zyciu nie bylem. Wiem doskonale rowniez, czego chce. Doskonale wiem jakie to uczucie, za wyjatkiem tego kiedy jest sie kochanym...tego jeszcze nie odczulem w pelnym zakresie w swoim zyciu. Zalosny, to ja juz sie sobie wydaje ;). Wierzysz w moj rozsadek, jestes w takim razie czlowiekiem wielkiej wiary :)! Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tomasz - piszesz to co chcesz napisac... i ta twoja prawda jest tylko twoja prawda, a nie ma nic wspolnego z prawda przez duze "P". Ona ma swoja prawde... a ja ci zadam pytanie: Czy ona jest mezatka ? Jedno pytanie... I nie chce nic wiecej...czy ona jest mezatka.? I nie chcialabym, abys tlumaczyl, czy jest z mezem, czy nie...Mnie interesuje suchy fakt - czy ona jest zamezna... Piszesz tak o sobie, ze wydaje mi sie ze jestes niezlym egocentrykiem... Tego cierpienia ci wspolczuje serdecznie...:( Moze kiedys uda ci sie zobaczyc rzeczywistosc...taka jaka ona jest, a nie taka jaka chcialbys zeby byla... czy jestes duzo mlodszy od niej...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PS Gdybuys ja naprawde kochal...nie chcial bys umierac..... Ty ja chcesz miec...a jej miec juz nie mozesz....i chcesz umrzec.. Tak mi sie wydaje..choc nigdy nie bylam w twoich butach. Ale kochalam...i gdy on juz byl czyis inny.... nie mialam najmniejszej ochoty sie zabic... Dzisiaj on jest zonaty...bardzo go lubie...mamy przyjacielski kontakt...Kazdy ma prawo wyboru - oni tez. Ty jej odebrales prawo wyboru. Tak mysle. A to jest \"ciezki grzech\" (w znaczeniu uniwerslanym) Poruszasz sie stale w ograniczonej przestrzeni.... Stale w glowie. Ja to akurat znam. Dzialanie wyzwala z \"bycia\" w glowie...a bycie w \"glowie\" to nienajlepsze miejsce dla ciebie.. Tak sadze...tu - na podstawie swojego doswiadczenia. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Milosc daje ZAWSZE prawo wyboru drugiej osobie. Mylimy czesto milosc z przywarciem...z przyjemnoscia jaka niesie przebywanie z dana osoba...ale to nie milosc. Pisze tylko o swoim rozumieniu milosci.... Nic nie wspominasz o rodzicach,jakby ich nie bylo. A planujesz niby samobojstwo...a co z nimi ? Gdybys byl zdolny do milosci tak, jak ja ja pojmuje...myslal bys o nich tez. Mysle ze twoje uczucia nie maja wiele wspolego z miloscia, wiecej z egocentryzmem. Wybacz mi, mozesz to co pisze, wziac za arogancje, ale to arogancja nie jest. Ja sie tylko dziele z toba, tym co ewentualnie mozesz wziac pod uwage, badz tez nie wziac. Wybor jest twoj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ejjjj.
Zejdz z krzyza Tomek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×