Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kiriska

szpital Madurowicz w Łodzi.

Polecane posty

dzieki za info. a ma ktos moze o nim jakies zdanie? jestem w 20 tc i wlasnie zmieniam lekarza chyba na dr Wilinskiego. poczatkowo chcialam rodzic w CZMP, ale chyba jednak wybiore Madurowicza, wlasnie ze wzgledu na doktora. a przyjmuje nadal w salve? bo nie widac go na liscie na stronie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w salve napewno ma dyżury, przujmuje w prywatnym gabinecie na Kamińskiego razem z dr Dudarewiczem, po wpisaniu w google np USG Kamińskiego Łódź wyskoczy na bank, dr jest naprawdę wyjątkowo dobrym specjalistą! Jesli trafisz w jego ręce napeno nie pozałujesz ma naprawde baaaaardzo dobry sprzet do USG i jest znakomitym lekarzem robił mi w pierwszej ciąży cięcie i naprawde podjeście lekarza, i generalnie wiedza naprawdę super takze polecam!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki nasturcja! wlasnie na kaminskiego ide do niego w poniedzialek. do tej pory chodzilam do salaty, usg genetyczne i polwkowe mialam u dudarewicza. bardzo wiele lyszalam o ilinskim, wiec na niego sie zdecydowalam, zeby mnie doprwadzil do konca, moze jeszcze zsecyduje sie na salve. cieszy mnie tez ze przyjmuje z polozna. jeste calkowicie zielona odnosnie ciazy, bo salata kompletnie ze man nie rozmawial, badal dawal leki i skierowania na badania i tyle. a sama juz rozmowa telefoniczna z dr wilinskim wydala mi sie mega sympatyczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość waczaka
Rodziłam w szpitalu Madurowicza (filia Pirogowa) przez cesarskie cięcie w marcu 2013r. Postaram się rzeczowo opisać wszystko krok po kroku: -Zaraz po wyciągnięciu malucha z brzucha lekarze zabierają go do oceny, zważenia, zmierzenia, itp. Trwa to kilka minut, a później na chwilę pokazują go mamie, dają dotknąć, pocałować. Po tym zabierają z powrotem. Dziecko trafia na jaki czas do inkubatora, żeby się dogrzać. Z mamą spotka się znowu dopiero za kilkanaście godzin. -Ojciec dziecka nie ma wejścia na salę operacyjną, nie może też „podglądać co się dzieje. Po porodzie może zobaczyć maluszka przez chwilę, ale nie widzi się już z żoną, która trafia na salę pooperacyjną. Tak było przynajmniej w moim przypadku - rodziłam o 1:00 w nocy i byłam 10-tym cesarskim cięciem tego dnia i leżałam na 4 piętrze na innej sali, niż zwykle się. leży po cesarce. Nie wiem więc czy tak jest zawsze, ale niewykluczone, że tak. -Na sali pooperacyjnej leży się minimum 12h (do 24h). Tam, gdzie ja leżałam nie było mowy o odwiedzinach, nie można było mieć ze sobą telefonów. To było trudne, bo chciałoby się tą wielką chwilę dzielić z kimś najbliższym. Dziecko w tym czasie jest na oddziale położniczym pod opieką położnych. Jest karmione wtedy butelką. W sytuacji, kiedy nie może być męża to dobrze, że zabierają dziecko, bo po znieczuleniu nie można się ruszyć, więc niemożliwa by była opieka nad dzieckiem. Idealnie by było, gdyby mógł być i mąż i dziecko, wtedy można by chociaż przystawić maleństwo do piersi -Po tych kilkunastu godzinach trafia się na oddział położniczy, gdzie można przystawić dziecko do piersi. Mi się to udało, nawet po takim czasie, ale myślę, że są mamy, dla których ta przerwa mogłaby uniemożliwić karmienie piersią. Mimo to warto próbować, prosić o pomoc i nie poddawać się! Położne bardzo pomagają przy przystawianiu, doradzają i rozwiewają wszystkie wąpliwości na temat karmienia. -Na oddziale położniczym jest już się cały czas z dzieckiem i nawet jak jest się zmęczonym to położne niechętnie biorą pod opiekę dziecko (ja nie spałam jakieś 40h przez to, że miałam cięcie w nocy, kolejnej nocy mały ciągle płakał i mimo to krzywo patrzyli na to, żeby go zabrać na kilka godzin). -Sale na oddziale położniczym są w większości 3-osobowe i to jest fajne, bo czasem naprawdę jest nudno samemu :). No i można zawsze cos podpatrzeć, podsłuchać, poczuć się pewniej patrząc jak inne mamy zajmują się maluchem. Na sali oczywiście nie ma żadnych udogodnień typu TV, Internet. Nie ma też żadnego stolika, więc posiłki je się na kolanie, co po operacji (i pewnie po normalnym porodzie też) nie jest komfortowe. -Na korytarzu cały czas jest wystawiony termos z herbatą bądź kompotem. Oprócz tego ma się dostęp do czajnika i można sobie zrobić własną herbatę -Łazienka jest jedna na cały oddział, 2 toalety niezamykane od środka i 2 prysznice. Ale nie ma kolejek ;) Papier zawsze jest, z mydłem różnie. Remontu w tych toaletach raczej dawno nie było ;p Jest to pewna niedogodność, ze nie ma łazienki w pokoju, bo jeśli dziecko płacze cały czas, to naprawdę nie ma jak wyjść do toalety -Odwiedziny są w godzinach 13:00-18:00, ale można spokojnie siedzieć tak do 19:30. Za to wcześniej za nic nie wpuszczą. U każdej pacjentki w jednym czasie może być tylko jedna osoba. -Dla dziecka trzeba mieć swoje ubranka, przynajmniej wypada, bo pytają o to. Pampersów dają kilka na początek (Bella). Później można niby poprosić o więcej, ale niechętnie dają. Trzeba mieć własne chusteczki nawilżane. -O mleko dla dziecka można poprosić w każdej chwili, ale zachęcają do karmienia piersią i są bardzo w tej kwestii pomocni. -Dziecko co wieczór, ok. 20:00, jest zabierane na „pielęgnację. Wtedy je ważą i chyba sprawdzają czy wszystko ok, ale raczej ich nie myją. (Zdaje się, że mycie jest raz podczas całego pobytu, ale nie jestem pewna). -Koszule dają szpitalne, ale są okropne, dlatego warto mieć własną. Majtek nie można nosić żadnych. Podkłady poporodowe i podkłady na łóżko sami chętnie dają. -Po porodzie naturalnym trzeba przeleżeć 2 pełne doby, po cięciu 3 pełne doby. Wypisy są ok. 13:00. Tzn jeśli urodziło się naturalnie o 18:00 w poniedziałek, to wyjdzie się nie w środę o 13:00, a w czwartek, przy kolejnych wypisach, bo w środę zabrakło by tych kilku godzin do pełnych dwóch dób. Wypisują dość niechętnie, tzn. jeśli jest jakakolwiek najdrobniejsza nieprawidłowość np. złe ciśnienie u mamy albo za niska waga u dziecka - to zatrzymują na kolejną dobę. -A teraz największy pozytyw, który sprawił, że cały pobyt w szpitalu wspominam dobrze REWELACYJNI LEKARZE, POŁOŻNE I DORADCY LAKTACYJNI. Naprawdę ich wiedza, kompetencje, doświadczenie, uprzejmość, chęć rozmowy, dawania porad były nieocenione i po wyjściu ze szpitala bardzo mi tego brakowało :) Ich wsparcie było cudowne, tworzyło wspaniały klimat w szpitalu. Ze względu na nich chciałabym tam wrócić, bo dzięki nim wszystkie niedogodności jakoś znikają :) Pozdrawiam i życzę pięknych chwil z nowonarodzonymi dzieciaczkami! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamyczek321
Mam termin na początku sierpnia i zastanawiam się nad wyborem tego szpitala, oczywiście chcemy poród rodzinny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość waczaka
Widziałam sale porodowe. Bardzo fajne, pojedyncze. Jest ich chyba 6. Są materace, piłki chyba też. Ale warto samemu wybrać sie do szpitala i wszystko zobaczyć. A oddział położniczy - tak jak opisałam wyżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja historia nie jest tak optymistyczna. Rozdziałam dość dawno, bo 4 lata temu w Madurowiczu, ale przy drugim dziecku juz sie nie zdecydowałam. Zacznę może od tego, ze nie miałam lekarza z tego szpitala ... Co jest bardzo ważne. Byłam 5 dni po terminie i nikogo to nie dziwi, na sali była za mną dziewczyna prawie 2 tyg. Po terminie i tez nic szczególnego z nią nie robili. Oprócz badania tetna dziecka i badania przy studentach dzień jak co dzien. Ale wracając do sedna. U mnie zaczęło sie od tego, ze wody plodowe nie odeszły nagle tylko sie saczyly. Na obchodzie lekarze są obojętni. Jakoś do naszej sali zajrzała młoda lekarka i widać ze miała chęci. Wspomniałam o wodach, a ona od razu zabrała mnie do zabiegowego, pobrali krew... Okazało sie ze mam leukocytoze i szybko na wywołanie porodu...., pani położna, która sie mną zajmowała bardzo nieprzyjemna. Zagladala od czasu do czasu, a jak juz doszło do sedna miałam w pokoju chyba z 5 lekarzy, dziecko urodziło sie juz sine ... Dostał 7/8. Z objawami niedotlenienia. Opieka nad dzieckiem wyglądała standardowo, w nocy mały był u pielęgniarek, ja niestety byłam w bardzo złej formie. Pielęgniarki bardzo dobrze zajmowały sie dzieckiem. Jednak żal mam do tej pory, ze nikt nie skierował nas na konsultacje neurologiczne. Po 2 latach okazało sie, ze synek choruje na padaczkę typu petit mal. Tak więc serdeczne podziękowania dla lekarzy i położnych z Madurowicza. Juz nigdy wiecej madurowicz!!! Dla młodych mam, które chcą tam rodzic życzę powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szkola rodzenia madurowicz tu opis: www agaciskolodz.blogspot.com/2013/10/szkoa-rodzenia-w-szpitalu-im.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×