Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość AnotherCupOfCoffee

Moralny wymiar odbicia mężatki...

Polecane posty

Gość AnotherCupOfCoffee

Wciaz zastanawiam sie nad tym. Staje sie dla mnie coraz bardziej wazna. Poznalem ja, a w miare uplywu czasu, wnioskujac z tego, co mowi, obserwujac jej zycie, dochodze do wniosku, ze nie jest szczesliwa w swoim zwiazku. Czy warto poczekac, jak rozwinie sie sytuacja? Nie wiem, jak postapic, mam bowiem zasady, ktore kloca sie z "odbijaniem" kobiety mezowi, jakkolwiek by tego nie ujac. Czy ktos z was byl w podobnej sytuacji. Wiem, bardzo latwo powiedziec - "odpusc sobie, ona ma meza", jesli jest sie poza cala sytuacja. "Milosc, to ciekawe, jak zmienia czlowieka...". Slucham wlasnie utworu Liroya i mysle wciaz o niej. Prosze, doradzcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem właśnie taką odbitą
kochałam bardzo męża, gdy poszłam do pracy, a on zaczął mnie odbijać. Sam zresztą żonaty, też mniej więcej od trzech lat, każde z nas miało syna ok 3 lat. No i nie trwało długo, ok 4 miesięcy odbijania i byłam jego. Sama nie wiem , żałuję czy nie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AnotherCupOfCoffee
Pomysl nastepujaco - czy jestes teraz szczesliwsza niz przedtem? Duzo, nieporownywalnie, ogromnie trudniejsza sytuacja, gdyz mieliscie dzieci. Jesli ja zmagalbym sie z takim wyborem, odpuscilbym sobie. Ale ani ja, ani ona, nie mamy dzieci, jestesmy mlodzi, ona ma dopiero 23 lata. Czy jest sens zyc z druga osoba, jesli milosc wygasla? Jesli - to nie byla milosc? Zadaje sobie czasami pytanie - jesli ja odpuszcze, byc moze niedlugo i tak rozwiedzie sie, jesli trafi na kogos, kogo naprawde pokocha. Wiec..? Nic juz nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AnotherCupOfCoffee
Szczerze mowiac - spodziewalem sie lawiny komentarzy, zdecydowanie pietnujacych moje mysli. A tu taka wyrozumialosc:). Nie widzialem jej jeden dzien, a juz nie moge znalezc sobie miejsca. Cos we mnie plonie. Oczywiscie, ona najprawdopodobniej nie zdaje sobie sprawy, co czuje. Chcialbym walczyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem właśnie taką odbitą
Masz inną sytuację - nie macie dzieci. I jeszcze coś - jesteście innymi ludźmi ,z innym bagażem. W innym wieku. ja miałam 29 lat, on 32. forum nie pomoże, sam musisz zrozumieć, co dla Was ważniejsze. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AnotherCupOfCoffee
Zycie jest tak krotkie, zbyt krotkie, by pozwolic, aby czas uciekal, aby uciekalo szczescie, ktore moze chowa sie gdzies tam, niedaleko. Sprobuje powalczyc, sprawic, by spojrzala na mnie inaczej, niz tylko jak na dobrego kumpla, z ktorym bardzo dobrze jej sie rozmawia. Czas pokaze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ona ma 23 lata i myślisz, że już wygasła w niej miłość do męża? A może go wcala nie kochała? To czemu za niego wyszła? Nie uważasz, że możesz komuś zniszczyć życie? Z drugiej strony miłość jest ślepa i nie zna granic, i może rzeczywiście jesteś jej drugą połówką,i uda Ci się ją do tego przekonać...ona odejdzie od męża...a co jeśli okaże się, że jednak do siebie nie pasujecie? Co z nią wtedy będzie? Przemyśl to dobrze, zanim zaczniesz ją odbijać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kolejny goracy dzien, zdaje sie nawet przypominac letnie, parne popoludnie. Siedze, w tle Simply Red z ich \"Stars\", wpatruje sie w niewielkie zdjecie. Czerwien kwiatow i ona. Ale... W bialej sukni. Byla wczoraj u mnie, nie tak dawno poprosilem, by pokazala mi je, ale nie chodzilo wcale o jakies tam zdjecia, chcialem po prostu pobyc z nia, posiedziec obok, ujrzec jej delikatny usmiech, miec okazje, by porozmawiac. I rozmawiamy... Pozwala zapraszac sie co pewien czas, nie tylko do mnie, jezdzimy dalej, poza miasto, by zapomniec o pracy, o tym, co irytuje, drazni kazdego dnia. Zapomniec o codziennosci. Szuka wymowek, by jej facet nie wiedzial, dokad wychodzi, nie chce, zeby wiedzial. Lapie poszczegolne slowa, ktore stara sie skrzetnie ukrywac. Doskonale wiem, ze nie uklada sie jej w malzenstwie, ze juz krotko po slubie zdala sobie sprawe z pomylki, ale teraz nie ma odwagi i sily, by ulozyc sobie zycie na nowo. Czasami siedzimy blisko siebie, przy niewielkim swietle, spogladam na nia i zastanawiam sie, co by bylo, gdyby... Mowi... Czasami jednak nie jest w stanie ukryc tego, o czym mysli. A moze nie chce? Tego, ze jestem taki zabawny, ze ona moze sobie najwyzej popatrzec... Ale od razu, jakby bojac sie tego, co powiedziala, ucieka w usprawiedliwienia, ze przeprasza, ze nie powie juz nic wiecej, ze nie powinna. A ja czekam. Czekam na kolejny dzien, gdy pojawi sie obok mnie. A ja... Zawiodlem sie juz niejednokrotnie, walczylem, by pozniej przelknac gorycz porazki. Czy jest sens zrobic to ponownie? Jutro, pewnie spedzi ten wieczor u siebie. A mnie od tygodnia zapraszaja na cos mocniejszego, pojde, postaram sie przez jeden wieczor nie myslec. Czasami mysle, ze najlepszym wyjscie byloby uciec, gdzies daleko, wydaje mi sie, ze owa walka z gory skazana jest na niepowodzenie. To boli. Zycie boli. To, co przyjemne, boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bebebebe
a ja mowi odbijaj :) zeby ten moj wkoncu sie zdecydowal i na dobre mnie odbil mezowi hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna filiżanka
dobry masz nick .... Obyś nie był jej zabawką, odskocznią emocjonalną, uczuciową, intelektualną, seksualną (niepotrzebne skreślić) od codzienności. nie kraczę, ale jej płochliwe spojrzenie może cię kusić dłuuugo, i nic z tego dla ciebie nie wyniknie, bo ona może wcale nie chcieć podejmować poważnych decyzji o zmianie życia. Może tak być, ale nie musi.. Warto jednak wziąć to od uwagę, choć z tego co piszesz wynika, że bardzo pragniesz jaj ufać. Ten kto ufa - nJŁATWIEJ MOŻE ZOSTAĆ ZRANIONY - NIESTETY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak se pisze
właśnie odkryłam w sobie osobę która jednak dzieli ludzi na mężczyzn i kobiety ze względu na to co jednym wypada, czego się od nich wymaga, a co innym nie gdyby coś takiego napisała kobieta, nazwałabym ją nieszczycielką cudzych związków, dziwką itd, dodałabym że skoro osoba w związku nie wychodzi z niego, to widocznie tak chce co do mężczyzny natomiast, uważam za bardzo męskie i godne szacunku - ze względu na odwagę w sięganiu po to czego się chce - takie odbicie kobiety która się podoba (no zwłaszcza bezdzietnej i tak młodej) no nie wiem... moja rada, działaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, boje sie jednego. Tego, ze kiedys, za kilkanascie lat spojrze w przeszlosc i zdam sobie sprawe z faktu, iz tak naprawde jestem starym, nieszczesliwym czlowiekiem. Nie chce zalowac czegos, czego nie zrobilem, nie chce wyrzucac sobie, ze gdybym tylko mial ponowna szanse, wykorzystalbym ja. Chcialbym, by kiedys szczescie usmiechnelo sie i do mnie, bowiem poza uczuciem nie potrzebuje niczego innego. Chcialbym zaryzykowac, byc obok niej, gdy tego potrzebuje, tylko... Jak dlugo mozna czekac? Czy kiedykolwiek owe czekanie przyniesie jakikolwiek efekt? Czy nie beda to po prostu zmarnowane miesiace? Juz kiedys cos takiego przeszedlem, moze nie, jesli chodzi o zajeta kobiete, ale sytuacja z oczekiwaniem byla podobna. A jesli chodzi o nia... Tak, mysle, jestem pewny, ze ona po prostu bardzo obawia sie tej decyzji, obawia sie tego, co powie rodzina, czy bedzie w stanie wytrzymac psychicznie problemy z nia zwiazane. Coz, kazdy z nas jest odpowiedzialny za swoje zycie, za swoje wybory. A zycie jest bardziej skomplikowane, niz mogloby sie to wydawac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna filiżanka
jestem sceptyczna bo własnie liżę rany po takim czekaniu oby jej niemozność podjęcia decyzji nie była stanem chronicznym i pogłębiającym się. Spróbuj - pewnie, ale naprawdę ostrożnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zastanawiam sie jeszcze nad jednym aspektem. Czy warto odkrywac sie? Zasugerowac, ze jest dla mnie wazna? Z drugiej strony, moje zachowanie, to, iz co jakis czas zapraszam ja do siebie, by zwyczajnie pogadac, zapraszam ja, by wyskoczyc gdzies razem, powinno cos sugerowac, moje jednak pomimo tego ukrywania uczuc, zachowanie, powinno dac jej do zrozumienia, jak duzo dla mnie znaczy. Z drugiej strony, ona chyba juz wie. Kilka miesiecy temu bylismy razem na urodzinach znajomej, byl tam rowniez jej maz, oboje wypilismy za duzo, ja chyba wiecej, bowiem niedawno, gdy zasugerowala, ze nie powinna mowic za duzo, uslyszalem rowniez, ze ja kiedys juz to zrobilem. Ale powiedziala to w taki sposob, jakby nie miala mi bynajmniej za zle. Tyle, ze ja nie pamietam, co to mogloby byc... Moze niech czas pokaze. Aczkolwiek perspektywa nieustannego, niekonczacego sie czekania nie napawa optymizmem. Ale, bez bolu nie osiagnie sie niczego wartosciowego, tak mysle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja chciałabym być odbitą....
Jestem mężatką z kilkuletnim stażem, mamy dzieci-niestety ostatnio jakoś szaro i bezbarwnie zrobiło sie w naszym życiu, a ja poznałam fajnego mężczyznę. Starszy ode mnie i sam bez zobowiązań. Flirtujemy platonicznie i to wszystko. MOże i kobieta zmienną jst ale na dzień dzisiejszy chciałabym z nim być, znowu przeżyć to co najpiękniejsze w znajomości..początki...ale niestety rozsądek mówi mi co innego. Dzieci, rodzina, plotki, mąż. Boję się,że mogłabym żałować tego kroku gdyby nam sie nie udało. Zreszta kiedys tez przerabiałam podobna sytuacją... obydwoje bylismy wolni (bez obrączek) a ja miałam chłopaka...korciło mnie żeby spróbować...ale stchórzyłam...dzis tego żałuję...Tęsknię za tamtym facetem i może podświadomie szukam Jego w innych facetach...więc nie pomogę Ci,bo sama jestem w kropce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zasadniczo, nie myslalbym nawet o tym, by probowac, gdybym nie byl pewny, ze nie uklada sie jej w zwiazku. A tego pewny jestem. Najistotniejsze to sprawic, by zdobyla sie na odwage i podjela \"te\" decyzje\". Nie wiem, czy potrafie. \"Kolejna filizanko\", wspominasz o czekaniu, czy bylbym zbyt bezposredni, gdybym spytal, jak zakonczylo sie ono u Ciebie i jakie byly jego okolicznosci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do autorki poprzedniego postu - na Twoim miejscu chyba nie zdecydowalbym sie. Nie wiem, w jaki wieku sa Twoje dzieci, gdyz to najwazniejsze moim zdaniem, w obecnej sytuacji, ale wnioskuje, iz jeszcze male. Czy warto ryzykowac, by przezyc cos, co najprawdopodobniej rowniez kiedys sie skonczy? Czy nie ma szans, by przywrocic dawny blask Twojemu zwiazkowi? Wiem, najtrudniejsza jest walka o cos, co blednie, ale moze warto?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna filiżanka
To będzie pesymistyczne, ale sam chciałeś Moje czekanie skończyło się tym, że chora na ciele, duszy i umysle musiałam wszystko skończyć. Stracić nadzieję - to najgorsze co może spotkać w życiu. Łudziłam się prawie półtora roku, czekając na jakieś decyzje, na konkretne kroki. mówł że kocha jak nigdy, że jestem kobietą jego życia, ale... zawsze było ale i to ale, malutkie słówko, ważyło więcej niż ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smutne, poswiecic dla drugiej osoby kawalek swojego zycia, czekac - nadaremnie. Tym smutniejsze, iz czesto dochodze do wniosku, iz najprawdopodobniej i ja po raz kolejny wchodze w cos, co skonczy sie tylko bolem i utracona nadzieja. Ale tak juz jest, ludzimy sie, chocby i wszystkie okolicznosci byly przeciwko nam, wizja zdobycia czegos, co daje szczescie, uczucia, jest tak silna, ze przeslania wszystko. Ale ja nie chce tylko przyjazni. Nie chce wciaz slyszec, jakim to jestem super kumplem, jak to niby swietnie sie ze mna rozmawia. Nie chce. Wyciagne dlon po wiecej, rozczarowac sie - niezwykle bolesne, ale dla niej - warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja chciałabym być odbitą....
Another...dzieki:) Nie wiem czy da się przywrócic blask? Bo do tego trzeba dwojga, natomiast mój mąż nie uważa żeby cokolwiek złego działo się w naszym związku, dla Niego to normalka.Mówiłam mu juz parę razy,że nie jestem szczęsliwa, ale to nic nie dało.I tak smutno upływa mi życie. Dlaczego nie wolno mi być szczęśliwa? Teraz stwierdzam,że obrączki są jak kajdany...........................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo ładnie
piszesz kolego o swojej miłości do mężatki twoich uczuciach i niepokojach ale mam jedno pytanie pewnie ta Twoja miłość jest platoniczna i stąd biorą się twoje niepokoje. Trzeba kobitkę bzyknąć i już będzie Twoja jeśli tylko będziesz lepszy od jej mężusia. Dopóki tego nie zrobisz będziesz kochał cierpiał i na tym się to skończy. Pierwszy raz będzie się broniła ale trzeba zdecydowanie działać a później już będzie tylko lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ach...ta miłość
a ja powiem tak........walcz o swoje szczęście. Jesli tylko wiesz co ona czuje do Ciebie. Jesli oboje bedziecie pewni swoich uczuć, że ciągnie was do siebie, że ty ją kochasz, ona kocha Ciebie i czuje się nieszczęśliwa w tamtym związku........zaryzykuj. Ja zaryzykowałam choc u mnie była troche inna sytuacja. To był mój kumpel, dobry przyjaciel i chodził z moją koleżanką, nawet dobrą kolezanką. Spotykalismy sie, zartowalismy, zawsez mogłam na niego liczyć. On nie ziwerzał mi sie ze swoich problemów w związku ale........robiła to ona dlatego doskonale znałam całą sytuację. Doskonale tez wiedziałam ze.........romansuje sobie z jego kolegami. Było mi przykro, bolało mnie to ale jakos tak czułam ze......on o tym wie. Przyszedł kiedys do mnie taki jakis...przygaszony. Rozumielismy sie bez słów.O nic noigdy nie musiałam go pytac. No i kiedys, pięknego dnia przyłapałam sie na tym ze ciągle o nim mysle........i nie moge przestac. Zaczęły sie nieprzespane noce, godziine rozmowy przez komórke w nocy. Oboje stwierdzilismy ze chyba nie mozemy zyc bez siebie.Ale ja wiedziałam ze to chyba miłosc zakazana.Ze on jest z moją dobrą kumpelą, ze nie moge jej tego zrobić. Ale miłosc była silniejsza. Zakochalismy sie w sobie bez pamięci i ...........szybko przestało obchodzic mnie to co mysli Ona.Wazne stało sie to, co mysle ja, co mysli on. Jestesmy razem juz 5 lat.....dalej w siebie wpatrzeni, dalej zakochani, dalej szczęśliwi...jak na początku:-) Czasami dla swojego szczęścia warto zaryzykować! Czasami trzeba sobie pomóc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tarjja
Bylam po stronie, po ktorej Ty teraz jestes... On z poukladanym zyciem, ja wolna...zadne z nas nie wiedzialo co sie tak naprawde dzieje miedzy nami, ale jakies strasznie nieszczesliwe to bylo, tyle cierpienia, a jednoczesnie pelnego szczescia jeszcze nigdy nie doswidczylam...do tej pory probuje sobie jakos to poukladac, uzmyslowic, co to bylo? Milosc, namietnosc, COŚ, przyjazn, porozumienie dusz, zauroczenie??? Nie mam pojecia...mowil mi "walcz o swoje", czego oczekujesz odemnie?, chcialbym chociaz na jeden dzien uciec z Toba daleko, czuje COŚ, gdybym nie mial zony wiedzialbym co robic, ja nie umie zerwac kontaktu - Ty musisz zadecydowac, czasem zaluje,ze Ci poznalem, wiesz,ze Cie...; zerwalam kontakt, ale nigdy nie przestalam o nim myslec, ale sama swiadomosc,ze gdzies tam sobie jest i czasem pomysli o mnie cieplo... 2 miesiace temu zginal w wypadku... A ja nie umie sie z tym pogodzic, nie umie sie pogodzic z tym, ze obdarzlam wlasnie JEGO uczuciem, na ktore nie zaslugiwal, zaluje, ze nie spotkalismy sie wczsniej, mam zal ze nie umial sam skonczyc i odzywal sie czasem by tylko zapytac czy mi dobrze? Czasem zastanawiam sie coby bylo jakbym oddala sie temu uczuciu w pelni, ale zaraz wiem, ze gdybym byla do tego zdolna zrobilabym to wczesniej, a przeciez nie chcialam, jestes wściekła na niego, tylko o co? Ze byl, ze pojawil sie na ktorka chwile, by mi tylko pokazac, ze istnieje silne uczucie do drugiego czlowieka...mimo wszystko? Boje sie, ze to bylo najwiecej co moglam czuc do drugiego czlowieka, mam 23 lata i i wypalone serce... :-( P.S. Nie potrafie udzielic zadnej konstruktywnej rady, kiedys znalazlam slowa, ktore oddaja to co czulam po zdarzeniach z NIM: "Najtrudniejsze są egzaminy, w ktorych suflerami są jednocześnie serce i umysł. Kiedy trzeba wybierać. Kiedy trzeba sobie odmawiać. Zdałam. I jestem nieszczęśliwa." P.S.II. JA CHCE BYĆ SZCZĘŚLIWA, CHCĘ ZAPIOMNIEĆ, CHCE ŻYĆ...TYLKO JAKOŚ ZAPOMNIEĆ NIE MOGE... uważajcie komu oddajecie serce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...-...
...oboje bylismy po slubach, on mial dzieci...bylismy razem kilka miesiecy, bardzo szczesliwi a jednoczesnie przerazeni...czy to byla milosc? nie wiem...ale nie moge o nim zapomniec, znow jest lato...a ja mysle tylko o nim...bo lato kojarzy mi sie tylko z nim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oooo i takie posty jak
ostatni lubie :D zbyt dlugie te Wasze wypowiedzi, nie mozecie pisac w 2-3 zdaniach bez zbednych ozdobnikow? ;) :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tarjja
Czasem nie da sie w 3 zdaniach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy kocham? Smutne, przykre, bolesne, ale nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze wypowiem owe dwa slowa, mam wrazenie, ze kiedys zabito we mnie wiare w milosc, ze juz nie potrafie. Ale jednoczesnie wiem, jestem pewny, czuje, ze nie jestem w stanie zyc sam, ze potrzebuje tej drugiej osoby, ze potrzebuje \"jej\". Srodek nocy, siedze przed komputerem, przed chwila wyszla ode mnie, zostalaby dluzej, ale maz wraca od trzeciej z pracy, nie chcialem, nie moglem pozwolic, by miala jakiekolwiek problemy. Wiem jedno - musze postepowac niezwykle delikatnie, nie przyspieszac niczego, pozwolic, by zycie toczylo sie wlasnym torem, liczyc na to, ze jednak teskni, iz wraz z uplywem czasu bedzie rosla jej irytacja odnosnie tego, ze nie jest szczesliwa. Po raz kolejny, chociaz nie bezposrednio, rozmawialismy o zwiazkach, padlo kilka odniesien do jej sytuacji. Powiedziala cos, co dalo mi nadzieje: \"Wiesz, nie chce narzekac, nie ma sensu, po prostu trzeba cos zrobic, dzialac.\" Wiec moze, moze kiedys... Ale jej slowa, chocby byly nie wiadomo jak latwe do rozszyfrowania, wciaz sa zawoalowane, ukryte miedzy wierszami. Gdybym uslyszal bezposrednie wyznanie, wiedzialbym, ze jest sens, juz nie poddalbym sie, chocby nie wiadomo co dzialo sie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja chciałabym byc odbitą....
Another...fajnie,że macie chociaż szanse sie spotykać i wykorzystujecie ją. Mój obiekt westchnień jest daleko. Wczoraj pisaliśmy do siebie poważne smsy. On sie boi tego,że mogę się w nim zakochać (nie powiedział mi tego wprost,ale to "czuć"), nie chce rozwalać niczego. Jetem rozbita,nie wiem co robić. Chyba odpuszczę. Z mężem układa mi się coraz gorzej, na sama myśl o nas płakac mi się chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bebebebe
skad ja to znam moj mi odrazu powiedzial: tylko sie we mnie nie zakochaj...on ma zone i dziecko ja meza trwa to juz 3 lata i nie am sily zakonczyc tego a moze nie chce... mecze sie strasznie w takim ukladzie z jego strony slysze tylko ze teskni a nie ze kocha... a ja kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lapie sie na tym, ze wciaz mysle o niej, w pracy, gdy wracam do domu, krotko przed snem. I to daje sile, nie wiedzialem, ze tak nieprawdopodobna sile, chociaz nie lubie swojej pracy, to kazdego dnia wstaje, az chce sie budzic, bowiem zastanawiam sie: \"A moze i dzis bedziemy mieli okazje spotkac sie?\" Jesli do niedawna nie widzialem sensu, by toczyc pojedynek z zyciem, ow sens nagle pojawil sie. Tak, zycie tylko dla siebie pozbawione jest wiekszego sensu. A przed chwila sms... Z gory przepraszala za wczorajsza noc, piszac, ze byla wstawiona i do konca nie zdawala sobie sprawy z tego, co robi, mowi. A co takiego stalo sie? Nic wlasciwie. Siedzielismy tak blisko siebie, jak to tylko mozliwie, ona - niby przypadkowo - oparta o mnie - sluchajac muzyki. Hmm... Czy to naprawde takie nic? Dla mnie znaczy duzo, bowiem wiem, ze na wiecej nie moge i ona nie moze sobie pozwolic. I po raz kolejny promyk nadziei... \"Trzeba cos robic... Ale jesli kiedys zrobie to, powiem Tobie\"... Czasami zaluje, ze ona nie moze czytac tego, co pisze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×