Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mała ja

Mój facet dziala mi na nerwy

Polecane posty

Gość Mała ja

Mój facet działa mi na nerwy. Kłócimy się bez przerwy. Co bym nie zrobiła, to oczywiście moja wina, jego nigdy. Widujemy bardzo rzadko, bo on jak zwykle nie ma czasu i pracuje. Przytula mnie tylko w domu. Na ulicy to się jeszcze nie zdarzyło. Za rękę szliśmy może raz i to mały kawałek, bo odprowadzał mnie do tramwaju. Wczoraj sie pokłócilismy. Dzis sie odezwał jakby się nic nie stało. Zeby chociaż poczuł sie winny i mnie przeprosił, ale gdzie tam. Całą winę zwalił na mnie. Zresztą nie pierwszy raz... Mam dość. Jestem wściekła na niego, na siebie. Jak długo to jeszcze zniosę? Własciwie jak długo musze znosić to jego zachowanie? Dla mnie to tylko łzy, nerwy i stres. Myślę o rozstaniu. Czsaem mam wszystkiego dość, jego też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magicelle
wiesz z zycia wiem ze jak sa klotnie.. oj to nie jestesmcie polowkami. I takie pary rzadko kiedy dobrze zyja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała ja
Jesteśmy z sobą od 3 lat. I jest coraz gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez jestem 3 lata z przerwami bo zawsze on mnie zostawiał bez powodu, a teraz ja niewiem czego chcem ,niewiem czy to ten jedyny, cąły czas mam watpliwosci, kłoce sie znim bez powodu, i tesknie za tamtymi chwilami kiedy wiedziałam ze jets on mi przeznaczony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chce byc szczesliwa , kto nie chce ale nim sie chyba nie uda byc szczesliwym, za duzo we mnie zalu .ah sama niewiem o co mi chodzi, czemu to wszystko jest takie po......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja miałam bardzo podobnie. A najlepsze ze jak chcialam porozmawiać dlaczego tak sie dzieje, to on twierdził ze jest dobrze i ze to moje wymysły jakieś! Poprostu bylo mu tak wygodnie... a ja dostawałam ataków złości, wogole strasznie nerwowa sie zrobiłam. No i po ponad 2latach odeszłam. W koncu sie nie steruje i nie denerwuje, robie co chce, jak chce i nie czuje sie przez niego jak beznadziejna idiotka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała ja
Widzę, że nie tylko ja mam taki problem. Ja czasem myślę, że wiem o co mu chodzi, za chwilkę okazuje się, że to jednak nie to. I kolejna awantura gotowa albo nie odzywa sie przez kilka dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepewna12345
u mnie to samo. on tylko praca. ostatnio same kłutnie. tylko że to mój maz i mamy dziecko wiec musimy pracować nad poprawą ale tak naprawde to nie wiem czy tego chce. może lepiej jest być samej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała ja
Za kilka dni mają być nasze zaręczyny, a ja mam coraz częsciej zastanawiam się czy dobrze robię?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja poprostu zrozumialam ze nie chce tak żyć, że to nie ma sensu, nie na tym polega miłość !!! Inaczej zrobiloby sie ze mnie zgorzchniałe i wredne babsko, bo na prawde juz mi sie nawet usmiechac do ludzi nie chciało. Tak bardzo chcialam zeby sie dla mnie postarał, zeby okazał mi troche uczuć, a on nic... zaczynałam juz mysleć ze to moze ze mna jest cos nie tak. A teraz... na prawde duuuzo lepiej mi samej. Czas który poświęcałam jemu, mam teraz dla siebie - i korzystam z niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała ja
Evax ja czasami myslę o rozstaniu. Jak długo trwało zanim ty podjęłaś taką decyzję?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mała ja, my tez juz mysleliśmy o zaręczynach... Pierwszy raz odeszłam po 1,5 roku. Po paru tygodniach on sie odezwał... zacząl prosic, ze nie moge go tak zostawiac... a ja niestety wrocilam do niego. Potem bylo dobrze, ale jemu znowu zaczeło sie wydawac ze juz nie musi sie o nic starac. No i zbierało sie to we mnie, ta złość, bezradność i żal. Tym razem juz bylam twarda, nie chce tracic na niego wiecej czasu... choc on i tak czasem sie odzywa i mowi ze tak mu zle beze mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w sumie to ja mam bardzo podobnie..jesteśmy małżenstwem od jakiegoś pół roku..i mamy miesięczną córeczkę..na poczatku było wszystko ślicznie i pieknie..ale od jakiegos czasu wszystko zaczęło sie chrzanić..ciągle tylko pracuje..jak chcę sie przytulić albo go pocałować to mówi zę jest zmęczony..albo że teraz jest zajety..czasem nawet jak go próbuje pocałować to mi powie że zasłaniam mu tv.i czy mogę sie położyć tak zeby widział ekran..kłócimy sie z byle powodu..zwykl;e właśnie o to ze nie okazuje mi tyle czułości ile bym chciała..oczywiście zawsze wtedy sie zasłania tym ze przeież ktoś musi pracować zebyśmy mieli pieniadze..i wychodzi wtedy na to ze ja sie czepiam niewiadomo czego a on biedny wymęczony musi pracować i jeszcze słuchac moich pretensji..czasem mnie naprawde wkurza..bo poprostu jest mi przykro ze tak sie zachowuje....Często mi powtarza ze mnie Kocha ale czasem w to wątpie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie kocha cie juz
nie pisze tego ze złośliwości, ale taka jest prawda. przejrzyj na oczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sorki, ale ucieło wszystko dziubbbbasek, moj nawet nigdy nie powiedzial mi "kocham Cie" :( przykre to, wręcz żałosne.... ale wierze ze jeszcze ktośc mi to powie, szczerze, prosto z serducha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Evax..wiesz mój mi bardzo czesto powtarza ze mnie Kocha.że jestem dla niehgo najważniejsza..ale ile w tym prawdy tylko on to wie..niestyty ludzie tak mają ze mogą kłamać patrzac komuś prosto w oczy..my sie kłócimy potem przepraszamy..i wszystko jest fajnie do następnej kłótni..to nie są jakieś awantury..nigdy nie krzyczymy..choć czasem zdarzy mi się posnieść głos..boje sie tylko tego ze jak sie coś miedzy nami schrzani cos na dobre to już tak łatwo nie bedzie..jesteśmy małżenstwem..mamy dziecko..gdyby to był tylko mój chłopak to wtedy mogłabym sie zastanawiać nad rozstaniem..ale w tej sytuacji musze sobie jakoś z tym radzić..i próbować mu uświadomić co robi...czasem myśle że wkoncu mu sie znudzi wysłuchiwanie ciągłych moich pretensji i znajdzie sobie inną panienkę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sesese
faceci to chu... zlamane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała ja
Własnie przed chwilą znowu się pokłóciliśmy. Mam dość. kazalam mu się wynosić. A teraz siedzę przed kompem i płaczę. Znowu to samo. Powiedziałam mu, że zaręczyn nie bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Manon
Dziwne to zycie...zaskakujace czasem.Dziewczyny zmieniajcie swoj los jesli tego praagniecie.Zycie jest tylko jedno i n ie warto tracic czasu na cos co nie jest tego warte.Ja nalezalam (i wciaz nalezeto grona dlugodystansowcow).Bylam co prawda w 2 zwiazkach (1-3lata, 2 -6lat) a teraz od 3lat jestem szczesliwa mezatka.Moj pierwszy zwiazek byl trujacy.Tkwilam ww nim z wygody i lenistwa...Ale wiadomo czlowiek mlody, naiwny i tchorzliwy.Poznalam D. i udalo mi sie zerwac z czlowiekiem na ktorego momentami juz nie moglam patrzec.To bylo zalosne i obwiniam sibie za to.Jak mozna byc z kims kogo juz sie nie kocha.Jak mozna byc takim egoista, obwiniac za wszelkie zlo,klocic sie i w myslach oskarzac.Najgorszy moment nadszedl jak zaczelam czuc wstret i wrecz fizycznie mnie odrzucalo.Teraz, z perspektywy czasu wiem jak bylam podla.Pamietajcie ze nie mozna TKWIC w czyms takim!cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziubasku, mimo wszystko mam nadzieje ze wasza miłość nie jest kłamstwem i to tylko chwilowe spięcia. Małżeństwo i dzidzia - jest o co walczyc. Trzymam kciuki zeby twój facet częściej sobie przypominał jaki ma skarb u boku :) Manon, święte słowa... też sie obwiniam, za swoją głupote, naiwność, słabość, ech....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała ja
Zastanawiam się jak powiem o tym rodzicom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziubasku, moj maz jak tylko jest w domu to ciagle komputer albo TV. Jestesmy 6 lat po slubie a ja sie czuje jakby wieki minely. Tez mi mówi , ze mnie kocha ale ja tego w ogole nie czuje. Czasem mi sie wydaje, ze jak by mnie nie bylo to nawet by nie zwrocil na to uwagi. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Manon
Trzeba byc konsekwentnym i jak juz powie sie A...w kolejce jest B.Poznalam cudownego czlowieka.Zakochalam sie prawie od razu.Bylismy przez 5lat jak stworzeni dla siebie.Wielka milosc,przyjazn,zaufanie.nie istnieli inni poza nami.Takie nieformalne malzenstwo.Niestety caly materializm tego swiata,ped i pogon za przyszlosci popsuly cos na co nawet nie musielismy pracowac.On moze w pewnym momencie prestraszyl sie tych powazniejszych decyzji.Ja postanowilam, ze juz nie chce pelnic decyzyjnej roli.Skonczylam i sama nie wierzylam ze moge to zakonczyc.Uparlam sie byc konsekwentna.Pomimo jego prob,wspolnych lez i chwil wahania - rozstalismy sie.Poznalam mojego obecnego meza.Na poczatku traktowalam go jak ostoje i ukojenie bolu po ranach i kochanieu...bo nie moglam przestac go kochac.Przez 2lata wciaz bylam uczuciowo zwiazana z moim bylym.ALe kontakty sie urwaly.Moj maz mnie zdobyl i gdyby nie to ze tak dlugo musial o mnie zabiegac - to pewnie teraz by nie bylo tak dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mała ja, a czy rodzice nie widzieli że przez niego cierpisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała ja
Widzieli, ale nie chcieli się wtrącać. Lubili go. On ich także.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczyny...Wasze
zycie jest w Waszych rekach...to moze zabrzmi dziwnie ale...no wlasnie ale...w co drugiej wypowiedzi czytam ze ciezko zyc z kims kto zrzuca na Was wine za kazda klotnie, za kazde niepowodzenie itp itd...gdybyscie popatrzyly na ta sytuacje z boku, to Wy w pewnym sensie tez tak robicie..."on jest winny za Wasz smutek" - a tak byc nie powinno...szczegolnie do tych ktore nie sa jeszcze w stalych zwiazach...na co Wy czekacie zeby zajac sie soba i nie czekac az Pan zadecyduje kiedy Was przytulic? Tkwicie w zwiazkach ktore zamiast unosic Was i dodawac pozytywnej energii, przytlaczaja Was na maxa, po co to sobie robicie? Przeczytajcie post mezatki jeszcze raz, chcecie pozniej tkwic w czyms takim co moze wydawac sie bez wyjscia? Dla niej tez jest wyjscie, trudniejsza do niego droga, ale jest....pozdrawiam cieplo i zycze odwagi, to Wasze zycie i Wy za nie "odpowiadacie" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moi tez widzieli.... i widzieli co sie ze mna dzialo, płacz nerwy itp... i jak powiedzialam ze juz nie jestem z nim to sie.... na serio ucieszyli... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Manon
Nie bojcie sie zmian.Oczywiscie sytuacja sie zmienia jak sa dzieci.Ale ze wszystkich sil Wam razdze;skonczcie ze zwiazkami na ktorych tak naprawde Wam nie zalezy.Powody,zeby z kims byc nie moga byc prozaiczne.Jestem teraz najszczesliwsza pod slonce.I chociaz mysle czasem cieplo o przeszlym czasie to nie zaluje..Uszczesliwilam czlowieka z ktorym obecnie spedzam zycie.Jestesmy oboje dla siebie.A moja przeszlosc tez uklada sobie zycie beze mnie.Niekt z nas nie jest niezastapiony.Pozdrowionka dla wszystkich niezdecydowanych!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×